Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2016 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2016 (styczeń / luty)

Kultura. Zaskoczenie

„Że niby kto? Giussani? Opowiedz mi coś więcej…”

Narażał życie, by pokonać ebolę w Afryce. Nie czuł się jednak na siłach, by opowiedzieć o tym publicznie. Ale na Encounter i tak przyjechał… Historia Davida oraz spotkania, które miało się nie odbyć.

Luca Fiore


„Halo?”. Z drugiej strony telefonu zapadła cisza. „Halo?” Maria Teresa, jedna z organizatorek New York Encountera, przeczytała o nim w gazetach. Wraz z nim Lekarze bez Granic otrzymali ważną nagrodę za opanowanie eboli w Liberii. Największej epidemii na świecie w ostatnich latach. 28 tysięcy zachorowań, 11 tysięcy ofiar śmiertelnych. Pomyślała: „Byłoby ciekawie, gdyby opowiedział nam pan, co skłoniło pana do narażania życia w taki sposób”. Tak napisała do Davida, lekarza żydowskiego pochodzenia, który odpowiedział: „Tak, oczywiście. Możemy porozmawiać o tym przez telefon”.

Maria Teresa dzwoni do niego, a David próbuje uprzejmie zrozumieć, o co chodzi: „Chcecie, żebym pokazał jakieś zdjęcia i opowiedział o tym, jak pracują Lekarze bez Granic?”. Na co ona: „Oczywiście, byłoby wspaniale, ale przede wszystkim chcemy, żebyś opowiedział, dlaczego tam jeździsz, dlaczego narażasz życie w tamtych miejscach”. Wtedy David zamilkł. Kilka sekund ciszy, które już są częścią odpowiedzi. „Halo?”. David wraca do rozmowy: „Jeśli chcecie, żebym opowiedział o tym, co zrobiliśmy, zgoda. Reszta nie wydaje mi się interesująca”. Maria Teresa nalega: „Tymczasem nas interesuje właśnie to”.

 

W tym momencie on podnosi głos: „A więc powiedzcie jasno: chcecie bohatera? Kogoś, kto dokonał wielkich rzeczy itd.? Przykro mi. Nie mogę wyjść na scenę, by robić za bohatera. A wiesz dlaczego? Ponieważ mam w środku ranę, straszliwą ranę, i nieco pociechy znajduję tylko wtedy, gdy jadę w tamte miejsca i przez chwilę wierzę, że mogę komuś pomóc”. Na co ona: „Ale my chcemy, byś opowiedział właśnie o tym. To właśnie ta rana czyni cię wielkim, to właśnie o nią chodzi. – Nie, nie jestem jeszcze gotowy, by o tym mówić”.

Maria Teresa wraca myślami do tej rozmowy. Dlaczego może powiedzieć, że to zranienie jest dla niej ważne? Próbuje napisać o tym w e-mailu.

 

Mija kilka dnii nadchodzi odpowiedź: „Jestem w pociągu jadącym do Nowego Jorku. Wciąż czytam od nowa wiadomość od ciebie. Nigdy nie sądziłem, że to serce, o którym mówisz, może być czymś dobrym. Powtarzam ci: nie przyjadę, żeby wystąpić. Ale czy możemy kontynuować tę rozmowę? Nigdy nie myślałem o tych rzeczach w ten sposób”.

W ten sposób David przyjechał do Metropolitan Pavillion. Wita go tytuł Encountera: „Longing for the see and yet (not) afraid” (ang. gorąco tęskniący za morzem, a przecież się go (nie)bojący). Maria Teresa zaprosiła go właśnie tam, gdzie chciała, by mówił ze sceny. Mają się spotkać na śniadaniu, wraz z innymi gośćmi wydarzenia. Podjęli rozmowę w punkcie, w którym ją przerwali. W pewnym momencie David powiedział: „Od kiedy tu wszedłem, widzę, że wszyscy są zadowoleni, dlaczego? Wiesz, nigdy nie chciałem stawić czoła pytaniu, które mi zadałaś. To dlatego ostatnio, rozmawiając przez telefon, podniosłem głos. A jednak przyjechałem tu dzisiaj, ponieważ pomyślałem, że może tutaj Rozmowa potoczyła się dalej i David wyjaśnił, że niedawno napisał do Lekarzy bez Granic, by poinformować ich o swojej rezygnacji. Chciał zaryzykować i zobaczyć, czy tego, o czym napisała mu Maria Teresa, może doświadczyć nie tylko w niebezpiecznych miejscach, ale także w zwyczajnym szpitalu na Brooklynie, blisko żony i 6-letniego syna.

 

Wędrując po salach Encountera, David zapytał: „Ale skąd to wszystko się wzięło?”. Maria Teresa opowiada mu o księdzu Giussanim. Kilka słów o włoskim księdzu skierowanych do amerykańskiego lekarza żydowskiego pochodzenia. Zaprosiła go, by obejrzeli wspólnie wystawę Od mojego życia dla waszego, poświęconą założycielowi CL. Panel po panelu dotarli do tego zatytułowanego: „Życzę sobie i wam, byśmy nigdy nie zaznali spokoju”.

„To jest to, o czym rozmawialiśmy wcześniej! O to mi chodzi: nie zaznać nigdy spokoju. Dlaczego to zranienie jest czymś dobrym? Chcę to zrozumieć! Gdzie mogę spotkać księdza Giussaniego? Zmarł? Czy napisał coś o tym? Daj mi coś do przeczytania”. Na co ona: „Zacznij od Zmysłu religijnego”.

Podeszli do stoiska. David kupił egzemplarz książki księdza Giussaniego i chowając go, powiedział: „Chcę go przestudiować, ale czy możemy dalej o tym rozmawiać? Chciałbym nie tylko przeczytać i podyskutować o książce, ale porozmawiać o życiu. O moim życiu”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją