Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2016 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2016 (maj / czerwiec)

Pierwszy Plan. Europa

Wezwanie dla każdego z nas

Dusza Europy. Zadanie Kościoła. I spojrzenie potrafiące dostrzec najgłębszą potrzebę. Oto dlaczego te słowa dotykają wszystkich.

Costantino Esposito


Co oznacza, że to właśnie Papież prosi dzisiaj Europę, by „odnalazła” samą siebie, by na nowo odkryła swoją „duszę”? Po wszczętych kilka lat temu dyskusjach i polemikach o braku odniesienia do „chrześcijańskich korzeni” w Konstytucji europejskiej, Franciszek obiera inną drogę. Drogę, która w oczach tych, którzy uważają, że zasadniczą sprawą jest przede wszystkim powtarzanie zasad albo potwierdzanie wartości zrodzonych w długiej chrześcijańskiej tradycji, może wydawać się niepewna, o ile nie ryzykowna. Rzecz w tym, że Franciszek dostrzega z przenikliwym realizmem, iż tradycja ta jest wciąż coraz bardziej mniejszościowa i zazwyczaj widnieje jako wyblakły ślad, i to nie tyle dlatego, że relatywizm i sekularyzacja nadwyrężyły jej dawne fundamenty (jest to raczej konsekwencja, a nie źródło kryzysu Europy), ale ponieważ wielka chrześcijańska historia może trwać dalej tylko, jeśli wydarza się na nowo dzisiaj, w teraźniejszości. Chrześcijańskie wartości tracą swój błysk i atrakcyjność właśnie dlatego, że nie kierujemy spojrzenia ku tej współczesnej obecności Boga, który stał się człowiekiem i przychodzi, by zamieszkać pośród ludzi.

 

Kreatywność i geniusz.Stąd pojawia się więc „ryzyko” Franciszka: patrzeć na historię, na wyzwania współczesności oraz na możliwą przyszłość Europy tak, jak potrafi patrzeć tylko chrześcijanin, ponieważ w tym spojrzeniu współcześni Europejczycy czują się przygarnięci całościowo, dotknięci w najgłębszej i często najbardziej skrytej przyczynie swojego kryzysu. Istotnie, na tym polega wielka rewolucja perspektywy Wcielenia: tylko wtedy, gdy człowiek czuje się uznawany i dowartościowany takim, jaki jest – co więcej, tylko ze względu na to, że istnieje – poprzez spojrzenie, które sam Franciszek uczy nas nazywać „miłosierdziem”, tylko wtedy rozumie, jaka jest prawdziwa potrzeba moja i wszystkich tych, którzy żyją razem ze mną.

To spojrzenie, które wyznacza przestrzeń i nadaje rytm czasowi dzisiejszej Europy, jest głębsze niż wszystkie jak najbardziej potrzebne analizy, sięga dalej niż konieczne strategie. Dlatego prawdą jest, że tym razem to odpowiedzialni za europejską politykę przybyli do Franciszka, by nauczyć się nieredukowalnej głębi europejskiej potrzeby. I Franciszek w przepięknym wystąpieniu, wygłoszonym w związku z przyznaniem mu Nagrody Karola Wielkiego, wskazał co najmniej dwa zasadnicze punkty (z których wywodzą się pozostałe): „dusza” Europy wyróżnia się tym, że, jak dotąd, zawsze potrafiła zaczynać na nowo, była miejscem i historią „początków”. Może jednak zaczynać na nowo nieustannie, ponieważ jej geniusz polega na byciu w relacji z innym-od-siebie: „Kreatywność, geniusz, zdolność do powstania i wyjścia poza własne ograniczenia należą do duszy Europy. W ubiegłym wieku [po tragedii światowych konfliktów i totalitaryzmach] zaświadczyła ona ludzkości, że możliwy był nowy początek”*. A stało się tak tylko dlatego, że państwa i narody „nie zjednoczyły się pod przymusem, ale ze względu na wolny wybór dobra wspólnego, wyrzekając się konfrontacji na zawsze”, jak chcieli jej ojcowie założyciele po doświadczeniu wojny.

