Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2017 (listopad / grudzieĹ) Ĺwiadkowie. Rodzina NajwiÄksza pewnoĹÄ Enzo pracuje jako policjant w Agrygencie. Droga jego i Alidy to droga bezinteresownoĹci, trudnych podejĹÄ i wielu niespodzianek. W ten sposĂłb spotkali âBoga, ktĂłry jest oczami, rÄkoma, ramionamiâ. I jest dla wszystkich. Dla nich, ich dzieci dotkniÄtych rzadkÄ chorobÄ , przyjaciĂłĹ, ludzi na komisariacie⌠Alessandra Stoppa Enzo Roccaforte, rocznik 1973, Sycylijczyk z krwi i koĹci, mÄ Ĺź Alidy, policjant. Do tego zawodu przekonaĹ siÄ jako maĹy chĹopak, gdy patrzyĹ na swojego o 10 lat starszego brata pÄdzÄ cego radiowozem po ulicach Agrygentu. CzuĹ, Ĺźe to byĹo Ĺźycie, przez ktĂłre kroczyĹo siÄ z dumÄ . W ten sposĂłb wszedĹ do Ĺwiata, w ktĂłrym Ĺatwo myĹli siÄ o âprzepÄdzaniu zĹych jako o triumfieâ. Przed nim jednak otwarĹ siÄ szeroki horyzont, jak lubi powtarzaÄ: âDziÄki osobom albo chwilom osĂłbâ. Sebastiano. Wielokrotnie skazywany, zostaje aresztowany pewnej nocy, gdy prĂłbowaĹ wĹamaÄ siÄ do jednego ze sklepĂłw przy pomocy podnoĹnika. Gdy wrĂłcili nad ranem na komisariat, Enzo idzie kupiÄ kawÄ i rogaliki: dla kolegĂłw, posterunkowego i dla Sebastiano. Inni wyrzucajÄ mu: âDla tego przestÄpcy takĹźe?!â. âA czym on siÄ od nas róşni? â mĂłwi Enzo. â Po nocnej zmianie on takĹźe zasĹuguje na Ĺniadanie, tak jak myâ. Proces, skazanie, areszt domowy. Po upĹywie 10 dni przychodzi kolej na Enzo, by skontrolowaÄ dom Sebastiano. Ten stoi na balkonie, rozpoznaje go, po czym woĹa na ĹźonÄ, by wyszĹa na zewnÄ trz: âTo on mnie aresztowaĹ!â. Na co ona: âA, dzieĹ dobry! DziÄkujÄ!â. Oni nie wierzÄ . Gdy tylko weszli do domu, Sebastiano mĂłwi mu: âNikt nigdy nie potraktowaĹ mnie w ten sposĂłb. DziÄkujÄâ. W tym momencie Enzo nie powiedziaĹ: âOk, wspanialeâ, ale poczuĹ, Ĺźe fakt ten ma swoje ĹşrĂłdĹo. âByĹa to nowoĹÄ takĹźe dla mnie: przeczucie, Ĺźe tajemnica znajduje siÄ w kaĹźdej rzeczy. Oraz moĹźliwoĹÄ przeĹźywania pracy jako dobrej okazji do spotkania, dla mnie, dla drugiegoâ. Pewnego dnia radiowĂłz przywozi do jego biura trzech nieletnich z poprawczaka, ktĂłrzy pobili i okradli rĂłwieĹnika. Enzo rozmawia z szefem bandy, ktĂłry opowiada mu nieco o swoim Ĺźyciu, po czym w pewnym momencie mĂłwi mu: âJesteĹ inny niĹź wszyscy. â Jak to? â JesteĹ inny niĹź pozostaliâ. Enzo mu odpowiada: âJestem chrzeĹcijaninemâ. PrzychodzÄ pracownicy opieki spoĹecznej, by ich zabraÄ. CaĹa trĂłjka wychodzi, a ich herszt pyta cicho Enzo: âCzy mogÄ ciÄ objÄ Ä?â. On patrzy na niego, jakby mĂłwiĹ: âCzemu nie?â, i chĹopak nagle obejmuje go, coraz mocniej. âNie puĹciĹ mnie, dopĂłki ja teĹź go nie objÄ Ĺem â opowiada Enzo. â ObjÄ Ĺ mnie jak syn. A ja czuĹem, Ĺźe jest mi bardzo drogiâ. Dzisiaj natychmiast stawia sprawÄ jasno: âTo wszystko, co wydarzyĹo siÄ w moim Ĺźyciu, doprowadziĹo mnie do bycia tym, kim jestem: szczÄĹliwym biedaczynÄ , szczÄĹliwym, poniewaĹź kochanymâ. Nigdy nie brakowaĹo prĂłb. Kiedy siÄ urodziĹ, jego mama chodziĹa w ĹźaĹobie, poniewaĹź niedawno zmarĹa jej najstarsza, 15-letnia cĂłrka, i Enzo dorastaĹ w cieciu cierpienia mamy. NastÄpnie obydwoje jego rodzice zmarli, gdy uczyĹ siÄ w technikum geodezyjnym. ByĹo to w tym samym czasie, w ktĂłrym za poĹrednictwem nauczyciela religii spotkaĹ ruch CL: âTo byĹo spotkanie, ktĂłre odmieniĹo moje Ĺźycieâ.
ProsiÄ o wszystko. W latach maĹĹźeĹstwa, przyjaĹşni âz dzieÄmi ksiÄdza Giussaniegoâ, jak mĂłwi Alida, Ruch towarzyszyĹ im wszÄdzie. W 1999 roku przychodzi na Ĺwiat ich pierwszy syn Andrea z wadÄ serca. W trybie pilnym przeprowadzajÄ siÄ do Katanii: dziecko przeĹźyĹo kilka tygodni. GoĹciĹa ich wĂłwczas jedna z rodzin z Ruchu, ktĂłrej nie znali. âDali nam do rÄki klucze do swojego domu, nie znajÄ c nas w ogĂłle â opowiada Alida. â Jest to miĹoĹÄ tak darmowa, Ĺźe jest dobrym osÄ dem o tobie. To BĂłg ciÄ nie opuszcza. Ten BĂłg, ktĂłry jest oczami, ramionami, rÄkoma⌠Tak byĹo w kaĹźdym mieĹcie, do ktĂłrego siÄ przeprowadzaliĹmyâ. PĂłĹtora roku później na Ĺwiat przychodzi Samuele: serce ma zdrowe, ale w wieku czterech miesiÄcy zostaje zdiagnozowana u niego bardzo rzadka choroba genetyczna. Rozpoczyna siÄ pielgrzymowanie od jednego szpitala do drugiego, z miasta do miasta: Agrygent, Genua, Padwa, Lecco i znowu Agrygent. Samuele jest dziĹ dorosĹym chĹopakiem, ktĂłry zaleĹźy we wszystkim z powodu powaĹźnego opóźnienia psycho-motorycznego. Z nim noc jest jak dzieĹ, Alida i Enzo ĹpiÄ , kiedy mogÄ , o ile mogÄ . DzieĹ dzielony miÄdzy pracÄ a rodzinÄ trwa bez przerwy i zazwyczaj kaĹźdy plan bierze w Ĺeb. âNa poczÄ tku siÄ wĹciekaĹam â opowiada Alida â ale z biegiem czasu nauczyĹam siÄ, Ĺźe to, co przychodzi, jest lepsze od tego, co sobie zaplanowaĹamâ. Jej serce jest proste za sprawÄ nieustannej konkretnej potrzeby. âZawsze jestem w potrzebie â uĹmiecha siÄ. â Przede wszystkim tutaj, w Agrygencie, gdzie pomoc dla rodzin takich jak nasza jest bardzo skromna. SÄ momenty wiÄkszego trudu albo kiedy martwiÄ siÄ bardziejâ. Ale tak jak Ĺźycie Samuele jest ciÄ gĹÄ potrzebÄ , by coĹ dla niego zrobiÄ, tak samo staje siÄ jej potrzebÄ : âZ Bogiem prowadzÄ nieustanny dialog. ProszÄ Go o kaĹźdÄ rzecz, jest to relacja, w ktĂłrej przeĹźywam dzieĹ. To jest wĹaĹnie obecnoĹÄâ. Od momentu, w ktĂłrym wsiada do samochodu rano i wrzuca pierwszy bieg, zawierzajÄ c caĹy dzieĹ i modlÄ c siÄ, by âtakĹźe dzisiaj nauczyĹa siÄ czegoĹ dobregoâ, w kaĹźdej chwili aĹź do wieczora, i potem nastÄpnego dnia, przygotowujÄ c siÄ do przeĹźywania wielkich rzeczy poprzez ofiarowywanie tych najdrobniejszych: codzienne terapie, zakupy, sen, smutek. âPomaga nam modlitwa i wychowanie, jakie otrzymujemy od spotkania, ktĂłre przeĹźyliĹmy â kontynuuje. â Spotkania z nowym czĹowieczeĹstwem, ktĂłre dzisiaj rozpoznajÄ takĹźe w nieznajomych. PoszukujÄ go nieustannieâ.
Tamta kolacja. W przypadku Enzo najwiÄksza pewnoĹÄ rozkwitĹa niespodziewanie. Pewnego dnia w pracy otrzymuje telefon ze szpitala: mĂłwiÄ mu, Ĺźe z powodu retinopatii degeneratywnej Samuele zupeĹnie straci wzrok. âZwaliĹo mnie z nĂłgâ. Tego samego wieczoru jest z rodzinÄ na kolacji w domu niedawno poznanych przyjaciĂłĹ. RozglÄ da siÄ wokĂłĹ, z nie wiadomo juĹź ktĂłrym cierpieniem w sercu, i zauwaĹźa dzieci innych osĂłb: âByĹy tak szczÄĹliwe z powodu tego, Ĺźe przebywaĹy z Samuele. A przebywanie z nim nie jest Ĺatwe, takĹźe dlatego, Ĺźe w zamkniÄtych pomieszczeniach wariuje⌠A przecieĹź byli tam razem, tacy pogodniâ. Przez jego serce przemyka pytanie ze SzkoĹy WspĂłlnoty: czego ci brakuje?. âTak jasne staĹo siÄ dla mnie: ÂŤNiczego mi nie brakuje. PozwĂłl mi to kontemplowaÄ. To jesteĹ TyÂť. Nie zdarzyĹo siÄ nic wielkiego. NajwiÄksza prostota na Ĺwiecie⌠Ale powiedziaĹem Chrystusowi: ÂŤOto jesteĹ. DziÄkujÄ Ci za wszystkoÂť. Podczas najzwyczajniejszej kolacji, pewnoĹÄ co do objÄcia Pana, ktĂłra daje peĹniÄ. Po raz pierwszy zaczÄ Ĺem patrzeÄ na moje Ĺźycie z sympatiÄ â. MĂłwi, Ĺźe nie przeĹźyĹ ani jednego dnia, ĹźyjÄ c na koszt tej pewnoĹci: âNie brakowaĹo zmartwieĹ, lÄkĂłw, pĹaczu. Ale dla mnie rozpoczÄĹa siÄ droga: od tamtego wieczoru nie opuĹciĹa mnie juĹź potrzeba doĹwiadczania peĹniâ. Osoby albo chwile osĂłb. Alfonso. Kolega z pracy, âklnÄ cy jak szewcâ. Kiedy siÄ zaprzyjaĹşnili, Enzo zaprosiĹ go na wakacje wspĂłlnoty. Podczas kolacji w hotelu wszyscy gĹoĹno rozmawiajÄ , posiĹki siÄ opóźniajÄ , roĹnie zamieszanie oraz rozdraĹźnienie Samuele, ktĂłry rzuca siÄ na ziemiÄ i piszczy. Enzo zabiera go i prowadzi do pokoju. Samuele jest gĹodny i wykoĹczony: âCzy to moĹźliwe, Ĺźeby nie byĹo nikogo, kto by to zauwaĹźyĹ? KogoĹ, kto ruszyĹby palcem, by uczyniÄ tÄ kolacjÄ bardziej ludzkÄ ? Wszystkich wysĹaĹem gdzie pieprz roĹnie. W pewnym momencie sĹyszÄ, Ĺźe ktoĹ puka do drzwiâ. To Alfonso ze swojÄ niespeĹna miesiÄcznÄ cĂłrkÄ na rÄku. MĂłwi mu: âÂŤPrzyjacielu, nie wiem, co mogÄ dla ciebie zrobiÄ, ale ciÄ nie zostawiÄÂť. Na co ja: ÂŤSpokojnie, wrĂłÄ na dĂłĹ, twoja Ĺźona czeka na ciebie. â Nie, bÄdÄ z tobÄ . KolacjÄ zjemy późniejÂť. MiaĹem przed sobÄ Chrystusa z krwi i koĹci. BĹogosĹawiĹem caĹe te wakacje i towarzystwoâ. Z czasem Enzo uczy siÄ prawdziwej przyjaĹşni, bez roszczeĹ. âDzisiaj przeĹźywam coĹ, co nigdy mi siÄ nie zdarzaĹo: myĹlÄ o jakiejĹ osobie i sam fakt, Ĺźe o niej myĹlÄ, skĹania mnie do modlitwy i na nowo otwiera mi oczy. O osobie, ktĂłrej nawet potem nie widujÄ, ale to jest szczelina prowadzÄ ca do Chrystusaâ. DoĹwiadczenie, dziÄki ktĂłremu patrzy w nowy sposĂłb takĹźe na najbliĹźszych przyjaciĂłĹ: âSÄ najdroĹźszÄ rzeczÄ , jakÄ posiadam, poniewaĹź sÄ , a nie ze wzglÄdu na to, jacy powinni byÄâ. Przez dĹugie lata strach tĹumiĹ pragnienie Enza i Alidy, by posiadaÄ wiÄcej dzieci. Dla nauki moĹźliwoĹÄ, Ĺźe nastÄpne dzieci teĹź bÄdÄ chore, wynosiĹa jeden do czterech. I jasna decyzja: wystarczy. Ale zmiana jest zaskoczeniem takĹźe dla nich, owoc drogi bez wielkich deklaracji, akceptowanej i przeĹźywanej. Niespodziewanie przepeĹnia ich pragnienie. Kiedy odkrywajÄ , Ĺźe spodziewajÄ siÄ kolejnego dziecka, jeden z przyjacióŠrzuca: âTym razem musi byÄ zdroweâŚâ. Dla nich jest to Ĺźyciowa prowokacja: âZrozumieliĹmy, Ĺźe nie gramy na loterii. PragnÄliĹmy dziecka, ktĂłre BĂłg miaĹ nam powierzyÄâ.
âCzy jesteĹ szczÄĹliwy?â Dzisiaj jest z nimi Simone: ma 5 piÄÄ lat i cierpi na tÄ samÄ chorobÄ, co brat. Wbrew rokowaniom medycyny nie ma Ĺźadnego opóźnienia intelektualnego, dlatego teĹź pozostawiĹ bez sĹĂłw lekarza, ktĂłry zganiĹ wczeĹniej jego rodzicĂłw za to, Ĺźe nie dokonali aborcji. Ma uszkodzony wzrok, ale widzi na tyle dobrze, Ĺźeby biegaÄ, i zawsze jest zadowolony. Pyta niespodziewanie: âCzy jesteĹ szczÄĹliwy?â. JeĹli odpowiesz âtakâ, dopytuje: âA dlaczego?â. Albo: âA dlaczego masz takÄ twarz?â. âW ten sposĂłb ja takĹźe nauczyĹem siÄ zadawaÄ to pytanie mojej Ĺźonie â opowiada Enzo. â Pytam jÄ o to, gdy ma zamglony wzrok, poniewaĹź ona ma piÄkne spojrzenie na wszystko. I natychmiast pokazuje mi piÄknÄ rzecz, ktĂłrÄ ona dostrzegĹa, a ja nieâ. NastÄpnie jest teĹź Samuele, ktĂłry roĹnie. Ma juĹź 16 lat. âJest najbardziej chrzeĹcijaĹskÄ osobÄ , jakÄ znamâ â mĂłwi jego tata. Chce zawsze chodziÄ na MszÄ Ĺw., koĹcióŠjest jedynym zamkniÄtym pomieszczeniem, w ktĂłrym jest w stanie przebywaÄ: jest niespokojny, dopĂłki nie przyjmie Komunii Ĺw., potem siÄ wycisza. Chce zawsze sĹuchaÄ muzyki, ale tylko piosenek, w ktĂłrych wystÄpuje imiÄ osoby, ktĂłrÄ kocha. âGdy tylko sĹyszy imiÄ, natychmiast siÄ zmieniaâ. JeĹli jest smutny, przeobraĹźa siÄ niespodziewanie. JeĹli tkwi na ziemi, podnosi siÄ, zaczyna siÄ ĹmiaÄ, krzyczeÄ. âChcÄ byÄ taki jak on â mĂłwi Enzo. â DziÄki niemu rozumiem, czym jest wolnoĹÄ. Przypomina sobie o tym, kogo kocha, i siÄ podnosi. Wszystko rozpala siÄ na nowoâ. |