Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2015 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2015 (wrzesień / październik)

Rodzina. Święci

Ludwik i Zelia: przyjaciele, za którymi warto podążać

Podczas Synodu zostaną ogłoszeni świętymi rodzice świętej Teresy z Lisieux. Pierwsi kanonizowani razem małżonkowie. Adele i Valter Schilirò (których syn został ocalony za ich wstawiennictwem) opowiadają o tym, jak życie tych dwojga zmienia ich życie. Oraz życie wielu małżeństw.

Paola Bergamini


„Zdumiałam się, gdy zobaczyłam, że wbrew wszelkiej nadziei udało ci się załatwić niektóre sprawy. To Zwycięska Pani obroniła cię. (…) Ściskam cię z całego serca, dzisiaj jestem taka szczęśliwa na myśl o tym, że znów cię zobaczę, że nie mogę pracować. Twoja żona, która kocha cię bardziej niż swoje życie”. Kiedy Zelia pisze ten list do męża, ona i Ludwik, rodzice świętej Tereski, są małżeństwem od wielu lat. Ale jak można – gdy fascynacja właściwa zakochaniu słabnie z czasem, a życie, tak jak w ich przypadku, wystawia na ciężką próbę – wyznać: „Kocham cię bardziej niż swoje życie”? Gdzie bierze początek to oddanie, to całkowite zawierzenie? Jest coś innego, co wytrzymuje. Wtedy tak samo jak dzisiaj.

Małżeństwo Martinów zostanie wyniesione na ołtarze 18 października. I nie jest to przypadek, że kanonizacja odbędzie się właśnie wtedy, podczas prac Synodu poświęconego rodzinie. Bowiem papież Franciszek pragnie „przedstawić przykład i ukonkretnić to, o czym będzie Synod”, potwierdził ojciec Romano Gambalunga, postulator procesu. „Są pierwszym małżeństwem kanonizowanym jako małżeństwo: piękny znak dla chrześcijańskich rodzin, które często są pozostawione bez wsparcia i muszą iść pod prąd, by żyć i wychowywać dzieci w prawdzie z tą miłością, którą Bóg podarował nam w Chrystusie”.

Beatyfikacja odbyła się siedem lat temu w związku z cudownym uzdrowieniem Pietra Schilirò, urodzonego z poważną wadą płuc. Dla Adele i Valtera, rodziców maleństwa, spotkanie z Martinami zmieniło i zmienia ich życie, ich bycie rodziną.

Adele opowiada: „Na początku praktycznie nie wiedzieliśmy o nich nic. By ich poznać, zaczęliśmy czytać Listy rodzinne. I natychmiast odkrycie: zwyczajność ich codziennego życia. „Zmartwienia z powodu pracy, choroby dzieci, aż po bardziej konkretne sytuacje, jak konieczność zmiany miejsca zamieszkania, były pomimo odległości czasowej takie same, jakie przeżywaliśmy także my”.

A więc gdzie jest nadzwyczajność? „W świadomości, że Pan troszczy się o ich życie. Ta pewność nie tylko pozwalała pozytywnie przeżywać trudne sytuacje, ale napełniała ich inteligencją do znajdywania rozwiązań. Ich związek posiadał niezmiennie poryw tej pierwszej Miłości, która ich wezwała do przeżywania małżeńskiego powołania”.

Inne odkrycie dla Adele i Valtera to nigdy nie traktować swojego związku za z góry przyjęty pewnik. Ponadto: troska, szacunek do drugiego, ponieważ jest on darem dla twojego nawrócenia. Życie w ten sposób nigdy nie pozostawia spokojnymi. Nie można zasypiać z sercem przepełnionym złością z powodu kłótni, sprzeczki. Dalej mówi Valter: „Wystarczy niewiele. Jedno z dwojga, które szepcze: «Pomódlmy się razem». Uczy nas tego papież Franciszek. Kanonizacja Martinów mówi nam o tym, że wszyscy jesteśmy wezwani do bycia świętymi. Powołanie i misja rodziny w Kościele oraz we współczesnym świecie – która jest zresztą tematem Synodu – przechodzi przez to wezwanie do świętości w codzienności”. W ten sposób życie zmienia się aż po szczegóły.

 

Dzwoniący telefon. Pewnego wieczoru Valter wraca do domu zniechęcony: w pracy jest trudna sytuacja. Kiedy zaczyna narzekać, Adele przerywa mu: „Masz całkowitą rację, ale czy ufasz Panu? Sądzisz, że już się o ciebie nie troszczy? Możesz jutro znowu wrócić z sercem pełnym urazy albo też myśleć, że istnieje większy, lepszy plan. Który trzeba odkryć i o który trzeba prosić. Wspólnie”. Tak jak to zrobili w przypadku Pietra.

                W tych latach za pośrednictwem Adele i Valtera Martinowie stali się towarzyszami drogi dla wielu osób, dla wielu małżeństw. Na wieść o cudzie, jeszcze bardziej po beatyfikacji, telefon w domu Schilirò zaczął dzwonić częściej. Telefonowano z Włoch, a także z zagranicy, z parafii, z centrów kulturalnych albo zapraszały ich po prostu grupy przyjaciół, by opowiedzieli, co im się przydarzyło, co się zmieniło w codziennym życiu. Wieść o nich wciąż krąży. Valter wyjaśnia: „Opowiadanie naszej historii i prezentowanie życia Zelii i Ludwika staje się bardzo konkretną okazją do refleksji nad małżeńskim powołaniem. Druga osoba jest nie tylko dobrem, ale wzywa cię do nawrócenia serca. Każe ci podnieść wzrok, kiedy chciałbyś się zadowolić, ponieważ przemiana czasem jest trudna. Przykładem są dzieci. Wracasz zmęczony do domu, pragnąc tylko jednego: spokoju. A one ciskają ci w twarz problemy, spory. Oto właśnie, wystarczy jedno słowo, a nawet jedno spojrzenie mojej żony, bym zrozumiał dar, bogactwo, jakim są dla naszego życia. I wszystko rozpoczyna się na nowo”.

Całe lata zaangażowania, nieoczekiwanych spotkań. Ale spotkania są nie tylko „publiczne”. Często telefonują do nich pojedyncze osoby albo małżeństwa przeżywające trudne chwile, prosząc, by ich odwiedzili, by z nimi byli. „Wystarcza niewiele, by zrozumieli, że my z pewnością nie jesteśmy «szczęśliwą rodziną» bez zmartwień. Wręcz przeciwnie. Są spory, problemy, tak jak w domu Martinów. Dlatego mówimy, żeby się modlić do Zelii i Ludwika, by na nich patrzeć, aby dostrzec tę Miłość, która wydaje się przyćmiona”.

Tak jak to było z zaprzyjaźnionym małżeństwem, które zwróciło się do nich z powodu kryzysu. Proponują im, jak często to robią, wspólną lekturę Listów rodzinnych. Z wolna wyłania się zwyczajne życie, składające się z banalnych i ważnych wydarzeń, czasem bolesnych, ale zawsze okazuje się, że w ich domu „w pierwszej kolejności służy się Panu”. Adele podkreśla: „Jest to punkt wyjścia i pokazuje, jak w ich przeżywającym kryzys życiu rodzinnym inne sprawy zajęły pierwsze miejsce. Uznając, że wciąż trzeba się uczyć kochać, można patrzeć na Zelię i Ludwika jak na przyjaciół, za którymi warto podążać. Proponujemy tylko to, nie jesteśmy psychologami i nie rościmy sobie prawa do rozwiązywania cudzych problemów. Ale może to być promyk nadziei, jakiejś drogi choćby nawet pośród cierpienia spowodowanego koniecznością czasowego oddalenia”.

 

Powrócić do życia. Po jakimś czasie dostają od Giovanny, żony, ten oto e-mail: „Czytanie o małżeńskim życiu Martinów dało mi nadzieję i siłę do zrobienia ponownej próby, by podjąć wędrówkę wraz z moim mężem, ponieważ zaproponowana przez nich droga jest właśnie dla wszystkich. To było dla mnie zasadnicze doświadczenie, pomijając rezultat. Teraz, gdy żyjemy w separacji, a moje małżeństwo boleśnie zmieniło formę, skonfrontowanie się z ich życiem pozwala mi w paradoksalny sposób wstawać rano, zawierzając wszystko Temu, który nas kocha”. W taki sposób można powrócić do życia.

Spotkanie z Veronicą odbyło się, można tak powiedzieć, na odległość. Ma 25 lat, kiedy czyta historię Pietra i poznaje rodzinę Martinów. Zaczyna się modlić za ich wstawiennictwem, ażeby zrealizowało się jej największe pragnienie: chce mieć rodzinę. Ale narzeczeństwo się rozpada, a ona rzuca się w relacje, które do niczego nie prowadzą. W wieku 30 lat myśli, że znalazła mężczyznę swojego życia. Zachodzi w ciążę, ale on nie chce nawet o tym słyszeć i ją porzuca. Czuje się osamotniona, boi się i zaczyna się modlić do Zelii i Ludwika, by ją wsparli.

Ciążę znosi z pogodą ducha. „Sytuacja dla mnie dziwna, zważywszy na moje wahania nastrojów. Ale byłam pewna, że nie jestem sama”. Jedna rzecz ją jednak nieco niepokoi: szkoła rodzenia. Wszystkie przyszłe mamy przychodzą w towarzystwie mężów albo partnerów. Po czym otrzymuje telefon: pewna przyjaciółka, kończąca położnictwo, pyta ją, czy może się nią zająć jako „przypadkiem” do pracy magisterskiej. Zostaje jej aniołem stróżem: towarzyszy jej podczas wizyt, badań USG, podczas nieszczęsnego kursu. Aż do narodzin Zelii Marii. Veronica zawierza swoją córkę rodzicom świętej Tereski i dalej modli się za ich wstawiennictwem, prosząc ich nawet o znalezienie dla niej taty. Świętych prosi się o wszystko. I „cud” się dokonał.

Natomiast Marco poznaje państwa Schilirò, zanim jeszcze się pobrali. Potem na jakiś czas stracili się z oczu, ale kiedy dowiaduje się o Pietro, śpieszy do ich domu. W tamtym momencie swojego życia weryfikuje możliwość oddania się Panu w dziewictwie. Kiedy jednak niespodziewanie pojawiają się osobiste kłopoty, postanawia porzucić tę drogę. Poświęca czas i siły osobom przeżywającym trudności, sądząc, że to jest sposób na bycie z Jezusem. Fizycznie nie daje rady.

 

„Nie wiem, co zrobić”. W tym trudnym okresie zaczyna przychodzić do domu Adele i Valtera. Ich dyskretne towarzystwo, dobro, którym go obdarzają, dają mu siłę do życia i nadzieję, bardziej niż to wszystko, co robi. Pewnego dnia mówi Adele: „Nie wiem, co zrobić. Z jednej strony chciałbym oddać się Panu całkowicie, ale z drugiej poznałem dziewczynę, do której zrodziło się niespodziewane i odwzajemnione uczucie”. Adele odrywa się od swoich zajęć i mówi mu: „Także Zelia i Ludwik, zanim się pobrali, usiłowali poświęcić się życiu konsekrowanemu”.

Dla Marco wszystko staje się jasne i proste. Jezus czekał na niego i na nic było zadawanie sobie trudu poszukiwania Go gdzie indziej. Żeni się i Zelia wraz z Ludwikiem wchodzą do jego rodziny. „Modlę się do nich za moją żonę, która jest niewierząca, za cierpiących, ale także za codzienne życie. I już dokonują cudu: pomagają mi przyjmować i kochać moją żonę, jej absolutną wartość, pragnąc, by urzeczywistniło się jej przeznaczenie i jej szczęście”.

Dla Adele i Valtera każde spotkanie jest darem, „który nie pozostawia nas w spokoju. Ale w ten sposób życie rodzinne jest piękną przygodą”.

 

KIM SĄ

1823. Bordeaux: na świat przychodzi Ludwik Martin.

1831. Gandelain: na świat przychodzi Zelia Guérin.

1845. Ludwik postanawia wstąpić do augustianów, ale podanie zostaje odrzucone, ponieważ nie zna łaciny.

1850. Modlitwa Zelii o przywdzianie habitu nie zostaje wysłuchana z powodu słabowitego zdrowia.

1858. Zelia słyszy głos mówiący: „To właśnie przygotowałem dla ciebie”. Przed nią staje Ludwik Martin. Po krótkim okresie narzeczeństwa 13 lipca biorą ślub. Małżonkowie przez 10 miesięcy żyją w czystości.

1860 – 1873. Na świat przychodzi 9 dzieci, wśród których jest także przyszła święta Teresa z Lisieux. Czworo dzieci umiera w młodym wieku.

1877. Umiera Zelia.

1894. Umiera Ludwik.

2008. 19 października w Lisieux małżonkowie zostają beatyfikowani.

2015. 18 października w Rzymie odbędzie się ich kanonizacja.

 

Relikwie państwa Martin wraz z relikwiami św. Tereski będą wystawione w bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie w dniach 4–25 października.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją