Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1994 > Biuletyn (18-20) maj

Ślady, numer specjalny / 1994 (Biuletyn (18-20) maj)

Recenzje

Dlaczego Kościół?

U wielu ludzi słowo Kościół wywołuje automatycznie reakcje obronne. Niezadowolenie z Kościoła argumentują oni w ten sposób, że o Kościele słyszeli już zbyt wiele wypowiadanych słów bez pokrycia w rzeczywistości, że stanowi on instytucję podobną do tylu innych.

ks. Andrzej Perzyński


Według pewnych radykalnych laickich publikacji Kościół ma strukturę organizacyjną, dającą się zredukować do siły społeczno-politycznej. Krytyka Kościoła ma niekiedy formę ataku na jego poglądy, działalność i postawy. Czasami przybiera też postać faworyzowania opozycyjnych postaw religijnych i doktrynalnych.

W aktualnej rzeczywistości, zdominowanej przez krytykę Kościoła, istnieje pilna potrzeba odnowienia świadomości tego kim jesteśmy. W tak postawionym zadaniu odnowy naszej chrześcijańskiej świadomości może pomóc książka pt. Dlaczego Kościół, która wkrótce ma się ukazać. Jej autorem jest włoski ksiądz Luigi Giussani. Jego przemyślenia wyrastają z doświadczenia ruchu Komunia i Wyzwolenie, którego jest założycielem. Praca pomyślana jest jako wprowadzenie w tajemnicę Kościoła, czyli wdrożenie w jego życie i wiarę. Ksiądz Giussani w jednym z listów do swoich przyjaciół 9 z 1989 r.) tak napisał: „Największym cudem, jaki się może zdarzyć na świecie jest jedność między ludźmi, która ma na celu wędrówkę ku przeznaczeniu: ten cud stał się możliwy dzięki Chrystusowi i ma na imię Kościół. Nasza przyjaźń jest ruchem, mającym na celu wzajemną pomoc w tej wspólnej drodze: chodzi o pomoc pod każdym względem i na każdym odcinku (nadmienia już o tym sama nazwa naszego ruchu: Comunione e Liberazione)”.

Ważne jest zrozumienie wprowadzenia, które zakreśla granice tej problematyki. Te wstępne założenia metodologiczne nie są jakimś zbędnym i uciążliwym teoretyzowaniem lecz opisują trud, jaki podejmuje nasz duch w przeżywaniu codziennej więzi z Chrystusem. Dowiadujemy się jak dojść do zrozumienia Kościoła, jak zdobyć dzisiaj pewność co do wydarzenia Chrystusa i na czym polegają współczesne trudności w rozumieniu słów chrześcijańskich. Jakie jest podstawowe założenie autora czytamy już w pierwszych zdaniach książki: „Kościół jest nie tylko jednym z wyrazów życia, czymś, co rodzi się z życia, ale jest życiem. Życiem idącym ku nam, od naszych przodków, przez wiele wieków. Kto zamierza poddać próbie własną opinię o Kościele musi zdawać sobie sprawę, że do rzeczywistego zrozumienia życia, jakim jest Kościół, niezbędne jest odpowiednie przeżycie. (…) Warunkiem niezbędnym zrozumienia życia jest udział w nim”.

O sprawach wiary nie da się mówić w sposób czysto informujący. Przekazywanie wiary nie jest prostym i neutralnym przekazywaniem suchych informacji. Neutralność nie jest odpowiednią postawą, którą należałoby zająć odnośnie do przekazywanych treści. Ewangelia jest czymś więcej aniżeli tylko Dobrą Nowiną. Jest ona radosnym orędziem i działa nie tylko informująco, ale także kształtująco, tzn. pragnie wkraczać w życiową sytuację słuchacza i ją przemieniać; dopiero wówczas, kiedy to nastąpi, zostaje przyjęta i przyswojona. „We współczesnym środowisku umysłowym – czytamy we wprowadzeniu – istnieją trudności w zmierzeniu się z rzeczywistością o charakterze religijnym. Brak kształcenia naturalnego zmysłu religijnego sprawia, że łatwo odczuwamy jako od nas odległe rzeczywistości, które naprawdę zakorzenione są wewnątrz naszego ciała i ducha. I odwrotnie, żywa obecność ducha religijnego czyni natychmiast łatwe rozumienie pojęć odnoszących się do rzeczywistości takiej jak Kościół”.

Autor książki przedstawia Kościół jako kontynuację Chrystusa. W jaki sposób Kościół może być rozpoznany jako taki? Na tak postawione pytanie znajdujemy w książce trzy odpowiedzi, które wynikają z trzech różnych postaw kulturowych i metodologicznych: racjonalistycznej, protestanckiej i ortodoksyjno-katolickiej.

Według racjonalizmu takie rozpoznanie może zaistnieć poprzez analizie tekstów historycznych. Chrześcijaństwo jest tutaj rozumiana jako zdarzenie z przeszłości. „Jezus Chrystus jest wydarzeniem w przeszłości, jak był nim Napoleon i Juliusz Cezar”.

Współczesne pytania o relacje między Jezusem a Kościołem są rezultatem aktualnych hipotez naukowych (egzegetycznych i teologicznych). Znalezienie właściwej drogi w dżungli hipotez egzegetycznych jest raczej mało prawdopodobne, jeśli nie jest się wyposażonym w odpowiednie narzędzie pozwalające torować drogę wśród zarośli. Bez niego zostaniemy wplątani w nieprzerwany ciąg przeróżnych teorii, których przeciwieństwa obezwładniają i prowadzą do sceptycyzmu. „Rezultaty tej metody, zastosowanej do zdobycia większej pewności co do autentyczności posłannictwa Jezusa – czytamy w książce – wywołują na pierwszym poziomie pomieszanie. Wniosek wynikający z nagromadzenia badań jest taki, że stoimy wobec setek najróżniejszych interpretacji. Zdaje się tu mieć rzeczywiście zastosowanie stare łacińskie przysłowie tot capita, tot sententiae (każda głowa ma swój rozum)”.

Konieczna jest wobec tego możliwość pewnego rodzaju generalnego wglądu z wysoka. Wgląd ten obejmuje szeroką przestrzeń i rozległą panoramę rozwiązań. Trzeba zatem śledzić drogę przebytą przez myślenie o Kościele w wiekach minionych, aby dostrzec istotne problemy tamtych czasów i odkryć niekonsekwencje takiego myślenia o Kościele, które następnie stały się punktem wyjścia wielu hipotez. W taki sposób Autor uczy rozróżniać drogi, które prowadzą donikąd.

Protestanci utrzymują, iż człowiek uzyskuje pewność obecności Bożej poprzez oświecenie wewnętrzne. Kryterium prawdziwości doświadczenia religijnego jest tutaj wewnętrzne spotkanie, bezpośredni kontakt z Duchem. „Prawdziwym zastrzeżeniem – zauważa Autor – jest to, że postawa taka nie liczy się danymi chrześcijańskiej nowiny, z pierwotnym pojmowaniem owego przesłania. Boskość, która stała się człowiekiem, który jadł, pił, spał, którego można było spotkać w drodze. (…) Jego słowa dokonywały przemiany wewnątrz, ale pochodziły z zewnątrz”. Protestancka koncepcja Kościoła nie potrafiła dostrzec w Kościele całości Ducha Chrystusowego, a niekiedy uważała go wręcz za narzędzie Antychrysta. Według Marcina Lutra, Kościół wycofał się do gminy. Kościołem jest tylko zgromadzenie słuchających u siebie, na miejscu, słowa Bożego. Dlatego też termin „kościół” zastąpił całkowicie terminem „gmina”; „Kościół” stał się pojęciem negatywnym. I dalej konkluduje ks. Giussani: „Chrześcijańska nowina jest faktem w całości ludzkim, zgodnym z wszystkimi czynnikami ludzkiej rzeczywistości (…). Postawa protestancka niweczy tę całkowitość. Sprowadza doświadczenie chrześcijańskie do doświadczenia wyłącznie wewnętrznego. Jest to bezprawny aprioryzm”.

Istnieje jeszcze trzecia droga „postawa ortodoksyjnie katolicka – czytamy – pojmuje chrześcijańską nowinę jako zaproszenie do bieżącego, w pełni ludzkiego doświadczenia. Jako obiektywne spotkanie z obiektywną rzeczywistością ludzką, głęboką znaczącą dla wewnętrznego życia człowieka”. W jaki sposób dokonuje się rozszerzenie obecności Chrystusa w świecie? Przez tych wszystkich, którzy przeżyli spotkanie z Nim, uznają Go i przylgnęli do Niego i starają się iść za Nim i zostają przez Niego w jakiś sposób przemienieni. Jego obecność rozszerza się przede wszystkim poprzez grupy przyjaciół, wspólnoty, tj. poprzez jedność osób, które w Niego wierzą, którym już się wydarzyło spotkanie z Nim. Zgodnie ze stanowiskiem katolickim, Kościół może być rozpoznany jako Chrystusowy poprzez to dzieło Ducha Świętego, jakim jest tajemnica jedności wierzących (misterium komunii wierzących). Ta trzecia droga jest możliwa poprzez obecne doświadczenie, w którym się uczestniczy, również rozwiązanie problemu historycznej lektury tekstów i poruszeń duchowych, które są niezbędne dla człowieka, aby mógł on zrozumieć kogo ma przed sobą.

Autor stawia czytelnika przed tajemnicą Kościoła. Zawiera się ona i wyraża także w jego strukturze społeczno-teologicznej. Giussani widzi w Kościele przedłużenie Wcielenia i akcentuje przy tym działanie Ducha Świętego. Kościół jest Ciałem Mistycznym, tzn. że sam Chrystus wciąż na nowo go ustanawia; że jest w nim nie tylko przeszłością i przyszłością, lecz zawsze i przede wszystkim teraźniejszością. Kościół – to obecność Chrystusa teraz, to nasza równoczesność z Nim i Jego równoczesność z nami. Kościół żyje, bo Chrystus jest w sercach. To właśnie stanowi podstawę formowania przez Niego Kościoła. Kościół jest zwierciadłem Jego chwały i odbiciem Jego blasku.

Rzeczywistość Chrystusowego Wcielenia trwa w Kościele, tzn. w ludziach, którzy dzięki wewnętrznemu i skutecznemu działaniu Ducha Świętego „zrastają się” w jeden Lud. Jedność, jaką ten Lud stanowi, jest jednością ludzi zespolonych w duchowej wspólnocie, ale treść i zasada tego ludu jest Boża. Pochodzi z Bożego wybrania, z Chrystusowego Wcielenia i z Duchowego uświęcenia. W kształtowaniu świadomości Kościoła, jako Ludu Bożego trzeba umiejętnie łączyć teologię z „socjologią”, mając przed oczyma zarówno „wielkie sprawy Boże”, jak i prawa ludzkiej egzystencji, która jest zarazem osobowa i wspólnotowa.

Kościół rośnie od wewnątrz na zewnątrz, a nie na odwrót. Oznacza to przede wszystkim najgłębszą jego wspólnotę z Chrystusem. Chrystus zbudował Ciało – a więc i ja powinienem włączyć się do tego Ciała jako pokorny członek. Inaczej nie mogę Go przecież odnaleźć. Jeśli się włączę, to zyskuję Go całkowicie, bo stałem się Jego członkiem, Jego częścią na tym świecie. Wraz ze zrozumieniem tego faktu samoistnie znika liberalna idea, że Jezus może być interesujący, ale Kościół – to nieudany Jego projekt. Chrystus istnieje bowiem obecnie właśnie w swoim Ciele, a nie jako idea. Oznacza to, że istnieje wraz z innymi, wraz z trwałą wspólnotą, która jest Jego Ciałem. Kościół to nie idea, lecz Ciało, a zgorszenie Wcielenia, które odstręczyło tak wielu współczesnych Jezusowi, ma kontynuację w kłopotach Kościoła.

Trzeba najpierw poznać całą różnorodność teorii, jakie w ciągu ostatnich dziejów wyznawano i głoszono w odniesieniu do rzeczy, będących punktem zetknięcia prawdy religijnej z dziedziną naszych czysto ludzkich spraw. Trzeba również zorientować się, w jakiej mierze owe teorie zależą od zmieniającego się ciągle poziomu życia społecznego, umysłowego i kulturalnego. I tego wszystkiego uczy założyciel Comunione e Liberazione, kiedy pisze o Średniowieczu jako rozpowszechnieniu pewnej mentalności, o braku wyrażenia pewnej mentalności w humanizmie, dalej podejmuje temat Odrodzenia z punktu widzenia natury pojmowanej jako ostateczne źródło energii i wreszcie przedstawia abstrakcyjne ujęcie człowieka przez racjonalizm. Dopiero wtedy i po takim wykładzie będziemy mogli bezpiecznie podziwiać wspaniałą jedność Kościoła, który w swych ustawicznie odnawiających się strukturach, niesie zresztą tę samą, niezłomną wiarę. Trzeba najpierw odczuć z całą ostrością, do jakiego stopnia w naszych ludzkich sposobach reagowania i myślenia jesteśmy różni od samoświadomości Kościoła.

Idea centralna jest następująca: tylko wychodząc z zakorzenionego w teraźniejszość doświadczenia człowiek może w sposób prawdziwy odczytać przeszłość. W teraźniejszości leży cała siła chrześcijaństwa. Tylko chrześcijaństwo ma odwagę afirmować to, co jest, gdyż afirmował to sam Bóg. Stał się człowiekiem tak jak my. Żył w naszym wyobcowaniu. Wszczepił „pełnię łaski i prawdy” (J 1,17) w naszą teraźniejszość. Wypełnił ja swoją teraźniejszością. Ale ponieważ boska teraźniejszość zawiera w sobie wszelką „przeszłość” i wszelką „przyszłość”, otworzył nam przez nią wszelkie wymiary czasu. Słowo, które stało się ciałem, jest Słowem, które było „na początku”, w nim jesteśmy „wybrani przed założeniem świata”. I jest tez „Słowem na końcu”, w którym ma się streścić wszystko, co jest w niebie i na ziemi: Alfą i Omegą.

Podstawą jest rzetelna nauka o Kościele. Gdy ona istnieje, to jest wówczas w pełni uzasadnione zaczynanie od rzeczywistości samego Jezusa i głoszenie Jezusa Nowego Testamentu jako faktycznego Jezusa. To zaś stanowi samo założenie tożsamości chrześcijańskiej. Wiara nie może zrezygnować z poznania rzeczywistego Jezusa, nie może też nie mówić o faktycznych wydarzeniach dokonanych przez Niego lub mających z Nim ścisły związek. Sama wiara jest okiem – a wspólnota Kościoła wymaga tego, aby w swej pamięci zachować rzeczywistość, a nie opisywać jedynie swą własną świadomość. Jeżeli tego się nie przyjmuje, wiara staje się teorią pozbawianą rzetelności. „Słowo Kościół – pisze ks. Giussani – wskazuje zjawisko historyczne, którego jedyne znaczenie polega na tym, że jest ono dla człowieka jedyną możliwością osiągnięcia pewności na temat Chrystusa. Na tym, że jest odpowiedzią na następujące pytanie: „Jak ja, przyszedłem dzień po odejściu Chrystusa, mogę mieć pewność, że naprawdę chodzi o Coś, co interesuje mnie w najwyższym stopniu, oraz jak przekonam się o tym z rozumną pewnością?”.

Sądzę, że przewodnim motywem książki jest wykluczenie wszelkiej samowystarczalności Kościoła. Kościoła nie można „zrobić”, można go tylko otrzymać i to otrzymać stąd, gdzie już jest i gdzie naprawdę jest: z sakramentalnej wspólnoty Ciała Chrystusowego przenikającego dzieje. Nikt nie może sam stać się Kościołem. Nie może tak po prostu się zebrać jakaś grupa, czytać Pismo Święte i ogłosić: jesteśmy Kościołem, bo Pan jest tam, gdzie dwóch albo trzech zgromadzi się w Imię Jego. Istotną cechą Kościoła jest element przyjmowania: tak jak wiara rodzi się ze słuchania, a nie jest wytworem własnych decyzji czy refleksji człowieka. Wiara bowiem – to spotkanie z tym, czego nie mogę wymyśleć, ani stworzyć pracą, lecz co musi mnie spotkać. Tę strukturę przyjmowania, spotkania nazywamy „sakramentem”. I dlatego jedną z zasadniczych cech sakramentu jest to, że się go przyjmuje i że nikt go sam sobie nie może udzielić. Nikt nie może sam się ochrzcić, nikt nie może sam udzielić sobie święceń kapłańskich. W przypadku jednego tylko sakramentu Eucharystii kapłan może sam sobie go udzielić. Lecz wówczas działa in persona Christi, co oznacza, że równocześnie reprezentuje Go i jest grzesznym człowiekiem, który żyje tylko dzięki przyjmowaniu Jego daru.

Właściwe określenie Kościoła brzmi: wspólnota wiary. Ta problematyka podjęta jest w drugiej części zatytułowanej „Konstytutywne elementy fenomenu chrześcijańskiego w dziejach”. W ostatnim piątym rozdziale czytamy o wyodrębniającej się społecznie wspólnocie, która umocniona Mocą z Wysokości jest środowiskiem nowego rodzaju życia. Kiedy ustaje podstawowa więź wiary, pojawiają się wówczas inne więzi, które nie wynikają ze wspólnej postawy, ale są wynikiem widzimisię grupy.

Książka ks. Luigi Giussaniego winna wnikać w myślenie i życie katolików jako właściwe słowo we właściwym czasie. Chrystus i Kościół to dwie wielkości sprzęgnięte ze sobą nierozdzielne. Stąd założyciel Comunione e Liberazione krzewi gorącą wiarę w zbawcze posłannictwo Kościoła. Jest to dla nas wezwanie do rozpoznania Chrystusa obecnego i komunikowania Go innym tak jak każdy potrafi.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją