Ślady
>
Archiwum
>
2015
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2015 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Ĺwiadkowie. UznaÄ Chrystusa Ĺťycie Andrei Andrea to chĹopak chory na AIDS, znany z listu, ktĂłry poruszyĹ ksiÄdza Giussaniego podczas lekcji zatytuĹowanej UznaÄ Chrystusa. DotÄ d to wszystko, co o nim wiedzieliĹmy, zawieraĹo siÄ w tamtych linijkach. Teraz Marco Zibardi, zwany âZibÄ â, opowiada nam o swoim koledze ze szkoĹy. I o tym, co zobaczyĹy oczy tego, kto, tak jak on, towarzyszyĹ mu do koĹca. Luca Fiore âZiba, ale jeĹli napiszÄ list do ksiÄdza Giussaniego, czy on go w ogĂłle przeczyta? â Dlaczego nie? â Jestem nikim, nie zna mnie. â Andrea, nie przejmuj siÄ, piszâ. List, ktĂłry ksiÄ dz Giussani odczytuje podczas lekcji dla studentĂłw z CL w 1994 roku, opublikowanej potem jako tekst UznaÄ Chrystusa, powstaje w prostocie, tak jak prawie wszystkie waĹźne rzeczy. Jest to jeden z najintensywniejszych momentĂłw nagrania, zaprezentowanego podczas ostatnich Rekolekcji Bractwa. Andrea jest kolegÄ z liceum Marca Zibardiego, nazywanego przez wszystkich âZibÄ â, wĂłwczas ĹwieĹźo upieczonego magistra Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie. âDrogi ksiÄĹźe Giussani, piszÄ do KsiÄdza, nazywajÄ c go ÂŤdrogimÂť, choÄ KsiÄdza nie znam. (âŚ) W tym moim peĹnym udrÄki Ĺźyciu, sÄ dzÄ, Ĺźe docieram juĹź do kresu, wieziony tym pociÄ giem, ktĂłry nazywa siÄ AIDSâ â pisze w liĹcie. OgarniÄty wzruszeniem ksiÄ dz Giussani prosi o pomoc w przeczytaniu listu do koĹca. âNiech KsiÄ dz modli siÄ za mnie. Ja rĂłwnieĹź w czasie, ktĂłry mi pozostaje, bÄdÄ siÄ nadal staraĹ czuÄ potrzebnym, modlÄ c siÄ za KsiÄdza i za Ruch. Ĺciskam KsiÄdza. Andreaâ.
Tamtego wieczoru w pizzerii. DotÄ d to wszystko, co wiedzieliĹmy o Andrei, byĹo zapisane w liĹcie. Ale dzisiaj, po 20 latach, Ziba wraca do tej historii. Dla zachowania dyskrecji nie zdradza nam nazwiska swojego przyjaciela ani teĹź nie pokazuje nam jego zdjÄcia. âOn dyktowaĹ, a ja pisaĹem â opowiada Ziba. â MiaĹ trudnoĹci z mĂłwieniem. To byĹy ostatnie dni w szpitalu w Parmie. MusieliĹmy pisaÄ po kawaĹku. ZaczynaliĹmy, a potem, kiedy byĹ zmÄczony, przerywaliĹmy pisanie. ZajÄĹo nam to w sumie tydzieĹ. I nie byĹo to Ĺatwe nawet dla mnie: to byĹa walka, poniewaĹź w niektĂłrych sprawach, tych, ktĂłre dotyczyĹy mnie, stawiaĹem nieco oporuâŚâ. Ich przyjaĹşĹ, wyjaĹnia to sam Andrea w liĹcie, zaczyna siÄ w czasach liceum. âByliĹmy kolegami z klasy w Settimo Scentifico w Mediolanie, liceum, ktĂłre dzisiaj nosi imiÄ Salvadora Allende â opowiada Ziba. â ZdaliĹmy maturÄ w 1987 roku. Przez ostatnie dwa lata byliĹmy kolegami z Ĺawki. Ja naleĹźaĹem do GS, a on byĹ przewodniczÄ cym szkolnej grupy sympatykĂłw komunizmu. Zawsze jednak bardzo siÄ przyjaĹşniliĹmy. KaĹźdy miaĹ swoje idee, ale jeĹşdziliĹmy teĹź razem na wakacjeâ. Inteligentny, pilny, miaĹ dobre oceny. Andrea graĹ w piĹkÄ noĹźnÄ , kochaĹ tenis i narty. Poza tym zajmowaĹy go typowe sprawy przynaleĹźÄ ce do jego Ĺwiata: pikiety przed szkoĹÄ , manifestacje na rzecz pokoju, wieczory w Leoncavallo [historyczne miejsce spotkaĹ w Mediolanie â przyp. red.]. âPotem zaczÄ Ĺ spotykaÄ siÄ z mojÄ bliskÄ przyjaciĂłĹkÄ ElenÄ . W ten sposĂłb, wraz z trzema innymi osobami, mimo Ĺźe podÄ ĹźaliĹmy róşnymi drogami, pozostawaliĹmy w kontakcie â wspomina Ziba. â SpotykaliĹmy siÄ czasem w sobotÄ na piwie albo wyjeĹźdĹźaliĹmy w weekend na narty w gĂłry. Andrea zaczÄ Ĺ studiowaÄ fizykÄ, Elena medycynÄ. ByĹ teĹź Ermanno, ktĂłry studiowaĹ prawo, i Daniele z inĹźynierii. Ja byĹem na studiach humanistycznych i jako jedyny naleĹźaĹem do CLâ. Tamtego wieczoru w 1991 roku w pizzerii miÄdzy placem Abbiategrasso i Gratosoglio, na peryferiach Mediolanu, byli w piÄ tkÄ. Andrea, jakby nigdy nic, mĂłwi: âZrobiĹem badania. Jestem nosicielem wirusa HIVâ. Elena juĹź o tym wie, pozostaĹa trĂłjka nie. Wszyscy sÄ wstrzÄ ĹniÄci. W tamtych czasach pozytywny wynik testu oznacza wyrok Ĺmierci. W tym samym roku umiera Freddy Mercury. Samo sĹowo âAIDSâ wzbudza strach i uprzedzenie. Pod koniec kolacji Andrea dodaje: âTÄ przygodÄ, teraz, przeĹźywamy razemâ. CzwĂłrka przyjacióŠbierze to na powaĹźnie i naprawdÄ mu towarzyszy. OrganizujÄ siÄ, ustalajÄ dyĹźury, by odwiedzaÄ go codziennie. BÄdzie krÄ ĹźyĹ po róşnych szpitalach: Mediolan, Bolonia, Parma. To wĹaĹnie w tych miesiÄ cach rodzi siÄ dialog, ktĂłry Ziba okreĹla jako momentami âburzliwyâ. Do trwajÄ cych dyskusji przyĹÄ czajÄ siÄ takĹźe chorzy z sÄ siednich Ĺóşek. Andrea zapala siÄ, polemizuje, gani pielÄgniarzy, ktĂłrzy jego zdaniem nie potrafiÄ postÄpowaÄ z osobami cierpiÄ cymi na takÄ jak on chorobÄ. âCo jakiĹ czas wyciÄ gaĹ na wierzch, na swĂłj sposĂłb, problem Boga i mĂłwiĹ mi wĹciekĹy: ÂŤTwĂłj BĂłg nie istnieje i jest na nic. Zobacz, co mi siÄ przydarza: mam 27 lat i umieramÂťâ. W pewnym momencie, pod koniec 1993 roku, Ziba zanosi mu egzemplarz ZmysĹu religijnego. âByĹo to w okresie, gdy krzyczaĹ na nas, poniewaĹź odwiedzaliĹmy go codziennie. MĂłwiĹ nam, Ĺźe zachowujemy siÄ jak siostry miĹosierdziaâ âTo jest na nic, i tak umrÄ. Dlaczego to robicie?â. WĂłwczas ja, dajÄ c mu ksiÄ ĹźkÄ, powiedziaĹem mu: âZacznij to czytaÄ, a potem porozmawiamyâ. On bierze ksiÄ ĹźkÄ, rzuca na szafkÄ i mĂłwi: âTo wszystko to bzduryâ. JuĹź nastÄpnego dnia przeczytaĹ caĹÄ . Ton rozmĂłw siÄ zmienia. Andrea zaczyna zadawaÄ pytania: âKsiÄ ĹźkÄ przeczytaĹ wnikliwie. Wtedy rozpoczÄ Ĺ siÄ okres Ĺaski, przede wszystkim dla mnie. ByĹo jasne, Ĺźe zrozumiaĹ lepiej ode mnie, ktĂłry pracowaĹem nad tym tekstem od lat. PytaĹ mnie o ÂŤserceÂť, o to, co jest wspĂłlne wszystkim ludziom. Najbardziej uderzyĹa go chyba hipoteza, Ĺźe nawet to, co mu siÄ przydarzaĹo, mogĹo mieÄ sens. PrzeszedĹ caĹÄ drogÄ od zmysĹu religijnego do wiary, jak gdyby miaĹ jÄ gdzieĹ zapisanÄ , nie znajÄ c wczeĹniej ksiÄ Ĺźki. Na poczÄ tku nie mĂłwiĹ mi o Bogu, jak gdyby podÄ ĹźajÄ c swojÄ drogÄ , chciaĹ mi pokazaÄ, Ĺźe zrozumiaĹ. SzedĹ etapami. Nawet jeĹli przeczytaĹ juĹź caĹoĹÄ. WiedziaĹ, jak siÄ miaĹo skoĹczyÄâŚâ. âZiba powtarzaĹ mi zawsze, Ĺźe w Ĺźyciu trzeba mieÄ prawdziwy cel i iĹÄ za nim â napisze Andrea. â Wielokrotnie uganiaĹem siÄ za róşnymi celami, lecz nigdy za tym prawdziwym. Teraz zobaczyĹem ten prawdziwy cel, widzÄ go, spotkaĹem, zaczynam go poznawaÄ, nazywaÄ po imieniu: nazywa siÄ Chrystusâ. Ale rozmowa nie przestaĹa byÄ burzliwa. To wĹaĹnie w tym okresie Ziba odmawia w jego obecnoĹci AnioĹ PaĹski. A Andrea, jak opowiada w liĹcie, zaczyna mu wymyĹlaÄ. PrzybiegajÄ pielÄgniarze, pytajÄ c ZibÄ, czy Andrea go bije⌠âTo byĹa droga naznaczona jego temperamentem i peĹnÄ ĹwiadomoĹciÄ zmierzania na spotkanie ze ĹmierciÄ . MusiaĹ do koĹca skonfrontowaÄ siÄ z faktem Ĺmierci i z tym, co mu siÄ przydarzaĹoâ. Do pytaĹ dotyczÄ cych ZmysĹu religijnego dochodzÄ pytania o ksiÄdza Giussaniego i o CL. Ostatnie pĂłĹtora miesiÄ ca jest jak rush [finaĹowy gorÄ czkowy poĹpiech]. Andrea zaczyna odmawiaÄ AnioĹ PaĹski z ZibÄ . Potem, brakowaĹo juĹź niewiele dni, to pytanie: âA jeĹli napiszÄ do niego, czy on to przeczyta?â. âNie wiedziaĹem, co mi chciaĹ powiedzieÄ. Nie zrozumiaĹem, Ĺźe osiÄ gnÄ Ĺ taki punkt przylgniÄcia. WidziaĹem, Ĺźe coĹ siÄ wydarzyĹo, dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe wezwaĹ kapelana szpitalnego, ale nie wiedziaĹem, co sobie powiedzieli. AĹź do tamtego listu nasza rozmowa nie osiÄ gnÄĹa takiego stopnia otwartoĹci. To byĹa niespodzianka. Darâ.
âCzy mogÄ go przeczytaÄ?â TakĹźe w latach po ukoĹczeniu liceum toczyli ze sobÄ dyskusje. âOn dokonaĹ takiego Ĺźyciowego wyboru, a ja innego â mĂłwi dalej Ziba. â To byĹo jasne miÄdzy nami, nie zmienilibyĹmy zdania. A jednak on w jakiĹ sposĂłb byĹ poruszony moim stanowiskiem. Dla niego czymĹ niepojÄtym byĹo kierowanie siÄ w Ĺźyciu religijnym wyborem. Dla jego mentalnych schematĂłw wiara byĹa intymizmem i nieracjonalnoĹciÄ . NastÄpnie to, co siÄ wydarzyĹo, daĹo mu do zrozumienia, Ĺźe to pytanie nosiĹ w sercu od zawsze. Dla mnie byĹa to nieoczekiwana Ĺaska. Ja i trĂłjka tamtych przyjacióŠstaliĹmy wobec tego, co siÄ przytrafiĹo. I zobaczyliĹmy: w chorobie i Ĺmierci wydarzyĹ siÄ cud nowego Ĺźyciaâ. Andrea pisze: âZiba powiesiĹ mi nad Ĺóşkiem zdanie Ĺw. Tomasza: ÂŤĹťycie czĹowieka wyraĹźa siÄ w miĹosnym przylgniÄciu, ktĂłre w istotny sposĂłb je podtrzymuje i w ktĂłrym znajduje swojÄ najwiÄkszÄ satysfakcjÄÂť. SÄ dzÄ, iĹź mojÄ najwiÄkszÄ satysfakcjÄ jest to, Ĺźe poznaĹem KsiÄdza, piszÄ c do KsiÄdza ten list. Ale jeszcze wiÄkszÄ satysfakcjÄ jest to, Ĺźe dziÄki BoĹźemu miĹosierdziu, jeĹli BĂłg zechce, poznam KsiÄdza tam, gdzie wszystko bÄdzie nowe, dobre i prawdziwe. Nowe, dobre i prawdziwe jak przyjaĹşĹ, ktĂłrÄ wniĂłsĹ KsiÄ dz w Ĺźycie wielu osĂłb i o ktĂłrej mogÄ powiedzieÄ: ÂŤJa rĂłwnieĹź w niej uczestniczyĹemÂť; takĹźe ja w tym moim spapranym Ĺźyciu zobaczyĹem i miaĹem udziaĹ w tym nowym, dobrym i prawdziwym wydarzeniuâ. Ziba bierze list i idzie do ksiÄdza Giussaniego: âTo list mojego przyjaciela z liceum. Jest bardzo piÄknyâ. Nie ma czasu wytĹumaczyÄ mu, o co chodzi. Kilka godzin później stan Andrei nagle siÄ pogorszyĹ. Ziba znajduje go juĹź w ĹpiÄ czce. KsiÄ dz Giussani dzwoni, gdy jest juĹź po pogrzebie. âTen list jest zachwycajÄ cy! Czy mogÄ przeczytaÄ go publicznie? â KsiÄĹźe Giussani, ten list napisaĹ do ciebieâŚâ. Wieczorem przed rozpoczÄciem rekolekcji studenckich ksiÄ dz Giussani znĂłw dzwoni do Ziby: âChcÄ przeczytaÄ list Andrei, moĹźesz mi towarzyszyÄ w drodze do Rimini?â. W drodze powrotnej, po lekcji zatytuĹowanej UznaÄ Chrystusa, powie: âNigdy nie spotkaĹem osoby, ktĂłra tak dogĹÄbnie zrozumiaĹaby ZmysĹ religijny i streĹciĹa go na dwĂłch stronicachâ. |