Ślady
>
Archiwum
>
2017
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2017 (styczeĹ / luty) Listy BoĹźa sprawa i inne... Nigdy dotÄ d nie braliĹmy udziaĹu w Orszaku Trzech KrĂłli. Tak byĹo do 6 stycznia 2017 roku. A wszystko przez Dawida. Jako rodzina dziecka z zespoĹem Downa jesteĹmy w kontakcie z innymi rodzinami znajdujÄ cymi siÄ w podobnej sytuacji. Za poĹrednictwem jednej z mam âprzez przypadekâ odnowiĹam znajomoĹÄ z koleĹźankÄ z liceum. Pracuje ona w szkole, ktĂłra organizuje Orszak Trzech KrĂłli na terenie Brzegu (w tym roku po raz czwarty). To ona zwrĂłciĹa siÄ do mnie z pytaniem, czy nie podjÄlibyĹmy siÄ odegrania w tym roku roli ĹwiÄtej Rodziny. OczywiĹcie z Dawidem w roli Jezuska. ZgodziliĹmy siÄ, ale droga do tej zgody i udziaĹu w Orszaku wcale nie byĹa oczywista. Najpierw byĹy moje obawy, zwiÄ zane z podjÄciem siÄ odpowiedzialnego zadania. Potem naleĹźaĹo przekonaÄ do tego pomysĹu mÄĹźa. Dwa tygodnie przed UroczystoĹciÄ Objawienia PaĹskiego choroba wprowadziĹa zamÄt i wysĹaĹam juĹź do organizatorki wiadomoĹÄ, Ĺźeby szukali zastÄpstwa, bo nie damy rady. PomyĹlaĹam, Ĺźe to takie odpowiedzialne podejĹcie i nikt nie moĹźe nam niczego zarzuciÄ, bo daliĹmy sporo czasu organizatorom na znalezienie innej rodziny. Ale wtedy zastanowiĹam siÄ nad caĹÄ sytuacjÄ . Tak naprawdÄ szukaĹam usprawiedliwienia, Ĺźeby zrzuciÄ odpowiedzialnoĹÄ za brak dyspozycyjnoĹci na czynniki zewnÄtrzne. PrzecieĹź to sprawa BoĹźa. JeĹli On daje nam to zadanie, to da teĹź zdrowie. W odstÄpie godziny wysĹaĹam drugÄ widomoĹÄ. Tym razem zapewniĹam, Ĺźe z radoĹciÄ weĹşmiemy udziaĹ w Orszaku, jeĹli tylko bÄdziemy zdrowi. I BĂłg daĹ zdrowie. I przedstawialiĹmy ĹwiÄtÄ RodzinÄ. A zaĹatwiĹ nam to Dawid. Sylwia, Lubsza CZY TY MNIE KOCHASZ? W 12. rocznicÄ Ĺmierci ksiÄdza Luigiego Giussaniego, przypadajÄ cÄ 22 lutego, w liturgiczne ĹwiÄto Katedry Ĺw. Piotra, miÄdzy innymi we WrocĹawiu i w Opolu zostaĹy odprawione z tej okazji Msze Ĺw. PoniĹźej homilia wygĹoszona przez ksiÄdza Joachima Waloszka podczas Eucharystii sprawowanej tego dnia w koĹciele ĹĹ. ApostoĹĂłw Piotra i PawĹa w Opolu. ĹwiÄty Piotr, patron dzisiejszego dnia, odpowiada w Ewangelii na najwaĹźniejsze pytanie Jezusa (najwaĹźniejsze, jakie zadaÄ moĹźna czĹowiekowi!): âZa kogo Mnie uwaĹźacie? Kim jestem dla was, dla ciebie? â Ty jesteĹ Mesjasz, Syn Boga Ĺźywegoâ. ĹwiÄty Piotr mocÄ Ĺaski z wysoka rozpoznaje w Jezusie Chrystusie (za ktĂłrym poszedĹ urzeczony Jego czĹowieczeĹstwem) uobecniajÄ cÄ siÄ na ludzki sposĂłb obecnoĹÄ samego Boga, fizyczny dowĂłd Jego MiĹoĹci, odpowiedĹş Boga na najgĹÄbsze potrzeby i wymogi, obawy i tÄsknoty ludzkiego serca. Przy Tobie, Panie, moje Ĺźycie nabraĹo nowego znaczenia, ostatecznego, wyniesione zostaĹo na orbitÄ wiecznoĹci. JesteĹ Jedyny, ktĂłry ma sĹowa Ĺźycia, NajwaĹźniejszy! Przypomina siÄ czÄsto cytowana przez ksiÄdza Giussaniego modlitwa ĹwiÄtego Grzegorza z Nazjanzu: âGdybym nie byĹ TwĂłj, mĂłj Chrystusie, byĹbym skoĹczonyâ. Co to znaczy jednak wiedzieÄ i wierzyÄ, Ĺźe tak wĹaĹnie jest? WiedzieÄ, pamiÄtaÄ nie tylko na kolanach podczas procesji z monstrancjÄ , dzwonkami i baldachimem, ale w Ĺźyciu, w Ĺźyciowej gmatwaninie, plÄ taninie â w szkole i na targu? ZorientowaÄ, skoncentrowaÄ wokóŠtej prawdy swoje Ĺźycie, swoje interesy, swoje wybory, preferencje, relacje z innymi, swoje (jak mĂłwimy) stargane nerwy, uczucia, wolÄâŚ? Nierzadko, i chyba nie bez powodu, wydaje nam siÄ, Ĺźe ta wiedza, wiara, Ĺźe Jezus jest juĹź wszystkim i wystarczy, Ĺźeby naprawdÄ ĹźyÄ, przegrywa w Ĺźyciu z innÄ wiedzÄ (czÄsto zupeĹnie innÄ , pochodzÄ cÄ z innych ĹşrĂłdeĹ) o tym, jak siÄ w Ĺźyciu urzÄ dziÄ, Ĺźeby siÄ lepiej i dostatniej ĹźyĹo. IleĹź razy na dzieĹ przegrywa! W duszy ĹwiÄtego Piotra (moĹźe to pociecha?) teĹź jakby nie starczyĹo tej wiary, wiedzy, kim jest Chrystus, pewnoĹci, Ĺźe choÄby wszyscy Go opuĹcili, to ja tego nie zrobiÄ⌠Nie starczyĹo, Ĺźeby wĹaĹciwie wybraÄ w Ĺźyciu, wtedy, kiedy go strach obleciaĹ na dziedziĹcu paĹacu arcykapĹana. I dopiero w bolesnym procesie zawstydzenia, nawrĂłcenia, okupionym gorzkimi Ĺzami Ĺźalu, raz jeszcze jego wiedza, pewnoĹÄ co do Jezusa, jego wiara w Jezusa jakby wgryĹşÄ siÄ musi w gĹÄbszy poziom jego serca (przedostaÄ z poziomu rozumu na poziom serca), zawĹadnÄ Ä nim, ucieszyÄ go. Jeszcze raz. Jeszcze raz staÄ siÄ centrum jego uczuÄ. Ale staĹo siÄ to moĹźliwe nie dziÄki jakiemuĹ heroicznemu zrywowi jego woli. Nie! StaĹo siÄ to cudownie moĹźliwe dlatego, Ĺźe Pan Jezus ZmartwychwstaĹy, po tym wszystkim, co siÄ staĹo, miĹosiernie zapytaĹ go juĹź nie tylko o to, za kogo Go uwaĹźa, ale po prostu o to, czy Go kocha: âPiotrze, czy ty Mnie kochasz?â. Takie pytanie po tym wszystkim, co siÄ staĹo! Bez porachunkĂłw, bez ironii, bez pretensji i rozgrzebywania winy. Czy ty Mnie kochasz? I to jest naprawdÄ pocieszajÄ ce! To wĹaĹnie pytanie, i moĹźliwoĹÄ odpowiedzi na nie, jest rozstrzygajÄ ce (dla mnie, dla ciebie). Bo moĹźemy jak maĹe dziecko, ktĂłre znowu nabroiĹo, ktĂłre zapomniaĹo niestety przez chwilÄ, kim jest dla niego mama, powiedzieÄ szczerze: âMamo, ale ja ciÄ naprawdÄ kochamâ (z grzechem na sumieniu, ale ciÄ kocham â ty to wiesz!). I mama to rozumie. I Ĺźycie znowu smakuje, jest warte Ĺźycia! Wszystko, caĹa nasza moralnoĹÄ zaczyna siÄ i rozgrywa w przestrzeni tego miĹosiernego dialogu: âCzy ty mnie kochasz? â Tak, Panie, Ty wiesz, Ĺźe CiÄ kochamâ. MyĹlÄ, Ĺźe mogÄ to dziĹ w tym miejscu wyznaÄ: w moim Ĺźyciu chyba nikt bardziej od KsiÄdza Giussaniego, Ĺźarem sĹĂłw i pasjÄ duszpasterskiego zaangaĹźowania oraz Ĺwiadectwem przyjaĹşni w wierze, nie przekonaĹ mnie do tego, Ĺźe to wĹaĹnie âtakâ Piotra, âTak, kocham CiÄ, Panieâ, jest fundamentem naszej chrzeĹcijaĹskiej moralnoĹci, fundamentem chrzeĹcijaĹskiego stylu bycia i misyjnej obecnoĹci w Ĺwiecie. Ĺťe od tego: âTak, kocham CiÄâ, Ĺźycie zaczyna siÄ zawsze od nowa, rĂłwnieĹź wtedy, kiedy zszedĹem na psy z powodu grzechu. KaĹźdy, kto sĹyszaĹ jego konferencjÄ o nawrĂłceniu Piotra, wie, o czym mĂłwiÄ. ChcÄ mu za to bardzo serdecznie podziÄkowaÄ. A was wszystkich prosiÄ o modlitwÄ w intencji jego rychĹej beatyfikacji. ks. Joachim Waloszek PCHAJÄC SAMOCHĂD BEZ BENZYNY Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, jechaĹem skuterem na zbiĂłrkÄ ĹźywnoĹci, kiedy zauwaĹźyĹem po drodze kobietÄ okoĹo 40-letniÄ , ktĂłra pchaĹa swoje zepsute auto. Pierwsza myĹl byĹa taka, by jej pomĂłc, potem jednak powiedziaĹem sobie: âZnajduje siÄ na przeciwnym pasie, a ja juĹź jestem spóźnionyâ. Ale po kilku sekundach zreflektowaĹem siÄ: âJadÄ na zbiĂłrkÄ ĹźywnoĹci, a nie pomogÄ kobiecie znajdujÄ cej siÄ w potrzebie?â. ZatrzymaĹem siÄ i zapytaĹem, czy potrzebuje pomocy. âNie, nie, dam radÄâ â odpowiedziaĹa. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe pĹakaĹa. PrĂłbowaĹem nalegaÄ: âAle tu jest niebezpiecznie, niech pani wsiÄ dzie do samochodu, a ja popcham. â Nie, nie, naprawdÄ dam radÄâ. MiaĹem juĹź odejĹÄ, kiedy pomyĹlaĹem o tym, kiedy to ja miaĹem trudnoĹci na studiach i kiedy pomogli mi przyjaciele z Ruchu. WĂłwczas przechodzÄ c z niÄ na âtyâ, powiedziaĹem jej: âNie jesteĹ za bardzo przyzwyczajona, Ĺźeby ktoĹ ci pomagaĹ, czyĹź nie? â Jak to? Nie, nie za bardzo, zawsze robiĹam wszystko sama. Teraz zmarĹa moja mama, a ja straciĹam pracÄ. WydaĹam pieniÄ dze na wydrukowanie CV, ktĂłre rozwoĹźÄ, ale zabrakĹo mi benzyny. MyĹlaĹam, Ĺźe dam radÄ, a tymczasem⌠â Masz CV? Znam osoby, ktĂłre pomagajÄ w znalezieniu pracyâ. Wtedy zgodziĹa siÄ, Ĺźebym popchaĹ samochĂłd na parking. ZaproponowaĹem jej takĹźe 10 euro na benzynÄ, ale ich nie wziÄĹa. PowiedziaĹa mi: âJesteĹ anioĹemâ. Wtedy ja pomyĹlaĹem: âW pewnym sensie tak, poniewaĹź to nie moja domniemana dobroÄ, ale spojrzenie Chrystusa, ktĂłrym obdarzyĹ mnie poprzez Ruch, pozwala mi patrzeÄ z czuĹoĹciÄ na tego, kogo spotykam, od moich uczniĂłw po gburowate osoby, ktĂłre przychodzÄ robiÄ zakupy podczas zbiĂłrki ĹźywnoĹciâ. Davide, Mediolan MIAĹAM WSZYSTKO, A JEDNAK BYĹAM TAKA SMUTNA SpotkaĹam Chrystusa trzy lata temu poprzez Ĺwiadectwo przyjaciela z Memores Domini. MiaĹam Ĺźycie pozornie speĹnione: kochajÄ cy rodzice, wchodzenie w dorosĹoĹÄ w ateistycznej, ale otwartej rodzinie, narzeczony, z ktĂłrym mieszkaĹam od wielu lat, ukoĹczonÄ medycynÄ, przed sobÄ przyszĹoĹÄ kardiologa. MiaĹam wszystko, a jednak czegoĹ brakowaĹo, byĹam bardzo smutna, czuĹam siÄ pusta. Moja nicoĹÄ wchĹaniaĹa mnie coraz bardziej kaĹźdego dnia. Potem spotkaĹam tego chĹopaka, poczuĹam siÄ przygarniÄta, zaciekawiona i zafascynowana wielkÄ radoĹciÄ i pogodÄ ducha, ktĂłra lĹniĹa w jego oczach i nie pozostawiaĹa obojÄtnym nikogo wokóŠniego. WidziaĹam, Ĺźe jest szczÄĹliwy, szczÄĹliwy w sposĂłb odmienny niĹź inni ludzie, peĹen pogody ducha, pewnoĹci, radosny, dogĹÄbnie radosny nawet w obliczu trudnych i bolesnych wydarzeĹ Ĺźycia. Ja takĹźe chciaĹam tego dla siebie. Ja takĹźe pragnÄĹam tego ĹwiatĹa w oczach. NiedĹugo potem, pogrÄ Ĺźona w depresji, popeĹniĹam powaĹźny bĹÄ d. NastÄpnego dnia czuĹam, Ĺźe jestem jeszcze nÄdzniejsza i Ĺźe nie nadajÄ siÄ do Ĺźycia. W ten sposĂłb pierwszy raz w Ĺźyciu trafiĹam na MszÄ Ĺw., podczas ktĂłrej, ku mojemu zaskoczeniu, poczuĹam siÄ kochana, obdarzona przebaczeniem i otoczona opiekÄ . ZrozumiaĹam, Ĺźe w tamtym chĹopaku spotkaĹam Chrystusa, ktĂłry przyszedĹ, by mnie wezwaÄ, wezwaÄ wĹaĹnie mnie, by mi powiedzieÄ: âJestem tutaj, spĂłjrz, przyjdĹş i zobaczâ. Moje Ĺźycie siÄ zmieniĹo, moje serce siÄ otwarĹo. ZaczÄĹam spotykaÄ siÄ z innymi przyjaciĂłĹmi z Ruchu, ktĂłrzy stali siÄ dla mnie miejscem, w ktĂłrym mogÄ byÄ sobÄ . KaĹźdy jest inny, bardziej lub mniej sympatyczny, mniej lub bardziej do mnie podobny, majÄ cy mniejsze lub wiÄksze szczÄĹcie. Ale to spojrzenie jest takie samo, jest tym, co ich ĹÄ czy. A wĂłwczas powoli zrozumiaĹam, co takiego naprawdÄ zobaczyĹam. Moje serce staĹo siÄ proste. PoprosiĹam o chrzest i o moĹźliwoĹÄ przyjÄcia innych sakramentĂłw. ByĹa to dĹuga droga trwajÄ ca dwa lata. Jestem bardzo wdziÄczna Panu. MyĹlaĹam, Ĺźe sakramenty sÄ punktem dojĹcia, a tymczasem zauwaĹźyĹam, Ĺźe nie sÄ niczym innym jak punktem wyjĹcia. Ĺťe bardzo potrzebujÄ, by Chrystus byĹ staĹÄ , konkretnÄ obecnoĹciÄ w moim Ĺźyciu. Nie wydarzeniem, ktĂłre siÄ wspomina, ale codziennÄ konkretnoĹciÄ . PotrzebujÄ pomocy na tej drodze. ZauwaĹźam, w jaki sposĂłb gesty i droga, ktĂłra jest nam proponowana, sÄ dla mnie okazjÄ , w ktĂłrej On staje siÄ konkretny i obecny, i to napeĹnia mnie prawdziwÄ radoĹciÄ . Dla mnie Bractwo jest miejscem, w ktĂłrym mogÄ pogĹÄbiaÄ tÄ relacjÄ, dlatego proszÄ o to, bym mogĹa stanowiÄ jego czÄĹÄ. Federica TERAZ MĂJ TATA JEST MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM Gdy tylko zaczÄĹam uczÄszczaÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, nagle zmieniĹa siÄ moja postawa wobec ludzi. A staĹo siÄ tak, poniewaĹź rzuciĹam wyzwanie mojemu dotychczasowemu sposobowi poznawania ludzi. DoĹwiadczenie, ktĂłre mi siÄ przytrafiĹo, byĹo czymĹ najgorszym, a jednoczeĹnie najlepszym. DorastaĹam w wyniszczonej rodzinie, mĂłj ojciec stosowaĹ przemoc i nigdy siÄ nami nie zajmowaĹ. Moja mama poprosiĹa wiÄc o separacjÄ, ale po roku mĂłj ojciec zmarĹ. CzuĹam do niego tak wielkÄ nienawiĹÄ, Ĺźe nie poszĹam nawet na jego pogrzeb. ZaczÄĹam stawaÄ siÄ obojÄtna, arogancka i impulsywna wobec wszystkich. Nie ufaĹam nikomu, poniewaĹź wszyscy wedĹug mnie byli tacy sami jak mĂłj ojciec. Moja mama nakĹaniaĹa mnie jednak, bym chodziĹa na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, poniewaĹź takĹźe Rose wyrzucaĹa jej, Ĺźe pozwala mi pozostawaÄ w Ĺóşku i spaÄ. Gdy poszĹam pierwszy raz, nudziĹam siÄ i nic nie rozumiaĹam. Poza jednym sĹowem, ktĂłre Rose wciÄ Ĺź powtarzaĹa: âwartoĹÄâ. Ale w moim ojcu nie widziaĹam Ĺźadnej wartoĹci, tylko jego nieludzkoĹÄ. Z czasem, gdy powoli wracaĹam na spotkania, zaczynaĹam rozumieÄ, Ĺźe go kochaĹam i Ĺźe mimo tego, Ĺźe nie Ĺźyje, jest moim najlepszym przyjacielem. Teraz kocham go bardziej, poniewaĹź wiem, Ĺźe jest z Chrystusem, pomimo swoich bĹÄdĂłw. PoniewaĹź wielkie jest miĹosierdzie Pana dla niego i dla mnie. Dlatego modlÄ siÄ za mojego tatÄ i proszÄ go, by siÄ za mnÄ wstawiaĹ. Teraz mĂłj tata posiada wielkÄ wartoĹÄ, zawsze mam nadziejÄ, Ĺźe jest on tu ze mnÄ , tak by mĂłgĹ naprawiÄ sprawy miÄdzy nami, ale wiem, Ĺźe on teraz wie o mnie wszystko. DziÄki Szkole WspĂłlnoty nie jestem juĹź zaklinowana w mojej przeszĹoĹci, ktĂłra redukowaĹa do zera mojego tatÄ, innych i mnie samÄ . Esther, Kampala (Uganda) SMS OD NAUCZYCIELKI RELIGII Agnese z pierwszej klasy szkoĹy Ĺredniej, poruszajÄ ca siÄ na wĂłzku inwalidzkim z powodu trudnej do zdiagnozowania choroby, na ktĂłrej wyleczenie nadzieja pojawiĹa siÄ dopiero niedawno, napisaĹa tÄ wiadomoĹÄ po regionalnym spotkaniu GS. Mauri, chciaĹam ci bardzo podziÄkowaÄ za ten niezapomniany wieczĂłr. OstatniÄ piosenkÄ, ktĂłrÄ ĹpiewaliĹmy, The Story, Elena wysĹaĹa mi na poczÄ tku choroby i byĹo to coĹ, czego trzymaĹam siÄ w pierwszej kolejnoĹci. Po wyjĹciu ze szpitala prĂłbowaĹam jej sĹuchaÄ, ale za kaĹźdym razem przy drugim wersie wybuchaĹam pĹaczem⌠Dzisiaj mi siÄ udaĹo! Coraz bardziej uĹwiadamiam sobie, Ĺźe ja sama nic nie jestem warta, ale z wami â tak. IdÄ naprzĂłd dziÄki bardzo mocnej pewnoĹci, Ĺźe jestem kochana. PiÄÄ minut temu moja nauczycielka religii wysĹaĹa mi tÄ wiadomoĹÄ: âAgnese, chciaĹam ci podziÄkowaÄ za Ĺwiadectwo, ktĂłre dajesz codziennie mnie i przyjacioĹom. Twoje spojrzenie i uĹmiech sÄ warte wiÄcej niĹź tysiÄ c sĹow. ChciaĹam ciÄ jednak prosiÄ, czy w przyszĹym tygodniu albo kiedy bÄdziesz miaĹa ochotÄ, dasz nam Ĺwiadectwo o tej twojej wielkiej wierze, ktĂłra nie wiem, od czego moĹźe zaleĹźeÄ. Te dni sÄ dla mnie bardzo trudne, mĂłj kuzyn popeĹniĹ samobĂłjstwo i idÄ naprzĂłd dziÄki twojemu uĹmiechowiâ. Gdy to przeczytaĹam, powiedziaĹam jej, Ĺźe ja idÄ naprzĂłd dziÄki tej pewnoĹci. Agnese, Gualdo Tadino (Perugia) OBLICZA MOICH PRZYJACIĂĹ PO TRZÄSIENIU ZIEMI âZwaĹź na moje woĹanie, bo jestem bardzo sĹabyâ. Jest to werset Psalmu 142, odmawianego podczas piÄ tkowej jutrzni. Ja w tych dniach potrzebujÄ, by ktoĹ objawiĹ siÄ teraz, w caĹym tym dramacie, jaki przeĹźywam. W ĹrodÄ, po wstrzÄ sach, wyjechaliĹmy z Aquili, by znaleĹşÄ âschronienieâ w kilku domach w Pescarze. Ze wzglÄdu na to, Ĺźe traktujÄ samego siebie powaĹźnie, muszÄ przyznaÄ, Ĺźe myĹl: âTym razem znĂłw uszedĹem z Ĺźyciemâ, nie potrafi wypeĹniÄ tego poczucia bezsilnoĹci. WyraĹşnie widaÄ, Ĺźe poĹrĂłd niemocy i rumowiska mojego serca jedynÄ nienaruszonÄ rzeczÄ byĹy oblicza tych przyjaciĂłĹ. Oblicze Pietra, ktĂłry mnie goĹci, jego rodzicĂłw traktujÄ cych mnie jak krĂłla, przygotowujÄ cych przepyszne posiĹki i odkorkowujÄ cych najlepsze wina; Marty, ktĂłra pyta, czy bÄdziemy siÄ razem uczyÄ. Jednym sĹowem, nienaruszone pozostaĹy oblicza przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy spotkali w swoim Ĺźyciu konkretnÄ historiÄ, jakÄ jest chrzeĹcijaĹstwo. Z nimi przeĹźyliĹmy poranek przeraĹźenia, zorganizowaliĹmy samochody i razem wyjechaliĹmy. Razem, dzieĹ po trzÄsieniu ziemi, wrĂłciliĹmy do nauki w Pescarze. Ale po co siÄ uczyÄ, pracowaÄ, cierpieÄ, spotykaÄ z przyjaciĂłĹmi, jeĹli wystarczy moment, by wszystko zostaĹo zrĂłwnane z ziemiÄ ? Komu teraz odpowiadam? MetodÄ znalezienia odpowiedzi zaoferowaĹ mi Francesco, ktĂłry w przeciwieĹstwie do nas wrĂłciĹ do Termoli. ZadzwoniĹ do mnie, proszÄ c o spotkanie, poniewaĹź nie byĹ w stanie uczyÄ siÄ sam. On, ktĂłry spotkaĹ to, co spotkaĹem ja, poprosiĹ o spotkanie. Na tak waĹźne pytania moĹźna odpowiedzieÄ tylko wtedy, gdy towarzyszÄ ci konkretni przyjaciele, i tylko jeĹli w ich towarzystwie zostaje podjÄta prĂłba odpowiedzi. Jaki sens ma to wszystko, co siÄ wydarza? âZwaĹź na moje woĹanie, bo jestem bardzo sĹabyâ. Ja nie wiem, chciaĹbym zrozumieÄ dlaczego. A jednak dzieĹ po tamtym przeraĹźajÄ cym poranku nie potrafiĹem nie patrzeÄ na moich przyjacióŠi nie zadawaÄ sobie pytania: âKim oni sÄ ? Co takiego majÄ wspĂłlnego z wydarzajÄ cymi siÄ dramatami?â. O to siÄ modlÄ, chciaĹbym zrozumieÄ. Ale odpowiedĹş juĹź jest niepotrzebna. Oni zostali postawieni przy moim boku w taki sam sposĂłb, jak zostaĹy stworzone gĂłry, morze w Pescarze, na ktĂłre patrzÄ w tych dniach, Ĺnieg pokrywajÄ cy AquilÄ. KsiÄ dz Giussani w jednym z fragmentĂłw mĂłwi: âW BoĹźym planie jest coĹ, co jest ci bliĹźsze, a co innego bardziej odlegĹe, i docierasz do tego, co znajduje siÄ najdalej, poprzez to, co jest najbliĹźejâ. To wĹaĹnie poprzez tych przyjaciĂłĹ, tak jak poprzez naukÄ, mogÄ dotrzeÄ i odpowiedzieÄ na odleglejsze sprawy. Jest mi bardzo ciÄĹźko w tych dniach, ale mam w pamiÄci niektĂłre twarze i uczÄ c siÄ, odpowiadam im, to znaczy Chrystusowi, Christian, Aquila |