Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
listopad / grudzień
|
||
Ślady, numer 6 / 2016 (listopad / grudzień) Online. Spotkania. Ks. Tomasz Gajda Coś, co z czasem staje się coraz bardziej sprecyzowane Będąc wikariuszem parafii pw. Przemienia Pańskiego w Opolu był również odpowiedzialny w Ruchu za grupę opolskich studentów. W 2016 roku podjął studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim z zakresu duszpasterstwa rodzin. Pasjonują go spotkania z ludźmi. Tomasz Gajda jest młodym kapłanem diecezji opolskiej, pochodzi z Raciborza. Przyjaźń jest dla niego podróżą życia w tajemniczym kierunku, który z czasem staje się coraz bardziej sprecyzowany...
Niedawno byłeś ze studentami w Cervinii. Co to było za spotkanie? Tak, to prawda. W dniach 29 sierpnia – 1 września wraz z dziesięcioma studentami z Polski braliśmy udział w Ekipach CLU w Cervinii, malowniczej alpejskiej miejscowości, położonej u stóp Matterhornu (wł. Cervino). Tegorocznym tematem spotkania – jak nietrudno się domyślić – było miłosierdzie. Było to nawiązanie do obchodzonego obecnie Roku Miłosierdzia, a także do tematu wiosennych rekolekcji. Całość spotkania poprowadził ksiądz Julián Carrón.
„Spotkanie” to słowo często używane w Ruchu. Co ono oznacza dla Ciebie osobiście? Czym jest dla Ciebie? Jak rozpoznajesz, że coś jest spotkaniem? Faktycznie – jest to chyba jedno z popularniejszych słów w Ruchu. Dla mnie wyraża ono sens całego chrześcijaństwa. Od spotkania wszystko się zaczyna i nim – jak podpowiada nadzieja – będzie wieczność. Jest ono według mnie czymś najistotniejszym dla prawdziwego smaku życia. Kiedy w tym roku podczas ŚDM w Krakowie brałem udział w happeningu przygotowanym przez Ruch w Polsce („Zadaj pytanie Papieżowi”), na pewnym etapie wystawy można było napisać na czarnych planszach, co jest naszą pasją… Wtedy automatycznie zapisałem: „spotkanie”. Wyjazd do Cervinii po raz kolejny był dla mnie tego potwierdzeniem; było to najbardziej odczuwalne, a jednocześnie najbardziej niewyrażalne ludzkimi słowami doświadczenie spotkania.
Jeżeli dobrze zrozumiałem księdza Carróna, owa „forma świadectwa” to przede wszystkim życie, prawdziwe doświadczenie Chrystusa przekazywane drugiemu człowiekowi. Nie da się tego w jakiś sposób zaprogramować, ani zaplanować – to działa niejako automatycznie (jeśli się tym żyje i wkłada w to serce). Można mieć pokusę zaprogramowania „doświadczenia miłosierdzia” albo „ewangelizacji”, ale jeśli nie ma w tym pamięci o spotkaniu z Jezusem, konkretna sytuacja lub okoliczność zostaje zaprzepaszczona już na wstępie. Sam na początku mojej pracy w parafii w Opolu – będąc całkowitym żółtodziobem – próbowałem podchodzić do wielu rzeczy i sytuacji strategicznie, układałem sobie w głowie plany ewangelizacyjne i szerzenia caritas, ale szybko się przekonałem, że nie tędy droga. Nie da się wymusić doświadczenia spotkania.
Ostatnio uczestniczyłeś w wakacjach CLU: opowiedz o nich w kilku słowach. W tym roku po raz pierwszy mogłem uczestniczyć w wakacjach CLU w Małym Cichym, wcześniej było to niemożliwe ze względu na pracę w szkole i w parafii. Bardzo cenię sobie ten czas i to miejsce. Wspaniale było móc patrzeć, z jaką fascynacją studenci (i nie tylko oni) podchodzą do swojej wiary, jak bez skrępowania opowiadają o swoim doświadczeniu, nawet w bardzo prostych rozmowach. Poza tym jestem zdumiony spotkaniami z ludźmi, którzy niesamowicie ciekawie opowiadali o swoich pasjach – z Pawłem Dosiem i Marcinem Życzyńskim, a także z panią Barbarą Engel, która przedstawiła nam kulisy cudu eucharystycznego w Legnicy.
Wakacje to też czas pielęgnowania przyjaźni. Na czym, Twoim zdaniem, polega przyjaźń? U źródeł wakacji znajduje się przyjaźń. Nie wyobrażam sobie, że może istnieć inny powód, aby na nie pojechać, ponieważ według mnie przyjaźń jest podróżą życia w tajemniczym kierunku, który potem staje się coraz bardziej sprecyzowany, a zatem w takim miejscu jak wakacje nie może zabraknąć przyjaźni.
Uczestniczyłeś również po raz pierwszy w wakacjach dla dorosłych wspólnoty opolskiej. Co Ci to dało? Co Ci się tam podobało? Tegoroczne wakacyjne miesiące były dla mnie mocno naznaczone doświadczeniem Ruchu i wakacje dla dorosłych ze wspólnoty opolskiej wpisały się w to wyraźnie, zresztą otwierały one tę wędrówkę. Także w tym przypadku mogę powiedzieć o doświadczeniu spotkania – to zawsze porusza mnie w Ruchu. Moje serce poruszyła także pasja, z jaką żyją rodziny. Dodam nawiasem, że przyglądałem im się poniekąd z myślą o swojej przyszłości.
No właśnie to chciałem dodać (uśmiech). Chodzi o przyszłość związaną z moimi studiami na KUL-u w Lublinie i tego, co potem. Pomysł nie wyszedł ode mnie. Jest to zadanie, jakie otrzymałem na najbliższy czas od księdza biskupa. Wierzę, że będzie to okazja do nowego doświadczenia, i cieszę się z tego, że będę mógł lepiej zgłębić temat, jakim jest rodzina. |