Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2017 (maj / czerwiec) Ĺťycie CL. Europa Jeden poczÄ tek po drugim Relacja ze swoim pragnieniem, z pracÄ , z dzieÄmi. Oraz z charyzmatem. âProblem polega na przekonaniu, Ĺźe Giussani doprowadziĹ nas aĹź tutaj i teraz moĹźemy robiÄ wszystko po swojemuâŚâ. W Hiszpanii odbyĹo siÄ spotkanie ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna z odpowiedzialnymi z caĹej Europy, wymagajÄ ce zaangaĹźowania samych siebie. Davide Perillo âChrystus potrzebuje tylko jednego: mojej potrzebyâ. SĹyszysz wypowiedĹş ksiÄdza Matteo z ForlĂŹ, przeniesionego do Wiednia, ktĂłry podczas assemblei opowiada o sobie i o swojej pracy w parafii, i nie wiesz jeszcze, Ĺźe zapadnie ci ona w pamiÄÄ, Ĺźe przypomnisz sobie o niej niejeden raz w ciÄ gu tych trzech dni. BÄdzie to weekend peĹen faktĂłw i spotkaĹ, opowieĹci, w ktĂłrych na wĹasne oczy zobaczysz Ĺźywym charyzmat ksiÄdza Giussaniego, oraz rozmĂłw, ktĂłre pomagajÄ zrozumieÄ, dlaczego âwyjÄ tkowa historia â jak przypomina list z zaproszeniem â jest kluczem do pojmowania czĹowieka i historiiâ, ktĂłrÄ Jezus przynosi Ĺwiatu. Zaskakuje jednak stopniowe dochodzenie do przekonania, Ĺźe caĹa ta Ĺaska potrzebuje byÄ przyjÄta. Nie narzuca siÄ: puka, proponuje siÄ wolnoĹci, prosi o naszÄ otwartoĹÄ, by odsĹoniÄ caĹÄ swojÄ wartoĹÄ. Spotkanie odbywa siÄ w Montanya, poĹrĂłd wzgĂłrz, godzinÄ drogi od Barcelony. Jego oficjalny tytuĹ to: Diakonia Europejskich Odpowiedzialnych CL. Swojego rodzaju âstaĹa assembleaâ, najpierw odbywajÄ ca siÄ w wÄĹźszym gronie okoĹo 50 osĂłb, ktĂłrych liczba z czasem wzrosĹa do 140 przybywajÄ cych z caĹego kontynentu. ObowiÄ zuje metoda, ktĂłrej od zawsze trzyma siÄ przewodnik Ruchu ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn: wychodzenie od doĹwiadczenia i zagĹÄbianie siÄ w nim, dostrzeĹźenie, co takiego je porusza, jaki skarb zawiera. Od razu, od pierwszego pytania, ktĂłre zadaje Mihai z Rumunii. MĂłwi on o gĹÄbszej wiÄzi z przyjaciĂłĹmi, o intensywniejszej pracy nad SzkoĹÄ WspĂłlnoty, od kiedy spostrzegĹ siÄ, Ĺźe jest mu przydatna do tego, by wzrastaÄ, âale takĹźe o trudzie, poniewaĹź wychodzÄ na jaw moje ograniczenia i wiele razy okazuje siÄ, Ĺźe jestem zablokowany, tymczasem chciaĹbym dotrzeÄ do istoty. Jak zaczÄ Ä na nowo?â. CarrĂłn odpowiada pytaniem oraz spostrzeĹźeniem: âJaka jest relacja miÄdzy twoimi ograniczeniami a twoim pragnieniem zgĹÄbiania? Problem polega na dostrzeĹźeniu powiÄ zania: w ten sposĂłb wszystko staje siÄ Ĺatwiejszeâ. DoĹwiadczenie wĹaĹnie. âObserwuj to, co powiedziaĹeĹ. Dlaczego wziÄ ĹeĹ siÄ do roboty? WĹaĹnie ze wzglÄdu na ĹwiadomoĹÄ twojej potrzeby. To jest Ĺatwe. Nie chodzi o ograniczenia, nie musimy siÄ nimi przejmowaÄ, ale o to, czy kiedy siÄ pojawiajÄ , odczuwamy potrzebÄ poszukiwania kogoĹ czy teĹź nieâ.
Badanie terenu. Marco opowiada o swojej nastoletniej cĂłrce, o kontruderzeniu, jakie wywoĹujÄ jej sĹowa: âOk, czeĹÄ, daj mi spokĂłjâ. Oraz o odkryciu, Ĺźe âto, czego potrzebujÄ dzieci, nie jest tym, co ja mam na myĹli. PotrzebujÄ pewnej, wiecznej miĹoĹci i tego, Ĺźe pozwolisz im byÄ wolnymi. Czy jestem do tego zdolny? Nie. MogÄ tylko pozwoliÄ siÄ objÄ Ä Temu, ktĂłry kocha mnie w ten sposĂłb, i byÄ, jeĹli taka jest wola Boga, poĹrednikiem tej miĹoĹci. WyzwalajÄ ce jest patrzenie na nich w taki sposĂłb, na to, jak badajÄ swĂłj teren oraz teren, na ktĂłrym my, doroĹli, stawiamy kroki, po to, by upewniÄ siÄ, czy wytrzyma. âDzieci potrzebujÄ oprzeÄ siÄ na twojej pewnoĹci, na tym, Ĺźe jesteĹ i robisz miejsce ich wolnoĹci â kontynuuje CarrĂłn. â W przeciwnym razie wycofujÄ siÄ z rzeczywistoĹci. Im jesteĹmy pewniejsi, tym tworzymy wiÄkszÄ przestrzeĹ dla wolnoĹci. A jeĹli jej nie tworzymy, dzieje siÄ tak dlatego, Ĺźe brakuje jej w nas. JakÄ Ĺź pewnoĹÄ miaĹ BĂłg w swojej trynitarnej Tajemnicy, by zaryzykowaÄ stworzenie wolnego czĹowieka! JakÄ Ĺź pewnoĹÄ musi posiadaÄ, by tworzyÄ przestrzeĹ dla naszej, ludzkiej, wolnoĹci!â. PewnoĹÄ. I ubĂłstwo ducha, otwarcie siÄ na to, co Pan stawia przede mnÄ . âWidzicie, wiele razy w dyskusjach, ktĂłre prowadzimy, chodzi w gruncie rzeczy o to, Ĺźe ÂŤjuĹź wiemyÂť. Znamy juĹź sposĂłb, w jaki Tajemnica musi sprawiÄ, Ĺźe rzeczy siÄ wydarzÄ . Tymczasem ÂŤkto podÄ Ĺźa za MnÄ , podÄ Ĺźa za Tym, ktĂłry mnie posĹaĹÂť. W przeciwnym razie redukujemy rzeczywistoĹÄ do pozoru bez ÂŤTyÂť przed nami oraz bez Tajemnicy w Ĺrodku. Natomiast wzrastamy, kiedy podÄ Ĺźamy za sposobem, w jaki Tajemnica siÄ objawiaâ. Dlatego potrzebna jest âwyjÄ tkowa historiaâ, konkretna obecnoĹÄ, wydarzenie teraz. Zawsze, nie tylko na poczÄ tku. MoĹźna to dobrze zrozumieÄ, sĹuchajÄ c pytania ksiÄdza Nacho Carbajosy. Opowiada o tym, Ĺźe wĹaĹnie naleganie CarrĂłna na uznanie znaczenia âwyjÄ tkowej historiiâ pomogĹo mu zrozumieÄ jego odpowiedzialnoĹÄ w Hiszpanii. I spojrzeÄ na wczeĹniejsze lata, batalie stoczone o tak zwane âobywatelskie prawaâ i przeciwko rzÄ dowi Zapatera, âlata ulotek i poprawnych osÄ dĂłw, ktĂłre jednak nie poruszyĹy nikogoâ. Dopiero kiedy zawiÄ zaĹy siÄ przyjaĹşnie, ukazaĹa siÄ wzajemna otwartoĹÄ, pragnienie zrozumienia, rzeczywiste spotkania (takie jak podczas prezentacji ksiÄ Ĺźki La belleza desarmada z pisarzami Anotnim Pugiverdem i Pilar RaholÄ , ktĂłre odbyĹy siÄ przed i po tej Diakonii). Ale najcenniejsze jest inne odkrycie. âPewnego razu zapytaĹem ciÄ, dlaczego kĹadziesz tak wielki nacisk na tÄ kwestiÄ. I odpowiedziaĹeĹ mi: poniewaĹź moĹźe siÄ to przydarzyÄ takĹźe nam. MoĹźemy zrobiÄ z Giussanim to samo, co zrobili ludzie oĹwiecenia z chrzeĹcijaĹstwemâŚâ.
Z matkami. âJest to zasadnicza kwestia â przyznaje CarrĂłn. â KaĹźdy musi podjÄ Ä decyzjÄ w tej sprawie. PoniewaĹź niemal niepostrzeĹźenie moĹźemy myĹleÄ: ÂŤGiussani doprowadziĹ nas aĹź tutaj, teraz moĹźemy robiÄ po swojemuÂť. Tymczasem zawsze potrzeba punktu odniesienia, ktĂłrym jest ÂŤwyjÄ tkowa historiaÂť. Bez tego kaĹźdy z nas, zainspirowany tekstami, moĹźe przyrzÄ dziÄ swojÄ zupÄ. I stopniowo skoĹczymy jak protestanci: taki sam punkt wyjĹcia, a tysiÄ c róşnych rezultatĂłw. Co zostanie z Ruchu, zaleĹźy od tego, w jaki sposĂłb staniemy wobec tego faktu. SpĂłjrzcie, ten moment jest interesujÄ cy, poniewaĹź na nowo moĹźemy odkryÄ naturÄ chrzeĹcijaĹstwa. To jest wydarzenie, a wiÄc wyjÄ tkowa historia. Tylko w ten sposĂłb moĹźe przebudziÄ siÄ pragnienie, tak jak to widzimy w czasie naszych spotkaĹâ. I jest to kwestia, ktĂłra dotyka âwaĹźnego kulturowego problemuâ. PoniewaĹź paradoks polega na tym, Ĺźe dzisiaj ludzie bojÄ siÄ pragnienia. Nie widzÄ c juĹź na horyzoncie moĹźliwoĹci odpowiedzi, ostatecznie trzymajÄ je na dystans, ograniczajÄ je. CarrĂłn cytuje Ingmara Bergmana, dialog z filmu Fanny i Aleksander. âÂŤNie przyszliĹmy na Ĺwiat, by go dogĹÄbnie przebadaÄ. (âŚ) Nie jesteĹmy przygotowani ani odpowiednio wyposaĹźeni do pewnych badaĹ. (âŚ) BÄdziemy Ĺźyli w maĹymâŚ, w bardzo maĹym Ĺwiecie. Zadowalamy siÄ dobrÄ kuchniÄ , sĹodkimi uĹmiechami, kwitnÄ cymi drzewamiâŚÂť. Oto wĹaĹnie perspektywa wspĂłĹczesnoĹci po Chrystusie. JeĹli komuĹ, kto Ĺźyje w ten sposĂłb, zaproponujemy etyczne odwoĹania, co go to bÄdzie obchodziÄ? Prawdziwe wyzwanie polega na tym, czy spotka kogoĹ, kto na nowo rozpali caĹÄ doniosĹoĹÄ pragnienia. Ĺťe zobaczy, co takiego traci z Ĺźyciaâ. Cytuje takĹźe ksiÄdza Giussaniego, zdanie czÄsto sĹyszane, ktĂłre wydaje siÄ dobrze znane: âW spoĹeczeĹstwie takim jak to nie moĹźna stworzyÄ niczego nowego inaczej jak tylko przy pomocy Ĺźyciaâ. Potem jednak dodaje ciÄ g dalszy, ktĂłry powala: âPoniewaĹź Ĺźycie jest waĹźnym faktem, ktĂłrego nigdy nie uda siÄ pokonaÄ ideologiomâ. Ĺťycie. Fakty. Tak jak te, o ktĂłrych wielu opowiada podczas assemblei â nie brakuje na niej nikogo. W piÄ tek dwa autokary przywoĹźÄ ludzi z Litwy i Macedonii, Portugalii i Rosji, Skandynawii, Beneluksu, Irlandii⌠SÄ âodpowiedzialnymiâ za wspĂłlnoty, ale uderza to, Ĺźe w intensywnych rozmowach peĹniona funkcja siÄ nie liczy. KaĹźdy jest tam dla siebie, poszukuje odpowiedzi dla siebie, dla swojej drogi. Sobota rano. Maica opowiada o pracy w szkole, o âniemal fizycznym bĂłlu z powodu upadku oczywistoĹci, o ktĂłrych rozmawiamy. W jej wspĂłlnocie zrodziĹo siÄ pragnienie wspĂłlnej lektury Amoris laetitia wraz z innymi rodzinami, ale podczas ostatnich spotkaĹ, wobec dramatu niektĂłrych matek ĹźyjÄ cych w separacji, inne odpowiadaĹy doktrynalnie: ÂŤJezus powiedziaĹ⌠Jezus zrobiĹâŚÂť. Wszystko to prawda, ale dialog byĹ zablokowany. Ja takĹźe nie wiedziaĹam, co zrobiÄâ. CarrĂłn nie odpowiada, ale podnosi poprzeczkÄ: âMy takĹźe jesteĹmy zablokowani. Co nas porusza? SprĂłbujmy odpowiedzieÄ na to pytanie wszyscy, odwoĹujÄ c siÄ do faktĂłwâ.
Piza i piĹka noĹźna. Michele opowiada o trudnoĹciach syna w nowej szkole oraz o odkryciu perspektywy, ktĂłra otwiera siÄ poĹrĂłd niemocy, dziÄki prostej proĹbie o pomoc, skierowanej do przyjaciela. âPowiedziaĹ mi: ÂŤNie myĹl, Ĺźe okolicznoĹÄ powinna byÄ inna, aĹźebyĹ widziaĹ przed sobÄ Jezusa. SprĂłbuj patrzeÄ na to, co siÄ wydarzaÂť. ZaczÄliĹmy siÄ modliÄ. W ten sposĂłb zmieniĹa siÄ relacja miÄdzy mnÄ a mojÄ ĹźonÄ . O wiele mniej obaw, nerwowoĹci. TakĹźe inni mĂłwiÄ nam: ÂŤWidzimy, Ĺźe siÄ zmieniliĹcieÂťâ. âNo wĹaĹnie: ÂŤWidzÄ, Ĺźe jesteĹcie inniÂť. To jest widzialna zmiana, nie trzeba niczego wymyĹlaÄ â mĂłwi CarrĂłn. â To jest nieredukowalne. Ale co jÄ wprowadziĹo? Po pierwsze: uĹwiadomienie sobie, Ĺźe nie wiedziaĹeĹ. Twoje ÂŤjuĹź wiadomeÂť, piÄkne sĹowa, wyrzuciĹeĹ do kosza. Zacznij prosiÄ. I nie abstrakcyjnie, ale konkretnÄ osobÄ. SpĂłjrzcie, waĹźne jest kaĹźde ogniwo w tym ĹaĹcuchu. PoniewaĹź jeĹli sobie tego nie uĹwiadomimy, zmieniamy drogÄâ. PrzykĹad? Bierze go z Biblii, z Drugiej KsiÄgi KrĂłlewskiej: Syryjczyk Naaman. WĂłdz wojska zapada na trÄ d. Jego potrzeba go otwiera, otwiera go szeroko na sugestiÄ jednej ze sĹuĹźÄ cych, ktĂłra zachÄca go, by poszukaĹ proroka w Izraelu. âW innej sytuacji nikt nie posĹuchaĹby sĹuĹźÄ cej â zauwaĹźa CarrĂłn. â Ale wobec pilnej potrzeby Ĺźycia zgadza siÄ otworzyÄ na innÄ moĹźliwoĹÄâ. Elizeusz mĂłwi mu, by wykÄ paĹ siÄ w Jordanie. âTo wszystko? PrzecieĹź mamy u siebie tyle rzek!â. Inny sĹuga mĂłwi mu natomiast: gdyby ten prorok powiedziaĹ ci, byĹ zrobiĹ coĹ o wiele trudniejszego, zrobiĹbyĹ to czym prÄdzej. Co ci szkodzi wykÄ paÄ siÄ w rzece? Naaman zastanowiĹ siÄ i ulegĹ. I wyzdrowiaĹ. âAle w kaĹźdej chwili wszystko mogĹo wziÄ Ä w Ĺeb â zauwaĹźa CarrĂłn. â My teĹź tak robimy. Zamiast trwaÄ w pokornej, potrzebujÄ cej postawie, z tym caĹkowitym ubĂłstwem, w ktĂłrym siÄ znajdujemy, moĹźemy siÄ cofnÄ Äâ. Pedro, zwany âPizÄ â, jest policjantem, pracuje w parlamencie w Madrycie. Kontroluje wjeĹźdĹźajÄ ce samochody, ânawet dwieĹcie w ciÄ gu godzinyâ. Rutyna. âAle wczoraj, zanim tu przyjechaĹem, jeden z moich przeĹoĹźonych mĂłwi mi: ÂŤZazdroszczÄ ci twojej radoĹci. WidzÄ, jak pracujesz, jak traktujesz osoby. Ja nie mam tego spojrzeniaÂťâ. Najlepsze przychodzi jednak potem. Kiedy opowiada o Tomasie, chĹopaku z WybrzeĹźa KoĹci SĹoniowej, ktĂłrego spotkaĹ, grajÄ c w piĹkÄ z przyjaciĂłĹmi. âPo jakimĹ czasie dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe jest kibicem Barcelony. A wiÄc zapraszam go do domu, by ktĂłregoĹ wieczoru obejrzeÄ razem meczâ. Nic nadzwyczajnego: pizza, przyjaciele i piĹka noĹźna w telewizji. âAle po powrocie do domu wysĹaĹ mi smsa: ÂŤJestem szczÄĹliwyÂť. W porzÄ dku, powiedziaĹem sobie: chcÄ doĹwiadczaÄ tego samego. Ja teĹź chcÄ powiedzieÄ: jestem szczÄĹliwy i zaprzyjaĹşniam siÄ z tobÄ . Tak jak on jest zĹźyty z nami. PotrzebujÄ spotykaÄ takich ludzi, poniewaĹź wtedy przebudza siÄ prawda o tym, kim jestemâ. âAle co takiego interesuje ciÄ w Tomasie? â pyta CarrĂłn. â Co on ma takiego, Ĺźe moĹźe stwierdziÄ: ÂŤJestem szczÄĹliwyÂť?â. âPizaâ milknie na chwilÄ, po czym odpowiada: âJest ubogi. â No wĹaĹnie! Rozumiecie, co takiego powiedziaĹ nam PapieĹź o tym, jak waĹźne jest ÂŤpĂłjĹcie do ubogichÂť? W swojej prostocie przypominajÄ nam oni o czymĹ zasadniczym. Kiedy ktoĹ to widzi, pragnie tego. W przeciwnym razie skoĹczymy jak faryzeusze: prawili moraĹy, podczas gdy Zacheusz cieszyĹ siÄ obecnoĹciÄ Jezusaâ. Carlo mieszka na WÄgrzech od wielu lat. Pracuje w poĹoĹźnej na prowincji fabryce puszek. âKiedy siÄ tam przeprowadziliĹmy, na miejscu nie byĹo nikogo z Ruchu â opowiada. â ZaczÄliĹmy proponowaÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. MĂłwiliĹmy o niej mĹodym, ale przychodzili tylko ludzie w sĹusznym wieku: wujostwo mojej Ĺźony, sÄ siedziâŚâ. Wszystkie spotkania byĹy dalekie od schematĂłw. âPewnego razu pani Federica oĹwiadcza, Ĺźe ona i jej towarzysz postanowili pobraÄ siÄ w koĹcieleâ. PowĂłd? âZobaczyĹa, jak my Ĺźyjemy. To wszystko. Nie chodziĹo o to, ĹźebyĹmy mĂłwili albo robili coĹ wyjÄ tkowegoâŚâ. Ĺťycie. Ono ma wiÄkszy wpĹyw niĹź jakiekolwiek przywoĹanie. âPowtarzanie wartoĹci niczego nie porusza â zauwaĹźa CarrĂłn. â Trzeba je zobaczyÄ. A my musimy to zrozumieÄ, by uniknÄ Ä proponowania chrzeĹcijaĹstwa pokonanego juĹź przez historiÄâ.
Rodzice i telewizja. W sobotÄ po poĹudniu rozmowa jest kontynuowana, tym razem tematem jest praca. Zagadnienie dotyczÄ ce wszystkich. Co takiego siÄ dzieje, czego siÄ doĹwiadcza, jakie problemy wyĹaniajÄ siÄ w pracy? Camilla jest barmankÄ w ParyĹźu. Na ulicy, przy ktĂłrej prostytutki szukajÄ klientĂłw. âNie sÄ cudzoziemkami, to Francuzki. Kiedy mĂłwiÄ innym o cierpieniu, jakie sprawia mi ich widok, i pytam, jak moĹźna by im pomĂłc, zawsze znajdzie siÄ ktoĹ, kto mi odpowiada: ÂŤAle przecieĹź to jest ich wybĂłrâŚÂť. Pewnego dnia zaprzyjaĹşnia siÄ z cĂłreczkÄ jednej z nich. Co jakiĹ czas goĹci jÄ u siebie w barze. Pewnego razu spotykajÄ na ulicy jej matkÄ. Na co Camilla: âJest piÄkna jak ksiÄĹźniczka!â. Kilka dni później kobieta przychodzi do baru z rĂłĹźÄ w rÄku. âMĂłwi mi: ÂŤWiesz, od kiedy moja cĂłrka powiedziaĹa mi, co jej o mnie powiedziaĹaĹ, ja takĹźe zaczÄĹam patrzeÄ na siebie jak na ksiÄĹźniczkÄÂťâ. Camilla opowiada: âPatrzÄ tak na siebie i na te kobiety, poniewaĹź Chrystus przyszedĹ, by mnie kochaÄ w straszliwych okolicznoĹciach mojego Ĺźycia. Robi to, a ja nie muszÄ niczego w sobie zmieniaÄâ. To On troszczy siÄ o to, by nas zmieniÄ. Tak jest w przypadku Carmen, ktĂłra jest notariuszem w Bilbao i ktĂłrej koledzy zostawiajÄ wszystkie âtrudne przypadkiâ, te dotyczÄ ce osĂłb potrzebujÄ cych pomocy, pocieszenia, âponiewaĹź ona jest o wiele wiÄcej niĹź tylko notariuszemâ â mĂłwiÄ . âA ja, podÄ ĹźajÄ c za charyzmatem, odkrywam, Ĺźe we wszystkim jest ObecnoĹÄ, rdzeĹ Tajemnicy â opowiada. â BĂłg ma naprawdÄ metodÄ. A to, Ĺźe ja ĹźyjÄ wedĹug niej, rodzi odmienne Ĺźycieâ. Albo Alfonso, ktĂłry uczy w Madrycie i opowiada o 15-letniej dziewczynie z GS. Pewnego wieczoru wrĂłciwszy do domu ze spotkania, wyĹÄ czyĹa telewizor, przed ktĂłrym rodzice jak zawsze, od lat, spÄdzali wieczĂłr, mĂłwiÄ c im: âWedĹug mnie nie Jeden poczÄ tek po drugim. âAle by zweryfikowaÄ ten nowy poczÄ tek, jest tylko jeden warunek â zauwaĹźa CarrĂłn. â Trwanie. PodÄ Ĺźanie za. Pozostawanie w tym miejscu, ktĂłre nieustannie otwiera mnie szeroko, rodzi tÄ nowÄ ĹwiadomoĹÄ terazâ.
Znaki. Synteza w sobotÄ wieczorem rozpoczyna siÄ od nawiÄ zania do Ewangelii z tego dnia. Do Filipa i jego proĹby: âUkaĹź nam Ojcaâ. âJest to streszczajÄ cy punkt tego, co przeĹźyliĹmy â zauwaĹźa CarrĂłn. â Uczniowie tak dobrze czuli siÄ z Jezusem, Ĺźe zadawali Mu te wszystkie pytania, byli sobÄ , nie kryjÄ c niczego. A wĂłwczas wobec pytania, ktĂłre my takĹźe czÄsto sobie zadajemy: ÂŤAle gdzie Ty jesteĹ? UkaĹź siÄÂť, Chrystus odpowiada: ÂŤSpĂłjrzcie na to, dzieĹa mĂłwiÄ o Mnie. Patrzcie na znaki, poniewaĹź to wszystko nie mogĹoby siÄ wydarzyÄ inaczej jak za sprawÄ tej Tajemnicy, ktĂłra Mnie stanowi, mojej relacji z OjcemÂťâ. DzieĹa. Znaki. âTo jest to, co powoli zaczyna byÄ naszym spojrzeniem. Nie moĹźemy patrzeÄ na to, co siÄ dzieje, nie zauwaĹźajÄ c Jego obecnoĹciâ. I dostrzegajÄ c, Ĺźe siÄ zmieniamy w codziennym Ĺźyciu. âBĂłg ma metodÄ â koĹczy CarrĂłn. â Gdy podÄ Ĺźamy teraz tÄ drogÄ , Ĺźycie siÄ zmienia. Wracamy do domu z oczami przepeĹnionymi tym, co zobaczyliĹmyâ. Z prostym pragnieniem: âByÄ szczÄĹliwymâ, tak jak Tomas. Oraz znajÄ c drogÄ: âDostrzec, co moĹźe zakwitnÄ Ä, jeĹli podÄ Ĺźymy za tÄ metodÄ Bogaâ. |