Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2017 (lipiec / sierpieĹ) Lektura. KsiÄga Hioba Hiob stawia Boga na Ĺawie oskarĹźonych. O niezawinionym cierpieniu Borges nazywaĹ âwzniosĹÄ â KsiÄgÄ, ktĂłra o tym opowiada. Claudel zadawaĹ sobie pytanie: âKto kiedykolwiek broniĹ sprawy czĹowieka z tak wielkÄ siĹÄ ?â. Oto dlaczego biblijna historia rzuca wyzwanie rozumowi wspĂłĹczesnych. ks. Ignacio Carbajosa Z uprzejmoĹci www.jotdown.es JOT DOWN
âJeĹli istnieje na Ĺwiecie ksiÄ Ĺźka, ktĂłra zasĹuguje na wzniosĹe sĹowo, sÄ dzÄ, Ĺźe jest niÄ KsiÄga Hiobaâ. SÄ to sĹowa Jorgeâa Luisa Borgesa, wypowiedziane podczas jednej z konferencji, ktĂłra odbyĹa siÄ w ArgentyĹsko-Izraelskim Instytucie Kulturalnym w 1965 roku[1]. Tego samego przymiotnika uĹźywa Paul Claudel z Akademii Francuskiej, ktĂłry w swojej monografii poĹwiÄconej KsiÄdze Hioba mĂłwi, Ĺźe spoĹrĂłd ksiÄ g Starego Testamentu âKsiÄga Hioba jest najbardziej podniosĹa, najbardziej wzruszajÄ ca, najodwaĹźniejsza, a jednoczeĹnie najbardziej zagadkowa, przygnÄbiajÄ ca, co wiÄcej, oĹmieliĹbym siÄ powiedzieÄ: najbardziej odrzucajÄ caâ. UzasadniajÄ c uĹźyte przymiotniki, francuski autor dodaje: âKto kiedykolwiek broniĹ sprawy czĹowieka z tak nieustraszonÄ odwagÄ ? Kto znalazĹ w gĹÄbi swojej wiary miejsce na podobny krzyk, na takie woĹanie, na bluĹşnierczy jÄzyk podobny do jÄzyka Hioba?â[2]. OskarĹźenie wysuniÄte przez czĹowieka z Us, ktĂłre jest oskarĹźeniem wysuwanym przez caĹÄ ludzkoĹÄ, w KsiÄdze tej staje siÄ rozdzierajÄ cym woĹaniem do Boga: dlaczego niewinny cierpi? Od kiedy dzieĹo to weszĹo do Ĺźydowskiego, a nastÄpnie chrzeĹcijaĹskiego kanonu, zainspirowaĹo mnĂłstwo autorĂłw i staĹo siÄ byÄ moĹźe najczÄĹciej âpisanÄ na nowoâ ksiÄgÄ Starego Testamentu, przede wszystkim od kiedy Leibnitz, w pierwszej poĹowie XVIII wieku, staĹ siÄ prekursorem filozofii nazywanej teodyceÄ , majÄ cej zajmowaÄ siÄ zagadnieniem dobroci Boga, wolnoĹci czĹowieka oraz pochodzeniem zĹa. JeĹli BĂłg jest jeden, dobry i wszechmogÄ cy, dlaczego istnieje zĹo? MoĹźe to BĂłg, ktĂłry jest wszechmogÄ cy, dopuszcza zĹo? WĂłwczas powinniĹmy wÄ tpiÄ w Jego dobroÄ. MoĹźe chce uniknÄ Ä zĹa, ale nie jest w stanie? WĂłwczas zakwestionowalibyĹmy Jego wszechmoc. Jedna ze stronic, ktĂłre lepiej przedstawiĹy dramat zĹa, a przede wszystkim cierpienia niewinnego, znajduje siÄ w dziele Fiedora Dostojewskiego Bracia Karamazow. W rozmowie Iwana z AloszÄ , Iwan, niewierzÄ cy, chce odwieĹÄ brata, nowicjusza, od podÄ Ĺźania Ĺladami starca Zosimy. Dlatego mĂłwi o najpotÄĹźniejszej obiekcji co do istnienia Boga: cierpieniu niewinnego. JuĹź samo zĹo, ktĂłre cierpiÄ doroĹli, byĹoby wielkim zarzutem, ale koniec koĹcĂłw âzjedli jabĹko, poznali dobro i zĹo (âŚ). JedzÄ je dalejâ[3]. Oznacza to, Ĺźe sÄ odpowiedzialni za nieĹad panujÄ cy na Ĺwiecie. Ale cierpienia dzieci⌠nie sposĂłb usprawiedliwiÄ. PiĂłro Dostojewskiego, ktĂłre uĹźycza gĹosu Iwanowi, nie oszczÄdza nam opowiadania o niektĂłrych okrucieĹstwach popeĹnionych na dzieciach, aĹźeby zarzut wobec boskiej sprawiedliwoĹci, albo samego Jego istnienia, nie okazaĹ siÄ abstrakcyjny. Na bardzo trudnych dla czytelnika stronicach Iwan opisuje brutalnoĹÄ, z jakÄ Turcy tĹumili bunty w swoim kraju. Na oczach matek wyrzucali w powietrze noworodki, po czym nabijali je na bagnety. Albo rozĹmieszali dziecko znajdujÄ ce siÄ w ramionach matki, wymierzali w nie pistolet, Ĺźeby go zĹapaĹo. I w tym momencie rozsadzali mu gĹowÄ. A wszystko to tylko dla zabawy. DĹuga seria niesprawiedliwoĹci koĹczy siÄ opowiadaniem, ktĂłrego bohaterem jest rosyjski generaĹ, bogaty wĹaĹciciel ziemski. Pewnego dnia syn jednej z jego sĹuĹźÄ cych podczas zabawy rzuciĹ kamieniem i zraniĹ w ĹapÄ jednego z jego psĂłw myĹliwskich. Odkrywszy winowajcÄ, nastÄpnego dnia generaĹ zorganizowaĹ nagonkÄ i na oczach caĹej sĹuĹźby kazaĹ rozebraÄ chĹopca do naga i zmusiÄ do biegania. W tym momencie wypuĹciĹ za nim sforÄ psĂłw, Ĺźeby goniĹy za ofiarÄ . Dziecko zostaĹo rozszarpane przez zwierzÄta na oczach matki. Iwan, w roli Hioba (ksiÄga biblijna, ktĂłra jawnie okaĹźe siÄ jednÄ z ulubionych lektur starca Zosimy), nie zgadza siÄ na przyjÄcie âteorii retrybucjiâ, ktĂłre utrwalajÄ zwiÄ zek miÄdzy grzechem a karÄ . W przypadku dzieci one nie dziaĹajÄ . Nawet te najbardziej wyrafinowane, ktĂłre widzÄ w cierpieniu niewinnego wkĹad w wiecznÄ harmoniÄ, w celowoĹÄ czasĂłw: âMnie potrzeba sprawiedliwej zapĹaty (âŚ). I zapĹaty nie gdzieĹ w nieskoĹczonoĹci, ale tu, na ziemi, bym jÄ sam widziaĹ. (âŚ) Nie po to przecieĹź cierpiaĹem, bym sobÄ , swoimi czynami i cierpieniami uĹźyĹşniÄ grunt komukolwiek pod lepszÄ harmoniÄâ[4].
Dostojewski nie mĂłgĹ sobie wyobraziÄ, Ĺźe XX wiek przewyĹźszy znacznie okrucieĹstwa popeĹnione na niewinnych, ktĂłre zostaĹy opisane w jego powieĹci. Nazistowskie obozy koncentracyjne albo czystki stalinowskie wystarczajÄ , byĹmy zamilkli. Jest to cios poniĹźej pasa zadany klasycznej apologetyce, do tego stopnia, Ĺźe w drugiej poĹowie ubiegĹego wieku pytanie o to, czy moĹźna, i w jaki sposĂłb moĹźna, uprawiaÄ teologiÄ po Auschwitz, staĹo siÄ nieuniknionym skrĂłtem myĹlowym. ZrozumiaĹe staje siÄ wiÄc, dlaczego Hiob staĹ siÄ bohaterem literatury XIX i XX wieku, do tego stopnia, Ĺźe zmieniĹ siÄ w rzecznika ludzkoĹci, wynoszÄ cego siÄ do poziomu Boga, by domagaÄ siÄ od Niego wyjaĹnieĹ dotyczÄ cych niesprawiedliwoĹci. W ten sposĂłb wprost przedstawia go Kierkegaard w swoim dziele PowtĂłrzenie: âMĂłw, niezapomniany Hiobie! Powtarzaj wszystko, co powiedziaĹeĹ, wspaniaĹy rzeczniku, ktĂłry z krzykiem lwa stajesz przed SÄ dem NajwyĹźszym! (âŚ) Ciebie pragnÄ; mÄĹźczyzny, ktĂłry skarĹźy siÄ tak gĹoĹno, Ĺźe skarga dosiÄga niebiosâ[5]. Nasz JosĂŠ JimĂŠnez Lozano, zdobywca Nagrody Cervantesa, uĹźyczyĹ gĹosu Hiobowi, by poskarĹźyÄ siÄ na ten niesprawiedliwy Ĺwiat, w wierszu Regolamento di conti (âWyrĂłwnanie rachunkĂłwâ):
(âŚ) Po prostu Ĺźyjemy, moĹźe ty wiesz, jak trudno jest znosiÄ dni? MoĹźe ukazaĹeĹ siÄ inaczej niĹź w gorejÄ cym krzewie? a gdzie byĹeĹ w Auschwitz? Zazdrosny o nasze biedne przyjemnoĹci obserwujesz; nieobecny w smutku, nielitoĹciwy jak uderzenie zimna albo bezwzglÄdnego sierpniowego sĹoĹca. Czy to nie ty moĹźe sterujesz mechanizmami Ĺwiata? Ale z nadejĹciem szronu umierajÄ jaskĂłĹki, a dzieci z gĹodu podczas gdy potÄĹźni sÄ namaszczani w twoje imiÄ, a ty milczysz. âPana nie ma, nie przyjmuje telefonĂłw ani nie odpowiadaâ mĂłwiÄ twoi anioĹowie[6].
Trzeba w tym miejscu zauwaĹźyÄ, Ĺźe tak jak czĹowiek, ktĂłry przypiera NajwyĹźszego do muru, jest czĹowiekiem âzachodnimâ, ktĂłrego rozum nie akceptuje niesprawiedliwoĹci, tak samo BĂłg, do ktĂłrego zwraca siÄ ten czĹowiek, jest Bogiem âzachodnimâ, Bogiem judeochrzeĹcijaĹskim, ktĂłry ogĹosiĹ, Ĺźe caĹe stworzenie jest dobre, broni sprawiedliwoĹci i kocha byÄ czĹowiekiem, ktĂłrego stworzyĹ na swĂłj obraz i podobieĹstwo. WĂłwczas moĹźna zrozumieÄ paradoks, ktĂłry C.S. Lewis sformuĹowaĹ genialnie w swojej ksiÄ Ĺźce Problem cierpienia, kiedy stwierdza, Ĺźe âw pewnym sensie chrzeĹcijaĹstwo bardziej stwarza, niĹź rozwiÄ zuje problem cierpienia, bowiem cierpienie nie byĹoby problemem, gdyby nie to, Ĺźe wraz z naszym codziennym doĹwiadczeniem tego bolesnego Ĺwiata otrzymaliĹmy coĹ, co uznajemy za zapewnienie, Ĺźe ostateczna rzeczywistoĹÄ jest sprawiedliwa i miĹujÄ caâ[7]. Jest to tak sĹuszne, Ĺźe w pochodzÄ cych z tego samego okresu mezopotamskich odpowiednikach KsiÄgi Hioba moĹźemy juĹź zobaczyÄ aporie, ktĂłre przedstawia teoria retrybucji, ĹÄ czÄ ca cierpienie z karÄ , ale nie widzimy jeszcze bezpoĹredniej konfrontacji z jakimĹ bĂłstwem, by poprosiÄ je o zdanie z tego sprawy. A w obliczu woĹania czĹowieka, ktĂłry cierpi niesprawiedliwie i ktĂłry dopytuje niebiosa o znaczenie, we wszystkich epokach pojawiali siÄ âadwokaci broniÄ cyâ Boga, gotowi Mu pomĂłc. Wczoraj i dzisiaj. Trzej przyjaciele Hioba mieli dobre zamiary, kiedy zebrali siÄ, by pocieszyÄ tego zaĹamanego czĹowieka. Ale nie udaĹo im siÄ zaakceptowaÄ jego roszczenia poddania Boga procesowi i oskarĹźenia Go o niesprawiedliwoĹÄ. A wĂłwczas przypisujÄ sobie prawo bronienia Boga, nawet jeĹli tak naprawdÄ nie robiÄ nic innego, jak broniÄ obrazu Boga, ktĂłry majÄ w gĹowie, a ktĂłry odpowiada schematowi przyczyna-skutek, gdzie nie ma miejsca na zadanie pytania, na âdlaczegoâ, a tym bardziej na odpowiedĹş Boga. âCzĹowiek â mĂłwi Kierkegaard â chÄtnie przyzna Bogu racjÄ, nawet gdy sÄ dzi, Ĺźe sam jÄ maâ[8].
âCierpisz? Zapewne zrobiĹeĹ coĹ zĹego. JeĹli nie ty, to twoje dzieciâ (por. Hi 4,7-8;4-6). Zgodnie ze stanowiskiem przyjacióŠHioba BĂłg porusza siÄ âw granicach rozumuâ. I nie moĹźe poza nie wyjĹÄ. Nie wolno Mu. Gdyby poza nie wyszedĹ, staĹby siÄ nieprzewidywalny, bylibyĹmy naraĹźeni na wiele, musielibyĹmy zadaÄ Mu pytania, na ktĂłre odpowiedĹş ignorujemy: âZaprawdÄ, odpowiedĹş mojÄ dyktuje niepokĂłj wywoĹany wewnÄtrznym wzburzeniem. SĹuchajÄ c ĹajaĹ zĹoĹliwych, duch mÄ dry gotuje odpowiedĹşâ â odpowiada Hiobowi Sofar (Hi 20, 2-3). Stanowisko Elifaza, Bildada i Sofara, tak jak kaĹźde inne sĹabe i z gĂłry przyjÄte stanowisko, moĹźna jedynie podtrzymaÄ, cenzurujÄ c rzeczywistoĹÄ wychodzÄ cÄ nam na spotkanie: Hiob ogĹasza swojÄ niewinnoĹÄ. Jego cnotliwe zachowanie jest ponadto publiczne i powszechnie znane. Nie ma jednak miejsca na dane, ktĂłre nie mieszczÄ siÄ w naszym schemacie: rzeczywistoĹÄ wykracza poza naszÄ miarÄ, musi zostaÄ zinterpretowana na nowo. I tak wĹaĹnie jest, dlatego teĹź Elifaz, odnoszÄ c logikÄ przyczyna-skutek do Hioba, opisuje mu grzechy, ktĂłre mogĹy wzbudziÄ BoĹźy gniew (por. Hi 22, 6-9). WymyĹla je, tak jak ten, kto proponuje wyjaĹniajÄ cÄ hipotezÄ w oparciu o oczywisty skutek! Borges dobrze zrozumiaĹ, o co chodziĹo w bitwie miÄdzy dwoma stanowiskami, stanowiskiem Hioba i jego przyjaciĂłĹ, kiedy w ten sposĂłb streszcza cel biblijnej ksiÄgi: âNie moĹźemy odnieĹÄ do Boga Ĺźadnego ludzkiego epitetu; nie moĹźemy mierzyÄ Go naszÄ miarÄ â[9].
Dlatego teĹź nie moĹźemy siÄ dziwiÄ, Ĺźe Maria Zambrano porĂłwnaĹa przyjacióŠHioba do racjonalizmu, ktĂłry charakteryzuje nasze czasy: âPrzyjaciele, ktĂłrzy mu doradzajÄ , aroganccy, pewni siebie oraz tego, Ĺźe peĹniÄ sĹusznÄ rolÄ â sĹusznÄ , ktĂłra nigdy nie moĹźe byÄ podwaĹźona â myĹlÄ logicznie. A ich racje okaĹźÄ siÄ z biegiem historii racjÄ triumfujÄ cÄ , racjÄ tego, kto jest nieugiÄty, kto skapitalizowaĹ pracÄ i cierpienie swoich wnÄtrznoĹci; gĹuchy na nie, z gĹuchotÄ tego, kto przemienia w kamieĹ wspaniaĹoĹÄ, ktĂłra emanuje z krwi, i zamyka przestrzenie spotkania, Ĺźeby nie wyszedĹ z nich logos. Profeci, albo przynajmniej prekursorzy, racji, ktĂłra siÄ ukazuje, stajÄ c siÄ w ten sposĂłb niezrozumiaĹÄ â[10]. Kto ma racjÄ w tym sporze, ktĂłry ciÄ gnie siÄ przez 35 rozdziaĹĂłw (Hi 3-37)? OczywiĹcie nasza wspĂłĹczesna wraĹźliwoĹÄ skĹania siÄ ku Hiobowi, ale co takiego mĂłwi KsiÄga? Stwierdzenie Boga w ostatnim rozdziale, kiedy zwraca siÄ do Elifaza â âZapĹonÄ Ĺem gniewem na ciebie i na dwĂłch przyjacióŠtwoich, bo nie mĂłwiliĹcie o Mnie prawdy, jak sĹuga mĂłj, Hiobâ (Hi 42, 7) â zawiera rewolucyjny osÄ d w mezopotamskim kontekĹcie tego dzieĹa. Jak to moĹźliwe, Ĺźe BĂłg burzy siÄ przeciwko tym, ktĂłrzy roĹcili sobie prawo do Jego obrony? W jednej chwili BĂłg obala teoriÄ retrybucji, ktĂłra ĹÄ czyĹa cierpienie ludzi z popeĹnionymi bĹÄdami. Wraz z tym osÄ dem wyzwala rozum z odwiecznego hamulca i przywraca mu caĹÄ jego naturalnÄ przestrzeĹ, przestrzeĹ âdlaczegoâ, przestrzeĹ poszukiwania znaczenia. My, dzieci tego rewolucyjnego przeĹomu, z sympatiÄ patrzymy na Hioba, ktĂłry wynosi siÄ do poziomu Boga i domaga siÄ od Niego wyjaĹnieĹ. Tak naprawdÄ biblijna postaÄ posuwa siÄ dalej. RoĹci sobie prawo do postawienia Boga przed trybunaĹemâŚ, w ktĂłrym oczywiĹcie nie znajduje sÄdziego (por. Hi 9, 14-35; 13, 1-23). W kaĹźdym razie przygotowuje swojÄ obronÄ, przedstawia listÄ oskarĹźeĹ (por. Hi 23, 1-9; 29, 1-31, 40). ZdumiewajÄ ce jest to, Ĺźe Biblia zawiera strony takie jak te, na ktĂłrych stworzenie wytacza proces swojemu StwĂłrcy. Okazuje siÄ to paradoksalne, jeĹli przeczytamy poczÄ tkowe strony ĹwiÄtej KsiÄgi, na ktĂłrych BĂłg swoim sĹowem stwarza mÄĹźczyznÄ i kobietÄ na swĂłj obraz i podobieĹstwo, po czym odpoczywa po stworzeniu dzieĹa, ktĂłre âbyĹo bardzo dobreâ (Rdz 1, 31), albo te, ktĂłre nastÄpujÄ potem, w ktĂłrych StwĂłrca formuje pierwszego czĹowieka z prochu ziemi. W buncie Hioba dostrzegamy caĹÄ godnoĹÄ ludzkiego rozumu, ktĂłry nie moĹźe powĹciÄ gnÄ Ä siÄ wobec niesprawiedliwoĹci, wobec niewystarczajÄ cego wytĹumaczenia, wobec cierpienia, ktĂłre zagraĹźa naszej pierwotnej intuicji na temat tego, Ĺźe wszystko jest dobre. I caĹa obrona Hioba jest zbudowana na paradoksie. Istota ludzka jest prawie nikim poĹrĂłd ogĂłĹu stworzeĹ. Kiedy kontemplujemy ogrom wszechĹwiata, czym jest ten byt zrodzony z opóźnieniem w zapomnianym punkcie ogromu galaktyk? A pomimo tego ta istota jest samoĹwiadomoĹciÄ wszechĹwiata. W niej, w jej rozumie, natura odzyskuje ĹwiadomoĹÄ siebie, ĹwiadomoĹÄ tego, co dotyczy poznania oraz potrzeby sensu i sprawiedliwoĹci. Do tego stopnia, Ĺźe wynosi siÄ i prosi, by StwĂłrca zdaĹ sprawÄ z tego faktu.
âA moĹźe Hiob nie miaĹ racji? â zadaje sobie pytanie Kierkegaard. â Owszem: straciĹ jÄ na zawsze, bo nie mĂłgĹ apelowaÄ wyĹźej niĹź do tego sÄ du, ktĂłry go skazaĹ. Czy Hiob miaĹ racjÄ? Owszem, zdobyĹ jÄ na zawsze, gdyĹź nie miaĹ jej wobec Bogaâ[11]. Zasadnicza róşnica miÄdzy Hiobem a jego przyjaciĂłĹmi polega na tym, Ĺźe czĹowiek z Us pojmuje Boga jako kogoĹ Ĺźywego (Byt, ktĂłrego kaĹźdy byt jest dĹuĹźnikiem), z kim wszczyna walkÄ, w wyniku ktĂłrej spodziewa siÄ otrzymaÄ odpowiedĹş na nurtujÄ ce pytanie. Natomiast trzej przyjaciele Hioba redukujÄ Boga do jakiejĹ formuĹy, ktĂłra tĹumi kaĹźde pytanie. I ponownie Maria Zambrano przeprowadza porĂłwnanie z naszym zachodnim Ĺwiatem. Dla andaluzyjskiej pisarki Hiob wypracowuje swoje racje, wypowiadajÄ c je przed Bogiem poĹrĂłd lamentu, âte same racje, ktĂłre filozoficzna myĹl wypowiada bez najmniejszego rozĹźalenia, poniewaĹź nie ma ku temu powodu. BĂłg filozofii nie jest ÂŤkimĹÂť, ale ÂŤczymĹÂť â faktem niemniej niĹź zdumiewajÄ cym â ale nie jest bogiem, panem, przyjacielem i przeciwnikiem, tym, ktĂłry porzuca. Jako istota myĹlÄ ca â w tradycyjny sposĂłb na Zachodzie â czĹowiek nie ma boga, na ktĂłrego mĂłgĹby siÄ skarĹźyÄ, boga swoich wnÄtrznoĹci. WnÄtrznoĹci byĹy od poczÄ tku podporzÄ dkowane, uciszane wraz z rozwojem filozofiiâ[12]. KsiÄga Hioba ma dla nas jeszcze kilka niespodzianek. Przede wszystkim BĂłg musi odpowiedzieÄ na pytanie dotyczÄ ce niesprawiedliwoĹci i cierpienia, a na Jego odpowiedĹş trzeba tak naprawdÄ poczekaÄ: pojawia siÄ dopiero na koĹcu, zajmujÄ c ostatnie cztery rozdziaĹy dzieĹa (Hi 38-41), przed epilogiem. Tak jak zdumiewajÄ cy byĹ BoĹźy osÄ d sĹĂłw przyjacióŠHioba, nie mniej zdumiewajÄ ce jest tak wyczekiwane wystÄ pienie Boga przed publicznoĹciÄ , ktĂłra caĹa zamieniĹa siÄ w sĹuch. MoglibyĹmy spodziewaÄ siÄ takiego poczÄ tku wystÄ pienia: âI BĂłg raziĹ Hioba piorunemâ. ByĹaby to odpowiedĹş, ktĂłrÄ wielu przypisaĹoby Bogu, zwĹaszcza ci, ktĂłrzy redukujÄ BibliÄ do zwykĹego przykĹadu mezopotamskiej literatury religijnej. Ale wtedy nie pisalibyĹmy tego artykuĹu, ani teĹź filozofia i teodycea na Zachodzie nie byĹyby tym, czym sÄ . BĂłg podejmuje wyzwanie rzucone przez Hioba. Podnosi rÄkawicÄ. Gotowy do walki zachÄca go, by opasaĹ biodra (por. Hi 38, 3). ZniĹźa siÄ do poziomu stworzenia, staje na jego poziomie, by stoczyÄ pojedynek wrÄcz. Hiob pozwaĹ Go, by pojawiĹ siÄ przed trybunaĹem. BĂłg siada, ale nie na Ĺawie oskarĹźonych, co raczej w szkolnej Ĺawce: âBÄdÄ ciÄ pytaĹ â pouczysz Mnieâ (Hi 38, 3). ZachÄca Hioba, by poĹrĂłd zgieĹku swojej obrony, wzniĂłsĹ siÄ na poziom Boga, by wszedĹ na katedrÄ i odpowiedziaĹ na pytania WszechmogÄ cego, ktĂłry zmieniĹ siÄ na kilka chwil w ucznia przepytujÄ cego âmÄdrcaâ. Z duĹźÄ ironiÄ rozpoczyna seriÄ pytaĹ niewymagajÄ cych odpowiedzi, ktĂłra ciÄ gnie siÄ przez dobre cztery rozdziaĹy. Przed Hiobem, ktĂłry stopniowo staje siÄ coraz mniejszy, BĂłg wylicza wszystkie wspaniaĹoĹci i tajemnice stworzenia, pytajÄ c czĹowieka z Us o jego pochodzenie, ktĂłre ten bez wÄ tpienia musi znaÄ, zwaĹźywszy na to, Ĺźe domaga siÄ zmian w BoĹźej logice dziaĹania:
GdzieĹ byĹ, gdy zakĹadaĹem ziemiÄ? Powiedz, jeĹźeli znasz mÄ droĹÄ. Kto wybadaĹ jej przestworza? Wiesz, kto jÄ sznurem wymierzyĹ? Na czym siÄ sĹupy wspierajÄ ? Kto zaĹoĹźyĹ jej kamieĹ wÄgielny ku uciesze porannych gwiazd, ku radoĹci wszystkich synĂłw BoĹźych? (Hi 38, 4-7)
Po zakoĹczeniu tego przepytywania â ktĂłre ciÄ gnie siÄ aĹź do rozdziaĹu 41. â koĹczy siÄ wystÄ pienie Boga. Co takiego odpowiedziaĹ BĂłg na pytanie o niesprawiedliwoĹÄ i o cierpienie niewinnego? Ciekawe jest to, Ĺźe KsiÄga Hioba w ludowym wyobraĹźeniu pozostaĹa paradygmatem niezasĹuĹźonego cierpienia. GdybyĹmy jednak zapytali ludzi, jak BĂłg odpowiada na woĹanie Hioba, reakcjÄ byĹoby kĹopotliwe milczenie. KtoĹ zapytaĹby nawet: âAle czy w tej ksiÄdze BĂłg odpowiada?â. Nie stajemy wobec przypadku ludowej niewiedzy. Sami specjaliĹci sÄ zakĹopotani wobec âodpowiedziâ Boga. Jaki sens ma odpowiadanie na pytania dotyczÄ ce porzÄ dku moralnego przy pomocy szczegĂłĹowego opisu cudownoĹci natury? Niewielkie grono biblistĂłw uwaĹźa, Ĺźe BĂłg nie odpowiada Hiobowi prawdopodobnie dlatego, Ĺźe rozdziaĹy poĹwiÄcone wystÄ pieniu Boga pierwotnie nie miaĹy nic wspĂłlnego z pytaniem i dramatem czĹowieka z Us. W dĹugim i skomplikowanym procesie redakcji dzieĹa rozdziaĹy te miaĹy trafiÄ na swoje obecne miejsce, pochodzÄ c z innego miejsca. âBĂłg, ktĂłry ukazuje siÄ poĹrĂłd chmur, nie daje Ĺźadnej odpowiedzi niespokojnej duszy, a poezja o naturze, niezaleĹźnie od tego, jak moĹźe byÄ piÄkna i obiektywna, nie jest w stanie uleczyÄ zranionego sercaâ[13] (P. Voltz). âTak naprawdÄ gdyby te rozdziaĹy nie znalazĹy siÄ tam, gdzie sÄ , nikt nie pomyĹlaĹby o tym, by je tam umieĹciÄâ[14] (M. Jastrow). â[Nie dostrzegam] niczego, czego nie mĂłwiliby od dawna przyjaciele Hioba; (âŚ) trzy godziny wykĹadu z nauk przyrodniczychâŚâ[15] (L. Steiger). âJahwe odpowiada na kwestie moralne, odwoĹujÄ c siÄ do praw fizykiâ[16] (E. Bloch). DoszĹo nawet do tego, Ĺźe wystÄ pienie Boga okreĹlono jako ânieznaczÄ ceâ: âWydaje siÄ, Ĺźe naprawdÄ jest to coĹ nieznaczÄ cego: to jakby potrzÄ saÄ grzechotkÄ przed pĹaczÄ cym z gĹodu dzieckiem, by odwrĂłciÄ jego uwagÄâ[17] (R.A.F. MacKenzie).
NiektĂłrych egzegetĂłw pociÄ ga jednak to, Ĺźe wystÄ pienie Boga byĹo dla Hioba przekonywujÄ ce. Gerhard von Rad porzÄ dkuje (wÄ tpliwÄ ) reakcjÄ swoich kolegĂłw i koĹczy takim stwierdzeniem: âNie jest za bardzo pewne, czy wspĂłĹczeĹni [dzieĹu] zareagowali tak samo (âŚ). Tak naprawdÄ sam Hiob zrozumiaĹ znaczenie wystÄ pienia o wiele szybciej i bez wiÄkszych komplikacji w porĂłwnaniu ze wspĂłĹczesnym czytelnikiemâ[18]. Innymi sĹowy: czy to przypadkiem nie nasza wspĂłĹczesna mentalnoĹÄ przeszkadza nam w zrozumieniu odpowiedzi, jakiej BĂłg udziela Hiobowi? Czy ci, ktĂłrzy czytali to dzieĹo ponad dwa tysiÄ ce (albo tysiÄ c) lat temu, byli tak samo zakĹopotani jak my? JeĹli chcemy uszanowaÄ wÄ tek dyskursu KsiÄgi, musimy zaakceptowaÄ fakt, Ĺźe Hiob czuje siÄ skorygowany przez BoĹźe wystÄ pienie: âDotÄ d CiÄ znaĹem ze sĹyszenia, obecnie ujrzaĹem CiÄ wzrokiem, stÄ d odwoĹujÄ, co powiedziaĹem, kajam siÄ w prochu i w popieleâ (Hi 42, 5-6). ZwaĹźywszy na to, Ĺźe Hiob poczuĹ siÄ skorygowany, to wĹaĹnie do niego powinniĹmy skierowaÄ pytanie: âW jaki sposĂłb wystÄ pienie Boga odpowiada na twoje oĹwiadczenie?â. GdybyĹmy skierowali nasz wzrok na kino, a nie na egzegezÄ biblijnÄ albo na literaturÄ, moglibyĹmy znaleĹşÄ odlegĹe echo tej odpowiedzi pochodzÄ cej z daleka, z kraju Us. ReĹźyser Terrence Malick jest autorem znakomitego filmu Drzewo Ĺźycia (2011), ktĂłrego scenariusz podÄ Ĺźa za stwierdzeniem Hioba. Od pierwszej klatki, przedstawiajÄ cej nieruchome zdanie zaczerpniÄte z biblijnej ksiÄgi (âGdzieĹ byĹ, gdy zakĹadaĹem ziemiÄ? (âŚ) Ku uciesze porannych gwiazd, ku radoĹci wszystkich synĂłw BoĹźych?â, Hi 38, 4.7), po ktĂłrej nastÄpuje dramat rodziny tracÄ cej syna. CaĹy film naznacza pytanie o tajemnicÄ cierpienia, niesprawiedliwoĹci, Ĺmierci. Ale tym, co zdumiewa u Malicka, jest uwaga, jakÄ w swoim dziele poĹwiÄca BoĹźemu wystÄ pieniu w KsiÄdze Hioba, roszczÄ cego sobie prawo do wyjĹcia na spotkanie tej tajemnicy. W pierwszych minutach filmu, tak samo jak w KsiÄdze Hioba, zostaje przedstawione nieszczÄĹcie dotykajÄ ce matkÄ, ktĂłra obiecaĹa Bogu wiernoĹÄ (âBÄdÄ Ci wierna niezaleĹźnie od tego, co siÄ wydarzyâ): traci drugiego syna, gdy ten jest jeszcze maĹy. Ona takĹźe otrzymuje âpocieszenieâ od swoich âprzyjaciĂłĹâ (w tym przypadku od swojej matki): âĹťycie trwa dalej, osoby przemijajÄ . Nic nie pozostaje takie samo. PozostajÄ ci jeszcze dwaj inni. Pan nam ich daje i Pan nam ich zabieraâ. WĂłwczas podnosi siÄ krzyk pani OâBrien: âSÄ dzisz, Ĺźe nie byĹam Ci wierna? Dlaczego? Gdzie byĹeĹ?â. Dramat siÄ rozpoczÄ Ĺ. To do Boga naleĹźy kolejny krok. Rozpoczyna siÄ nastÄpna klatka, ktĂłra zapoczÄ tkowuje wielkÄ scenÄ stworzenia, trwajÄ cÄ ponad 15 minut. MoĹźemy zrozumieÄ tych, ktĂłrzy w tym momencie wyszli z sali, albo tych, ktĂłrzy przybywszy nieco później, pomyĹleli, Ĺźe oglÄ dajÄ wiadomoĹci kinowe emitowane miÄdzy dwoma czÄĹciami filmu. GenialnoĹÄ Malicka wymaga minimum kontekstu hermeneutycznego, by zostaĹa przetrawiona. OdpowiedĹş udzielona przez Boga Hiobowi, dawnemu i wspĂłĹczesnemu, by byÄ przekonywujÄ cÄ , wymagaĹa sztuki plastycznej i wizualnej takiej jak kino. Kiedy my wciÄ Ĺź jeszcze cierpimy z matkÄ , ktĂłra utraciĹa owoc swojego Ĺona, Malick âzmuszaâ nas do udziaĹu w tym wielkim porodzie, jakim jest stworzenie Ĺwiata. Nie opowiada nam o nim, ale wyjaĹnia. Czyni nas bohaterami, zmusza nas do jego doĹwiadczenia. Przez 15 minut pozostajemy wciĹniÄci w nasze fotele. OglÄ dajÄ c. Bez ani jednego sĹowa. W jedynym towarzystwie Lacrimosy, muzyki pochodzÄ cej z Requiem skomponowanego przez Zbigniewa Preisnera dla uczczenia swojego przyjaciela Krzysztofa KieĹlowskiego. Chodzi o to samo Äwiczenie, jakie BĂłg przeprowadza z Hiobem: sprawia, Ĺźe przed oczami przesuwajÄ mu siÄ wszystkie tajemnice stworzenia, bez przerwy, przez cztery rozdziaĹy.
Dynamika cierpienia doprowadziĹa do tego, Ĺźe Hiob znĂłw skupiĹ siÄ na sobie. Tym razem potÄga rozumu, ktĂłry nie przestaje poszukiwaÄ racji, wyniosĹa Hioba, gĹuchego na to wszystko, co go otaczaĹo, do poziomu Boga. Gdy dotarĹ do obecnoĹci NajwyĹźszego, BĂłg kaĹźe mu podnieĹÄ oczy, aby mĂłgĹ âuĹwiadomiÄ sobieâ to, co go otacza: Jego stworzenie. Co takiego ciekawego jest w stworzeniu? W jakim sensie jego kontemplowanie moĹźe zmieniÄ Hioba? Jakie nowe elementy wprowadza do wystÄ pienia czĹowieka z Us? Obrazy Malicka przychodzÄ nam tu z pomocÄ . SÄ przekonywujÄ ce, tak jak przekonywujÄ ce musiaĹy byÄ dla Hioba obrazy, ktĂłre zarysowywaĹy przed nim pytania Boga. RobiÄ na nas wraĹźenie, poruszajÄ nas, zdumiewajÄ . Otóş takie jest wĹaĹnie pierwotne powoĹanie rzeczywistoĹci: rzucanie pro-wokacji, przyciÄ gniÄcie uwagi. Przede wszystkim zdumiewa to, Ĺźe rzeczy sÄ , istniejÄ , mimo Ĺźe o to nie prosiliĹmy. Nie otaczajÄ nas tak jak scenografia, ktĂłra towarzyszy naszym rozmyĹlaniom. I tutaj wspĂłĹczesna krĂłtkowzrocznoĹÄ jest wielka, a to zrozumiaĹym czyni zakĹopotanie, jakie w badaczach budzi KsiÄga Hioba w obliczu BoĹźej odpowiedzi. Pozytywizm dominujÄ cy w naszym spojrzeniu bierze pod uwagÄ rzeczy jako czyste positum, coĹ, co siÄ tam znajduje, nieporuszone, z czego co najwyĹźej interesujÄ mnie przeksztaĹcenia, dynamiczne prawa regulujÄ ce ewolucjÄ rzeczywistoĹci. Ale âzdobycieâ rzeczywistoĹci nie pokrywa siÄ z czystym pojmowaniem jej jako positum. âNie brano pod uwagÄ w tej wspĂłĹczesnej epoce, ktĂłrÄ moĹźna nazwaÄ epokÄ kryzysu rzeczywistoĹci, stanowiska wobec niej â mĂłwi Zambrano. â A stanowisko wobec rzeczywistoĹci to coĹ innego niĹź uwarunkowania, ktĂłrych poznanie, poczynajÄ c od prostej percepcji rzeczywistoĹci, siÄ domagaâ[19]. Chodzi o naszÄ wolnoĹÄ jako postawÄ wobec rzeczywistoĹci. Otóş, kontynuuje Zambrano, âjeĹli postawa wobec rzeczywistoĹci warunkuje jej poznanie, a nawet relatywnie jej prawdziwÄ obecnoĹÄ, dzieje siÄ tak dlatego, Ĺźe ludzka wolnoĹÄ przejawia siÄ w tym tak jak we wszystkim â nawet w tym â mogÄ c powiedzieÄ wobec niej ÂŤnieÂť albo ÂŤtakÂť. (âŚ) RzeczywistoĹÄ, ktĂłra w pewnym sensie sama z siebie ukazuje siÄ jako porywajÄ ca, nieunikniona, biorÄ c pod uwagÄ ludzkÄ kondycjÄ, domaga siÄ bycia stworzonÄ â[20].
Pierwszy etap tego badania, ktĂłrym jest uwaĹźnoĹÄ, zostaje opisany przez Zambrano jako ârodzaj wyhamowania, wycofania siÄ samego podmiotu po to, by pozwoliÄ rzeczywistoĹci ukazaÄ siÄ z jej stronyâ[21]. Prawdziwe Äwiczenie wolnoĹci. To wtedy wĹaĹnie rzeczywistoĹÄ ukazuje nam siÄ nie tyle jako positum, ale jako datum, imiesĹĂłw czasownika âdaÄâ, ktĂłry zakĹada dawcÄ. Ukazuje nam siÄ, moĹźemy jÄ poznaÄ w tych momentach ĹwiatĹoĹci oraz uwaĹźnoĹci, w ktĂłrych rzeczywistoĹÄ nie jawi siÄ nam juĹź jako ciemna, nie potraktowaliĹmy jej jako pewnika, nie âjest tutaj ze wzglÄdu na brakâ. Wydarza nam siÄ i to nas zdumiewa. Tylko to, co jest dane â to znaczy to, czego nie wytwarzamy o naszym wĹasnych siĹach â moĹźe wywoĹaÄ nasze zdumienie. Otóş sĹowo datum posiada ten sam rdzeĹ co sĹowo donum, âdarâ, ta zdumiewajÄ ca rzeczywistoĹÄ, ktĂłra wywoĹuje w nas poruszenie wdziÄcznoĹci. Od dzieciĹstwa nasza mama uczyĹa nas uzupeĹniaÄ logiczny ciÄ g, zakĹadajÄ cy sĹowo âdarâ: âJak siÄ mĂłwi? â DziÄkujÄâ. Jest to Äwiczenie, ktĂłre BĂłg, cierpliwy ojciec, przeprowadza z Hiobem. To dlatego musi pokazaÄ mu wszystkie cudownoĹci stworzenia, te, ktĂłre pozostawiajÄ nas z rozdziawionÄ buziÄ , to znaczy zdumionymi czymĹ, co nie jest czystym positum, ale donum. I ktĂłre podprowadzajÄ nas pod prĂłg wdziÄcznoĹci. To samo Äwiczenie proponuje nam Malick. Hiob, widz w kinie, my sami, nie moĹźemy przekroczyÄ tego progu bez decyzji naszej wolnoĹci. I Hiob ulega, pozwala siÄ wzruszyÄ, czuje siÄ pokonany, zdominowany przez ObecnoĹÄ, ktĂłra podtrzymuje obecnoĹÄ rzeczy: âDotÄ d CiÄ znaĹem ze sĹyszenia, obecnie ujrzaĹem CiÄ wzrokiemâ (Hi 42, 5). Dlaczego my, wspĂłĹczeĹni, opieramy siÄ temu dialogowi, ktĂłremu Ĺwiadectwo daje Hiob, w ktĂłry wprowadza nas imponujÄ ca rzeczywistoĹÄ? Samo sĹowo âBĂłgâ jest dla nas problematyczne. To, co w Ĺźadnym razie nie jest obecne w naszym podstawowym ludzkim doĹwiadczeniu, przynajmniej jako moĹźliwoĹÄ, nie moĹźe byÄ rozpoznane bezpoĹrednio. I tutaj ponownie wchodzi do gry nasza wolnoĹÄ. Francuski hermeneutyk Paul Ricoeur wiÄ Ĺźe interpretowanie zewnÄtrznych znakĂłw z osobistÄ interpretacjÄ . âKim jestem? â jest to pytanie, przed ktĂłrym nie moĹźemy uciec. KaĹźde dziaĹanie, tak jak wszelka interpretacja, przynosi ze sobÄ jakÄ Ĺ postawÄ, takĹźe w podtekĹcie, w obliczu tego pytania[22]. Tak naprawdÄ Ricoeur podÄ Ĺźa za Jeanem Nabertem, utrzymujÄ c, Ĺźe czĹowiek zawsze stara siÄ zrozumieÄ samego siebie, poniewaĹź nieuniknienie uĹwiadamia sobie, Ĺźe istnieje dysproporcja miÄdzy tym, czym jest (âjaâ empiryczne albo rzeczywiste), a tym, czym mĂłgĹby albo powinien byÄ (âjaâ czyste, ktĂłre jest miejscem objawienia siÄ Absolutu). Nabert nazywa uĹwiadomienie sobie tego âpierwotnÄ afirmacjÄ â[23]. Hiob zbliĹźa siÄ do historycznego objawienia siÄ Boga w âneutralnyâ sposĂłb, jako abstrakcyjne âjaâ, ogoĹocone a priori ze wszystkiego, ktĂłre osÄ dza ascetycznie to, co je otacza. Oryginalna hebrajska odpowiedĹş Hioba skierowana do Boga brzmi dosĹownie: âSĹyszaĹem CiÄ uszami, ale teraz moje oczy CiÄ ujrzaĹyâ (Hi 42, 5). MĂłwiÄ c: âSĹyszaĹem CiÄ uszamiâ, Hiob zaĹwiadcza o tajemniczej obecnoĹci Absolutu w swojej ĹwiadomoĹci, w âpierwotnej afirmacjiâ, za poĹrednictwem odpowiedzi na pytanie: âKim jestem?â. Rozum czĹowieka z Us, ktĂłry wynosi siÄ, rzucajÄ c Bogu wyzwanie do walki, ktĂłry poszukuje znaczenia w dialogu, porusza siÄ, rozpoznajÄ c Absolut od samego poczÄ tku. JednoczeĹnie wszystkie sprzecznoĹci, ktĂłre przeĹźywa, kaĹźÄ mu krzyczeÄ, ĹźÄ daÄ, ĹźebraÄ o historyczny znak Absolutu, ktĂłry ukazaĹby samego siebie: âObym ja wiedziaĹ, gdzie moĹźna Go znaleĹşÄ, jak dotrzeÄ do Jego stolicy? WszczÄ Ĺbym przed Nim swÄ sprawÄ i peĹne dowodĂłw miaĹ usta. Gdybym znaĹ sĹowa obrony, wiedziaĹ, co On mi odpowieâŚâ (Hi 23, 3-5).
Zdaniem Naberta czyste âjaâ â ktĂłre rozpoznaje Absolut w swojej ĹwiadomoĹci â âkaĹźe ĹwiadomoĹci poszukiwaÄ poza niÄ samÄ [w historii, w Ĺwiecie], rozpoznawaÄ poza niÄ samÄ Ĺwiadectwa o Boguâ[24]. Samo czyste âjaâ niesie w sobie âkryteriologiÄ Bogaâ[25], dlatego teĹź jest zdolne rozeznaÄ historyczne objawienie siÄ Boga w przygodnych znakach. MĂłwiÄ c sĹowami Hioba: âGdybym znaĹ sĹowa obrony, wiedziaĹ, co On mi odpowieâŚâ (Hi 23, 5). Objawienie siÄ Boga w stworzeniu nie ânarzuca siÄâ Hiobowi przemocÄ . Wychodzi na spotkanie, w nieprzewidywalny i niewyobraĹźalny sposĂłb, temu, co Nabert nazywa âpragnieniem Bogaâ, co odpowiada pierwotnej afirmacji lub teĹź pojmowaniu samych siebie[26]. âDotÄ d CiÄ znaĹem ze sĹyszenia, obecnie ujrzaĹem CiÄ wzrokiemâ (Hi 42, 5): âpoznanie ze sĹyszeniaâ, pierwotne doĹwiadczenie, przeksztaĹca siÄ w osÄ d o historycznym objawieniu siÄ Boga (âujrzaĹem CiÄ wzrokiemâ). Z kolei samo objawienie siÄ Boga poszerza rozum Hioba, rozbudza jego wrodzonÄ âkryteriologiÄ Bogaâ, pozwalajÄ c rozpoznaÄ w stworzeniu pierwszy przygodny znak Absolutu. I Hiob czuje siÄ w ten sposĂłb skorygowany. A cierpienie? A doznane niesprawiedliwoĹci? A dziecko rozszarpane przez psy w powieĹci Dostojewskiego? Pytanie nie zostaĹo wyczerpane, rana pozostaje wciÄ Ĺź otwarta. Teraz jednak zmienia siÄ w pĹacz dziecka stojÄ cego przed swojÄ matkÄ . Otóş Hiob schodzi z niewygodnej katedry i zajmuje miejsce w szkolnej Ĺawce. Teraz to on skierowuje swoje pytania do Boga: âPosĹuchaj, proszÄ. PozwĂłl mi mĂłwiÄ! ChcÄ spytaÄ. Racz odpowiedzieÄ!â (Hi 42, 4). I na tym koĹczy siÄ KsiÄga. MoĹźemy wyobraziÄ sobie pytania Hioba, ale nie odpowiedzi Boga. W tym sensie znajdujemy siÄ wobec otwartej ksiÄgi â caĹy Stary Testament jest otwartÄ ksiÄgÄ â w poszukiwaniu speĹnienia.
Nasza zachodnia tradycja, ktĂłra zostaĹa oparta na Nowym Testamencie, nie przestaje pytaÄ, podnoszÄ c gĹos w obliczu zĹa i niesprawiedliwoĹci, ale nie moĹźe tego robiÄ, wykluczajÄ c jedyny w swoim rodzaju, rozdzierajÄ cy krzyk nowego Hioba, przygwoĹźdĹźonego do krzyĹźa: âBoĹźe mĂłj, BoĹźe mĂłj, czemuĹ mnie opuĹciĹ?â. Miejsce miÄdzy czasem redagowania KsiÄgi Hioba a naszymi czasami zajÄĹo orÄdzie zdumiewajÄ cego chrzeĹcijaĹskiego roszczenia: BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiem i wszedĹ w historiÄ. Jezus z Nazaretu nie przyniĂłsĹ teoretycznego ârozwiÄ zaniaâ problemu cierpienia. WziÄ Ĺ je na siebie, umierajÄ c na krzyĹźu. WspĂłĹczesna teodycea musi stawiÄ czoĹa temu paradoksowi, ktĂłry pozostawiĹa nam w spadku historia: wydarzenie wpisane w czas i w przestrzeĹ (mÄka, ĹmierÄ i zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu), a nie refleksja, przedstawia siÄ jako klucz do zrozumienia problemu cierpienia i zĹa.
Ale czy moĹźliwe jest, by Absolut objawiĹ siÄ w historii, w przygodnych okolicznoĹciach? Nasz wspĂłĹczesny umysĹ na nowo doĹwiadcza niemal instynktownego oporu wobec tej hipotezy. DwĂłch ojcĂłw wspĂłĹczesnej myĹli, na miarÄ Kanta i Gottholda E. Lessinga, poĹoĹźyĹo fundament pod tÄ osobliwoĹÄ[27]. ZobaczyliĹmy juĹź, w jaki sposĂłb Äwiczenie wolnoĹci, ktĂłre zakĹada pierwotnÄ afirmacjÄ, otwiera nas na Ĺwiadectwo, jakie Absolut daje o samym sobie w naszej ĹwiadomoĹci. WychodzÄ c od tego, moĹźliwoĹÄ, by ten Absolut objawiĹ siÄ historycznie w przygodnych znakach, przedstawia siÄ jako hipoteza, na ktĂłrÄ rozum nie moĹźe siÄ zamknÄ Ä[28]. PrzeszlibyĹmy do obszaru historycznej weryfikacji (prowadzeni przez tÄ âBoĹźÄ kryteriologiÄâ, ktĂłra nas konstytuuje). W oparciu o filozofiÄ Naberta Ricoeur utrzymuje, Ĺźe Absolut moĹźe objawiÄ siÄ w historii, i tak naprawdÄ czyni z tego fundament przezwyciÄĹźenia zĹa. Otóş dla Ricoeura zĹo nie moĹźe zostaÄ wykorzenione inaczej niĹź za sprawÄ âdziaĹaĹ absolutnychâ[29], to znaczy przygodnych faktĂłw, w ktĂłrych wolna ĹwiadomoĹÄ rozpoznaje swoje wyzwolenie; albo, mĂłwiÄ c sĹowami Naberta, w ktĂłrych âto, co nie daje siÄ usprawiedliwiÄ zgodnie z pozorami oraz ludzkim osÄ dem, nie jest ostatnim sĹowem istnieniaâ[30]. Ale czy te absolutne dziaĹania mogÄ naprawdÄ sprostaÄ mierze cierpienia niewinnej osoby? DotarĹszy do tego miejsca, ĹciÄ gamy sandaĹy ze stĂłp tak jak MojĹźesz, ktĂłry chodzi po ĹwiÄtym miejscu (por. Wj 3, 1-5), poniewaĹź uczestniczymy w osobistej rozmowie, nieuniknionej, wspaniaĹej (niedajÄ cej siÄ sprowadziÄ do âwiedzy absolutnejâ[31]) miÄdzy cierpiÄ cym a âĹwiadkiem Absolutuâ[32], ktĂłry takĹźe cierpi, ktĂłry pokazuje (a nie demonstruje), tutaj i teraz, obecnoĹÄ Boga przezwyciÄĹźajÄ cÄ to, czego nie da siÄ usprawiedliwiÄ. Tak jak w KsiÄdze Hioba, przemieniamy siÄ w bohaterĂłw dramatycznej gry dwĂłch wolnoĹci, twarzÄ w twarz. MogĹyby to byÄ dwie osoby cierpiÄ ce na tÄ samÄ chorobÄ, znajdujÄ ce siÄ w tej samej szpitalnej sali. Jedna â zrozpaczona, druga â zdumiewajÄ co spokojna. Albo kogokolwiek z nas uczestniczÄ cy w egzekucji 29 koptĂłw na pĂłĹwyspie Synaj, ktĂłrzy nie chcÄ wyprzeÄ siÄ swojej wiary, jeden po drugim, 26 maja. Od kiedy autor KsiÄgi Hioba napisaĹ te wzniosĹe sĹowa, jego historia, ktĂłrej jesteĹmy bohaterami, zostaĹa przepisana na nowo tysiÄ ce razy i bÄdzie pisana wciÄ Ĺź przy nieskoĹczonej iloĹci okazji.
CYTATY MoĹźe BĂłg chce uniknÄ Ä zĹa, ale nie jest w stanie? WĂłwczas zakwestionowalibyĹmy Jego wszechmoc.
W nim dostrzegamy caĹÄ godnoĹÄ ludzkiego rozumu, ktĂłry nie moĹźe powĹciÄ gnÄ Ä siÄ wobec niesprawiedliwoĹci.
BĂłg podejmuje wyzwanie. Podnosi rÄkawicÄ. ZniĹźa siÄ do poziomu stworzenia, staje na jego poziomie, by stoczyÄ pojedynek wrÄcz. Siada, ale nie na Ĺawie oskarĹźonych, co raczej w szkolnej Ĺawce: âBÄdÄ ciÄ pytaĹ â pouczysz Mnie!â.
GdybyĹmy zapytali ludzi, jak BĂłg odpowiada na woĹanie Hioba, reakcjÄ byĹoby kĹopotliwe milczenie.
TakĹźe w pierwszych minutach filmu Terrenceâa Malicka zostaje przedstawione nieszczÄĹcie dotykajÄ ce matkÄ, ktĂłra obiecaĹa Bogu wiernoĹÄ.
I Hiob ulega, pozwala siÄ wzruszyÄ, czuje siÄ pokonany, zdominowany przez ObecnoĹÄ, ktĂłra podtrzymuje obecnoĹÄ rzeczy. Dlaczego my, wspĂłĹczeĹni, opieramy siÄ temu dialogowi, w ktĂłry wprowadza nas imponujÄ ca rzeczywistoĹÄ?
A cierpienie i niesprawiedliwoĹci? A dziecko rozszarpane przez psy w powieĹci Dostojewskiego? Pytanie nie zostaĹo wyczerpane.
Jezus z Nazaretu nie przyniĂłsĹ teoretycznego ârozwiÄ zaniaâ problemu cierpienia. WziÄ Ĺ je na siebie, umierajÄ c na krzyĹźu.
[1] MoĹźna zob. na: http://absta.info/centro-virtual-estudios-judaicos--jorge-luis-borges-y-el-judas.html. [2] P. Claudel, Le livre de Job, Plon, Parigi 1946, s. 1. [3] F. Dostojewski, Bracia Karamazow, tĹum. W. WireĹski, Wydawnictwo Zielona Sowa, KrakĂłw 2010,s. 152. [4] TamĹźe, s. 157. [5] S. Kierkegaard, PowtĂłrzenie, tĹum. B. Ĺwiderski, Fundacja Aletheia, Warszawa 1992, s. 110. [6] J. JimĂŠnez Lozano, âArreglo de cuentasâ, w: El tiempo de EurĂdice, FundaciĂłn Jorge Guillen, Valladolid 1996, s. 200. [7] Por. C.S. Lewis, Problem cierpienia, tĹum. A. Wojtasik, Wydawnictwo Esprit, KrakĂłw 2010, s. 24. [8] S. Kierkegaard, PowtĂłrzenie, dz. cyt., s. 118. [9] Por. http://absta.info/centro-virtual-estudios-judaicos--jorge-luis-borges-y-el-judas.html. [10] M. Zambrano, âEl libro de Job y el pĂĄjaroâ, w: El hombre y lo divino, Fondo de Cultura Economica, CittĂ del Messico 2012, s. 391-392. Wyd. wĹ. Lâuomo e il divino, Edizioni Lavoro, Roma 2001. [11] S. Kierkegaard, PowtĂłrzenie, dz. cyt., s. 122. [12] M. Zambrano, âEl libro de Job y el pĂĄjaroâ, dz. cyt., s. 396. [13] P. Volz, Hiob und Weisheit (Die Schriften des AT in Auswahl III,2), GĂśttingen 1921, s. 1. [14] M. Jastrow, The Book of Job, Philadelphia 1920, s. 76. [15] L. Steiger, âDie Wirklichkeit Gottes in unserer VerkĂźndigungâ, w: M. Honecker - L. Steiger (red.), Auf dem Wege zu schriftgemässer VerkĂźndigung, Monaco 1965, s. 160. [16] E. Bloch, âStudien zum Buch Hiobâ, w: M. SchlĂśsser (red.), FĂźr Margarete Susman: Auf gespaltenem Pfad, Darmstadt 1964, s. 85-102. [17] R.A.F. MacKenzie, âThe Purpose of the Yahweh Speeches in the Book of Jobâ, Bib 40, 1959, s. 436. [18] G. von Rad, SabidurĂa en Israel, Madrid 1985, s. 284. Wyd. wĹ. La sapienza in Israele, Marietti, Genova 1975. [19] M. Zambrano, FilosofĂa y EducaciĂłn. Manuscritos, ed. di Ă. Casado e J. SĂĄnchez-Gey, MĂĄlaga 2007, s. 141. Wyd. wĹ. Per lâamore e per la libertĂĄ. Scritti sulla fi losofĂa e sullâeducazione, Marietti, Genova 2008. [20] TamĹźe, s. 147. [21] TamĹźe, s. 60. [22] Por. P. Ricoeur, âLâhermĂŠneutique du tĂŠmoignageâ, w: Lectures 3. Aux Frontières de la philosophie, Paris 1994, s. 107-139. [23] Por. J. Nabert, ElĂŠments pour une ĂŠthique, Parigi 1971, rozdz. IV i V. Wyd. WĹ. Elementi per unâetica, La Garangola, Padova 1975. [24] J. Nabert, Le dĂŠsir de Dieu, Parigi 1966, s. 213. [25] Por. tamĹźe, ks. II, rozdz. IV. [26] TamĹźe, s. 21. [27] Por. I. Kant, La ReligiĂłn dentro de los lĂmites de la mera RazĂłn, Madrid 2009, s. 128; wyd. wĹ. La religione entro i limiti della ragione, Rusconi, Milano 1996; G.E. Lessing, âSobre la demostraciĂłn en espĂritu y fuerzaâ, w: Escritos fi losĂłfi cos y teolĂłgicos, Barcellona 1990, s. 482. [28] J. Nabert, Ensayo sobre el mal, dz. cyt., s. 145. [29] P. Ricoeur, âLâhermĂŠneutique du tĂŠmoignageâ, dz. cyt., s. 137. [30] J. Nabert, Ensayo sobre el mal, dz. cyt., s. 145. [31] P. Ricoeur, âLâhermĂŠneutique du tĂŠmoignageâ, dz. cyt., s. 137. [32] Por. J. Nabert, Le dĂŠsir de Dieu, dz. cyt.,ks. III, dz. I. |