Analogicznie, dzisiaj jest ona wezwana przez swoją historyczną pamięć do przeżywania swojego kryzysu (kryzysu imigracji, trudnej sytuacji gospodarczej i na rynku pracy, instytucji polityczno-administracyjnych, kulturalnych redukcjonizmów, niszczenia środowiska naturalnego itd.) bez popadania w „zmęczenie” i ulegania „rezygnacji”, ale „ucząc się łączenia w nieustannie nowych syntezach najróżniejszych kultur, niemających między sobą wyraźnego powiązania. Tożsamość europejska jest i zawsze była tożsamością dynamiczną i wielokulturową”.

 

Owoce. Spotkanie i dialogz drugim nie jest tylko współczującym poruszeniem, ale możliwością odnalezienia samych siebie, ażeby przywrócona nam została nasza tożsamość jako talent, który trzeba puścić w obrót i sprawić, by wydał owoce na świecie. W tej perspektywie otwarcie się na to, co odmienne – niezależnie od czynników wyróżniających tę inność, począwszy od cudzoziemców i emigrantów, po młodych bez pracy i „zer” w ekonomii czystego zysku finansowego – nie tylko nie szkodzi tożsamości i historii naszych społeczeństw i narodów, ale jest wręcz jedyną możliwością jej odbudowy: „Oblicze Europy nie wyróżnia, w istocie, przeciwstawianie się innym ludziom, ale niesienie wpisanych w siebie cech różnych kultur i piękna przezwyciężenia odrzucenia”.

Pod koniec swojego wystąpienia Franciszek mówi o „nowym europejskim humanizmie” jako o „marzeniu”, to znaczy nie jako o programowej propozycji, ale jako o ponaglającym i palącym pragnieniu „nieustannego procesu humanizacji” Europy i Europejczyków. Jednak właśnie tutaj możemy dostrzec w działaniu to, co jest źródłem jego spojrzenia i co pokrywa się z wkładem, który jego zdaniem Kościół może i musi wnieść w odrodzenie Europy: „Głoszenia Ewangelii, która dziś bardziej niż kiedykolwiek przekłada się przede wszystkim na wychodzenie na spotkanie ran człowieka, niosąc silną i prostą obecność Jezusa, Jego pocieszającego i dodającego otuchy miłosierdzia. Bóg pragnie przebywać między ludźmi, ale może to uczynić jedynie poprzez mężczyzn i kobiety, którzy, podobnie jak wielcy ewangelizatorzy kontynentu, zostali przez Niego dotknięci i żyją Ewangelią, nie szukając niczego innego”.

 

Prawdziwe wezwanie. Dzisiaj, kiedy zranieniaeuropejskiej ludzkości palą mocniej, zranienia, które naznaczają serca i umysły ludzi przybywających do Europy, by odnaleźć choćby w minimalnym stopniu ludzką przyszłość dla siebie i swoich bliskich, zanegowaną albo niemożliwą w ich ojczystej ziemi; dzisiaj, kiedy drugi prowokuje i napiera na zmęczoną tożsamość tego, kto wierzył, że jest bezpieczny, i kto starał się tylko powiększać swoje zyski – jest tylko jeden sposób, by z tej rany urodziło się życie na miarę ludzkiej godności i kreatywności. Otóż trzeba na nie patrzeć jako na wezwanie Tajemnicy skierowane do każdego z nas. Gotowość do wsłuchiwania się i odpowiadania na to prawdziwe „wezwanie” (które jest zresztą historycznym powołaniem ludzkości i europejskiej kultury) jest prawdziwym korzeniem osobistej i społecznej, gospodarczej i politycznej odpowiedzialności, jaka nas czeka.

 

* Tłum. wystąpienia Papieża por. w2.vatican.va.

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją