Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2016 (marzec / kwiecieĹ) Ĺťycie CL. Spotkanie Dlaczego ksiÄ dz Giussani wymyĹliĹ SzkoĹÄ WspĂłlnoty? W kwietniowy weekend (8-10.04) w Porszewicach koĹo Ĺodzi odbyĹo siÄ spotkanie osĂłb prowadzÄ cych SzkoĹy WspĂłlnoty w Polsce. PrzyjechaĹo na nie ponad 80 osĂłb z kilkunastu miast, aby uczyÄ sie na nowo, czym jest SzkoĹa WspĂłlnoty i jakie jest jej znaczenie dla Ĺźycia Ruchu. Urszula PiÄtka Notatki ze spotkania na temat SzkoĹy WspĂłlnoty Porszewice, 08-10 kwietnia 2014
Wprowadzenie Francesco Barberis piÄ tek 08.04.2016
Rozpoczynamy gest, ktĂłry ma na celu pomĂłc nam odzyskaÄ oryginalnoĹÄ naszej obecnoĹci w Ĺwiecie, jako chrzeĹcijan. Pomimo, Ĺźe jesteĹcie zmÄczeni podrĂłĹźÄ proszÄ was o uwagÄ, o utoĹźsamienie siÄ z tym, co sobie powiemy, gdyĹź wydaje mi siÄ, Ĺźe w czasie tych dwĂłch dni sprĂłbujemy dotknÄ Ä serca naszego charyzmatu. TreĹciÄ tych dwĂłch dni bÄdzie SzkoĹa WspĂłlnoty i dzisiejszego wieczoru, wprowadzajÄ c w ten czas, chciaĹbym podjÄ Ä ponownie problem dlaczego ks. Giussani zapoczÄ tkowaĹ ten gest, dlaczego stworzyĹ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Zanim jednak rozpocznÄ ten temat, pozwolÄ sobie powiedzieÄ coĹ, co mi bardzo leĹźy na sercu. MyĹlÄ o tym juĹź od rana, zanim wyruszyĹem z domu. Jest coĹ, co poprzedza SzkoĹÄ WspĂłlnoty, coĹ, co poprzedza kaĹźdy gest, ktĂłry rozpoczynamy, coĹ, co jest nawet przed pozdrowieniem, ktĂłrym siÄ witamy, przy spotkaniu. Tym czymĹ, co wyprzedza jest szacunek, zaufanie do KogoĹ, Kto nas poĹÄ czyĹ. Jedynie to sprawia, Ĺźe rodzi siÄ nieporĂłwnywalny z niczym szacunek miÄdzy mani. O to modliĹem siÄ przez caĹÄ podróş, aby poĹrĂłd nas wydarzyĹ siÄ ten cud, ktĂłry poprzedza SzkoĹÄ WspĂłlnoty, ktĂłry powinien poprzedzaÄ kaĹźdÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Dobro miÄdzy nami. Ja nie jestem kimĹ, kto umie robiÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty, i nie z tego powodu przyjechaĹem. Jestem tutaj, aby szukaÄ przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy pragnÄ nauczyÄ siÄ jak robiÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. JeĹźeli poĹrĂłd was jest ktoĹ, kto tego pragnie, niech mi o tym powie, a zostaniemy przyjaciĂłĹmi. Dlaczego ks. Giussani zapoczÄ tkowaĹ SzkoĹÄ WspĂłlnoty? W 1992 r. mĂłwiĹ tak: âPropozycja naszego Ruchu zawiera siÄ caĹkowicie w Szkole WspĂłlnoty. SzkoĹa WspĂłlnoty prezentuje najwaĹźniejszÄ treĹÄ, jaka istnieje. Jest punktem odniesienia do osÄ du i porĂłwnaniaâ. WrĂłÄmy jednak do naszych czasĂłw. Dwa tygodnie temu miaĹem szczÄĹcie przebywaÄ caĹy dzieĹ z ks. CarrĂłnem i na koniec, przy poĹźegnaniu, powiedziaĹem mu: âPiÄknie byĹoby caĹy czas ĹźyÄ z tobÄ â. Musicie wiedzieÄ, Ĺźe raczej rzadko mam okazjÄ, aby z nim przebywaÄ. WĂłwczas on odpowiedziaĹ: âJesteĹmy razem co piÄtnaĹcie dniâ. PoniewaĹź CarrĂłn co piÄtnaĹcie dni ĹÄ czy siÄ ze wszystkimi wspĂłlnotami w WĹoszech i robi na Ĺźywo SzkoĹÄ WspĂłlnoty wideo dla wszystkich. Sposobem w jaki on przebywa ze mnÄ , sposobem najbardziej oryginalnym, prawdziwym, jest SzkoĹa WspĂłlnoty. Praca nad tekstem SzkoĹy WspĂłlnoty, mĂłwiĹ ks. Giussani, jest metodÄ najbardziej konkretnÄ , aby utrzymywaÄ wiÄĹş z charyzmatem Ruchu. Charyzmat jest darem Ducha ĹwiÄtego dla caĹego KoĹcioĹa i wiernoĹÄ charyzmatowi, ktĂłry spotkaliĹmy, rodzi obecnoĹÄ i misjÄ. Jaki jest geniusz, oryginalnoĹÄ naszego charyzmatu, ktĂłry ma w Szkole WspĂłlnoty swĂłj punkt najbardziej Ĺźywy, najbardziej prawdziwy? Geniusz naszego charyzmatu, jak mĂłwiĹ ks. Giussani, jest metodologiczny. Jaka jest zatem metoda naszego Ruchu? MetodÄ wskazuje sĹowo wydarzenie. Ruch Comunione e Liberazione zrodziĹ siÄ po to, aby obecnoĹÄ Chrystusa byĹa rozpoznawana jako obecne wydarzenie. Metoda naszego Ruchu zawiera siÄ caĹkowicie w spotkaniu z wydarzeniem. Nie chodzi o zastÄpowanie tego jakÄ Ĺ dyskusjÄ . Jest pewne wychylenie, dÄ Ĺźenie do objÄcia caĹego Ĺźycia wydarzeniem, ktĂłre spotkaliĹmy. ChÄÄ, dÄ Ĺźenie do przynaleĹźnoĹci, do porĂłwnywania siÄ z tym, czym jest Ruch. PosĹuchajcie co mĂłwiĹ ks. Giussani w 1996 r.: âNa Szkole WspĂłlnoty trzeba oczywiĹcie mĂłwiÄ o Ĺźyciu, ale w Ĺwietle nowego, spotkanego doĹwiadczenia, ktĂłre staĹo siÄ naszym udziaĹem, czyli tego wydarzenia, ktĂłre tobie siÄ wydarzyĹo. W przeciwnym razie mĂłwi siÄ o Ĺźyciu, tak, jak siÄ o nim myĹli, jak siÄ je odczuwa, w kaĹźdym razie z kryterium innym niĹź kryterium przynaleĹźnoĹciâ. SzkoĹa WspĂłlnoty prezentuje wiÄc najbardziej oryginalnÄ rzecz w naszym Ruchu, gdyĹź wciÄ Ĺź na nowo odkrywamy Ĺźycie jako wydarzenie. WĹaĹnie to Ĺźycie odkryte jako wydarzenie komunikuje siÄ innym. SkÄ d bierze poczÄ tek takie nowe podejĹcie do SzkoĹy WspĂłlnoty? PoczÄ tek tego wydarzenia jest w osobie, ktĂłra prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Potrzeba, aby ona powaĹźnie traktowaĹa to, o czym mĂłwi innym. JeĹźeli SzkoĹa WspĂłlnoty jest zredukowana do dyskursu nie pozwala rozwinÄ Ä siÄ Ruchowi, jeĹźeli natomiast jest pracÄ , miejscem, punktem porĂłwnywania, staje siÄ fascynujÄ cym czynnikiem wydarzenia. W czasie SzkoĹy WspĂłlnoty powinien byÄ komunikowany entuzjazm, piÄkno porĂłwnania. ProszÄ was, abyĹcie jutro sprĂłbowali rozpoczÄ Ä to porĂłwnywanie. W jaki sposĂłb SzkoĹa WspĂłlnoty stanie siÄ porĂłwnywaniem? Ks. Giussani mĂłwi: âPrzede wszystkim musi byÄ przeczytana ze wspĂłlnym wyjaĹnieniem znaczenia sĹĂłw. Trzeba staÄ siÄ uczniami tekstuâ. Tekst, nie jest punktem wyjĹcia do mĂłwienia o czymĹ innym. Po drugie, potrzebna jest przestrzeĹ dla egzemplifikacji, podania przykĹadĂłw dokonanego porĂłwnania miÄdzy tym czym siÄ Ĺźyje, a tym, co siÄ przeczytaĹo. Tekst, ktĂłry czytamy jest doĹwiadczeniem pewnego czĹowieka, trzeba zadaÄ sobie pytanie w jaki sposĂłb to, co wĹaĹnie przeczytaliĹmy i postaraliĹmy siÄ zrozumieÄ osÄ dza Ĺźycie. W jaki sposĂłb osÄ dza to, co wydarzyĹo siÄ poprzedniego dnia, co siÄ wydarza na Ĺwiecie, w jaki sposĂłb osÄ dza wszystko. SzkoĹa WspĂłlnoty nie moĹźe byÄ jakimĹ wewnÄtrznym seminarium dla nas. Jak SzkoĹa WspĂłlnoty moĹźe byÄ prawdziwa dla mnie, jeĹźeli nie czujÄ, Ĺźe moĹźe byÄ nadziejÄ dla innych, dla kolegi ze szkoĹy, z pracy? JeĹźeli jest prawdziwa, poĹźyteczna dla mnie, to dlaczego nie moĹźe byÄ waĹźna dla nich? W 1997 r. Ks. Giussani mĂłwiĹ, Ĺźe wszystko zaleĹźy od tego, kto prowadzi. JeĹźeli prowadzÄ cy jest obecnoĹciÄ , jeĹźeli faktycznie przeĹźywa powaĹźnie i prawdziwie owo porĂłwnywanie miÄdzy tym, co czyta, a tym, czym Ĺźyje, przemienia to zarĂłwno jego, jak i tych, ktĂłrych ma przed sobÄ . Zaczyna siÄ entuzjazm pewnej drogi. Ks Giussani mĂłwi: âKto prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty powinien byÄ ĹşrĂłdĹem tego momentu jako wydarzeniaâ. JeĹźeli prowadzÄ cy przekazuje pozostaĹym swoje myĹli, przyzwyczaja kaĹźdego do pĂłjĹcia za wĹasnymi myĹlami. Potem ktoĹ mĂłwi, Ĺźe SzkoĹa WspĂłlnoty mu siÄ nie podoba, Ĺźe nie jest przekonujÄ ca, ale byÄ moĹźe nie jest przekonujÄ cy sposĂłb w jaki on jÄ przeĹźywa. ByĹoby Ĺatwiej zaczÄ Ä uczyÄ siÄ w jaki sposĂłb jÄ robiÄ. Jakie sÄ trzy fundamentalne czynniki, bez ktĂłrych nie ma SzkoĹy WspĂłlnoty? Ks. Giussani mĂłwi, Ĺźe pierwszym czynnikiem jest modlitwa. Nie tylko modlitwa na poczÄ tku spotkania, ale jako postawa, jako sposĂłb bycia razem, jako pokora w sĹuchaniu siebie nawzajem, jako nieustanna proĹba, aby zrozumieÄ. Drugi czynnik to zrozumienie tekstu, jak mĂłwiĹem wczeĹniej, tak, aby dotykaĹ on Ĺźycia, serca, zrozumienie gĹÄbokie, siÄgajÄ ce sedna, a wiÄc, nauczenie siÄ porĂłwnywania. I trzeci czynnik, czyli pasja komunikowania tego, co spotkaliĹmy, poniewaĹź kiedy traci siÄ ten czynnik, kiedy nie ma pragnienia zapraszania kogoĹ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, oznacza to, Ĺźe jest w nas coĹ, co musi siÄ zmieniÄ. Pasja komunikowania jest bowiem znakiem nowoĹci, wydarzenia, radoĹci, a jeĹźeli tego nie ma to nie ma SzkoĹy WspĂłlnoty. Jest pewien ryt, jakieĹ nudne seminarium, ktĂłre nikogo nie interesuje. Przede wszystkim nas samych.
Notatki z sobotnich spotkaĹ SzkoĹy WspĂłlnoty sobota 09.04.2016
Sobotnie spotkania zostaĹy poprowadzone jako SzkoĹa WspĂłlnoty. JednakĹźe przed jej rozpoczÄciem Francesco Barberis raz jeszcze syntetycznie zebraĹ elementy wskazujÄ ce doniosĹoĹÄ SzkoĹy WspĂłlnoty w ruchu Comunione e Liberazione. âJest coĹ, co poprzedza SzkoĹÄ WspĂłlnoty. WĹaĹnie siÄ modliliĹmy, ĹpiewaliĹmy piosenkÄ, co wam siÄ wydarzyĹo? Czy to jest pewien ryt? Nie. To wzruszenie. To pamiÄÄ o pewnym fakcie, bez ktĂłrego nie ma rozwoju, nawet rozwoju dyskursu. SzkoĹa WspĂłlnoty albo jest rozwiniÄciem, tego, co przed chwilÄ przeĹźyliĹmy, albo sĹowa zostanÄ straconeâ. PrzypomniaĹ, Ĺźe SzkoĹa WspĂłlnoty jest najwaĹźniejszym gestem w Ruchu, waĹźniejszym niĹź genialne idee, czy pomysĹy, jaki moĹźna mieÄ, poniewaĹź pozwala nam na relacjÄ z charyzmatem. W Szkole WspĂłlnoty wyĹania siÄ metoda CL, czyli wydarzenie: Ĺźycie ksiÄdza Giussaniego, ktĂłre wchodzi poprzez tekst SW w nasze Ĺźycie. Uczestnicy sÄ proszeni o prawdziwe porĂłwnanie siÄ. PorĂłwnanie szczere, aby osÄ dzaĹo i rozjaĹniaĹo drogÄ. SzkoĹa WspĂłlnoty nie jest jakimĹ seminarium, jakimĹ powtarzanym orÄdziem, doskonaĹym dyskursem, ktĂłre jednak nikogo nie porusza. Jest pewnym napiÄciem, pragnieniem, aby w sposĂłb prawdziwy osÄ dzaÄ wĹasne Ĺźycie i Ĺwiat. Jest to szkoĹa w prawdziwym znaczeniu tego sĹowa. wielkÄ odpowiedzialnoĹÄ ma ten, kto prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty. PoniewaĹź tekstem SzkoĹy WspĂłlnoty byĹ rozdziaĹ drugi ksiÄ Ĺźki Dlaczego KoĹciĂłĹ, punktem wyjĹcia do pracy staĹo siÄ pytanie o trzy elementy konstytutywne faktu chrzeĹcijaĹskiego, i w efekcie przypomnienie, Ĺźe jest to rzeczywistoĹÄ wspĂłlnotowa moĹźliwa do wyodrÄbnienia pod wzglÄdem socjologicznym. Owa wspĂłlnota jest ogarniÄta mocÄ z wysoka, a panujÄ w niej relacje wskazujÄ na pewien nowy rodzaj Ĺźycia. âZapytajmy jednak, podjÄ Ĺ Francesco Barberis, jaki rodzaj wspĂłlnoty spotka osoba, jakakolwiek, trafiajÄ c dzisiaj do wspĂłlnoty CL w Warszawie, w Krakowie, w BiaĹymstoku?â Pytanie to nie miaĹo na celu osÄ dzanie kogoĹ, ocenianie, ale spowodowanie aby uczestnicy zdali sobie sprawÄ, Ĺźe SzkoĹa WspĂłlnoty robiona w ostatnich miesiÄ cach (czytane fragmenty ksiÄ Ĺźki Dlaczego KoĹciĂłĹ) jest dana jako moĹźliwoĹÄ porĂłwnywania, aby zidentyfikowaÄ te niepowtarzalne rysy wspĂłlnoty chrzeĹcijaĹskiej, po to aby zmierzaÄ do tego rodzaju wspĂłlnoty, do tego rodzaju autentycznoĹci. âPierwsi chrzeĹcijanie musieli byÄ naprawdÄ silni, nie w znaczeniu iloĹci, ale silni, poniewaĹź byli naprawdÄ wzruszeni. To byĹo coĹ nowego w historii Ĺwiataâ. NastÄpnie uczestnicy skupili siÄ nad pierwszym z tych elementĂłw: RzeczywistoĹÄ wspĂłlnotowa moĹźliwa do wyodrÄbnienia pod wzglÄdem socjologicznym. ProwadzÄ cy przeczytaĹ niektĂłre fragmenty tekstu, jego zdaniem istotne. PrzypomniaĹ, Ĺźe Ks. Giussani wskazuje, iĹź owa pierwsza grupa przyjacióŠzazwyczaj spotykaĹa siÄ w Portyku Salomona i to byĹ pierwszy nowy element: byli widoczni, moĹźna ich byĹo zobaczyÄ i ludzie wiedzieli, Ĺźe tam jest jakaĹ nowoĹÄ Ĺźycia. JednakĹźe Portyk Salomona moĹźe siÄ staÄ pewnego rodzaju gettem. Co moĹźe spowodowaÄ takÄ zmianÄ? Co moĹźe sprawiÄ, Ĺźe wspĂłlnota staje siÄ gettem, Ĺźe zamiast otwarcia na wszystkich zamyka siÄ w sobie? Ks. Giussani wskazuje cztery warunki przeĹźywania autentycznej wspĂłlnoty, czyli unikniÄcia zredukowania Ĺźycia wspĂłlnotowego. Pierwszym jest ĹwiadomoĹÄ bycia wybranymi przez Boga, wybranymi, powoĹanymi do pewnego zadania. Drugi warunek to nowa koncepcja prawdy. Dla pierwszych chrzeĹcijan prawda nie byĹa tylko intuicjÄ , ĹwiatĹem, ale relacjÄ . Trzeci element czyniÄ cy wspĂłlnotÄ autentycznÄ to fakt, Ĺźe BĂłg nie tylko wzywa osoby, ale je gromadzi, zbiera razem. BĂłg gromadzi kogo chce, dajÄ c kaĹźdemu dary i odpowiedzialnoĹci zgodnie ze swoim upodobaniem. Ostatnim warunkiem jest bycie czÄĹciÄ KoĹcioĹa powszechnego, a nie wyizolowanÄ wspĂłlnotÄ . Wynika z tego, Ĺźe nawet najmniejsza wspĂłlnota reprezentuje KoĹcióŠpowszechny. Kolejnym etapem pracy byĹa prĂłba indywidualnego odniesienia tekstu do siebie, porĂłwnania siÄ z nim. Uczestnicy spotkania mieli na to póŠgodziny. Normalnie w pracy SzkoĹy WspĂłlnoty jest to wysiĹek podejmowany w czasie miÄdzy spotkaniami. KaĹźdy uczestnik powinien codziennie siÄgaÄ do tekstu, aby mogĹo nastÄpowaÄ owo utoĹźsamianie siÄ z proponowanym w nim doĹwiadczeniem. PracÄ uĹatwiaĹy konkretne, zaproponowane przez Francesco Barberisa pytania: 1. W czym dostrzegasz to, Ĺźe jesteĹ wybrany i gdzie doĹwiadczasz tego wyboru? 2. JeĹźeli prawda jest relacjÄ i zawiera obecnoĹÄ wiarygodnego Ĺwiadka wewnÄ trz wspĂłlnoty, kto jest dla ciebie we wspĂłlnocie Ĺwiadkiem, od kogo uczysz siÄ ĹźyÄ? 3. Jak patrzymy na naszÄ wspĂłlnotÄ i jakÄ wartoĹÄ ma dla nas to, Ĺźe zostaliĹmy zebrani przez Boga? 4. Czego uczymy siÄ od siebie nawzajem jako wspĂłlnoty? JakÄ mamy ĹwiadomoĹÄ tego, Ĺźe nie jesteĹmy jakÄ Ĺ wyizolowanÄ wspĂłlnotÄ , ale wspĂłlnotÄ wewnÄ trz KoĹcioĹa, wewnÄ trz caĹego Ruchu w Polsce? SzkoĹa WspĂłlnoty powinna trwaÄ nie dĹuĹźej niĹź godzinÄ. RĂłwnieĹź w Porszewicach uczestnicy dzielili siÄ efektami indywidualnej pracy w czasie dwĂłch spotkaĹ, z ktĂłrych kaĹźde trwaĹo okoĹo godziny. Dla wielu uczestnikĂłw byĹa to okazja do nowego spojrzenia na tekst SW i sposĂłb jego podejmowania, a takĹźe uĹwiadomienia sobie jak patrzy na siebie, na swojÄ wspĂłlnotÄ, Ruch czy KoĹciĂłĹ. Wielu doĹwiadczyĹo nowoĹci, ĹwieĹźoĹci, choÄ nie wszyscy mogli siÄ podzieliÄ swoim doĹwiadczeniem. Proponujemy lekturÄ fragmentĂłw tego dialogu.
Wczoraj we wprowadzeniu zostaĹo powiedziane, Ĺźe spotykamy siÄ tutaj, aby dowiedzieÄ siÄ czym jest SzkoĹa WspĂłlnoty i jak jÄ dobrze prowadziÄ. Ty powiedziaĹeĹ, Ĺźe przez caĹy dzieĹ i w czasie podróşy modliĹeĹ siÄ, bo intrygowaĹo ciÄ coĹ, co wydarza siÄ wczeĹniej, przed SW. Jest coĹ, co wydarza siÄ wczeĹniej. U nas na SW pojawiĹa siÄ kwestia metody. Czym jest metoda Ruchu, CzÄsto sprowadzamy to do rzeczy ktĂłre powinniĹmy czyniÄ (czytaÄ tekst, modliÄ siÄ, chodziÄ do koĹcioĹa, spotykaÄ siÄ) i myĹlimy, Ĺźe wtedy bÄdziemy w porzÄ dku. Serce podpowiada jednak, Ĺźe kiedy nie ma tego, co poprzedza wszystko, to prÄdzej czy później caĹa reszta, ktĂłra jest sĹuszna, stanie siÄ nieatrakcyjna. ChcÄ zapytaÄ jak podejmowaÄ SW, aby wydarzaĹo siÄ nam to, o co modliĹeĹ siÄ wczoraj przez caĹy dzieĹ? RzeczywiĹcie dzisiaj we mnie pojawiĹo siÄ wzruszenie i to co mĂłwiĹeĹ trafiaĹo do mojego serca.
âZanim odpowiem na twoje pytanie, chciaĹbym abyĹ ty odpowiedziaĹ na moje. PowiedziaĹeĹ, Ĺźe robiÄ c SW ryzykujemy, Ĺźe zredukujemy metodÄ, ktĂłra zostaĹa nam przekazana, do pewnej formy, do czynnoĹci, ktĂłre naleĹźy zrobiÄ, tak jak powiedziaĹeĹ dobrych, ale pozostaje przeĹwiadczenie jakby siÄ coĹ traciĹo. Dlaczego tak siÄ dzieje wedĹug ciebie?â
Z tym wĹaĹnie siÄ zmagam: dlaczego redukujemy metodÄ, skoro pragniemy wydarzenia? MoĹźe dlatego, Ĺźe nie dajemy siebie do koĹca, nie otwieramy siebie do koĹca.
âTak. Redukujemy metodÄ, bo redukujemy siebie samych. SW jest efektem tego, w jaki sposĂłb patrzymy na siebie samych. Redukujemy siebie i myĹlimy, Ĺźe SW potrafi przezwyciÄĹźyÄ tÄ naszÄ redukcjÄ. Natomiast ks. Giussani wymyĹliĹ SW, aby kaĹźdy z nas mĂłgĹ odnaleĹşÄ siebie samego, tÄ ĹwieĹźoĹÄâ.
UderzyĹo mnie to, co powiedziaĹeĹ, Ĺźe zanim przyjedziesz, zanim coĹ zrobimy, powiemy, podejmiemy decyzje, jest Chrystus, jest przed tym wszystkim. Ja czujÄ w sobie wielkie pragnienie, aby o tym pamiÄtaÄ. NiezaleĹźnie ile wysiĹku wkĹadam w to, aby pamiÄtaÄ i mi siÄ nie udaje, to On i tak jest. Jest zanim sobie pomyĹlÄ, Ĺźe moĹźe siÄ dziĹ nie zdenerwujÄ dziesiÄÄ razy na chaos jaki powoduje czasami czwĂłrka dzieci, a potem widzÄ, Ĺźe mi siÄ nie udaĹo, mam poczucie sĹaboĹci, rozczarowanie sobÄ , ktĂłre mnie przygniata...
âA dlaczego siÄ wzruszyĹaĹ, kiedy mi o tym rano opowiadaĹaĹ?â Bo wiem, Ĺźe On jest.
âDlatego, Ĺźe nie zredukowaĹaĹ siebie. Dlatego, Ĺźe caĹe zamieszanie, jakie masz z czwĂłrkÄ dzieci nie potrafiĹo sprawiÄ, abyĹ zredukowaĹa siebie. WĹaĹnie dziÄki temu wiesz dobrze czego potrzebujesz. W jaki sposĂłb SW nie zatraci metody, ĹwieĹźoĹci? Potrzeba wrĂłciÄ do poczÄ tku. Trzeba, aby zwyciÄĹźyĹa pamiÄÄ o poczÄ tku. Dwa tygodnie temu, kiedy byĹem z CarrĂłnem, przyszedĹ pewien student, ktĂłry jest zarÄczony od pĂłĹtora roku i postawiĹ takie pytanie: âKiedy siÄ zarÄczyliĹmy byĹem bardzo przejÄty. Kiedy czekaĹam na jej ÂŤtakÂť byĹem wzruszony, a kiedy mi odpowiedziaĹa czuĹem siÄ jakbym dotknÄ Ĺ nieba, choÄ nawet jej wczeĹniej nie pocaĹowaĹem. Teraz, po pĂłĹtora roku, mam wobec niej wiele pretensji, roszczeĹ. Jakby wszystko siÄ popsuĹo. W jaki sposĂłb mogÄ jÄ naprawdÄ kochaÄ?â. CarrĂłn odpowiedziaĹ mu, Ĺźe trzeba wrĂłciÄ do poczÄ tku. Tak jest teĹź ze SW. Trzeba wrĂłciÄ do poczÄ tku, do ĹwieĹźoĹci poczÄ tkowego wzruszenia. Trzeba, aby na SW byĹ ktoĹ, kto nie jest zredukowany, ktoĹ Ĺźywy, kto wnosi ten powiew ĹwieĹźoĹci. Pan nigdy nie zostawia nas w tym samymi, zawsze nam kogoĹ takiego dajeâ.
PrĂłbowaĹem siÄ mierzyÄ z pytaniami, ktĂłre nam postawiĹeĹ i chciaĹem powiedzieÄ o dwĂłch rzeczach. Czego uczymy siÄ od siebie nawzajem, jak wyraĹźa siÄ nasza ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe jesteĹmy czÄĹciÄ KoĹcioĹa powszechnego? Dla mnie wielkÄ pomocÄ w ĹwiadomoĹci tego, w dostrzeganiu tego, jest przyjaĹşĹ, ktĂłra zrodziĹa siÄ z naszym asystentem koĹcielnym. Od jakiegoĹ czasu, jak uczyĹ nas ks. Giussani, aby dbaÄ o wiÄĹş z KoĹcioĹem lokalnym, ktĂłra siÄ wyraĹźa rĂłwnieĹź w wiÄzi z biskupem, aby teĹź speĹniÄ wymogi formalne zwiÄ zane z Bractwem, staraliĹmy siÄ o wyznaczenie asystenta koĹcielnego. ZostaĹ nim ks. Mateo, ktĂłry pisze doktorat o ks. Giussanim, choÄ sam zwiÄ zany jest z Neokatechumenatem. Poprzez fascynacjÄ myĹlÄ Giussaniego on pomaga mi lepiej zrozumieÄ mĂłj charyzmat, a jemu ta fascynacja pomaga byÄ ksiÄdzem, pomaga byÄ wiernym swojej drodze. Jest to dla mnie piÄkne doĹwiadczenie przyjaĹşni. Druga rzecz to twoje pierwsze pytanie, ktĂłre okazaĹo siÄ dla mnie prowokacjÄ . Nie zawsze ĹźyjÄ ĹwiadomoĹciÄ tego, Ĺźe jestem wybrany. MyĹlÄ, Ĺźe gdyby ta ĹwiadomoĹÄ, to pytanie, rezonowaĹo we mnie kaĹźdego dnia, to moglibyĹmy byÄ bardziej jak pierwsi chrzeĹcijanie. ĹwiadomoĹÄ bycia wybranym to teĹź ĹwiadomoĹÄ do czego wybranym, powoĹanym, to bardzo mi siÄ wiÄ Ĺźe z misyjnoĹciÄ . Czasem dostrzegam, Ĺźe jestem wybrany w sytuacjach konfrontacji z ludĹşmi w pracy i innych Ĺrodowiskach, ktĂłrzy zauwaĹźajÄ to, Ĺźe jestem pogodny mimo trudĂłw Ĺźycia, Ĺźe mam szĂłstkÄ dzieci. Bycie wybranym nie odbiera trudĂłw Ĺźycia, ale wiem, Ĺźe nie podejmowaĹbym ich tak, jak to siÄ dzieje, gdybym nie spotkaĹ w sposĂłb tak realny Chrystusa. Gdybym tÄ ĹwiadomoĹÄ wybrania miaĹ codziennie to mĂłgĹbym z wiÄkszÄ prostotÄ zapraszaÄ innych do tego, co spotkaĹem.
âDlaczego jesteĹ tutaj?â Aby ĹźyÄ jeszcze piÄkniej.
âTo teĹź, ale jeszcze coĹ wczeĹniejâ. Bo zostaĹo mi to zaproponowane. âWĹaĹnie, bo zostaĹeĹ zaproszony. A zasĹugujesz na to?â Nie. âJeĹźeli za kaĹźdym razem, kiedy spotykamy siÄ na Szkole WspĂłlnoty, z tymi trzema, czy dwudziestoma, ktĂłrzy przychodzÄ , bez stawiania sobie wprost tego pytania, ale gdyby dwie na trzy osoby miaĹy tÄ ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe jesteĹmy niczym, ale KtoĹ nas wezwaĹ, zmieniĹoby to wspĂłlnotÄ. Przez rok mogliby naprawdÄ nic nie robiÄ, nie podjÄ Ä ani jednej inicjatywy, ale ci trzej zmieniliby historiÄ, zmieniliby historiÄ caĹego ludu chrzeĹcijaĹskiego, ktĂłry ich otacza. Tego uczÄ siÄ od CarrĂłna, ktĂłry jest z tego powodu atakowany, gdyĹź nie robi wystarczajÄ co duĹźo, tymczasem robi to, co konieczne, gdyĹź czĹowiek, ktĂłry pamiÄta, Ĺźe jest kochany przez Chrystusa tworzy wspĂłlnotÄ, rodzi jednoĹÄ Ĺźycia, rodzi nowoĹÄ. Jednak to wydaje siÄ tak banalne. Dlaczego tutaj jestem? Bo na to zasĹuĹźyĹem? MogĹem zostaÄ w domu. StojÄ na wysokoĹci charyzmatu ks. Giussaniego? Nie. ZostaĹem powoĹany. DziÄkujÄ Panie, Ĺźe wciÄ Ĺź mnie kochaszâ.
MÄczÄ siÄ z odpowiedziÄ na pierwsze pytanie, gdzie doĹwiadczasz wybrania, po czym poznajesz, Ĺźe jesteĹ wybrany? Mam ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe gdybym dobrze sobie odpowiedziaĹ na te pytania, tak prawdziwie, gdybym dotarĹ do sedna odpowiedzi na te cztery pytania, to moje Ĺźycie wyglÄ daĹoby zupeĹnie inaczej. Nie zgadzam siÄ na radoĹÄ, entuzjazm, na doĹwiadczenie wybrania na 90 czy nawet 99%, ale chcÄ 100%. ChciaĹbym, abyĹ mi dziĹ odpowiedziaĹ jak to zrobiÄ? Czy ja siÄ czujÄ wybranym? Jako nastolatek byĹem niewierzÄ cym. DeklarowaĹem to i nawet innych przekonywaĹem. SpotkaĹem Chrystusa â i byĹo to coĹ, co zmieniĹo moje Ĺźycie â rozwaĹźajÄ c, Ĺźe rĂłwnie rozumnym jest popeĹnienie samobĂłjstwa, jak dalsze Ĺźycie. StwierdzaĹem, Ĺźe skoro jesteĹmy stertÄ komĂłrek, nie ma Boga, wszystko jest relatywne, to kaĹźdy wybĂłr jest dobry. W czasie tego rozwaĹźania spotkaĹem staruszkÄ, ktĂłra poprosiĹa mnie o pieniÄ dze na chleb. Wtedy moje serce zostaĹo dotkniÄte przez doĹwiadczenie miĹoĹci, doĹwiadczyĹem, Ĺźe wierzÄ w miĹoĹÄ i jest to coĹ, czemu nie potrafiÄ zaprzeczyÄ. WiedziaĹem, Ĺźe to jest spotkanie Boga. DziÄki temu zdarzeniu pamiÄtam o tym, Ĺźe jestem wybrany, bo nie ja to sobie daĹem. Po wielu latach, kiedy byĹem juĹź w Ruchu, na jednych z wakacji zachÄcano nas do wstÄ pienia do Bractwa. KtoĹ powiedziaĹ mi wtedy: âJeĹźeli rozpoznajesz Ruch, jako swoje ostateczne miejsce, to Bractwo jest dla ciebieâ. ZapytaĹem wtedy: âA jeĹźeli nie rozpoznajÄ?â. W odpowiedzi usĹyszaĹem: âTo szukaj innego miejscaâ. DĹugo mÄczyĹem siÄ z tym pytaniem, aĹź w koĹcu, podczas modlitwy usĹyszaĹem odpowiedĹş: âTo jest miejsce, ktĂłre dla ciebie przygotowaĹemâ. ByĹa radoĹÄ, entuzjazm, zaangaĹźowanie, Czy ja siÄ czujÄ wybrany? Tak, ale codziennie o tym nie pamiÄtam. Jestem tutaj z rodzinÄ . Wczoraj rano mĂłj syn mnie obudziĹ i zapytaĹ: âTato, czy ja muszÄ tam jechaÄ?â. Nie byĹem wtedy Ĺwiadkiem, nakrzyczaĹem na niego i wstydzÄ siÄ tego. Na SW dziewczyna zadaĹa mi pytanie, czy moĹźemy byÄ etyczni bez Chrystusa? OdpowiedziaĹem jej, Ĺźe w chrzeĹcijaĹstwie nie chodzi o bycie etycznym, ale o wiÄĹş z Chrystusem. Nie miaĹem wtedy ĹwiadomoĹci, Ĺźe mĂłwiÄ c to ĹwiadczÄ, Ĺźe jestem wybrany. Jak doĹwiadczaÄ wybrania? Czy jest to moĹźliwe zawsze? Czy znasz takich ludzi? Kto dla ciebie jest takim Ĺwiadkiem?
âTy. Dlaczego wstaĹeĹ? MogĹeĹ caĹy czas siedzieÄ naprzeciwko mnie. WstaĹeĹ, bo coĹ ci siÄ wydarzyĹo. Kto jest Ĺwiadkiem? KtoĹ, kto jest w ruchu, ktoĹ, kto jest poruszony, poruszony w kategoriach serca, ktoĹ ĹwiÄty. Wczoraj powiedziaĹem dlaczego tutaj jestem. PrzyjechaĹem, bo szukam kogoĹ, kto chce nauczyÄ siÄ robiÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty. JeĹźeli w ciÄ gu tych dni znajdÄ jednÄ takÄ osobÄ to bÄdÄ zadowolony, gdyĹź wydaje mi siÄ, Ĺźe wielkoĹÄ, tego, co siÄ nam wydarzyĹo jest czÄĹciÄ charyzmatu, ktĂłry jest dla wszystkich. JeĹźeli ja i ty nauczymy siÄ nie tylko studiowaÄ tekst, co teĹź jest waĹźne, ale nauczymy siÄ faktycznie podejmowaÄ pracÄ jakÄ jest SW, to moĹźemy siÄ juĹź nigdy nie widzieÄ, ale bÄdÄ pewien, Ĺźe ty w miejscu, w ktĂłrym jesteĹ znajdziesz przyjaciĂłĹ. Tego wĹaĹnie dla ciebie pragnÄ, bardziej niĹź bezpoĹredniej relacji miÄdzy nami. WielkoĹÄ polega na tym, aby pragnÄ Ä 100% i ani trochÄ mniej. NakrzyczaĹeĹ na syna i przykro ci, to jest wielkoĹÄ. WielkoĹÄ jest w tym, Ĺźe ciÄ gle pragniesz. MoĹźemy byÄ dobrymi ludĹşmi rĂłwnieĹź bez Chrystusa, to prawda, ale ja nie chce byÄ dobrym, ja chcÄ byÄ ĹwiÄtym. Grzeszny, ale ĹwiÄty. Dlatego chcemy wspĂłlnoty, bo wspĂłlnota to moĹźliwoĹÄ bycia ĹwiÄtym. Czemu miaĹaby sĹuĹźyÄ SW, gdybyĹmy chcieli byÄ dobrymi? Aby byÄ dobrymi ludĹşmi nie potrzeba nawet Chrystusa. Dobrymi w cudzysĹowie. OstatniÄ cechÄ nowego Ĺźycia, jak czytamy w Dlaczego KoĹciĂłĹ, jest moralnoĹÄ, ktĂłra nie polega na byciu dobrymi, ale na dÄ Ĺźeniu do prawdyâ.
Wiele wypowiedzi dotyczyĹo bycia wybranym. To pytanie okazaĹo siÄ bardzo poruszajÄ ce. Francesco Barberis pomagaĹ zauwaĹźaÄ w wypowiedziach pewne myĹli, ktĂłre mogÄ byÄ pomocne dla wszystkich. Wybranie wydaje siÄ czasem abstrakcjÄ , moĹźe kĹĂłciÄ siÄ z obrazem Ĺwiata, jaki mamy. Dlaczego wybranie nie jest abstrakcjÄ ? PomyĹlmy o dialogu Jezusa z Piotrem. Nie ma nic bardziej konkretnego od wybrania. Abstrakcyjny jest sposĂłb w jaki o tym myĹlimy. Wybranie jest bardzo konkretne. Dlaczego jesteĹ tutaj? Dlatego, Ĺźe jesteĹ dobry? Nie, a jednak jesteĹ, konkretny. KaĹźdy mĂłgĹby powiedzieÄ, Ĺźe jest nikim, a mimo to ktoĹ go zechciaĹ. MoĹźna byÄ wybranym nie rozpoznajÄ c tego, ale waĹźne jest czy siÄ tego pragnie? Czy pragniesz przeĹźywaÄ to wybranie, czy o to prosisz? Taka maĹa rzecz. Czy prosisz o tÄ ĹwiadomoĹÄ bycia wybranym? Musimy postawiÄ w centrum sĹowo proĹba, sĹowo modlitwa, jako sposĂłb patrzenia na Ĺźycie wĹasne i na Ĺźycie innych. Musimy przejĹÄ od moralizmu do moralnoĹci, czyli od miary do dÄ Ĺźenia. ĹwiadomoĹÄ bycia wybranym nie jest miarÄ , jest proĹbÄ , pragnieniem. Budzisz siÄ w zĹym nastroju, ale jesteĹ wybrany. Budzisz siÄ szczÄĹliwy, ale jesteĹ wybrany. Nie moĹźna tego zrzuciÄ z siebie, pozbyÄ siÄ. PoruszajÄ cy okazaĹ siÄ teĹź temat potrzeby Ĺwiadka i bycia Ĺwiadkiem. SzczegĂłlnie cenne moĹźe byÄ stwierdzenie, Ĺźe nie wystarczy, aby Ĺwiadkiem byĹ dla kogoĹ przyjaciel we wspĂłlnocie, nie wystarczy raz spotkaÄ Ĺwiadka, ale w kaĹźdym momencie szukamy znakĂłw obecnoĹci Chrystusa. ProwadzÄ cy pomĂłgĹ wszystkim zdaÄ sobie sprawÄ z tego, Ĺźe doĹwiadczenia uczestnikĂłw SzkoĹy WspĂłlnoty, dzielenie siÄ tym, co czĹowiek uĹwiadomiĹ sobie pracujÄ c nad tekstem jest darem, pomocÄ dla innych. PowaĹźne podejĹcie, przeĹźywanie spotkaĹ z uwagÄ i pragnieniem wydarzenia jest wzajemnym Ĺwiadectwem. JeĹźeli ktoĹ zauwaĹźyĹ czym moĹźe byÄ SW, to nawet kiedy upadnie, zdarzÄ siÄ sytuacje, spotkania, pozwalajÄ ce odkryÄ na nowo prawdziwÄ wartoĹÄ. Nie moĹźemy pozwoliÄ sobie na jedno, aby traktowaÄ SW jako rzecz do zrobienia, jako zadanie. Aby byÄ autentycznym trzeba ĹźyÄ pragnieniem, pytaniem. Kiedy na SzkoĹÄ WspĂłlnoty przychodzi ktoĹ nowy jest poruszony osobami, ktĂłre pytajÄ , szukajÄ , nie tymi, ktĂłre dajÄ odpowiedzi i tyle. OdpowiedĹş jest ĹaskÄ .
Spotkanie z osobami prowadzÄ cymi SzkoĹy WspĂłlnoty Spotkanie prowadzone przez Francesco Barberisa sobota 09.04.2016
ChciaĹbym przeczytaÄ wam pewien tekst, poniewaĹź, jak juĹź zapewne zrozumieliĹcie, w pracy SzkoĹy WspĂłlnoty bardzo waĹźna jest osoba prowadzÄ cego. WyobraĹźam sobie, Ĺźe to nie wy zdecydowaliĹcie o prowadzeniu SzkoĹy WspĂłlnoty, ale ktoĹ was o to poprosiĹ. Zgadza siÄ? Nikt sam nie braĹby na siebie tego problemu. Tak wiÄc, rĂłwnieĹź tutaj mamy do czynienia z pewnym wyborem. Ten fakt, Ĺźe ktoĹ poprosiĹ was o prowadzenie SzkoĹy WspĂłlnoty, jest po to, abyĹcie mogli pozostaÄ w relacji z osobÄ , ktĂłra was o to poprosiĹa. Wydaje mi siÄ, Ĺźe to jest rzecz najbardziej interesujÄ ca w prowadzeniu SzkoĹy WspĂłlnoty, to znaczy, moĹźliwoĹÄ pĂłjĹcia za. JeĹźeli odpowiedzialny za SW nie idzie za, niszczy samego siebie i wspĂłlnotÄ. Czy jesteĹcie gotowi, aby iĹÄ za? To jest prawdziwe pytanie. PoniewaĹź nie jest to przede wszystkim jakaĹ technika, ktĂłrej naleĹźy siÄ nauczyÄ, ale dyspozycyjnoĹÄ pĂłjĹcia za. Czy ta pierwsza rzecz jest jasna? Podajmy jeszcze jeden przykĹad. JeĹźeli ktoĹ przez rok prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty i nie rodzi siÄ w nim pragnienie skontaktowania siÄ z osobÄ , ktĂłra go o to poprosiĹa, jeĹźeli nie ma ochoty podzielenia siÄ doĹwiadczeniami z innymi prowadzÄ cymi, znaczyĹoby to, Ĺźe ta osoba nie prowadzi SzkoĹy WspĂłlnoty. ChciaĹbym przeczytaÄ pewien tekst ks. Giussaniego, nie po to aby kogoĹ z nas przestraszyÄ, ale by pomĂłc w rozumieniu jakie jest zadanie prowadzÄ cego we wspĂłlnocie. Ks. Giussani mĂłwi: âWszystko zaleĹźy od tego, kto prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty. JeĹźeli prowadzÄ cy jest obecnoĹciÄ , wĂłwczas rozumnoĹÄ i afektywnoĹÄ zostajÄ poruszone w odmienny sposĂłb, poniewaĹź to nowoĹÄ prowadzi. JeĹźeli natomiast prowadzi lekcjÄ, wĂłwczas nie jest obecnoĹciÄ i nie porusza nikogo. Co najwyĹźej uruchamia pewnÄ , dialektykÄ, dyskusjÄ, moĹźe wywoĹaÄ pewien ciÄ g myĹli, ale nastÄpnego dnia, po przebudzeniu, caĹy ten ciÄ g myĹli nie wiÄ Ĺźe siÄ z Ĺźyciemâ. PosĹuchajcie naprawdÄ dobrze, co mĂłwi ks. Giussani: âZnakiem, Ĺźe SzkoĹa WspĂłlnoty jest prowadzona jest to, Ĺźe ktoĹ wyszedĹ z niej odmienionyâ. Odmieniony nie oznacza szczÄĹliwy, na siĹÄ. MoĹźe odejĹÄ z dodatkowym pytaniem, z dramatem, ktĂłry zostaĹ otwarty, w kaĹźdym bÄ dĹş razie odmieniony w porĂłwnaniu do tego, jaki byĹ przed spotkaniem. Po drugie, ten, kto prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty musi uĹatwiÄ rozwĂłj spotkania, ktĂłre staĹo siÄ udziaĹem uczestniczÄ cej osoby. W koĹcowej syntezie powinien pomĂłc wszystkim zrozumieÄ w jaki sposĂłb to, co zostaĹo wspĂłĹdzielone (powiedziane) moĹźe byÄ poĹźyteczne dla kaĹźdego, pomĂłc w zauwaĹźeniu drogi i zachÄciÄ do niej. Trzecia i ostatnia uwaga. Ks. Giussani mĂłwi: âBez wiÄzi miÄdzy sĹowem a rzeczywistoĹciÄ (Ĺźyciem) nie moĹźna robiÄ SzkoĹy WspĂłlnotyâ. SzkoĹa WspĂłlnoty nie jest wĂłwczas wyrazem doĹwiadczenia. ChciaĹbym was teraz zapytaÄ, nie o to czy czujecie siÄ na siĹach, gdyĹź odpowiedĹş byĹaby zapewne, Ĺźe nie, nie czujemy siÄ na wysokoĹci tego zadania, ale czy pragniecie uczyÄ siÄ robiÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty w taki sposĂłb? PoniewaĹź wszystko od tego zaleĹźy. W zwiÄ zku z tym, co zostaĹo powiedziane nasuwa siÄ kilka uwag praktycznych. Potrzeba abyĹmy utrzymywali kontakt, musicie kontaktowaÄ siÄ miÄdzy sobÄ . MoĹźe siÄ wydarzyÄ, Ĺźe ktoĹ przeĹźywa kryzys, jest czymĹ zmartwiony i trzeba w tym sobie pomagaÄ. Nie moĹźna pozostawaÄ samemu. Czy pomagacie sobie w ten sposĂłb? Czy przynajmniej niektĂłrzy z was pomagajÄ sobie w ten sposĂłb? Druga wskazĂłwka praktyczna dotyczy sytuacji, kiedy ktoĹ zabiera gĹos na Szkole WspĂłlnoty i mĂłwi zbyt dĹugo. ProwadzÄ cy powinien przerwaÄ takÄ wypowiedĹş, aby pomĂłc osobie w dokonaniu porĂłwnania, w zauwaĹźeniu jaki jest zwiÄ zek tego, co mĂłwi z tym, co zostaĹo zaproponowane. DoĹwiadczenia powinny byÄ zwiÄzĹe, jasne, proste, tak, aby mogĹy wszystkim pomĂłc. Trzecia rzecz dotyczy aspektu, do ktĂłrego ks. Giussani przykĹadaĹ duĹźÄ wagÄ, a mianowicie SzkoĹa WspĂłlnoty to miejsce, do ktĂłrego trzeba zapraszaÄ wszystkich. Nie jest ona Bractwem. Bractwo to miejsce prywatne, SzkoĹa WspĂłlnoty publiczne. Wymiar misyjny oĹźywia SzkoĹÄ WspĂłlnoty, poniewaĹź jeĹźeli co jakiĹ czas przychodzi nowa osoba, zostajemy zmuszeni do zdania sobie sprawy z racji wĹasnej wiary, jak mĂłwiĹ Ĺw. PaweĹ. W tym kontekĹcie warto siÄgnÄ Ä do tekstu Dlaczego KoĹciĂłĹ, punkt Nowy rodzaj Ĺźycia, podpunkt b, Znaczenie instytucjonalne. Jest to paragraf bardzo waĹźny dla prowadzÄ cych SzkoĹÄ WspĂłlnoty, poniewaĹź ukazuje, Ĺźe od samego poczÄ tku w pierwszej wspĂłlnocie chrzeĹcijaĹskiej byĹy identyfikowane pewne osoby, ktĂłre pomagaĹy wszystkim w drodze, to, co my dzisiaj nazywamy byciem odpowiedzialnymi za SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Istotny jest rĂłwnieĹź podpunkt d, Czynnik, hierarchiczny, gdyĹź i tu jest poruszony temat tego, kto prowadzi. Bardzo zaleĹźy mi na tym, aby charyzmat ks. Giussaniego byĹ fascynujÄ cy dla ludzi, a do tego jest konieczne odkrycie na nowo piÄkna SzkoĹy WspĂłlnoty. Zostawmy róşne inicjatywy. SprĂłbujmy postawiÄ w centrum Ĺźycia Ruchu SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Tak wĹaĹnie dzieje siÄ teraz we WĹoszech: SzkoĹa WspĂłlnoty i gest charytatywny. ProwadzÄ cy SzkoĹÄ WspĂłlnoty musi byÄ Ĺwiadomy caĹej drogi jaka jest do przebycia, pewnego etapu ujÄtego np. w rozdziale tekstu. RozpoczynajÄ c pracÄ z przyjaciĂłĹmi, rĂłwnieĹź z tymi, ktĂłrzy zostali dopiero co zaproszeni i doĹÄ czajÄ w ostatnim momencie, moĹźe przedstawiÄ pytania, ktĂłre wczeĹniej sobie postawiĹ czytajÄ c ten fragment i zaproponowaÄ je wszystkim. Potem, na kolejnych spotkaniach, pracuj siÄ nad tekstem dokĹadnie, kawaĹek po kawaĹku. WaĹźne jest to, Ĺźe prowadzÄ cy ma ĹwiadomoĹÄ caĹoĹci. Na koĹcu kaĹźdej SzkoĹy WspĂłlnoty prowadzÄ cy robi syntezÄ, w ktĂłrej powinno wybrzmieÄ, Ĺźe to, co zrobiliĹmy jest elementem drogi. W czasie SzkoĹy WspĂłlnoty kaĹźdy moĹźe powiedzieÄ to, co chce, ale prowadzÄ cy musi pomĂłc w porĂłwnaniu, pomĂłc zrozumieÄ jaki jest zwiÄ zek tego o czym osoba mĂłwi z tym nad czym pracujemy. PoniewaĹź, aby ktoĹ byĹ w drodze, nie wystarczy, Ĺźe wstanie i powie coĹ, czym jest aktualnie zatroskany, albo coĹ, co przyjdzie mu wĹaĹnie na myĹl. Spotkanie SzkoĹy WspĂłlnoty koĹczy prowadzÄ cy, syntetycznie mĂłwiÄ c czego siÄ nauczyĹ, w Ĺwietle tego, co usĹyszaĹ i w porĂłwnaniu z tekstem. Ks. Giussani wskazywaĹ, Ĺźe âSynteza jest zakomunikowanym przykĹadem rozwoju doĹwiadczenia, ktĂłre w czasie SzkoĹy WspĂłlnoty staĹo siÄ udziaĹem tego, kto prowadziâ. ProwadzÄ cy, majÄ c na myĹli drogÄ, ktĂłrÄ chcemy przejĹÄ, istotna jest bowiem droga, w syntezie zbiera elementy, ktĂłre najbardziej wybrzmiaĹy w doĹwiadczeniach. Jest to praca bardzo wymagajÄ ca, ale budzÄ ca wiele entuzjazmu. Nie ma niczego piÄkniejszego.
Ja nie prowadzÄ SzkoĹy WspĂłlnoty. ZostaĹo tutaj powiedziane, Ĺźe kaĹźdy, kto prowadzi SzkoĹÄ WspĂłlnoty zostaĹ o to przez kogoĹ poproszony. W moim Ĺźyciu nie ma takiej osoby, poniewaĹź tam gdzie mieszkam, jestem sam. Bardzo siÄ modliĹem o moĹźliwoĹÄ uczestniczenia w SW w mojej obecnej sytuacji. OdpowiedĹş przyszĹa w ten sposĂłb, Ĺźe jestem tu i teraz z moimi pytaniami, na ktĂłre w tej chwili otrzymujÄ odpowiedzi. Wszystko to, co mĂłwisz o sposobie komunikowania siÄ, o Szkole WspĂłlnoty, przeĹźywam bardzo emocjonalnie, z wielkim wzruszeniem, bo widzÄ pedagogiÄ Pana Boga w moim Ĺźyciu, brak przypadkowoĹci i nie mogÄ zachowaÄ spokoju, Jestem przekonany, Ĺźe to, co usĹyszaĹem do tej pory, Ĺźe ty to mĂłwisz, i Ĺźe ja tu jestem, to wszystko jest po to, aby urodziĹa siÄ wspĂłlnota w moim mieĹcie. JadÄ c miaĹem mnĂłstwo wÄ tpliwoĹci, czy jestem adekwatny. Teraz mam pewnoĹÄ, Ĺźe chcÄ podjÄ Ä to wyzwanie.
To jest cud, Ĺźe po kilku godzinach spotkania, w kimĹ pojawiĹo siÄ takie pragnienie, to jest cud. Ks. Giussani zawsze nam mĂłwiĹ, Ĺźe towarzystwo, wspĂłlnota, przede wszystkim rodzi siÄ z samotnoĹci. PoniewaĹź pierwszÄ wspĂłlnotÄ jest to, co wydarzyĹo siÄ w twoim sercu dzisiejszego ranka. PierwszÄ wspĂłlnotÄ jest wiÄĹş, ktĂłrÄ przeĹźywasz z cĂłrkÄ . To jest wspĂłlnota. Czy to rozwinie siÄ rĂłwnieĹź z innymi osobami? To juĹź nie jest nasz problem. Ty moĹźesz powiedzieÄ Bogu: âJa jestem, jestem do dyspozycji, a Ty dziaĹajâ. I On bÄdzie dziaĹaĹ, On bÄdzie dziaĹaĹ, w sposĂłb, w jaki zechce i kiedy zechce. Ale to, co nam teraz powiedziaĹeĹ to jest cud, to jest wspĂłlnota. SÄ tysiÄ ce sposobĂłw, aby sobie towarzyszyÄ. Czasem wystarczy telefon, czasem wzajemne odwiedziny, ale to, co opisaĹeĹ, to juĹź jest towarzystwo.
Odczuwam jako problem fakt, Ĺźe studenci z ktĂłrymi prowadzÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty sÄ doĹÄ wierni jeĹźeli chodzi o przychodzenie na spotkania, natomiast jeĹźeli chodzi o tekst sÄ bardzo leniwi, nie czytajÄ tekstu SzkoĹy WspĂłlnoty. Czy mam siÄ uzbroiÄ w cierpliwoĹÄ i czy wystarczy jedna osoba, ktĂłra Ĺźyje, po to, Ĺźeby pewnego piÄknego dnia wszyscy zaczÄli czytaÄ i teĹź ĹźyÄ? Czy ty, kiedy siÄ przygotujesz do SzkoĹy WspĂłlnoty jesteĹ zadowolona? Nie, bo to mi nie wystarcza.
Szukaj radoĹci dla siebie. PomyĹl o dzieciach: czy satysfakcjÄ budzi to, co potrafiÄ zrobiÄ, czy sam fakt, Ĺźe sÄ ? To jest wĹaĹnie problem. Czy dajesz im czasem klapsa? Tak, niczego im nie darujesz. Dam ci jeszcze jedno dziecko, chcesz? Czy wystarczÄ ci te, ktĂłre masz? Zdecyduj. Popatrz, problemem nie jest dziecko, problemem jest to, abyĹmy pogĹÄbili racjÄ, motyw entuzjazmu z jakim podejmujemy to, co nam zostaĹo podarowane. JeĹźeli ktoĹ jest spokojny co do tego, przychodzi na SzkoĹÄ WspĂłlnoty i okazuje siÄ, Ĺźe nikt nie przeczytaĹ tekstu. MoĹźe powiedzieÄ: âJesteĹcie gĹupcami, Ĺźe nie czytaliĹcie, a zatem bierzmy siÄ do pracy, przeczytajmy razemâ, i jest zadowolony. Jest zadowolony, bo ma okazjÄ przeczytaÄ jeszcze raz. W przeciwnym razie oczekujemy od innych, Ĺźe wypeĹniÄ w nas to, co jest jeszcze puste, a nigdy tego nie wypeĹniÄ .
Synteza Francesco Barberis niedziela 10.04.2016
Przed chwilÄ ĹpiewaliĹmy razem sĹowa âZachowaj nasz lud w drodze, czuĹoĹciÄ twojej prawdziwej miĹoĹciâ. IleĹź tej czuĹoĹci doĹwiadczyliĹmy w czasie spÄdzonych tutaj dni. Jak bardzo jesteĹmy ukochani. To jest coĹ, co poprzedza wszystko: ta czuĹoĹÄ, ta miĹoĹÄ. 1. SkÄ d w CL bierze siÄ ten nieustanny nacisk na SzkoĹÄ WspĂłlnoty? PomyĹlcie o dzisiejszej Ewangelii. Jezus trzy razy pyta Piotra: âCzy ty mnie miĹujesz?â. Za trzecim razem Piotr aĹź Ĺşle siÄ z tym poczuĹ. Jednak Jezusa interesuje to pytanie, specjalnie stawia je trzy razy, aby uzyskaÄ trzy razy potwierdzenie. WĹaĹnie SzkoĹa WspĂłlnoty, pewien okreĹlony sposĂłb przeĹźywania i pragnienia jej, stanowi najbardziej konkretny sposĂłb odpowiadania na wielkÄ miĹoĹÄ, jakÄ nas ukochaĹ ks. Giussani. Jakby on pytaĹ nas nieustannie, poprzez SzkoĹÄ WspĂłlnoty: ale ty, ty Darku, ty Piotrze, czy chcesz byÄ czÄĹciÄ mojego Ĺźycia, czÄĹciÄ charyzmatu, ktĂłry BĂłg mi powierzyĹ? Czy interesuje ciÄ tego rodzaju praca na Szkole WspĂłlnoty? Czy pragniesz tego, co wydarzyĹo siÄ w czasie tego pĂłĹtora dnia? Tak, ale ja nie jestem w stanie, nie jestem zdolny do tego... To nie ma nic do rzeczy. Istotne jest czy tego pragniesz? PoniewaĹź to pragnienie jest najbardziej decydujÄ ce. Najbardziej decydujÄ ce, aby zaczÄ Ä coĹ nowego, coĹ oryginalnego, coĹ, co nie jest uznane za oczywiste. To jest pierwsza sprawa, ktĂłrÄ chciaĹem wam powiedzieÄ. 2. NastÄpnie nasuwa siÄ pytanie jaka nowoĹÄ rodzi siÄ z takiego sposobu robienia SzkoĹy WspĂłlnoty? Tak, jak myĹlaĹ o niej i chciaĹ jej ks. Giussani? Jaka nowoĹÄ Ĺźycia moĹźe zrodziÄ siÄ w miejscach, gdzie SzkoĹa WspĂłlnoty jest przeĹźywana w taki sposĂłb? Rodzi siÄ pewna oryginalna obecnoĹÄ, ktĂłra jest przeciwieĹstwem obecnoĹci reaktywnej. ObecnoĹÄ oryginalna nie jest zdeterminowana przez jakieĹ projekty, lub ich efekty, ale tylko i wyĹÄ cznie przez spotkany fakt. PosĹuchajcie, co mĂłwi ks. Giussani: âOsoba odnajduje siebie samÄ w Ĺźywym spotkaniuâ. PomyĹlcie o czasie, spÄdzonym tutaj razem. Mam w oczach niektĂłrych z was, w ktĂłrych to widziaĹem, na przykĹad wczoraj. To w wyniku spotkania, z wydarzenia pewnego spotkania, wyzwala siÄ speĹniona koncepcja siebie, nowe poznanie i nowa kreatywnoĹÄ, ktĂłre obejmujÄ kaĹźdy zakÄ tek Ĺźycia osobistego i spoĹecznego. To jest to, co moĹźe zdarzyÄ siÄ na Szkole WspĂłlnoty, jeĹźeli bÄdziemy jÄ przeĹźywaÄ jako pytanie, jako proĹbÄ, jako porĂłwnanie, bez Ĺźadnych redukcji. NowÄ osobowoĹciÄ , tÄ oryginalnÄ obecnoĹciÄ , jest osoba, ktĂłra wszystko stawia na owo wzruszenie, rodzÄ ce siÄ ze spotkania. W 1998 r. ks. Giussani byĹ juĹź bardzo chory, kiedy postawiono mu pytanie: âDlaczego Ruch, taki jak nasz, kĹadzie tak wielki nacisk na ÂŤjaÂť, i dlaczego dopiero teraz pojawia siÄ ten nacisk?â. OdpowiedĹş byĹa nastÄpujÄ ca: âPoczÄ tek Ruchu byĹ zdominowany problemem osoby. Kiedy spoĹeczeĹstwo wydaje siÄ tĹamsiÄ ciÄ i powstrzymywaÄ ekspresjÄ nowej osoby, kiedy hegemonia kulturalna i spoĹeczna dÄ Ĺźy do przenikania serca, w takiej sytuacji nadszedĹ czas osobyâ. Rozumiecie wiÄc dlaczego jest decydujÄ cym, aby podjÄ Ä na nowo oryginalnÄ , pierwotnÄ drogÄ SzkoĹy WspĂłlnoty? Dlaczego konieczne jest, aby wszystko postawiÄ na spotkanie i wydarzenie, jeĹźeli chodzi o metodÄ SzkoĹy WspĂłlnoty? JeĹźeli tak siÄ nie stanie bÄdziemy propozycjÄ nieatrakcyjnÄ , zarĂłwno dla nas samych, jak i dla innych. 3. To jest nasz wkĹad dla Ĺwiata. Ks. Giussani mĂłwi: âWĹaĹnie dlatego, Ĺźe Ĺźyjemy w spoĹeczeĹstwie takim, jakie wszyscy znamy, w spoĹeczeĹstwie absolutnie pluralistycznym, jedynÄ tamÄ dla wĹadzy jest ÂŤjaÂť, ÂŤjaÂť, ktĂłremu samoĹwiadomoĹÄ umoĹźliwia przeĹźycie w tym kontekĹcie, bez poddania siÄ wĹadzyâ. Prawdziwym wyzwaniem, jakie mamy przed sobÄ jest to, w jaki sposĂłb moĹźemy wszystkim zaproponowaÄ coĹ, co moĹźe byÄ bardziej atrakcyjne od tego, co ludzie mogÄ wybieraÄ, redukujÄ c doniosĹoĹÄ wĹasnego pragnienia. Dlatego teĹź dzisiaj, bardziej niĹź kiedykolwiek, w naszym Ruchu stawia siÄ w centrum prawdziwe podÄ Ĺźanie za charyzmatem. ZakoĹczÄ sĹowami ks. Giussaniego. PosĹuchajcie jak mĂłwiĹ on o swoim charyzmacie: âIstniejÄ dwie fundamentalne reguĹy, aby charyzmat byĹ przeĹźyty, jako posĹuszeĹstwo, ktĂłre umoĹźliwi Ruchowi komunikowanie pamiÄci o Chrystusie i Ĺwiadczenie o Nim. Przede wszystkim jednoĹÄâ. JednoĹÄ, ktĂłra w Polsce jest gwarantowana przez obecnoĹÄ ks. Jurka, a nastÄpnie przez dialog miÄdzy nami, miÄdzy róşnymi wspĂłlnotami. Bez tego odniesienia wszystko zostaje zredukowane i poddane interpretacji. Zamiast posĹuszeĹstwa zwyciÄĹźa wĹaĹnie interpretacja. PoniewaĹź w posĹuszeĹstwie potwierdzasz coĹ, co spotkaĹeĹ, coĹ, co jest wiÄksze od ciebie, od czego oczekujesz zbawienia â wĹaĹnie wydarzenie. Natomiast w interpretacji, we wĹasnym decydowaniu w jaki sposĂłb Ruch powinien siÄ rozwijaÄ, nie robisz nic innego, jak tylko potwierdzasz siebie samego, ale wĂłwczas nie ma juĹź drogi. Pozostaje jedynie dyskusja, zarozumiaĹoĹÄ i podziaĹy. Tak mĂłwi ks. Giussani. DrugÄ cechÄ przeĹźywania charyzmatu jest wolnoĹÄ. To osobista odpowiedzialnoĹÄ. DostaĹeĹ w rÄce skarb, ktĂłrym jest SzkoĹa WspĂłlnoty i moĹźesz go uĹźyÄ jak zechcesz. MoĹźesz go rĂłwnieĹź zniszczyÄ. Charyzmat przechodzi przez ciebie, przez twojÄ wolnoĹÄ, przez twojÄ odpowiedzialnoĹÄ przepeĹnionÄ rozumem i sercem, w przylgniÄciu do faktu, ktĂłry zostaĹ ci podarowany. WolnoĹÄ jest wĹaĹnie umiejÄtnoĹciÄ rozpoznania tego daru, otwartoĹciÄ na niego, umiejÄtnoĹciÄ oddania siÄ Temu, ktĂłry ciÄ pochwyciĹ, bez jakichkolwiek miar.
|