Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2016 (marzec / kwiecieĹ) Rok miĹosierdzia. Ĺwiadectwo. Jean Vanier SzczÄĹliwe Ĺźycie Jeana "MiĹosierdzie jest spotkaniem". Z tego, do ktĂłrego doszĹo miÄdzy nim a dwoma psychicznie chorymi osobami, zrodziĹa sie historia, "ktĂłrej nigdy bym siÄ nie spodziewaĹ". Jean Vanier, teolog i filozof, przewodzi obecnym na caĹym Ĺwiecie wspĂłlnotom Arka oraz ruchowi Wiara i ĹwiatĹo. PojechaliĹmy go odwiedziÄ, by odkryÄ, czego nauczyĹ siÄ, czyniÄ c miĹosierdzie. Maurizio Vitali Jean Vanier jest jednym z najwiÄkszych ĹwiadkĂłw chrzeĹcijaĹskiej caritas naszych czasĂłw. UrodziĹ siÄ w 1928 roku w Genewie w kanadyjskiej rodzinie. Ojciec, bohaterski ĹźoĹnierz pierwszej wojny Ĺwiatowej, zostaĹ ambasadorem, a wreszcie generalnym gubernatorem Kanady. MĹodziutki Jean najpierw sĹuĹźy jako oficer marynarki w brytyjskiej, a potem w kanadyjskiej Royal Navy; nastÄpnie zostaje wykĹadowcÄ filozofii w ParyĹźu i Toronto; wreszcie pozostawia caĹÄ karierÄ, tworzy maĹÄ wspĂłlnotÄ wraz z dwoma gĹÄboko upoĹledzonymi intelektualnie mÄĹźczyznami i zamieszkuje z nimi w maĹej wiosce Trosly-Breuil w Pikardii, w pĂłĹnocno-wschodniej Francji. Jest rok 1964 i wĹaĹnie w ten sposĂłb powstaje Arka, ktĂłra liczy teraz 140 wspĂłlnot rozsianych na piÄciu kontynentach, gdzie ludzie odepchniÄci przez spoĹeczeĹstwo mieszkajÄ i ĹźyjÄ razem z przygarniajÄ cymi ich osobami. Jean powoĹaĹ takĹźe do istnienia ruch Wiara i ĹwiatĹo, liczÄ cy dzisiaj 1500 obecnych na caĹym Ĺwiecie grup, ktĂłremu przyĹwiecajÄ te same ideaĹy, co wspĂłlnocie Arka, przeĹźywane podczas spotkaĹ, rekolekcji, wspĂłlnych wakacji. W wieku 88 lat nestor miĹosierdzia wciÄ Ĺź jest wysoki i postawny niczym dÄ b, pochylony tylko nieco pod ciÄĹźarem lat, Ĺagodny i czuĹy â moĹźna by powiedzieÄ: miĹosierny â jak dobry ojciec. âComunione e Liberazione!â â wykrzykuje, otwierajÄ c bramkÄ tego samego domku, w ktĂłrym zamieszkaĹ póŠwieku temu. UĹcisk na powitanie. Vanier krÄ ĹźyĹ po Ĺwiecie, spotykaĹ papieĹźy, ĹwiÄtych, przywĂłdcĂłw paĹstwowych, otrzymywaĹ zaszczytne wyróşnienia. Ale wciÄ Ĺź mieszka w dwĂłch maĹych pomieszczeniach, kuchni i niewielkim gabinecie, tak bardzo przypominajÄ cych mieszkanie ksiÄdza Giussaniego przy ulicy Martinengo, poĹoĹźone na poĹudniowo-wschodnich obrzeĹźach Mediolanu. âLe père Giussani! [KsiÄ dz Giussani!] KtĂłry to byĹ rok? â 1998â. Vanier wciÄ Ĺź nosi niezatarte wspomnienie Ĺwiadectwa o ĹźebrakuâprotagoniĹcie historii, ktĂłre ksiÄ dz Giussani wygĹosiĹ przed PapieĹźem. âByĹ juĹź wtedy chory, czy tak?â Widocznie ta postaÄ Ĺźebraka âinterpretujeâ jego Ĺźycie i dzieĹo. Ĺťeby mĂłwiÄ o miĹosierdziu, âsiĹÄ rzeczy muszÄ opowiedzieÄ o swoim doĹwiadczeniu â mĂłwi. â DoĹwiadczeniu absolutnie zdumiewajÄ cym, ktĂłrego nigdy bym siÄ nie spodziewaĹâ. Wszystko rozpoczyna siÄ w 1963 roku, kiedy jako mĹody profesor miaĹ okazjÄ odwiedziÄ âinstytutâ, w ktĂłrym ĹźyĹo w zamkniÄciu 80 umysĹowo chorych osĂłb. Jednym sĹowem, dom wariatĂłw. âPrzeraĹźajÄ ce miejsce, peĹne przemocy, w ktĂłrym te osoby byĹy traktowane nieludzkoâ. ChciaĹby rozsadziÄ tÄ zawstydzajÄ cÄ sytuacjÄ, zmieniÄ wszystko; ale morze potrzeb jest tak nieprzebrane, Ĺźe czuje siÄ zagubiony. I oto zaskakujÄ cy fakt: spotkanie z dwoma mÄĹźczyznami z grona tych biedakĂłw, RaphaĂŤlem i Philippem, podsuwa mu rozwiÄ zanie. Postanawia zaczÄ Ä wspĂłĹdzieliÄ z nimi Ĺźycie. âWĹaĹnie tak: miĹosierdzie jest spotkaniemâ.
Gdzie i jak. Jeana nigdy nie satysfakcjonowaĹa wczeĹniejsza praca, ktĂłrÄ oczywiĹcie kochaĹ i ktĂłra przynosiĹa mu zysk. âChciaĹem podÄ ĹźaÄ za Jezusem, ale nie znalazĹem jeszcze swojej drogi. MiaĹem jakby wraĹźenie, Ĺźe jest coĹ innego, czego Jezus chce ode mnie. Ale nie wiedziaĹem, gdzie ani jakâ. Ale w jaki sposĂłb zrozumiaĹ, Ĺźe to spotkanie byĹo miĹosierdziem, Ĺźe byĹo tym, czego poszukiwaĹ? âPoniewaĹź byliĹmy szczÄĹliwi. Oni byli szczÄĹliwi, poniewaĹź zostali uwolnieni od zakĹadu psychiatrycznego oraz nieludzkoĹci, poniewaĹź odkryli, Ĺźe sÄ osobami posiadajÄ cymi wartoĹÄ; ja byĹem szczÄĹliwy, poniewaĹź Pan pokazaĹ mi drogÄ, moje powoĹanieâ. To, co robi Jean, jest rewolucjÄ bÄdÄ cÄ owocem wiary przygarniajÄ cej czĹowieczeĹstwo. WĂłwczas wszÄdzie na Ĺwiecie chorzy psychicznie byli umieszczani w zakĹadach psychiatrycznych: âOdepchniÄci i wyizolowani, poniewaĹź uchodzili za powĂłd do wstydu dla rodzicĂłw i kĹopot dla spoĹeczeĹstwa, oraz poniewaĹź ich niepeĹnosprawnoĹÄ byĹa postrzegana jako kara od Bogaâ â wyjaĹnia Vanier. Dlaczego wĹaĹnie w Trosly? Tam mieszkaĹ pewien zaprzyjaĹşniony zakonnik, przyjaciel Jeana, oraz istniaĹo ambulatorium zaĹoĹźone przez dobrych psychiatrĂłw. âMiaĹem wsparcie duchowe i medyczneâ. Nadzwyczajne i szczÄĹliwe Ĺźycie Jeana jest wspĂłĹdzieleniem drobnych codziennych gestĂłw, takich jak robienie zakupĂłw, dbanie o porzÄ dek w domu, gotowanie, organizowanie prac, ksztaĹcenie, zachowywanie dobrych relacji z sÄ siadami. I oczywiĹcie doglÄ danie terapii. âOdkryĹem prawdÄ sĹĂłw Jezusa przywoĹanych w 14. rozdziale Ewangelii Ĺw. Ĺukasza: kiedy wydajecie ucztÄ, nie zapraszajcie krewnych, bogatych sÄ siadĂłw, przyjaciĂłĹ, ale ubogich, kalekich, chorych i ociemniaĹych, a bÄdziecie szczÄĹliwi. RadoĹÄ byĹa pierwszym symptomem, pierwszÄ dokumentacjÄ miĹosierdziaâ. TrafiajÄ tu bardzo trudne osoby, agresywne: nic nie byĹo Ĺatwe w historii Arki. âAle miĹosierdzie, ktĂłre towarzyszyĹo caĹemu mojemu Ĺźyciu, pozwoliĹo rozwijaÄ siÄ dzieĹuâ. Vanier myĹli o papieĹźu Franciszku, ktĂłrego niezwykle podziwia, o jego ponawianym nieustannie zaproszeniu do wychodzenia na peryferie egzystencji, do kontaktu z ubogimi, do âspotykania ich i uczenia siÄ od nichâ. A on, Jean, czego siÄ nauczyĹ? âĹťe ludzie ubodzy, pokorni, zepchniÄci na margines albo wykolejeni majÄ zdrowe i otwarte serca; bardzo potrzebujÄ wiedzieÄ, Ĺźe jest ktoĹ, kto ich kocha. Tylko to moĹźe oddaliÄ zniechÄcenie, poczucie braku wartoĹci, nienawiĹci do Boga i samego siebieâ. Spotkanie jest sĹowem, ktĂłre wciÄ Ĺź powraca w opowiadaniu i refleksji Vaniera. Jest to sĹowo, ktĂłre odróşnia czynienie czegoĹ dla innych od wspĂłĹdzielenia. WyjaĹnia, odwoĹujÄ c siÄ do bardzo ĹwieĹźego epizodu. âWczoraj wieczorem dyrektor jednej z naszych wspĂłlnot w Australii opowiedziaĹ mi, Ĺźe przechodzÄ c przez park, natchnÄ Ĺ siÄ na mÄĹźczyznÄ umierajÄ cego z przedawkowania. ZatrzymaĹ siÄ, by mu pomĂłc. I go rozpoznaĹ, poniewaĹź niegdyĹ w przeszĹoĹci przewinÄ Ĺ siÄ przez wspĂłlnotÄ Arka. WziÄ Ĺ go w ramiona; a tamten wyszeptaĹ mu: ÂŤZawsze chciaĹeĹ mnie zmieniÄ, ale nigdy nie chciaĹeĹ siÄ ze mnÄ spotkaÄÂťâ. Co takiego we wspĂłĹczesnym Ĺwiecie najbardziej przeciwstawia siÄ miĹosierdziu? Vanier nie ma wÄ tpliwoĹci: separacja i strach; wznoszone przez ludzi mury podziaĹu. Ten, ktĂłry otacza Betlejem; siatki stawiane po to, by odepchnÄ Ä uchodĹşcĂłw oraz zdesperowanych; ale takĹźe mury ludzkiego i spoĹecznego wyobcowania. Tak jak to jest w Santiago w Chile: âDroga z lotniska do miasta prowadzi miÄdzy skupiskiem nÄdznych barakĂłw, ustawionych po lewej stronie, a dzielnicami osĂłb dobrze sytuowanych i chronionych przez policjÄ z drugiej; i nikt nigdy nie przechodzi przez tÄ drogÄâ. ZnĂłw myĹl biegnie do papieĹźa Franciszka: âSeparacja jest tym, co najbardziej niepokoi Ojca ĹwiÄtego. Dlatego jego pontyfikat, tak jak byĹ nim juĹź pontyfikat Jana PawĹa II, jest wielkim dzieĹem spotkania i jednoĹci, budowania mostĂłwâ. Na pytanie, czy nie wydaje mu siÄ, Ĺźe wspĂłĹczesny KoĹcióŠpotrzebuje odkryÄ miĹosierdzie na nowo, nestor odpowiada, wzdychajÄ c: âEch, to nie jest Ĺatweâ. I opowiada o przeorze jednego z zakonĂłw, ktĂłry zostaĹ wychowany tak, by zawsze we wszystkim byÄ pierwszym: najlepszy ze skautĂłw, najlepszy w klasie, zakonnik zgromadzenia, ktĂłre uwaĹźa siÄ za najlepsze. Wszystko perfekcyjnie udane i perfekcyjnie klerykalne: âAle polecenie Jezusa jest inne. On mĂłwi: bÄ dĹşcie miĹosierniâ.
Doktryna i bĹÄ d. We wspĂłĹczesnym KoĹciele sÄ tacy, ktĂłrzy przeciwstawiajÄ miĹosierdzie Prawdzie i uwaĹźajÄ , Ĺźe bycie âwspĂłĹczujÄ cymiâ â na przykĹad w stosunku do homoseksualistĂłw albo rozwiedzionych â jest zaprzeczeniem ĹcisĹej doktryny i milczÄ cym przyzwoleniem na bĹÄ d. âUtrzymujÄ , Ĺźe sÄ doskonali, poniewaĹź gĹoszÄ doskonaĹÄ doktrynÄ â komentuje Vanier. â Ale czy rozmawiali kiedyĹ z prostytutkÄ , zĹodziejem, chorym psychicznie, homoseksualistÄ ? Czy kiedykolwiek zbliĹźyli siÄ do niego, wysĹuchali? Wiem, Ĺźe nie zawsze znajduje siÄ rozwiÄ zanie problemĂłw. Ale trzeba zaczÄ Ä od spotkania miÄdzy mnÄ a tobÄ , miedzy ÂŤjaÂť i ÂŤtyÂťâ. Vanier w Ĺźadnym razie nie podwaĹźa ĹcisĹej doktryny, w kwestii seksualnoĹci napisaĹ na przykĹad ksiÄ ĹźkÄ, ktĂłrej tytuĹ nie pozostawia wÄ tpliwoĹci: MÄĹźczyznÄ i kobietÄ stworzyĹ ich; a tym bardziej nie umniejsza koniecznoĹci istnienia prawa. âMiĹosierdzie nie odejmuje niczego prawuâ. I opowiada o pewnej dziewczynie, przyjÄtej w Arce, wĹaĹnie w Trosly, z powaĹźnym upoĹledzeniem umysĹowym, ze sparaliĹźowanÄ rÄkÄ , ktĂłra od zawsze zachowywaĹa siÄ bardzo agresywnie. âTaka jest, poniewaĹź przez caĹe Ĺźycie byĹa odrzucana i spychana na margines: przez rodzicĂłw, szkoĹÄ, kolegĂłw. MogĹa popaĹÄ w depresjÄ zamiast staÄ siÄ agresywna, mĂłwiÄ psychiatrzy, wtedy nikomu by nie przeszkadzaĹa. Tymczasem jest brutalna, a jej przemoc jest wezwaniem skierowanym do kogoĹ, aby kochaĹ jÄ bezwarunkowo. Co jÄ obchodzi, czy ktoĹ zbliĹźy siÄ do niej, gĹoszÄ c doktrynÄ i prawo, jeĹli nie spotka siÄ z niÄ w rzeczywisty sposĂłb?â.
âNormalniâ ludzie. Czy miĹosierdzie moĹźe wiÄc mieÄ znaczenie spoĹeczne? Czy moĹźe byÄ wrÄcz kryterium w polityce albo miÄdzynarodowej dyplomacji? âOczywiĹcie. SÄ na Ĺwiecie wspĂłlnoty Arka, w ktĂłrych Ĺźycie wspĂłĹdzielÄ Izraelczycy i PalestyĹczycy, chrzeĹcijanie i muzuĹmanie. I sÄ one znakiem i poczÄ tkiem wielkiej zmiany. A co powiedzieÄ o dziaĹaniu PapieĹźa i Stolicy Apostolskiej? Cóş to byĹ za widok spotkanie Franciszka z patriarchÄ Cyrylem! Wiem, Ĺźe nie brakowaĹo gĹosĂłw krytyki, ale jest to owoc miĹosierdzia, ktĂłre zmienia historiÄâ. MĂłwi Pan wciÄ Ĺź o najbardziej nieszczÄĹliwych, potrzebujÄ cych miĹosierdzia. A inni, ci, ktĂłrzy majÄ siÄ dobrze? âPotrzebujÄ go jeszcze bardziej, poniewaĹź stali siÄ obojÄtni i cyniczni. PoznaĹem jednego bankowca. CzĹowieka sukcesu we wszystkich dziedzinach. DopĂłki nie okazaĹo siÄ, Ĺźe jego cĂłrka cierpi na powaĹźne upoĹledzenie umysĹowe, a wĂłwczas poczuĹ siÄ caĹkowicie zagubiony. Dopiero, kiedy spotkaĹ innych z podobnymi problemami i znalazĹ w nich przyjacielskie oparcie, zaczÄ Ĺ odkrywaÄ miĹosierdzie, to znaczy prawdÄ o samym sobieâ. ZresztÄ kto powiedziaĹ, Ĺźe zdrowi ludzie sÄ szczÄĹliwi? IluĹź jest zranionych, a wydajÄ siÄ mieÄ dobrze⌠âUkrywajÄ zranienie. Tymczasem zranienie trzeba przyjÄ Ä; jest ono darem, ktĂłry pomaga nam uznaÄ to, jacy jesteĹmy, ubodzy i potrzebujÄ cy wszystkiego. A BĂłg sĹyszy krzyk ubogiegoâ. |