Ślady
>
Archiwum
>
1996
>
Biuletyn (31-32) lipiec / październik
|
||
Ślady, numer specjalny / 1996 (Biuletyn (31-32) lipiec / październik) Listy - Relacje - Notatki Spotkania na Sardynii Pracowaliśmy przez cały miesiąc sierpień w restauracji na Sardynii. Od razu dał nam się we znaki fizyczny trud, połączony z początkowym skrępowaniem wynikłym z konieczności pracy razem z ludźmi pozostającymi z dala od chrześcijańskiego doświadczenia. Wszystko wydawało się absurdalne, czuliśmy się jak ryby bez wody i pytaliśmy się o sens tego, co kazano nam robić. Staraliśmy się narzucić sobie pewną regułę, z obawy przed życiem w zapomnieniu: rano jutrznia i wieczorem kompleta… choć często zasypialiśmy wcześniej. Odtąd niespodziewanie wszystko okazało się prostsze. Od razu spostrzegliśmy, że każdy spełniany gest, nawet najbardziej banalny, jak mycie podłogi, przyciągał uwagę ludzi, którzy pracowali razem z nami. Wszyscy się dziwili, czasem gorszyli tym, że spełniamy prace, które do nas nie należały, albo że jesteśmy gotowi pomagać, pracując w godzinach nie przewidzianych umową, bądź w czasie wolnym. Stawało się coraz bardziej widoczne, że nasza obecność wywoływała ciekawość i pytania. U Mario, który pomiędzy jednym a drugim przekleństwem, powtarzał, że nie spotkał dotąd ludzi takich jak my; u Paolino, który pytał o znaczenie każdego zdania napisanego na koszulkach kolekcjonowanych na różnych happeningach i wakacjach Clu; u Salvatore, któremu wydawało się rzeczą niemożliwą, że potrafimy być zadowolone i bawić się nie chodząc na dyskotekę; u Luisy, która za każdym razem, kiedy przynosiliśmy jej niespodzianie kawę albo lody, dziękowała nam uśmiechem. „Wszystko dla chwały Chrystusa”. To rzeczywiście była prawda, że we wszystkim co czyniliśmy - od usługiwania klientom przy stole po czyszczenie łazienek - naszym pragnieniem było, żeby wszystko działo się dla Jego Chwały. Przed wyjazdem podarowaliśmy Salvatore Si puo vivere cosi? (Czy można tak żyć?). Kilka dni później zadzwonili o nas: „Z kilku stron, które przeczytałem, zrozumiałem skąd bierze się wasza pogoda ducha i pokój, który widać na waszych twarzach. Brakuje mi waszych twarzy”. „Ludzi nie wzrusza gadanie, ale uderza ich Obecność”. Cristina i Daniela
|