Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2016 (maj / czerwiec) Misje. Kuba On tu byĹ, jest i bÄdzie Ĺwiadectwo wiary, wielkiej pokory i⌠ogromnego poczucia humoru. OpowieĹÄ o Ĺźyciu na Kubie ksiÄdza ADAMA WIĹSKIEGO z diecezji biaĹostockiej, ktĂłry na misjach w tym kraju przebywa od roku. ZachÄcamy do lektury i modlitwy w jego intencji, poniewaĹź, jak sam wyznaje, kaĹźdy gest przyjaĹşni i oznaki duchowej bliskoĹci sÄ dla niego bardzo waĹźne. ks. Adam WiĹski âWiara umacnia siÄ, gdy jest przekazywanaâ. Przekazywana nie jako doktryna czy zasoby muzealne, ale jako Ĺźywe i osobiste spotkanie z Chrystusem. Misje to gĹoszenie âbez gĹoszeniaâ. Misje to pokazywanie Jego we mnie i obok mnie, i wszÄdzie â to sÄ moje pierwsze odkrycia po prawie juĹź rocznej pracy na Kubie, w diecezji Bayamo-Manzanillo, w parafii Jiguani. On tu jest, On byĹ tu przede mnÄ i On bÄdzie tu po mnie. WiÄc mogÄ odetchnÄ Ä z ulgÄ , nie muszÄ byÄ âjedynym zbawicielem Ĺwiataâ, skoro On jest. MogÄ byÄ spokojny i nie tylko nauczaÄ, ale i uczyÄ siÄ, patrzÄ c na rzeczywistoĹÄ. I tym uczeniem siÄ chcÄ siÄ z Wami podzieliÄ. Misje sÄ po to, aby siÄ nawracaÄ, aby wracaÄ do Niego, bo niby gdzie miaĹbym pĂłjĹÄ, jeĹli nawet fizycznie wszystko jest tak daleko. Kiedy wszystko wydaje siÄ obce, jedynym bliskim i znanym jest On, Sprawca caĹego âzamieszaniaâ w moim Ĺźyciu. Moim nauczycielem jest rzeczywistoĹÄ i otwarte oczy. Jeden z moich koĹcioĹĂłw (a mam ich, to znaczy wspĂłlnot, dziewiÄÄ) otwiera starszy juĹź Juan, biedak zbierajÄ cy puszki i majÄ cy trudnoĹci z mĂłwieniem. Kiedy wyruszam do miasta, zbieram puszki dla Juana, dziÄki temu Ĺźyje i uczy mnie ĹźyÄ Ĺťyciem. Gdy Juan otwiera koĹcióŠ(raz go podejrzaĹem), na poczÄ tku caĹuje stĂłpki Matki BoĹźej i zwyczajnie mĂłwi: âBuenos dias, Mama!â. NastÄpnie idzie przed NajĹwiÄtszy Sakrament i gĹoĹno przemawia do Boga. Oto mĂłj misjonarz â ktĂłry przeĹźywa zwyczajnÄ wiarÄ jako ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe On jest i Ĺźe jest obok.
Bob Budowniczy.Misje to nie to, co ja robiÄ, ale to, co robi On. Zachwycenie siÄ BoĹźym dziaĹaniem, zauwaĹźenie, jak On przychodzi. Na przykĹad wtedy, gdy po kilku miesiÄ cach pobytu, gdy juĹź Ĺciany zaczÄĹy siÄ sypaÄ, a tynki odpadaÄ, postanowiĹem zamieniÄ siÄ w Boba Budowniczego. Tynkowanie, malowanie, a do tego walka o materiaĹy, bo przecieĹź nie da siÄ kupiÄ farby ani pÄdzla, a gwoĹşdzie byĹy ostatnio w sklepie trzy lata temu â sklepowa dobrze ten moment pamiÄta⌠Z tymi wszystkimi remontami byĹem juĹź finansowo na zerze, nawet nie miaĹem kasy na doĹadowanie telefonu⌠WiÄc, co tu duĹźo myĹleÄ, powiedziaĹem o tym Szefowi. W koĹcu to On jest od cudĂłw⌠Farby pokoĹczone, murarzowi niezapĹacone, wiÄc trochÄ podminowany chodzÄ i krzyczÄ Mu: âTy bÄdziesz siÄ tĹumaczyĹ ludziom, ja nie mam zamiaru! Skoro mnie wrobiĹeĹ w to caĹeâŚâ (tutaj cenzurujÄ). Po trzech dniach, w niedzielÄ, przyjeĹźdĹźa parafianin z Hawany â wielkiego Ĺwiata dla nas, ludzi z najdalszej prowincji â i przekazuje mi kopertÄ peĹnÄ pieniÄdzy⌠No cóş, chyba siÄ juĹź starzejÄ, bo Ĺezka mi siÄ w oku zakrÄciĹa, Ĺźe ja, taki niedowiarek, a tu kolejny znak BoĹźej troski i czuĹoĹci⌠Wszystko z Jego rÄki! LiczÄ kasÄ, by sprawdziÄ, na co jej wystarczy i⌠nie wierzÄ wĹasnym oczom â dostaĹem dokĹadnie tyle, ile brakowaĹo, ani wiÄcej, ani mniej⌠Misje to podziwianie, jak On dziaĹa.
Akapit dla odwaĹźnych. Ewangeliczna logika jest taka: najmniejszy jest najwiÄkszy, ostatni jest pierwszym. Kiedy misjonarz odnosi sukces? Kiedy juĹź nic nie moĹźe, nawet sĹowa powiedzieÄ. W czym tkwi ten sukces? Zaczyna⌠wierzyÄ i ufaÄ⌠ŝoĹÄ dek misjonarza to jurajski park, swoista arka Noego, gdzie ĹźyjÄ tek bez liku⌠I nie da siÄ tego uniknÄ Ä, wystarczy siÄ z tym pogodziÄ. Czasami przychodzi moment sĹaboĹci, a, jak wiecie, mÄĹźczyzna nie choruje â on walczy o Ĺźycie⌠I wtedy nic siÄ juĹź nie da zrobiÄ, a jak nie da siÄ nic zrobiÄ, to wszystko moĹźe zrobiÄ On. ChorĂłb siÄ specjalnie nie klasyfikuje, zwyczajnie sÄ takie, co mijajÄ , i caĹa reszta. Moja na szczÄĹcie minÄĹa. GorÄ czki i drgawki dnia pierwszego, nocÄ wymioty i biegunki. Biegunki i wymioty, i drgawki⌠Do tego Ĺamanie w koĹciach i paraliĹźe⌠A potem wszystko staje siÄ obojÄtne i przychodzi bardzo dĹugi sen (zresztÄ w tym wszystkim, co siÄ z czĹowieka róşnymi drogami wydostaĹoâŚ). Później pogotowie, kroplĂłwki i nowe Ĺźycie. W takich okolicznoĹciach i zapachach zaczÄ Ĺem rozumieÄ, kim jestem i Ĺźe jedyne, co ma znaczenie, to OnâŚ
ChodzÄ cy znak zapytania. Misje to nie sprawa liczby nawrĂłconych, zbudowanych kaplic czy innych zestawieĹ, ktĂłre wpÄdzajÄ w pawiÄ dumÄ, ale raczej bycie znakiem zapytania dla miejscowych ludzi: âJak to jest, Ĺźe on zostawia wszystko i siedzi tu w kraju, z ktĂłrego wszyscy byĹmy chÄtnie uciekli? W kraju, z ktĂłrego nawet nasi kapĹani wylecieli do StanĂłw Zjednoczonychâ (a stanowili 25% duchowieĹstwa na Kubie!!!). Bycie chodzÄ cym znakiem zapytania i prowokacjÄ â oto zadanie misjonarza. Dlatego siadam na murku, schodach, w parku i zaczepiam ludzi bez wygĂłrowanych oczekiwaĹ. Gdyby Chrystus chciaĹ w jednej chwili nawrĂłciÄ caĹy Ĺwiat, czyĹź nie mĂłgĹby tego zrobiÄ? Zatem chrzeĹcijaĹstwo jest sprawÄ kryzysu i znajduje siÄ w nieustannym doĹku, abyĹmy widzieli, Ĺźe nie wiemy, i ufali, Ĺźe On wie, co robi. Pierwsze pytanie na lotnisku brzmiaĹo: âCo pan robi w Ĺźyciu?â. UsĹyszawszy odpowiedĹş, wydaje siÄ zwyczajnÄ , Ĺźe jestem ksiÄdzem, kobieta zwoĹuje koleĹźanki, ktĂłre pytajÄ zadziwione: âCóş to takiego jest ksiÄ dz?â. MĂłwiÄ: âKoĹciĂłĹ, religia, wiaraâ, na co wtedy kiwajÄ gĹowami. To, co wydaje mi siÄ proste i jasne, wcale nie musi takie byÄ dla innych. I w gĹowach rodzi siÄ im wĂłwczas pytanie: co on tu robi? Albo jeszcze lepiej: dlaczego, dla Kogo?
SamotnoĹÄ. Misje to doĹwiadczenie skrajnej samotnoĹci i zwiÄ zanego z niÄ cierpienia. SamotnoĹci fizycznej, zwiÄ zanej z brakiem obecnoĹci kogoĹ, kto mĂłwi tym samym jÄzykiem, myĹli podobnie. SamotnoĹci myĹlenia o rodzinie, bliskich, przyjacioĹach czy nawet Ĺniegu. SamotnoĹci wynikajÄ cej z odkrycia, Ĺźe sam sobie nie wystarczam, Ĺźe zawsze mi czegoĹ albo KogoĹ brakuje, Ĺźe sam nie odpowiem sobie na podstawowe pytania. To wszystko rodzi bĂłl, ale zarazem spokĂłj, bo skoro On jest, to wszystko jest dobrze. Misje budzÄ ĹwiadomoĹÄ i boleĹnie przywoĹujÄ do bliskoĹci z Chrystusem, bez ktĂłrego nic nie mogÄ uczyniÄ. Nie bojÄ siÄ powiedzianego przy ĹwiÄceniach âtakâ i nie bojÄ siÄ tego, dokÄ d On chce mnie prowadziÄ. Bo juĹź teraz otrzymaĹem stokroÄ wiÄcej braci i siĂłstr, domĂłw i wiosek. Nie bojÄ siÄ, bo za jedno âtakâ otrzymaĹem wszystko, dlatego z ufnoĹciÄ i radoĹciÄ powtarzam: âNie mam nic swojego, wszystko z rÄki Twej, ale mnie samego przyjÄ Ä chciej!â. |