Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2004 (listopad / grudzień)

Wychowanie. 3. Wychowanie do krytyki

W ciągłej walce ze złymi nauczycielami

Pierluigi Battista, feletonista dziennka „La Stampa”, podejmuje trzeci czynnik Ryzyka wychowawczego

opracował Maurizio Crippa


Próbując wyjaśnić, co go uderzyło w sposobie osądzania, w wolnym i pełnym swoistej pasji tworzenia kultury - owej „wolności krytyki”, której ks. Giussani uczył od początku - sięga po kategorię stosowaną przez kulturoznawcę i religioznawcę Elémire Zolla. Paradoksalnie, bo wiadomo, że znany badacz kultur i religii wśród wielu nauczycieli jest jednym z tych, od których historia Ruchu, po dokonaniu swego czasu „wersyfikacji” jego poglądów, przejęła niewiele. Jednakże inteligentne tropienie zjawisk uważanych za normę, za coś już znanego, to domena zdecydowanego krytyka dominującej kultury, jakim jest Pierluigi Battista. To właśnie Elémire Zolla mówił o dwóch wielkich podziałach społeczno-kulturowych. Z jednej strony istnieją „cywilizacje komentarza”, opierającej się na „mocnej i współdzielonej prawdzie dogmatycznej", do tego stopnia niemiennej, że nie pozostaje nic innego, jak tylko z pokolenia na pokolenie powtarzać mechanicznie jej treść i co najwyżej właśnie ją komentować, dodając czasem jakiś przypis. Z drugiej strony istnieją również „cywilizacje krytyki”, gdzie przyswajane informacje zawsze są tymczasowe, poddawane weryfikacji. Jest to poszukiwanie nowych dróg do prawdy i jedyna możliwa do przyjęcia zasada.

Jasne jest że „cywilizacja krytyki” to nowoczesna myśl laicka. Oczywiste jest również, że w latach siedemdziesiątych, „w moim osobistym doświadczeniu młodego lewicowego studenta”, ruch Comunione e Liberazione był wcieleniem „cywilizacji komentarza”. „Grupa dogmatyczna - słowo «integrystyczna» było wówczas często używane - gdzie zdolność krytyczna była wręcz piętnowana. Z tego uprzedzenia rodziło się odrzucenie, prawdziwe przekreślenie ruchu i uznanie go za symbol, a czasem nie tyklko za symbol, wroga”. To oczwyiste, że dzisiaj Pigi Battista widzie te sprawy całkiem inaczej, a jest tak dlatego, że jego życiwoa droga zaprowadziła go daleko od suchych ideologii.

 

Co spowodowało u Ciebie odkrycie, że w ruchu CL „wolność krytyczna” nie tylko istnieje, ale jest wręcz jego cechą zasadniczą, elementem zawsze podkreślanym?

Chodziło o pewne spotkanie, również w sensie zawodowym, które miało miejsce w obszarze mojej pracy dziennikarskiej. W latach, gdy upadały ideologie, odkryłem sposób osądzania rzeczywistości, konfrontowania się z innymi, który był dal mnie po ludzku bardzo interesujący. Mogłem podzielać, nawet jako człowiek „niewierzący”, wiele jego pasji i poglądów. Były to lata gdy czytywałem „Il Sabato”, gdzie znajdowałem wolność krytyki dominującej kultury, swoistą ciekawość odkryć, której nie można było znaleźć gdzie indziej, a tym bardziej w gazetach. To ta sama pełna zaciekawienia wolność, jaka wprawa w Ruch Meeting w Rimini. Tam ją widziałem i odkryłem na żywo i nie była to „krytyczna pasja” jakijeś intelektualnej grupy: byli tam ludzie młodzi i dorośli, którzy spotykali inne osoby, którzy mierzyli się z politykami i artystami w sposób nieformalny. To mnie uderzyło.

 

W książce Ryzyko wychowawcze, w pewnym momencie ks. Giussani pisze: „Krytyka jest przede wszystkim wyrazem tkwiącej w człowieku zdolności do odkrywania wymiarów bytu i wartości”.

Myślę, że jest to podstawowa charakterystyka doświadczenia CL. Gdy zdarzyło mi się poznać ks. Giussaniego, a po raz pierwszy odbyło się to za sprawą wywiadu, poza słowami uderzyła mnie ta ludzka i egzystencjalna ciekawość. Historia CL w oczach kogoś, kto nie jest zaślepiony, jest uderzająca, ze względu na tę zdolność spotykania, a także szukania dla siebie nauczycieli, towarzyszy w drodze.

 

Zresztą uczy o tym św. Paweł, gdy mówi: „Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie”. Od Leopardiego po Pasoliniego, po takie osobowości, jak Testori, istnieje wielu „nauczycieli”, którzy wywoływali oburzenie dominującej kultury...

Wszystko to ma tymczasem miejsce w świecie zablokowanym, gdzie trudno mi znaleźć taką otwartość. Nie jest to powszechne doświadczenie. Myślę, że główny punkt, właściwa metoda, polega właśnie na takiej postawie: „być w świecie i nie należeć do świata”. Tworzyć kulturę, osądzać, nie czując się jednak oblężoną twierdzą.

 

Ks. Giussani zawsze również kładł nacisk na inną sprawę: „Zjawisko kulturowe zaczyna się, dla każdego, w obliczu osoby, która komunikuje, daje siebie, to zanczy przekazuje swój sposób nawiązywania relacji z całą rzeczywistością”. Jak według Ciebie dzisiaj przyjmowana jest taka postawa?

W dzisiejszej sytuacji jest to bardzo ważne: trzeba wiedzieć, że krytyczne spotkanie z drugim człowiekiem nie oznacza odrzucenia swojej tożsamości. Dzisiaj natomiast istnieje pustka tożsamościowa.

 

Kolejny problem związany z wychowaniem. W swojej pracy często krytykowałeś „złych nauczycieli”.

Źli nauczyciele nie są jednak jedynymi odpowiedzialnymi za trudną sytuację. Byli oni zanurzeni w dogmatyczny, utopijny sen swoich czasów i zrzucanie winy wyłącznie na nich brzmi tak, jakby powiedzieć, że inni nie ponoszą żadnej winy... W każdym razie złych nauczycieli jest dzisiaj więcej niż dawniej, są nimi intelektualiści, działający według ideologicznego, zastraszającego schematu: „To jest słuszne, a to nie, to możesz mówić i tak możesz myśleć, tego zaś ci nie wolno...”. Taka jest dominująca kultura, powszechnie panująca mentalność. Intelektualnie zamknięte koło. Powtarzanie w kółko tych samych abstrakcji.

 

W sumie więc wracając do Zolli...

Prawdziwymi dogmatykami są ci, którzy twierdzą, że są depozytariuszami prawdy, którą inni mają jedynie przyjąć i powtarzać. Są to ludzie albo grupy władzy, systematycznie wykorzystujące zastraszenie, które zmusza do milczenia: jeśli nie myślisz tak jak my, nie masz prawa głosu. Jest to dokładne przeciwieństwo krytycznego wychowania. Mogę natomiast powiedzieć, że tym, co mnie uderzyło przez lata znajomości ruchu CL, jest właśnie owo nieodparte dążenie do zrozumienia, do osobistych porównań.

 

„Prawdziwe wychowanie musi być wychowaniem do krytyki. (...) To, co zostało powiedziane, winno zatem stać się problemem! Jeśli nie stanie się problemem, dziecko nigdy nie stanie się dojrzałe, a rady otrzymywane od innych będzie albo irracjonalnie odrzucać, albo też równie irracjonalnie przyjmować. (...) Krytyka polega więc na uświadomienie sobie znaczenia rzeczy - niekoniecznie więc oznacza coś negatywnego” (ks. Luigi Giussani)

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją