Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2016 (marzec / kwiecieĹ) Listy Konkretna pomoc i inne... Na spotkanie z Francesco Barberisem pojechaĹam bez Ĺźadnych pytaĹ, po prostu â bo wypada. Ale juĹź pierwszego wieczoru, gdy podczas wprowadzenia powiedziaĹ, Ĺźe nie moĹźe nam zaproponowaÄ niczego bardziej wartoĹciowego od SzkoĹy WspĂłlnoty, pojawiĹo siÄ we mnie pytanie: âO co chodzi? Czym jest SzkoĹa WspĂłlnoty?â. IleĹź to razy idÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, oczekujÄ c⌠No wĹaĹnie: mile spÄdzonego czasu, poruszajÄ cych Ĺwiadectw itd. Ale czy o to chodzi w Szkole WspĂłlnoty? Gdy zapytaĹam Francesco o trudnoĹci z prowadzeniem SzkoĹy, z ktĂłrymi siÄ zmagam, odpowiedziaĹ mi, Ĺźe czytanie tekstu po raz kolejny jest dla mnie okazjÄ , momentem, na ktĂłry powinnam siÄ cieszyÄ. Nie zrozumiaĹam od razu, co miaĹ na myĹli. IleĹź to razy otwierajÄ c ksiÄ ĹźkÄ, po prostu nad niÄ zasypiam. Z czego tu siÄ cieszyÄ, gdy powieki opadajÄ i nie rozumiem tego, co czytam? Jednak po powrocie z Porszewic wĹaĹnie to zdanie Francesco, jak Ĺźadne inne, towarzyszy mi codziennie, gdy otwieram ksiÄ ĹźkÄ, gdy zaczynam czytaÄ tekst. Bo czy moĹźe byÄ coĹ piÄkniejszego niĹź konkretna pomoc w odkrywaniu tego, kim jestem? Przeczytane w tekĹcie sĹowa dajÄ radoĹÄ, gdy zaczynam dostrzegaÄ je w konkretnych momentach mojego Ĺźycia. âW metodologii Ruchu nie ma niczego waĹźniejszego od SzkoĹy WspĂłlnoty i gestu charytatywnegoâ. To prawda, nic innego nie pomaga mi tak bardzo w odkrywaniu tego, kim jestem oraz Kto mnie czyni. Anna, KrakĂłw âCHCÄ BYÄ ĹWIÄTY!â Podczas wyjazdu do Porszewic doĹwiadczyĹam obecnoĹci Boga, naprawdÄ! Rok temu zastanawiaĹam siÄ: co takiego daje wiara? PrzecieĹź moĹźna byÄ dobrym czĹowiekiem, nie bÄdÄ c osobÄ wierzÄ cÄ . ZadaĹam to pytanie przyjacioĹom, ale usĹyszana odpowiedĹş mnie nie usatysfakcjonowaĹa. Mniej wiÄcej miesiÄ c przed wyjazdem zapytaĹam o to samo podczas SzkoĹy WspĂłlnoty. UsĹyszaĹam, Ĺźe w wierze nie chodzi o bycie dobrym, lecz o ĹźywÄ relacjÄ z Bogiem. Ta odpowiedĹş bardzo mi siÄ spodobaĹa, ale nadal nosiĹam w sobie pytanie sprzed roku i nie wiedziaĹam, co mam zrobiÄ. I wĹaĹnie podczas spotkania w Porszewicach Francesco Barberis powiedziaĹ: âJa nie chcÄ byÄ dobry, chcÄ byÄ ĹwiÄty!â. Jestem pewna, Ĺźe BĂłg caĹy czas nade mnÄ czuwa i zaprosiĹ mnie do Porszewic, abym dostaĹa odpowiedĹş na moje pytanie. Asia (GS), Warszawa MOJA DROGA NAWRACANIA SIÄ To, co wydarzyĹo siÄ w Legnicy w parafii Ĺw. Jacka, nie jest dla mnie jednorazowym faktem, cudem, ktĂłry przeszywa, chwilowym zdumieniem. Jest to droga mojego nieustannego nawracania siÄ. Kiedy po raz pierwszy usĹyszaĹam, iĹź Chrystus namacalnie daĹ siÄ spotkaÄ w swoim Ciele (materia konsekrowanego komunikantu zamieniĹa siÄ w tkankÄ miÄĹnia sercowego), wzruszyĹam siÄ Jego miĹosierdziem. I tyle â zatrzymaĹam siÄ na wzruszeniu, ktĂłre w kolejnych dniach i tygodniach podczas codziennej Mszy Ĺw. zmieniaĹo siÄ w gĹÄbszy sentyment. JuĹź na katechezie w przedszkolu uczyĹam siÄ, czym jest Eucharystia. Teraz z racji naukowych dowodĂłw sentyment staĹ siÄ wiÄkszy. WĹaĹnie: sentyment. Z czasem kolejne wydarzenia, kolejne spotkania nie pozwalaĹy zatrzymaÄ siÄ na powierzchni. Bo ostatecznie to, co siÄ wydarzyĹo, wydarza siÄ kaĹźdego dnia podczas Eucharystii, kaĹźdego dnia w spotkaniu z drugim czĹowiekiem â to jest pytanie Chrystusa skierowane do mnie: âKim jestem dla ciebie?â. Moje nawrĂłcenie dostrzegam w codziennym zmierzaniu siÄ z tym pytaniem, nieustannym odkrywaniem, kim jest Chrystus w moim Ĺźyciu. Historyczna postaÄ, moralne wartoĹci nie wystarczajÄ . Ĺťywa relacja z Tym, ktĂłry ofiarowuje siÄ codziennie, zmienia wszystko. Anna, KrakĂłw ĹWIADECTWO ZMARTWYCHWSTANIE POĹRĂD CIEMNOĹCI CIERPIENIA List ten jest fragmentem Ĺwiadectwa pewnej nauczycielki (nie z Ruchu), ktĂłre wygĹosiĹa we Florencji podczas ostatniego zebrania Konferencji Episkopatu WĹoch, na kilka tygodni przed swojÄ ĹmierciÄ . PrzysĹaĹa nam je jedna z naszych przyjaciĂłĹek. Przez 40 lat byĹam nauczycielkÄ w wyrĂłwnawczej szkole podstawowej w Sesto Fiorentino. PracowaĹam z dzieÄmi od 8.00 do 16.00 â w takich godzinach dziaĹa szkoĹa wyrĂłwnawcza! A jednak byĹy to najpiÄkniejsze lata mojego Ĺźycia; pracÄ tÄ wykonywaĹam z pasjÄ , chciaĹam kochaÄ i byÄ kochana. Takie byĹy powody, ktĂłre skĹaniaĹy mnie do tego, by codziennie pracowaÄ przez tyle godzin; do tego, by po powrocie do domu poprawiaÄ zadania i ukĹadaÄ program zajÄÄ, a przede wszystkim do wychowywania dzieci z wieloma problemami dydaktycznymi i behawioralnymi. WychowywaÄ znaczy wydobywaÄ z kaĹźdego dziecka to, co najlepsze, i umieÄ patrzeÄ dalej niĹź tylko na teraĹşniejszoĹÄ, tak trudnÄ i problematycznÄ . NauczyĹam siÄ wykonywaÄ tÄ pracÄ, kiedy zaczÄĹam dostrzegaÄ w uczniach ich talenty, istniejÄ ce w nich pomimo wszelkich ich problemĂłw, tak aby zwiÄkszyÄ w nich poczucie swojej wartoĹci. Gdy siÄ o tym mĂłwi, wydaje siÄ to czymĹ Ĺatwym, a jednak na dostrzeĹźeniu tego, co jest ponad, polega caĹa trudnoĹÄ wychowywania, poniewaĹź mamy skĹonnoĹÄ do brania pod uwagÄ tylko tego, wobec czego stajemy. Po 40 latach pracy, ktĂłra byĹa pasjÄ , wkroczyĹa do mojego Ĺźycia choroba. Wszystko siÄ zmieniĹo: z powodu bĂłlu spowodowanego przerzutami byĹam zmuszona braÄ bardzo silne leki i utraciĹam samodzielnoĹÄ, mam trudnoĹci z chodzeniem. W ten sposĂłb poznaĹam, co znaczy niepeĹnosprawnoĹÄ, nie utraciĹam jednak pogody ducha: odkryĹam wartoĹÄ mojej rodziny, zrozumiaĹam, Ĺźe jestem cierpiÄ cÄ osobÄ poĹrĂłd wielu innych takich jak ja, i odkryĹam, Ĺźe takĹźe poĹrĂłd ciemnoĹci bĂłlu i krzyĹźa przychodzi Ĺwit zmartwychwstania. Ponadto pojÄĹam, Ĺźe odwaga polega na stawianiu czoĹa chorobie, mĂłwieniu o niej, a nie udawaniu, Ĺźe jej nie ma, oraz na gĹoszeniu innym, Ĺźe potrzeba wiary, by jÄ pokonaÄ. I tak oto nowotwĂłr staĹ siÄ drogÄ prowadzÄ cÄ do gĹoszenia wiary! Maria, Sesto Fiorentino (Florencja) INTENSYWNA TERAPIA PRZY INKUBATORZE Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, 3 lutego przedwczeĹnie przyszĹa na Ĺwiat moja trzecia cĂłrka, Lucia. Gdy trafiĹam z niÄ na oddziaĹ intensywnej terapii, czuĹam siÄ tak, jakbym znalazĹa siÄ w czwartym wymiarze â musiaĹam nauczyÄ siÄ funkcjonowaÄ w tym miejscu, poczÄ wszy od ostroĹźnych kÄ pieli, zmiany ubranek, mĂłwienia Ĺciszonym gĹosem, zaniepokojonych spojrzeĹ rodzicĂłw⌠AĹź po sposĂłb czuwania przy inkubatorze. Na poczÄ tku brakowaĹo mi oddechu, nie potrafiĹam zrozumieÄ tego, co siÄ wydarzyĹo, i towarzyszyĹ mi wielki niepokĂłj. Wszystko to staĹo siÄ pytaniem, gdy poznaĹam Katy, mamÄ maĹego Nathana, ktĂłrego stan byĹ bardzo ciÄĹźki i ktĂłry przebywaĹ na intensywnej terapii od dĹuĹźszego juĹź czasu. Pewnego dnia, gdy modlÄ c siÄ, patrzyĹam na LuciÄ, Katy podeszĹa do mnie, mĂłwiÄ c: âNiewygodnie ci na tym krzeĹle; spĂłjrz, pomogÄ ci obniĹźyÄ inkubator i zajÄ Ä nieco wygodniejszÄ pozycjÄâ. Niewiele sĹĂłw, ktĂłre mnie zaskoczyĹy, poniewaĹź jej dziecko byĹo w powaĹźnym stanie i myĹlaĹam, Ĺźe Katy zwraca uwagÄ tylko na nie. Ta uwaĹźnoĹÄ zmieniĹa mĂłj sposĂłb obecnoĹci na tym oddziale. ZaczÄĹam prosiÄ: âPanie, moja skaĹo, pozwĂłl mi trwaÄ przy Tobie dzisiajâ. I kaĹźdego dnia wydarzaĹo siÄ coĹ, co nie pozwoliĹo mi czuÄ siÄ samotnÄ w obliczu mojego cierpienia: Katy, mĂłj mÄ Ĺź, matki z Bractwa z Rzymu i inni przyjaciele, ktĂłrzy codziennie modlili siÄ za mojÄ cĂłrkÄ. Lucia roĹnie powoli, ma siÄ lepiej i jest w domu. W tych dniach zrozumiaĹam, Ĺźe spojrzenie rozbudzone na intensywnej terapii muszÄ odkryÄ takĹźe w domu. Nathan zmarĹ i kiedy Katy napisaĹa mi o tym, pomyĹlaĹam: âDlaczego?â. Nie potrafiÄ odpowiedzieÄ na to dramatyczne pytanie, ale zachowujÄ je w sercu, majÄ c pewnoĹÄ, Ĺźe obecnoĹÄ Chrystusa przejawia siÄ w innych ludziach, nie opuszcza mnie i moĹźe odrodziÄ moje serce. Ja i Katy wciÄ Ĺź do siebie dzwonimy i wkrĂłtce spotkamy siÄ, by wspĂłlnie zjeĹÄ obiad. Elisabetta, Vercelli PLAKAT WIELKANOCNY NAPIS NA ZIEMI Giuseppe Frangi Grupa rzeĹşb z Chrystusem i kobietÄ cudzoĹoĹźnÄ naleĹźy do ciÄ gu scen przedstawiajÄ cych Ĺźycie Jezusa (40 epizodĂłw ukazanych przy udziale 200 figur), ktĂłre otaczajÄ chĂłr katedry w Chartres. Jest to projekt zainicjowany na poczÄ tku XV wieku i realizowany przez dwa kolejne stulecia. Grupa przedstawiajÄ ca Chrystusa i kobietÄ cudzoĹoĹźnÄ jest dzieĹem rzeĹşbiarza z Arles, Jeana de Dieu, ktĂłry ĹźyĹ w latach 1652â1727. Przedstawienie to w peĹni odpowiada filozofii, ktĂłra w tym okresie domagaĹa siÄ od artystĂłw umiaru i wiernoĹci ukazywanemu epizodowi. Francja miaĹa wtedy za sobÄ gorzkie stracie z protestantami, dotyczÄ ce tworzenia wizerunkĂłw, a nowe podejĹcie, wprowadzone przede wszystkim przez jezuitĂłw, sugerowaĹo ĹciĹle narracyjne odczytywanie dzieĹa, ktĂłre miaĹoby na uwadze dewocyjnÄ funkcjÄ samych przedstawieĹ. Jean de Dieu w tym przypadku wiernie utrwala moment, w ktĂłrym Jezus, w obliczu naciskĂłw uczonych w PiĹmie i faryzeuszy, chcÄ cych postawiÄ Go w sytuacji bez wyjĹcia, zaczyna pisaÄ na ziemi. Dopiero co sprowokowaĹ ich, mĂłwiÄ c: âKto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na niÄ kamieĹâ, i znĂłw pochyliĹ siÄ, by pisaÄ na ziemi. âZapytujÄ cymâ nie pozostaje nic innego, jak tylko odejĹÄ, pokonanymi, âjeden po drugimâ, jak opowiada Jan Ewangelista.
Tracce marzo 2016, s. 7 (ramka) NIESPODZIANKI SPOTKANIA W SZPITALU NajdroĹźsi przyjaciele, spÄdziĹam na onkologii praktycznie caĹy dzieĹ w godzinach pracy oddziaĹu jednodniowej hospitalizacji. Przez salÄ, w ktĂłrej leĹźaĹam, przewinÄĹo siÄ mnĂłstwo osĂłb przychodzÄ cych na chemioterapiÄ. WidziaĹam wiele cierpiÄ cych i zaniepokojonych twarzy, inne byĹy bardziej pogodne i âzaprawioneâ. W pewnym momencie na Ĺóşku znajdujÄ cym siÄ naprzeciwko mnie znalazĹ siÄ zwracajÄ cy na siebie uwagÄ transwestyta: peruka w kolorze fuksji, na twarzy mocny makijaĹź, nienaganna figura. PielÄgniarki, mimo Ĺźe juĹź go znaĹy, tak czy inaczej byĹy zakĹopotane jego wyglÄ dem i zrzucaĹy jedna na drugÄ obowiÄ zek zajÄcia siÄ nim. Ja sama odczuwaĹam coĹ miÄdzy zgorszeniem a ciekawoĹciÄ . WysyĹaĹam wĹaĹnie SMS-a do Cinzi i napisaĹam jej, Ĺźe na Ĺóşku naprzeciwko leĹźy gej, po czym go jej opisaĹam. Ona odpisaĹa mi natychmiast: âTo transwestyta. PomodlÄ siÄ za ciebie i za niego!â. To mnie poraziĹo: nie zgorszenie ani osÄ dzanie, ale miĹosierdzie. ZmieniĹa moje spojrzenie. PatrzyĹam na niego takim, jaki byĹ: czĹowiekiem cierpiÄ cym razem ze mnÄ , ktĂłry ma te same pytania dotyczÄ ce choroby i Ĺźycia, ktĂłry razem ze mnÄ siÄ boi, ktĂłry tak jak ja Ĺźywi nadziejÄ, ktĂłry poszukuje relacji, ktĂłre podtrzymaĹyby go w cierpieniu (widaÄ to byĹo po tym, w jaki sposĂłb prĂłbowaĹ rozmawiaÄ i jak opowiadaĹ o sobie pielÄgniarce). Teraz tak utkwiĹ mi w pamiÄci, Ĺźe wiele razy modliĹam siÄ za niego, proszÄ c Jezusa, by pozwoliĹ mu siÄ spotkaÄ. Na tym samym Ĺóşku znalazĹ siÄ potem rzeĹşbiarz, malarz, artysta ceramik, znajomy salowej z tego oddziaĹu, ktĂłra przyszĹa siÄ z nim przywitaÄ. W pewnym momencie, gdy rozmawiaĹa z nim Ĺźartobliwie, niespodzianie zapytaĹa go, czy wierzy w Boga. MoĹźe zauwaĹźyĹa, podobnie jak ja, Ĺźe byĹ smutny i zaniepokojony. On odpowiedziaĹ, Ĺźe nie, Ĺźe jest zatwardziaĹym agnostykiem. WĂłwczas jego znajoma ponaglaĹa go, pytajÄ c, czym w takim razie wytĹumaczy uĹmiech dzieci, niebo, na co on zakoĹczyĹ rozmowÄ grymasem gorzkiej ironii i caĹkowitego niedowierzania. PrĂłbowaĹam wĹÄ czyÄ siÄ do rozmowy, mĂłwiÄ c, Ĺźe jeĹli kocha piÄkno sztuki, przepeĹnia go pragnienie wielkich rzeczy, ale on zbyĹ wszystko milczeniem, udajÄ c, Ĺźe nie sĹyszy. On takĹźe jest teraz poĹrĂłd twarzy, za ktĂłre siÄ modlÄ i ofiarujÄ codzienne trudy. Marcella, Bresso (Mediolan) OBIAD W RESTAURACJI: CO TU SIÄ DZIEJE? W paĹşdzierniku dzwoni do mnie mĂłj syn Giovanni i mĂłwi, Ĺźe jego przyjacielowi Federico przydarzyĹo siÄ nieszczÄĹcie. Z powodu bardzo powaĹźnego wypadku trafiĹ na izbÄ przyjÄÄ. Po oĹmiogodzinnej operacji lekarzom udaje siÄ go uratowaÄ, ale musieli amputowaÄ mu jednÄ nogÄ. Gdy tylko moĹźna byĹo go odwiedzaÄ, mĹodzieĹź towarzyszyĹa mu, do tego stopnia, Ĺźe mĂłj syn Andrea opowiadaĹ mi: âKiedy idziemy go odwiedziÄ, trzeba czekaÄ w kolejce, Ĺźeby wejĹÄ do Ĺrodkaâ. Wieczorem pamiÄtaĹam o tej rodzinie w modlitwach, ale odczuwaĹam koniecznoĹÄ zrobienia czegoĹ. Przede wszystkim nie dawaĹa mi spokoju myĹl o cierpieniu jego matki. MijaĹy tygodnie, a ten niepokĂłj spotÄgowaĹ siÄ do tego stopnia, Ĺźe postanowiĹam do niej napisaÄ. NapisaĹam o rzeczach, ktĂłre usĹyszaĹam na Szkole WspĂłlnoty oraz podczas Rekolekcji, a ktĂłre odbieraĹam bardzo osobiĹcie: to, co nam siÄ wydarza, dzieje siÄ ze wzglÄdu na obecne Przeznaczenie, nawet jeĹli teraz moĹźe wydawaÄ siÄ trudne i tajemnicze, i Ĺźe nawet w najtrudniejszych sytuacjach ta ObecnoĹÄ nie opuszcza nas. Na co ona odpowiedziaĹa mi, Ĺźe jako rodzice dziÄkujÄ Panu, Ĺźe zachowaĹ ich syna przy Ĺźyciu. Nie tylko nie zĹorzeczyĹa ani nie narzekaĹa, ale dziÄkowaĹa, i dodaĹa, Ĺźe chciaĹaby siÄ ze mnÄ spotkaÄ. Od tej chwili dialog miÄdzy nami (w miÄdzyczasie chĹopak wrĂłciĹ do domu) tak siÄ rozwinÄ Ĺ, Ĺźe pewnej niedzieli zorganizowaliĹmy wspĂłlny obiad. O godzinie 13.00 w okoĹo dziesiÄÄ osĂłb (moja rodzina i kilku studentĂłw) udaliĹmy siÄ do znanej restauracji na przedmieĹciach Mediolanu, ktĂłrÄ prowadzÄ . Tego dnia zamknÄli dla nas caĹy lokal! Po tym jak wszystko byĹo juĹź gotowe, odesĹali do domu takĹźe obsĹugÄ. SpÄdziliĹmy razem caĹe popoĹudnie w radosnej, rodzinnej atmosferze i przyjaĹşni, ktĂłra wydawaĹa siÄ trwaÄ od zawsze. Trudno opowiedzieÄ o iloĹci i jakoĹci jedzenia. To oczywiste: mama jest znawcÄ win, a tata szefem kuchni! ByĹo jednak coĹ innego. Podczas deseru wrÄczyliĹmy naszemu przyjacielowi prezent: osiem ksiÄ Ĺźek z Ekip CLU, do ktĂłrych byĹ doĹÄ czony bilecik ze zdaniem ksiÄdza Giussaniego z ksiÄ Ĺźki In cammino: âKaĹźdego dnia, kaĹźdego dnia i w kaĹźdym momencie moĹźna zwyciÄĹźyÄ bitwÄ, moĹźna zwyciÄĹźyÄ w zaleĹźnoĹci od tego, jak Ĺźyje siÄ pamiÄciÄ o Chrystusie, ĹwiadomoĹciÄ Twojej obecnoĹci, o Chryste. Na tym polega wielkoĹÄ towarzystwa, ktĂłre stokroÄ uĹatwia to wspomnienie, ktĂłre czyni tÄ obecnoĹÄ stokroÄ bardziej oczywistÄ i bliskÄ â. On przeczytaĹ je na gĹos, po czym skomentowaĹ: âTo wĹaĹnie mi siÄ przydarza, od kiedy was spotkaĹemâ. Jego mama dodaĹa: âAle masz szczÄĹcie, Ĺźe masz takich przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy nigdy ciÄ nie opuĹcili i towarzyszyli ci w taki sposĂłb!â. Gdy to mĂłwiĹa, patrzyĹa na nas z takÄ intensywnoĹciÄ , Ĺźe w pewnym momencie ja takĹźe zaczÄĹam patrzeÄ na wszystkich wokĂłĹ, zadajÄ c sobie pytanie: âAle co ona widzi? Co tu jest?â. Alcide âA JA JUĹť WYDAĹAM OSÄDâŚâ Pewnego wieczoru wzywajÄ mnie na intensywnÄ terapiÄ noworodkĂłw, gdzie jedna z koleĹźanek koĹczyĹa badaÄ noworodka, dziecko homoseksualnej pary, poczÄte in vitro. ChĹopczyk miaĹ powaĹźnÄ niewydolnoĹÄ ukĹadu krwionoĹnego, jego maĹe serce nie dawaĹo rady pompowaÄ krwi, co mocno odczuwaĹy wszystkie jego organy. Sytuacja byĹa bardzo powaĹźna, w takim stanie organizm nie byĹ w stanie funkcjonowaÄ. Kiedy wrĂłciĹam do swoich pacjentĂłw, zaczÄĹam zawierzaÄ to dziecko Bogu. W nocy stan siÄ pogorszyĹ, do tego stopnia Ĺźe poproszono po raz ostatni o nastÄpnÄ dawkÄ lekĂłw. Potem jednak juĹź nikt mnie nie wezwaĹ i wrĂłciĹam do domu, wiedzÄ c tylko, Ĺźe dziecko przeĹźyĹo. NastÄpnego dnia spotkaĹam lekarkÄ neonatologa, ktĂłra powiedziaĹa mi, Ĺźe stan dziecka poprawiĹ siÄ w absolutnie nieoczekiwany sposĂłb i Ĺźe w przeciÄ gu niecaĹych 48 godzin jego serce zaczÄĹo biÄ normalnie, miaĹo parametry zdecydowanie lepsze. Nie mogĹam w to uwierzyÄ. Sama lekarka byĹa zdumiona tym, co siÄ wydarzyĹo: to dziecko, technicznie rzecz biorÄ c, byĹo martwe, powiedziaĹa. Kilka dni potem inny lekarz opowiadaĹ mi, Ĺźe kiedy reanimowano dziecko, zapytano parÄ, czy chce je ochrzciÄ, i siÄ zgodzili. Kto by siÄ tego spodziewaĹ po dwojgu homoseksualistach? Ja nie. Ja juĹź ich osÄ dziĹam, dla mnie caĹa ta sytuacja byĹa niewĹaĹciwa, sztuczna, czĹowiek zastÄpowaĹ w niej Boga i wyrzÄ dzaĹ szkody, BĂłg zostaĹ wykluczony. Tymczasem w obliczu ostatecznego kroku nie zawahali siÄ zĹoĹźyÄ swojego dziecka w Jego ramiona, wykrzykujÄ c w ten sposĂłb, Ĺźe Ĺźycie jest darem. MuszÄ patrzeÄ na to wszystko jak na okazjÄ, ktĂłrÄ daje mi BĂłg, by mi pokazaÄ, w jaki sposĂłb On przezwyciÄĹźa zamÄt, zanim my wszystko zredukujemy, i na nowo otwiera mi szeroko oczy na innych ludzi, prosi mnie, bym miaĹa takie samo miĹosierne spojrzenie, jakim On ogarnia tÄ parÄ, jej dziecko i mnie, pozwalajÄ c mi ich spotkaÄ. Autorka znana redakcji ARTYKUĹ Z âCORRIEREâ âCZY MOGÄ SPOTKAÄ SIÄ Z TYM CZĹOWIEKIEM?â Drogi ksiÄĹźe JuliĂĄnie, pragniemy ci podziÄkowaÄ za twĂłj artykuĹ âPrawa tradycyjne i wartoĹci podstawoweâ (zob. âĹladyâ 1/2016). PomĂłgĹ nam uczyniÄ krok do tyĹu i spojrzeÄ na rzeczywistoĹÄ, ogarniajÄ c wszystkie jej czynniki. W ubiegĹym roku nasza cĂłrka oznajmiĹa nam, Ĺźe jest lesbijkÄ . PierwszÄ reakcjÄ byĹ smutek. Najbardziej pragniemy dla naszych dzieci wiecznego szczÄĹcia, a w takich przypadkach nie moĹźna uniknÄ Ä myĹli, Ĺźe âteraz bÄdzie trudniejâ. Tymczasem jesteĹmy wezwani do tego, byĹmy w rzeczywisty sposĂłb uwierzyli w to, co powiedziaĹ nam ksiÄ dz Giussani, Ĺźe okolicznoĹci sÄ zasadniczym czynnikiem dla naszego powoĹania. W ten sposĂłb zaczÄ Ĺem rozumieÄ, Ĺźe ta okolicznoĹÄ zostaĹa dana mnie i mojej Ĺźonie, by nam pomĂłc, i zostaĹa dana mojej cĂłrce, aĹźeby poprzez tÄ ranÄ mogĹa odnaleĹşÄ Chrystusa. Z tÄ myĹlÄ nie mogĹem siÄ doczekaÄ, by pokazaÄ jej twĂłj artykuĹ. Ona nie naleĹźy do Ruchu i normalnie nigdy nie przeczytaĹaby Ĺźadnego dokumentu CL, ale gdy skoĹczyĹa czytaÄ, od razu zapytaĹa mnie: âCzy mogÄ spotkaÄ siÄ z tym czĹowiekiem?â. Autor znany redakcji |