Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2017 (listopad / grudzieĹ) SpoĹeczeĹstwo. Ks. JuliĂĄn CarrĂłn W czasach wielkiej potrzeby We WĹoszech ukazaĹa siÄ ksiÄ Ĺźka-wywiad Andrei Tornielliego z ksiÄdzem JuliĂĄnem CarrĂłnem: DovâÄ Dio? (âGdzie jest BĂłg?â). Jest to pytanie otwierajÄ ce wiele kolejnych. Fotografia wspĂłĹczesnoĹci, w oparciu o ktĂłrÄ rozpoczÄĹa siÄ konfrontacja. Zastanawianie siÄ nad moĹźliwoĹciÄ âodzyskania pragnieĹ, nadziei i Ĺźyciaâ. Marina Ricci âGdzie jest Ĺťycie, ktĂłre utraciliĹmy, ĹźyjÄ c?â â na koĹcu ksiÄ Ĺźki, ktĂłra jest zapisem rozmowy ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna z AndreÄ Torniellim na temat chrzeĹcijaĹskiej wiary w czasach wielkiej niepewnoĹci zadane zostaje pytanie, wstrzÄ sajÄ ce jeszcze bardziej niĹź owo tytuĹowe âGdzie jest BĂłg?â. Cytat z T.S. Eliota, przytoczony przez nastÄpcÄ ksiÄdza Luigiego Giussaniego w prowadzeniu CL, odpowiada doskonale uczuciu nostalgii oraz braku, zagubienia, ktĂłrych dzisiaj, rozglÄ dajÄ c siÄ wokĂłĹ, trudno nie doĹwiadczaÄ. Z sugestywnÄ pomocÄ Eliota â zaledwie szeĹÄ sĹĂłw i znak zapytania â sfotografowana zostaje nie tylko wspĂłĹczesna epoka, ale takĹźe nÄdzna kondycja ludzi, ktĂłrzy w niej ĹźyjÄ , osieroconych ze wszystkiego, nie tylko z wiary, ale takĹźe z owego zawoĹania: âWolnoĹÄ, RĂłwnoĹÄ, Braterstwoâ, ktĂłre zapoczÄ tkowaĹo rozwĂłd wspĂłĹczesnoĹci z transcendencjÄ . CarrĂłn opowiada: âZdumiewa mnie na przykĹad sformuĹowanie de Lubaca (zaczerpniÄte z Dramatu humanizmu ateistycznego), do ktĂłrego powrĂłciĹem ostatnio: prĂłby o oĹwieceniowym podĹoĹźu, mĂłwiÄ c w skrĂłcie, ÂŤczÄsto zachowujÄ (âŚ) wiele spoĹrĂłd wartoĹci pochodzenia chrzeĹcijaĹskiego, lecz poniewaĹź odciÄĹy te wartoĹci od ich ĹşrĂłdĹa, nie zdoĹaĹy utrzymaÄ ich pierwotnej siĹy, a nawet ich autentycznej prawoĹciÂť (Dramat humanizmu ateistycznego, tĹum. A. Ziernicki, KrakĂłw 2004, s. 85). MĂłwimy o rozumie, wolnoĹci, prawdzie, braterstwie, sprawiedliwoĹci, to znaczy o tych wielkich sprawach, bez ktĂłrych nie ma prawdziwego Ĺźycia ani speĹnionego czĹowieczeĹstwa. Oddzielone od swojego ĹşrĂłdĹa te wielkie sprawy ÂŤstajÄ siÄ (âŚ) pustymi formami. WkrĂłtce sÄ juĹź tylko ideaĹem bez ĹźyciaÂť, aĹź wreszcie stajÄ siÄ ÂŤnierzeczywisteÂť (tamĹźe, s. 85-86). To wĹaĹnie przeĹźywamy terazâ. MoĹźna by postawiÄ zarzut: nic nowego, jeĹli pisaĹ o tym juĹź de Lubac w 1944 roku. Ale róşnica polega na tym, Ĺźe wczoraj byĹo to profetyczne odczucie chrzeĹcijaĹskiego autora, dzisiaj natomiast jest dramatycznÄ oczywistoĹciÄ dla wszystkich. I wystarczy na przykĹad rzuciÄ okiem na to, co wydarza siÄ od lat na Morzu ĹrĂłdziemnym, by obok ciaĹ wielu mÄĹźczyzn, kobiet i dzieci zobaczyÄ ze wstydem skorupki wielkich ideaĹĂłw sprawiedliwoĹci i braterstwa. Albo banalniej, widzÄ c rozpaczliwÄ samotnoĹÄ, z jakÄ wiele rodzin przeĹźywaĹo i przeĹźywa kryzys gospodarczy. Nie cofajÄ c siÄ za bardzo w przeszĹoĹÄ, wystarcza ZĹo, ktĂłre zobaczyliĹmy w ciÄ gu wielu albo niewielu lat naszego Ĺźycia, byĹmy przestali juĹź wierzyÄ w cokolwiek. Jak na ironiÄ losu, ĹmierÄ Boga pociÄ gnÄĹa za sobÄ ĹmierÄ naszych pragnieĹ oraz naszych nadziei, a przede wszystkim naszego miĹosierdzia.
Rutyna albo fascynacja. A najwiÄksza strata, by dojĹÄ do tego, co dzieje siÄ w nas, dotyczy miary czasu: jeĹli nie ma jakiegoĹ âna zawszeâ, NieskoĹczonoĹci mieszkajÄ cej poĹrĂłd nas, jeĹli nic nie trwa, co nam pozostaje? Jest to pierwotne zranienie kaĹźdego czĹowieka w kaĹźdej epoce, ale naznaczone cechami naszych czasĂłw, czasĂłw chorej miĹoĹci, w ktĂłrych nawet uczucie ĹÄ czÄ ce mÄĹźczyznÄ i kobietÄ, rodzicĂłw i dzieci albo przyjacióŠjest nieustannie niszczone przez ponurÄ kronikÄ wypadkĂłw oraz codziennoĹÄ prywatnego Ĺźycia kaĹźdego z nas, ktĂłra wczeĹniej czy później skĹania do traktowania jako pewnika oraz nieuniknionoĹci koĹca kaĹźdej miĹosnej i konstytutywnej dla naszej osoby relacji. âOtóş czÄsto odnosimy wraĹźenie, Ĺźe tracimy Ĺźycie, ĹźyjÄ c. JakbyĹmy nie umieli uniknÄ Ä tego, by to, co na poczÄ tku jest ĹwieĹźe, pociÄ gajÄ ce, z czasem staĹo siÄ rutynÄ , zuĹźywaĹo siÄ, tracÄ c swĂłj powab. Potrzeba czegoĹ, co róşniĹoby siÄ od nas, czegoĹ wiÄkszego od nas. Dla czĹowieka tym czymĹ jest teraĹşniejszy Chrystusâ. Ostatecznie wydaje siÄ, Ĺźe ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna interesuje tylko jedno: teraĹşniejszy Chrystus. Jeszcze bardziej niĹź polemiki wobec jego osoby albo samo ponowne odczytanie historii Comunione e Liberazione, ktĂłrych tak czy inaczej nie unika nawet w najtrudniejszych odpowiedziach, bÄdÄ c Ĺwiadomym Ĺaski otrzymanej w charyzmacie ksiÄdza Giussaniego oraz wolnoĹci proszenia o przebaczenie za bĹÄdy, ktĂłre, jak to jest w kaĹźdej ludzkiej historii, mogĹy zostaÄ popeĹnione. âKluczowa dla nas wszystkich jest nastÄpujÄ ca rzecz: w dniu, w ktĂłrym nie uĹwiadamialibyĹmy juĹź sobie naszej niemocy i nÄdzy, nie zdawalibyĹmy sobie teĹź nawet sprawy z Ĺaski posiadania KogoĹ, kto moĹźe uleczyÄ nasze zranienia, nie potrzebowalibyĹmy juĹź wiÄcej Chrystusaâ. Odnosi siÄ to do ludzi, ruchĂłw, dysydentĂłw. TeraĹşniejszy Chrystus komunikuje siÄ poprzez âatrakcyjnoĹÄ Ĺźyciaâ, jak mĂłwi papieĹź Franciszek, Ĺźycia, jawiÄ cego siÄ nam jako odmienne pomimo trudnoĹci, ktĂłre wszyscy przeĹźywajÄ , albo poprzez âzazdroĹÄâ o takie samo Ĺźycie, jak wyjaĹniaĹ ksiÄ dz JuliĂĄn swoim uczniom. By odzyskaÄ, trzymajÄ c mocno dĹoĹ Jezusa, pragnienia i Ĺźycie dla siebie i innych. PoniewaĹź ktĂłre czasy bardzie potrzebujÄ Boga niĹź nasze, niĹź te, w ktĂłrych Ĺźyjemy? |