Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2017 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Strona Pierwsza Na poczÄ tku tak nie byĹo! Notatki z wystÄ pienia Davide Prosperiego i ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna podczas Dnia Inauguracji Roku Pracy dla DorosĹych i StudentĂłw CL Mediolanum Forum, Assago (Mediolan), 30 wrzeĹnia 2017 KS. JULIĂN CARRĂN ProĹmy o to ubĂłstwo, ktĂłrego pragnienie wzbudzaĹ w nas wielokrotnie w tym roku Bezimienny Manzoniego, poniewaĹź bez niego nie posiadamy dyspozycji koniecznej do tego, by rozpoczÄ Ä, i wszystko staje siÄ bezuĹźyteczne. ProĹmy o nie, ĹpiewajÄ c hymn do Ducha ĹwiÄtego.
PrzybÄ dĹş, Duchu ĹwiÄty
The things that I see Negra sombra
DAVIDE PROSPERI Witajcie. W pierwszej kolejnoĹci witamy wszystkich tu obecnych oraz miasta ĹÄ czÄ ce siÄ we WĹoszech i za granicÄ z okazji tego momentu, ktĂłrym chcemy zainicjowaÄ rok. ChciaĹbym rozpoczÄ Ä, proponujÄ c na nowo pytanie z Rekolekcji Bractwa, ktĂłre wybraliĹmy jako temat tegorocznych wakacji: âCzy zbawienie pozostaĹo dla mnie interesujÄ ce?â. To sĹowo, tak czÄsto zapominane wobec trudnoĹci, niespĂłjnoĹci i trudĂłw Ĺźycia, niespodziewanie znĂłw staĹo siÄ bliskie. SĹowo zbawienie zawiera w sobie caĹy sens wĹasnego ograniczenia, wĹasnego zĹa, powiedzmy nawet: wĹasnej nicoĹci, i to pomimo dÄ Ĺźenia do speĹniania dobra, wielkoĹci, do ktĂłrych nasze serce czuje siÄ stworzone. W kaĹźdym razie widzimy, Ĺźe zbawienie jawi nam siÄ jako nieosiÄ galne, poniewaĹź czujemy, Ĺźe nie zasĹugujemy sobie na nie (przynajmniej ten, kto posiada minimalnÄ ĹwiadomoĹÄ siebie, musiaĹ tak sobie kiedyĹ pomyĹleÄ) i wydaje nam siÄ, Ĺźe wszystkie nasze wysiĹki nie wystarczajÄ , by sobie na nie zasĹuĹźyÄ. Tymczasem hipoteza Jezusa wobec Zacheusza, jak mĂłwiĹ CarrĂłn podczas Rekolekcji, odwraca caĹkowicie zagadnienie. Ewangelia Ĺw. Ĺukasza mĂłwi: âDzisiaj zbawienie weszĹo do tego domuâ (por. Ĺk 19, 1-10). Zbawieniem jest Chrystus, Jego osoba, a my zostaliĹmy pochwyceni przez Jego spojrzenie, ktĂłre nas przemieniĹo. Niekoniecznie zmieniĹo od razu to, czym siÄ interesujemy, ani teĹź nie daĹo nam od razu zdolnoĹci niepopeĹniania juĹź wiÄcej bĹÄdĂłw albo choÄby korygowania siÄ. Zmienia siÄ to, Ĺźe przede wszystkim dostrzegliĹmy Jego obecnoĹÄ, za sprawÄ powabu, ktĂłry wtargnÄ Ĺ do naszego Ĺźycia i przyciÄ gnÄ Ĺ nas do Niego. Nie moĹźna zrozumieÄ bezinteresownoĹci mĹodzieĹźy, ktĂłra tego lata podczas Meetingu spÄdziĹa dĹugie godziny w peĹnym sĹoĹcu, peĹniÄ c obowiÄ zki sĹuĹźby porzÄ dkowej na parkingach, albo teĹź tych, ktĂłrzy dbali o czystoĹÄ w salach i na wystawach (na dodatek pĹacili, by to robiÄ!), poruszajÄ c tym wszystkich â jeĹli myĹli siÄ, Ĺźe jest to tylko owoc hojnoĹci. Ta bezinteresownoĹÄ jest moĹźliwa tylko, jeĹli jesteĹmy juĹź usatysfakcjonowani tym, co otrzymaliĹmy. BezinteresownoĹÄ jest tym, co widziaĹem, jak skrzyĹo siÄ w oczach tej mĹodzieĹźy, tak samo jak widaÄ jÄ u wielu dorosĹych zaangaĹźowanych w sprawy spoĹeczne. WidaÄ, jak ona siÄ skrzy, poniewaĹź jest wyrazem obecnego wydarzenia, ktĂłre byÄ moĹźe wydarza siÄ teraz po raz pierwszy w Ĺźyciu jakiejĹ osoby, albo teĹź wydarza siÄ na nowo po wielu latach. WidziaĹem to, bÄdÄ c na wielu wakacjach i uczestniczÄ c w licznych gestach podjÄtych przez nas tego lata. ChcÄ opowiedzieÄ o osobistym wydarzeniu, ktĂłre przytrafiĹo mi siÄ jakiĹ czas temu: byĹ to jeden z tych dni (myĹlÄ, Ĺźe coĹ takiego przytrafiĹo siÄ kaĹźdemu), na zakoĹczenie ktĂłrego mĂłwisz: âDzisiaj nie zdziaĹaĹem niczego dobregoâ. W przeciwieĹstwie jednak do innych dni znalazĹem siÄ na kolanach, mĂłwiÄ c: âPanie, dzisiaj nie mam nic, co mĂłgĹbym Ci daÄ, jestem jednak tutajâ. I to zmieniĹo, zmieniĹo we mnie wszystko: âTy, Panie, jesteĹ, dlatego ja jestem, i dlatego jutro wciÄ Ĺź jeszcze mogÄ mieÄ nadziejÄ, nawet jeĹli dzisiaj nie mam nic, co mĂłgĹbym Ci daÄâ. SÄ dzÄ, Ĺźe w ludzkiej naturze znajduje siÄ pragnienie, by nasze Ĺźycie byĹo uĹźyteczne. KsiÄ dz Giussani w wieku 23 lat napisaĹ: âNie chcÄ ĹźyÄ bezuĹźytecznie â to jest moja obsesjaâ (L. Giussani, Lettere di fede e di amicizia ad Angelo Majo, San Paolo, Cinisello Balsamo-Mi 2007, s. 33). MaĹostkowe i przyziemne jest myĹlenie, Ĺźe wartoĹÄ Ĺźycia znajduje siÄ tylko w tym, co Ĺźycie moĹźe mi daÄ. RozlegĹoĹÄ serca (rozlegĹoĹÄ serca kaĹźdego czĹowieka) pragnie, by to, czym jestem, mogĹo byÄ uĹźyteczne dla caĹoĹci, a wiÄc dla Ĺwiata. Tymczasem my wiele razy jesteĹmy skĹonni identyfikowaÄ uĹźytecznoĹÄ naszego Ĺźycia z tym, co moĹźemy posiadaÄ albo co jesteĹmy w stanie zrobiÄ. Dlatego teĹź myĹlimy: âDzisiaj nie zdziaĹaĹem niczego dobrego, a wiÄc wszystko byĹo na nicâ. MoĹźe jednak siÄ zdarzyÄ, Ĺźe zauwaĹźymy â tak przytrafiĹo siÄ mnie â iĹź istnieje wiÄksza uĹźytecznoĹÄ: uĹźytecznoĹÄ przeĹźywania zaleĹźnoĹci od Boga. To znaczy, Ĺźe uĹźytecznoĹciÄ Ĺźycia jest odpowiadanie Temu, ktĂłry ciÄ kocha, jest robienie czegoĹ, co jest uĹźyteczne dla Tego, kto ciÄ pragnie. ByÄ moĹźe akceptujÄ c najzwyczajniej to, Ĺźe siÄ jest, Ĺźe zaleĹźy siÄ od Tego, ktĂłry stwarza ciÄ teraz, tak jak przydarzyĹo siÄ to tego lata w dramatycznej historii Charliego Garda, ktĂłra nas poruszyĹa. Dla mnie to, co determinuje uĹźytecznoĹÄ Ĺźycia, znajduje siÄ w tym, co KtoĹ Inny, dziÄki ktĂłremu istniejesz, widzi we mnie, nie w tym, czego ty chcesz od siebie. A wiÄc Ĺźycie staje siÄ uĹźyteczne, kiedy staje siÄ posĹuszeĹstwem: ostatecznie jest dyspozycyjnoĹciÄ wobec obecnoĹci Chrystusa, poddaniem siÄ tej wielkoĹci, ktĂłrÄ KtoĹ Inny, w sposĂłb byÄ moĹźe inny niĹź ty byĹ tego chciaĹ, pragnie urzeczywistniÄ w tobie i z tobÄ , dla Ĺwiata. Ĺťyjemy po to, by Chrystus byĹ rozpoznawany wszÄdzie, Ĺźyjemy dla ludzkiej chwaĹy Chrystusa. A wiÄc chcÄ ciÄ zapytaÄ: w jaki sposĂłb moĹźemy sobie pomĂłc przeĹźywaÄ ĹwiadomoĹÄ tej zaleĹźnoĹci?
KS. CARRĂN Kto z nas nie chciaĹby zostaÄ zaskoczony przez coĹ, co sprawia, Ĺźe wszystko Ĺpiewa, jak mĂłwiÄ sĹowa piosenki Negra sombra? Kiedy takie wydarzenie ma miejsce, Ĺatwo je rozpoznaÄ, tak bardzo odpowiada oczekiwaniu serca. Natychmiast je dostrzegamy, poniewaĹź sprawia, Ĺźe wszystko w Ĺźyciu Ĺpiewa. âJeĹli Ĺpiewam, to ty Ĺpiewasz, jeĹli pĹaczÄ, to ty pĹaczesz, [âŚ] [ty] jesteĹ nocÄ i jutrzenkÄ . Ty jesteĹ we wszystkim i jesteĹ wszystkim dla mnie, we mnie [âŚ] zamieszkujeszâ (R. de Castro-J. Montes CapĂłn, Negra sombra, w: Canti, Soc. Coop. Ed. Nuovo Mondo, s. 292). We wszystkim zaleĹźymy od tego âTyâ. Odkrywamy naprawdÄ, czego oczekujemy, kiedy Go rozpoznajemy w wydarzeniach, poprzez ktĂłre wychodzi nam na spotkanie, za sprawÄ Jego umiejÄtnoĹci wprawiania w drĹźenie tego wszystkiego, co przeĹźywamy i czego dotykamy. Nie potrzeba Ĺźadnego specjalnego âoprzyrzÄ dowaniaâ, wystarcza, Ĺźe siÄ wydarza, proponujÄ c siÄ naszemu sercu. Wystarczy dostrzegaÄ rzeczy, ktĂłre BĂłg stwarza, byĹmy pĹakali ze wzruszenia, jak mĂłwiÄ sĹowa piosenki The things that I see (w: Nasz gĹos, Wydawnictwo i Drukarnia Ĺw. KrzyĹźa, Opole 2002, s. 316). Kiedy ktoĹ przeĹźywa to podstawowe doĹwiadczenie, moĹźe tylko pragnÄ Ä, by to âtyâ nigdy go nie opuĹciĹo: âNie opuszczaj mnie nigdy, cieniu, ktĂłry zawsze mnie zaskakujeszâ â koĹczy siÄ Negra sombra. Pragnienie zaleĹźenia od tej obecnoĹci czyni wszystko odmiennym. JakĹźe chcielibyĹmy byÄ nieustannie zaskakiwani przez wydarzenie, ktĂłre czyni wszystko nowym! WĂłwczas wciÄ Ĺź coraz peĹniej odkrywalibyĹmy, Ĺźe jeĹli coĹ Ĺpiewa, to dzieje siÄ tak, poniewaĹź to Ty sprawiasz, Ĺźe Ĺpiewa, jeĹli wibruje â to dlatego, Ĺźe Ty wprawiasz to w drĹźenie, poniewaĹź Ty jesteĹ we wszystkim, poniewaĹź Ty we mnie zamieszkujesz. Co przewaĹźa, kiedy nie dominuje zdumienie tym wydarzeniem?
1. Formalizm Ĺatwo jest, jak przed chwilÄ powiedzieliĹmy, rozpoznaÄ wydarzenie odpowiadajÄ ce Ĺźyciu, kiedy siÄ dokonuje; tak samo jak Ĺatwo jest uĹwiadomiÄ sobie, kiedy siÄ nie wydarza, poniewaĹź nie ma juĹź Ĺpiewu w naszych dniach, wszystko staje siÄ pĹaskie, formalne. A radoĹÄ znika. Jest to tak oczywiste, Ĺźe nie moĹźemy tego nie zauwaĹźyÄ. âCzujÄ, Ĺźe doszedĹem do kluczowego momentu mojego Ĺźycia. Do jednego z tych nieodroczonych przeĹomĂłw, decydujÄ cychâ. SÄ to sĹowa pewnego przyjaciela, ktĂłre przeczytaĹem podczas SzkoĹy WspĂłlnoty w czerwcu tego roku, a ktĂłre towarzyszyĹy mi przez caĹy rok, poniewaĹź wskazywaĹy na to, gdzie znajduje siÄ puĹapka. Jego list ma ciÄ g dalszy (przytoczÄ tylko kilka fragmentĂłw): âMoja wiara jest formalna, moje Ĺźycie jest zasadniczo moralistyczne (iluĹź rzeczy ÂŤnie moĹźna robiÄÂť albo, przeciwnie, ÂŤnie moĹźna nie robiÄÂť: takĹźe wielkich gestĂłw, takich jak zbiĂłrka ĹźywnoĹci, bank farmaceutyczny, BoĹźonarodzeniowe Namioty, gest charytatywny, fundusz wspĂłlny, Rekolekcje, SzkoĹa WspĂłlnoty itd.). [Nie chodzi wiÄc o to, Ĺźe nie uczestniczy w gestach i inicjatywach]. Ale sprawdzian (ten co zwykle, niemiĹosierny, sprawdzian), sprawdzian radoĹci, rozwala mnie: nie ma jej! Co wiÄcej, jest utrudzone, pretensjonalne, egoistyczne wchodzenie w relacje. I mam juĹź tego dosyÄ. ChciaĹbym byÄ radosny. Tymczasem szybko wpadam w rutynÄâ. Na tym etapie nasz przyjaciel rozumie, jak bardzo oddaliĹ siÄ od zaleĹźnoĹci, ktĂłra rodzi nas wszystkich. âChrystus naprawdÄ jest odizolowany od mojego serca. Zbawienie nie moĹźe mnie nie interesowaÄ, ale zawsze wyobraĹźam je sobie zgodnie z moim modelem. I po wielu latach bycia w historii Ruchu nie mogÄ uwierzyÄ, Ĺźe jestem tak ÂŤzredukowanyÂť. RadoĹÄ wciÄ Ĺź znajduje siÄ gdzie indziej!â. Ten list pomaga nam sobie uĹwiadomiÄ to, o czym mĂłwi nam ksiÄ dz Giussani (przypomnieliĹmy to sobie podczas Rekolekcji Bractwa CL): âJakakolwiek ekspresja ruchu takiego jak nasz, jeĹli z gĹÄbi konkretnych zdarzeĹ, ktĂłre przeĹźywamy, nie rodzi przywoĹania do pamiÄci o Chrystusie [jeĹli nie zwiÄksza ĹwiadomoĹci zaleĹźnoĹci od Niego], nie ma znaczenia. Co wiÄcej, pogarsza sytuacjÄ czĹowieka, poniewaĹź sprzyja formalizmowi i moralizmowi. SprowadziĹaby wydarzenie miÄdzy nami â to wydarzenie, ktĂłrego winniĹmy broniÄ z drĹźeniem w oczach i w sercu jako kryterium naszego wzajemnego odnoszenia siÄ do siebie â do socjologicznej bazy danych, do pozycji spoĹecznejâ (L. Giussani, âAppendiceâ, w: tegoĹź, Alla ricerca del volto umano, Jaca Book, Milano 1984, s. 90). JeĹli nie przeĹźywamy tego wszystkiego, co zostaje nam dane, jako krzyku odsyĹajÄ cego nas do pamiÄci o Chrystusie, nic z tego, co robimy, nie bÄdzie w stanie nas usatysfakcjonowaÄ i daÄ nam radoĹci, ktĂłrej pragniemy. Wydarzenie Ĺźycia, ktĂłre nami wstrzÄ snÄĹo, sprowadzi siÄ do âspraw do zrobieniaâ, ktĂłre bÄdÄ jak rekompensata do zapĹacenia za przynaleĹźenie do naszego towarzystwa. Nieprzypadkowo ksiÄ dz Giussani przestrzegaĹ nas przed formalizmem, z jakim uczestniczymy w proponowanych nam gestach, odmalowujÄ c go dokĹadnie w tych sĹowach: âNie jest siÄ w porzÄ dku, poniewaĹź robi siÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty [âŚ] [albo] poniewaĹź uczestniczy siÄ we Mszy Ĺw. [âŚ], nie jest siÄ w porzÄ dku, poniewaĹź rozdaje siÄ ulotki albo rozwiesza gazetki na tablicach informacyjnych. To moĹźe byÄ formalnoĹÄ, z jakÄ ktoĹ pĹaci myto spoĹecznej rzeczywistoĹci, do ktĂłrej naleĹźy. Ale kiedy to wszystko staje siÄ doĹwiadczeniem? Kiedy coĹ ci mĂłwi i porusza [âŚ] coĹ w tobieâ (L. Giussani, Uomini senza patria (1982-1983), BUR, Milano 2008, s. 194). âJak z tego wyjĹÄ?â â zadaje sobie pytanie nasz przyjaciel. DoĹwiadczenie podsunÄĹo mu kilka sugestii za poĹrednictwem symptomĂłw, ktĂłre siÄ pojawiĹy (formalizm, rutyna, jego âmam juĹź tego dosyÄâ), ale on juĹź ma swĂłj model osiÄ gniÄcia zbawienia, i nie jest dyspozycyjny, by go zmieniÄ: âNiech nikt nie przychodzi mi powiedzieÄ, Ĺźe niepokĂłj, ktĂłrego doĹwiadczam, jest ÂŤdobremÂť, poniewaĹź w ogĂłle tego nie rozumiem. Niech nikt nie przychodzi mi powiedzieÄ, Ĺźe mĂłj (ewentualny) krzyk [âŚ] ÂŤczemuĹ sĹuĹźyÂť, i Ĺźe Chrystus jest takĹźe w tym, i Ĺźe to wszystko, co przeĹźywam, jest dla mnie! Wszystko to rozumiem tylko na formalnym poziomie, ale nie egzystencjalnym. Po dĹugim czasie znĂłw znajdujÄ siÄ w ÂŤpunkcie wyjĹciaÂťâ. Ale jak nasz przyjaciel moĹźe zrozumieÄ coĹ na poziomie egzystencjalnym, jeĹli wzbrania siÄ przed wejĹciem na jedynÄ drogÄ, ktĂłra doprowadziĹaby go do zrozumienia? Co to za droga?
2. Droga doĹwiadczenia i historii By zrozumieÄ coĹ na poziomie egzystencjalnym, potrzeba uwaĹźnoĹci wobec doĹwiadczenia, ktĂłre jest naszym udziaĹem, wobec âsymptomĂłwâ, ktĂłre to doĹwiadczenie nieustannie nam pokazuje. Sposobem, w jaki Tajemnica pozwala nam rozumieÄ sprawy, jest zawsze historia. PrzypominaĹ nam o tym niestrudzenie ksiÄ dz Giussani: âDla mnie historia jest wszystkim; uczyĹem siÄ od historiiâ (cyt. w: A. Savorana, Vita di don Giussani, BUR, Milano 2014, s. VIII). MoĹźe jednak istnieÄ w nas zajadĹy opĂłr wobec prowokacji rzeczywistoĹci. JakbyĹmy nie byli w stanie zrozumieÄ, na co takiego wskazujÄ te symptomy, jakbyĹmy nie pojmowali ich racji. Ale one zawsze sÄ woĹaniem, ktĂłre BĂłg, peĹen czuĹoĹci wobec nas, wzbudza w naszych wnÄtrznoĹciach. Jakby nam mĂłwiĹ: âCzy za poĹrednictwem symptomĂłw, ktĂłre w sobie dostrzegasz, nie zdajesz sobie sprawy z tego, Ĺźe Mnie potrzebujesz? Nie jest tak dlatego, Ĺźe tak mĂłwi ci ktoĹ inny, albo poniewaĹź wysyĹam do ciebie anioĹa, ĹźebyĹ to sobie uĹwiadomiĹ, ale ze wzglÄdu na te symptomy!â. TakĹźe dlatego, jeĹli ktoĹ nie jest dyspozycyjny, by uznaÄ to, co wyĹania siÄ z jego Ĺźycia, jeĹli nie zwraca uwagi i nie podÄ Ĺźa za symptomami, ânawet gdyby umarĹy zmartwychwstaĹ, on by siÄ nie przekonaĹâ, jak mĂłwi Jezus w pewnym kontekĹcie (por. Ĺk 16, 19-31). Natomiast kiedy ktoĹ jest dyspozycyjny, by uznaÄ symptom za coĹ pozytywnego, to znaczy za przywoĹanie Tajemnicy, spĂłjrzcie, co siÄ dzieje. Nasza przyjaciĂłĹka Mireille opowiedziaĹa, Ĺźe w pewnym monecie jej Ĺźycia rodzinnego, nieĹwiadomie, wyparĹa siÄ ĹşrĂłdĹa swojej miĹoĹci, ĹşrĂłdĹa relacji z mÄĹźczyznÄ , ktĂłrego poĹlubiĹa. I wĹaĹnie to staĹo siÄ dla niej wyzwaniem: wydarzyĹo siÄ coĹ, czym Tajemnica posĹuĹźyĹa siÄ, by jÄ sprowokowaÄ, by uĹwiadomiÄ jej to, czego siÄ wyparĹa. Nie byĹo gĹoĹnego maĹĹźeĹskiego kryzysu, wciÄ Ĺź robiĹa te same rzeczy co wczeĹniej, ale zagubiĹa poczÄ tek. W istocie opowiada: âJesteĹmy razem, robimy razem róşne rzeczy, z troskÄ zajmujemy siÄ chĹopakami, domem, wspierajÄ nas obydwie nasze rodziny, nasz dom przyjmuje takĹźe w kaĹźdy weekend mĹodzieĹź z ulicy, ktĂłrej towarzyszymy, kaĹźdy wykonuje dobrze swojÄ pracÄ, pomagamy sobie rĂłwnieĹź nawzajem w pracy, ale [w tym wĹaĹnie rzecz] oderwaliĹmy siÄ, oddaliliĹmy siÄ od siebie nawzajem. Pragnienie wyraĹźone przez pewnÄ osobÄ [ktĂłra siÄ niÄ zainteresowaĹa] daĹo mi do zrozumienia, Ĺźe [problem] nie polega na tym, Ĺźe miÄdzy moim mÄĹźem a mnÄ pojawiĹa siÄ jakaĹ uciÄ ĹźliwoĹÄ, oddalenie, ale na tym, Ĺźe Chrystus nie jest juĹź punktem wyjĹcia naszej codziennoĹci. [Oto jak pojmuje siÄ sprawy egzystencjalnie.] Tym, co paliĹo siÄ w nas i co pozwalaĹo nam iĹÄ pod prÄ d rzeczywistoĹci maĹĹźeĹskiej w naszej kulturze, byĹ ogieĹ pochodzÄ cy od Chrystusa. Ten ogieĹ pchnÄ Ĺ nas do tak piÄknego Ĺźycia maĹĹźeĹskiego, Ĺźe czuliĹmy siÄ jedynymi na Ĺwiecie, ale dzisiaj pozostaje nam Ĺźar, ktĂłremu grozi niebezpieczeĹstwo stania siÄ popioĹem⌠Teraz odczuwamy ciÄĹźar naszej codziennoĹciâ. Ĺatwo jest rozpoznaÄ, kiedy ogieĹ pochodzÄ cy od Chrystusa juĹź siÄ nie pali: ciÄĹźar codziennoĹci czyni to oczywistym, Ĺźycie przestaje ĹpiewaÄ. Na tym etapie widaÄ, czy osoba naprawdÄ jest dyspozycyjna, by uczyÄ siÄ od tego, co siÄ wydarza, to znaczy dostrzegaÄ symptom, uznajÄ c go za okazjÄ. ZnajdujÄ c siÄ w sytuacji takiej jak ta opisana przez Mireille, ktoĹ mĂłgĹby powiedzieÄ, skarĹźÄ c siÄ: âAle jak to, wciÄ Ĺź taka jestem? WciÄ Ĺź znajdujÄ siÄ w takim stanie po tak wielu latach?â. Ona nie, ona byĹa szczÄĹliwa â pisze â âĹźe odkryĹa, w jaki sposĂłb Pan w swojej genialnoĹci posĹuĹźyĹ siÄ pierwszym lepszym spotkaniem, by przywrĂłciÄ nas samym sobieâ, to znaczy przyszedĹ, by na nowo zatroszczyÄ siÄ o niÄ i o jej mÄĹźa. MÄ Ĺź wobec sĹĂłw Ĺźony uznaĹ to samo i powiedziaĹ: âNasza miĹoĹÄ urosĹa jak drzewo, do ktĂłrego zlatujÄ siÄ ptaki, by na nim przysiÄ ĹÄ, a ludzie znajdujÄ cieĹ [ich dom jest wciÄ Ĺź otwarty]⌠masz racjÄ! JeĹli przestajemy karmiÄ siÄ u ĹşrĂłdĹa, uschniemy. Nic z tego, co widzimy, nie bÄdzie juĹź moĹźliwe!â. Kto nie chciaĹby mieÄ takich przyjaciĂłĹ? âW ich pokorze znajduje siÄ ziarno nowego Ĺwiata â powiedziaĹ ostatnio PapieĹź, koĹczÄ c zaproszeniem. â Odwiedzaj osoby, ktĂłre zachowaĹy serce dzieckaâ (Franciszek, Audiencja generalna, 20 wrzeĹnia 2017). Rzecz wiÄc w tym, czy jesteĹmy dyspozycyjni wobec sposobu, w jaki BĂłg, poprzez rzeczywistoĹÄ, âwywaĹźa nasze drzwiâ: moĹźe to byÄ pojawianie siÄ jakiegoĹ uczuciowego problemu, jak widzieliĹmy, albo teĹź czegoĹ innego. Nie wiemy dobrze, w jaki sposĂłb Tajemnica nas przywoĹa, w jaki sposĂłb postanowi wywaĹźyÄ nasze drzwi, pochwyciÄ nas na nowo, nie pozwalajÄ c, byĹmy dalej robili pewne rzeczy, mimo Ĺźe one nie bÄdÄ nam juĹź nic wiÄcej mĂłwiĹy. To jest zdumiewajÄ ce! SÄ dzimy, Ĺźe juĹź wiemy, jak wszystko ma wyglÄ daÄ, robimy to, i nic siÄ nie wydarza, wszystko jaĹowieje. WĂłwczas Pan musi wyjĹÄ z odwaĹźnÄ inicjatywÄ , by wyciÄ gnÄ Ä nas z formalizmu, w ktĂłrym siÄ dusimy. âDla mnie historia jest wszystkim; uczyĹem siÄ od historiiâ. Teraz lepiej rozumiemy, dlaczego ksiÄ dz Giussani powtarzaĹ nam to zawsze niestrudzenie. A wiÄc jaki jest cel taktowania na powaĹźnie symptomĂłw?
3. OdzyskaÄ poczÄ tek To, co nam siÄ wydarza, âsymptomyâ, ktĂłre dostrzegamy w nas, sÄ po to, by pomĂłc nam odzyskaÄ poczÄ tek, ĹşrĂłdĹo, pierwotnÄ czystoĹÄ doĹwiadczenia, to, co nas zdobyĹo i pociÄ gnÄĹo. Mireille pokazaĹa nam bardzo wyraĹşnie, jak za ich poĹrednictwem dostrzegĹa, Ĺźe Chrystus nie byĹ juĹź punktem wyjĹcia jej codziennoĹci. W Ĺwietle tego, co siÄ jej przydarzyĹo, moĹźemy lepiej zrozumieÄ to, o czym ksiÄ dz Giussani opowiadaĹ nam podczas Rekolekcji Bractwa w 1982 roku (a o czym teraz wszyscy czytamy dziÄki ukazaniu siÄ ksiÄ Ĺźki Una strana compagnia). Wydaje siÄ, Ĺźe zostaĹo to powiedziane po to, by odpowiedzieÄ na sytuacjÄ, ktĂłrÄ opisujemy, by pomĂłc nam zrozumieÄ doĹwiadczenie, ktĂłrym teraz Ĺźyjemy i ktĂłre dotyka nas w najbardziej osobisty sposĂłb. PoszczegĂłlne doĹwiadczenia kaĹźdego zawsze ofiarujÄ nam pomoc w zrozumieniu najbardziej decydujÄ cych dla wszystkich spraw. PosĹuchajmy wiÄc ksiÄdza Giussaniego: âWczoraj wieczorem podczas zebrania w Mediolanie zauwaĹźyĹem, Ĺźe w ostatnich latach, od okoĹo 15 lat aĹź do dzisiaj [mĂłwi to w 1982 roku], we wszystkich tych latach naszej wÄdrĂłwki, jak gdyby Comunione e Liberazione, Ruch, budowaĹ na wartoĹciach, ktĂłre przyniĂłsĹ nam Chrystus. W ten sposĂłb caĹy wysiĹek dziaĹalnoĹci stowarzyszeniowej, operatywnej, kulturalnej, spoĹecznej, politycznej z pewnoĹciÄ miaĹ na celu zmobilizowaÄ nas samych i sprawy zgodnie z ideaĹami, zgodnie z inspiracjÄ wartoĹci, ktĂłre Chrystus daĹ nam poznaÄ. Ale na poczÄ tku [âŚ] tak nie byĹoâ (Una strana compagnia, BUR, Milano 2017, s. 88). KsiÄ dz Giussnai mĂłwi to, odnoszÄ c siÄ do sytuacji Ruchu, ale mogliby to powiedzieÄ Mireille oraz przyjaciel z listu: âNa poczÄ tku tak nie byĹoâ. A jak byĹo na poczÄ tku? âNa poczÄ tku Ruchu, w pierwszych latach, nie budowaĹo siÄ na wartoĹciach, ktĂłre Chrystus nam przyniĂłsĹ [nie to znajdowaĹo siÄ na pierwszym miejscu], ale budowaĹo siÄ [nie chodzi o to, Ĺźe siÄ nie budowaĹo] na Chrystusie, naiwnie moĹźna tak powiedzieÄ, ale fundamentem serca, przekonywujÄ cym powodem byĹ fakt Chrystusa [âŚ]. Na poczÄ tku budowaĹo siÄ, usiĹowaĹo siÄ budowaÄ na czymĹ, co siÄ wydarzaĹo [tak jak wtedy, gdy dwie osoby zaczynajÄ byÄ razem: to, co wydarza siÄ miÄdzy nimi, jest tym, co skĹania je do robienia wszystkiego], nie na przyniesionych wartoĹciach, a wiÄc na naszej ich nieuniknionej interpretacji: usiĹowaĹo siÄ budowaÄ na czymĹ, co siÄ wydarzaĹo i co nas zagarnÄĹo. NiezaleĹźnie od tego, jak naiwne i caĹkowicie nieproporcjonalne byĹo to stanowisko, byĹo ono czyste. Dlatego, z powodu jakby jego opuszczenia, zajÄ wszy stanowisko, ktĂłre w pierwszej kolejnoĹci byĹo, powiedziaĹbym, bardziej ÂŤkulturowym przekĹademÂť niĹź entuzjazmem z powodu ObecnoĹci, my nie znamy â w biblijnym sensie â Chrystusa, nie znamy tajemnicy Boga, poniewaĹź nie jest nam bliskiâ (tamĹźe, s. 88-89). Tutaj widaÄ jasno, z czym Giussani identyfikuje dokonujÄ ce siÄ przesuniÄcie: od entuzjazmu z powodu ObecnoĹci do stanowiska okreĹlonego przez âkulturowy przekĹadâ albo seriÄ dziaĹaĹ, mimo Ĺźe sĹusznych â uwaga! â poniewaĹź nie Ĺźeby Mireille nie robiĹa jak najsĹuszniejszych rzeczy, tak samo jak przyjaciel z listu. To, czego potrzebujemy, nie moĹźe znaleĹşÄ adekwatnej odpowiedzi w kulturze albo w etyce. To przesuniÄcie moĹźe dokonaÄ siÄ na poziomie osobistym, w uczuciowej relacji miÄdzy mÄĹźem a ĹźonÄ , miÄdzy przyjaciĂłĹmi, moĹźe przytrafiÄ siÄ w Ĺźyciu kaĹźdego albo w Ĺźyciu Ruchu, a straszliwÄ tego konsekwencjÄ , wskazanÄ przez ksiÄdza Giussaniego, jest to, Ĺźe âmy nie znamy Chrystusaâ, a wiÄc radoĹÄ nie pojawia siÄ na naszych obliczach. Robimy wszystko, ale to nie entuzjazm z powodu obecnoĹci Chrystusa nas porusza, jak na poczÄ tku. âNa poczÄ tku [âŚ] tak nie byĹoâ (tamĹźe). Ale jak byĹo na poczÄ tku? Giussani jest kategoryczny: âChrystus â racja egzystencji, Chrystus â ĹşrĂłdĹo naszej kreatywnoĹci [dlatego w Ĺźadnym razie nie chodzi o brak kreatywnoĹci], nie za poĹrednictwem interpretacji, ale bezpoĹrednio: nie ma innego stanowiska, ktĂłre mogĹoby byÄ chrzeĹcijaĹskie, jeĹli nie toâ. MĂłwi dalej: âCaĹa reszta â mobilizacja egzystencji i kreatywnoĹÄ â przyjdzie potem, ale trzeba odzyskaÄ Chrystusa jako racjÄ istnienia i ĹşrĂłdĹo kreatywnoĹci. Jest to jak fascynujÄ ce pragnienie odzyskania pierwotnej czystoĹci Ĺźycia naszego Ruchu, bardzo wielu nieznanejâ (tamĹźe, s. 89). ĹťyczÄ sobie, by kaĹźdy mĂłgĹ dostrzec caĹÄ pasjÄ Chrystusa do naszego Ĺźycia w tym krzyku ksiÄdza Giussaniego: trzeba odzyskaÄ tÄ pierwotnÄ czystoĹÄ. Przyjaciele, my rĂłwnieĹź musimy to dzisiaj odzyskaÄ, jeĹli nie chcemy skoĹczyÄ, jak widzieliĹmy wczeĹniej, w sytuacji, w ktĂłrej czĹowiek ostatecznie siÄ dusi, poniewaĹź to wszystko, co robi, nie wypeĹnia go radoĹciÄ . Jestem pod wraĹźeniem tego, w jaki sposĂłb w naszych najmĹodszych przyjacioĹach wyĹania siÄ, z wnÄtrza Ĺźycia, ta sama pilna potrzeba odzyskania tej pierwotnej czystoĹci. Pewien chĹopak z GS pisze do mnie: âChciaĹoby siÄ powiedzieÄ, Ĺźe spÄdziĹem niemal ÂŤdoskonaĹeÂť wakacje ruchu CL. Praktycznie bez wytchnienia krÄ ĹźyĹem miÄdzy wakacjami wspĂłlnoty, podróşami, wieczornymi spotkaniami, Meetingiem. Potem jednak przyszedĹ powrĂłt do domu. MyĹlÄ, Ĺźe byĹ to jeden z najgorszych ze wszystkich moich powrotĂłw z wakacji. Nie byĹo tÄsknoty, nie byĹo braku, nie byĹo pustki. ByĹa otchĹaĹ, rana tak gĹÄboka, krzyk tak gĹoĹny, Ĺźe nie mogĹem go stĹumiÄ. CaĹa ta pustka, skumulowana podczas wakacji, ogarniaĹa mnie i wtedy zdaĹem sobie sprawÄ z jednej rzeczy: od bardzo dawna nie odmawiaĹem modlitwy, ale nie ZdrowaĹ Maryjo albo Ojcze nasz [odmawianych formalnie], nie, prawdziwej modlitwy, nie byĹo dialogu z Panem, chwili, w ktĂłrej stawaĹem [wobec Niego] twarzÄ w twarz, by zrozumieÄ, kim jestem. ByÄ moĹźe w tym czasie robiĹem nawet ÂŤwszystkoÂť, ale zagubiĹem siebie. PoniewaĹź to wszystko, bez Chrystusa, jest pustkÄ . W istocie, tak jak On daje mi wszystko, tak samo prosi mnie o wszystko. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe przeĹźywaĹem chrzeĹcijaĹstwo ÂŤbezÂť Chrystusa. PierwszÄ rzeczÄ , jakÄ znalazĹem, byĹa Jego obecnoĹÄ [poczÄ tek byĹ zdominowany przez fascynacjÄ Jego obecnoĹciÄ ], ale z biegiem czasu odnalazĹem tak wiele rzeczy, Ĺźe zapomniaĹem o Nim. Jak mogÄ ĹźyÄ Ruchem, nie zapominajÄ c o Nim? Jak mogÄ utrzymywaÄ ĹźywÄ Jego obecnoĹÄ we mnie?â. Oto przesuniÄcie: zapominanie o Chrystusie, gdy wszystko robiÄ; Ĺźycie Ruchem, w zapomnieniu o Nim. Ale oto jednoczeĹnie nowoĹÄ: zaczynamy zdawaÄ sobie sprawÄ, jak bardzo nam Go brakuje. A wiÄc by zaczÄ Ä odpowiadaÄ na postawione pytanie, opĹaca nam siÄ zrozumieÄ przywoĹanie ksiÄdza Giussaniego, poniewaĹź Ĺźycie nie potraktuje nas ulgowo. âTo wĹaĹnie za sprawÄ tej przemiany [od entuzjazmu z powodu ObecnoĹci do âkulturowego przekĹaduâ jako ĹşrĂłdĹa Ĺźycia; mĂłwi to w 1982 roku!] tak Ĺatwe staĹo siÄ utoĹźsamienie naszego doĹwiadczenia z aktywistycznym, organizacyjnym albo kulturalnym zaangaĹźowaniem, czasem tak bardzo wyĹÄ cznoĹciowym oraz autorytatywnie zdefiniowanym i prowadzonymâ (Una strana compagnia, dz. cyt., s. 89). By odzyskaÄ czyste stanowisko poczÄ tku, a wiÄc tÄ zaleĹźnoĹÄ, ktĂłra sprawia, Ĺźe wszystko Ĺpiewa, trzeba zrozumieÄ, co takiego Giussani rozumie pod pojÄciem âkulturowego przekĹaduâ, ktĂłry z czasem wziÄ Ĺ gĂłrÄ nad entuzjazmem z powodu ObecnoĹci. W 1991 roku mĂłwi, a zdumiewajÄ ce jest dostrzeĹźenie, w jaki sposĂłb on zawsze nam towarzyszyĹ: âNajbardziej podstÄpny atak na siĹÄ naszego Ruchu dokonuje siÄ ze strony tego, kto przedkĹada ponad wszystko sĹowo kultura. Jest odwrotnie: kultura wyĹania siÄ [z wydarzenia], z decyzji dotyczÄ cej egzystencji. PierwotnÄ kulturÄ â jak nazywa jÄ Jan PaweĹ II â jest ÂŤjaÂť naleĹźÄ ce do wydarzenia. Traci siÄ czas, kiedy nie mierzy siÄ w cel, ktĂłrym jest wydarzenie. Podejmowanie wydarzenia, mierzenie w cel oznacza takĹźe odpowiadanie na resztÄ. W tym rzecz: nie niechÄÄ do kultury, ale kontratak na ĹşrĂłdĹo kulturyâ (âCorresponsabilitĂ â, âLitterae Comunionis CLâ nr 11/1991, s. 34).
4. ChrzeĹcijaĹstwo jako ideologia i chrzeĹcijaĹstwo jako tradycja W 1998 roku ksiÄ dz Giussani powraca do tej samej kwestii, posĹugujÄ c siÄ innymi sĹowami: âTego roku zrozumiaĹe staĹo siÄ rozróşnienie miÄdzy ideologiÄ a TradycjÄ , ktĂłre odkryliĹmyâ (L. Giussani, âAvvenimento e responsabilitĂ â, âTracceâ nr 4/1998, s. III). I kontynuuje, dodajÄ c do tej róşnicy innÄ , róşnicÄ miÄdzy ideologiÄ a Wydarzeniem. MĂłwi: âPunktem wyjĹcia chrzeĹcijaĹstwa jest Wydarzenie. Punktem wyjĹcia dla innych jest pewne wraĹźenie o sprawachâ (tamĹźe), ktĂłre staje siÄ przesÄ dem, zakorzenionÄ opiniÄ , a nastÄpnie rozwija siÄ w dyskurs, to znaczy w ideologiÄ. Wystarczy, Ĺźe ktoĹ nas zrani, by zobaczyÄ, jak caĹe nasze zachowanie zostaje zdeterminowane przez wraĹźenie, jakie fakt ten w nas pozostawia, na ktĂłrym nastÄpnie budujemy przesÄ d oraz wizjÄ rzeczy. Punktem wyjĹcia chrzeĹcijaĹstwa w kaĹźdej relacji jest natomiast Wydarzenie. Co to oznacza? Widzimy to w znanej wszystkim historii wiÄĹşnia, ktĂłrego reakcja po niesprawiedliwym Ĺledztwie nie byĹa zdeterminowana przez wraĹźenie, mimo Ĺźe zĹe, jakie miaĹ odnoĹnie do sposobu, w jaki zostaĹ przesĹuchiwany, ale przez Wydarzenie, ktĂłre weszĹo w jego Ĺźycie i ktĂłre rozbudziĹo w nim odmiennÄ postawÄ wobec ponoszonej niesprawiedliwoĹci: âJak straĹźnicy mogli zachowaÄ siÄ inaczej, jeĹli nie doĹwiadczyli tego samego, co ja, to znaczy jeĹli fakt Chrystusa nie zagarnÄ Ĺ ich tak, jak zagarnÄ Ĺ mnie?â. Ten przykĹad wyjaĹnia kwestie, ktĂłre czasem okazujÄ siÄ dla nas trudne do zrozumienia. To jest Ĺatwe: od razu jest oczywiste, Ĺźe punktem wyjĹcia dla niego w relacji z tÄ straĹźÄ nie byĹo odniesione wraĹźenie, ale Wydarzenie, ktĂłre go pochwyciĹo i zagarniaĹo go takĹźe w tym momencie, zmieniajÄ c jego reakcjÄ. Bez tego Wydarzenia rzeczywiĹcie wszystko byĹoby zdeterminowane przez zamÄt okolicznoĹci. Ale Ĺźeby Wydarzenie staĹo siÄ punktem wyjĹcia, trzeba, by miaĹo ono miejsce teraz. Giussani mĂłwi: âJeĹli [âŚ] poczÄ tkiem, fundamentem, podstawowÄ zasadÄ caĹego ludzkiego doĹwiadczenia jest Wydarzenieâ, jest tak tylko i wyĹÄ cznie dlatego, Ĺźe ma ono miejsce teraz. âTo Wydarzenie jest zrozumiaĹe, poniewaĹź dokonuje siÄ terazâ (tamĹźe). Rozumiem je, odczuwam jego uderzenie, doĹwiadczam jego siĹy przemieniania, poniewaĹź siÄ dokonuje, dokonuje siÄ teraz, a nie dlatego, Ĺźe âjuĹź to wiemâ. Wydarzeniem jest wĹaĹnie to, czego jeszcze nie wiem. Dlaczego tak bardzo porusza mnie przykĹad wiÄĹşnia? PoniewaĹź czyni oczywistym fakt, Ĺźe Wydarzenie to jest zrozumiaĹe, poniewaĹź nas zmienia, a nie dlatego, Ĺźe ja posiadam juĹź jego sĹusznÄ koncepcjÄ. Wszyscy dobrze wiemy, czym jest Wydarzenie, a jednak czÄsto reagujemy caĹkiem inaczej niĹź ten wiÄzieĹ. Jak to jest moĹźliwe? PoniewaĹź nie wystarcza wiedzieÄ, tak jak nie wystarcza nasze wraĹźenie o rzeczach. Sprawdzianem tego, czy Wydarzenie dokonuje siÄ teraz â sprawdzianem, a wiÄc nie chodzi o jakÄ Ĺ teoriÄ, abstrakcyjnÄ wiedzÄ, ale o rzeczywisty fakt, ktĂłry ma miejsce teraz i ktĂłry ja rozpoznajÄ, przyjmujÄ i ktĂłry staje siÄ punktem wyjĹcia dla kaĹźdego mojego posuniÄcia â jest to, w jaki sposĂłb odnoszÄ siÄ do osĂłb i rzeczy. Sprawdzianem jest nowoĹÄ, ktĂłrÄ w sobie dostrzegam, w sposobie reagowania. Dlatego nie mogÄ mĂłwiÄ o tym naszym zaprzyjaĹşnionym wiÄĹşniu, nie myĹlÄ c o Jezusie; poprzez swĂłj sposĂłb reagowania czyni nam on Jezusa wspĂłĹczesnym. Poprzez relacjÄ, w jakiej ĹźyĹ z Ojcem, Jezus mĂłgĹ powiedzieÄ odnoĹnie do tych, ktĂłrzy zawiesili Go na krzyĹźu i zniewaĹźali: âOjcze, przebacz im, bo nie wiedzÄ , co czyniÄ â (Ĺk 23, 34). MĂłgĹ tak patrzeÄ na swoich oprawcĂłw tylko za sprawÄ tej zaleĹźnoĹci, za sprawÄ swojej wyjÄ tkowej, jedynej w swoim rodzaju bliskoĹci, zaĹźyĹoĹci z Ojcem. Postawa, o jakiej Chrystus daje Ĺwiadectwo, wyraĹźa caĹÄ kulturowÄ nowoĹÄ, jakÄ On przyniĂłsĹ na Ĺwiat. By jÄ zrozumieÄ, trzeba rozpoznaÄ, co takiego dokonywaĹo siÄ w gĹÄbi Jezusa. To wprowadza nas w nastÄpne pytanie: âJak jakieĹ wydarzenie moĹźe przejĹÄ na tego, kto przychodzi teraz, moĹźe byÄ mu dane teraz?â. KsiÄ dz Giussani odpowiada: âJeĹli jest Wydarzeniem, ktĂłre siÄ powtarza, powtarza siÄ codziennieâ. Wydarzenie komunikuje siÄ, dokonujÄ c siÄ. ChrzeĹcijaĹstwo jest Wydarzeniem i przechodzi z osoby na osobÄ jako wydarzenie. Nie komunikuje siÄ jako zbiĂłr nauk albo zasad, nie daje siÄ zredukowaÄ do jakiejĹ koncepcji albo do kultury. Tutaj rozgrywa siÄ wszystko. W przeciwnym razie chrzeĹcijaĹstwo zostaje zredukowane do ideologii. Redukcja, ktĂłra moĹźe zdominowaÄ nawet âsposĂłb pojmowania znacznej czÄĹci chrzeĹcijaĹskiej katechezyâ, nawet sposĂłb robienia SzkoĹy WspĂłlnoty, nawet sposĂłb âpojmowania chrzeĹcijaĹstwa i KoĹcioĹaâ (L. Giussani, âAvvenimento e responsabilitĂ â, dz. cyt., s. III). Po czym poznajemy zredukowane chrzeĹcijaĹstwo? Po tym, Ĺźe niczego nie zmienia. To jest wkĹad, jaki ksiÄ dz Giussani wniĂłsĹ w Ĺźycie KoĹcioĹa, jak powiedziaĹ kardynaĹ Ratzinger na jego pogrzebie: âTylko Chrystus nadaje sens caĹemu naszemu Ĺźyciu. KsiÄ dz Giussani zawsze kierowaĹ swoje Ĺźycie i caĹe serce ku Chrystusowi. W ten sposĂłb zrozumiaĹ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo nie jest systemem intelektualnym, zbiorem dogmatĂłw, pewnym moralizmem, ale [âŚ] wydarzeniemâ ( J. Ratzinger, Omelia al funerale di don Giussani, Milano, 24 lutego 2005, w: A. Savorana, Vita di don Giussani, dz. cyt., s. 1188 â Zakochany w Chrystusie. Spotkanie jest drogÄ , âĹladyâ nr 2/2005, s. 5). Ale wczeĹniej pisaĹ o tym Jan PaweĹ II w 2002 roku w liĹcie z okazji 20-lecia Bractwa: âChrzeĹcijaĹstwo nie jest zbiorem doktryn czy jakÄ Ĺ zasadÄ (âŚ), ale przede wszystkim ÂŤwydarzeniemÂť spotkania. TÄ myĹlÄ i doĹwiadczeniem KsiÄ dz PraĹat dzieliĹ siÄ w tych latach z tak wieloma osobami, ktĂłre przyĹÄ czyĹy siÄ do Ruchuâ (por. Giovanni Paolo II, Lettera a don Giussani, 11 lutego 2002, w: A. Savorana, Vita di don Giussani, dz. cyt., s. 1095 â Jan PaweĹ II, Chrystus nadaje nowy sens Ĺźyciu czĹowieka, âLâOsservatore Romanoâ (wyd. polskie) nr 4/2002 (XXIII), s. 11). Trzeba odzyskaÄ tÄ intuicjÄ i to doĹwiadczenie, jeĹli nie chcemy skoĹczyÄ zduszeni na skutek zredukowania tego, co mieliĹmy w rÄkach. W takim przypadku Ruch nie bÄdzie istniaĹ zgodnie ze swojÄ pierwotnÄ naturÄ , nawet jeĹli dalej bÄdziemy mĂłwiÄ i robiÄ wiele rzeczy. KsiÄ dz Giussani zaprasza nas do postawienia kroku w stronÄ tego odzyskania: âTo ÂŤprzejĹcieÂť Wydarzenia jako wszystkiego w Ĺźyciu, jako caĹoĹciowego wyjaĹnienia Ĺźycia i historii nazywa siÄ TradycjÄ â. ZwrĂłÄmy uwagÄ na to, jak on jÄ opisuje, byĹmy nie zredukowali jej do czegoĹ juĹź wiadomego: âTradycja jest pamiÄciÄ , ktĂłra trwa [i natychmiast siÄ poprawia], lepiej, jest wydarzeniem, ktĂłre trwa jako pamiÄÄ, w pamiÄci. Jest nie tyle wydarzeniem, ktĂłre trwa, by byÄ opisanym przez pamiÄÄ: jest pamiÄciÄ , ktĂłra zostaje potwierdzona [zdumiewajÄ ce!] przez coĹ wiÄkszego, potÄĹźniejszego [aĹźeby nie skamieniaĹa w doktrynÄ], przez co staje siÄ znakiem historycznej ciÄ gĹoĹciâ. Widzimy to w uczniach z Emaus: dopiero wtedy, gdy pamiÄÄ o faktach z Ĺźycia Jezusa, ktĂłre oni dobrze znali i o ktĂłrych opowiadali nieznajomemu towarzyszowi, zostaĹa âpotwierdzonaâ przez wydarzenie siÄ Chrystusa zmartwychwstaĹego, obydwaj uczniowie zmienili siÄ i zrozumieli. KsiÄ dz Giussani kontynuuje: âAlbo pamiÄÄ jest pojmowana redukcyjnie w sensie naturalistycznym [âŚ] â [jako] wspomnienie przeszĹoĹci, wspomnienie poboĹźne, sympatyczne, harmonijne, dobre, piÄkne, ktĂłre czyni serce bardziej ludzkim na myĹl o nim â albo teĹź pamiÄÄ moĹźe byÄ wszystkim!â, jest wszystkim. To znaczy: pamiÄÄ jest tym Wydarzeniem, ktĂłre wydarza siÄ nieustannie, ktĂłrego my nie wytwarzamy, ktĂłre nie zaleĹźy od naszej inicjatywy albo od naszej potÄgi. âPierwsze stanowisko [ktĂłre identyfikuje pamiÄÄ ze wspomnieniem] polega na redukowaniu do zasady sposobu, w jaki czĹowiek pojmuje Ĺwiat, odczuwa i traktuje Ĺźycie (pre-koncepcja)â (âAvvenimento e responsabilitĂ â, dz. cyt., s. III-IV). Ale â uwaga na to, co nastÄpuje potem â âjeĹli chrzeĹcijaĹstwo staje siÄ tym, jeĹli zostaje przekazane jako koncept, doktryna, sposĂłb pojmowania i traktowania, takĹźe chrzeĹcijaĹstwo staje siÄ ideologiÄ . To jest wĹaĹnie to, co wyrzucaliĹmy KoĹcioĹowi w nowych czasach: sposĂłb pojmowania moralnoĹci nie rodzi siÄ z Chrystusa, z wydarzenia Chrystusa, ale jako przydatny produkt interpretacji Ĺźycia, ktĂłry serce odbieraĹo z sympatiÄ , krytycznie udokumentowanÄ (w zamiarze przynajmniej), tak Ĺźe ontologia zostaĹa zapomniana, praktycznie zostaĹa [bardzo znaczÄ ce jest sĹowo, ktĂłrego uĹźywa] ÂŤzdewitalizowanaÂť, tak jak wtedy, gdy usuwajÄ z zÄba nerwâ (tamĹźe, s. IV). Co takiego zostaĹo âzdewitalizowaneâ? Nowa ontologia, to znaczy fakt, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem (âOntologia â to znaczy orÄdzie o tym, Ĺźe BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiem i Ĺźe to wydarzenie, w historycznym znaczeniu tego sĹowa, trwa w historii, poniewaĹź ten czĹowiek zmartwychwstaĹ: ÂŤBÄdÄ z wami przez wszystkie dni aĹź do skoĹczenia ĹwiataÂťâ, Lâuomo e il suo destino. In cammino, Marietti 1820, Genova 1999, s. 71). Nie chodzi o to, Ĺźe ta ontologia â jak widzieliĹmy w Ĺwiadectwach, ktĂłre przywoĹaĹem na poczÄ tku â jest âzanegowanaâ, ale jest zapomniana, traktowana jako oczywista, z gĂłry zaĹoĹźona, to znaczy nie jest juĹź punktem wyjĹcia dla relacji z caĹÄ rzeczywistoĹciÄ , jak mĂłwiĹa Mireille. A wiÄc relacja pustoszeje, poniewaĹź nie jest w stanie wspieraÄ siÄ samoistnie. To, Ĺźe ontologia zostanie zdewitalizowana, oznacza, Ĺźe ĹşrĂłdĹem sposobu pojmowania i traktowania spraw nie jest juĹź Wydarzenie. âRozumiecie, co chciaĹem powiedzieÄ â kontynuuje ksiÄ dz Giussani â kiedy mĂłwiĹem o dziesiÄcioleciu po roku â68, w ktĂłrym dominowaĹa poĹrĂłd nas nie idea kultury wywodzÄ cej siÄ od Chrystusa, ale to, Ĺźe cieszyliĹmy siÄ uznaniem w Ĺwiecie ze wzglÄdu na kulturÄ, jakÄ posiadaliĹmy?â (âAvvenimento e responsabilitĂ â, dz. cyt., s. VII). JeĹli tego nie rozumiemy, jeĹli nie odzyskamy poczÄ tku, Ĺźadnemu wysiĹkowi nie uda siÄ przywrĂłciÄ nam peĹni, ktĂłrÄ moĹźe nam daÄ tylko Jego obecnoĹÄ, ani teĹź uczyniÄ nas protagonistami nowej kultury, poniewaĹź tylko Jego teraĹşniejsze wydarzenie moĹźe zrodziÄ wĹaĹciwe pojmowanie spraw. Koncepcja taka musi nieustannie rodziÄ siÄ na nowo, odradzaÄ ze ĹşrĂłdĹa, ktĂłre jÄ zrodziĹo, oraz dokumentowaÄ siÄ poprzez wydarzanie siÄ na nowo Ĺźywego Ĺwiadectwa, musi staÄ siÄ widoczna w konkretnym doĹwiadczeniu osoby. Tylko w ten sposĂłb moĹźe byÄ przekazywana, przechodzÄ c z jednej osoby na drugÄ . Opowiadano mi o Ĺlubie dwĂłjki naszych przyjaciĂłĹ. Koledzy panny mĹodej pytajÄ jÄ zdumieni: âAle jak to, tak mĹodo wychodzisz za mÄ Ĺź? I to na caĹe Ĺźycie?â. Potem uczestniczÄ w Ĺlubie i pozostajÄ bez sĹĂłw, do tego stopnia, Ĺźe gdy tylko ona wraca z podróşy poĹlubnej, wciÄ Ĺź jeszcze rozmawiajÄ z niÄ o piÄknie Ĺlubu. Nowa koncepcja jest wciÄ Ĺź zradzana z teraĹşniejszego wydarzenia i âprzechodziâ, dokonujÄ c siÄ. Tradycja, mĂłwiĹ von Balthasar podczas rekolekcji gĹoszonych przez ksiÄdza Giussaniego w Szwajcarii na poczÄ tku 1971 roku, âÂŤtraditioÂťâ, to znaczy to, co BĂłg przekazaĹ ludziom, jest âdawaniem siebie Syna poprzez Ojca dla zbawienia Ĺwiataâ (H.U. von Balthasar-L. Giussani, Lâimpegno del cristiano nel mondo, Jaca Book, Milano 2017, s. 89). Tym jest Traditio: dawaniem siebie Chrystusa Ĺwiatu poprzez Ojca, zgodnie z BoĹźym planem. I to dawanie siebie â Tradycja â nie moĹźe redukowaÄ siÄ do jakiejĹ koncepcji, do doktryny. âObecnoĹÄ poczÄ tkowego Wydarzenia, urzeczywistnianie siÄ dzisiaj poczÄ tkowego Wydarzenia, ktĂłre uobecniaĹo siÄ przez wszystkie dni czasu aĹź do teraz, nazywa siÄ TradycjÄ : konstytuuje wiÄc ona powtarzanie siÄ codziennie pierwotnego Wydarzenia, Wydarzenia poczÄ tkowegoâ (L. Giussani, Lâuomo e il suo destino. In cammino, dz. cyt., s. 66). ChrzeĹcijaĹstwo zredukowane do ideologii âobchodzi siÄ bezâ Wydarzenia: w centrum nie znajduje siÄ juĹź Wydarzenie, ale system myĹli â mimo Ĺźe pochodzÄ cych od Wydarzenia â odĹÄ czonych od ĹşrĂłdĹa. PozostajÄ konsekwencje kulturowe i etyczne, proponowane ze wzglÄdu na nie same â w swojego rodzaju samowystarczalnoĹci â ktĂłre przez to nieuniknienie zaczynajÄ siÄ wynaturzaÄ. Trzeba to dobrze zrozumieÄ.
5. âNaszaâ oĹwieceniowa pokusa Na tym etapie moĹźemy zrozumieÄ, czym zajmuje siÄ ksiÄ dz Giussani, kiedy mĂłwi te rzeczy: tÄ mentalnoĹciÄ , ktĂłra redukuje wszystko do doktryny. To wĹaĹnie pokusa OĹwiecenia, jak powiedziaĹ nam papieĹź Benedykt XVI, myĹlaĹa, Ĺźe ocali wielkie prawdy chrzeĹcijaĹstwa, chrzeĹcijaĹskie wartoĹci, to wszystko, co przyniosĹo chrzeĹcijaĹstwo, odrywajÄ c je od Wydarzenia, ktĂłre uczyniĹo je i czyni nieustannie Ĺźywym. Widzimy to u Kanta, kiedy stwierdza: âW istocie spokojnie moĹźna sÄ dziÄ, Ĺźe gdyby Ewangelia nie nauczyĹa wczeĹniej uniwersalnych praw etycznych [wartoĹci] w ich integralnej czystoĹci, rozum nie poznaĹby ich w ich skoĹczonoĹci, mimo Ĺźe teraz, zaĹoĹźywszy Ĺźe juĹź istniejÄ , kaĹźdy moĹźe byÄ przekonany co do ich sĹusznoĹci i waĹźnoĹci za poĹrednictwem samego rozumuâ (I. Kant, Lettera a F. H. Jacobi, 30 agosto 1789, w: tegoĹź, Questioni di confine, Marietti 1820, Genova 1990, s. 105). W epoce OĹwiecenia sÄ dzono, jak dokumentuje Kant, Ĺźe wszystko to mogĹo trwaÄ, poniewaĹź rozum byĹ juĹź w stanie to rozpoznaÄ, z czasem jednak usiĹowanie to okazaĹo siÄ poraĹźkÄ . Teraz moĹźemy to zrozumieÄ, poniewaĹź wydarza siÄ takĹźe w nas i poĹrĂłd nas: jeĹli oddzielimy siÄ od wydarzenia Chrystusa, od Ĺźywego wydarzenia charyzmatu, tracimy wyrazistoĹÄ i na nic jest to, co robimy. WyszlibyĹmy na spotkanie temu samemu rodzajowi OĹwiecenia, wbrew nam samym, gdybyĹmy nie zrozumieli, w jaki sposĂłb chrzeĹcijaĹstwo jest przekazywane, w jaki sposĂłb trwa charyzmat. PosiadajÄ c wszystkie teksty ksiÄdza Giussaniego w zasiÄgu rÄki, moĹźemy ponieĹÄ klÄskÄ. O to wĹaĹnie toczy siÄ gra. Dyskusje miÄdzy nami i caĹa lawina sĹĂłw, ktĂłrymi czasem siÄ zasypujemy, nie rozwiÄ zujÄ problemu. Tak jak widzieliĹmy upadek wszystkiego wokóŠnas, tak samo bÄdziemy mogli zobaczyÄ upadek nas samych. Jak moĹźemy uniknÄ Ä niebezpieczeĹstwa poddania siÄ (âoĹwieceniowejâ) pokusie myĹlenia, Ĺźe wystarczÄ teksty Ewangelii albo teksty ksiÄdza Giussaniego? Jak uniknÄ Ä skamienienia wszystkiego w zdewitalizowanÄ doktrynÄ? PosĹuchajmy bezpoĹrednio Giussaniego, poniewaĹź zakomunikowaĹ nam to wszystko, czego potrzebujemy, by podÄ ĹźaÄ drogÄ : âWydarzenie nie jest tylko tym, co siÄ wydarzyĹo i od czego wszystko siÄ zaczÄĹo, ale tym, co wzbudza teraĹşniejszoĹÄ, okreĹla teraĹşniejszoĹÄ, nadaje teraĹşniejszoĹci treĹÄ, czyni teraĹşniejszoĹÄ moĹźliwÄ . To, co siÄ wie albo co siÄ posiada, staje siÄ doĹwiadczeniem, jeĹli to, co siÄ wie albo co siÄ posiada, jest czymĹ, co zostaje nam dane teraz: jest dĹoĹ, ktĂłra ofiaruje nam to teraz, jest oblicze, ktĂłre wyĹania siÄ teraz, jest krew, ktĂłra pĹynie teraz, jest zmartwychwstanie, ktĂłre dokonuje siÄ teraz. Poza tym ÂŤterazÂť nie ma nic! Nasze ÂŤjaÂť nie moĹźe zostaÄ poruszone, wzruszone, to znaczy przemienione, inaczej jak przez wspĂłĹczesnoĹÄ: wydarzenie. Chrystus jest czymĹ, co mi siÄ wydarzaâ (por. Archiwum Historyczne KoĹcielnego Stowarzyszenia Memores Domini, dokument powielany zatytuĹowany âDedicazione 1992 Rimini, 2-4 ottobre 1992â). Dlatego, takĹźe w 1998 roku, mĂłwiĹ jeszcze: âJest to kwestia nawrĂłceniaâ. Ale nawrĂłcenia na co, na kogo? By uniknÄ Ä dwuznacznoĹci, od razu wyjaĹnia sens swojego zaproszenia: âJeĹli nie ma nawrĂłcenia ciebie [kaĹźdego z nas], nie w stosunku do mnie [Giussani mĂłwiĹ to odnoĹnie do siebie], ale w stosunku do Jezusa, ktĂłry chwyta ciÄ za poĹrednictwem mojej rÄki; jeĹli ĹwiadomoĹÄ naszego dyskursu nie rodzi w tobie nawrĂłcenia, nie ma odpowiedzialnoĹciâ, nie ma odpowiedzi. âBy komunikowaÄ Ĺźycie w charyzmacie, ktĂłry zostaĹ nam dany, trzeba przeĹźyÄ nawrĂłcenie: nie na mnie [powtarza to], ale na to, co zostaĹo mi powiedziane [i dane]â (L. Giussani, âAvvenimento e responsabilitĂ â, dz. cyt., s. VII-VIII). Tutaj ukazuje siÄ caĹa miĹoĹÄ Giussaniego do nas, poniewaĹź by daÄ nam do zrozumienia pewne sprawy, o ktĂłrych nam mĂłwi, nie nalega na wyjaĹnienie, ale proponuje nam drogÄ: âChciaĹbym skĹoniÄ was do wÄdrĂłwki, dziÄki ktĂłrej wyĹoniĹy siÄ wszystkie rzeczy, o ktĂłrych mĂłwiÄ, zrodziĹy siÄ we mnieâ (tamĹźe, s. VIII). A wiÄc by uniknÄ Ä zredukowania tego, co mĂłwi, do tego, co my mamy w gĹowie, do naszej interpretacji, musimy nauczyÄ siÄ utoĹźsamiaÄ z tym, w jaki sposĂłb te sprawy zrodziĹy siÄ w Giussanim, aĹźeby mogĹy narodziÄ siÄ takĹźe w nas dzisiaj â jak pyta chĹopak z GS. Tylko wtedy, gdy sprawy, o ktĂłrych nam mĂłwiĹ, wydarzajÄ siÄ na nowo, moĹźemy je zrozumieÄ bez dokonywania Ĺźadnych redukcji. A wiÄc jak mogÄ wydarzyÄ siÄ dzisiaj? SkÄ d siÄ biorÄ ? Jak moĹźemy dzisiaj na nowo odbyÄ wÄdrĂłwkÄ, dziÄki ktĂłrej te rzeczy pojawiĹy siÄ w nim? Gdzie wydarzajÄ siÄ dzisiaj te sprawy, o ktĂłrych mĂłwiĹ?
6. WspĂłĹczesnoĹÄ Chrystusa, staĹe ĹşrĂłdĹo wymiarĂłw chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia âNowe poznanie wymaga [w przeciwieĹstwie do tego, co myĹlaĹ Kant] [âŚ] bycia wspĂłĹczesnym wydarzeniu, ktĂłre je stwarza i nieustannie podtrzymujeâ. MĂłwiÄ c sĹowami Davide: zakĹada caĹkowitÄ zaleĹźnoĹÄ. PoniewaĹź wszystko zostaĹo nam dane. DrogÄ do tego, by ĹźyÄ tym, co sobie mĂłwimy, nie jest âjuĹź wiem i teraz ja tym rozporzÄ dzam przy pomocy mojej inteligencji albo mojego wysiĹkuâ. Nie bÄdziemy mogli zarzuciÄ Giussaniemu, Ĺźe nas nie ostrzegĹ: nowe poznanie utwierdza siÄ w nas tylko wtedy, gdy jesteĹmy âwspĂłĹczeĹni wydarzeniu, ktĂłre je stwarza i nieustannie podtrzymujeâ. I âskoro ten poczÄ tek nie jest ideÄ , ale miejscem, ĹźywÄ rzeczywistoĹciÄ , nowy osÄ d jest moĹźliwy tylko w staĹej relacji z tÄ [ĹźywÄ ] rzeczywistoĹciÄ , to znaczy z ludzkim towarzystwem, ktĂłre przedĹuĹźa w czasie trwanie poczÄ tkowego Wydarzeniaâ (L. Giussani-S. Alberto-J. Prades, ZostawiÄ Ĺlady w historii Ĺwiata, Wydawnictwo i Drukarnia Ĺw. KrzyĹźa, Opole 2011, s. 76). KsiÄ dz Giussani nigdy nie przestaĹ wyznaczaÄ nam drogi: âIstotnie, rzeczy, ktĂłre pojmujemy, nie pojmujemy, poniewaĹź siadamy przy stoliku i ukĹadamy program studiĂłw, by je pojÄ Ä, nie pojmujemy ich jako celu jakiegoĹ medytacyjnego projektu [âteraz mam teksty, ja siÄ tym zajmÄâ]; pojmujemy je, jeĹli przylgniemy jak dzieci do historii Boga w naszym Ĺźyciu, do historii, poprzez ktĂłrÄ On pragnie caĹkowicie wywaĹźyÄ wszystkie nasze drzwi, poniewaĹź z Niego jesteĹmy uczynieniâ (L. Giussani, Una strana compagnia, dz. cyt., s. 140). Droga jest prosta, jak pisze do mnie ta przyjaciĂłĹka: âZauwaĹźam, Ĺźe czym powaĹźniej traktujÄ roboczÄ hipotezÄ, ktĂłrÄ proponuje mi Ruch, tym odmienniej postrzegam sprawy wokóŠmnie, gĹÄbiej, prawdziwiejâ. Albo BĂłg naszych myĹli, albo BĂłg historii: kaĹźdy z nas znajduje siÄ wobec tej alternatywy. Nie jest to problem wiÄkszej albo mniejszej brawury, poniewaĹź na tym poziomie zagadnienia brawura albo nasza zdolnoĹÄ do performance nie wystarcza. Jest to problem podejĹcia, metody. Wiele razy przypominaliĹmy o tym w tym roku, odwoĹujÄ c siÄ do Bezimiennego. A w tym ostatnim czasie przywoĹywaliĹmy to sobie w tym cennym sformuĹowaniu ksiÄdza Giussaniego, odnoszÄ cym siÄ do âwyjÄ tkowej historiiâ, ktĂłre niestrudzenie bÄdÄ powtarzaĹ: to wyjÄ tkowa historia âjest kluczem do zrozumienia chrzeĹcijaĹskiej koncepcji czĹowieka, jego moralnoĹci w jego relacji z Bogiem, Ĺźyciem oraz Ĺwiatemâ (L. Giussani-S. Alberto-J. Prades, ZostawiÄ Ĺlady w historii Ĺwiata, dz. cyt., s. 83) To jest wielkie wyzwanie, wobec ktĂłrego staje kaĹźdy z nas. Tak jak pisze do mnie pewien przyjaciel, ktĂłry odszedĹ z Ruchu i pozostawaĹ z dala przez 30 lat. JeĹli tego jeszcze nie zrobiliĹcie, moĹźecie przeczytaÄ jego list we wrzeĹniowych âTracceâ. Opowiedziawszy o wydarzeniach ze swojego Ĺźycia, mĂłwi: âWiele spraw nam siÄ wali. Wstawanie rano staje siÄ coraz trudniejsze i nawet ÂŤcudowneÂť antydepresyjne tabletki wydajÄ siÄ nie przynosiÄ efektu. JesteĹ przygnieciony ciÄĹźarem spraw, ktĂłre siÄ pojawiajÄ . Zaczynasz myĹleÄ, Ĺźe to, co piÄkne w Ĺźyciu, masz juĹź za sobÄ , i Ĺźe [teraz] nie zostaĹo juĹź wiele. Teraz nie wystarcza juĹź mĂłj wysiĹek, moja performance. [âŚ] Na tym etapie Ĺźycie staje siÄ proste: albo Chrystusa pisze siÄ z maĹej litery, to znaczy jest On moim bogiem, ktĂłrego naginam do mojej woli i mojej inteligencji, a wĂłwczas stroimy sobie Ĺźarty; albo teĹź BĂłg jest Bogiem historii [âŚ]. Nie wrĂłciliĹmy dlatego, Ĺźe tak postanowiliĹmy, albo poniewaĹź jesteĹmy wspaniali. WrĂłciliĹmy, poniewaĹź KtoĹ zawrĂłciĹ nas do domuâ (âTornare a casa, dopo trentâanniâ, Tracce nr 8/2017, s. 9). WrĂłcili, poniewaĹź na nowo wydarzyĹ siÄ poczÄ tek, poprzez spotkanie z jednym z nas, w miejscu, w Ĺźywej rzeczywistoĹci naszego ludu. WciÄ Ĺź to widzimy. Dlatego wciÄ Ĺź powracam do postaci Bezimiennego, poniewaĹź nowe poznanie siebie, Ĺucji, Ĺźycia i caĹej rzeczywistoĹci, ktĂłra go ogarnÄĹa, zrodziĹo siÄ z wydarzenia relacji z kardynaĹem Federigiem. Gdyby nie przytrafiĹo mu siÄ to wydarzenie, ktĂłre uczyniĹo go ubogim, caĹa reszta by nie wystarczyĹa. Nie chodzi o to, Ĺźe nie miaĹ jasnego osÄ du tego, Ĺźe postÄpowaĹ Ĺşle, i Ĺźe nie miaĹ z tego powodu wyrzutĂłw sumienia. WidziaĹ to, nawet jeĹli nie do koĹca, ale to nie wystarczaĹo, by mĂłc wyjĹÄ z tej jego sytuacji. MĂłwiÄ c w skrĂłcie, Bezimienny przypomina nam, na czym polega stanowisko czystoĹci, ktĂłre zostaje nam przywrĂłcone w spotkaniu z Chrystusem, i przypomina nam takĹźe, Ĺźe metoda poczÄ tku, ĹşrĂłdĹa, jest taka sama jak metoda kontynuacji. Nie jest tak, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo przychodzi, Ĺźe tak powiem, raz na zawsze, po czym ja âto wiemâ i dlatego rozwijanie tego znajduje siÄ w moich rÄkach, ale jest czymĹ, co jest dawane wciÄ Ĺź na nowo, jest spojrzeniem, ktĂłre zostaje mi podarowane na nowo teraz. Oto wiÄc jak ksiÄ dz Giussani opisuje krok, jaki trzeba zrobiÄ: âSposĂłb rodzenia siÄ kryterium osÄ dzania moĹźna [âŚ] wyraziÄ sĹowem spojrzenie. Chodzi o stawanie wobec spotkanego wydarzenia bez odwracania od niego w pewnym momencie szczerego spojrzenia [poniewaĹź kiedy przestajemy na Nie patrzeÄ, toniemy, tak jak przytrafiĹo siÄ to Piotrowi] [âŚ]. Szczere spojrzenie na wydarzenie umoĹźliwia powstanie w nas nowego kryterium osÄ du i nie pozwala ulec kryteriom ÂŤĹwiataÂťâ (L. Giussani-S. Alberto-J. Prades, ZostawiÄ Ĺlady w historii Ĺwiata, dz. cyt., s. 76). W przeciwnym razie bÄdziemy myĹleÄ, Ĺźe tworzymy nowÄ kulturÄ, ale tak naprawdÄ bÄdziemy tylko powtarzaÄ to, co mĂłwi nam Ĺwiat. Po czym widaÄ, Ĺźe Wydarzenie jest obecne w naszym Ĺźyciu? Po tym, Ĺźe stajemy siÄ uboĹźsi. JeĹli dzisiaj odchodzimy stÄ d uboĹźsi, bardziej pragnÄ cy â tak jak Bezimienny â staÄ tam, uparcie, u drzwi Tajemnicy, Tajemnicy, ktĂłra staĹa siÄ ciaĹem, wspĂłĹczesnej, ktĂłra wydarza siÄ teraz poprzez twarze naszego towarzystwa, a ktĂłra dla niego przechodziĹa przez twarz kardynaĹa Federiga. To wĹaĹnie ta dojrzaĹoĹÄ pozwala nam nie zagubiÄ poczÄ tku: wciÄ Ĺź coraz wyraĹşniejsza ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe tym, co nas zbawia, jest KtoĹ Inny, to znaczy ĹwiadomoĹÄ naszej zaleĹźnoĹci, przebudzanie siÄ w nas tej czystoĹci, tego ostatecznego ubĂłstwa, jakie rodzi w nas wydarzenie Chrystusa i do ktĂłrego przywoĹuje nas PapieĹź w liĹcie, ktĂłry napisaĹ na zakoĹczenie Jubileuszu MiĹosierdzia (siÄgnÄliĹmy po niego podczas Rekolekcji Bractwa). To ubĂłstwo ducha, ktĂłre czyni nas dyspozycyjnymi wobec Niego, jest znakiem Jego âprzychodzeniaâ, znakiem, Ĺźe Wydarzenie dokonuje siÄ teraz mnie. Tak jak dokumentuje to osoba, ktĂłra pisze do mnie: âOd wczoraj mam w rÄkach wejĹciĂłwkÄ na DzieĹ Inauguracji⌠JakÄ Ĺź prowokacjÄ jest juĹź sam tytuĹ: ÂŤNa poczÄ tku tak nie byĹo!