Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2005 (styczeĹ / luty) Kultura WidziaĹem i dotykaĹem. Wiara: rozum i wolnoĹÄ Jego przeznaczeniem miaĹa byÄ porywajÄ ca kariera w wydawnictwie Einaudi, ĹwiÄ tyni kultury laickiej. Jednak w 1964 nastÄ piĹo nawrĂłcenie. UjrzaĹ i dotknÄ Ĺ wiary, ktĂłra dotÄ d byĹa mu nieznana i ktĂłrÄ lekcewaĹźyĹ. NagĹy zwrot i kolizja z Ăłwczesnymi wielkimi myĹlicielami laickimi. SpotkaliĹmy Vittorio Messoriego z okazji wydania jego najnowszej ksiÄ Ĺźki, poĹwiÄconej ukochanemu przez niego Turynowi, ale teĹź zawierajÄ cej wÄ tki autobiograficzne. âPo raz pierwszy mĂłwiÄ o tym publicznie...â. SĹowa wydobywajÄ siÄ z trudem: jak ziarenka piasku w klepsydrze. Vittorio Messori cofa siÄ w czasie, do letnich miesiÄcy sprzed czterdziestu lat: âMoje nawrĂłcenie nastÄ piĹo miÄdzy lipcem a sierpniem 1964 roku. ByĹem czĹowiekiem na wskroĹ zeĹwiecczonym, umiĹowanym uczniem gĹÄboko zlaicyzowanego Alessandro Galante Garrone, wrÄcz prawdziwego piewcy laicyzmu, a moim przeznaczeniem miaĹa byÄ zapewniona kariera w domu edytorskim Einaudi, ĹwiÄ tyni tej kultury. Tymczasem znalazĹem siÄ w takiej sytuacji, Ĺźe siÄgnÄ Ĺem po Ewangelie, zaczÄ Ĺem patrzeÄ na wszystko z innego punktu widzenia: z punktu widzenia dotÄ d mi nieznanej, a nawet pogardzanej przeze mnie wiaryâ. Tak oto uczeĹ Galante Garrone, Bobbia, Passerina dâEntrèvesa, Firpo, odwrĂłciĹ siÄ od swoich mistrzĂłw, porzuciĹ panteon piemonckich sĹaw, akcyjnoĹÄ, Gramsciego i Gobettiego, poĹwiÄcajÄ c siÄ z zapaĹem badaniom nad postaciÄ czĹowieka, ktĂłry ĹźyĹ w Palestynie dwa tysiÄ ce lat temu: w ten sposĂłb zrodziĹa siÄ Hipoteza na temat Jezusa, ksiÄ Ĺźka, ktĂłra staĹa siÄ bestsellerem liczÄ cym milion sprzedanych egzemplarzy, później jeszcze powielanych. Dzisiaj, po napisaniu wielu ksiÄ Ĺźek i licznych polemikach, Messori znowu koncentruje uwagÄ na Turynie, swoim âprzybranymâ mieĹcie, do ktĂłrego przybyĹ jako dziecko z rodzinnego Sassuolo, i pisze ksiÄ ĹźkÄ bÄdÄ cÄ w poĹowie autobiografiÄ , a w poĹowie usystematyzowanym studium, w ktĂłrej pobrzmiewa ton klasowego polemisty: Il mistero di Torino (Tajemnica Turynu), opublikowanÄ w wydawnictwie Mondadori. MoĹźna powiedzieÄ, Ĺźe zostaĹa ona napisana na âcztery rÄceâ, bo cztery koĹcowe rozdziaĹy wyszĹy spod piĂłra Aldo Cazzullo. Na trzystu piÄÄdziesiÄciu stronicach Messori, dociekliwy kronikarz i Messori, âmol ksiÄ Ĺźkowyâ, zabiera nas na spacer do wnÄtrza miasta, ukazujÄ c jego sprzecznoĹci i obsesje, ukazujÄ c je od podszewki i obalajÄ c jednoczeĹnie obraz Turynu utrwalony w zbiorowej wyobraĹşni. CzoĹowym postaciom piemonckiego laicyzmu, jak Bobbio czy Gallante Garrone, Messori przeciwstawia ksiÄĹźy Bosco, Cottolengo i FaĂ di Bruno, wielkim laickim wydawnictwom wydawnictwa katolickie, Kamilowi Benso Cavour brata Gustawa, zagorzaĹego papistÄ, a przede wszystkim kĹamliwemu mitowi Turynu jako miasta jansenistycznego i w gruncie rzeczy o duszy protestanckiej przeciwstawia obraz Turynu do gĹÄbi katolickiego, uksztaĹtowanego przez dziaĹalnoĹÄ Towarzystwa Jezusowego.
Panie Messori, Pan docieka i obala mity, wnikliwie studiuje i z obrazoburczÄ gorliwoĹciÄ niszczy ĹwiÄte wizerunki laicyzmu, przywracajÄ c nam Turyn prawdziwych ĹwiÄtych, biskupĂłw i wiernych Ĺwieckich. Wszystko jednak zaczyna siÄ od PaĹskiego nawrĂłcenia: od tematu, o ktĂłrym w swojej ksiÄ Ĺźce ledwo Pan napomyka, zamykajÄ c go tylko w dwĂłch linijkach tekstu, w dwĂłch linijkach na trzysta piÄÄdziesiÄ t stronic, nie tĹumaczÄ c niczego. Dlaczego? Ze wstydu. Nigdy o tym publicznie nie opowiadaĹem. MogÄ jednak powiedzieÄ, z caĹÄ pokorÄ , Ĺźe moje Ĺźycie rozstrzygnÄĹo siÄ w owym decydujÄ cym miesiÄ cu, miÄdzy lipcem i sierpniem 1964 roku, gdy miaĹem 23 lata, pisaĹem pracÄ dyplomowÄ , a w nocy pracowaĹem w firmie Stipel jako telefonista. Tamto doĹwiadczenie wstrzÄ snÄĹo mnÄ do gĹÄbi i przemieniĹo do tego stopnia, Ĺźe nie potrzebujÄ wierzyÄ, poniewaĹź w pewnym sensie widziaĹem, dotykaĹem dĹoniÄ , nabraĹem absolutnej pewnoĹci. Gdyby mi przyĹoĹźono do skroni pistolet, domagajÄ c siÄ ode mnie wyrzeczenia siÄ wiary, nie mĂłgĹbym tego zrobiÄ, ze wzglÄdu na szacunek dla spotkanej prawdy. MuszÄ teĹź wyraĹşnie powiedzieÄ, Ĺźe piszÄ dla moich braci i siĂłstr, ktĂłrzy idÄ po omacku, z trudem posuwajÄ siÄ do przodu: ja gromadzÄ racje dla nich, nie dla siebie. Mnie sÄ one niepotrzebne i â pragnÄ to powtĂłrzyÄ â mĂłwiÄ to wszystko z caĹkowitÄ skromnoĹciÄ , z bojaĹşniÄ i drĹźeniem.
KsztaĹciĹ siÄ Pan w Liceum imienia DâAzelio w Turynie, w ĹwiÄtym ĹwiÄtych laicyzmu, dorastaĹ w szkole tzw. racjonalnego rozumowania i wÄ tpienia, a teraz mĂłwi nam Pan, Ĺźe widziaĹ i dotykaĹ. Czy nie wydaje siÄ Panu, Ĺźe trochÄ przesadza? JeĹli nigdy o tym nie mĂłwiĹem, to dlatego, Ĺźe ja jako pierwszy odczuwam zakĹopotanie. W tamtych dniach wkroczyĹem w inny wymiar, gdzie wszystko byĹo jasne, wyraĹşne, oczywiste. Nie oznacza to, Ĺźe miaĹem jakÄ Ĺ wizjÄ, proszÄ mnie Ĺşle nie zrozumieÄ, ale jakaĹ niepowstrzymana siĹa zmusiĹa mnie do patrzenia na rzeczywistoĹÄ z punktu widzenia wiary. CzytaĹem Ewangelie i wszystkie moje przekonania, uprzedzenia, caĹy mĂłj intelektualny snobizm, mĂłj libertynizm â takĹźe seksualny â rozpadaĹy siÄ na kawaĹki. ByĹo to doĹwiadczenie poraĹźajÄ ce i trudne, delikatne, a jednoczeĹnie gwaĹtowne. Prawdziwa zagadka. RozmawiaĹem o tym w zaufaniu z AndrĂŠ Frossardem, ktĂłrego spotkaĹem wielokrotnie: w gruncie rzeczy doĹwiadczenia podobne, ale jego, wedĹug tego, co mĂłwiĹ, trwaĹo parÄ minut. Moje zaĹ ponad miesiÄ câ.
I co dalej? Ten dziwny stan siÄ skoĹczyĹ i juĹź nigdy siÄ w moim Ĺźyciu nie powtĂłrzyĹ. RzeczywiĹcie, posiadam bowiem charakter racjonalny, a nie mistyczny. JednakĹźe bodziec napÄdowy nigdy siÄ nie wyczerpaĹ. I ciÄ gle dziÄkujÄ Bogu, Ĺźe mnie prowadziĹ swojÄ drogÄ . ChociaĹź w tamtym czasie, na pĹaszczyĹşnie intelektualnej i moralnej, zapĹaciĹem za to wysokÄ cenÄ: Galante Garrone, gdy dotarĹa do niego nowina, poirytowany i zaskoczony, zerwaĹ ze mnÄ kontakt, a moja kariera w elitarnym i sĹawnym Ĺrodowisku skoĹczyĹa siÄ w chwili, gdy siÄ zaczynaĹa. JednoczeĹnie uregulowaĹem swoje Ĺźycie prywatne i zerwaĹem ze swoim hobby kolekcjonera damskich przygĂłd. NajchÄtniej bym tego nie robiĹ, pĹakaĹem drÄ c na kawaĹki notes wypeĹniony adresami, ale nie mogĹem postÄ piÄ inaczej. Moja mama, odkrywszy z przeraĹźeniem, Ĺźe zaczÄ Ĺem chodziÄ na mszÄ â w ukryciu, wstydzÄ c siÄ tego â wezwaĹa lekarza rodzinnego, bo byĹa przekonana, Ĺźe zwariowaĹem.
Jaka jest Tajemnica Turynu, do ktĂłrej odwoĹuje siÄ Pan w tytule ksiÄ Ĺźki? To tajemnica metropolii, ktĂłra z jednej strony jest miastem Gobettiego i Gramsciego, ĹwiÄtych Kosmy i Damiana laicyzmu, jest miastem wielkich wpĹywĂłw zĹych nauczycieli Nietzschego i Rousseau, klasy robotniczej i masonerii, ogĂłlnie rzecz biorÄ c najbardziej laickie ze wszystkich laickich miast.
To tylko poĹowa tajemnicy. A druga poĹowa? Jest to rĂłwnieĹź miasto CaĹunu, miasto, w ktĂłrym na przeĹomie XVIII i XIX wieku nastÄ piĹ oszaĹamiajÄ cy wybuch ĹwiÄtoĹci. SzeĹÄdziesiÄ t osĂłb uznanych za sĹugi BoĹźe, bĹogosĹawionych i ĹwiÄtych! To prawdziwy Ĺwiatowy rekord. Sam Jan PaweĹ II, podczas swojej pierwszej podróşy do Turynu, zdawaĹ sobie sprawÄ z owego starcia dobra i zĹa, z owej mieszanki Ĺaski i grzechu, i zwrĂłciĹ siÄ do turyĹczykĂłw ze sĹowami dramatycznymi, poruszajÄ cymi i niespodziewanymi, wyjaĹniajÄ c im, Ĺźe âtam, gdzie jest wiele zĹa, musi byÄ teĹź wiele dobra. Gdzie jest kĹamstwo, musi byÄ teĹź blask prawdy. Turyn jest tym wszystkim i sÄ tutaj ĹwiÄci, ktĂłrzy jak siÄ wydaje doĹwiadczali na wĹasnej skĂłrze, rĂłwnieĹź fizycznie, owÄ walkÄ przeciwieĹstwâ.
Czy chodzi o ksiÄdza Bosco? To najbardziej spektakularny przykĹad i w gruncie rzeczy tajemniczy. Ks. Bosco jest ĹwiÄtym mĹodzieĹźy, oratoriĂłw, czĹowiekiem zewnÄtrznie jasnym i promiennym; ale prowadzi teĹź niezbadane nocne pojedynki z demonem. Nikt z jego wspĂłĹbraci nie chciaĹ spaÄ obok jego pokoju, gdyĹź dochodziĹy stamtÄ d stĹumione odgĹosy, haĹasy, krzyki, akty strzeliste i przekleĹstwa, trzask rozbijanych mebli. Jest teĹź ks. Bosco, ktĂłry rzuca ostrzegawcze zapowiedzi Ĺmierci czĹonkom rodziny Savoia, ktĂłrzy walczyli z KoĹcioĹem: wszystkie te proroctwa speĹniĹy siÄ co do joty, przybierajÄ c postaÄ zdumiewajÄ cego ĹźaĹobnego ĹaĹcucha.
Turyn jest uwaĹźany za miasto wĹoskie najbliĹźsze duchowi protestanckiemu, kalwinizmowi krajĂłw najbardziej rozwiniÄtych. To nieprawda. Wszystko to jest faĹszywe. Trzeba zaczÄ Ä od tego, Ĺźe uprzemysĹowienie Europy zaczÄĹo siÄ w niektĂłrych regionach katolickich: od Lombardii po Lyon, od Katalonii po Kraj BaskĂłw i ZagĹÄbie Ruhry, BohemiÄ, katolickÄ FlandriÄ, ktĂłra odĹÄ czyĹa siÄ od swojej protestanckiej czÄĹci, tworzÄ c BelgiÄ, poniewaĹź protestanci holenderscy pozostali zwiÄ zani z rolnictwem. Niestety, Ĺşle siÄ staĹo, Ĺźe wielu ludzi daĹo posĹuch Maxowi Weberowi i jego Etyce protestanckiej i duchowi kapitalizmu.
Turyn zatem jest miastem przemysĹowym, poniewaĹź jest katolicki? Turyn byĹ zawsze, aĹź do lat piÄÄdziesiÄ tych, do gĹÄbi katolicki: przez wieki byĹ miastem jezuitĂłw. Jeden z ojcĂłw jezuitĂłw napisaĹ nawet statut dla krĂłlewskich karabinierĂłw. O jezuitach mĂłwiono âfaĹszywi i uprzejmiâ, powiedzenie to później zaczÄto odnosiÄ do wszystkich piemontczykĂłw. Od 1947 do 1975 r. tzw. âczerwone miastoâ, siedziba potÄĹźnego wydawnictwa Einaudi, miaĹo zawsze burmistrzĂłw z demokracji chrzeĹcijaĹskiej, a wiceburmistrzowie czÄsto byli nawet liberaĹami. KomuniĹci z fabryki Fiata stanowili zawsze skromnÄ mniejszoĹÄ.
PorzuciĹ Pan kulturÄ laickÄ i nawrĂłciĹ na katolicyzm: co takiego znalazĹ Pan w wierze? Sens mojego Ĺźycia i umierania. A takĹźe wolnoĹÄ. Od kiedy siÄ nawrĂłciĹem, odkryĹem wolnoĹÄ. WczeĹniej byĹem peĹen róşnych tabu i uprzedzeĹ: nie byĹem dotÄ d czĹowiekiem wolnym. Nawet dogmaty, jak mawiaĹ AndrĂŠ Frossard, nie sÄ klatkami, lecz oknami. To postchrzeĹcijaĹskie ideologie, a nie wiara, nas paraliĹźujÄ .
Jaka jest relacja miÄdzy wiarÄ a rozumem? Istnieje bezpoĹredni zwiÄ zek miÄdzy wiarÄ a rozumem. Poza tym, jak twierdziĹ mĂłj mistrz Pascal, najwyĹźszym aktem rozumu jest uznanie, Ĺźe istnieje niezliczona iloĹÄ rzeczy, ktĂłre znajdujÄ siÄ poza jego zasiÄgiem. To rozum otwiera na TajemnicÄ i ukazuje jÄ wĹaĹnie jako rozumnÄ .
Ks. Giussani mĂłwi, Ĺźe wiara jest ponadrozumowa, a nie nierozumna. Ja rĂłwnieĹź uwaĹźam, Ĺźe jest rozumna, chociaĹź racjonalnie niemoĹźliwa do udowodnienia, inaczej bowiem moĹźna byĹoby przy stole udowodniÄ istnienie Boga. My jesteĹmy ludĹşmi wierzÄ cymi, nie Ĺatwowiernymi: z tego punktu widzenia bardzo ceniÄ i szanujÄ myĹl ks. Giussaniego. Od zawsze jestem blisko Comunione e Liberazione i wszystkich ruchĂłw, od Opus Dei po CharyzmatykĂłw, FokolarinĂłw, NeokatechumenĂłw i LegionistĂłw Chrystusa. Kocham KoĹcióŠzróşnicowany, pluralistyczny. Vive la difference, przynajmniej na pĹaszczyĹşnie charyzmatĂłw.
Jednak zawsze trzymaĹ siÄ Pan z boku. JeĹli nie naleĹźÄ w sposĂłb szczegĂłlny do Ĺźadnego ruchu, jeĹli staram siÄ byÄ katolikiem bez przymiotnikĂłw, to jest tak dlatego, Ĺźe dotÄ d nie odczuĹem wyraĹşnego powoĹania, wezwania, by zwrĂłciÄ siÄ ku ktĂłrejĹ z tych rzeczywistoĹci. ZresztÄ nawrĂłciĹem siÄ w samotnoĹci, 40 lat temu, owego lata, ktĂłre dotÄ d kaĹźdego dnia popycha mnie naprzĂłd. W gruncie rzeczy moje powoĹanie jest powoĹaniem pustelnika, ktĂłry studiuje, rozmyĹla, medytuje i pisze ksiÄ Ĺźki. Ja i moja Ĺźona, bez dzieci, zaszyci z wolnego wyboru, w naszym domku w Desenzano del Garda, jesteĹmy parÄ pustelnikĂłw.
Pisarz i dziennikarz katolicki Vittorio Messori urodziĹ siÄ w Sassuolo w 1941 roku. Przez ponad trzydzieĹci lat mieszkaĹ w Turynie, dokÄ d przeprowadziĹa siÄ po wojnie jego rodzina. Wychowanie rodzinne jak i otrzymane wyksztaĹcenie kulturalne byĹy dogĹÄbnie laickie. Jednak lektura Ewangelii doprowadziĹa go w 1964 r. do przyjÄcia chrzeĹcijaĹstwa. W 1965 r. obroniĹ pracÄ na temat wĹoskiego Risorgimento (okres walk o wyzwolenie i zjednoczenie WĹoch w XIX w.) i uzyskaĹ dyplom na Wydziale Nauk Politycznych. Przez prawie dziesiÄÄ lat wspĂłĹpracowaĹ z La Stampa. W 1978 r. przeprowadziĹ siÄ do Mediolanu, gdzie uczestniczyĹ w tworzeniu religijnego miesiÄcznika Jezus, z ktĂłrym nastÄpnie wspĂłĹpracowaĹ. Liczne artykuĹy przygotowane dla tego pisma zostaĹy zebrane w ksiÄ Ĺźki: Inchiesta sul cristianesimo (Pytania o chrzeĹcijaĹstwo) (1987), PatĂŹ sotto Ponzio Pilato? (CierpiaĹ pod Poncjuszem PiĹatem?) (1992) i Dicono che è risorto (MĂłwiÄ , Ĺźe zmartwychwstaĹ) (2000). W 1990 r. opuĹciĹ Mediolan i wraz z ĹźonÄ zamieszkaĹ w Desenzano del Garda, oddajÄ c siÄ studiom i pisaniu. WspĂłĹpracowaĹ i nadal wspĂłĹpracuje z roĹźnymi czasopismami, miÄdzy innymi Avvenire, Corriere della Sera, Il timone. SzczegĂłlnie ceniona byĹa jego rubryka w Avvenire, zebrana w kilka publikacji: Pensare la storia (MyĹleÄ o historii) (1992), La sfida della fede (Wyzwanie wiary) (1993), Le cose della vita (Sprawy Ĺźycia) (1995). www.vittoriomessori.it
Vittorio Messori, Opinie o Jezusie (Wyd. M, KrakĂłw 1994) Wyzwanie wobec Ĺmierci (Wyd. M, KrakĂłw 1995) Pytania o ChrzeĹcijaĹstwo (Wyd. M, KrakĂłw 1997) Ĺledztwo w sprawie Opus Dei (Wyd. M, KrakĂłw) |