Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2016 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy Plan. Ojciec Lepori Rok, ktĂłry siÄ nie koĹczy 20 listopada zakoĹczyĹ siÄ Jubileusz MiĹosierdzia. Nie dobiega jednak koĹca âpraca prowadzÄ ca do otwarcia siÄ na miĹosierdzieâ. PodÄ Ĺźanie za PapieĹźem, migranci, ktĂłrzy âodzwierciedlajÄ to, kim jesteĹmyâ, co nas teraz czeka⌠Rozmowa z OJCEM MAURO-GIUSEPPE LEPORIM, opatem generalnym cystersĂłw. Alessandra Stoppa DorosĹa owca moĹźe waĹźyÄ nawet sto kilo. Tyle, ile czĹowiek. âNiesienie jej na ramionach to poĹwiÄcenieâ. Ojciec Mauro-Giuseppe Lepori, opat generalny cystersĂłw, burzy wszelkÄ romantycznÄ wizjÄ Dobrego Pasterza, zgodnie z ktĂłrÄ wyobraĹźamy sobie, Ĺźe porzuciwszy wszystko, by iĹÄ na poszukiwanie jednej zagubionej owcy, âwkĹada On jÄ sobie na ramiona i w podskokach idzie przez gĂłry, pogwizdujÄ câ. Realizm Ewangelii opowiada innÄ historiÄ, w ktĂłrej ciaĹa posiadajÄ inny ciÄĹźar, a miĹoĹÄ jest konkretna, cierpi, trudzi siÄ dla drugiego, sĹowa posiadajÄ wartoĹÄ, a gesty â gĹÄbiÄ. âW tej owcy dostrzegam mĂłj ÂŤciÄĹźarÂť. Albo myĹlÄ o tym, kiedy ciÄ ĹźÄ mi inni. Nawet jeĹli ich kochamâ. Wybaczono nam, wziÄto na ramiona i poniesiono. Tak jak Jezus niesie Judasza, ktĂłry Go zdradziĹ, na Ĺredniowiecznym kapitelu bazyliki Ĺw. Marii Magdaleny w VĂŠzaley, wobec ktĂłrego papieĹź Franciszek powiedziaĹ: âOn braĹ ludzi takich, jakimi byli, a nie takich, jacy mieliby byÄâ. 20 listopada zamknÄĹy siÄ na caĹym Ĺwiecie ĹwiÄte Drzwi i zakoĹczyĹ siÄ Jubileusz rozpoczÄty 8 grudnia minionego roku. Trudno w tej chwili o jakieĹ podsumowanie, ale w tej rozmowie ojciec Lepori wyjaĹnia nam, dlaczego czas Ĺaski âsiÄ nie koĹczyâ. Ze wzrokiem utkwionym w Ewangelii odczytuje Rok ĹwiÄty jako âprzestrzeĹâ, ktĂłrÄ Jezus stworzyĹ, gdy napieraĹ na Niego tĹum; wtedy On poprosiĹ uczniĂłw, by mĂłgĹ przemawiaÄ z Ĺodzi oddalonej od brzegu.
Dlaczego ten gest Jezusa pomaga nam zrozumieÄ czas poĹwiÄcony miĹosierdziu? ChcielibyĹmy, tak jak tĹum, dotknÄ Ä Jezusa i otrzymaÄ natychmiastowy, magiczny efekt. PoĹwiÄcenie roku drogi jednemu tematowi, jednej rzeczywistoĹci jest jakby zyskaniem tego dystansu: by sĹuchaÄ, daÄ nam czas na uĹwiadomienie sobie, czym jest miĹosierdzie, na zobaczenie, o co prosi ono mojÄ wolnoĹÄ, zarĂłwno po to, by je przyjÄ Ä, jak i ofiarowaÄ. Uderza mnie to, poniewaĹź Jezus poprosiĹ o ĹĂłdĹş nie po to, by uciec przed tĹumem, ale poniewaĹź ludzie ci pragnÄli cudĂłw, zamiast Go sĹuchaÄ. On przyszedĹ przede wszystkim po to, by zwrĂłciÄ siÄ do wolnoĹci czĹowieka, i zasadniczÄ sprawÄ jest to, by mĂłgĹ mĂłwiÄ i byÄ sĹuchany. ZasadniczÄ sprawÄ jest to, by czĹowiek, kaĹźdy z nas, stanÄ Ĺ wobec Niego w ciszy. TakĹźe wobec natychmiastowych oczekiwaĹ.
Czym byĹ Jubileusz dla Ĺźycia KoĹcioĹa? ByĹ pogĹÄbieniem tajemnicy. PogĹÄbieniem, ktĂłrego potrzebujemy nie dlatego, by trwaĹ ĹwiÄty rok, ale poniewaĹź jest ono potrzebne do Ĺźycia. PapieĹź na nowo umieĹciĹ miĹosierdzie w centrum naszego Ĺźycia. A uczyniĹ to przy pomocy swoich gestĂłw, przy pomocy gestĂłw, o ktĂłre nas prosiĹ: wyÄwiczyĹ nie tylko naszÄ uwagÄ, ale zaprawiĹ nas takĹźe w doĹwiadczeniu. W pierwszej kolejnoĹci rozpowszechniajÄ c w tak kapilarny sposĂłb moĹźliwoĹÄ spowiedzi, otrzymania odpustu, rozwaĹźania tej tajemnicy i przeĹźywania jej, takĹźe poprzez dzieĹa miĹosierdzia wzglÄdem ciaĹa i wzglÄdem duszy, we wcielony sposĂłb. Dlatego Rok MiĹosierdzia nie koĹczy siÄ.
Czy moĹźe Ojciec wyjaĹniÄ to lepiej? StaliĹmy siÄ bardziej Ĺwiadomi tego, Ĺźe miĹosierdzie jest rzeczywistoĹciÄ , ktĂłra istnieje. Jest to tajemnica, ktĂłra znajduje siÄ w sercu KoĹcioĹa i potrzebujemy jej caĹoĹciowo. Jubileusz trwaĹ krĂłcej niĹź rok kalendarzowy i to pozwala nam zauwaĹźyÄ, Ĺźe problemem nie jest przeĹźywanie âroku ĹwiÄtegoâ, ale przeĹźywanie chrzeĹcijaĹskiego Ĺźycia, obudzenie siÄ i przebudzenie do ĹwiadomoĹci, Ĺźe zawsze jest to moĹźliwe. A wiÄc waĹźne jest, by doĹwiadczenie miĹosierdzia nie koĹczyĹo siÄ. Nasza praca polega na otwarciu siÄ na nie.
Co takiego zrozumiaĹ Ojciec najbardziej w tym pogĹÄbieniu? PapieĹź ogĹosiĹ Rok ĹwiÄty w obliczu zranieĹ Ĺwiata i KoĹcioĹa: zarĂłwno zranieĹ grzechu, jak i tych zadanych przez historiÄ, wojny i katastrofy. Jednym z zasadniczych aspektĂłw, moim zdaniem, jest to, Ĺźe poprosiĹ nas o uĹwiadomienie sobie, Ĺźe czĹowiek, zanim zanalizuje i okreĹli swoje niedomaganie, potrzebuje dostrzec, Ĺźe jest przygarniÄty. To przepiÄkne, Ĺźe ĹwiÄty Benedykt w Prologu do ReguĹy ukazuje Boga, ktĂłry poĹrĂłd mnĂłstwa ludzi, krzyczy: âCzy istnieje czĹowiek, ktĂłry pragnie Ĺźycia i szczÄĹliwych dni?â. Tym zaproszeniem Pana jest miĹosierdzie. Jest to propozycja dla czĹowieka takiego, jakim on jest, takiego, jakim jest w tym momencie historii. KaĹźdy, kto odpowie âjaâ, moĹźe tego doĹwiadczyÄ.
A co siÄ dzieje potem, gdy czĹowiek powiedziaĹ juĹź âjaâ? ĹwiÄty Benedykt pisze: âBĂłg mĂłwi ci: ÂŤJeĹli chcesz mieÄ Ĺźycie prawdziwe i wieczne, powstrzymaj swĂłj jÄzyk od zĹego, a twoje usta niech nie gĹoszÄ kĹamstwa; uchodĹş przed zĹem i czyĹ dobro, szukaj pokoju i dÄ Ĺź do niegoÂťâ.
Czy odpowiedziÄ na pytanie o szczÄĹcie jest droga, ktĂłrÄ trzeba podÄ ĹźaÄ? OdpowiedziÄ jest droga nawrĂłcenia: droga, ktĂłra nie pozwoliĹaby nam ulec skĹonnoĹci, jakÄ posiadamy w sobie, skĹonnoĹci do tego, by nie byÄ miĹosiernymi. W gruncie rzeczy KoĹcióŠczasem wydaje siÄ nie odpowiadaÄ na potrzeby czĹowieka wĹaĹnie dlatego, Ĺźe oferuje drogÄ. Nie opiera siÄ na cudach: kiedy tak jest, wĂłwczas później jest kruchy; chodzi o doĹwiadczenia albo o propozycje, ktĂłre nie pomagajÄ ludziom wzrastaÄ, stawaÄ siÄ wolnymi i dorosĹymi. Kiedy oferuje siÄ rozwiÄ zanie, ktĂłre nie staje siÄ drogÄ nawrĂłcenia, wolnoĹci, osoba pozostaje krucha. KoĹcióŠproponuje drogÄ do prawdziwego szczÄĹcia, a nie do natychmiastowego zaspokojenia, takiego jak to, ktĂłre oferuje spoĹeczeĹstwo. OdpowiedzieÄ âjaâ Bogu, ktĂłry pragnie, byĹmy byli szczÄĹliwi, oznacza bycie Ĺwiadomymi naszej prawdziwej potrzeby. Gubimy siÄ w toĹźsamoĹci, jakÄ sobie przypisujemy, sprawiamy, Ĺźe pokrywa siÄ ona z tysiÄ cem pragnieĹ, tymczasem chodzi o pragnienie nieskoĹczonoĹci: szczÄĹcia, ktĂłre moĹźe daÄ tylko BĂłg. WĂłwczas, by powiedzieÄ naprawdÄ âjaâ, trzeba jakby zamilknÄ Ä, zrezygnowaÄ z zaspokojenia, ktĂłre zastÄpuje szczÄĹcie.
Ojciec ĹwiÄty zawsze mĂłwiĹ, Ĺźe byĹby to sprzyjajÄ cy czas, gdybyĹmy nauczyli siÄ âwybieraÄ ÂŤto, co podoba siÄ Bogu najbardziejÂť, to znaczy Jego miĹosierdzie, Jego miĹoĹÄ, czuĹoĹÄâ. Co znaczy to wybieranie, preferowanie? Syn marnotrawny â zresztÄ tak samo jak my â nie jest w stanie sam z siebie preferowaÄ ojca: odpowiada na preferencjÄ, jakÄ ojciec darzy jego. A poza miĹosierdziem nie istnieje preferencja! Syn wraca, proszÄ c tylko o pracÄ i o coĹ do jedzenia, ale w tym przebaczeniu odkrywa peĹniÄ Ĺźycia: jeĹli wybiera ojca, posiada wszystko. TakĹźe starszy syn, mimo Ĺźe pozostaĹ w domu, wybieraĹ coĹ innego: aĹź do tamtej chwili nie preferowaĹ ojca, ani nie pozwalaĹ preferowaÄ siebie; jego preferencja znajdowaĹa siÄ zupeĹnie gdzie indziej: w przyjacioĹach, w koĹşlÄciu, w poĹowie dziedzictwa. Tymczasem peĹnia odpowiada tej relacji, jest ĹaskÄ , ktĂłrej nie wytworzyĹ ani jeden, ani drugi. Jest to darmowoĹÄ. Sprawa wybrania i preferowania jest wĹaĹnie przyzwoleniem na to, by nasza miĹoĹÄ, a takĹźe pragnienie Ĺźycia, jakie odczuwamy, skierowaĹy siÄ ku Ojcu. Miejmy nadziejÄ, Ĺźe tego nauczyliĹmy siÄ podczas Jubileuszu: zawsze trzeba wychodziÄ od preferencji Boga wobec nas, od tego, czym dla Niego jesteĹmy.
Co takiego szczegĂłlnie towarzyszyĹo Ojcu w ciÄ gu tego Roku? Uderza mnie, Ĺźe zgĹÄbiajÄ c tajemnicÄ miĹosierdzia, wciÄ Ĺź przewijajÄ siÄ nam przed oczami obrazy uchodĹşcĂłw pĹynÄ cych na Ĺodziach przez Morze ĹrĂłdziemne. To tak nÄdzne czĹowieczeĹstwo przybywa we wĹadzy fal, by pokazaÄ nam naszÄ sytuacjÄ niczym w lustrze: odzwierciedlajÄ oni to, czym jesteĹmy, w jakim stanie siÄ znajdujemy, poniewaĹź to my w pierwszej kolejnoĹci dryfujemy w rzeczywistoĹci bez miejsc zakotwiczenia, bez stabilnoĹci. Imigranci tak naprawdÄ pokazujÄ nam brak stabilnoĹci, ktĂłry nie pozwala nam zaoferowaÄ im mieszkania. Nie sÄ dzÄ, Ĺźeby Europa nie potrafiĹa albo nie chciaĹa przyjmowaÄ, ale jakby nie moĹźe tego zrobiÄ: nie jest w stanie. Te osoby przybywajÄ od strony morza, ale nie trafiajÄ na ziemiÄ: dalej kaĹźemy im dryfowaÄ takĹźe na kontynencie, poniewaĹź nie moĹźemy zaoferowaÄ im mieszkania, jeĹli sami go nie posiadamy.
Jaki wpĹyw ma na to Jubileusz? PapieĹź pokazaĹ nam, Ĺźe przyjmujÄ c, czĹowiek staje siÄ tym, co wybiera. StabilnoĹÄ przyszĹaby wraz z podjÄciem ryzyka przyjÄcia. PrzyjmujÄ c, stajemy siÄ mieszkaniem. Tymczasem my lokujemy naszÄ pewnoĹÄ w bezpieczeĹstwie, ktĂłre trzymamy w rÄkach, zamiast ulokowaÄ jÄ w relacji, w przynaleĹźnoĹci do kogoĹ. My takĹźe w róşny sposĂłb czujemy siÄ zagroĹźeni przez innych, poniewaĹź niszczÄ oni naszÄ przestrzeĹ faĹszywego bezpieczeĹstwa. Tymczasem konsystencjÄ jest relacja z Ojcem. To jest miĹosierdzie: doĹwiadczanie, Ĺźe w tej przynaleĹźnoĹci posiadam staĹoĹÄ, ktĂłra nigdy nie zostanie mi zabrana, ktĂłrej nic i nikt nie moĹźe mi wykraĹÄ, a wiÄc ze wzglÄdu na ktĂłrÄ mogÄ przyjÄ Ä wszystkich i wszystko przebaczyÄ.
Jak Ojciec doĹwiadcza tej konsystencji, ktĂłrej nic nie moĹźe Ojcu zabraÄ? WĹaĹnie w przynaleĹźnoĹci do KoĹcioĹa, ktĂłry pozwala mi doĹwiadczaÄ miĹosierdzia Pana: pozwala mi w nie wierzyÄ, kaĹźe mi o nie prosiÄ i mi je daje, przede wszystkim w sakramentach oraz w braterskiej komunii. KoĹcióŠpozwala mi naprawdÄ doĹwiadczaÄ rzeczywistoĹci, ktĂłra istnieje. I jest to rzeczywistoĹÄ, do ktĂłrej mogÄ wracaÄ, co wiÄcej, jest to coĹ, czego siÄ doĹwiadcza, âpowracajÄ câ wĹaĹnie po tym, jak nas zabrakĹo. To otwiera na drugiego czĹowieka, ktĂłry jest inny, przeszkadza, rani.
Wielu ludzi nie wie nawet, co to takiego Rok MiĹosierdzia. W jaki sposĂłb doĹwiadczenie to dociera do wszystkich? Chodzi tutaj o caĹÄ misjÄ, ktĂłrej pragnie PapieĹź i ma nadziejÄ, Ĺźe zrodzi siÄ ona z Jubileuszu: Ĺźe czĹowiek pozna miĹosierdzie. Tak jak potrzeba byĹo Roku ĹwiÄtego, tak samo potrzeba miejsc, wspĂłlnot, ktĂłre wcieliĹyby to kochajÄ ce i przyjmujÄ ce objÄcie. KoĹcióŠtrwa ze wzglÄdu na misjÄ, ktĂłrÄ jest przekazywanie doĹwiadczenia. A wiÄc waĹźne jest, by go doĹwiadczaÄ, Ĺźe w tym Roku staĹo siÄ ono doĹwiadczeniem.
Dlaczego jest to jedyny sposĂłb doĹwiadczenia miĹosierdzia? JesteĹmy skomplikowani i sÄ dzimy, Ĺźe komunikowanie tego doĹwiadczenia jest trudniejsze niĹź przebaczenie, ktĂłre otrzymaliĹmy. Problem polega na zanurzeniu siÄ w tej prostocie przekazywania miĹoĹci, ktĂłra zostaĹa nam podarowana. Natychmiast odradza siÄ obrona naszego bezpieczeĹstwa: jakby potem syn marnotrawny zaczÄ Ĺ odnajdywaÄ bezpieczeĹstwo w rzeczach, w ktĂłrych posiadanie znĂłw wchodzi. ZapominajÄ c, Ĺźe teraz caĹÄ jego konsystencjÄ jest to objÄcie, ktĂłre otrzymaĹ.
MĂłwiÄ c o miĹosierdziu, odnosi siÄ Ojciec do epizodu z Ĺźycia ĹwiÄtego Benedykta. Kiedy mnisi z Vicovaro prĂłbujÄ go otruÄ, on wstaje âz uprzejmym obliczem i spokojnÄ duszÄ â i mĂłwi: âNiech BĂłg okaĹźe wam miĹosierdzie, braciaâ. Benedykt moĹźe zareagowaÄ w ten sposĂłb, poniewaĹź czerpie ze swojego doĹwiadczenia miĹosierdzia, ktĂłre wniknÄĹo w niego gĹÄboko: jest toĹźsame z jego sercem. Dlatego jego oblicze jest spokojne, a duszÄ przepeĹnia pokĂłj. PielÄgnowaĹ on pamiÄÄ o tym, Ĺźe BĂłg przebacza nam wszystko, dlatego przy pierwszej okazji przekazuje to doĹwiadczenie. I sytuacja Ĺmierci staje siÄ natychmiast propozycjÄ Ĺźycia.
JednÄ z najwiÄkszych prowokacji jest przeĹźywanie relacji miÄdzy prawdÄ a miĹosierdziem. Czego w tej kwestii nauczyĹ nas Rok ĹwiÄty? I w jaki sposĂłb pozwalamy, by przewaĹźyĹo miĹosierdzie? Za bardzo przyzwyczailiĹmy siÄ do myĹli, Ĺźe dyscyplina jest warunkiem drogi. Tymczasem dyscyplina jest rezultatem. JeĹli w Ĺźyciu pojÄ Ĺem i zaakceptowaĹem pewne wartoĹci, pewne moralne wymogi, staĹo siÄ tak, poniewaĹź zostaĹem ukochany, zanim zostaĹo dane mi prawo. Prawo nigdy mnie nie zbawiĹo, tymczasem miĹosierdzie pozwoliĹo mi zrozumieÄ, Ĺźe takĹźe reguĹy istniejÄ dla mojego dobra. Na przykĹad w Ĺźyciu konsekrowanym ktoĹ czuje siÄ upodobany, wybrany, powoĹany i mĂłwi âtakâ, ale zauwaĹźa, Ĺźe prawdziwe przeĹźywanie ubĂłstwa, czystoĹci i posĹuszeĹstwa nie jest warunkiem, jest owocem. By podÄ ĹźaÄ drogÄ , trzeba zostaÄ przyciÄ gniÄtym: sam osÄ d moralny, dyscyplinarny, jest wyrokiem skazujÄ cym, podczas gdy osÄ d przekazywany przez miĹoĹÄ przyciÄ ga, poniewaĹź czĹowiek rozumie, Ĺźe BĂłg kocha go, dajÄ c mu takĹźe reguĹy, ktĂłre pomagajÄ mu wÄdrowaÄ, ĹźyÄ. A miĹoĹÄ jest dostrzeĹźeniem drugiego czĹowieka, ktĂłry w peĹni przeĹźywa jakÄ Ĺ wartoĹÄ: miĹoĹÄ w pierwszej kolejnoĹci jest ofiarowaniem towarzystwa. Dobry Pasterz prowadzi owce, przebywajÄ c z nimi i wÄdrujÄ c, a postÄpujÄ c w ten sposĂłb, wskazuje wĹaĹciwÄ drogÄ. CzÄsto natomiast chcemy jÄ pokazaÄ jako drogowskaz na mapie i nie idziemy z drugim, nie jesteĹmy gotowi go przyjÄ Ä, ubrudziÄ sobie przy nim rÄ k.
Czy KoĹcióŠofiaruje dzisiaj ludziom wspĂłlnÄ drogÄ? SÄ dzÄ, Ĺźe w obecnej sytuacji KoĹcioĹa sprawy znajdujÄ siÄ na wĹaĹciwym miejscu. Dzisiaj nikt juĹź nie sĹucha i nie podÄ Ĺźa za jakimĹ osÄ dem, reguĹÄ dla niej samej. Dzisiaj czĹowiek mĂłwi: jeĹli mnie nie kochasz, twoje prawo nie mĂłwi mi absolutnie nic. Nie istnieje juĹź Ĺźadne zaufanie a priori, ktĂłre âweryfikowaĹobyâ jakÄ Ĺ propozycjÄ. WczeĹniej, w taki czy inny sposĂłb, ludzie mieli do KoĹcioĹa zaufanie. Dzisiaj trzeba na nowo stworzyÄ tÄ przestrzeĹ zaufania i zaproponowaÄ w niej osÄ d, ktĂłry bardziej odpowiada szczÄĹciu. Ta przestrzeĹ tworzy siÄ jednak na nowo wraz z towarzystwem, ktĂłre stanowi czĹowiek, bez ktĂłrego osÄ d nie ma terenu, na ktĂłry mĂłgĹby paĹÄ. Zdumiewa mnie bardzo papieĹź Franciszek ze wzglÄdu na przestrzeĹ, jaka wraz z nim siÄ tworzy. Osoby, ktĂłre spotykam, najbardziej nieoczekiwane, takĹźe spoĹrĂłd tych, ktĂłrzy nie wierzÄ albo pochodzÄ z innych kultur czy wyznaĹ, darzÄ go wielkim zaufaniem. Dla mnie jest to coĹ niewiarygodnego. To zaufanie, jakie on wzbudza, postrzegam jako wielkÄ odpowiedzialnoĹÄ, budzi ono we mnie pytania. Jest to czas Ĺaski, ofiarowany nam przez Boga, i my musimy pomĂłc PapieĹźowi kochaÄ czĹowieka w zaufaniu, jakie Duch ĹwiÄty wzbudza wokóŠniego.
Co oznacza pomaganie PapieĹźowi i podÄ Ĺźanie za nim? ByÄ moĹźe uderza nas w nim wiele rzeczy, ale Ĺatwo zatrzymaÄ siÄ na tym, co nam âodpowiadaâ albo co uwaĹźamy, Ĺźe juĹź zrozumieliĹmy. Nie potrafimy podÄ ĹźaÄ za Chrystusem. Potrzebujemy, by KoĹcióŠnas tego nauczyĹ. I podÄ Ĺźamy za PapieĹźem wĹaĹnie dlatego, Ĺźe poprzez niego sam Chrystus mĂłwi nam, w jaki sposĂłb chce, byĹmy za Nim podÄ Ĺźali. W ten sposĂłb prosi nas o nawrĂłcenie. KaĹźdy papieĹź prowadzi trzodÄ w okreĹlonym czasie, w kawaĹku historii, ktĂłrÄ BĂłg kazaĹ mu przemierzyÄ, i kaĹźdy teĹź wskazuje nam Chrystusa: to jest ĹşrĂłdĹo pewnoĹci, ktĂłre sprawia, Ĺźe niepotrzebnie ich porĂłwnujemy. W papieĹźach panujÄ cych za mojego Ĺźycia oczywista jest miĹoĹÄ do Chrystusa, kaĹźdy przeĹźywaĹ swĂłj urzÄ d, preferujÄ c i podÄ ĹźajÄ c za Jezusem. I w taki wĹaĹnie sposĂłb obierajÄ kierunek. Pan prosi osobÄ PapieĹźa: âPodÄ Ĺźaj za MnÄ jako pierwszyâ, abyĹmy takĹźe my mogli za Nim podÄ ĹźaÄ. Dlatego Jan, umiĹowany uczeĹ, pozwala, by Piotr wszedĹ do grobu przed nim? PoniewaĹź przeczuwa, Ĺźe by zobaczyÄ i uwierzyÄ, potrzebuje podÄ ĹźyÄ za Piotrem, podÄ ĹźaÄ za Chrystusem, podÄ ĹźajÄ c za Piotrem, ktĂłry podÄ Ĺźa za Nim jako pierwszy.
Co jest najwaĹźniejsze w czasie âpoâ Roku ĹwiÄtym? DĹuĹźnik, ktĂłremu zostaĹ darowany caĹy dĹug, pierwszemu napotkanemu bratu nie odpuszcza nawet czÄ stki tego, co tamten jest mu dĹuĹźny. JuĹź zapomniaĹ. Na tym polega problem: przejĹcie miÄdzy otrzymaniem wszystkiego a miĹosierdziem, o ktĂłre prosi nas drugi czĹowiek. Otrzymane miĹosierdzie rozprzestrzenia siÄ, jeĹli odpowiadamy na miĹosierdzie, o ktĂłre zostaliĹmy poproszeni. ZresztÄ istnieje miÄdzy nimi przeogromna dysproporcja⌠MinutÄ po tym, jak wszystko zostaĹo nam darowane bez Ĺźadnych ograniczeĹ, zabieramy siÄ do kalkulowania. A mĂłwiÄ przede wszystkim o spotkaniu z naszÄ rodzinÄ , przyjaciĂłĹmi, swojÄ wspĂłlnotÄ , najbliĹźszymi. Od razu, przy pierwszym spotkaniu, juĹź jesteĹmy dozorcami wiÄziennymi. JuĹź zapomnieliĹmy. To jest waĹźne dla czasu âpoâ Roku ĹwiÄtym: ĹźebyĹmy nie zapominali. Jest to waĹźna ĹwiadomoĹÄ, o ktĂłrÄ zostaliĹmy poproszeni. I ze wzglÄdu na ktĂłrÄ powinniĹmy wciÄ Ĺź i zawsze prosiÄ o miĹosierdzie. |