Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2017 (maj / czerwiec) Wychowanie. Ryzyko wychowacze Zaangażowani w swoje życie Fragmenty rozmowy z założycielem CL, opublikowanej w pierwszym włoskim wydaniu Ryzyka wychowawczego w maju 1977 roku. ks. Luigi Giussani Kim jest dzisiaj wychowawca? To znaczy kto jest w stanie zaproponowaćtę wyjaśniającą hipotezę rzeczywistości, którą Ksiądz uważa za zasadniczy warunek bycia wychowawcą? W skrócie mógłbym powiedzieć, że ten, kto jest zaangażowany w swoje życie. Nie w niektóre elementy swojego życia, takie jak zawód, sama rodzina albo polityka, ale powtarzam: ten, kto jest zaangażowany w swoje życie. To znaczy ten, kto traktuje poważnie to uwrażliwienie na przeznaczenie oraz na wartości wypływające z relacji z przeznaczeniem, z której wywodzą się i w której znajdują pożywienie osobiste problemy. To jest zasadniczy warunek wskazania tego, kto jest wychowawcą. Chcąc rozwinąć tę odpowiedź, dodałbym, że wychowawca jest tym, kto osobiście poszukuje możliwości zaspokojenia swoich ludzkich wymogów i przez to weryfikuje autentyczność swojego całościowego wyobrażenia o życiu. (…)
Jedyną hipotezą wyjaśniającą jest dla Księdza chrześcijaństwo. W jakim sensie niechrześcijanin może być wychowawcą? Niechrześcijanin może być wychowawcą dokładnie tak samo, jak może nim być chrześcijanin, jeśli czerpiąc ze swojej tradycji wizję rzeczy, angażuje się w tę tradycję, traktując ją jako kompleks propozycji dla swoich ludzkich poszukiwań, i angażuje się w nią zgodnie z tym, czego ona wymaga, czyniąc z niej, jak zwykłem mówić, swoją roboczą hipotezę. Dlatego właśnie niechrześcijanin, tak samo jak chrześcijan, w taki sam sposób, jest wychowawcą, jeśli jest lojalny wobec swojej tradycji. Nie oznacza to koniecznie tego, żeby nieprzerwanie żył on w swojej tradycji. W moim przekonaniu jest się wychowawcą, jeśli nie pominęło się etapu lojalnego zaangażowania w swoją tradycję, nawet jeśli to zaangażowanie, utracone ze względu na wcześniejsze zaniedbanie albo zniechęcenie, zostało odzyskane w późniejszym czasie. (…)
Co jest największą odpowiedzialnością tego, kto zajmuje się zawodowo wychowywaniem albo też włada narzędziami wpływającymina formację osób? Odpowiedzialność w tych dwóch przypadkach jest taka sama, ponieważ ten, kto posiada w rękach narzędzia wpływające na formację osób, albo jest wychowawcą, albo deprawatorem. Moim zdaniem w pierwszej kolejności odpowiedzialność tych osób charakteryzuje się byciem po ludzku szczerymi wobec tych, których trzeba wychować. Ich pierwszą odpowiedzialnością jest ludzka szczerość. Nieważne, czy szczerość ta ukazuje się w perswazji proponującej racje, czy też będzie zaświadczana po prostu w świecie, moim zdaniem czynnikiem ukazującym prawdziwą ludzką szczerość musi być zasadniczy szacunek i poważanie dla trudu poszukiwania wzbudzonego w drugiej osobie przez własne słowo, albo dla ryzyka związanego z weryfikacją wywołaną w drugim przez nasze komunikowanie. W przeciwnym razie oznaczałoby to, że wychowawca nie podjął tego trudu i ryzyka. A więc jak mógłby on wychowywać, będąc szczerym wobec siebie i drugich? |