Ślady
>
Archiwum
>
2015
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2015 (marzec / kwiecieĹ) Pierwszy Plan. ALFONSO CARRASCO UrzÄ d i tajemnica czĹowieka Biskup ALFONSO CARRASCO wyjaĹnia, dlaczego nasze Ĺźycie âzaleĹźyâ od wiÄzi z papieĹźem, odsĹaniajÄ cej dno serca. Davide Perillo âĹťywy czĹowiek. Rzeczywisty. To, Ĺźe gwarancjÄ naszej relacji z Bogiem jest konkretna osoba w historii, byÄ moĹźe jest tym, co najbardziej zdumiewa mnie w postaci papieĹźaâ. Biskup Alfonso Carrasco Rouco, 58-letni Hiszpan z Villalby, znany teolog, zanim jeszcze w 2008 roku zostaĹ biskupem Lugo w hiszpaĹskiej Galicji, od zawsze studiowaĹ prymat Piotrowy. Od czasu swojej pracy magisterskiej, napisanej we Fryburgu pod okiem biskupa Eugenia Corecca, teologa i pasterza, ktĂłry jako nauczyciel daĹ mu zasadniczÄ wskazĂłwkÄ: âBy zrozumieÄ KoĹcióŠjako komuniÄ, poprosiĹ mnie wĹaĹnie o zgĹÄbienie kompetencji papieĹźaâ. Gdy tymczasem czyta list, ktĂłry ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn, przewodniczÄ cy Bractwa CL, napisaĹ do Ruchu w ramach przygotowaĹ do audiencji u papieĹźa Franciszka 7 marca (âMam nadziejÄ, Ĺźe uda mi siÄ byÄ, takĹźe w hoĹdzie mojej osobistej historiiâ), pierwsze âuderzenieâ dociera do niego wĹaĹnie stamtÄ d, pochodzi z tego cytatu ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry przypomina, w jaki sposĂłb oblicze Jezusa jest dzisiaj âogĂłĹem wierzÄ cych, mistycznym CiaĹem, nazywanym ÂŤludem BoĹźymÂť, ktĂłrego prowadzenie jest zagwarantowane przez ĹźywÄ osobÄ, biskupa Rzymuâ. Dlaczego go zaskakuje? âUmieszcza papieĹźa w ludzie BoĹźym, a zarazem podkreĹla wyjÄ tkowoĹÄ jego urzÄdu. Stanowionego wĹaĹnie przez czĹowiekaâ.
KsiÄ dz CarrĂłn pisze, Ĺźe nasza osobista egzystencja, âĹźycie kaĹźdego z nasâ, zaleĹźy od wiÄzi z tym czĹowiekiem, âw ktĂłrym Chrystus zaĹwiadcza o swojej wiecznej prawdzie dzisiajâ. Dlaczego? UrzÄ d papieĹźa podkreĹla gĹÄboki i wspĂłlny nam wszystkim wymiar: chrzeĹcijaĹskie doĹwiadczenie zawsze wydarza siÄ w relacji z konkretnymi osobami, z rzeczywistÄ obecnoĹciÄ ludzi. PrzykĹadem jest ksiÄ dz Giussani i wielu innych, ktĂłrzy mu towarzyszyli. To jest wĹaĹnie to, co uczyniĹo moĹźliwym naszÄ wiarÄ. Ta konieczna wiÄĹş z historycznymi osobami jest byÄ moĹźe najbardziej zdumiewajÄ cym nas aspektem chrzeĹcijaĹstwa. Czasem nawet nas gorszy. Jest to jednak takĹźe najpiÄkniejszy jej wymiar. UrzÄ d papieĹźa, w gruncie rzeczy, wskazuje na oczywistoĹÄ, Ĺźe potrzeba osoby, by otwieraĹa siÄ przed nami nieustannie nowa droga do Chrystusa. Bez wÄ tpienia jego relacja z Chrystusem jest jedyna w swoim rodzaju: w nim znajduje siÄ gwarancja dana przez Boga, ktĂłry chce, by Jego obecnoĹÄ pozostaĹa w historii na zawsze. Ale Piotr pokazuje wĹaĹnie to, Ĺźe za poĹrednictwem ludzkiej obecnoĹci Chrystus zbliĹźa nas do siebie w historii.
Jego Eminencja mĂłwiĹ o âzgorszeniuâ. I to jest prawda: w wielu wypadkach, âto, Ĺźe wszystko ma swojÄ konsystencjÄ w wiÄzi z kruchoĹciÄ pojedynczej osobyâ, dezorientuje nas. Ostatecznie jednak czy tego wyzwania nie rzuca samo Wcielenie? Wcielenie to BĂłg, ktĂłry staĹ siÄ czĹowiekiem. My czasem postrzegamy je nieco mechanicznie, niemal jak jakÄ Ĺ zasadÄ filozoficznÄ . Wcielenie byĹo jednak takĹźe ĹmierciÄ za nas, ustanowieniem przyjaĹşni, zrodzeniem najgĹÄbszej komunii z czĹowiekiem⌠To wĹaĹnie widaÄ w metodzie KoĹcioĹa. I to jest wĹaĹnie to, co papieĹź czyni dzisiaj moĹźliwym. To on pokazuje, Ĺźe Pan wcieliĹ siÄ, by na zawsze zjednoczyÄ siÄ z ludĹşmi. Pokazuje swojÄ osobÄ , ale poza swojÄ osobÄ . Tak, wyzwanie jest to samo.
Dlaczego jednak stawiamy opĂłr tej metodzie, ktĂłrÄ wybraĹ BĂłg? W gruncie rzeczy, jest to najbliĹźsza nam droga, najbardziej dostÄpna, jakÄ moĹźna sobie wyobraziÄ, by Go spotkaÄ: przechodzi przez to, co ludzkie, a wiÄc jest najwĹaĹciwsza dla czĹowieka⌠Ostatecznie jest tak dlatego, poniewaĹź stawiamy Mu opĂłr. A wĂłwczas wszystko jest dla nas wymĂłwkÄ , jako argumentacja, by trzymaÄ siÄ kurczowo siebie. NastÄpnie trzeba oczywiĹcie mieÄ na uwadze to, Ĺźe istnieje droga, jakaĹ pedagogia: kaĹźdy ma swĂłj czas i nic nie dokonuje siÄ mechanicznie. Pan zawsze zdumiewa nas w naszym Ĺźyciu. Ale jeĹli walczymy z tÄ tak ludzkÄ metodÄ , w gruncie rzeczy dzieje siÄ tak, poniewaĹź walczymy z Nim. KoĹcioĹowi wyrzuca siÄ tysiÄ c rzeczy i oddala siÄ od niego z tysiÄ ca powodĂłw, ale ostatecznie robi siÄ to, poniewaĹź dokonuje siÄ wyboru przed Panem. Gdyby tak nie byĹo, KoĹcióŠnikogo by nie obchodziĹ.
Ukazuje siÄ najgĹÄbsza postawa, jakÄ przyjmujemy wobec najistotniejszej kwestii⌠OdsĹania dno naszego serca, niezaleĹźnie od tego, co mĂłwimy byÄ moĹźe wprost.
Czy to nie tego boimy siÄ czasem? WĹaĹnie naszej wolnoĹci? PodÄ Ĺźamy za naszym planem. Robimy to odnoĹnie do siebie samych, do rzeczywistoĹci, do Ĺźycia. I chcielibyĹmy jego realizacji. Tymczasem wtedy jesteĹmy cierpliwi, gdy jesteĹmy szczÄĹliwi z powodu towarzystwa, ktĂłre siÄ do nas przybliĹźyĹo. Kiedy uĹwiadamiamy sobie obecnoĹÄ Pana, jesteĹmy wdziÄczni za to, Ĺźe moĹźemy iĹÄ drogÄ i uczyÄ siÄ czegoĹ z kaĹźdym krokiem. NawrĂłcenie, radykalna przemiana polega na tej prostocie dziÄkowania za wielki dar obecnoĹci Pana w naszym Ĺźyciu.
Ale czy moĹźna iĹÄ drogÄ bez podÄ Ĺźania za? Nie. JeĹli nie podÄ Ĺźamy za, jesteĹmy sami. Realizujemy nasz plan i jesteĹmy sami. Plan drugiego zawsze wydaje nam siÄ godny krytyki, a poza tym w ogĂłle jest to przecieĹź plan kogoĹ innego; nas interesuje nasz plan⌠By przemierzaÄ drogÄ, musimy byÄ ciÄ gle zaskakiwani w sercu darem Pana. I podÄ ĹźaÄ za.
Audiencja jest takĹźe okazjÄ do pogĹÄbienia innego kluczowego dla wiary sĹowa: autorytetu. Czym jest on dla Jego Eminencji? Autorytet jest wyrazem podÄ Ĺźania za. PodÄ Ĺźa siÄ za kimĹ, kto posiada autorytet. A autorytet posiada ten, kto pozwala rozbĹysnÄ Ä prawdzie w naszym sercu i otwiera nadziejÄ na moĹźliwoĹÄ Ĺźycia. Prawda, dobro â to jest to, co w gĹÄbi posiada autorytet. Ale prawda i dobro nie istniejÄ w oderwaniu od rzeczywistoĹci: ukazujÄ nam siÄ na obliczu Pana oraz na obliczach tych, ktĂłrych On posyĹa. W ten sposĂłb rozpoznaje siÄ autorytet. Kiedy jest to dla nas jasne, przyjmujemy go, chÄtnie podÄ Ĺźamy za. Autorytet jest czÄĹciÄ drogi, ktĂłra wyĹania siÄ, gdy rozpoznaje siÄ Pana. My chcieliĹmy podÄ ĹźaÄ za tym dobrem, za tÄ obecnoĹciÄ , w ktĂłrej Ĺwietle nasze Ĺźycie rozkwita. I zrozumieliĹmy dobrze, Ĺźe to nie my jÄ wytwarzamy, Ĺźe to KtoĹ Inny, a wiÄc podÄ Ĺźamy za Nim. NastÄpnie kolejnÄ sprawÄ jest koniecznoĹÄ, by ten autorytet staĹ siÄ takĹźe formalny, by staĹ siÄ autorytetem Ojca ĹwiÄtego. PapieĹź jest skaĹÄ , tÄ osobÄ , ktĂłra moĹźe nam potwierdziÄ i dawaÄ Ĺwiadectwo z autorytetem. Ale autorytet, ktĂłry przeĹźywamy, jest gestem naszej wiary. PapieĹź mĂłwi do nas z autorytetem, jeĹli przeĹźyliĹmy historiÄ, w ktĂłrej Pan pozwoliĹ wyĹoniÄ siÄ posĹuszeĹstwu wiary. WĂłwczas pojmujemy i chcemy sĹuchaÄ papieĹźa jako kogoĹ autorytatywnego, poniewaĹź jesteĹmy pewni, Ĺźe sĹuĹźy Panu, Ĺźe jest Jego Ĺwiadkiem. Bez tej drogi nie wystarcza zewnÄtrzne przywoĹanie, formalne, by zyskaÄ u nas posĹuch.
Wasza Eminencja napomykaĹ o znaczeniu ksiÄdza Giussaniego w wychowywaniu nas takĹźe do tego fundamentalnego aspektu wiary. Co takiego znaczyĹo dla Jego Eminencji spotkanie z nim? W jaki sposĂłb pomogĹo w pogĹÄbieniu wiÄzi z papieĹźem? KsiÄ dz Giussani, swoim nauczaniem i Ĺwiadectwem, pomĂłgĹ mi pojmowaÄ wiarÄ. DaĹ moĹźliwoĹÄ zrozumienia i przejĹcia chrzeĹcijaĹskiej drogi. Widzi Pan, jestem szczÄĹliwy, Ĺźe Chrystus wyszedĹ mi na spotkanie w takiej formie, jakÄ jest Jego KoĹciĂłĹ. I od tej pewnoĹci nie chcÄ siÄ oddalaÄ; dla mnie jest to najwaĹźniejsza rzecz. JeĹli papieĹź mĂłwi mi: âIdĹş tamâ, nie osÄ dzam tego, wychodzÄ c od mojego planu odnoĹnie do tego, jak powinna wyglÄ daÄ koĹcielna polityka, ale patrzÄ na to jak na sĹowo, ktĂłre stanowi czÄĹÄ historii mojego Ĺźycia, naznaczonej wychodzeniem mi na spotkanie Pana za poĹrednictwem osĂłb takich jak ksiÄ dz Giussani. To wĹaĹnie w tym ksiÄ dz Giussani mi pomĂłgĹ i pomaga takĹźe dzisiaj.
