Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
luty / marzec
|
||
Ślady, numer 2 / 2017 (luty / marzec) KoĹciĂłĹ. PapieĹź w Mediolanie Ewangelia tu i teraz Stronica z Ĺźycia Jezusa i uczniĂłw, przeĹźyta przez milion osĂłb w przeciÄ gu kilku godzin. Wizyta PapieĹźa w Mediolanie, peĹna preferencji dla maluczkich, ktĂłra zaangaĹźowaĹa wszystkich razem, a zarazem kaĹźdego z osobna. AĹź po Ĺźyczenia kardynaĹa Scoli: âNiech ta wdziÄcznoĹÄ nauczy nas, jak podÄ ĹźaÄ drogÄ â. Davide Perillo Czysta Ewangelia. Nic innego. Po uporzÄ dkowaniu notatek pod koniec wyjÄ tkowo intensywnego dnia, ktĂłremu towarzyszyĹy krok po kroku nagrania, media spoĹecznoĹciowe, opowiadania oraz godziny spÄdzone w parku Monza na Mszy Ĺw., niezwykle silne wraĹźenie jest nastÄpujÄ ce: stronica z Ewangelii, przeĹźyta przez milion osĂłb w kilka godzin. ZdarzyĹo siÄ to 25 marca, w uroczystoĹÄ Zwiastowania NMP oraz w dzieĹ wizyty papieĹźa Franciszka w Mediolanie. W sumie sto kilometrĂłw pokonanych w ciÄ gu caĹego dnia, szeĹÄ etapĂłw, dynamicznych i naznaczonych wyraĹşnÄ preferencjÄ dla peryferii oraz maluczkich, tĹum, ktĂłry obejmowaĹ go wszÄdzie, poruszony, sprawiajÄ c, Ĺźe âczuĹ siÄ jak w domuâ, i pokazujÄ c, co znaczy, Ĺźe Mediolan âprzyjmuje z coer in manâ â z sercem na dĹoni, jak sam powiedziaĹ dzieĹ wczeĹniej po modlitwie AnioĹ PaĹski. Ale kluczem wszystkiego pozostaĹ on, jego sposĂłb przeĹźywania wiary. Bycia Piotrem. Z gestami i sĹowami, ktĂłre tworzÄ jedno, otwierajÄ c jednoczeĹnie szeroko na inny wymiar, na nieznanÄ oraz wyczekiwanÄ gĹÄbiÄ. WidaÄ to byĹo od razu, od pierwszego przystanku w BiaĹych Domach, dzielnicy poĹoĹźonej w okolicy Forlanini. GĹÄbokie peryferie: bieda i godnoĹÄ, wiele zranieĹ oraz nieprzebrane ludzkie bogactwo, ktĂłre PapieĹź pozdrowiĹ, dziÄkujÄ c za podarowanÄ mu, utkanÄ przez ludzi stamtÄ d stuĹÄ: âTen dar mĂłwi, Ĺźe przybywam jako kapĹan, wybrany z ludu i na sĹuĹźbÄ ludowiâ, oraz za odnowionÄ niedawno figurkÄ Maryi, ktĂłra przypomniaĹa mu, âw jaki sposĂłb KoĹcióŠzawsze potrzebuje byÄ ÂŤodnawianyÂť, poniewaĹź skĹada siÄ z nas, ktĂłrzy jesteĹmy grzesznikami, wszyscy. PozwĂłlmy, by BĂłg nas odnawiaĹ, by odnawiaĹo nas Jego miĹosierdzieâ. I spieszmy siÄ tak jak Maryja biegnÄ ca na spotkanie z ElĹźbietÄ : âJest to zatroskanie KoĹcioĹa, ktĂłry nie pozostaje w centrum, by tam oczekiwaÄ, ale wychodzi na spotkanie wszystkim, na peryferie, wychodzi na spotkanie takĹźe niechrzeĹcijanâ. Tak jak on, ktĂłry odwiedziĹ trzy rodziny. WszedĹ do dwupokojowego mieszkania 83-letniego Nuccia, dwa lata starszego od Ĺźony, ktĂłrej nie byĹo w domu, poniewaĹź przebywa w szpitalu z powodu problemĂłw z oczami. I Franciszek, ktĂłry bierze telefon i dzwoni do niej: âPani Adele? DzieĹ dobry: jak siÄ pani czuje? DolegliwoĹci, tak? Trzeba iĹÄ naprzĂłd. Niech pani ofiaruje je PanuâŚâ. PrzytuliĹ Dori i jej mÄĹźa przykutego od wielu lat do Ĺóşka na skutek udaru mĂłzgu. âSpojrzeli na siebie, pobĹogosĹawiĹ go z uĹmiechemâ. PoprosiĹa go nawet, by pobĹogosĹawiĹ kanapki zrobione w domu poprzedniej nocy, âby rozdaÄ je tym, ktĂłrzy nie mogÄ tu byÄ. Dla nas byĹ to dzieĹ nadzieiâ. Ale Franciszek zapukaĹ takĹźe do Abdela, ktĂłry przyjÄ Ĺ go, czÄstujÄ c daktylami i mlekiem, zgodnie z marokaĹskim zwyczajem, i wzruszyĹ siÄ odwiedzinami PapieĹźa, ktĂłry napiĹ siÄ z nim mleka i zrobiĹ sobie selfie z cĂłrkÄ NadÄ , podziÄkowaĹ jego Ĺźonie Hanane, âktĂłra pomaga w parafiiâ, przyjÄ Ĺ z uĹmiechem rysunek maĹego Mahmouda (przedstawiajÄ cy meczet i dzwonnicÄ, a poĹrodku bawiÄ ce siÄ wspĂłlnie dzieci). âTen czĹowiek jest ĹwiÄty, takĹźe dla mnie, muzuĹmanina â powiedziaĹ później Abdel. â Ten dzieĹ zmieniĹ moje Ĺźycie. Ty takĹźe siÄ zmieniĹaĹ, Nada, prawda?â.
WiadomoĹci wiÄĹşniĂłw. Cierpienia, oczekiwania. Oraz spotkanie, ktĂłre wyznacza przed i po. Tak naprawdÄ w ten sposĂłb rozpoczyna siÄ chrzeĹcijaĹstwo, zawsze. Jest to ciÄ gĹe wydarzenie, ciÄ gĹe ârozpoczynanie procesuâ, jak przypomniaĹ PapieĹź duchownym, z ktĂłrymi spotkaĹ siÄ w katedrze. ByĹ to drugi etap tej pielgrzymki. Zwyczajny moment: trzy pytania i odpowiedzi. Ale wyĹaniajÄ siÄ z nich sĹowa, ktĂłre trzeba przeczytaÄ ponownie i dobrze przestudiowaÄ. Nie jest to tylko podrÄcznik tego, o co PapieĹź prosi KoĹciĂłĹ: jest to opis tego, co siÄ wydarza, kiedy wiara jest przeĹźywana. âRadoĹÄ ewangelizowaniaâ, z wyraĹşnÄ ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe âewangelizacja nie zawsze jest synonimem ÂŤĹowienia rybÂť: jest pĂłjĹciem, wypĹywaniem na gĹÄbiÄ, dawaniem Ĺwiadectwa⌠a potem to Pan, to On ÂŤĹowi rybyÂť. Kiedy, jak i gdzie â tego nie wiemyâ. CiÄ gĹe wyzwania wspĂłĹczesnej rzeczywistoĹci, ktĂłre âdobrze, Ĺźe sÄ , poniewaĹź pozwalajÄ nam wzrastaÄ. SÄ znakiem Ĺźywej wiary, wspĂłlnoty poszukujÄ cej Pana i majÄ cej otwarte oczy oraz serceâ. Róşnice, ktĂłre sÄ bogactwem, poniewaĹź KoĹcióŠjest taki od zawsze, âa Duch ĹwiÄty jest Mistrzem róşnorodnoĹciâ. AĹź po ostatnie zdania, ktĂłre skierowaĹ w odpowiedzi na zatroskanie pewnej zakonnicy: âLogika Boga jest niezrozumiaĹa. Trzeba byÄ tylko posĹusznym. I to jest droga, ktĂłrÄ musicie podÄ ĹźaÄâ. Przed katedrÄ na placu modlitwa AnioĹ PaĹski. Potem przystanek najbardziej wyczekiwany z wielu powodĂłw: wiÄzienie San Vittore. Wizyta trwajÄ ca dwie i póŠgodziny, z ktĂłrej niewiele obrazĂłw wydostaje siÄ na zewnÄ trz (otwierajÄ ce siÄ bramy, uĹciski dĹoni oraz spojrzenia, wielki stĂłĹ, przy ktĂłrym PapieĹź zasiada do obiadu z okoĹo stu wiÄĹşniami; mniej wiÄcej coĹ podobnego musiaĹo wydarzyÄ siÄ w domu Zacheusza i celnikĂłw) oraz peĹne zdumienia opowieĹci tych, ktĂłrzy tam byli. âPrzez tyle lat nie sĹyszaĹem, Ĺźeby jakiĹ wiÄzieĹ powiedziaĹ: jestem zadowolony, Ĺźe tu jestem â wyjaĹnia Luigi Pagani, zarzÄ dca lombardzkich wiÄzieĹ. â Dzisiaj te sĹowa padĹy z wielu ustâ. Napisali o tym takĹźe na wiele sposobĂłw sami skazani na bilecikach z podziÄkowaniami, podarowanych PapieĹźowi. Od Khalida, ktĂłry nazwaĹ siebie ânajwiÄkszym szczÄĹciarzem, poniewaĹź jadĹ, siedzÄ c naprzeciwko Ojca ĹwiÄtego, a nawet wyĹudziĹ od niego poĹowÄ jego kotletaâ, po JosĂŠ Alberto (âDaĹ mi do zrozumienia, Ĺźe nie jesteĹmy zapomniani, mimo Ĺźe przebywamy tutaj, Ĺźe zawsze istnieje szansa, by zaczÄ Ä od nowaâ); od Paloki Melseda (âGdyby kaĹźdy mieszkaniec Ĺwiata mĂłgĹ popatrzeÄ na ciebie choÄby jeden raz, nie istniaĹoby zĹoâ) po Gennaro, ktĂłry tak napisaĹ: âNie wierzÄ w KoĹciĂłĹ, ale w wydarzenia i znaki, a tego dnia w oczach wielu widzÄ nowe ĹwiatĹo. ByÄ moĹźe to wĹaĹnie przynosi ten czĹowiek: nowe nadziejeâ. To samo wydarzyĹo siÄ takĹźe w parku Monza, gdzie PapieĹź zastaĹ ocean serc oczekujÄ cych na MszÄ Ĺw., ktĂłrÄ miaĹ odprawiÄ. Zliczono milion osĂłb. PrzybyĹych z caĹej Lombardii i spoza niej: autokarami, pociÄ gami, na rowerach. Bardzo wielu takĹźe piechotÄ , jak tĹum wspinajÄ cy siÄ na gĂłrÄ Tabor albo na brzeg Jeziora Tyberiadzkiego. Albo ten, ktĂłry pod tym samym niebem wÄdrowaĹ niegdyĹ na spotkanie z arcybiskupem Mediolanu kardynaĹem Karolem Boromeuszem, o czym przypominajÄ stronice Manzoniego, po ktĂłre wielu z nas siÄgnÄĹo ponownie w tych dniach.
Dlaczego tak go kochajÄ ? To nie byĹ tĹum, to byĹ lud: wielu tak napisaĹo, uderzonych radoĹciÄ , ktĂłrej nie widaÄ gdzie indziej, ktĂłra nigdzie indziej nie jest tak peĹna ani tak powszechna. Twarze, uĹmiechy, uĹciski. Spektakl czĹowieczeĹstwa poĹrĂłd rzÄdĂłw znajdujÄ cych siÄ z przodu, na lewo od wielkiego podium, gdzie zajÄĹy miejsce setki osĂłb niepeĹnosprawnych. Dlaczego lud kocha tak bardzo tego PapieĹźa? To pytanie czÄsto siÄ pojawiaĹo w gazetach w tych dniach. Z wieloma odpowiedziami, róşnymi i wszystkimi prawdziwymi. PoniewaĹź kaĹźdy tak naprawdÄ kocha go z wiadomego tylko dla siebie powodu, bardzo osobistego. W nim widzi odpowiedĹş na swoje oczekiwania, swoje kĹopoty, swojÄ drogÄ. JedynÄ w swoim rodzaju historiÄ. Wszyscy drĹźeli z czuĹoĹci i obawy, sĹyszÄ c ten gĹos, na poczÄ tku bardzo zmÄczony, ale stopniowo odzyskujÄ cy oddech i ton. Podczas homilii byĹ wyraĹşny, jasny. PrzypominajÄ c wszystkim o ânajwaĹźniejszym w historii orÄdziuâ: o zwiastowaniu AnioĹa skierowanym do Maryi. OrÄdziu zdumiewajÄ cym, wykraczajÄ cym poza nasze kanony, poniewaĹź âspotkanie Boga ze swoim ludemâ dokonuje siÄ âw miejscach, w ktĂłrych normalnie siÄ tego nie spodziewamy, na marginesach, na peryferiachâ. Jest to odmienna metoda w stosunku do naszych schematĂłw. Ale zdumiewamy siÄ, gdy siÄ to wydarza, gdy Franciszek o nim opowiada: âSam BĂłg jest Tym, ktĂłry wychodzi z inicjatywÄ i postanawia wejĹÄ, jak zrobiĹ to z MaryjÄ , do naszych domĂłw, do naszych staczanych codziennie potyczek, peĹnych niepokoju, a jednoczeĹnie pragnieĹ. I to wĹaĹnie w naszych miastach, na naszych placach oraz w naszych szpitalach speĹnia siÄ najpiÄkniejsze orÄdzie, jakie moĹźemy usĹyszeÄ: ÂŤRaduj siÄ, Pan jest z tobÄ !Âťâ. To jest wĹaĹnie Ewangelia. Ale takĹźe to, co masz tam przed oczami. Dlatego pytanie Maryi jest naszym pytaniem: jak to jest moĹźliwe? âJak siÄ to dokona w czasach tak peĹnych spekulacji? Czy moĹźliwa jest chrzeĹcijaĹska nadzieja w takiej sytuacji, tu i teraz?â. OdpowiedĹş PapieĹźa, te trzy sĹowa, ktĂłre nadawaĹy rytm homilii â âpamiÄÄâ, âludâ, âniemoĹźliwe, ktĂłre staje siÄ moĹźliweâ â otwierajÄ drogÄ, ktĂłrÄ trzeba pogĹÄbiÄ. Ale we wnÄtrzu wielu osĂłb odbiĹ siÄ obraz podarowany przez telebimy wkrĂłtce potem: konsekracja. Te dĹugie sekundy, niemajÄ ce koĹca, spÄdzone przez Franciszka na kolanach, z gĹowÄ opartÄ o oĹtarz, tak jak Jan na piersi Jezusa, w caĹkowitej ciszy. Kiedy kardynaĹ Angelo Scola, arcybiskup Mediolanu, ktĂłry dĹugo czekaĹ na tÄ wizytÄ i byĹ przy PapieĹźu od poczÄ tku, podziÄkowaĹ mu na zakoĹczenie Mszy Ĺw., byĹo widaÄ, Ĺźe jest poruszony. âDzisiaj wszyscy mogliĹmy doĹwiadczyÄ prawdziwoĹci znanego stwierdzenia naszego Ojca AmbroĹźego: ÂŤTam, gdzie jest Piotr, tam jest KoĹciĂłĹ. Tam, gdzie jest KoĹciĂłĹ, tam nie ma Ĺmierci, ale jest Ĺźycie wieczneÂťâ. A nastÄpnie: âChcemy, by ta wdziÄcznoĹÄ nauczyĹa nas, jak podÄ ĹźaÄ drogÄ â. Oto droga do przejĹcia. Tak naprawdÄ ten sam argument ostatniego momentu tego dnia: spotkania na stadionie San Siro. 80 tysiÄcy mĹodzieĹźy, rodzicĂłw, katechetĂłw. I Franciszek, ktĂłry nagle odzyskaĹ siĹy. Davidowi, ktĂłry zapytaĹ go, jak moĹźe âwzrastaÄ przyjaźŠz Jezusemâ, opowiada o sobie oraz o osobach, ktĂłre âpomogĹy mu wierzyÄâ, tak jak âten lombardzki kapĹan, ktĂłry mnie ochrzciĹ i towarzyszyĹ mi w Ĺźyciu aĹź do nowicjatuâ. I kiedy zadano mu pytanie, ktĂłre tak naprawdÄ wszyscy zadajemy, myĹlÄ c o naszych dzieciach (âJak przekazywaÄ piÄkno wiary?â), kĹadzie nacisk na jeden fakt: âDzieci na nas patrzÄ . ZnajÄ nasze radoĹci, nasze smutki i troski. PotrafiÄ uchwyciÄ wszystko, wszystko zauwaĹźajÄ . Dlatego troszczcie siÄ o nie, troszczcie siÄ o ich serce, o ich radoĹÄ, o ich nadziejÄ. JeĹli macie wiarÄ i niÄ dobrze Ĺźyjecie, dokonuje siÄ przekazâ. Proste. Tak jak sĹowa o dziadkach i dominguear (âspÄdzaniu niedzieliâ â przyp. red.), o przechadzce do parku po ĹwiÄ tecznej Mszy Ĺw. i godzinach, ktĂłre trzeba spÄdzaÄ z dzieÄmi, âponiewaĹź ÂŤtracenie czasuÂť z nimi takĹźe jest przekazywaniem wiary. To jest darmowoĹÄ, darmowoĹÄ Bogaâ, ktĂłry pochyla siÄ nad tobÄ i przychodzi, by ciÄ odnaleĹşÄ. Dom po domu, Ĺźycie po Ĺźyciu. Tak jak to zrobiĹ on. |