Âť, i natychmiast zadajÄ sobie pytanie o to, jakie miejsce zajmuje w moim dniu Chrystus, nie od jutra, ale juĹź teraz, kiedy kolejny dzieĹ daje mi siebie jako okazjÄ do uznania i Ĺwiadectwaâ. âMoi przyjaciele â nigdy nie uĹźyĹem sĹowa ÂŤprzyjacieleÂť w sposĂłb tak Ĺwiadomy jak teraz [i ja takĹźe powtarzam wam to w sposĂłb rĂłwnie Ĺwiadomy: âMoi przyjacieleâ] â musimy iĹÄ tÄ drogÄ , wy wszyscy, ktĂłrzy tu jesteĹcie, jesteĹcie tu, poniewaĹź zostaliĹcie wezwani na tÄ drogÄ. BÄdziecie bardziej kochaÄ kobietÄ, bÄdziecie bardziej kochaÄ przyjaciĂłĹ, bÄdziecie bardziej kochaÄ dzieci, dowiecie siÄ, co znaczy okazywaÄ miĹosierdzie, dowiecie siÄ, co znaczy przebaczaÄ, dowiecie siÄ, co znaczy poĹwiÄcaÄ siÄ, by budowaÄ, aĹźeby innym byĹo lepiej, bÄdziecie potrafili byÄ ludzcy, bÄdziecie bardziej ludzcy. ÂŤKto idzie za MnÄ , ten bÄdzie miaĹ Ĺźycie wieczneÂť, ktĂłre jest Nim, relacjÄ z Nimâ (L. Giussani, In cammino. 1992-1998, BUR, Milano 2014, s. 226-227). KsiÄ dz Giussani nie przesuwa siÄ ani o przecinek! Ĺťyciem wiecznym jest Chrystus, zbawieniem jest On. I tylko pozostajÄ c zwiÄ zanymi z Nim na tej drodze, moĹźemy zobaczyÄ, jak rozkwitajÄ relacje, budowaÄ, byÄ otwartymi na potrzebujÄ cych, byÄ wciÄ Ĺź coraz bardziej ludzkimi. To wĹaĹnie w relacji z Nim moĹźemy doĹwiadczyÄ stokroÄ wiÄcej: âStukrotnie zakwitnie czĹowieczeĹstwo, ktĂłre teraz macie, zakwitnie sto razy bardziej niĹź w innych, i nie bÄdzie niczego, co je zakĹĂłci, co je zaniepokoi aĹź do wzbudzenia strachu, niczego nie bÄdziecie siÄ baÄâ (tamĹźe, s. 227), tymczasem wszystko siÄ rozpada, gdy tylko siÄ od Niego odĹÄ czymy. Wydarzenie Chrystusa trwa w historii, staje siÄ widoczne dzisiaj zgodnie z wybranym przez Niego sposobem: âNasze towarzystwo jest miejscem, w ktĂłrym ta obecnoĹÄ ÂŤjestÂť, zostaje rozpoznana i Ĺatwiej jÄ pokochaÄ, gdzie ta obecnoĹÄ wszystko przebacza, i ze wzglÄdu na to przebaczenie my wszyscy nie moĹźemy juĹź wiÄcej staÄ z zaĹoĹźonymi rÄkami i chcemy zrobiÄ coĹ dobrego, czyniÄ dobro, dobro dla nas i dla innychâ (tamĹźe, s. 228). Wymiary chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia (kultura, miĹoĹÄ i misja) wypĹywajÄ w ten sposĂłb ze ĹşrĂłdĹa, ktĂłrym jest wiara. Nie sÄ rozdzielone (jak chciaĹ Kant), ale zjednoczone od samego poczÄ tku, jako wyraz poczÄ tku. Dlatego jestem ciekawy, jaka kreatywnoĹÄ wypĹynie z tego odzyskania poczÄ tku, jeĹli odpowiemy na zaproszenie ksiÄdza Giussaniego i w jaki sposĂłb odpowiemy na potrzebÄ, jakÄ znajdziemy w naszych Ĺrodowiskach, dla dobra wszystkich. Kto wie, jaki widok nowoĹci Ĺźycia nas zaskoczy, tak jak zdarzyĹo siÄ to podczas licznych wakacyjnych wyjazdĂłw (mĂłwiĹ o tym juĹź Davide), albo jak to siÄ wydarza miÄdzy studentami, o czym bÄdziecie mogli przeczytaÄ w âTracceâ! A jaka jest forma tego naszego âbycia dlaâ? Ĺwiadectwo. âZadaniem [naszego] Ĺźycia jest dawanie Ĺwiadectwa o tej obecnoĹci, rozpoznawanie jej i dawanie o niej Ĺwiadectwaâ (tamĹźe) â nie posiadamy w rÄkach wiÄkszego skarbu od tej ObecnoĹci â nie formalnie, nie jako o rzeczy juĹź znanej, zdewitalizowanej, ale jako o odpowiedzi najbardziej odpowiadajÄ cej wymogom Ĺźycia. To wĹaĹnie po to, by moĹźna byĹo doĹwiadczyÄ tej odpowiedzi, zrodziĹ siÄ Ruch, a najwyraĹşniejszym znakiem takiego doĹwiadczenia jest radoĹÄ. KoĹczÄ zaproszeniem, ktĂłre kieruje do nas ksiÄ dz Giussani: âWydarzenie Chrystusa wiÄ Ĺźe siÄ z tym, co jest teraz â zmienia to skutecznie, skuteczniej niĹź wszystkie moĹźliwe do wyobraĹźenia Ĺrodki spoĹeczne, poniewaĹź Ĺźadne Ĺrodki spoĹeczne, choÄby dopiero co wymyĹlone [nie jest to rezultat czegoĹ, co my robimy], nie mogÄ zapewniÄ ÂŤradoĹciÂť ani ÂŤszczÄĹciaÂť [ktĂłrych wiele razy w nas brakuje]. NajwaĹźniejszÄ powinnoĹciÄ wierzÄ cego, protagonisty historii w nowym ludzie, jest wĹaĹnie ukazywanie, dawanie Ĺwiadectwa o prawdzie wydarzenia Chrystusa, po to by objawiĹa siÄ nowa ontologia. Ĺwiadectwem tej prawdy musi byÄ radoĹÄ, ktĂłra trwa nawet w najgorszych okolicznoĹciach Ĺźycia jako wyjÄ tkowy, zdumiewajÄ cy przykĹad zaszĹej przemianyâ (L. Giussani-S. Alberto-J. Prades, ZostawiÄ Ĺlady w historii Ĺwiata, dz. cyt., s. 183). Nie ma wyzwania wiÄkszego niĹź to, nie istnieje bardziej fascynujÄ ca przygoda, zwĹaszcza w tym momencie historycznym. Nie ma wiÄc nic cenniejszego ani bardziej upragnionego od faktu, by wydarzyĹo siÄ w nas spojrzenie wolnego czĹowieka, mĂłwiÄ c sĹowami PĂŠguyego. Dzisiaj nie ma Ĺźadnej idei ani teĹź zwyczaju, ktĂłry mĂłgĹby podtrzymaÄ wÄdrĂłwkÄ. Wszystko opiera siÄ na wolnoĹci. ProĹmy Pana o to spojrzenie wolnego czĹowieka, ktĂłry chce naleĹźeÄ do Chrystusa z jedynego powodu, z jakiego moĹźna podjÄ Ä decyzjÄ o tym, by do Niego dzisiaj przynaleĹźeÄ: poniewaĹź jako Jedyny odpowiada na oczekiwanie naszego serca. Dlatego Ĺźywmy nadziejÄ, Ĺźe bÄdziemy wierni tej ĹwiadomoĹci obecnej Tajemnicy, o ktĂłrej ksiÄ dz Giussani dawaĹ nam Ĺwiadectwo do ostatniego swojego dnia i ktĂłrÄ dzisiaj nieustannie przywoĹuje papieĹź Franciszek w swoim zaproszeniu do powracania do tego, co zasadnicze. To nie nasze siĹy ani umiejÄtnoĹci wzbudzÄ coĹ naprawdÄ nowego, prawdziwego, speĹnionego, skoĹczonego, ale tylko Pan bÄdzie mĂłgĹ byÄ tego twĂłrcÄ , jeĹli bÄdzie chciaĹ nadal posĹugiwaÄ siÄ naszym maĹym i codziennym âtakâ, by dalej rodziÄ ten lud jako znak nadziei dla wszystkich.
***
Korzystam z tej okazji Dnia Inauguracji Roku, by podkreĹliÄ waĹźnoĹÄ tego, Ĺźe w naszych wspĂłlnotach troszczymy siÄ o niektĂłre gesty i narzÄdzia zasadnicze dla wychowania i Ĺźycia Ruchu. Dzisiaj zwrĂłcÄ uwagÄ na dwa spoĹrĂłd nich.
Modlitwa: trzeba rozpoznaÄ (jak mĂłwiĹ takĹźe w cytowanym liĹcie chĹopak z GS), co takiego pozwala nam zaczynaÄ na nowo, co moĹźe uczyniÄ Pan, jeĹli oddamy czas tej wyjÄ tkowej, jedynej w swoim rodzaju relacji, ktĂłra nieustannie stwarza nas na nowo, wychodzÄ c od faktĂłw, ktĂłre wydarzajÄ siÄ w Ĺźyciu. PoniewaĹź chrzeĹcijaĹska modlitwa nie jest niczym innym jak pamiÄciÄ ; zaczynajÄ c od Eucharystii, najpotÄĹźniejszego gestu pamiÄci w najprawdziwszym tego sĹowa znaczeniu, jako wydarzenia, ktĂłre dokonuje siÄ w momencie jej celebracji. Ale Ĺźeby to utorowaĹo sobie w nas drogÄ, trzeba, by cisza stawaĹa siÄ wciÄ Ĺź coraz bardziej nawykiem, byĹmy dawali sobie czas na powrĂłt do pewnych spraw, w przeciwnym razie szerzy siÄ powszechna mentalnoĹÄ. Bez ciszy On nie moĹźe wniknÄ Ä w Ĺźycie. Maryja zachowywaĹa wszystko w swoim sercu, a nasze serce, jak widzimy, wielokrotnie jest peĹne wszystkiego za wyjÄ tkiem Niego. Dlatego nie wzrasta entuzjazm z powodu Jego obecnoĹci. JeĹli nie mamy czasu na tÄ relacjÄ, na tÄ pamiÄÄ, caĹa reszta poniesie tego konsekwencje. Udusimy siÄ. BÄdziemy mogli robiÄ wszystko, a na naszych obliczach i tak nie bÄdzie radoĹci. PoniewaĹź brakuje Jego. To nie to, co robimy, czyni nas szczÄĹliwymi, ale ta jedyna w swoim rodzaju relacja z Chrystusem, ktĂłra rozciÄ ga siÄ potem na caĹy dzieĹ. Nie jest to alternatywa dla dziaĹania: chodzi o to, by ta relacja przeniknÄĹa to wszystko, co robimy; w przeciwnym razie to wszystko, co robimy, nie uczyni Ĺźycia peĹnym i radosnym.
Ĺpiew: niech wzrasta pasja do Ĺpiewu; pragnienie, by wspĂłlny Ĺpiew byĹ wciÄ Ĺź coraz lepszy, jest dÄ Ĺźeniem, ktĂłrego nie moĹźemy utraciÄ. Wszyscy zdajemy sobie sprawÄ, jak pomocny jest piÄkny wspĂłlny Ĺpiew. KsiÄ dz Giussani zafascynowaĹ nas takim sposobem wspĂłlnego Ĺpiewania, Ĺźe kiedy kaĹźdy Ĺpiewa na swojÄ rÄkÄ, by potwierdziÄ siebie, okazuje siÄ to czymĹ caĹkowicie nie do zniesienia. JeĹli tracimy to dÄ Ĺźenie, tracimy coĹ zasadniczego. Dlatego musimy daÄ sobie czas, by troszczyÄ siÄ w naszych wspĂłlnotach o Ĺpiew i prĂłby Ĺpiewu, by mĂłc przekazywaÄ pewien sposĂłb Ĺpiewania.
CYTATY
ZDJÄCIA
|