Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2005 (styczeĹ / luty) Strona Pierwsza Wiara zostaĹa nam dana, aby jÄ przekazywaÄ Tekst napisany przez ks. Giussaniego na XXI Zgromadzenie Plenarne Papieskiej Rady ds. Ĺwieckich na temat: âOdkryÄ prawdziwe oblicze parafiiâ. Rzym 24-28 listopada 2004 r. Luigi Giussani Czy czĹowiek moĹźe zbawiÄ samego siebie? Na to pytanie Chrystus odpowiada: nie. CzĹowiek nie moĹźe zbawiÄ samego siebie, lecz zbawia siÄ w towarzystwie Boga, stajÄ c obok Tajemnicy. Punktem wyjĹcia tej prawy jest czĹowieczeĹstwo, tzn. wĹasna, najwyĹźsza, ludzka potrzeba zbawienia, na ktĂłrÄ Chrystus udziela odpowiedzi. OdpowiedĹş ta jest niepojÄta, nie daje siÄ teĹź przewidzieÄ dla ludzkiego wymogu zbawienia. Dlatego czĹowiek im bardziej jest Ĺwiadomy wĹasnego ograniczenia (kruchoĹci, bĹÄdu, niezdolnoĹci), tym peĹniej moĹźe byÄ otwarty na takÄ odpowiedĹş. WaĹźnym i znaczÄ cym wydaje siÄ zdanie Reinholda Niebuhra: âNic nie jest tak niewiarygodne, jak odpowiedĹş na problem, ktĂłrego siÄ nie stawiaâ. NajtrudniejszÄ do pokonania przeszkodÄ w rozpoznaniu Chrystusa stanowi przede wszystkim brak rozpoznania wĹasnej, ludzkiej potrzeby, brak pytania, dotyczÄ cego naszego czĹowieczeĹstwa. Jak wydarzenie sprzed dwĂłch tysiÄcy lat jest obecne tu i teraz? OdpowiedĹş na tak postawione pytanie zna kaĹźdy z nas. W mniejszym lub wiÄkszym stopniu wydarzenie to jest obecne w KoĹciele, stanowiÄ cym CiaĹo Chrystusa, jak mĂłwi Ĺw. PaweĹ w LiĹcie do Efezjan, w KoĹciele bÄdÄ cym âPeĹniÄ Tego, ktĂłry napeĹnia wszystko wszelkimi sposobami...â (por. Ef 1, 22-23). Chrystus jest obecny w KoĹciele. Ojciec ĹwiÄty przywoĹuje tÄ prawdÄ w pamiÄtnym dla mnie przemĂłwieniu: âRozwĂłj KoĹcioĹa jako instytucji, jego siĹa przekonywania i zdolnoĹÄ asymilacji majÄ swoje korzenie w dynamizmie Ĺaski sakramentalnej...â (Jan PaweĹ II do kapĹanĂłw uczestniczÄ cych w rekolekcjach zorganizowanych przez Comunione e Liberazione, Castel Gandolfo, 12 wrzeĹnia 1985 r.). PodkreĹliÄ trzeba, Ĺźe rozwĂłj KoĹcioĹa, przez ktĂłry Chrystus jest obecny tu i teraz, to dzieĹo Ducha ĹwiÄtego, Dominum et Vivificantem. W jaki sposĂłb KoĹcióŠspeĹnia siÄ w wiÄzi ze mnÄ , z osobÄ ? Jak dokonuje siÄ ten zwiÄ zek? PapieĹź odpowiada, iĹź rozwĂłj KoĹcioĹa jako instytucji, jego siĹa przekonywania i zdolnoĹÄ asymilacji majÄ swoje korzenie w dynamizmie Ĺaski sakramentalnej, poczynajÄ c od chrztu Ĺw. Jednak â...forma, w jakiej siÄ przejawia Ĺaska sakramentalna, sposĂłb jej dziaĹania, jej konkretny wpĹyw na bieg dziejĂłw ksztaĹtujÄ siÄ za poĹrednictwem rozmaitych charyzmatĂłw, wyróşniajÄ cych temperament i historiÄ Ĺźycia danej osobyâ (tamĹźe). PapieĹź nazywa charyzmatem sposĂłb, za pomocÄ ktĂłrego KoĹcióŠprzyjmuje wĹasnÄ formÄ wyrazu konkretnej historii. Forma wyrazu musi zawieraÄ okreĹlony, rzeczywisty szczegóŠhistoryczny, w przeciwnym wypadku stanie siÄ abstrakcyjna. Konkretny historyczny wpĹyw wspomnianej formy realizuje siÄ poprzez róşnorodne charyzmaty. CharakteryzujÄ one temperament i historiÄ Ĺźycia osoby. Przypomnijmy, Ĺźe sĹowo âcharyzmatâ ma to samo ĹşrĂłdĹo co âĹaskaâ: karis i oznacza energiÄ, dziÄki ktĂłrej dziaĹajÄ c Duch stwarza na nowo czĹowieka na jego drodze naĹladowania Chrystusa. JeĹli charyzmat nie stanie siÄ czymĹ konkretnym, adekwatnym do mojego temperamentu, mojej osobistej historii, wĂłwczas KoĹcióŠbÄdzie postrzegany jako coĹ abstrakcyjnego. W cytowanym przemĂłwieniu PapieĹź kontynuuje: âCharyzmaty Ducha zawsze tworzÄ wiÄzi oparte na podobieĹstwach, ktĂłre mogÄ wspieraÄ kaĹźdego w wypeĹnianiu jego obiektywnego zadania w KoĹcieleâ (tamĹźe).PodobieĹstwa te tworzÄ komuniÄ. âTworzenie siÄ takiej komunii jest powszechnym prawem, jak i przeĹźywanie jej jest powszechnym prawem. PrzeĹźywanie jej stanowi jeden z aspektĂłw posĹuszeĹstwa wielkiej tajemnicy Duchaâ (tamĹźe). W czym zawiera siÄ posĹuszeĹstwo wobec wielkiej tajemnicy Ducha? Chodzi o jednÄ sprawÄ: âW jednej wierze w Jezusa Chrystusaâ. Chrystus staje siÄ obecny tu i teraz poprzez charyzmat, ktĂłry dowartoĹciowuje temperament i osobowoĹÄ, wraĹźliwoĹÄ i historiÄ osobistÄ oraz stwarza podobieĹstwo, z kolei ono tworzy komuniÄ. ByÄ posĹusznym tej komunii jest rĂłwnoznaczne z posĹuszeĹstwem wobec wielkiego misterium Ducha, wiÄc podÄ Ĺźaniem za Chrystusem! WyobraĹşmy sobie trzytysiÄcznÄ parafiÄ z jednym ksiÄdzem. W kaĹźdÄ niedzielÄ mimo, Ĺźe ksiÄ dz wielkodusznie angaĹźuje siÄ przy oĹtarzu i tak nie potrafi przeĹamaÄ obojÄtnoĹci wiernych. W miejscowoĹci tej wiara sĹabnie. ChodzÄ do koĹcioĹa z przyzwyczajenia, aby ocaliÄ wspomnienia. Bardziej religijni parafianie idÄ do KoĹcioĹa z osobistej poboĹźnoĹci. KsiÄ dz ten ma osobowoĹÄ, jednak nie ma posĹuchu, dlatego zmieniajÄ mu parafiÄ. Przychodzi inny ksiÄ dz. WysĹano go tamz powodu konfliktĂłw z kuriÄ . W pierwszÄ niedzielÄ przemawia w koĹciele i natychmiast piÄÄ osĂłb, z piÄciuset obecnych, odczuwa poruszenie i chÄÄ zainteresowania siÄ koĹcioĹem i wiarÄ . JeĹli te piÄÄ osĂłb pĂłjdzie do proboszcza i powie mu: âProszÄ ksiÄdza, to jak ksiÄ dz gĹosiĹ w niedzielÄ kazanie spowodowaĹo nasze poruszenie, zrozumieliĹmy, Ĺźe wiara moĹźe byÄ interesujÄ ca dla naszego Ĺźycia i chcemy je zwiÄ zaÄ z wiarÄ â. Proboszcz Ĺwiadom, Ĺźe w tej miejscowoĹci nic podobnego wczeĹniej nie miaĹo miejsca, proponuje tym ludziom: âZatem spotkajmy siÄ i stwĂłrzmy maĹÄ radÄ parafialnÄ â. Z tymi piÄcioma w radzie parafialnej, usiĹujÄ c przede wszystkim opiekowaÄ siÄ nimi, prĂłbuje podejmowaÄ problemy parafii. MaĹĹźeĹstwu, jedynemu w caĹej piÄ tce, ktĂłremu dobrze siÄ powodzi, on jest lekarzem a ona profesorem, proboszcz proponuje stworzenie czegoĹ nowego, byÄ moĹźe jakiegoĹ darmowego ambulatorium dla biednych, lub Ĺwietlicy dla mĹodzieĹźy. Później przyĹÄ cza siÄ jeszcze inna rodzina. Po kilku miesiÄ cach parafia zmienia siÄ nie do poznania. ZaczÄto intensywnie uczestniczyÄ w Ĺźyciu KoĹcioĹa, zawiÄ zaĹa siÄ przyjaźŠmiÄdzy wiernymi a ich pasterzem. W mieszkaĹcach zaiskrzyĹa nadzieja. DoĹwiadczyli Ĺźywego pragnienia poznania wiary i doktryny, wczeĹniej zupeĹnie nie odczuwanego. StaĹo siÄ tak poniewaĹź ksiÄ dz, ktĂłry przyszedĹ posiadaĹ takÄ osobowoĹÄ i wraĹźliwoĹÄ, temperament i historiÄ osobistÄ , ktĂłra ich poruszyĹa. StworzyĹ on ruch. âRuchemâ nazywa siÄ to, co siÄ zrodziĹo. Za czasĂłw poprzedniego proboszcza podobna historie siÄ nie zdarzyĹy, nie z jego winy, ale poniewaĹź czasy Ducha sÄ czasami Ducha. W przypadku drugiego proboszcza do gĹosu doszedĹ charyzmat, ktĂłry okreĹla siÄ wĹaĹnie poprzez wpĹyw historyczny. Bez ruchu, o ktĂłrym prĂłbowaĹem coĹ napisaÄ, parafia jest jaĹowa i pozostaje jedynie instytucjÄ . Wiele razy opowiadaĹem przyjacioĹom historiÄ mojej matki i jej duszpasterza, ksiÄdza Amadeo z Desio. KsiÄ dz ten, bardziej posĹugÄ w konfesjonale, niĹź w oratorium ĹźeĹskim, stworzyĹ rzeczywistoĹÄ wspĂłlnoty okoĹo stu kobiet. Wszystkie pochodziĹy z rodzin chrzeĹcijaĹskich i zwiÄ zane byĹy z parafiÄ , wszystkie byĹy cĂłrkami Maryi. Na te kobiety, kiedy tylko pojawiaĹa siÄ potrzeba w parafii, zawsze moĹźna byĹo liczyÄ. PrzychodziĹy na porannÄ mszÄ Ĺw. o godz. 5 i spieszyĹy z pomocÄ , zawsze, kiedy wymagaĹa tego sytuacja. Znali je wszyscy mieszkaĹcy wsi. KsiÄ dz, sĹuĹźÄ c w konfesjonale, stworzyĹ ruch w parafii i zarazem w caĹej miejscowoĹci. Gdyby zamiast stu osĂłb byĹo sto tysiÄcy, pisaĹby o tym dziennik Corriere della Sera! Skromny ks. Amadeo, wikariusz mojej wspaniaĹej parafii, szeĹÄdziesiÄ t lat temu z konfesjonaĹu kierowaĹ wiele mĹodych kobiet do dojrzaĹoĹci chrzeĹcijaĹskiej. ZakĹadaĹy one później rodziny chrzeĹcijaĹskie i pozostawaĹy zawsze dyspozycyjne wobec potrzeb parafii i jej proboszcza. ChciaĹem podkreĹliÄ absolutnie osobistÄ naturÄ tego sposobu. Za jego pomocÄ , Chrystus jest obecny tu i teraz w rzeczywistoĹci KoĹcioĹa. Jego obecnoĹÄ nabiera peĹnego wyrazu, ma pedagogicznie skuteczny wpĹyw i buduje lud. Moim zdaniem w ten sposĂłb, PapieĹź wprowadziĹ okreĹlenie âruchâ jako kategoriÄ eklezjologicznÄ , fundamentalnÄ w opisie dynamizmu pastoralnego. I tak sĹowo âruchâ nie stanowi problemu szczegĂłĹowego, dotyczÄ cego mnie na tyle, na ile razem z innymi tworzymy ruch uznany przez KoĹciĂłĹ. Jest ono czymĹ, co przede wszystkim wskazuje ciÄ gle istniejÄ cy w historii KoĹcioĹa sposĂłb, aby wiara stawaĹa siÄ bardziej przekonywajÄ ca, pedagogicznie skuteczna i budujÄ ca, tym samym, by zmieniaĹa moje Ĺźycie. Wydaje siÄ to jasne, kiedy czytamy listy Ĺw. PawĹa, mĂłwiÄ ce o Akwili i Pryscylli. Duch wszedĹ do serca osĂłb, ktĂłre gromadzÄ cych siÄ w domach, za sprawÄ temperamentu i osobistej historii. JeĹli nie rozumiemy dobrze ĹşrĂłdĹa ruchui nie jesteĹmy w stanie poznaÄ, jaka jest metoda, za pomocÄ ktĂłrej instytucja bÄdÄ ca w naszym rÄku - parafia, stowarzyszenie, grupa - moĹźe staÄ siÄ bardziej Ĺźywotna, wĂłwczas moĹźemy staÄ siÄ pretensjonalni, cyniczni, niezadowoleni i pozbawieni nadziei. JeĹli na przykĹad jako proboszcz spotykam przychodzÄ ce osoby, mĂłwiÄ ce mi: âChcemy wspĂłĹpracowaÄâ, i widzÄ, Ĺźe sÄ one nowe, entuzjastycznie nastawione do sĹuĹźby czemuĹ, co je poruszyĹo (moĹźe to byÄ spotkanie z jakimĹ ruchem), to pierwszym, co muszÄ rozwaĹźyÄ jest to, aby one pogĹÄbiĹy z wiernoĹciÄ przeĹźycie, ktĂłre zostaĹo im dane w otrzymanym doĹwiadczeniu i poruszyĹo. JeĹli dobro moĹźe przyjĹÄ do wspĂłlnoty parafialnej, to tylko w ten sposĂłb. Celem wszystkiego, co dzieje siÄ w KoĹciele jest przylgniÄcie do Chrystusa, aby uczyniÄ obecnym Jego zwyciÄstwo nad Ĺwiatem i przez to antycypowaÄ koniec Ĺwiata. W tym zdaniu podkreĹlona zostaĹa treĹÄ doktrynalna, postrzegana z punktu widzenia egzystencjalnego, Ĺźywego przedmiotu wiary, przylgniÄcia Ĺźycia: âCzy jecie, czy pijecie, czy czuwacie, czy Ĺpicie, czy Ĺźyjecie, czy umieracie...â (por. 1Tes 5,10), a to oznacza kaĹźdÄ czynnoĹÄ, wszystko. Chodzi o to, aby Ĺwiat byĹ coraz bardziej ogarniÄty przez cud Ĺwiadectwa i w nim, coraz peĹniej Go rozpoznawaĹ. To podstawowa misja. Cel, dla ktĂłrego Chrystus przyszedĹ na Ĺwiat zostaĹ zdefiniowany przez Niego samego w 17. rozdziale Ewangelii Jana: âPrzyszedĹem po to, aby mieli Ĺźycie wieczne, aby poznali Ciebie prawdziwego Boga oraz Tego, ktĂłrego Ty posĹaĹeĹ, Jezusa Chrystusa.â (por. J 17, 3-4). Celem powierzonej nam wiary jest misja, a ta nie jest dla zaĹwiatĂłw, ale dla tego Ĺwiata. To kategoria naszego zwiÄ zku ze Ĺwiatem, a jego pierwszy aspekt tkwi w nas samych. Wszystko zaczyna siÄ od zdumienia, od przeĹźycia, kiedy czujemy siÄ peĹni zapaĹu do dziaĹania. Parafia bÄdzie bardziej Ĺźywotna o tyle, o ile znajdÄ siÄ proboszczowie i wierni, dla ktĂłrych zdumienie wydarzeniem Chrystusa, spotkanym i rozpoznanym, stanie siÄ horyzontem caĹoĹciowym myĹlenia i dziaĹania, ĹwiadomoĹciÄ siebie i peĹnÄ pasji miĹoĹciÄ do tajemnicy i do przeznaczenia ludzi jako braci. Dlatego sĹowo âruchâ opisuje sposĂłb egzystencjalny i historyczny, za pomocÄ ktĂłrego, KoĹcióŠzaczyna naprawdÄ ĹźyÄ. W moim przekonaniu, ksiÄ dz, sprawujÄ cy posĹugÄ w parafii lub we wspĂłlnocie ruchu, jeĹli nie prosi Ducha i nie dÄ Ĺźy, aby stworzyÄ rzeczywistoĹÄ âruchuâ, traktuje koĹcióŠjak grobowiec. Z jego parafii pozostanÄ tylko lokale administracyjne, a wspĂłlnota bÄdzie grupÄ majÄ cÄ wartoĹÄ czysto psychologicznÄ lub socjologicznÄ . JeĹli jakaĹ parafia naprawdÄ Ĺźyje, to jest ruchem - w sensie, ktĂłry Jan PaweĹ II okreĹliĹ sĹowami: âSam KoĹcióŠjest ruchem.â (do uczestnikĂłw kongresu âRuchy w KoĹcieleâ, Castel Gandolfo, 27 wrzeĹnia 1981). StÄ d temat ruchu nie jest w Ĺźadnym razie alternatywÄ dla instytucji, ale okreĹla sposĂłb, za pomocÄ ktĂłrego instytucja staje siÄ Ĺźywotna, misyjna. Wiara wszak nie jest nam dana, aby jÄ zakonserwowaÄ, lecz aby jÄ komunikowaÄ. Nie zakonserwuje siÄ wiary, jeĹli nie posiada siÄ pasji, aby jÄ komunikowaÄ innym. |