Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2017 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Kultura. Paul Mariani W wersach przyjaciela AmerykaĹski poeta i krytyk PAUL MARIANI opowiada o intensywnym âwspĂłĹistnieniuâ z XIX- i XX-wiecznymi autorami, ktĂłrym poĹwiÄciĹ swoje studia. A uczyniĹ to podczas wakacji jednej ze wspĂłlnot CL. Gdzie niespodziewanie w pewnym momencie przestaĹ udzielaÄ odpowiedzi i zaczÄ Ĺ pytaÄ. Mattia Ferraresi Pierwsze, co uderza w Paulu Marianim, to gĹos. CiepĹa, niska barwa spotÄgowana uroczystÄ siĹÄ , ktĂłra wydaje siÄ dobywaÄ z odlegĹych miejsc, z zaĹwiatĂłw. Jest to dar wĹaĹciwy poecie, ktĂłry porusza siÄ w obszarze wolnym od reguĹ, gdzie sĹowa i muzyka splatajÄ siÄ. Kiedy recytuje Psalm 63, publicznoĹÄ zebrana na ĹÄ ce natychmiast milknie. W tle pozostaje tylko ârozĹmieszajÄ ca paplanina dzieciâ, jak on to nazywa, ale bardziej niĹź rozproszenie jest ona akompaniamentem: âBoĹźe, Ty BoĹźe mĂłj, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za TobÄ tÄskni moje ciaĹo, jak ziemia zeschĹa, spragniona, bez wodyâ. Od tÄsknoty, od niezaspokojonego ludzkiego pragnienia âTyâ rozpoczyna siÄ droga Marianiego, ktĂłra jest teĹź wielkÄ syntezÄ ludzkiego doĹwiadczenia przeĹźytego za poĹrednictwem wersĂłw amerykaĹskich poetĂłw, ktĂłrych kocha. Mariani jest krytykiem, poetÄ , biografem i profesorem literatury amerykaĹskiej, ktĂłry zanim przeszedĹ na emeryturÄ, przez prawie 15 lat wykĹadaĹ w Boston College. SĹawÄ wĹrĂłd krytykĂłw i publicznoĹci przyniosĹy mu zwĹaszcza jego biografie XIX- i XX-wiecznych amerykaĹskich poetĂłw: dzieĹa udokumentowane w sposĂłb niezwykle precyzyjny, naukowy, ale jednoczeĹnie tÄtniÄ ce Ĺźyciem, owoc intensywnego wspĂłĹdzielenia Ĺźycia z autorami, ktĂłrych nigdy osobiĹcie nie spotkaĹ. Kiedy zaczyna mĂłwiÄ o Harcie Crane, Williamsie Carlosie Williamsie, Robercie Lowellu albo Johnie Berrymanie, wydaje siÄ, Ĺźe opowiada o bardzo bliskich przyjacioĹach, i rzeczywiĹcie juĹź po chwili, sĹyszÄ c jego opowieĹÄ o nich, moĹźna usunÄ Ä sĹowo âwydaje siÄâ. To sÄ bardzo bliscy przyjaciele. SpÄdziĹ 50 lat w towarzystwie Wallaceâa Stevensa, ostatniego z poetĂłw, o ktĂłrym pisaĹ obszernie, a w zakamarkach jÄzyka, w wariantach wewnÄtrznej gramatyki, w obrazach, w tajemniczej intonacji, ktĂłrÄ tylko wyÄwiczone ucho oraz zsynchronizowane z nim serce mogÄ uchwyciÄ, odnalazĹ prĂłby nawrĂłcenia siÄ na katolicyzm. Nie ma âkartâ, ktĂłre o tym zaĹwiadczajÄ , mĂłwi ze Ĺmiechem, jednak tam jest nawrĂłcenie, przed oczami tego, kto ma cierpliwoĹÄ nie tylko odczytywaÄ sĹowa, ale nawiÄ zaÄ relacjÄ. Kiedy wysunÄ Ĺ tÄ tezÄ w swojej ksiÄ Ĺźce The Whole Harmonium: the Life of Wallace Stevens, ktĂłra ukazaĹa siÄ w ubiegĹym roku, oficjalna krytyka skoczyĹa mu do gardĹa, doprowadzajÄ c do powszechnej kĹĂłtni na Ĺamach âNew York Review of Booksâ. Tajemnica ubezpieczyciela, ktĂłry staĹ siÄ jednym z wielkich poetĂłw swojego pokolenia, dobrze czujÄ cych siÄ obok nazwisk takiej miary jak T.S. Eliot i Robert Frost, byĹa przemilczana. W Final Soliloquy of the Interior Paramour (âKoĹcowym monologu wewnÄtrznej ukochanejâ), jednym ze swoich ostatnich wierszy, Stevens pisze: âZ tego samego ĹwiatĹa, z wnÄtrza umysĹu / tworzymy mieszkanie wieczornÄ porÄ / w ktĂłrym nasze bycie razem nam wystarczaâ. W odczytaniu Marianiego to âbycie razemâ nie odnosi siÄ do niesprecyzowanego towarzystwa ludzi, ale wĹaĹnie do tego âTyâ, ktĂłre jako jedyne moĹźe odpowiedzieÄ wĹaĹciwie na strukturalne braki czĹowieka. Kiedy Mariani czyta wersy Gerarda Manleya Hopkinsa, swojego ulubionego poety, wciÄ Ĺź jeszcze, po wielu latach, gĹos wiÄĹşnie mu w gardle. OpowieĹÄ o ciemnej nocy, w ktĂłrej walczy ze âswoim Bogiemâ, zapiera dech w piersi, poniewaĹź jest to historia czĹowieka, ktĂłry sÄ dzi, Ĺźe wszystko oddaĹ Panu, a tymczasem zatrzymaĹ dla siebie ârezerwÄâ, odĹoĹźyĹ na bok coĹ dla siebie, tymczasem âjedynÄ rzeczÄ , ktĂłra pozwala wzrastaÄ, jest caĹkowite dawanie siebieâ. Mariani potem w przebĹysku dobrego humoru w stylu Chestertona wykrzykuje: âKocham tego czĹowieka!â, posyĹajÄ c buziaka w powietrze. Mariani natychmiast przyjÄ Ĺ zaproszenie, by poprowadziÄ spotkanie poĹwiÄcone amerykaĹskiej poezji podczas wakacji Bractwa CL Ĺw. Franciszka Ksawerego, w ktĂłrych wziÄĹo udziaĹ okoĹo stu mĹodych ludzi pochodzÄ cych z caĹej Ameryki, przybyĹych w zielone okolice Catskill, znajdujÄ ce siÄ w odlegĹoĹci kilku godzin drogi samochodem od Nowego Jorku, wĹrĂłd ktĂłrych odsetek dzieci byĹ tak duĹźy, Ĺźe przyrost naturalny na takÄ skalÄ natychmiast mĂłgĹby zakoĹczyÄ panujÄ cÄ na Zachodzie demograficznÄ zimÄ. Do grupy doĹÄ czyĹ takĹźe ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn.
Zniszczona wieĹźa. OpowieĹÄ Marianiego odzwierciedla opowieĹÄ z siĂłdmego rozdziaĹu ksiÄ Ĺźki La bellezza disarmata (âBezbronnego piÄknaâ), w ktĂłrym CarrĂłn proponuje na nowo odwiecznÄ trajektoriÄ ludzkiego pragnienia znaczenia, ktĂłre dojrzewa, dopĂłki nie stanie siÄ proĹbÄ : âTo pragnienie nie moĹźe przetrwaÄ nawet kilku minut, jeĹli nie stanie siÄ proĹbÄ , poniewaĹź prawdziwÄ formÄ pragnienia jest proĹba: nazywa siÄ ona ÂŤmodlitwÄ Âťâ â pisze. KsiÄ dz Giussani przez caĹe Ĺźycie prowadziĹ dialog z poetami, ktĂłrzy subtelnie wyraĹźali nieskoĹczone ludzkie pragnienie, od Leopardiego po Lagerkvista, od Rebory po Montalego, i Mariani opowiada, Ĺźe takĹźe amerykaĹska poezja, zwĹaszcza poezja modernistĂłw To zmysĹ religijny jest napÄdem sĹĂłw tych poszukujÄ cych ludzi, ale dyplomowani krytycy twierdzÄ , Ĺźe gĹupotÄ jest przyznawanie siÄ do tego. Kiedy Hart Crane mĂłwi o ârozwalonej wieĹźyâ, egzegeci widzÄ w tym tylko falliczny symbol i kaĹźde sĹowo odczytujÄ poprzez interpretacyjnÄ soczewkÄ jego homoseksualnoĹci. Tymczasem Mariani dostrzega wieĹźÄ, ktĂłra wznosi siÄ, by dotrzeÄ do ostatecznego znaczenia, ludzkie siĹy nie sÄ jednak w stanie wytrzymaÄ tytanicznego wysiĹku. Trzeba bĹagaÄ niebo, by zeszĹo na ziemiÄ, tak jak robi to w swojej odzie do Mostu BrooklyĹskiego: âKu nam, najpokorniejszym, zstÄ p czasemâ (tĹum. S. BaraĹczak). Wpleciony w mroczne wersy, ktĂłre Mariani rozszyfrowuje, znajduje siÄ takĹźe dialog z kobietÄ idealnÄ , MariÄ , obecnoĹciÄ powracajÄ cÄ i zawsze zbywanÄ milczeniem. OpowieĹÄ Marianiego biegnie poprzez obrazy, perspektywy, przebĹyski, przeskakuje z jednej intuicji na drugÄ , poniewaĹź poeci zajmujÄ siÄ rzeczami, a nie rozumowaniem. Jego prezentacja jest sekwencjÄ fotogramĂłw, takich jak fotogramy kina lat 20., o ktĂłrym mĂłwi Crane. Mariani otwiera i zamyka rÄkÄ przed szeroko otwartymi oczami zebranych i mĂłwi âpstryk, pstrykâ, by uwidoczniÄ ideÄ starych kinematografĂłw. KaĹźdy âpstrykâ jest chwilÄ , skrĂłtowo opowiadajÄ cÄ o ludziach takich jak wszyscy, ktĂłrzy mieli dar komunikowania doniosĹoĹci swojego egzystencjalnego pytania. Jest lekarz z New Jersey, ktĂłry zdumiewa siÄ, sĹyszÄ c dzwony, mieszczaĹski manager z Connecticut przeĹźywajÄ cy zamÄt, ktĂłrego nikt nie dostrzega, jezuicki misjonarz, ktĂłry chciaĹ nawrĂłciÄ WaliÄ, a nie zobaczyĹ ani jednego swojego wiersza opublikowanego za swoje Ĺźycia. A kto wie, ilu WalijczykĂłw doĹÄ czyĹo potem do KoĹcioĹa, kiedy wreszcie wydano poezje Hopkinsa. MoĹźna by zadaÄ sobie pytanie, czy poezja jest jeszcze w stanie przemawiaÄ do wspĂłĹczesnego czĹowieka, ale prawdziwe pytanie brzmi: czy sÄ jeszcze ludzie, ktĂłrzy nie przestali pragnÄ Ä nieskoĹczonoĹci? W tym oddechu nie ma prawdziwego rozróşnienia miÄdzy poezjÄ a Ĺźyciem. Mariani zaĹwiadczyĹ o tym nie tylko, wspĂłĹdzielÄ c swojÄ expertise (straszne sĹowo), ale zanurzajÄ c siÄ bez Ĺźadnej rezerwy w te wakacyjne dni, od porannej jutrzni po dyskusje toczone przy stole wraz ze swojÄ ukochanÄ Eileen. RozmawiaĹ z Charlesem i Paolem w cieniu wielkiego namiotu, podczas gdy pokojowo nastawione hordy dzieci â i dorosĹych â bawiĹy siÄ na namydlonym pĹĂłtnie; uprzejmie odpowiadaĹ na pytania wszystkich; patrzyĹ przyjacielsko i mĂłwiĹ osobom spotkanym kilka minut wczeĹniej: âTo dopiero poczÄ tekâ. W relacji z owym âTyâ kaĹźda rzecz jest poĹÄ czona, od Ăd Pindara po frizzi.
âTak wyobraĹźam sobie Rajâ. Przed meksykaĹskim taco Mariani szybko przestaĹ odpowiadaÄ na pytania tych, ktĂłrzy byli wokĂłĹ, i zaczÄ Ĺ sam je zadawaÄ, zwracajÄ c siÄ do CarrĂłna; dotyczyĹy Ruchu, Giussaniego oraz jego tajemniczej i przepiÄknej relacji z Leopardim, analogicznej do relacji, jakÄ on nawiÄ zaĹ z poetami, z ktĂłrymi siÄ zaprzyjaĹşniĹ, podÄ ĹźajÄ c swojÄ drogÄ . NiektĂłrzy prawie Ĺźe przepraszali za zamieszanie wywoĹane przez gromadÄ puszczonych wolno dzieci â takie okolicznoĹci nie sprzyjaĹy za bardzo wykĹadowcy pragnÄ cemu prowadziÄ uporzÄ dkowane rozmowy. Na co on odpowiedziaĹ: âTak wĹaĹnie wyobraĹźam sobie Rajâ.
KIM JEST Paul Mariani (Nowy Jork, 1940) jest krytykiem, poetÄ , biografem i emerytowanym profesorem w Boston College, gdzie wykĹadaĹ przez ponad 15 lat, specjalizujÄ c siÄ w amerykaĹskiej poezji XX wieku. OpublikowaĹ 16 ksiÄ Ĺźek, wĹrĂłd ktĂłrych sÄ trzy tomy poezji oraz szeĹÄ biografii amerykaĹskich poetĂłw. Ostatnia ksiÄ Ĺźka, poĹwiÄcona Wallaceâowi Stevensowi, zatytuĹowana The Whole Harmonium: the Life of Wallace Stevens, ukazaĹa siÄ w 2016 r. |