Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2017 (listopad / grudzieĹ) Ĺwiadkowie. Kamerun PopióŠi ogieĹ âMyĹlimy, Ĺźe posiadamy rzeczy na zawsze. Tymczasem one sÄ nam dane. I jeĹli zagubimy poczÄ tek, wszystko jaĹowiejeâŚâ. Historia MIREILLE i VICTORIENA, maĹĹźeĹstwa z Kamerunu, ktĂłrych list zostaĹ przytoczony podczas Dnia Inauguracji Roku CL. Alessandra Stoppa âKto nie chciaĹby dwojga takich przyjaciĂłĹ?â â takie pytanie zadaĹ ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn podczas Dnia Inauguracji Roku CL po tym, jak zacytowaĹ list Mireille Yogi, w ktĂłrym opowiada ona o doĹwiadczeniu przeĹźytym ze swoim mÄĹźem (zob. âStrona pierwszaâ, âĹladyâ 5/2017). CarrĂłn kontynuowaĹ, odnoszÄ c siÄ do sĹĂłw PapieĹźa: âOdwiedzaj osoby, ktĂłre zachowaĹy serce dziecka. W ich pokorze znajduje siÄ ziarno nowego Ĺwiataâ. Mireille i Victorien sÄ maĹĹźeĹstwem od 18 lat. MieszkajÄ w YaoundĂŠ w Kamerunie. Ich historia jest historiÄ miĹoĹci silniejszej od wszystkiego. âDziÄki niej ĹźyliĹmy pod prÄ dâ â opowiada Mireille. Nie mieli biologicznych dzieci, a w ich kulturze bezpĹodna kobieta to wstyd, o ile nie przekleĹstwo: Mireille zawsze czuĹa na sobie wzrok i komentarze ludzi. I prosiĹa o cud, ktĂłry jednak nie nadchodziĹ. Wraz z upĹywem lat pragnienie dania dziecka Victorienowi stawaĹo siÄ coraz wiÄkszÄ obsesjÄ . AĹź do dnia, w ktĂłrym on jej powiedziaĹ: âPrzestaĹ pĹakaÄ. Dla mnie jesteĹ warta wiÄcej niĹź dziesiÄcioro dzieci. PoĹlubiĹbym ciÄ jeszcze razâ. Te sĹowa, niemoĹźliwe do wypowiedzenia dla mÄĹźczyzny w ich Ĺrodowisku, byĹy owocem doĹwiadczenia, ktĂłrym Ĺźyli. Mireille wyznaje: âTo byĹ ogieĹ, ktĂłry pochodziĹ od Chrystusaâ. Z jej spotkania z ruchem CL, ktĂłre miaĹo miejsca kilka lat przed Ĺlubem. Zwyczajne spotkanie â podÄ Ĺźanie za ciekawoĹciÄ wzbudzonÄ przez dwie dziewczyny z parafialnego chĂłru â totalne, do tego stopnia, Ĺźe gdy Victorien poprosiĹ jÄ o rÄkÄ, powiedziaĹa mu: âMusisz wiedzieÄ, Ĺźe jestem kobietÄ ÂŤuczynionÄ Âť przez wiarÄ. To wĹaĹnie dlatego chcesz mnie poĹlubiÄ. Nie zabraniaj mi nigdy podÄ ĹźaÄ drogÄ , ktĂłrÄ odnalazĹam. PoniewaĹź to jest moje Ĺźycie z Jezusemâ. On podÄ Ĺźa za niÄ . âW ten sposĂłb widzieliĹmy, jak nasza miĹoĹÄ wzrastaâ.
Bez zapĹonu. Spotkanie z Ĺźywym chrzeĹcijaĹstwem odnawia siÄ w âtakâ Mireille powiedzianym ksiÄdzu Maurizio Bezziemu, misjonarzowi z PIME (Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych), ktĂłry proponuje jej pracÄ w Centrum Edimar, oĹrodku wychowawczym dla mĹodzieĹźy z ulicy. Ĺťycie jej i jej mÄĹźa poszerza siÄ, ich dom otwiera siÄ na mĹodych nanga boko, âtych, ktĂłrzy ĹpiÄ na zewnÄ trzâ, miÄdzy ulicÄ a wiÄzieniem, kradnÄ c i palÄ c konopie, zaraĹźonych AIDS albo z Ĺźyciem znajdujÄ cym siÄ w posiadaniu duchĂłw, i towarzyszÄ im, kaĹźdemu z osobna, âaby na kaĹźdym spoczÄĹo spojrzenie miĹoĹci, ktĂłrej nigdy nie otrzymaliâ. Dzisiaj majÄ takĹźe dwoje dzieci: 4-letniego JĂŠrĂŠmie, ktĂłry jest u nich w rodzinie zastÄpczej, oraz adoptowanÄ w 2012 roku siedmioletniÄ AndrĂŠe. Ale w pewnym momencie z tego âogniaâ, ktĂłry popchnÄ Ĺ ich do Ĺźycia maĹĹźeĹskiego, przez co czuli siÄ jedynymi na Ĺwiecie, âpozostaĹ tylko Ĺźar, ktĂłremu groziĹo, Ĺźe stanie siÄ popioĹemâ. Mireille zauwaĹźa to za sprawÄ bardzo zwyczajnego wydarzenia. Pewien mÄĹźczyzna zakochuje siÄ w niej. âOsoba, ktĂłrÄ znaĹam od wielu lat, zaprosiĹa mnie na kolacjÄ. CieszyĹam siÄ, Ĺźe mogÄ wyjĹÄ z domuâ. MĂłwi Victorienowi, Ĺźe wrĂłci późno, Ĺźeby zajÄ Ĺ siÄ dzieÄmi. âTamten wieczĂłr byĹ bardzo piÄkny. ByĹam z kimĹ, kto poĹwiÄcaĹ mi niezwykle duĹźo uwagi, spieszyĹ, by otworzyÄ mi drzwi samochodu, zauwaĹźaĹ, kiedy mĂłj kieliszek byĹ pusty, patrzyĹ na mnie, zwracajÄ c uwagÄ na najmniejsze szczegĂłĹy, i pozwalaĹ mi mĂłwiÄ o wszystkim i o niczym, sĹuchajÄ c z niezwykĹÄ uwagÄ . CzuĹam siÄ, jakbym unosiĹa siÄ metr nad ziemiÄ â. JakiĹ czas potem znĂłw jÄ zaprasza. âZgodziĹam siÄ, poniewaĹź jego towarzystwo dobrze na mnie wpĹywaĹoâ. Ale tym razem czĹowiek ten mĂłwi jej, Ĺźe od jakiegoĹ czasu jest w niej zakochany. âJego wyznanie przyprawiĹo mnie o drĹźenie nĂłg. Kiedy wrĂłciĹam do domu, byĹam zadowolona, Ĺźe ktoĹ mnie pragnÄ Ĺ. Ĺťe ktoĹ mĂłwiĹ mi rzeczy, ktĂłrych juĹź dawno nie sĹyszaĹam. Kiedy ostatnim razem byĹo tak miÄdzy mnÄ i moim mÄĹźem? Kiedy powiedziaĹ mi, Ĺźe mnie kocha, albo kiedy ja mu to powiedziaĹam? UpĹynÄĹo zbyt wiele czasuâ. MiÄdzy nich wcisnÄĹo siÄ gĹÄbokie oddalenie, wÄ ziutkie, gdy uganiali siÄ za sprawami do zrobienia, a dzieĹ koĹczyli z komĂłrkami w rÄkach, zanim nie zmorzyĹ ich sen. âKiedy to sobie uĹwiadomiĹam, poczuĹam, Ĺźe grunt osuwa mi siÄ pod nogami â kontynuuje Mireille. â Z troskÄ zajmujemy siÄ rodzinÄ , domem, przyjmujemy mĹodzieĹź, pomagamy sobie nawzajem⌠Ale jesteĹmy rozdzieleni, odĹÄ czeniâ. Wobec spotkania z tamtym mÄĹźczyznÄ ona natychmiast okazuje lojalnoĹÄ. Zatrzymuje siÄ, rozglÄ da i czuje siÄ jak samochĂłd krÄcÄ cy siÄ wokóŠwĹasnej osi, bez zapĹonu, by ruszyÄ. I rozumie, co siÄ staĹo: âMyĹlimy, Ĺźe posiadamy rzeczy na caĹe Ĺźycie. Tymczasem one sÄ nam dane. DopĂłki nie zagubimy ich poczÄ tku, a wtedy wszystko jaĹowiejeâ. WidzÄ c siebie tak zuboĹźaĹÄ , uĹwiadamia sobie prawdziwy problem wystÄpujÄ cy miÄdzy niÄ a jej mÄĹźem: âChrystus nie byĹ juĹź punktem wyjĹcia naszej codziennoĹciâ. Od jakiegoĹ juĹź czasu nie modlili siÄ razem i ânie cieszyliĹmy siÄ rzeczami, dziÄkujÄ c Bogu za to, Ĺźe nam je podarowujeâ. ByĹo to âbolesne odkrycieâ, ale ona nie stawia oporu, co wiÄcej, âbyĹam zadowolona z tego, czego doĹwiadczaĹam. PoniewaĹź Pan posĹugiwaĹ siÄ pierwszym lepszym spotkaniem, by przywrĂłciÄ mi samÄ siebie. PrzychodziĹ, by znĂłw siÄ o nas zatroszczyÄâ. NiedĹugo potem, w dniu rocznicy ich Ĺlubu, nalega, by wyszli z mÄĹźem na kolacjÄ. On czuje siÄ nieswojo z powodu eleganckiego wieczoru, ale siÄ zgadza, koĹczÄ c przy stole z gĹowÄ wypeĹnionÄ myĹlami i ĹźonÄ patrzÄ cÄ mu w oczy, cierpliwie czekajÄ cÄ na niego: âChciaĹam siÄ z nim spotkaÄâ â mĂłwi. Opowiada mu o tym, co siÄ staĹo, i w ten sposĂłb otwierajÄ siÄ na siebie, przyjmujÄ siebie. âMasz racjÄ â mĂłwi Victorien. â Nasza miĹoĹÄ wyrosĹa jak drzewo. Ptaki zlatujÄ siÄ, by na nim przysiÄ ĹÄ, ludzie znajdujÄ pod nim cieĹ⌠Ale jeĹli przestaniemy ĹźywiÄ siÄ u ĹşrĂłdĹa, uschniemyâ. W tamtej chwili serce Mireille wypeĹnia siÄ wdziÄcznoĹciÄ . âPan przywracaĹ nam intensywnoĹÄ naszego maĹĹźeĹskiego Ĺźycia. W ten sposĂłb odmĂłwiliĹmy AnioĹ PaĹski, zjedliĹmy coĹ i jak dwoje dzieci nieĹmiaĹo wrĂłciliĹmy do domu z pewnoĹciÄ , Ĺźe zostaliĹmy pokochani przez KogoĹ Innego i Ĺźe to On nas pragnie. Ten, ktĂłry rozpoczÄ Ĺ naszÄ historiÄ z nami, przed nami, przyszedĹ jeszcze raz, by nam pomĂłcâ.
WoĹanie Boga. To jest dyspozycyjnoĹÄ wobec sposobu, w jaki BĂłg pragnie wywaĹźyÄ nasze drzwi. Wobec âsymptomĂłwâ, ktĂłre wyĹaniajÄ siÄ w nas, jak mĂłwiĹ CarrĂłn. âSymptomy sÄ jak woĹanie, ktĂłre BĂłg, peĹen czuĹoĹci wobec nas, wydobywa z naszych wnÄtrznoĹci. Jakby mĂłwiĹ nam: ÂŤCzy nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo Mnie potrzebujesz?Âťâ. Po tej rocznicowej kolacji âcodziennoĹÄ nie przestaĹa byÄ trudnaâ â opowiada Victorien, ktĂłry kilka dni wczeĹniej miaĹ problemy w pracy i powiedziaĹ Ĺźonie: âKiedy nie jesteĹmy ÂŤrazemÂť, wszystko robiÄ Ĺşleâ. Na co ona mu odpowiedziaĹa: âTak. Ale tego bycia razem nie ma bez Chrystusaâ. Chrystus jako âpunkt wyjĹciaâ codziennoĹci. âJest bardzo konkretny â mĂłwi Mireille. â Rano to ja modliĹam siÄ z dzieÄmi, poniewaĹź Victorien miaĹ zbyt wiele rzeczy do zrobienia. Zawsze wspĂłlnie czytaliĹmy EwangeliÄ na dany dzieĹ, by wiedzieÄ, ÂŤco takiego mĂłwi nam dzisiaj JezusÂť, ale doszĹo do tego, Ĺźe robiĹam to sama, podobnie z codziennym chodzeniem na MszÄ Ĺw. Nie byĹo juĹź jednoĹci. PoniewaĹź jednoĹÄ jest w Chrystusie, w ÂŤpoczÄ tkuÂť rzeczy. W poczÄ tku dniaâ. âWzrosĹo we mnie pragnienie ÂŤmojejÂť relacji z Bogiem â mĂłwi Victorien. â By wyĹoniĹo siÄ moje serce, moja wolnoĹÄâ. W tym pomaganiu sobie, w uĹwiadamianiu sobie oraz w odzyskiwaniu ĹwiadomoĹci âstajemy siÄ wiÄkszymi przyjaciĂłĹmi â mĂłwiÄ . â JesteĹmy pewni, Ĺźe naszym Ĺźyciem kieruje KtoĹ Inny. I to daje nam prostotÄ oraz wiÄkszÄ miĹoĹÄ do wolnoĹci drugiej osoby. JesteĹmy tutaj jak dwoje dzieci, ktĂłre otrzymaĹy przebaczenie od ojca. Problemy maĹĹźeĹskie stajÄ siÄ okazjÄ do bycia prawdziwszymi, do tego, by zaczynaÄ na nowoâ. Z szeroko otwartymi oczami Mireille odkryĹa, jak jej serce byĹo oddalone od Chrystusa, takĹźe w obliczu przyjaĹşni z ksiÄdzem Remigio, ktĂłry z WĹoch towarzyszy wspĂłlnocie w Kamerunie. PrzyjechaĹ ich odwiedziÄ, byĹ z nimi po prostu: âNiezaleĹźnie od tego, jak szlachetne jest to, co robicie, chcÄ wiedzieÄ, jak siÄ macieâ. Widok miĹoĹci ksiÄdza Remigia rozsadziĹ fundament wszystkich murĂłw, ktĂłre ona wzniosĹa, takĹźe w przypadku przyjacióŠz Ruchu, z ktĂłrymi relacja siÄ zagubiĹa. âMĂłwiĹam sobie, Ĺźe nie muszÄ ich szukaÄ, Ĺźe gdyby chcieli, wiedzieli, gdzie nas znaleĹşÄ⌠MnĂłstwo obiekcjiâ. Ale ksiÄ dz Remigio pytaĹ o tego i o tamtego, troszczyĹ siÄ. Ona ucinaĹa krĂłtko, jakby nie zasĹugiwali na tak wielkÄ uwagÄ. On w ogĂłle na to nie zwaĹźaĹ i dalej okazywaĹ zainteresowanie tymi osobami.
Zwyczajne âdziÄkujÄâ. âW spojrzeniu ksiÄdza Remigia zobaczyĹam, jak waĹźne dla niego byĹo to, by kaĹźdy byĹ szczÄĹliwy. ZszokowaĹo mnie to. I zapragnÄĹam mieÄ tak samo czuĹe spojrzenie jak on. W moim wnÄtrzu zaczÄĹam siÄ modliÄ i prosiÄ o przebaczenie: za wszystkie razy, kiedy przeszkodziĹam Chrystusowi w tym, by posĹuĹźyĹ siÄ moim sercem i moim spojrzeniem, by ukazaÄ siÄ przeze mnieâ. Wtedy znĂłw zaczÄĹa poszukiwaÄ przyjacióŠniewidzianych od dawna. âPrzepeĹniona tÄ przyjaĹşniÄ , ktĂłra zmÄ ciĹa spokĂłj, w ktĂłrym siÄ zatrzymaĹamâ. Przytacza tylko smsa, otrzymanego w odpowiedzi od jednego z nich, zwyczajne: âDziÄkujÄâ. âDziÄkujÄ peĹne niewypowiedzianych rzeczyâ. |