KsiÄ dz Giussani napisaĹ, Ĺźe chrzeĹcijaĹski lud w pewnym sensie rodzi siÄ w âtakâ Piotra wypowiedzianym do Pana, ktĂłry pytaĹ go: âCzy miĹujesz Mnie?â. Tam zaczyna siÄ ânowa relacja pojedynczej osoby z caĹÄ rzeczywistoĹciÄ â, nowy sposĂłb bycia na Ĺwiecie. Czy to samo dokonuje siÄ dzisiaj za poĹrednictwem papieĹźa? DokĹadnie to samo. Co wiÄcej, wiara wiÄdnie i umiera, kiedy tak nie jest. Nie moglibyĹmy zachowaÄ wiary w Pana, gdyby nie staĹa siÄ tym, co pozwala rozkwitnÄ Ä nowej relacji ze wszystkim. Ostatecznie chcemy ĹźyÄ, to znaczy byÄ w ludzkiej relacji ze wszystkim. JeĹli to odrzucimy, na co przydaje siÄ wiara? Oddzielanie wiary i Ĺźycia, jak zauwaĹźaĹ juĹź PaweĹ VI, to katastrofa. To jest ĹmierÄ wiary. Nie-oddzielanie jest tymczasem wĹaĹnie tym: âtakâ wypowiadane przez ciebie ObecnoĹci Pana, ktĂłrej Piotr jest skaĹÄ , zawiera obietnicÄ w relacji z caĹÄ rzeczywistoĹciÄ . I nawet jeĹli Ĺźyjesz Ĺşle, popeĹniasz bĹÄdy, rzeczywistoĹÄ dalej zawiera tÄ obietnicÄ.
Jest inne sformuĹowanie ksiÄdza Giussaniego, ktĂłre uderza, poniewaĹź wydaje siÄ zawieraÄ wszystko: âMiĹoĹÄ do papieĹźa afektywnie (affettivamente)i efektywnie (effettivamente) byĹa zawsze naszÄ pasjÄ â. Czy Jego Eminencja wyjaĹni nam te dwa przysĹĂłwki? WywodzÄ siÄ z teologii. To znaczy: uznajÄ c nastÄpcÄ ĹwiÄtego Piotra w jego ontologii, w jego obiektywnej rzeczywistoĹci, ale takĹźe lgnÄ c caĹym sercem. To jest decydujÄ ce, dla ksiÄdza Giussaniego i dla nas. Ale powiedziaĹbym takĹźe, Ĺźe jest to jedna z Ĺask naszego pokolenia. W pokoleniu ksiÄdza Giussaniego â ale takĹźe nieco wczeĹniej â chrzeĹcijaĹski lud darzyĹ papieĹźa przeogromnÄ miĹoĹciÄ . Ta rzeczywistoĹÄ, to efektywne, ale takĹźe gĹÄboko afektywne potwierdzenie urzÄdu Piotrowego wzrosĹo bezmiernie w XIX wieku. PoniewaĹź byĹa to takĹźe epoka, w ktĂłrej zakwestionowana zostaĹa historyczna rzeczywistoĹÄ KoĹcioĹa: czy miaĹa sens jego obecnoĹÄ jako ludu, o konkretnym obliczu, obecnoĹÄ form, instytucji⌠W porzÄ dku, to zakwestionowanie znalazĹo jednÄ z najgĹÄbszych odpowiedzi w przylgniÄciu do papieĹźa jako tego, ktĂłry uobecniaĹ ludziom Pana. A wiÄc w miĹoĹci do papieĹźy.
TakĹźe ten papieĹź budzi wielkÄ miĹoĹÄ. Paradoksalnie jednak, przyciÄ gajÄ c tak wielu niechrzeĹcijan, niektĂłrych chrzeĹcijan dezorientuje. Jak gdyby sama fascynacja, jakÄ wzbudza w wielu osobach âpoza zagrodÄ â KoĹcioĹa, âw Ĺrodkuâ spotyka siÄ z nieufnoĹciÄ niektĂłrych⌠ByÄ moĹźe podejrzewajÄ oni, Ĺźe czÄĹÄ niewierzÄ cych kocha papieĹźa z powodĂłw odmiennych od ich, z powodĂłw, ktĂłrych nie moĹźna wspĂłĹdzieliÄ⌠Ale widzi Pan, za przylgniÄciem serca podÄ Ĺźa zawsze osÄ d prawdy. I tak jest w przypadku wszystkich. JeĹli rozumiesz, kim jest papieĹź, moĹźesz lgnÄ Ä bez wÄ tpliwoĹci, nie potrzebujÄ c, by budziĹ twojÄ sympatiÄ. ByÄ moĹźe jest sympatyczny, a moĹźe nie, ale ty nie podÄ Ĺźasz za nim ze wzglÄdu na to. Uznanie urzÄdu Piotrowego, jak mĂłwiliĹmy, jest gestem wiary. A wiara jest dostrzeganiem prawdy, ktĂłrÄ Chrystus stawia przed nami. PrzylgniÄcie serca podÄ Ĺźa za. Doktryna precyzuje, Ĺźe papieĹź peĹni konstytutywnÄ rolÄ w KoĹciele w sprawowaniu jego urzÄdu, ale nie w swoich prywatnych opiniach. To istniejÄ ce od zawsze rozróşnienie wskazuje nam rĂłwnieĹź na racjÄ, ze wzglÄdu na ktĂłrÄ lgniemy. To nasze przylgniÄcie to przylgniÄcie serca, przylgniÄcie do obecnej osoby, ktĂłrÄ Pan stawia przed nami w naszej historii jako swojego przedstawiciela, by pozostawaÄ w prawdzie wiary oraz komunii. Nie moĹźna zajmowaÄ stanowiska przeciwko papieĹźowi i spokojnie trwaÄ w tej samej historii komunii, ktĂłrÄ rodzi Pan.
Co takiego najbardziej zaskakuje Jego EminencjÄ w tym papieĹźu? Dwie rzeczy. NiesĹychane podkreĹlanie kwestii misji, ta jego przeogromna wola, niemal nie do zniesienia, by KoĹcióŠbyĹ âwychodzÄ cyâ: ten aspekt, dla niego, osÄ dza kaĹźdÄ rzecz i musi sĹuĹźyÄ do odnowienia kaĹźdej rzeczy. SÄ dzÄ, Ĺźe jest to opatrznoĹciowy akcent. NastÄpnie jego wola manifestowania wiary jako doĹwiadczenia bliskiego, ludzkiego. UsiĹuje pokazaÄ, w jaki sposĂłb twierdzenia i zasady wiary, ktĂłre wiele razy mogĹyby wydawaÄ siÄ nieco abstrakcyjne, sÄ codziennym doĹwiadczeniem, ktĂłre dotyka osobÄ.
JednÄ z rzeczy, o ktĂłre papieĹź prosi nas nieustannie â zrobiĹ to takĹźe w przesĹaniu na Meeting w Rimini â jest dyspozycyjnoĹÄ do tworzenia nowych form komunikowania ânieprzerwanej nowoĹciâ wiary. Czym, zdaniem Jego Eminencji, jest ta dyspozycyjnoĹÄ? I co jÄ uĹatwia? Dlatego odznacza siÄ on wyjÄ tkowÄ wraĹźliwoĹciÄ . Jak gdyby poprzez swojÄ historiÄ widziaĹ, Ĺźe KoĹcióŠpotrzebuje wiÄkszej wolnoĹci wobec wszystkich spraw. A to oznacza bycie dyspozycyjnym wobec tego, o co prosi nas Pan, do przemiany, do kreatywnoĹci, ktĂłra pozwoliĹaby wyjĹÄ na spotkanie wszystkim. Nam, biskupom, mĂłwiĹ to przy róşnych okazjach, takĹźe w bardzo bezpoĹrednich formach. Jest to przywoĹanie, ktĂłre odczuwam jako jedno z najbardziej znaczÄ cych wezwaĹ jego urzÄdu.
A Jego Eminencja? Co pomaga Jego Eminencji pozostawaÄ âotwartym na BoĹźe niespodziankiâ, by posĹuĹźyÄ siÄ innym sformuĹowaniem papieĹźa? W gruncie rzeczy Ĺaska Pana. PoniewaĹź to tak, jakby powiedzieÄ, co takiego pomaga mi codziennie byÄ Ĺźywym. Ĺťycie zostaje nam dane: znajdziesz je w swoich rÄkach, kiedy rano otworzysz oczy. Nie myĹlisz o tym, ale jesteĹ Ĺźywy. Wiara jest jak Ĺźycie: otwierasz oczy i ona jest. Jak dar, ktĂłry znajdujesz i musisz go pielÄgnowaÄ. NastÄpnie pomaga mi towarzystwo, osoby. Kiedy musisz stawiÄ czoĹa jakiemuĹ problemowi albo pytasz, co musisz zrobiÄ, sÄ inni, ktĂłrzy ciÄ zobowiÄ zujÄ do tego, byĹ nie pozostawaĹ w twoim osÄ dzie, byĹ go otworzyĹâŚWreszcie, minimum porzÄ dku w Ĺźyciu. W codziennoĹci panuje wzburzenie, ktĂłre przeszkadza widzieÄ rzeczywistoĹÄ takÄ , jakÄ ona jest. JeĹli caĹy dzieĹ gonisz za sprawami, ostatecznie trudno, byĹ dobrze odpowiedziaĹ. Potrzeba porzÄ dku. |