Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2016 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2016 (styczeń / luty)

Bliski Wschód. Turcja

Inne oblicze Turcji

Jego poprzednik został zamordowany pięć lat temu. „Ale ekstremistów jest tutaj bardzo mało. Tymczasem jest wielu młodych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o chrześcijaństwie”. Biskup PAOLO BIZZETI, nowy wikariusz apostolski w Anatolii, opowiada, co znaczy dawać świadectwo o wierze dzisiaj na jednej z ziem, gdzie narodziło się chrześcijaństwo.

Andrea Avveduto


„Ci chrześcijanie mają prawo mieć pasterza. W tych miejscach znajdują się korzenie chrześcijaństwa” – mówi z niewzruszoną pewnością Paolo Bizzeti, nowy wikariusz apostolski w Anatolii. Ma 67 lat, pochodzi z Florencji, 50 lat temu wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Zafascynowany Biblią i Bliskim Wschodem, przychodzi, by zająć miejsce arcybiskupa Luigiego Padovese, który zginął jako męczennik w 2010 roku (został zamordowany przez swojego kierowcę). „Przybywam do was ze szczerym pragnieniem służenia wam oraz nauczenia się waszego odważnego życia chrześcijan w trudnych często sytuacjach” – oświadczył tuż po ogłoszonej przez Papieża nominacji. Biskup Bizzeti, zanim podjął tę wielką odpowiedzialność, był przewodnikiem po Ziemi Świętej i Turcji. Dobrze zna rzeczywistość tych miejsc, a w poprzednich latach redagował także przewodnik poświęcony właśnie tej ziemi, o której obszernie opowiadają Dzieje Apostolskie. Dobrze wie, że „współczesne Kościoły doświadczyły trudności i nauczyły się żyć jako małe mniejszości. Trzeba je wspierać, także po to, by zbliżyć do siebie Kościoły Wschodu i Zachodu”.

 

Jego Eminencja został nominowany na wikariusza apostolskiego w rejonie, gdzie chrześcijanie stanowią zaledwie 2% ludności. Piękne wyzwanie…

Zostałem wikariuszem w miejscu, gdzie religijna panorama jest maksymalnie zróżnicowana. Większość osób wyróżnia piękna religijność i są ludźmi dobrej woli. Występują oczywiście drobne odłamy ekstremizmu, ale rzeczywistość naprawdę ma niejedno oblicze, zwłaszcza że wiele osób jest niepraktykujących.

 

Czy to zaleta?

Natychmiast stwierdziłem pewien fakt – za pośrednictwem samego tylko Internetu – są bardzo zainteresowani chrześcijaństwem, chcą lepiej je poznać. W ten sposób wszystkie chrześcijańskie Kościoły opracowały małą książeczkę – mówimy o około 100 stronach – która ukazała się kilka tygodni temu, firmowana przez wszystkie wyznania, aby przedstawić naszą wiarę. Jest to niezwykle interesujący ekumeniczny fakt: w jakiej innej części świata mogłoby dojść do czegoś takiego? A nie zapominajmy, że chodzi o narzędzie, o które bezpośrednio poprosiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Turcji.

 

Co to oznacza, zdaniem Jego Eminencji?

Oznacza to, że zainteresowanie jest powszechne. Jeśli z jednej strony – to prawda – istnieje pokusa rozwoju ekstremizmu, z drugiej widziałem bardzo otwarty świat, w którym wiele osób ukończyło studia i miało możliwość poznać także wartości Zachodu. Dlatego nie chcą rezygnować z laickiej Turcji, nawet jeśli nie w znaczeniu, w jakim my pojmujemy to sformułowanie, to znaczy jako miejsce, gdzie religia jest związana tylko z prywatną sferą.

 

Czy to pomaga nam nadać nowy wymiar także zjawisku islamskiego ekstremizmu?

Naprawdę bardzo mało jest fundamentalistycznych rodzin. Ta bardzo nieliczna mniejszość uchodzi powszechnie za ekstremistyczną, a to jest po myśli terrorystom, którzy pragną uchodzić za ważnego przeciwnika. I w tym sensie nasze media są ich wielkim sprzymierzeńcem. Następnie – proszę mi wybaczyć – musimy także bardzo uważać z interwencjami w Syrii. Powiedzmy otwarcie: do dzisiaj, do momentu gdy ISIS nie było wspierane ani bezpośrednio, ani pośrednio, walka przeciwko Państwu Islamskiemu była fikcją…

 

W tym kontekście, jakie świadectwo mogą dać chrześcijanie?

Chrześcijanie z Anatolii przede wszystkim wykonują bardzo ważną pracę dla swoich braci uchodźców z Iraku i Syrii. W naszych strukturach jest bardzo dużo osób, które zostały przyjęte z wielką hojnością. Następnie w wioskach albo w miastach, gdzie jest sporo chrześcijan, stają się oni czynnikiem społecznej równowagi.

 

Dlaczego więc są prześladowani?

Ponieważ ich obecność jest kojarzona – często błędnie – z postawą tych zachodnich narodów, które jeszcze wczoraj nazywały się chrześcijańskimi, a dzisiaj niszczą cały region. I papież Franciszek ma absolutną rację, kiedy mówi, że chodzi o ogromne interesy z naszej strony. Dlatego te wojenki ostatecznie są w jakiś sposób wręcz popierane. Co w tym jest chrześcijańskiego?

 

A co oznacza chrześcijańskie świadectwo w takim kraju jak Turcja?

Jest okazywaniem poszanowania drugiemu, odmienności, które czasem może kosztować życie, ale to jest Ewangelia. Papież miał rację, kiedy na rozpoczęcie Roku Jubileuszowego powiedział, że dzisiaj chodzi o wyjątkowość chrześcijaństwa, to znaczy o darmową miłość i przebaczenie. To jest świadectwo, do którego dawania jesteśmy wezwani my, chrześcijanie, w tych miejscach; ono zapewne odróżnia nas od innych religii, nie wykluczając islamu.

 

Strach jednak czasem wznosi zapory zamiast sprzyjać spotkaniu…

Bardzo łatwo jest wznieść mury, ale to nie rozwiązuje problemów. Co więcej, radykalizuje je. Musimy jednak wyrażać się jasno: pokój i współdzielenie życia z różnymi ludźmi nie jest zarezerwowane tylko dla niektórych dobrych albo zdolnych – jest jedynym godnym poparcia rozwiązaniem. Na krótką metę można się łudzić, że przy pomocy przemocy i murów zostanie rozwiązanych kilka problemów, ale na dłuższą metę uruchamiamy albo podsycamy procesy, które zemszczą się także na nas. Ojciec Paolo Dall’Oglio (włoski jezuita mocno zaangażowany w dialog międzyreligijny z islamem – przyp. red.) powiedział kilka lat temu, na krótko przed porwaniem: „Jeśli nie wesprzecie tego początkowego poruszenia arabskiej wiosny, która dąży do zjednoczenia chrześcijan i muzułmanów, poruszenia naprawdę powszechnego i autentycznego, nadejdą inne siły, które wcześniej czy później zaatakują także Europę”. Niestety okazał się tragicznym prorokiem, tak jak był nim Jan Paweł II, kiedy mówił, że wojny w Zatoce Perskiej będą samobójczą bramką dla całego Zachodu. Niestety także w tym przypadku właśnie tak się stało.

 

Chrześcijanie uciekają z Bliskiego Wschodu, a zważywszy na to, co się dzieje, powinniśmy przyznać im tylko rację…

Powołanie chrześcijan na Bliskim Wschodzie jest heroiczne, trudne, ale bardzo potrzebne dla Kościoła powszechnego. Jest to świadectwo mniejszości, która – tak jak na początku chrześcijaństwa – potrafi dawać świadectwo o wyjątkowych wartościach także w trudnym kontekście. A chrześcijaństwo od zawsze wzrastało na krwi męczenników, a nie na książkach teologów.

 

Podczas dopiero co rozpoczętego Jubileuszu, jaką wartość posiada dla Jego Eminencji miłosierdzie? I co oznacza dla ziemi, która dzisiaj przyjmuje Jego Eminencję jako swojego pasterza?

Miłosierdzie istnieje dla tego, kto uznaje się za grzesznika. A zważywszy na to, że nie ma nikogo na świecie, kto byłby bez grzechu, musimy zrozumieć, że obrzucanie drugiego kamieniami nie ma sensu. Sądzę, że dla ludzi z mojej diecezji jest to właśnie pierwszy krok, jaki muszą zrobić: uznać, że wszyscy są w jakiś sposób wspólnikami zła, które dokonuje się w tym rejonie. A potem prosić Pana o miłosierdzie, które jest najlepszym – o ile nie jedynym – sposobem ugaszenia ognia wojny, nienawiści i ekstremizmu.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją