Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2017 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan. Bractwo CL. Londyn Początek Bractwa (na dwóch kółkach) Cała czwórka przybyła do Londynu z powodu pasji. Saverio – do rowerów, Paola i Teresa – do sztuki współczesnej. A Tommaso – do Teresy. Dzisiaj tworzą małą grupkę Bractwa w sercu miasta. I jest to ostania rzecz, jaką sobie wyobrażali, gdy spotkali się w Anglii. P. Bergamini, A. Leonardi, P. Ronconi, A. Stoppa Jako pierwsza dotarła tu Teresa, pięć lat temu: „Po uzyskaniu dyplomu na Akademii Sztuk Pięknych przy ulicy Brera w Mediolanie dostałam się na studia podyplomowe ze sztuk wizualnych na University College London” – opowiada dzisiaj, ma 26 lat i małą pracownię, w której realizuje projekty wystawowe i wykonuje workshop dla muzeów. Trzy lata później dołącza do niej Tommaso, który w Caravaggio, w Bergamasce, ma warsztat stolarski. „Chcieliśmy się pobrać, dlatego w 2015 roku postanowiłem zamknąć wszystko, łącznie z działalnością gospodarczą, i spróbować pracy stolarza po drugiej stronie kanału La Manche”. Zaraz po przylocie zauważa, że życie tu pędzi z prędkością 300 kilometrów na godzinę. Od razu znajduje zatrudnienie w firmie produkującej luksusowe meble dla wielkich biur w City. W międzyczasie udaje mu się rozpocząć drobną działalność na własną rękę. Po urządzeniu mieszkania pobierają się z Teresą. Wkrótce dowiadują się, że spodziewają się dziecka. „Gdy to wszystko się działo, w międzyczasie zaprzyjaźniliśmy się z Paolą i Saverio” – opowiada Tommaso. Paola jest dobrą przyjaciółką Teresy od czasów studiów na ASP w Mediolanie. Rok temu spakowała walizki i przeprowadziła się do Londynu, gdzie dzisiaj pracuje dla kilku galerii sztuki. Saveria poznali natomiast przez przypadek. Ktoś przed przyjazdem dał mu telefon do Teresy, w ten sposób skontaktował się z nią, prosząc o pomoc w znalezieniu mieszkania. Saverio, 28 lat, pochodzi z Turynu. Skończył historię na Uniwersytecie Państwowym w Mediolanie, ale ma bzika na punkcie rowerów. „Pomyślałem, że chciałbym pracować w tej branży i po kilku latach naprawiania rowerów we Włoszech, postanowiłem spróbować zrobić «karierę» w Londynie – opowiada. – W niecałe dwa tygodnie znalazłem zatrudnienie w największej sieci sklepów rowerowych w mieście”.
Zepsuty rower. Czwórka przyjaciół nie ma wielu okazji do tego, by się spotykać, miasto jest duże i rozkład dnia napięty. Dwie rzeczy trzymają ich razem: Szkoła Wspólnoty, na którą chodzą w środę wieczorem, i to, że wszyscy dla zaoszczędzenia czasu i pieniędzy poruszają się wyłącznie na dwóch kółkach. „Moglibyśmy powiedzieć, że wszystkie najważniejsze etapy powstawania naszej grupki Bractwa wiążą się z rowerowym siodełkiem” – żartują we czwórkę. Pierwszy etap ma miejsce na początku 2016 roku. Z powodu awarii roweru Teresa trafia do sklepu Saveria. „Przy tej okazji powiedziałem jej zwyczajnie: «Co powiesz na cotygodniowe spotkania, by popracować nad tekstem Szkoły Wspólnoty? – opowiada Saverio. – Ponieważ zaczęło mnie ogarniać lenistwo i sam ostatecznie nigdy tego nie robię». Na co ona otwarcie odpowiedziała: «Nam to odpowiada, ponieważ mamy ten sam problem». Potem zaprosiliśmy Paolę”. Drugi etap rozpoczyna się podczas wycieczki po londyńskich parkach. Teresa właśnie dostała z siedziby CL list z wiadomością, że jej prośba o przyjęcie do Bractwa została rozpatrzona pozytywnie. Nie był to formalny gest, zastanawiała się nad tą sprawą ponad rok. „Pragnęłam wielkiego towarzystwa w moim życiu, ale czułam się nieadekwatna wobec tak radykalnej przynależności. Kiedy dostałam ten list, moje pytanie o znaczenie tego przylgnięcia wybuchło na nowo”. Podczas wycieczki rozmawia o tym z Saverio, który jest już zapisany. „Wszyscy mówili mi, że sprawa jest prosta: rekolekcje, dni skupienia, a następnie fundusz wspólny” – wspomina Teresa. Tamtego popołudnia pyta Saveria: „Ale jak to się dzieje, że to zmienia mój sposób życia?”. Na co on: „Nasza przyjaźń jest tym, co podtrzymuje moje życie, od kiedy tu przyjechałem. Współdzielimy wszystko. Może już jesteśmy Bractwem?”. Następnie trzeci etap. Pewnego wieczoru, pomimo ulewnego deszczu, cała czwórka szykuje się i dociera na rowerach do pubu znajdującego się w rezydencjalnej dzielnicy Balham. Tam czeka na nich Peppe, przyjaciel z Memores Domini, który prowadzi Szkołę Wspólnoty. Chcą go zapytać o naturę ich przyjaźni. „Odpowiedział nam na nasze pytanie, opowiadając o swoim doświadczeniu. I powiedział, że o Bractwie nie decyduje się przy stoliku, ale jest ono uchwyceniem czegoś, co już się wydarza” – opowiada Paola. W tym momencie zostało przezwyciężone każde wahanie. Ale to nie tylko słowa Peppe ich przekonują. W ciągu tych pięciu miesięcy istnienia grupki bliskość między nimi wzrasta do tego stopnia, że obejmuje codzienność. „Tutaj wszystko dzieje się szybko, także spotkania z ludźmi. Zdarzają się nieustannie, ale często pozostają tylko epizodami. Wracasz do domu wieczorem, mając w pamięci jakąś twarz, szybką wymianę zdań. Czasem nie daje mi to spokoju, ponieważ na początku wszystko wydaje się pozbawione związku” – opowiada Teresa. Tak jak to było z Hafidą, młodą muzułmanką, którą spotyka wraz z Tommaso na siłowni, gdzie chodzą się wspinać. „To ona do nas podeszła i się przedstawiła. Opowiedziała nam o sobie, o swoich studiach i pracy w wielkiej firmie konsultingowej. A potem nabrała odwagi, zwierzając nam się, że jest jej trudno znaleźć przyjaciół”. Odruchowo Teresa zaprosiła ją na kolację. „Wtedy zdałam sobie sprawę z wartości naszej grupki. Ponieważ dwie minuty po tym, jak ją zaprosiłam, zaczęłam już mieć wątpliwości. Byłam skłonna sobie odpuścić… tymczasem przypomniałam sobie, że planowaliśmy grilla z Saverio i Paolą i umówiliśmy się z nią właśnie tam”.
Grill z Hafidą. Kolacja jest zaskoczeniem dla wszystkich: dla Hafidy, która angażuje się, poczynając od zakupów, w czasie których poszukuje mięsa halal, które mogłaby zjeść także ona, oraz dla młodych, którzy patrząc w oczy i przysłuchując się pytaniom swojego gościa, odkrywają, że jedność, którą żyją, jest czymś dogłębnie oryginalnym. „Hafida dopytywała o nas, o to, jak się poznaliśmy. Będąc tak mocno związana ze swoją religią, chciała wiedzieć mnóstwo rzeczy o naszej”. I od razu domyśla się, że ich relacje opierają się na wolności. Nie boją się opowiadać sobie o różnych sprawach. Co więcej, współdzielą je: to, co wydarza się jednemu z nich, dotyka wszystkich. Ich przyjaźń to coś małego, ale rozjaśnia wszystko. „Londyn to miasto, które jakby chciało cię «pożreć». To dżungla, która sprawia, że czujesz się sam – wyjaśnia Tommaso. – To ja w pierwszej kolejności zdumiewam się, że istnieje takie miejsce, gdzie Następnego ranka po grillu, pedałując do swojej pracowni, Teresę przepełnia wdzięczność: „Gdyby nie było Hafidy, nie dostrzeglibyśmy tego, co wspólnie przeżywamy. Nasza mała grupa jest tym, co podtrzymuje mój zapał i poszerza horyzonty. Bractwo jest moim sercem, które otwiera się na oścież”.
|