Ślady
>
Archiwum
>
2016
>
styczeń / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2016 (styczeń / luty) Życie CL. Rekolekcje CLU Jest ktoś, kto pragnie życia „To, o czym mówił, było dla mnie. I dla wszystkich ludzi…”. Od Salerno po Mediolan, głosy tych, którzy po raz pierwszy uczestniczyli w rekolekcjach CLU. I nigdy wcześniej nie widzieli księdza Giussaniego. Maurizio Vitali Sobota 5 grudnia, rekolekcje CLU. Na ekranie w hali wystawowej w Rimini pojawia się ksiądz Giussani. Giorgio, który studiuje na drugim roku farmacji w Salerno, nie spodziewał się tego. Na rekolekcje postanowił pojechać, nie zastanawiając się nad tym za bardzo, ufając swoim nowym przyjaciołom, którzy mu powiedzieli: „Jedź”. Rozpoczyna się lekcja, a on zaczyna notować: „Próbowałem racjonalnie zrozumieć to, o czym mówił. Ale coś mi się nie zgadzało, byłem rozproszony. Potem w pewnym momencie rozglądam się wokół i widzę moich przyjaciół oraz inne wzruszone osoby. Przestałem pisać, traciłem bowiem coś, co się tam wydarzało w tamtej chwili”. Następnie obraz ludzi usiłujących zbudować most, wiersz Victora Hugo. „Wtedy zrozumiałem, że to nagranie, to, o czym mówił ksiądz Giussani, było dla mnie i dla wszystkich ludzi. Teraz chcę je pokazać moim przyjaciołom”.
Giuseppe zpierwszego roku orientalistyki w Neapolu we wrześniu poznaje w domu studenckim młodzież z CL. Pewnego dnia mówią mu: „Giuse, jedź na rekolekcje”. Nie wie, co to jest, ale w ten weekend nie ma żadnych innych zajęć, więc się zgadza. Wyjaśnia: „Potrzebowałem, by w moim życiu dokonał się jakiś przełom. Nauka mi nie wystarczała. Coś mi się nie zgadzało. Odczuwałem brak, o którym mówił ksiądz Carrón”. Praktycznie w ogóle nie wie, kim jest ksiądz Giussani. „Zaskoczył mnie, on, już niemłody, jego pragnienie komunikowania tego przemienionego życia, wypełnionego chrześcijańskim faktem. Kiedy wróciłem do domu, zadałem sobie pytanie: „Ale jak ja żyłem wcześniej?”. Pozwalałem życiu upływać, a tymczasem można przecież żyć! I człowiek się zmienia. Za kilka dni mam egzamin, po raz pierwszy jestem spokojny. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego”.
Kiedy Laurze z trzeciego roku prawa na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie proponują rekolekcje, ma pewne wątpliwości. Dobrze się czuje z tymi przyjaciółmi, sądzi, że warto, ale jest niepełnosprawna, porusza się na wózku, potrzebuje pomocy. Co zrobić? „Nie martw się – mówi jej Giulia. – Chcemy, żebyś pojechała. Roberta zaoferowała, że będzie ci towarzyszyć”. Laura się zgadza i mówi: „Nie chcę wiedzieć, jak będą wyglądać te dni. Chcę zostać zaskoczona”. Lekcję księdza Giussaniego czytała podczas Szkoły Wspólnoty, ale o nim wie tylko to, co usłyszała na wykładzie z teologii. „Niewiele. Zaskoczył mnie, gdy opowiadał o Janie i Andrzeju. Wydawało się, że tam był”. Następnie w lekcji pojawia się list Andrei, chłopaka chorego na AIDS, oraz jego przyjaźń z Zibą. „Przyjaźń bezinteresowna, taka jak przyjaźń Roberty, Giulii i innych. Nigdy wcześniej nie przytrafiło mi się coś takiego. Sądzę, że w każdej osobie jest jakieś światło, ten, kto żyje dla Chrystusa, błyszczy mocniej. I spojrzenie Boga, które rozbłyska. Zobaczyłam je w przyjaciołach z Ruchu, a potem w księdzu Giussanim. Dlatego on stał się moim przyjacielem”. (P.B.) |