Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2017 (lipiec / sierpieĹ) Wywiad. J.J. Cadenas SzaleĹcze roszczenie wolnoĹci Sekularyzacja, zbawienie, neuronauka, Hiob, relacja z KoĹcioĹem. I PĂŠguy: âBĂłg chce byÄ kochany przez ludzi wolnych, a nie przez niewolnikĂłwâ. WielowÄ tkowa rozmowa z fizykiem JUANEM JOSĂ CADENASEM. Fernando de Haro Juan JosĂŠ Cadenas podejmuje wyzwanie. Jest fizykiem zajmujÄ cym siÄ czÄ steczkami, ktĂłrego specjalizacja, neutrony, jest niepozornym fragmentem rzeczywistoĹci, w ktĂłrym moĹźe kryÄ siÄ sekret wszechĹwiata. Cadenas nie jest konwencjonalnym naukowcem, pisze takĹźe wiersze i powieĹci. Agnostyk, wiele razy miaĹ okazjÄ konfrontowaÄ siÄ z przyjaciĂłĹmi ze wspĂłlnoty CL w Madrycie oraz z JuliĂĄnem CarrĂłnem, takĹźe publicznie, prezentujÄ c jego ksiÄ ĹźkÄ La bellezza disarmata (âBezbronne piÄknoâ). Tutaj podejmuje wyzwanie, rozmawiajÄ c o Bogu, ktĂłry pragnie byÄ kochany przez wolne stworzenia.
Czy pragnienie wolnoĹci wciÄ Ĺź jest tematem, ktĂłry nas fascynuje i identyfikuje jako nowoczesnych/ponowoczesnych czy teĹź jesteĹmy sceptyczni wobec tej kwestii? Mam wraĹźenie, Ĺźe wolnoĹÄ wciÄ Ĺź jest czymĹ fascynujÄ cym dla wspĂłĹczesnego czĹowieka, i wciÄ Ĺź jest egzystencjalnÄ potrzebÄ kaĹźdego. Wydaje mi siÄ, Ĺźe z wolnoĹciÄ na Zachodzie jest tak jak z wieloma innymi rzeczami: traktujemy jÄ jako pewnik. W obliczu braku wyzwaĹ czy teĹź konfrontacji sÄ dzimy, Ĺźe jest zagwarantowana. Mamy skĹonnoĹÄ do rozleniwiania siÄ, niezastanawiania siÄ nad niÄ . Ale jeĹli pogrzebie siÄ trochÄ, potrzeba wolnoĹci ukazuje siÄ jako coĹ priorytetowego.
SÄ tacy, ktĂłrzy interpretujÄ ostatnie odkrycia neuronauki jako ostatecznÄ legitymizacjÄ przekonania, Ĺźe wolnoĹÄ jest czymĹ iluzorycznym. Czy postÄp wiedzy w dziedzinie fizyki, a przede wszystkim biologii, eliminuje wolny wybĂłr albo redukuje go do jakiejĹ drobnostki? MĂłgĹbym dodaÄ, Ĺźe nauka odmawia nam wolnoĹci. Ale tak nie jest: wolnoĹÄ, ktĂłrÄ musimy praktykowaÄ, jest trudnÄ wolnoĹciÄ , nie jest wolnoĹciÄ na miarÄ nieĹmiertelnych bogĂłw oraz cudownych anioĹĂłw. JesteĹmy prawdopodobnie uwarunkowani przez nasze biochemiczne reakcje, przez nasz kod genetyczny, przez nasze wychowanie oraz tysiÄ c naszych osobistych okolicznoĹci. Rozumiem jednak, Ĺźe jest w nas coĹ, co domaga siÄ, byĹmy byli wolni, to dÄ Ĺźenie do wolnoĹci jest prawem i obowiÄ zkiem.
Nauka XXI wieku zachÄca nas do determinizmu. JeĹli zwrĂłcimy uwagÄ, fizyka zmierza w przeciwnym kierunku. Fizyka przedstawia deterministyczny kosmos w duĹźej skali: wiem dokĹadnie, gdzie znajduje siÄ Merkury o godzinie 7.00 15 czerwca 2017 roku, nie wiem natomiast, gdzie znajduje siÄ elektron, ktĂłry krÄ Ĺźy wokóŠjÄ dra. Mechanika kwantowa, ktĂłra opiera siÄ na zasadzie indeterminacji (gwarantujÄ cej nam, Ĺźe nie jest moĹźliwe dokĹadne wczeĹniejsze ustalenie ruchu, a jednoczeĹnie szybkoĹci czÄ steczek), udaremnia marzenie Laplaceâa (fizyka i astronoma, ktĂłry w XVIII wieku stworzyĹ teoriÄ determinizmu). WszechĹwiat nie jest doskonale zdeterminowanÄ maszynÄ . Nie chcÄ przez to powiedzieÄ niczego nadzwyczajnego. Nie twierdzÄ, Ĺźe BĂłg ukrywa siÄ w zakamarkach mechaniki kwantowej. TwierdzÄ, Ĺźe nic w fizyce nie mĂłwi ci o tym, Ĺźe wszystko jest zaprogramowane. Nie jestem neurochirurgiem ani teĹź neurologiem, ale wiem, Ĺźe istniejÄ neurony w ludzkim mĂłzgu, z ktĂłrych kaĹźdy skĹada siÄ z okoĹo dziesiÄciu synaps (miÄdzykomĂłrkowych poĹÄ czeĹ miÄdzy neuronami), a wiÄc mĂłwimy przynajmniej o miliardzie synaps. Nie chce mi siÄ wierzyÄ, Ĺźe potrafilibyĹmy opisaÄ w deterministyczny sposĂłb tak wspaniaĹÄ maszynÄ jak tÄ. SÄ dzÄ, Ĺźe dalej bÄdziemy siÄ uczyÄ wielu rzeczy, o wszechĹwiecie i o nas samych, ale stÄ d jeszcze dĹuga droga do stwierdzenia, Ĺźe jesteĹmy zaprogramowani.
JuliĂĄn CarrĂłn podczas ostatnich Rekolekcji Bractwa CL powiedziaĹ, Ĺźe z biegiem historii widzimy, w jaki sposĂłb prĂłbowano, przy niemaĹej liczbie okazji, proponowaÄ zbawienie, szczÄĹcie, czĹowiekowi, ktĂłry nie byĹ wolny, narzucone przez obowiÄ zki, przez siĹÄ przyzwyczajenia, przez strach. I dlatego przestaĹ siÄ on nim interesowaÄ. Czy Pan kiedykolwiek odrzuciĹ zbawienie, ktĂłre nie przechodzi przez wolnoĹÄ? DoĹwiadczyĹem odrzucenia KoĹcioĹa katolickiego, takiego, w jakim siÄ ĹźyĹo i jak siÄ go pojmowaĹo 50 lat temu, poniewaĹź relacja miÄdzy dzieckiem, ktĂłrym wtedy byĹem, a chrzeĹcijaĹstwem przechodziĹa przez seriÄ rytuaĹĂłw, ktĂłre postrzegaĹem jako ogoĹocone z treĹci i dlatego pozbawione wolnoĹci. Ten brak treĹci, ten klimat jest jednÄ z rzeczy, ktĂłre bardzo szybko oddaliĹy mnie od KoĹcioĹa. Bardzo dobrze pamiÄtam jednÄ scenÄ. MiaĹa ona miejsce na plaĹźy Los Nietos, nad morzem Menor, gdzie spÄdzaliĹmy rodzinne wakacje. MĂłj kuzyn Miguel i ja â sÄ dzÄ, Ĺźe nie mieliĹmy wtedy jeszcze 10 lat â postanowiliĹmy nie pĂłjĹÄ na MszÄ Ĺw. w niedzielÄ. SpotkaliĹmy mojego ojca, ktĂłry akurat wychodziĹ do koĹcioĹa i zmusiĹ nas do pĂłjĹcia na EucharystiÄ policzkiem. NaznaczyĹo mnie to: albo idziesz na MszÄ Ĺw., albo dostajesz lanie. Wiele lat później rozpoczÄ Ĺem studia, sympatyzowaĹem z ideami socjalistycznymi i komunistycznymi. WĂłwczas jednak odkryĹem, Ĺźe dyskusja z moimi towarzyszami nie byĹa moĹźliwa. Nie podobaĹo mi siÄ teĹź, Ĺźe zostanÄ zbawiony i trafiÄ do raju robotnikĂłw w wyniku demonstracji.
IstniaĹy dwa rodzaje zbawienia, pozbawione wolnoĹci, ktĂłre Pana nie interesowaĹy. Zasadniczo nigdy nie interesowaĹo mnie zbawienie pozbawione wolnoĹci. A nawet bycie odkupionym przez konsumpcjonizm albo chwaĹÄ, dziÄki gĹupotom, ktĂłre na dodatek byĹy mniej intersujÄ ce od innych. Raj jest przynajmniej zabawny. ByÄ moĹźe ze wzglÄdu na usposobienie my, naukowcy, skĹaniamy siÄ do bycia rewolucjonistami, nie podoba nam siÄ, gdy coĹ zostaje nam narzucone, i ja prawie zawsze uciekaĹem od tych nakazĂłw.
Czy po czÄĹci moĹźna wytĹumaczyÄ sekularyzacjÄ naszego pokolenia niezdolnoĹciÄ zaoferowania zbawienia, ktĂłre przywraca wartoĹÄ wolnoĹci? ByÄ moĹźe w Hiszpanii doĹwiadczyliĹmy tego w szczegĂłlny sposĂłb. SÄ dzÄ, Ĺźe sÄ dwa istotne elementy wyjaĹniajÄ ce sekularyzacjÄ. Jednym z nich jest ten, o ktĂłrym Pan wspomina, a drugi jest bardzo odmienny. SÄ dzÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo, i w ogĂłle wszystkie religie, stajÄ wobec serii nowych wyzwaĹ. WspĂłĹczesna nauka przedstawia seriÄ niepodwaĹźalnych faktĂłw, dajÄ cych siÄ zweryfikowaÄ, ograniczajÄ cych przestrzeĹ, ktĂłrÄ wczeĹniej przypisywano temu, co ponadnaturalne, czyli Bogu, religii: istnieje kosmos rzÄ dzony przez doĹÄ dobrze poznane prawa fizyki, mogÄ ce dziaĹaÄ bez bezpoĹredniej koniecznoĹci istnienia Boga, ktĂłry pociÄ gaĹby za sznurki. Znajdujemy siÄ juĹź bardzo daleko od bogĂłw politeistĂłw, ktĂłrzy byli absolutnie odpowiedzialni za to wszystko, co siÄ wydarzaĹo. A jest to szczegĂłlnie widoczne w biologii, twierdzÄ cej, Ĺźe czĹowiek jest bytem, ktĂłry w wiÄkszym lub mniejszym stopniu dziaĹa na skutek zaprogramowania jego genĂłw. A przede wszystkim, na ile moĹźna o tym dyskutowaÄ, fakt ten redukuje najbardziej naiwnÄ koncepcjÄ boskoĹci, jaka istniaĹa wczeĹniej. BĂłg stwĂłrca, jeĹli istnieje, musi byÄ bĹyskotliwszy, niĹź niektĂłrzy sÄ dzili. I BĂłg odkupiciel, ktĂłry ocala nas od Ĺmierci, jeĹli On takĹźe istnieje, On takĹźe musi byÄ bĹyskotliwszy. Nie oznacza to, Ĺźe nauka zmusza do sekularyzacji albo ateizmu. MĂłwiÄ, Ĺźe wspĂłĹczesna nauka sprawia, Ĺźe religia, tak jak pojmowano jÄ jeszcze kilka wiekĂłw temu, nie posiada wartoĹci: trzeba siÄ nad tym dobrze zastanowiÄ. WiÄ ĹźÄ ten fakt ze zbawieniem âza postanowieniem prawaâ. Dwie rzeczy mogÄ siÄ przydaÄ do wyjaĹnienia sekularyzacji. Nowej wizji kosmosu oraz wszechĹwiata nie moĹźna najzwyczajniej wytĹumaczyÄ przy pomocy prostych wyjaĹnieĹ, wymaga ona gĹÄbszej refleksji, wymaga pewnej dozy wyobraĹşni. JeĹli ktoĹ chce wierzyÄ w Boga albo w Boga chrzeĹcijan, muszÄ istnieÄ przesĹanki o wiele bardziej otwarte na rozum, o wiele bardziej otwarte na debatÄ, o wiele bardziej otwarte na ducha, niĹź mogĹo to byÄ 300 lat temu.
MĂłwi Pan, Ĺźe po ostatnich odkryciach naukowych hipoteza stworzenia jest bardziej bĹyskotliwa: BĂłg jest o wiele bardziej bĹyskotliwy. To samo dzieje siÄ na skutek OĹwiecenia w kwestii relacji miÄdzy KoĹcioĹem a paĹstwem. W obydwu przypadkach jest to zaproszenie do oczyszczenia wiary, kierowane przez modernizm/postmodernizm, ktĂłry zawsze poszukiwaĹ chrzeĹcijaĹstwa wiernego swoim korzeniom: przylgniÄcia moĹźliwego tylko poprzez rozum i wolnoĹÄ. BĹyskotliwoĹÄ, o ktĂłrej Pan mĂłwi, wymaga konsolidujÄ cej wolnoĹci. Absolutnie. Moim zdaniem kaĹźde zbliĹźenie do religii, do wiary musi przeciwstawiaÄ siÄ Ĺatwemu chodzeniu na skrĂłty. PrzykĹadem takiego chodzenia na skrĂłty jest postulowanie âteorii kreacjonistycznejâ (ktĂłra z teoriÄ ma niewiele wspĂłlnego) jako sposobu zanegowania teorii ewolucjonistycznych. Jako naukowiec jestem przekonany, Ĺźe teoria ewolucji jest poprawna (na ile o teorii naukowej moĹźna powiedzieÄ, Ĺźe jest poprawna, nic nie przeszkadza temu, by nowe dane zobowiÄ zaĹy nas do jej zweryfikowania, sprawdzenia albo zastosowania do przyszĹoĹci), tak jak sÄ dzÄ, Ĺźe poprawna jest teoria Wielkiego Wybuchu. Nie oznacza to, Ĺźe nauka udziela wszystkich odpowiedzi. Naukowiec mĂłwi: âSpĂłjrz, to wiem, a jeĹli chodzi o to, czego nie wiem, wychodzÄ c od mojej niewiedzy, angaĹźujÄ siÄ w poszukiwanie wiedzy, z pokorÄ i zdumieniemâ. SÄ dzÄ, Ĺźe czĹowiek religijny nie moĹźe zanegowaÄ naukowych usiĹowaĹ, sÄ dzÄ, Ĺźe jeĹli BĂłg istnieje, jest to BĂłg, ktĂłry nie neguje. MyĹlÄ jednak takĹźe, Ĺźe nauka nie zamyka Ĺźadnych drzwi przed czĹowiekiem, ktĂłry poszukuje Boga z nadziejÄ i z tÄ pokorÄ . Wydaje mi siÄ, Ĺźe istnieje tu ten dialog, ta zdolnoĹÄ, i Ĺźe nikt jej nie neguje. Jako czĹowiek wierzÄ w wolnoĹÄ.
Pisze Pan takĹźe wiersze i powieĹci. ByÄ moĹźe ludzka twĂłrczoĹÄ, literacka, jest innym polem, na ktĂłrym wolnoĹÄ staje siÄ oczywista. Pisanie jest innym sposobem wchodzenia w rzeczywistoĹÄ w celu zaproszenia czytelnika do tego, by wszedĹ w niÄ razem z nami. ZarĂłwno w przypadku nauki, jak i literatury musimy czekaÄ z naszÄ wolnoĹciÄ na zaproszenie, ktĂłre kierujÄ do nas rzeczy. Rzeczy wzywajÄ nas i zapraszajÄ , byĹmy udali siÄ gdzie indziej: w stronÄ PiÄkna, ktĂłre moĹźna pisaÄ przez duĹźe âpâ. JeĹli nie ma wolnoĹci, trudno jest posiadaÄ poczucie piÄkna, estetyki. Trudno jest tutaj wyzwoliÄ siÄ od odwiecznego paradoksu jajka i kury. Czy czujemy, Ĺźe natura jest piÄkna, poniewaĹź przyzwyczailiĹmy siÄ do niej, czy teĹź zupeĹnie na odwrĂłt? PowtĂłrzÄ jeszcze raz: duĹźo kosztuje mnie â jako naukowca, ale takĹźe jako osobÄ kochajÄ cÄ poezjÄ â myĹlenie, Ĺźe ewolucja czerpie jakiĹ zysk z miĹoĹci do poezji Rilkego. Kosztuje mnie dostrzeĹźenie tego, kiedy Rilke mĂłwi: âAle kto, gdybym krzyczaĹ, usĹyszaĹby mnie spoĹrĂłd zastÄpĂłw AnioĹĂłw?...â. Dlaczego budzi to we mnie emocje? My, ludzie, posiadamy wspaniaĹy mĂłzg, ktĂłry zrodziĹ coĹ cudownego, co nazywa siÄ jÄzykiem, i ten jÄzyk wytwarza zdolnoĹÄ zdumiewania siÄ, wzruszania po niemal niezrozumiaĹe granice, przy pomocy wĹasnych narzÄdzi. Czy to wszystko moĹźe byÄ opisane przez naukÄ? Ostatecznie prawdopodobnie tak, w moĹźliwych dla nauki granicach, poniewaĹź nauka wie zawsze, co musi osiÄ gnÄ Ä. Dobry naukowiec mĂłwi zawsze: âDocieram aĹź tutaj, byÄ moĹźe jutro pĂłjdÄ dalej, ale na razie docieram tutajâ.
Bez twojej wolnoĹci, bez twojego pragnienia bycia usĹyszanym przez zastÄpy anielskie, gdy pĹaczesz, Rilke pozostaĹby martwy. JesteĹ potrzebny wraz z twoim pĹaczem. To jest oczywiste. Bez wolnoĹci nie ma sztuki, ktĂłra byĹaby coĹ warta. Dla mnie Äwiczenie jest gĹÄbsze. Naukowiec z definicji jest czĹowiekiem wolnym, ktĂłry prowadzi dialog ze wszechĹwiatem i odnosi siÄ do tego dialogu. Nie moĹźesz przyĹoĹźyÄ mu pistoletu do skroni i zmusiÄ do zadeklarowania, Ĺźe rzeczy spadajÄ do gĂłry i Ĺźe grawitacja nie istnieje.
W dialogu ze wszechĹwiatem i w poezji gra toczy siÄ o wolnoĹÄ. Tak, stawkÄ jest wolnoĹÄ. Chodzi o wolnoĹÄ w ten delikatny sposĂłb. Ja, jako naukowiec, nie mogÄ uprawiaÄ nauki, podÄ ĹźajÄ c za tym, co ktoĹ inny wpisuje mi do terminarza. JeĹli mĂłwiÄ mi, do czego mam dojĹÄ, po co mam przeprowadzaÄ eksperyment? Nie da siÄ zrozumieÄ naukowca bez wolnoĹci, nie moĹźna zrozumieÄ artysty bez wolnoĹci, i konsekwentnie nie moĹźna zrozumieÄ czĹowieka bez wolnoĹci. A to prowadzi nas do jednego z waĹźnych zagadnieĹ, co do ktĂłrych w peĹni zgadzam siÄ z CarrĂłnem i resztÄ spĂłĹki. PodpisujÄ siÄ w peĹni pod tym szaleĹczym ĹźÄ daniem wolnoĹci.
