Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2016 (marzec / kwiecieĹ) Pierwszy Plan. Abp Paolo Pezzi CoĹ, co istnieje Ojciec ĹwiÄty i rosyjski patriarcha spotkali siÄ. Nigdy wczeĹniej do tego nie doszĹo. Katolicki arcybiskup Moskwy Paolo Pezzi wyjaĹnia, dlaczego uĹcisk wymieniony miÄdzy Franciszkiem a Cyrylem na Kubie nie tylko otwiera nowy rozdziaĹ w historii, ale pokazuje sposĂłb, w jaki PapieĹź patrzy na Ĺwiat, politykÄ i miĹosierdzie. Luca Fiore âNie chcÄ powiedzieÄ, Ĺźe miaĹy profetycznÄ wartoĹÄ, ale te ikony, ktĂłre kazaĹem umieĹciÄ na oĹtarzu w katedrze⌠ChciaĹem, by przedstawiaĹy ĹwiÄtych Piotra i Andrzeja, ktĂłrzy byli zresztÄ braÄmi. Pierwszy byĹ ojcem KoĹcioĹa ĹaciĹskiego w Rzymie, pierwszym papieĹźem, a drugi â przywĂłdcÄ KoĹcioĹa konstantynopolitaĹskiego, z ktĂłrego zrodziĹ siÄ KoĹcióŠrosyjski, dlatego zostaĹ patronem Rosjiâ. Arcybiskup diecezji Matki KoĹcioĹa w Moskwie Paolo Pezzi powraca do faktu sprzed niecaĹego roku i myĹli o tym, co wydarzyĹo siÄ w Hawanie 12 lutego: uĹcisk papieĹźa Franciszka i patriarchy Cyryla: âJest to uĹcisk Piotra i Andrzeja. PatrzÄ c na te obrazy, mam wraĹźenie, Ĺźe w tym objÄciu, w tym spotkaniu jest wszystkoâ. MarzyĹ o nim Jan PaweĹ II, zabiegaĹ o nie Benedykt XVI, argentyĹski PapieĹź przywoĹywaĹ je od swojego pierwszego pojawienia siÄ w loggi Ĺw. Piotra. Wszystko wydawaĹo siÄ zablokowane przez weta ciÄ ĹźÄ ce od wiekĂłw oraz przez ochĹodzenie stosunkĂłw w ostatnich dziesiÄcioleciach. KoĹcióŠgreko-katolicki na Ukrainie, katolickie diecezje ustanowione w Rosji po upadku reĹźimu sowieckiego, a nastÄpnie oskarĹźenie o prozelityzm. Sam arcybiskup Pezzi przybyĹ do Rosji jako misjonarz Bractwa Ĺw. Karola Boromeusza na poczÄ tku lat 90. i przez dĹugi czas odczuwaĹ na wĹasnej skĂłrze mroĹźÄ cy Teraz na terenie lotniska JosĂŠ MartĂŹ dochodzi do spotkania, prowadzone sÄ dĹugie rozmowy, podpisana zostaje WspĂłlna deklaracja, ktĂłra odciĹnie siÄ nie tylko na relacji miÄdzy dwoma siostrzanymi KoĹcioĹami. Od przeĹladowanych chrzeĹcijan po sekularyzm, od obrony rodziny po odrzucenie relatywizmu. Do gestĂłw dochodzÄ sĹowa. SÄ to sĹowa wygĹadzone przez âwyjadaczyâ koĹcielnej dyplomacji, sformuĹowane na nowo dawne problemy. Ale na koniec w umyĹle i w duszy katolickiego biskupa na prawosĹawnej ziemi pozostaje jeden obraz: âPapieĹź mĂłwi: ÂŤWreszcie! JesteĹmy braÄmiÂť. Patriarcha, ktĂłry odpowiada: ÂŤTeraz wszystko bÄdzie ĹatwiejszeÂť. Za kaĹźdym razem, gdy bÄdÄ patrzeÄ na ikony w katedrze moskiewskiej, bÄdÄ musiaĹ powrĂłciÄ myĹlÄ do tego ich uĹciskuâ.
Jakie odczucia towarzyszyĹy Jego Eminencji, gdy Jego Eminencja ĹledziĹ z Mokwy spotkanie w Hawanie? WdziÄcznoĹÄ. Kiedy dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe to spotkanie siÄ odbÄdzie, i kiedy zobaczyĹem, Ĺźe do niego doszĹo, poczuĹem przepeĹniajÄ cÄ mnie wdziÄcznoĹÄ. NajwaĹźniejsze jest dla mnie to, Ĺźe spotkanie siÄ odbyĹo. Podczas modlitewnego czuwania w naszej katedrze, w wigiliÄ tego wydarzenia, powiedziaĹem, Ĺźe spotkanie dla nas, chrzeĹcijan, ma ogromnÄ wartoĹÄ. To wĹaĹnie poprzez spotkanie komunikuje siÄ chrzeĹcijaĹstwo. Ĺťeby siÄ spotkaÄ, trzeba byÄ Ĺźywymi ludĹşmi. JeĹli spotkanie jest moĹźliwe, wĂłwczas jest jeszcze nadzieja i otwierajÄ siÄ perspektywy.
Jaki jest osÄ d Jego Eminencji na temat WspĂłlnej deklaracji? OtwierajÄ siÄ nowe aspekty, ktĂłre osÄ dzam pozytywnie. Dokument mĂłwi o wielu sprawach. MoĹźna by spekulowaÄ co do niektĂłrych sformuĹowaĹ, odmiennych w wersji rosyjskiej i wĹoskiej, ale nie jestem z zawodu egzegetÄ . W kaĹźdym razie dostrzegam dwa waĹźne aspekty. Po pierwsze, podkreĹla siÄ koniecznoĹÄ wspĂłlnego dawania Ĺwiadectwa. Zadaniem KoĹcioĹĂłw â ktĂłre w gruncie rzeczy jest zadaniem kaĹźdego chrzeĹcijanina â jest dawanie Ĺwiadectwa o Chrystusie; jeĹli moĹźna to robiÄ wspĂłlnie, siĹa Ĺwiadectwa jest nieskoĹczenie wiÄksza. JeĹli dodamy potem, Ĺźe treĹciÄ takiego Ĺwiadectwa jest gĹoszenie miĹosierdzia, przebaczenia, objÄcie â uĹcisk, ktĂłry widzieliĹmy na Kubie â ta dynamika zyskuje jeszcze wiÄkszÄ siĹÄ.
A drugi aspekt? Nie wiem, ile osĂłb siÄ ze mnÄ zgodzi co do pewnej specyficznej i delikatnej kwestii, jakÄ jest sprawa Ukrainy. Ale moim zdaniem waĹźne jest, Ĺźe w dokumencie o greko-katolikach mĂłwi siÄ jako o KoĹciele. Oznacza to uznanie przede wszystkim tego, Ĺźe poprzez tÄ chrzeĹcijaĹskÄ rzeczywistoĹÄ przechodzi dobro. I Ĺźe drugi moĹźe byÄ uwaĹźany nie tyle za wroga politycznego czy religijnego, ale za kogoĹ, z kim siÄ rozmawia. KogoĹ, z kim siÄ spotyka. Prawdopodobnie nie znajdzie siÄ wiele osĂłb odczytujÄ cych ten fragment tak, jak ja go odczytujÄ, ale dostrzegam takĹźe taki aspekt.
Na czym polega relacja miÄdzy Ĺwiadectwem a poszukiwaniem jednoĹci? SÄ dzÄ, Ĺźe kiedy daje siÄ pierwszeĹstwo Ĺwiadectwu, juĹź wychodzi siÄ od czegoĹ, co jest zjednoczone. W przeciwnym razie nie moĹźna by mĂłwiÄ o Ĺwiadectwie dawanym wspĂłlnie. To, co jednoczy, moĹźe byÄ bardzo kruche. W Deklaracji jest mowa o âwspĂłlnej tradycjiâ, ktĂłra jest oczywiĹcie podziurawiona, naznaczona wieloma zranieniami. Ale wydaje mi siÄ, Ĺźe jest przede wszystkim uznaniem czegoĹ, co istnieje, a nie tego, co musimy dodaÄ albo naprawiÄ, choÄ to takĹźe z pewnoĹciÄ wystÄpuje. Lecz w pierwszej kolejnoĹci jest utwierdzeniem tego, co istnieje. UwaĹźam, Ĺźe jeĹli wyjdziemy od posiadanego przez nas skarbu, od naszego doĹwiadczenia Chrystusa, wĂłwczas moĹźemy je takĹźe komunikowaÄ, to znaczy dawaÄ o nim Ĺwiadectwo.
PapieĹź Franciszek bardzo zabiegaĹ o to spotkanie, ktĂłrego pragnÄli juĹź jego poprzednicy, z zapaĹem, ktĂłry wielu osobom wydaje siÄ ĹwiadczyÄ o braku ĹwiadomoĹci co do nierozwiÄ zanych od wiekĂłw wÄzĹĂłw. MyĹlÄ, Ĺźe obecny PapieĹź i jego sposĂłb postÄpowania sÄ czÄĹciÄ âBoĹźych niespodzianekâ, o ktĂłrych czÄsto mĂłwi Franciszek. BĂłg zawsze wyprzedza nas z prawej strony, ânielegalnieâ. Musimy siÄ przyzwyczaiÄ do niespodzianek, jakie On nam robi. Wydaje mi siÄ, Ĺźe wybrany przez PapieĹźa sposĂłb postÄpowania jest najbardziej skuteczny. OĹwiadczenie: âJeĹli mnie wzywasz, przyjadÄâ, postawienie wstÄpnych warunkĂłw; stwierdzenie wobec wszystkich: âJesteĹmy braÄmiâ, âposĹugujemy siÄ tym samym credoâ⌠Te sĹowa wyraĹźajÄ perspektywÄ, w ktĂłrej problemy â w czasie uznanym za najlepszy nie przez nas, ale przez Boga â byÄ moĹźe znajdÄ rozwiÄ zanie. Jedna rzecz jest pewna: poza tÄ perspektywÄ wÄzĹy nigdy nie zostanÄ rozsupĹane. W tym sensie sÄ dzÄ, Ĺźe to, co siÄ wydarzyĹo, jest bardzo interesujÄ ce. Nie zapominajmy, Ĺźe PapieĹź zaraz po zĹoĹźeniu podpisu powiedziaĹ, Ĺźe âjednoĹÄ tworzy siÄ w drodzeâ. Nie oznacza to, Ĺźe wspĂłlne deklaracje nie sÄ dobre, ale oznacza wejĹcie w perspektywÄ spotkania. Trzeba spojrzeÄ sobie w twarz. Nie uwaĹźaÄ drugiego za przeciwnika, ale za potencjalnego towarzysza drogi.
KtoĹ mĂłwiĹ o âdyplomacji miĹosierdziaâ, niepolitycznym zachowaniu, ktĂłre ma efekty âpolityczneâ, poniewaĹź rozwiÄ zuje wÄzĹy i zapoczÄ tkowuje nowe procesy. ByÄ moĹźe jest to w jakimĹ stopniu hazard, lecz to wĹaĹnie jest zadaniem chrzeĹcijaĹstwa. Jezus Chrystus nie myĹlaĹ o rozwiÄ zywaniu problemĂłw politycznych, ale przychodzÄ c na ziemiÄ, daĹ takĹźe perspektywÄ stawiania im czoĹa i rozwiÄ zywania ich. Tak czyniĹ KoĹcióŠw caĹej historii. Jego zadaniem jest sugerowanie, dawanie wskazĂłwek i dostarczanie narzÄdzi. Podejmowanie gestĂłw, ktĂłre uĹatwiĹyby znalezienie takĹźe politycznych rozwiÄ zaĹ. A jego rozmĂłwcami sÄ ludzie dobrej woli; nie wyklucza siÄ spoĹrĂłd nich tych, na ktĂłrych spoczywa odpowiedzialnoĹÄ polityczna i sprawowanie wĹadzy. Franciszek zmierza w tym kierunku. OczywiĹcie w niektĂłrych momentach robi to w bardzo radykalny sposĂłb. Ale to znajduje siÄ w naturze chrzeĹcijaĹstwa i KoĹcioĹa. W niektĂłrych przypadkach byliĹmy Ĺwiadkami niemal bezpoĹrednich efektĂłw politycznych. PomyĹlmy o tym, co zostaĹo zrobione dla relacji miÄdzy Stanami Zjednoczonymi a KubÄ , o odwaĹźnej wizycie w Ĺrodkowej Afryce, o modlitewnym czuwaniu w intencji Syrii.
Czy spotkanie na Kubie zmieni codziennÄ pracÄ Jego Eminencji? CoĹ juĹź siÄ zmieniĹo: sposĂłb, w jaki ja sam stajÄ wobec rzeczywistoĹci. Przede wszystkim od kiedy zostaĹem biskupem, zauwaĹźyĹem jednÄ rzecz: prawie caĹkowicie zniknÄĹa przestrzeĹ miÄdzy âtym, co osobisteâ a sĹuĹźbÄ KoĹcioĹowi. W ten sposĂłb dzisiaj, wstajÄ c rano, jestem bardziej wdziÄczny. Kiedy na nowo biorÄ siÄ do pracy, jestem bardziej sprowokowany, by patrzeÄ, pytaÄ, poszukiwaÄ, w jaki sposĂłb BĂłg sprĂłbuje mnie zadziwiÄ. Bardziej pragnÄ siÄ nawrĂłciÄ. To jest przemiana wprowadzajÄ ca we mnie perspektywÄ, ktĂłra doprowadziĹa do uĹcisku miÄdzy Franciszkiem a Cyrylem.
A w osobach z otoczenia Jego Eminencji w Ĺwiecie prawosĹawnym? ZauwaĹźyĹem jednÄ pozytywnÄ rzecz, ktĂłra mnie uderzyĹa: ludzie nie bojÄ siÄ juĹź spotykaÄ. Po uĹcisku wymienionym na Kubie widziaĹem w niektĂłrych prawosĹawnych mniejszy strach na przykĹad przed przyjĹciem do katolickiej katedry w Moskwie. OczywiĹcie moĹźe to byÄ takĹźe efekt emocjonalny, czÄ stkowy. Jak gdyby mĂłwili: âDoszĹo do spotkania, chodĹşmy zobaczyÄ, kim sÄ ci katolicy w Rosjiâ. W kaĹźdym razie pozytywnie odczytujÄ te efekty, ktĂłre ja umieszczam w tej samej perspektywie logiki spotkania. |