Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2017 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2017 (wrzesień / październik)

Pierwszy Plan. Wolontariusze

„Szè”, łódź i przyjaźń, która doprowadziła go aż tutaj

Cheikh, „Szè”, jak się czyta, ma 24 lata i pochodzi z Senegalu, gdzie pozostawił mamę i rodzinę. I pochował swojego tatę. Jedna z tysięcy dusz, które w ostatnich latach dobiły do włoskich wybrzeży. Centra pomocy dla uchodźców, rozmowy, pozwolenia… „Dzisiaj pracuję dla spółdzielni pracy w Varese. Uprawiamy owoce w publicznym ogrodzie w centrum i zanosimy je do Banku Żywności w mieście”.

Paolo Perego


Ściera stoły i zamiata podłogę między krzesłami restauracji. Upłynęły zaledwie dwa lata od jego podróży przez morze. Wyjazd w nocy z Libii, a potem dwa dni pośród fal Morza Śródziemnego. „Potem przypłynął statek i dotarliśmy do wybrzeży Sycylii”. 

 

A oto dzisiaj na targach pracuje wraz z innymi 2259 wolontariuszami stanowiącymi kręgosłup Meetingu. Błękitna koszulkach „służb ogólnych”. Taka jak koszulka Giulia, niewiele od niego starszego, który zaprosił go do Rimini, a teraz chodzi po pawilonach, sprzedając bilety na loterię. Poznali się w Varese, w Banku Żywności, gdzie Giulio pakował marmolady zrobione z owoców uprawianych przez Cheikha. A teraz współdzielą jeden pokój w hotelu na wybrzeżu. „Cheikh jest muzułmaninem. I wieczorem, kiedy wracamy, ja i Giacomo, inny chłopak będący z nami w pokoju, pracujący jako wolontariusz na wystawach, po tym, jak opowiemy sobie o minionym dniu, modlimy się słowami modlitwy Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, tymczasem Cheikh klęka, by odmówić swoje islamskie «litanie». A rano wspólnie wyruszamy do pawilonów wystawowych”.

„Wiele osób pyta mnie, co ja tutaj robię – wyjaśnia Senegalczyk. – Powiedziano mi, że jest to miejsce, gdzie przybywają tysiące ludzi, by się spotkać. Osoby różniące się od siebie narodowością, pochodzeniem, religią… Gdzie można porozmawiać i poznać się, by coś zbudować”. Oto więc emigrant, który „buduje coś na rzecz przyszłości. Ponieważ przebywając tutaj, na pewno nauczyłem się, że robienie czegoś dla innych i nie bycie egoistą pomaga budować coś pięknego dla wszystkich. Tak jak dzieje się to tutaj”. Innymi słowy: wspólne dobro jest moim dobrem. „Chcę studiować medycynę i wrócić do mojego kraju, gdzie jest duże zapotrzebowanie na lekarzy”.

Nie brakuje dyskusji podczas rozmów z tymi, których spotyka, myjąc stoły w barze szybkiej obsługi: „Na przykład z moją przełożoną, która robi mi wyrzuty, że w islamie nie szanuje się kobiet…”. Ale, jak wyjaśnia, nie jest tak wszędzie w islamskim świecie. Jest wiele aspektów kulturowych różniących się w poszczególnych krajach.

„Pewnego wieczoru roztargniony układałem swoje rzeczy w pokoju, robiąc przy tym jeszcze większy nieporządek – opowiada Giacomo, trzeci przyjaciel. – Zauważyłem, że Cheikh się modli”. Modli się bowiem pięć razy dziennie. Brat Giacoma podarował mu nawet busolę, by łatwiej było mu znaleźć Mekkę: „Spojrzałem na niego – mówi Giacomo. – A ja ile razy w ciągu dnia przypominam sobie o Bogu tak jak on?”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją