Ślady
>
Archiwum
>
1991
>
Biuletyn - lipiec
|
||
Ślady, numer 3 / 1991 (Biuletyn - lipiec) Życie CL w Polsce Dlaczego trzeba słuchać Papieża? Wypowiedzi w ankiecie Biuletynu Więź z autorytetem posłuszeństwo wobec niego jest metoda pójścia za Chrystusem, ocala jedność i chroni przed fałszywą interpretacją Chrystusa. fałszywa interpretacja Jego osoby jest zagrożeniem, którego doświadczam w swoim życiu. Dzieje się tak ilekroć zapominam kim jestem, ilekroć stawiam na swoje plany, nie licząc się z opinia Kościoła, w tym wypadku mojego odpowiedzialnego, moich przyjaciół ze wspólnoty Ruchu. Dariusz Chodyniecki
To pytanie postawione 4 lata temu byłoby mi obojętne, a może nawet denerwujące ponieważ słowa „muszę słuchać” są bardzo zobowiązujące i pozornie zniewalające. Bez pogłębienia swojej wiary pewno tkwiłabym w przekonaniu, że posłuszeństwo Papieżowi mnie nie dotyczy. Spotkanie ruchu Komunia i Wyzwolenie poprzez czytanie i omawianie encyklik papieskich dało mi możliwość poznania Papieża jako Głowy Kościoła na ziemi. Wybrany z woli Bożej nie może być złym Pasterzem i Nauczycielem, dlatego jego głosu musze słuchać. Teraz wiem, że jestem częścią Kościoła założonego przez Chrystusa, który Papieżowi dał władzę kierowania Kościołem więc słuchając Papieża jestem posłuszna Chrystusowi a to daje radość życia i nadzieję. Zofia Korta
Papież pomaga nam zrozumieć, że właśnie przez Maryję jesteśmy wprowadzeni w tajemnicę Kościoła przez samego Boga. Słucham Papieża i trwam przy modlitwie wraz z Maryją Matką Chrystusa, poprzez to coraz mocniej kocham i rozumiem drugiego człowieka. Maria Flaka
Gdy słyszę to pytanie, słyszę słowa Chrystusa, słowa Tego, który jest dla mnie wszystkim, i w którym na nowo odnajduję i spotykam wszystkich; słowa, które są dla mnie odpowiedzią na to właśnie pytanie. Są to słowa wypowiedziane do Piotra wszystkich czasów, a przez niego do Kościoła wszystkich czasów, Kościoła, który jest sobą poprzez jedność z Piotrem, cum Petro et sub Petro, z Piotrem, który jest skałą i który otrzymał władzę kluczy. W tym kontekście słyszę słowa: „Kto was słucha, Mnie słucha”. A dlaczego dla mnie Chrystus jest wszystkim? Sądzę, że nie musze odpowiadać na to pytanie tym, dla których On również jest wszystkim. W odpowiedzi na to pytanie, zawiera się również odpowiedź na pytanie, dlaczego ten Papież, Ojciec Święty Jan Paweł II, jest dla mnie autorytetem. Jest nim po prostu jako Piotr naszego czasu. A jest to czas rozchwiania, kryzysu wszelkich autorytetów. Zdumiewające, z upływem czasu, po okresie ogromnej krytyki, krytyki, która trwa i pogłębia się, autorytet ten w mych oczach rośnie. Potwierdza mi się obraz skały. Widzę na nowo, co znaczą słowa o skale na tle napierających na nią fal zmasowanej krytyki, krytyki organizowanej przez intelekty, których błyskotliwość i siłę oddziaływania szczerze podziwiam. Lecz na tle tego podziwu jeszcze bardziej zdumiewa mnie jasność i zdecydowanie, precyzja i nieugiętość w nauczaniu prawdy o człowieku, dziś, przez tego właśnie Papieża. Prawda to trudna do udźwignięcia, wywołuje więc sprzeciw i szemranie, powoduje odejścia… Smutno było zapewne Chrystusowi, gdy musiał to samo skonstatować. Ale i On w tej sytuacji miał tylko słowa: „Czy i wy chcecie odejść?”. Zatrzymać mogę was tylko w prawdzie, nigdy za jej cenę. Jedynie ona wyzwala, jedynie ona wiąże więzami najgłębszymi. Jej wybór, wolność w prawdzie – oto co tylko się liczy. To właśnie uderza mnie i fascynuje u tego Papieża; to właśnie mnie do niego przykuwa: miłość człowieka w prawdzie o człowieku, miłość, której istotę i cenę odsłonił nam Chrystus stawszy się dla nas oknem na naszego Ojca. Widząc w tym oknie mego Ojca, dostrzegam kim jestem będąc Jego dzieckiem. Dostrzegam też, co Bóg dla mnie czyni pokazując mi mnie samego w takim oknie, w czynie samoobjawienia się i samoodania się mi do końca. Mój respekt dla tego Papieża płynie także stąd, że w historii mego życia nigdy dotąd nie spotkałem nikogo innego, kto by mi tę prawdę o Bogu, mym Ojcu, i o ludziach: mych siostrach i braciach – tak z bliska, tak prosto i głęboko zarazem pokazał. I na tak proste formuły językowe przełożył, jak ta: Swoim jestem, gdy jestem Twoim (z wyboru). Poprzez trudne doświadczenia i wyzwania obecnego czasu, na Wschodzie i na Zachodzie, Papież widzi wszędzie to co pierwsze i najważniejsze dla każdego: że nie odnajdzie się on inaczej jak tylko w Chrystusie. I czyni wszystko by skołatanym ludziom naszego czasu – dotarłszy do nich osobiście tam, gdzie są – to powiedzieć. Człowiek, każdy osobiście, stał się dla niego drogą, bo tą drogą podąża wciąż ten sam Chrystus z orędziem, które jest jedyna nadzieją dla człowieka. Czy nie dlatego ten Papież jest dla mnie tak niezwykłym autorytetem? Lublin, 16.VI.1991 Ks. Tadeusz Styczeń SDS
Nie można wierzyć w Chrystusa, który tylko kiedyś stał się Ciałem, a dziś miałby być nieobecny lub niemożliwy do spotkania. Chrystus pozostaje obecny w każdym czasie i w każdym miejscu przez Kościół, jako rzeczywistość widzialną, możliwą do spotkania, osądzającą życie człowieka. Ten Kościół ustanowieniem Chrystusa Pana ma punkt odniesienia, punkt wytyczający kierunek drogi. Trzeba za tym punktem iść. To jest właśnie Papież. Konkretny głos, który każdy może usłyszeć, konkretna osoba, która każdy może spotkać, konkretne wskazania, których trzeba słuchać. Słuchać zatem Papieża znaczy słuchać Chrystusa dzisiaj. Jan Adamowicz
Dla mnie Papież jest znakiem obecności samego Chrystusa w Kościele. Jego autorytet jest niepodważalny. Chcę Go słuchać, aby poznać znaczenie własnego życia, chrześcijaństwa. Wstydzę się, że zbyt mało znam jego encykliki, listy i inne dokumenty, które pisze dla pomocy nam katolikom w pielgrzymce wiary. Trzeba słuchać Papieża, by móc śmiało wyznać, że słucham Chrystusa Pana. Teresa Toms
Głos Papieża jest dla mnie jednoznacznym z głosem Chrystusa. jeżeli więc chcę żyć w jedności z Nim, to musze nie tylko słuchać tego, co mówi Papież, ale przede wszystkim tym żyć na co dzień. Muszę tu jednak bardzo mocno podkreślić, że nie zawsze było to dla mnie takie oczywiste. Dopiero spotkanie z Ruchem uwrażliwiło mnie na głos Papieża i nauczyło mnie słuchać tego głosu właściwie. Bożena Ladyca
Uświadomiłam sobie trudność związaną z odpowiedzią na to pytanie, gdyż jest to jedna z wielkich oczywistości mego życia. Uświadomiłam sobie jednak też zarazem, że jest tak dlatego, ponieważ moje życie jest od ok. 8 lat uczestnictwem w ruchu Komunia i Wyzwolenie. Jaki był mój stosunek do Papieża kiedyś? Nie potrafię tego już dokładnie powiedzieć. Na pewno był na wzór takiego, jaki się ma do wielkiej poważanej postaci, o której księża uczą, ze jest następcą św. Piotra. Było to jednak nieosobiste i nieklarowne. A co do rozumienia wartości słów Papieża, to pamiętam doskonale, jak w czasie studiów, przy okazji różnych rozmów wysuwano obiekcje i wątpliwości pod adresem Kościoła i Papieża, że… „zbyt staroświecki… sztywny… tradycjonalista…, że nie zna życia… bo tak w ogóle to Kościół jest przydatny i wspaniały od strony idei, ale to strasznie martwa instytucja i pewne kwestie są nieżyciowe itp.”. I pamiętam tez, ze sama czułam się w tym jakoś dziwnie nieswojo: zmieszana i zagubiona i szczerze mówiąc nie czułam się w pełni tożsama ze słowami Papieża. Było to dziwne, bo kiedy K. Wojtyła został wybrany na Ojca Świętego był w akademiku wybuch radości. Była to taka społeczna euforia, duma, zaskoczenie, że on właśnie, że „nasz-Polak”. Dziś myślę, że jakkolwiek było to chwilowe i powierzchowne, na pewno wynikało z jakiejś głębokiej, nieuświadomionej potrzeby; potrzeby przynależności. Kiedy spotkałam Ruch wszystko się zmieniło! Zostałam wciągnięta w jakiś niesamowicie tajemniczy sposób w to cudowne, jedyne, inne i pełne ludzkiego dramatyzmu Wydarzenie chrześcijańskie i nie mogłam już być „obok”, nie mogłam już należeć do siebie. I właśnie wtedy, poprzez tę przynależność do Kogoś Innego, do Kogoś kto był i jest bardziej mną niż ja sobą, do Prawdy, jaka jest Chrystus obecny w swym Kościele, następowało wyzwolenie i radość, choć często przez ból i ofiarę. Spotkania z ludźmi Ruchu były i są miejscem mego nawracania się i dlatego tez miejscem szczęścia, którego nie sposób porównać z niczym. Tutaj uczyłam się rozumieć i kochać Kościół. I niejako „autentycznie” rozpoznawać też OBIEKTYWNOŚĆ I STRUKTURĘ wydarzenia Chrystusa, a więc cały ten służebny porządek przełożonych (biskupów, papieża, kapłanów) ustanowiony przez Chrystusa. nie straciłam zdolności krytycznej, ale uzyskała ona zupełnie inną, nową jakość wynikającą z faktu przynależności. Ludzie z naszego Ruchu zawsze bardzo mocno podkreślali autorytet Papieża, jego słowa i jedność z nim. On ze swej strony tez zawsze ich wspierał, zachęcał i inspirował do życia. Po naszych spotkaniach z ludźmi Ruchu odkrywałam na nowo moja więź i przynależność do Kościoła i w tym samym do Ojca Świętego, biskupów, kapłanów. Mam pewność wiary, ze to oni są narzędziem jedności z prawdą Chrystusa i zapewniającą osobisty związek z Chrystusem. A to jest dla mnie najważniejsze: cud miłości do Chrystusa! Chciałabym, aby wszyscy mogli Go poznać i kochać. Dziękuję Bogu za Kościół, za Jego obecność wśród nas, za możliwość rozumienia wartości słów Ojca Świętego. Uczę się powoli że posłuszeństwo Kościołowi, słuchanie słów Ojca Świętego, posłuszeństwo tym słowom jest największą wolnością. Maria Waloszek-Brzozoń
|