Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2016 (maj / czerwiec) AktualnoĹci. Podróş do Aleppo Epicentrum pokoju Kruchy rozejm nie zakoĹczyĹ dramatu miasta. WciÄ Ĺź padajÄ strzaĹy, brakuje wody i elektrycznoĹci. Jednak mimo tego wokóŠparafii franciszkanĂłw wytworzyĹ siÄ odmienny klimat. PojechaliĹmy, by zobaczyÄ, co siÄ tam wydarza i dlaczego. Andrea Avveduto Kiedy syryjski ĹźoĹnierz zbliĹźa siÄ niespodziewanie i wypowiada szybko dwa zdania po arabsku, nie jesteĹmy w stanie zrozumieÄ od razu tego, co mĂłwi. TowarzyszÄ cy nam ojciec Simon, jordaĹski zakonnik, w lot pojmuje jednak, o co chodzi, i daje znak do odwrotu: âZnajdujemy siÄ na celowniku snajpera, chodĹşmy stÄ d!â. JesteĹmy w Aleppo. Wznoszone tutaj w ciÄ gu stuleci stare, zabytkowe budynki teraz sÄ bazÄ dla snajperĂłw. Walka o przejÄcie kontroli nad strefÄ jest wciÄ Ĺź otwarta, teren jest zdobywany metr po metrze. Czasem trudno jest dostrzec liniÄ oddzielajÄ cÄ obszary naleĹźÄ ce do siĹ rzÄ dowych od obszarĂłw rewolucjonistĂłw, czÄsto wyznaczajÄ jÄ odpady i Ĺmieci. âStolica PĂłĹnocyâ od dobrych kilku miesiÄcy jest teatrem ostatniego brutalnego starcia miÄdzy siĹami reĹźimu a islamistami, znajdujÄ c siÄ w momencie kluczowym dla nakreĹlenia przyszĹoĹci Syrii. Zdobycie Aleppo jest kwestiÄ zasadniczÄ , by mĂłc negocjowaÄ z silniejszej pozycji. Wie o tym dobrze Assad, rĂłwnie dobrze wiedzÄ o tym ISIS i Al-Nusra â dzielÄ ce miÄdzy sobÄ dwie trzecie niekontrolowanego przez rzÄ d miasta â ktĂłre nie uznajÄ podpisanego 26 lutego rozejmu.
Droga KrzyĹźowa. Na placu, ktĂłry odwiedziliĹmy, niegdyĹ wznosiĹa siÄ maronicka katedra. Teraz poĹrĂłd pnÄ czy roĹlin widaÄ tylko kamienie i rozbite okna. âJest to jeden z wielu zniszczonych koĹcioĹĂłw â opowiadajÄ nam zakonnicy, ktĂłrzy towarzyszÄ nam w tej smutnej Drodze KrzyĹźowej. â PrzetrwaĹo piÄÄ ĹwiÄ tyĹ, do ktĂłrych chodzÄ pozostali tu nieliczni chrzeĹcijanieâ (okoĹo 30 tysiÄcy osĂłb wedĹug nieoficjalnych danych). Najbardziej odporny na uderzenia moĹşdzierza wydaje siÄ koĹcióŠĹw. Franciszka, ktĂłry peĹni takĹźe funkcjÄ ĹaciĹskiej katedry. Z biegiem lat ta imponujÄ ca XVII-wieczna budowla staĹa siÄ dla wielu punktem odniesienia, takĹźe dla osĂłb innych wyznaĹ chrzeĹcijaĹskich. To wĹaĹnie na progu bazyliki przyjmuje nas ojciec Ibrahim Alsabagh, proboszcz parafii, kiedy przybywamy po podróşy rozpoczÄtej osiem godzin wczeĹniej w Damaszku. Woda i elektrycznoĹÄ z trudem pojawiajÄ siÄ tutaj na kilka godzin dziennie, dziwnym sposobem jednak oddycha siÄ tu namiastkÄ pokoju. SpokĂłj ducha jest tymczasowy, poniewaĹź nocne eksplozje wciÄ Ĺź kaĹźÄ wszystkim wstrzymywaÄ oddech. Nie wiadomo, jak dĹugo potrwa zawieszenie broni, a nieprzeniknione ciemnoĹci, ktĂłre wieczorem spowijajÄ budynki w stylu arabskim, tworzÄ upiorny klimat. NocÄ Aleppo staje siÄ miastem-widmem, z wÄ skimi zauĹkami oĹwietlanymi tylko przez gwiazdy, zaĹ o pierwszym brzasku wznawiane sÄ walki o przejÄcie kolejnych kilku metrĂłw terenu. Po zimie, podczas ktĂłrej z wychĹodzenia zmarĹo kilkoro dzieci, do miasta docierajÄ pierwsze ciepĹe powiewy wiosny. I choÄ kruche porozumienie genewskie wciÄ Ĺź nie zakoĹczyĹo jeszcze trudnoĹci przeĹźywanych przez mieszkaĹcĂłw Aleppo, ich oczy czÄsto same mĂłwiÄ juĹź o koĹcu. Kilka metrĂłw dzieli nas od strefy zajÄtej przez rebeliantĂłw. To wĹaĹnie pomiÄdzy tymi zauĹkami w dzielnicy Azizieh zakonnicy z Kustodii Ziemi ĹwiÄtej pokazujÄ nam, Ĺźe nawet poĹrĂłd ruin jest coĹ, co zaczyna siÄ odradzaÄ. âPrzy pomocy zebranych ĹrodkĂłw mogliĹmy odbudowaÄ kilka domĂłw dla tych, ktĂłrzy nie mieli juĹź gdzie mieszkaÄâ. Gdy przechodzimy od domu do domu, by zobaczyÄ, jak posuwajÄ siÄ prace, wiele osĂłb dziÄkuje za otrzymanÄ pomoc (przede wszystkim za poĹrednictwem Stowarzyszenia âPro Terra Sanctaâ, organizacji poĹźytku publicznego dziaĹajÄ cej na rzecz Kustodii). Jest wĹrĂłd nich Anton, adwokat, ktĂłry w wolnym czasie pomaga rozdawaÄ ĹźywnoĹÄ i wodÄ w parafii. StraciĹ dom, a jego chora Ĺźona leĹźy unieruchomiona w Ĺóşku. TakĹźe jego biuro zostaĹo zniszczone. Wchodzimy do maĹego jednopokojowego mieszkania. Prace jeszcze trwajÄ . Przyjmuje nas z uĹmiechem: za wszelkÄ cenÄ chce poczÄstowaÄ nas kawÄ , by wspĂłĹdzieliÄ tÄ odrobinÄ, ktĂłrÄ posiada. Jego przyjaciel, ojciec Samar, zakonnik i animator liturgiczny w parafii, przybiegĹ do niego zaraz po wybuchu. UsĹyszaĹ wtedy: âDziÄki Bogu, Ĺźe ĹźyjÄ. Pan mnie kocha, oszczÄdziĹ moje Ĺźycieâ. Niedaleko od domu Antona mieszka Alexander. ByĹ chirurgiem. ZostaĹ wdowcem tuĹź po wybuchu wojny. A rok temu straciĹ takĹźe syna Issa, ktĂłry zginÄ Ĺ od bomby. Dzisiaj mĂłwi: âJezus jest mojÄ jedynÄ nadziejÄ â. KoĹcióŠparafialny, ktĂłry wczeĹniej odwiedzaĹ tylko w niedzielÄ, z czasem staĹ siÄ jego domem. âZakonnicy stali mi siÄ bliscy jak nikt inny. Kiedy nie miaĹem nic, dali mi jeĹÄ, przygarnÄli mnie. W nich doĹwiadczyĹem obecnoĹci i miĹoĹci Pana, od ktĂłrego nie chcÄ juĹź nigdy wiÄcej odejĹÄâ.
âDziwni chrzeĹcijanieâ. Podczas ĹwiÄ t wielkanocnych ludzie nieustannie przychodzili, by uĹciskaÄ siÄ pod portykiem bazyliki oraz na pobliskich ulicach. âJeĹli jesteĹcie tutaj, w tym momencie i w tym miejscu, wasze Ĺźycie ma sens, zadanieâ. Ojciec Firas Lufti, franciszkanin z Kustodii, mĂłwi do wszystkich chrzeĹcijan zgromadzonych na wielkanocnej Mszy Ĺw. Wie o tym dobrze Lina, mama gĹuchoniemego chĹopca, ktĂłra od niedawna naleĹźy do ruchu Focolari. Przed wojnÄ kursowaĹa miÄdzy Libanem a SyriÄ , by nauczyÄ siÄ jÄzyka migowego. Potem nauczyĹa go syna, ktĂłry âdzisiaj koĹczy studia z najlepszymi wynikamiâ â wyznaje z dumÄ . Kilku przyjacióŠpomogĹo jej otworzyÄ centrum, ktĂłre kilka lat temu mogĹo ugoĹciÄ szeĹcioro albo siedmioro dzieci. âKiedy syryjski konflikt pokazaĹ swoje prawdziwe oblicze, jedyny paĹstwowy oĹrodek dla gĹuchoniemych zostaĹ przeksztaĹcony w wiÄzienieâ. W przeciÄ gu kilku tygodni 400 mĹodych ludzi znalazĹo siÄ na ulicy, nie majÄ c moĹźliwoĹci kontynuowania nauki, bez Ĺźadnej przyszĹoĹci. âWziÄĹam do siebie ponad 40 osĂłb, siedem z nich to chrzeĹcijanie, pozostali â muzuĹmanie. PrzychodzÄ siÄ tu uczyÄ (centrum znajduje siÄ w pobliĹźu linii granicznej z terytoriami islamistĂłw) codziennie, od rana do wieczoraâ. Naturalnie zawsze czeka tu teĹź na nich jeden ciepĹy posiĹek. Lina nigdy nie mĂłwi tej mĹodzieĹźy o Jezusie, ale zdarza siÄ, Ĺźe niektĂłrzy muzuĹmaĹscy rodzice przychodzÄ czasem âpodglÄ daÄ ukradkiemâ religijne obrzÄdy we franciszkaĹskiej parafii, by zobaczyÄ, kim sÄ ci âdziwni chrzeĹcijanieâ. âCzasem widzimy ich w koĹciele, niemal zanurzonych w modlitwie. ZadajÄ sobie pytanie, kim jesteĹmy, dlaczego wszystkim pomagamyâ.
Dar Angela. Poznajemy takĹźe Simona i RulÄ, maĹĹźeĹstwo; on jest inĹźynierem, a ona â pielÄgniarkÄ . Parafia pomaga im odbudowaÄ dom. MajÄ szczÄĹliwe oblicza. SÄ zaangaĹźowanymi parafianami, nigdy nie myĹleli o opuszczeniu Syrii, nawet w najgorszych momentach. NiecaĹe 3 lata temu stracili dwoje dzieci, w wieku 3 i 6 lat. âWystrzaĹy z moĹşdzierza trafiĹy w balkon, na ktĂłrym siÄ bawiĹyâ. RulÄ z przeraĹźenia ogarnia paraliĹź, przez wiele dni nie jest w stanie wypowiedzieÄ ani sĹowa. Dopiero podczas pogrzebu wykrzykuje swojÄ rozpacz. MÄĹźowi z trudem udaje siÄ jÄ powstrzymaÄ, chciaĹa bowiem otworzyÄ maĹe trumny, by po raz ostatni ucaĹowaÄ swoje dzieci. Nikt nie miaĹ odwagi jej powiedzieÄ, Ĺźe z ich ciaĹ pozostaĹo zaledwie kilka strzÄpĂłw. âNajwiÄksza prĂłba naszego Ĺźyciuâ trwaĹa kilka miesiÄcy. Potem wydarza siÄ âcudâ. Towarzystwo franciszkanĂłw daje im codzienne wsparcie. A w sercu toruje sobie drogÄ siĹa, by sprĂłbowaÄ przebaczyÄ oraz mĂłc przyjÄ Ä jeszcze jedno dziecko. Dziecko, ktĂłre postanowili nazwaÄ Angelo. âPan zesĹaĹ nam Angela â mĂłwi Rula, biorÄ c go na rÄce â kiedy myĹleliĹmy, Ĺźe straciliĹmy juĹź wszystkoâ.
|