CarrĂłn cytuje PĂŠguyego: âBĂłg chce byÄ kochany przez piÄkne spojrzenie ludzi wolnych, a nie przez niewolnikĂłwâ. Jak rozbrzmiewa w Panu to stwierdzenie z Pana punktu widzenia? BĂłg, ktĂłrego opisuje nam PĂŠguy w tym zdaniu, znajduje siÄ bliĹźej mnie w porĂłwnaniu z Bogiem, ktĂłry przekazuje MojĹźeszowi tablice z prawem. Nie sÄ dzÄ, Ĺźe wspĂłĹczesny czĹowiek jest w stanie pojÄ Ä innego rodzaju Boga. W dialog miÄdzy Ĺwieckimi a duchownymi o tym, kim i czym dokĹadnie jest BĂłg, muszÄ zostaÄ wĹÄ czone sĹowo âwolnoĹÄâ, sĹowo âmiĹoĹÄâ i sĹowo âpiÄknoâ. Kilka dni temu czytaĹem wspaniaĹy tekst o Hiobie ksiÄdza Ignacio Carbajosy (zob. s. 34), w ktĂłrym jest mowa o naturze zĹa. UĹwiadomiĹem sobie, Ĺźe chodzi o jeden z kluczowych elementĂłw wolnoĹci. Nie moĹźna mĂłwiÄ o wolnoĹci, nie biorÄ c pod uwagÄ takich elementĂłw, jak cierpienie, udrÄka w obliczu istnienia zĹa, a zarazem zdumienie w obliczu piÄkna. CzĹowiek, ktĂłry nie jest wolny, jest w jakiĹ sposĂłb uodporniony prawie na wszystko. Rzeczy mu siÄ przydarzajÄ , poniewaĹź tak chce przeznaczenie, i w pewien sposĂłb moĹźe siÄ z tym pogodziÄ: uderza piorun i niszczy mi dom, co moĹźna na to poradziÄ? CzĹowiek wolny natomiast siÄ buntuje, tak jak czyni to Hiob, ktĂłry burzy siÄ przeciwko Bogu i zĹoĹci siÄ na Niego. StojÄ wĹaĹnie po jego stronie. OdpowiedĹş Boga w KsiÄdze Hioba jest nastÄpujÄ ca: âSpĂłjrz, to Ja stworzyĹem wszechĹwiatâ. To jakby w delikatny sposĂłb mu powiedzieÄ: âZnajdujesz siÄ w tym wszechĹwiecie, miaĹeĹ fantastycznÄ okazjÄ, by ĹźyÄ, myĹleÄ, zdumiewaÄ siÄ wobec wszystkiego, co ciÄ otacza, a to niekoniecznie jest darmoweâ. WolnoĹÄ moĹźe zawieraÄ w sobie wszystkie te rzeczy, dlatego niekoniecznie musisz winiÄ Boga.
Wracamy do tego samego punktu: Hiob, zamiast znaleĹşÄ receptÄ albo magiczne rozwiÄ zanie, ktĂłre usunÄĹoby konsekwencje zĹa, ponownie staje wobec swojej wolnoĹci, zaproszenia do posĹugiwania siÄ swoim rozumem. Tak wĹaĹnie jest. Dlatego przypomniaĹem sobie o tym zagadnieniu. Czy my, ludzie, chcemy jeszcze wolnoĹci? Tak, chcemy jej, ale nie za darmo. Jestem wolny, ale jeĹli coĹ siÄ nie ukĹada, donoszÄ na ciebie i ty ponosisz tego konsekwencje. To bardzo skomplikowane i zawsze wymaga gĹÄbokiego dialogu. OszukaĹbym Pana, gdybym powiedziaĹ Panu, Ĺźe jestem w stanie pojÄ Ä zĹo, nie potrafiÄ tego, niezaleĹźnie od podjÄtego trudu.
ZĹa nie da siÄ pojÄ Ä. Zasadniczo jest ono niepojÄte. Ale podoba mi siÄ bardzo, Ĺźe CarrĂłn i reszta nigdy nie starali siÄ podaÄ mi jakiejĹ formuĹy. Jeszcze raz stawia ich to na tym samym poziomie, na ktĂłrym znajdujÄ siÄ ja, jako ludzi wolnych, ktĂłrzy prowadzÄ dialog i wszyscy razem starajÄ siÄsobie pomĂłc: dla mnie jest to jedna z wartoĹci w mojej relacji z nimi.
JUAN JOSĂ CADENAS Urodzony w Kartaginie w 1960 r. jest naukowcem i pisarzem. Jako syn marynarza od dzieciĹstwa mieszkaĹ w róşnych miastach. UkoĹczyĹ fizykÄ na Uniwersytecie w Walencji, pracuje dla CERN-u w Genewie i kieruje grupÄ zajmujÄ cÄ siÄ badaniem neuronĂłw w Instytucie Fizyki Korpuskularnej (IFIC) w Walencji. Jest autorem róşnych pism i artykuĹĂłw, miÄdzy innymi Materia extraĂąa (2008), jego pierwszego opowiadania, ktĂłrego akcja toczy siÄ w CERN-ie. |