Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2016 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2016 (listopad / grudzień)

Boże Narodzenie. Trzęsienie ziemi

BoĹźe Narodzenie w Nursji

Ziemia świętego Benedykta jest symbolem próby dla wielu osób dotkniętych trzęsieniem ziemi, które nie daje wytchnienia w Środkowych Włoszech. Oraz dziesiątek tysięcy pozostających bez dachu nad głową. „Ale przecież także Jezus urodził się poza domem, tak jak my”. Są tacy, którzy mają nadzieję i budują (zanim jeszcze rozpocznie się odbudowa).


Tysiące wstrząsów składających się na jedno, niemające końca trzęsienie ziemi, które od trzech miesięcy nie daje wytchnienia mieszkańcom Umbrii, Marche, aż po Lacjum i Abruzzo. Kilka dni temu zmarła kobieta ranna w nocy 24 sierpnia. Według kronik jest to 299. ofiara śmiertelna. Nazywała się Franca, została wydobyta z gruzów hotelu w Amatrice, gdzie nieustannie trwa walka. Tymczasem stan zagrożenia objął wiele nowych miasteczek i osad rozproszonych pośród Gór Sybillińskich, zniszczonych przez wstrząs z 26, a potem z 30 października, najsilniejszy ze wstrząsów zarejestrowanych we Włoszech od czasów trzęsienia ziemi w Irpinii w 1980 roku.

Nursja jest symbolem cierpienia 26 tysięcy osób pozostających bez dachu nad głową, które spędzą Boże Narodzenie bez swojego domu. Miasto, opustoszałe, wydaje się polem walki. Trzęsienie ziemi złamało kręgosłup Półwyspu Apenińskiego i obniżyło teren o 70 centymetrów, a dzisiaj wciąż nie ustają wstrząsy wtórne: dniem i nocą Państwowy Instytut Geofizyki rejestruje ich kolejne serie.

 

Twarz Annina. Ale ten, kto moĹźe, nie opuszcza swej ukochanej ziemi, ktĂłra przyprawiając o łzy, daje Ĺźycie. Nawet jeśli pozostanie tu oznacza spanie w przyczepach kempingowych albo w namiotach, tymczasem zbliĹźa się zima. Ich oczekiwanie na BoĹźe Narodzenie bardzo róşni się od tego, co sobie wyobraĹźali, składa się ze „wspĂłlnych pobudek o poranku, stania w kolejce do łazienki – jak opowiada Silvana Santucci, ewakuowana z Ancarano. – Dnie spędzone na porządkowaniu wszystkich przysyłanych środkĂłw pomocy, ktĂłrych jest mnĂłstwo”. Idea świętowania jest realna tylko z jednego powodu: „Wiele straciliśmy – mĂłwi Alessandra Rossi z Nursji – ale nie straciliśmy twarzy”. Jest jej zimno i ma za sobą nieprzespane godziny, nie opuszcza jednak swojego stanowiska wśrĂłd lekarstw zgromadzonych w samochodzie kempingowym, ktĂłry zastępuje jej połoĹźoną niegdyś w centrum miasteczka aptekę. Miała pięć lat, gdy przeĹźyła trzęsienie ziemi w 1979 roku. Widziała wtedy swojego ojca, ktĂłry zakasywał dla niej rękawy: „Teraz moja kolej”. I dziękuje tym wszystkim, ktĂłrzy spotykając się z goryczą i złością, „robią dla nas, co tylko w ich mocy: straĹźakom, wolontariuszom, obronie cywilnej, wszystkim…”. Największą pomocą jest jednak dla niej Annino. Twarz Annina. Staruszka, ktĂłrego zna od dziecka: codziennie rano, kiedy otwiera samochĂłd-aptekę, on tam jest. „Żeby powiedzieć mi ÂŤCześć». Przychodzi, Ĺźeby się ze mną przywitać. Czy pani rozumie? Nie potrafię tego wytłumaczyć. Przychodzi kaĹźdego dnia”.

Klaryski, przeniesione do Trevi, bardzo cierpią z powodu oddalenia od swojego klasztoru, ale dla nich największym darem na to Boże Narodzenie jest przekonanie się, ilu ludzi pragnie, by wróciły do Nursji: „Czekają na nas, nie spodziewałyśmy się, że z takim utęsknieniem” – opowiada przeorysza Gabriella Babalini, która wie, ile wątpliwości budzi życie w klauzurze i że często jest postrzegane jako „niepotrzebne”. Po trzęsieniu ziemi pewien karabinier powiedział jej: „Dopiero teraz rozumiem, jak bardzo ważna jest wasza obecność”.

Ksiądz Luciano Avenati z Nursji dzisiaj jest proboszczem w Preci, Campi i Ancarano, skąd „nikt, ale to nikt nie odszedł”. Jego ludzie dosłownie podbili jego serce: „Od czasu trzęsienia ziemi w sierpniu, nie czekając na działanie różnych instytucji, wszyscy zaangażowali się w odbudowę struktur, które dzisiaj są błogosławieństwem”. Kiedy po wstrząsie z 30 października przyjechał premier Renzi, błagali go: „Zostawcie nas tutaj, zaufajcie nam”. Ksiądz Luciano tak jak wszyscy „mieszka” w przyczepie kempingowej, po dość długim czasie przebywania w swoim samochodzie. Codziennie krąży po Valnerinie i dolinie Castoriana, by odwiedzać ludzi: „Najważniejszą rzeczą jest obecność: na tym, moim zdaniem, polega zadanie kapłana”. Tak jak niespodziewana wizyta Papieża 4 października, ciągłe modlitwy i telefony od Ojca Świętego, by powiedzieć, że „z nami jest”, aż po bezpłatne przysłanie „swoich” strażaków oraz grupy konserwatorów z Muzeów Watykańskich, którzy zajmą się odnawianiem zabytków.

 

Dług istnienia. David Lanzi, właściciel noszącej taką samą nazwę firmy, ktĂłra produkuje szynkę z Nursji oraz inne wędliny i sery, 31 paĹşdziernika wrĂłcił juĹź do pracy. PrzeĹźył wstrząs w 1972 roku, w 1979, w 1997 i dzisiaj. „Uodporniłem się. Kiedy trzęsienie ziemi burzy, ja zaczynam na nowo”. Kilka słów przez telefon, poniewaĹź praca czeka: „Będzie ciężko. Ale nikogo nie zwolnię”. Wszyscy powtarzają jedną rzecz: „Jesteśmy ludĹşmi gĂłr. Cechuje nas hart ducha tego, kto jest wychowany do szybkiego marszu, w połączeniu z chrześcijańską wiarą, ktĂłra tworzy tutaj jedno z historią osobistą oraz historią tych miejsc. Ale znĂłw wszystkiego trzeba się nauczyć na nowo, by zatrzymać wzrok na tym, co nie przemija. „Wie pani, co pani powiem? Wszyscy Ĺźyliśmy tutaj jak panowie. Ĺťyliśmy bardzo dostatnio, z dobrze rozwiniętą turystyką nawet w czasach kryzysu. I sądzę, Ĺźe nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy” – mĂłwi Giampaolo Stefanelli, dawny burmistrz Nursji, ktĂłrego jeden z synĂłw mieszka w Spoleto, a drugi w Rzymie, „ale ja zostaję tutaj. Myślę, Ĺźe mam dług. ÂŤDług istnieniaÂť, nie wiem, jak to nazwać. I chcę go spłacić”.

 

Poza domem. Ksiądz Avenati mĂłwi do swoich ludzi: „Trzęsienie ziemi zabrało nam domy, ale stajemy się wielką rodziną. Kiedy panuje indywidualizm, w stanie zagroĹźenia cierpienie jest większe”. A więc tam, gdzie znaleĹşli się najbardziej załamani i zdezorientowani, niepowstrzymany biskup Spoleto-Nursji Renato Boccardo, razem z Caritas, proboszczom i wolontariuszom polecił w pierwszej kolejności odbudowywać miejsca wspĂłlnotowe. W Ancarano to sami ewakuowani chcieli, by największy namiot został przeznaczony na kościół, ktĂłry został zniszczony. Tak przygotowują się do BoĹźego Narodzenia: „Jezus urodził się poza domem, tak jak my – mĂłwi dalej ksiądz Avenati. – W pełni współdzielił naszą sytuację. Jeszcze bardziej patrzymy na Niego jako na Zbawcę naszego Ĺźycia. Tak obecnego”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją