Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2016 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2016 (maj / czerwiec)

Gest charytatywny. Polecamy

Sens gestu charytatywnego

Luigi Giussani


Cel

I. Przede wszystkim w potrzebę zainteresowania się innymi wyposaĹźa nas nasza natura.

Kiedy przeżywamy coś pięknego, czujemy się przynagleni do zakomunikowania tego innym. Kiedy widzimy ludzi żyjących w gorszych niż my warunkach, czujemy potrzebę udzielenia im pomocy poprzez coś, co pochodzi od nas. Ta potrzeba jest tak pierwotna, tak naturalna, że jest w nas zanim ją sobie uświadomimy, słusznie więc nazywamy ją prawem istnienia.

My podejmujemy gest charytatywny, żeby zaspokoić tę potrzebę.

II. Im bardziej przeĹźywamy tę potrzebę i tę powinność, tym bardziej realizujemy samych siebie; Właśnie dzięki komunikowaniu czegoś innym naszym udziałem staje się doświadczenie spełnienia siebie. A jest to prawdziwe do tego stopnia, Ĺźe wtedy, gdy nie udaje się nam dawać, czujemy się pomniejszeni.

To właśnie zainteresowanie się innymi, komunikowanie siebie innym umoĹźliwia nam spełnianie najwyĹźszego, co więcej jedynego obowiązku Ĺźycia, ktĂłrym jest zrealizowanie siebie, spełnienie siebie. 

Podejmujemy gest charytatywny, żeby uczyć się spełniania tego obowiązku.

III. Chrystus jednak pozwolił nam zrozumieć głęboki motyw tego wszystkiego, odsłaniając nam ostateczne prawo bytu i Ĺźycia: miłość (caritas). NajwyĹźszym prawem naszego bytu jest współdzielenie bytu innych, jest dzielenie się sobą z innymi.

Tylko Jezus Chrystus mówi nam to wszystko, ponieważ On wie czym jest każda rzecz, czym jest Bóg, z którego się rodzimy, czym jest Byt.

Mogę sobie uzmysłowić całe znaczenie słowa «miłość» (caritas), kiedy pomyślę o tym, że Syn Boży, który nas kocha, nie zaoferował nam swojego bogactwa - a mógł to zrobić - zmieniając radykalnie nasze położenie, lecz stał się ubogi jak my, «współdzielił» naszą nicość.

Podejmujemy gest charytatywny żeby uczyć się żyć tak jak Chrystus.

 

Konsekwencje

Miłość (caritas) jest prawem bytu i uprzedza wszelką sympatię i wzruszenie. Robienie czegoś dla innych ma więc wartość samo w sobie i moĹźe być pozbawione entuzjazmu. RĂłwnie dobrze mogłoby zabraknąć jakiegokolwiek tak zwanego ÂŤkonkretnegoÂť efektu - dla nas jedyną postawą ÂŤkonkretną» jest bycie uwaĹźnym na drugiego, branie powaĹźnie pod uwagę drugiej osoby, czyli miłość.

Cała reszta moĹźe nastąpić jako konsekwencja: podobnie Jezus później czynił cuda i nakarmił ludzi.

Musimy zwrĂłcić uwagę na dwa punkty wyjścia, ktĂłre nie są dla nas jasne w naszym otwieraniu się na innych:

 

1. Odpowiadanie na potrzeby innych.

Jest to jeszcze niewystarczający punkt wyjścia! O jaką potrzebę innych chodzi?

Ta zasada jest dwuznaczna, zależy od tego, co uważamy za potrzebę innych; a gdyby to, co ja oferuję, nie było wcale tym, czego inni naprawdę potrzebują? Ja nie wiem, nie jestem w stanie określić, nie posiadam tego, czego oni naprawdę potrzebują. Jest to miara, której ja nie posiadam: jest to miara, która jest w Bogu. Dlatego wszelkiego rodzaju «prawa» i «sprawiedliwości» mogą zgnieść jedyny prawdziwie istniejący konkret (jeżeli zapomniałyby o nim lub chciałyby go zastąpić) - osobę i miłość do osoby.

 

2. Przyjaźń

Również postawienie w punkcie wyjścia na przyjaźń, z całą dwuznacznością, jaka może z tego wyniknąć, jest czymś niewystarczającym.

Przyjaźń jest odpowiedniością, którą można znaleźć lub nie, wydarzeniem nieistotnym dla naszego dzisiejszego działania, aczkolwiek istotnym dla naszego ostatecznego przeznaczenia.

II. Dobrowolne pĂłjście do innych, współdzielenie części ich Ĺźycia i dzielenie się częścią naszego Ĺźycia, umoĹźliwia nam odkrycie czegoś wspaniałego i tajemniczego (ma się rozumieć, w działaniu!)

Chodzi o odkrycie faktu, iĹź właśnie dlatego, Ĺźe ich kochamy, to nie my czynimy ich szczęśliwymi; i Ĺźe nawet najdoskonalsze społeczeństwo, nawet najmądrzejszy organizm społeczny o najlepszym ustawodawstwie, nawet największe bogactwo, doskonałe zdrowie, najczystsza piękność czy najbardziej rozwinięta cywilizacja nie będą nigdy w stanie uczynić ich szczęśliwymi.Tylko Ktoś Inny moĹźe ich usatysfakcjonować. Kto jest racją wszystkiego? Kto wszystko stworzył? BĂłg.

Wówczas Jezus nie jest dla mnie tylko tym, kto głosi mi najprawdziwsze słowo, kto wyjaśnia mi prawo rządzące moją rzeczywistością, nie jest tylko światłem dla mojego umysłu: odkrywam, że Chrystus jest sensem mojego życia.

Przepiękne jest świadectwo kogoś, kto doświadczył tej wartości: «Ja podejmuję nadal gest charytatywny ponieważ całe moje i ich cierpienia mają sens».

Jeżeli pokłada się nadzieję w Chrystusie, wszystko ma sens. Tym sensem jest właśnie Chrystus.

Ostatecznie odkrywam to w środowisku, w którym podejmuję gest charytatywny, właśnie poprzez krańcową bezradność mojej miłości: jest to doświadczenie, w którym rozum zagłębia się w mądrość, w prawdziwą kulturę.

III. Chrystus jednak jest obecny teraz: nie ÂŤbył», nie ÂŤurodził się» kiedyś, lecz ÂŤjestÂť, ÂŤrodzi się» dzisiaj: to Kościół. Kościół jest Chrystusem obecnym teraz, tak jak On chciał.

I Kościół jest wspólnotą nas wszystkich, właśnie nas, ubogich i przywiązanych do Niego.

Dlatego podtrzymuje nas nadzieja; Bóg sam jest wśród nas, jest obecny wśród nas.

Ktoś z nas powiedział podczas dyskusji: «Ja dalej podejmuję...., ponieważ wy jesteście». To prawda - właśnie sens naszego bycia razem, sens wspólnoty kościelnej, pozwala nam dzisiaj trwać dalej wśród niepełnosprawnych, w domach starców, z każdym, kto jest w potrzebie, a jutro w zakładzie pracy, w miastach, w Europie, w świecie który jest tak wielki i czeka na Niego.

 

Wskazania

Trzeba  ciągle odnosić się do Ruchu, w przeciwnym razie większe jest niebezpieczeństwo zaniechania poszukiwań głębokiej idei, ktĂłra nas podtrzymuje w tym działaniu na rzecz innych; większe jest niebezpieczeństwo zniechęcenia, zmęczenia lub niewierności.

Wierność w ciągłym poleganiu na wskazĂłwkach Ruchu i na jego odpowiedzialnych jest pierwszą zasługą i przyniesie swĂłj owoc.

Comunione e Liberazione daje w tej sprawie trzy wytyczne:

1. Wiedzieć dlaczego.

Dopóki nie będziemy wiedzieli dobrze, w sposób prosty i jasny, jaki jest ostateczny powód, cel naszego działania, dopóty nie będzie można być spokojnym. Naszym celem jest odkrywanie sensu, idei; wyłącznie dzięki niej będziemy w stanie pozostać wierni, kiedy już nie będziemy pełni zapału lub gdyby się to nam już przestało podobać.

Trzeba będzie więc na naszych spotkaniach w grupach rozmawiać z odpowiedzialnymi za wspólnotę, z osobami najbardziej dojrzałymi i żywymi. Przede wszystkim trzeba będzie od czasu do czasu zweryfikować siebie poprzez kontakty z «centrum».

2. Czynić Ĺźeby zrozumieć.

Aby zrozumieć nie wystarczy wiedzieć, naleĹźy czynić z tą odwagą wolności, ktĂłra polega na przylgnięciu do bytu widzialnego, czyli do prawdy.

Skoro prawem istnienia jest dzielenie się samym sobą, powinniśmy zatem współdzielić wszystko, każdą chwilę.

Na tym polega najwyższa dojrzałość, której na imię człowieczeństwo lub świętość. W wychowywaniu się do tego ideału przymus okoliczności («obowiązek» w zwyczajnym tego słowa znaczeniu) jest o wiele mniej skuteczny.

Właśnie ten mĂłj ÂŤmałyÂť czas wolny mnie wychowuje; tym, co stanowi dokładną miarę mojej otwartości ku innym jest wykorzystanie tego czasu, ktĂłry jest tylko moim czasem, kiedy mogę robić ÂŤto na co mam ochotę». W ten sposĂłb kształtujemy w sobie mentalność, czyli sposĂłb prawie instynktownego pojmowania Ĺźycia jako współ-dzielenia.

Mój «mały czas wolny» zbawia całą resztę. I powoli, stopniowo, podejmując gest charytatywny zaczynam lepiej rozumieć kolegę z ławy szkolnej, ojca, mamę, kolegę z pracy.

Zwłaszcza młody wiek jest tym jedynym momentem, w ktĂłrym na ogół łatwiej moĹźemy przyswoić sobie tę mentalność. Jedynie kiedy  zaczniemy robić, darować trochę wolnego czasu, jako pełny gest wolności, miłość (caritas) chrześcijańska stanie się mentalnością, przekonaniem, stałym wymiarem Ĺźycia.

NaleĹźy zauwaĹźyć, Ĺźe nas nie interesuje wielość działań, ilość poświęconego wolnego czasu. Nam chodzi o to, aby w naszym Ĺźyciu i w naszej świadomości zwyciężała zasada współdzielenia poprzez chociaĹźby jakiś gest, nawet najmniejszy, byle byłby systematycznie planowany i realizowany. Wystarczyłoby, na początku, nawet raz w miesiącu. Ale rĂłwnieĹź w sprawie częstotliwości gestu dobrze jest skonsultować się we wspĂłlnocie z tymi, ktĂłrzy mogą nam dobrze radzić.

3. Porządek

Powinniśmy angaĹźować nasz  czas wolny (najgłębiej jak to jest moĹźliwe). Są dwa ograniczenia, ktĂłre porządkują tę genialną ideę wolnego czasu:

a) Nie zaniedbywać nauki (lub pracy).

b) Nie zakłócać spokoju w rodzinie.

Również i w tej sprawie osobisty dialog z autorytetem w rodzinie i z autorytetem ruchu pomoże ci znaleźć kryterium dla określenia przestrzeni twojego czasu wolnego

 

 

                                                                                                          tłum. Ks. Joachim Waloszek

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją