Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2016 (listopad / grudzieĹ) Listy Odkrycie nowego ojcostwa i inne... ChciaĹam wam opowiedzieÄ o Ĺmierci mojego taty. NazywaĹ siÄ Pedro Aguiar Pinto, byĹ profesorem agronomii, wieloletnim diecezjalnym odpowiedzialnym CL w Portugalii, prowadziĹ biuletyn i blog poĹwiÄcony zagadnieniom wiary i, razem z mojÄ mamÄ , przygotowaĹ setki par do maĹĹźeĹstwa. ProwadziĹ grupy SzkoĹy WspĂłlnoty, jego Bractwo zawsze przyjmowaĹo tych, ktĂłrzy najbardziej potrzebowali towarzystwa, i co roku organizowaĹ pielgrzymkÄ Ruchu do Fatimy. WĹaĹnie podczas ostatniej pielgrzymki, kilka dni temu, jako Ĺźe nie byĹo dla wszystkich miejsca, postanowiĹ spaÄ w naszym domu na wsi. Tam zmarĹ na zawaĹ, w wieku 61 lat, w objÄciach dobrego przyjaciela. ChciaĹam wam opowiedzieÄ, Ĺźe ten i inne znaki preferencji Pana wobec mojego taty i naszej rodziny byĹy tak jasne, Ĺźe sÄ dla nas ocaleniem. Zmagamy siÄ z rzadkÄ chorobÄ jednego z naszych dzieci oraz rakiem, ktĂłry wykryto u mojej mamy dwa lata temu, i jeĹli chodzi o zdrowie tata nie byĹ przedmiotem naszych trosk. W ten sposĂłb jego nieoczekiwana ĹmierÄ bardzo nas zaskoczyĹa, ale teĹź przepeĹniĹa pewnoĹciÄ , Ĺźe zyskujemy Ĺźycie, gdy zawierzamy je Panu. A to wyzwala ze strachu przed ĹmierciÄ ! Nic nie moĹźe nam zostaÄ zabrane, jeĹli naleĹźy juĹź do nas w wiecznoĹci. DyspozycyjnoĹÄ moich rodzicĂłw do budowania krĂłlestwa BoĹźego zawsze byĹa dla mnie czymĹ zwyczajnym, poniewaĹź widziaĹam ich ĹźyjÄ cych w ten sposĂłb. Ale to, co dla mnie byĹo zwyczajne, przy Ĺmierci taty okazaĹo siÄ obfitoĹciÄ , ktĂłra moĹźe pochodziÄ tylko z Ĺźycia ofiarowanego z miĹoĹci do Chrystusa. ZasiÄg jego relacji w wieloma osobami, ktĂłrych nie znaĹam i ktĂłre spotkaĹy go na uniwersytecie, w Ruchu albo teĹź jako anonimowi adresaci jego biuletynu, objawiĹ siÄ jako ojcostwo, ktĂłre sÄ dziĹam, Ĺźe obejmuje tylko mnie. Nie dominuje we mnie uczucie osierocenia, ale mam wraĹźenie, Ĺźe zyskaĹam liczne rodzeĹstwo. âPani mnie nie zna, ale pani tata byĹ moim profesoremâ, âJestem staĹym czytelnikiem pani ojca, modlÄ siÄ za wasâ â sÄ to tylko niektĂłre wypowiedzi osĂłb, ktĂłre przyszĹy do mnie w dniu pogrzebu, prĂłbujÄ c mnie pocieszyÄ w komunii osĂłb zjednoczonych tylko ze wzglÄdu na relacje ĹÄ czÄ ce je z Ojcem wszystkich. Dzisiaj lepiej rozumiem, czym jest KoĹcióŠi jak powstaĹ, i Ĺźe odradza siÄ dzisiaj z krwi ofiarowanej przez ĹwiÄtych. Dzisiaj takĹźe z wiÄkszÄ ĹwiadomoĹciÄ mĂłwiÄ: âOjcze naszâŚâ. InĂŞs, Lizbona (Portugalia) PO RAZ PIERWSZY NA PIELGRZYMCE Kiedy powiedziaĹem kilku moim przyjacioĹom, Ĺźe pielgrzymka do ĹwiÄtych Drzwi bÄdzie mojÄ pierwszÄ pielgrzymkÄ , nikt mi nie wierzyĹ i wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Nie wierzyli, Ĺźe dojrzaĹy katolik mĂłgĹ nie odbyÄ Ĺźadnej pielgrzymki. To sprawiĹo, Ĺźe zaczÄ Ĺem siÄ zastanawiaÄ, jak powinna wyglÄ daÄ ta pielgrzymka. Prawdziwym wyzwaniem okazaĹa siÄ jednak proĹba Joakima, ktĂłry poprosiĹ mnie, bym stanÄ Ĺ na czele grupy osĂłb przygotowujÄ cych tÄ pielgrzymkÄ. Dlaczego ja? Nawet nie wiedziaĹem, czego po takiej pielgrzymce naleĹźy siÄ spodziewaÄ. TydzieĹ wczeĹniej, podczas wystawy przygotowanej przez naszÄ wspĂłlnotÄ, poĹwiÄconej Synowi Marnotrawnemu, pewien mĹody mÄĹźczyzna, gdy skoĹczyĹem opowiadaÄ o ostatnim panelu, zapytaĹ mnie: âCo takiego trzeba zrobiÄ przed i po przejĹciu przez BramÄ MiĹosierdzia?â. Zmieszany wymamrotaĹem parÄ sĹĂłw, po czym stwierdziĹem, Ĺźe nie znam odpowiedzi na to pytanie. PobiegĹem po pomoc do mojego przyjaciela Masu, ktĂłry przedstawiĹ nam kilka krokĂłw, ktĂłre trzeba podjÄ Ä przy tej okazji. Wtedy wĹaĹnie niespodziewanie zrozumiaĹem, Ĺźe mimo iĹź byĹem zaangaĹźowany w logistyczne przygotowania pielgrzymki, nigdy wczeĹniej tak naprawdÄ nie wiedziaĹem, co pielgrzymka oznacza dla mojej wiary. To wĹaĹnie zmieniĹo moje podejĹcie: wciÄ Ĺź musiaĹem mierzyÄ siÄ z wyzwaniami organizacyjnymi, ale teraz robiĹem to z nowÄ ĹwiadomoĹciÄ . Gdy przed pielgrzymkÄ pojechaĹem rozeznaÄ drogÄ, ktĂłrÄ mieliĹmy przejĹÄ, byĹem bardziej Ĺwiadomy, wobec czego stawaĹem. WyznaczajÄ c miejsca, w ktĂłrych mieliĹmy siÄ zatrzymaÄ, wyobraziĹem sobie ludzi, chĂłr oraz bÄdÄ cego naszym przewodnikiem ksiÄdza Valeria. ChciaĹem, by byĹo to piÄkne wydarzenie oraz by wszyscy podÄ Ĺźali tÄ drogÄ z tym samym przepeĹniajÄ cym rĂłwnieĹź mnie entuzjazmem. W dniu pielgrzymki zrozumiaĹem, jak bardzo miĹosierny jest Pan, Ĺźe pozwoliĹ mi byÄ czÄĹciÄ tego grona wiernych podÄ ĹźajÄ cego za PapieĹźem i ksiÄdzem Giussanim. Wystawa, pielgrzymka, rekolekcje (zwĹaszcza czÄĹÄ, ktĂłrÄ czytamy teraz, dotyczÄ ca âtakâ Piotra) nabraĹy gĹÄbszego sensu. ByĹbym niczym bez miĹosierdzia miĹosiernego Ojca. Peter, Nairobi (Kenia) WYZWANIE ROLNIKA I ZBIĂR POMIDORĂW Jestem fizjoterapeutÄ . Pewnego dnia przychodzi do mnie pacjent z bĂłlem plecĂłw. Jest rolnikiem, mĂłwi mi, Ĺźe nie wierzy, Ĺźe mogÄ mu pomĂłc i Ĺźe tak naprawdÄ chce odbyÄ minimum wizyt, by nie traciÄ czasu. PodejmujÄ wyzwanie. Po pierwszym zabiegu zapoznajemy siÄ bliĹźej, opowiada mi o swojej pracy, o tym, jak bardzo jÄ lubi i jak bardzo frustruje go to, Ĺźe nie moĹźe daÄ z siebie wszystkiego. Podczas nastÄpnych zabiegĂłw nasze relacje siÄ zacieĹniajÄ , wnioskujÄ, Ĺźe znajduje siÄ w nie najlepszej sytuacji materialnej, dlatego postanawiam sprezentowaÄ mu caĹÄ terapiÄ, mĂłwiÄ c o tym dopiero po zakoĹczeniu wszystkich zabiegĂłw. Pewnego dnia przychodzi do centrum medycznego, w ktĂłrym pracujÄ, bierze mnie pod ramiÄ, zaciÄ ga mnie do kantorka, potem mnie obejmuje, mĂłwiÄ c mi: âPrzywrĂłciĹeĹ godnoĹÄ mojej pracy, a poniewaĹź czĹowiek w pracy odkrywa samego siebie, przywrĂłciĹeĹ godnoĹÄ mnie. Teraz wreszcie nic mnie nie boli i znĂłw mogÄ zbieraÄ pomidory. Nawet nie wiesz, jaki prezent mi zrobiĹeĹ!â. A wtedy nie odkryĹ jeszcze, Ĺźe podarowaĹem mu wszystkie zabiegi. PatrzÄ na niego z zaciekawieniem, pytam, co takiego szczegĂłlnego zrobiĹem, a on zaczyna mi przywoĹywaÄ ze szczegĂłĹami to wszystko, co miaĹo miejsce podczas zabiegĂłw, ale przede wszystkim mĂłwi o dobru, o tym, jak poczuĹ siÄ potraktowany, wysĹuchany, pokochany. Od razu przyszedĹ mi na myĹl fragment ostatniej âStrony Pierwszejâ, zatytuĹowanej Forma Ĺwiadectwa, ktĂłry mĂłwi: âTo wĹaĹnie to, do czego przynaleĹźymy, definiuje nasz kulturowy wyrazâ. Tak wĹaĹnie jest ze mnÄ , okazaĹem tÄ uwagÄ mojemu pacjentowi (nie zdajÄ c sobie nawet z tego za bardzo sprawy), poniewaĹź caĹe moje Ĺźycie jest zdefiniowane przez spotkanie z Jezusem za sprawÄ przyjacióŠze SzkoĹy WspĂłlnoty, nawet jeĹli o tym zapominam albo niewystarczajÄ co doceniam lub teĹź czasem nie chcÄ w to wierzyÄ. Jestem Ĺwiadomy, Ĺźe mĂłwiÄ o rzeczach o wiele wiÄkszych ode mnie, ale jestem teĹź Ĺwiadomy tego, Ĺźe uczestniczÄ w czymĹ, do czego nie dorastam i czego nie da siÄ wytĹumaczyÄ tylko moimi umiejÄtnoĹciami zawodowymi. Damiano, Bolonia PLAKAT UĹMIECH MARYI Giuseppe Frangi Narodzenie z tegorocznego plakatu boĹźonarodzeniowego naleĹźy do cyklu autorstwa Giotta, znajdujÄ cego siÄ w transepcie bazyliki dolnej w AsyĹźu. Giotto pracowaĹ przy wielkiej budowie bazyliki gĂłrnej, wykonujÄ c sceny z Ĺźycia ĹwiÄtego Franciszka w ostatnim dziesiÄcioleciu XIII wieku. NastÄpnie byĹ w Rimini i w Padwie, gdzie w 1304 roku ukoĹczyĹ freski w kaplicy Scrovegnich. Do AsyĹźu powrĂłciĹ z zastÄpem swoich pomocnikĂłw okoĹo 1308 roku, wezwany przez biskupa AsyĹźu Teobalda Pontana, by najpierw pracowaÄ przy kaplicy Ĺw. Magdaleny, a potem przy cyklu, ktĂłrego czÄĹciÄ jest Narodzenie. Do AsyĹźu przyjechaĹ jako cieszÄ cy siÄ juĹź sĹawÄ Giotto. Artysta, by wywiÄ zaÄ siÄ ze wciÄ Ĺź coraz liczniejszych zleceĹ, nawiÄ zuje wspĂłĹpracÄ z cieszÄ cym siÄ dobrÄ renomÄ warsztatem (bardzo nowoczesnym, ktĂłry przypominaĹ âtymczasowe stowarzyszenia budowlaneâ zatrudniajÄ ce miejscowych fachowcĂłw). Na swojego zastÄpcÄ kierujÄ cego tym warsztatem Giotto mianuje majstra, ktĂłrego imiÄ nie jest znane, ale ktĂłrego krytycy rozpoznawali od dawna na podstawie stylu, nazywajÄ c go âKrewnym Giottaâ, wĹaĹnie ze wzglÄdu na pojÄtnoĹÄ, z jakÄ przyswoiĹ sobie lekcjÄ mistrza. To wĹaĹnie jemu Giotto powierzyĹ zadanie kierowania pracami prowadzonymi w bazylice dolnej, przygotowujÄ c wczeĹniej osobiĹcie szkic caĹej kompozycji. Scena Narodzenia, w porĂłwnaniu ze sĹynnÄ scenÄ z Padwy, ze wzglÄdu na nagromadzenie wiÄkszej iloĹci narracyjnych motywĂłw wydaje siÄ bardziej âbajkowaâ: jest przybycie pasterzy, ale takĹźe mamka, ktĂłra zajmuje siÄ maĹym Jezusem. Wyczuwa siÄ posmak pewnej naiwnoĹci w tej kompozycji zapeĹnionej wieloma elementami, ktĂłra jednak ostatecznie opowiada o BoĹźym Narodzeniu jako o wielkim ĹwiÄcie. PorzÄ dek, zgodnie z ktĂłrym rozmieszczone sÄ poszczegĂłlne elementy, pokazuje rĂłwnowagÄ bÄdÄ cÄ owocem wielkiej malarskiej wizji (ârozumujÄ cy umysĹâ Giotta, o ktĂłrym mĂłwiĹ jeden z najwaĹźniejszych jego badaczy, Luciano Bellosi). Natomiast naiwnoĹÄ, z jakÄ sÄ namalowane sceny, ukazuje mniej wybitnÄ osobowoĹÄ, ktĂłra uzupeĹnia pewne braki mistrza oraz pewnÄ kruchoĹÄ rysunku poruszajÄ cymi psychologicznymi szczegĂłĹami, takimi jak ten uĹmiech, ktĂłry rozjaĹnia oblicze spoglÄ dajÄ cej na Syna Maryi. |