Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1991 > Biuletyn - lipiec

Ślady, numer 3 / 1991 (Biuletyn - lipiec)

Kościół

Bogactwa człowieka

Meeting Przyjaźni między Narodami - Rimini, 29 sierpnia 1982 r. Przemówienie Ojca Świętego Jana Pawła II.

Jan Paweł II


Umiłowani Bracia i Siostry,

1. Bardzo się cieszę, że jestem tutaj pośród was, aby zakończyć trzeci Meeting Przyjaźni między Narodami. Już wymawianie tych słów raduje serce: „Spotkanie!”, „Spotkanie przyjaźni!”, „Przyjaźń między narodami!”. Słowa, które nabierają szczególnego znaczenia w tym często dramatycznym czasie dziejów świata. Dlatego pozdrawiam was radością psalmów, jest to radość samego Boga: „Oto jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem” (Ps 132).

Dzisiaj przeżywamy uprzywilejowaną godzinę, którą należy dokładnie zrozumieć. Motywów jest wiele.

2. Przede wszystkim przeĹźywamy spotkanie.

Każdy z nas mógł w tych dniach przeżyć to doświadczenie. Spotkać się nie tylko z setkami czy tysiącami innych osób, które wypełniły salę posiedzeń, ale także z różnymi osobistościami, które wniosły owoc swych refleksji i swej twórczości.

Ale to spotkanie stało się moĹźliwe, niemal konieczne, dzięki innemu spotkaniu. Meeting zrodził się bowiem z przyjaĹşni grupy chrześcijan tego miasta. Jak dowiedziałem się, zrodził się z pasji nawiązywania kontaktĂłw, twĂłrczości i dialogu, ktĂłre wiara chrześcijańska, przeĹźyta integralnie, zawsze z sobą przynosi.

Tak, wiara przeżyta jako odbicie i kontynuacja tamtych pierwszych spotkań, o których świadczy Ewangelia, wiara przeżyta jako pewność i potrzeba obecności Chrystusa w każdej sytuacji i w każdych okolicznościach życia, uzdalnia do tworzenia dla człowieka nowych form życia, stwarza pragnienie nawiązywania kontaktów, poznania, spotkania i wartościowania.

Spotkanie z Chrystusem, które stale się odnawia w sakramentalnym wspomnieniu Jego Śmierci i Zmartwychwstania, uzdalnia i pobudza do spotkania z braćmi i ze wszystkimi ludźmi. Zaprawdę, słowa świętego Pawła do Tesaloniczan mogą być tu przywołane jako podsumowanie i jako nauka wypływająca z tych waszych wysiłków: „Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowajcie” (1 Tes 5, 21).

Cieszę się, że ta inicjatywa jest wyrazem żywotności laikatu katolickiego w Italii; taki laikat „odpowiedzialny i aktywny, jest niezastąpionym bogactwem każdego Kościoła lokalnego”, jak powiedziałem do biskupów Ligurii 8 stycznia bieżącego roku. Laikat świadomy, to znaczy znający więź, która łączy go z Chrystusem i Kościołem, oraz aktywny, to jest pragnący wyrazić w wolnych inicjatywach piękno i człowieczeństwo tego, co napotkał. I to jest piękną rzeczywistością tego spotkania.

3. W tym roku skupiliście uwagę na temacie szczególnie interesującym: „Bogactwa człowieka”. Zechciejmy więc może wspólnie rozważyć ten temat.

OgĂłlnie rzecz biorąc, bogactwem człowieka jest to wszystko, co przychodzi mu z pomocą w wysiłku utrzymania się przy Ĺźyciu i panowania nad przyrodą. Jednak rzeczy stają się naprawdę bogactwem człowieka tylko wtedy, gdy człowiek dochodzi do nich poprzez pracę. Przez pracę człowiek panuje nad naturą i uĹźytkuje wszystkie rzeczy. Poprzez pracę człowiek troszczy się o ziemię, uĹźywa jej bogactw dla własnego Ĺźycia, a zarazem ulepsza i broni tę ziemię. Stwierdzam z radością, Ĺźe wasz temat nawiązuje przede wszystkim do ogromnej i aktualnej troski Kościoła o pracę ludzką, ktĂłra znalazła wyraz takĹźe w niedawnej encyklice Laborem exercens. Człowiek bowiem nawiązuje kontakt z rzeczywistością zewnętrzną tylko poprzez swoje wnętrze. Bogactwa wewnętrzne umysłu i serca pozwalają mu wznieść się ponad rzeczy i czynić je sobie poddanymi. Człowiek liczy się nie dlatego, Ĺźe „ma”, ale poniewaĹź „jest”. Stąd jest rzeczą konieczną szczegĂłlnie dogłębna medytacja na temat owego decydującego bogactwa człowieka, jakim jest praca, aby zrozumieć leżące u jej podstaw bezinteresowność, czystość i nastawienie nieutylitarne, z ktĂłrych czerpie ona swoje znaczenie.

4. To jednak wiąże się – by uczynić dalszy krok w naszych rozważaniach – z innym podstawowym bogactwem człowieka, jakim jest rodzina.

Człowiek pracuje Ĺźeby utrzymać siebie i swoją rodzinę. JeĹźeli pracować znaczy troszczyć się o istnienie, współpracując z dziełem stwĂłrczym Boga, to owa ogĂłlna zasada staje się oczywista i egzystencjalnie konkretna dla większej części ludzi, bowiem pracując, człowiek troszczy się o swoich najbliĹźszych. JeĹźeli jest prawdą, Ĺźe człowiek, podobnie jak wszystkie zwierzęta, posiada instynkt samozachowawczy, to takĹźe jest prawdą, iĹź byłoby niesprawiedliwością przyjmować za zasadę pracy wyłącznie motywy utylitarne i egoistyczne. RĂłwnieĹź instynkt samozachowawczy w człowieku istnieje w postaci specyficznie ludzkiej, personalistycznej, jako wola istnienia jako osoba, wola ocalenia wartości osoby w sobie i w innych, począwszy od swoich najbliĹźszych. Ten fakt wyznacza granice kaĹźdej utylitarystycznej i ekonomistycznej interpretacji pracy ludzkiej.

Praca, poprzez ktĂłrą człowiek opanowuje naturę, jest pracą całej wspĂłlnoty ludzkiej, wszystkich jej pokoleń. Zadaniem kaĹźdego pokolenia jest troszczenie się o ziemię i przekazywanie jej przyszłym pokoleniom, wciąż lepiej przystosowaną do tego, aby była dla człowieka. Niech mi wolno będzie przypomnieć w tym kontekście, choćby tylko ubocznie, Ĺźe gdy pękają więzi solidarności, ktĂłre winny łączyć ludzi z sobą i z przyszłymi pokoleniami, ta troska o ziemię zanika. A zatem katastrofa ekologiczna, zagraĹźająca dzisiaj ludzkości, ma głębokie ĹşrĂłdło etyczne w zapomnieniu o prawdziwej naturze pracy ludzkiej, a przede wszystkim o jej wymiarze podmiotowym, o jej znaczeniu dla wspĂłlnoty rodzinnej i społecznej. Zadaniem Kościoła jest skierowanie ludzkiej uwagi na tę prawdę.

5. NaleĹźy jednak sięgnąć głębiej. Bogactwa, o ktĂłrych mĂłwiliśmy, chociaĹź święte i pierwotne, dotykają człowieka wciąż jeszcze powierzchownie. NaleĹźy przede wszystkim zwrĂłcić uwagę na bogactwa, ktĂłre człowiek ma w sobie samym, w swej ludzkiej naturze, w godności obrazu i podobieństwa BoĹźego (por. Rdz 1, 27), ktĂłrą człowiek ma wyciśniętą w istocie swej osobowości. Ciągle jeszcze przychodzą na myśl znane słowa wielkiego świętego Augustyna, ktĂłrego uroczystość wczoraj obchodziliśmy: Fecisti nos ad te â€“ „Panie, uczyniłeś nas dla siebie; i niespokojne nasze serce dopĂłki nie spocznie w Tobie (Wyznania, 1, 1).

Tak, Bracia i Siostry, jesteśmy uczynieni dla Pana, który naznaczył nas nieśmiertelnym stygmatem swej potęgi i swej miłości. Stąd rodzą się wielkie bogactwa człowieka, tutaj się znajdują, tylko w Bogu mają swe zabezpieczenie. Człowiek jest wielki przez swój rozum, dzięki któremu poznaje samego siebie, innych, świat i Boga; człowiek jest wielki przez swoją wolę, przez którą ofiaruje się w miłości, aż do osiągnięcia szczytów heroizmu. Na tych bogactwach wspierają się nieposkromione dążenia człowieka, dążenie do prawdy – w czym wyraża się życie rozumu i dążenie do wolności – będące wyrazem woli. Tu człowiek nabywa swoją wielką, niezrównaną godność, której nikt nie może podeptać, której nikt nie może wyszydzać, której nikt nie może mu odebrać: owo „bycie”, o którym już była mowa.

Ta wartość właściwa człowiekowi, przez ktĂłrą kaĹźdy człowiek jest prawdziwie człowiekiem, opiera się na fundamencie kultury; to przede wszystkim w kulturze ujawniają się istotne wartości człowieka, o czym mĂłwiłem w siedzibie UNESCO, w ParyĹźu: „Człowiek Ĺźyje prawdziwie ludzkim Ĺźyciem dzięki kulturze.(…) Kultura jest tym, przez co człowiek jako człowiek staje się bardziej człowiekiem: bardziej ÂŤjestÂť. (…) Kultura pozostaje zawsze w istotnym i koniecznym związku z tym, czym (raczej: kim) człowiek ÂŤjestÂť, natomiast związek jej z tym, co człowiek ÂŤmaÂť (posiada), jest nie tylko wtĂłrny, ale i całkowicie względny. (…) W dziedzinie kultury człowiek jest zawsze faktem pierwszym: pierwotnym i podstawowym. Jest to zaś zawsze człowiek jako całość: w integralnym całokształcie swojej duchowo-materialnej podmiotowości. I jeśli słuszny jest podział kultury na duchową i materialną, zaleĹźnie od charakteru i treści wytworĂłw, w ktĂłrych się ona przejawia, to rĂłwnocześnie naleĹźy stwierdzić, Ĺźe z jednej strony dzieła kultury materialnej świadczą zawsze o jakimś ÂŤuduchowieniuÂť materii, o poddaniu tworzywa materialnego energiom ludzkiego ducha: inteligencji, woli – z drugiej zaś strony dzieła kultury duchowej świadczą na odwrĂłt o swoistej ÂŤmaterializacjiÂť ducha i tego, co duchowe” („L’Osservatore Romano”, wyd. polskie, nr 6/1980, nn. 7, 8).

Tak więc w oparciu o kulturę człowiek staje się zdolny do odkrycia i oceny wszystkich bogactw, ktĂłre otrzymał, zarĂłwno tych, ktĂłre odnoszą się do duchowego wymiaru jego istnienia, jak i tych, ktĂłre otrzymał w porządku materialnym. Byle tylko umiał je odkryć! Byleby tylko ich nie zniszczył! Bracia i Siostry, pomyślcie o ogromnej odpowiedzialności, ktĂłra spoczywa w waszych rękach! Nie zmarnujcie jej, nie lekcewaĹźcie! Do tego musicie uĹźyć wszystkich waszych sił. Lecz przede wszystkim potrzebujecie Tego, ktĂłry jest siłą Boga i człowieka: „Chrystusa, moc Bożą i mądrość Bożą” ( 1 Kor 1, 24).

6. Oto tu znajduje się nieodzowny i centralny punkt zagadnienia. Największym „bogactwem” człowieka jest Chrystus, Syn Boży i Syn człowieczy. W Nim ujawnia się oblicze nowego człowieka, zrealizowanego w całej Jego pełni: człowieka dla siebie. W Chrystusie, Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym, jawi się człowiekowi możliwość i sposób osiągnięcia głębokiej jedności całej Jego natury. Tutaj, powiedziałbym, znajduje się jednocząca zasada waszego Meetingu, poświęconego bogactwom człowieka; tutaj jest jakby nić przewodnia między wszystkimi różnorodnymi elementami programu waszej pracy: Chrystus Zmartwychwstały, niewyczerpane źródło życia dla człowieka. Chrystus, bogactwo człowieka; tak chcieliście zapowiedzieć Ofiarę Eucharystyczną.

On nie wzgardził przyjęciem natury ludzkiej, i to nie w sposób abstrakcyjny, ponieważ „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi. (…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 7.8). Człowieczeństwo Chrystusa, poprzez tajemnicę Krzyża i Zmartwychwstania, stało się miejscem, w którym człowiek zwyciężony, ale nie unicestwiony przez grzech, odnalazł własne człowieczeństwo.

Silny mocą tego jedynego i niepowtarzalnego doświadczenia swego założyciela, Kościół mógł się określić przez usta Pawła VI jako „doświadczony w człowieczeństwie”. Z tego tytułu, opartego na autorytecie Mistrza i utrwalonego przez dwa tysiące lat życia, Kościół staje dzisiaj na scenie historii, pragnąc ponownie przedstawić człowiekowi to, co stanowi rdzeń jego orędzia: Chrystusa – początek i źródło nowego człowieka.

Zresztą, tu właśnie, w Rimini, mieliście Ĺźywe świadectwo osĂłb, ktĂłre w wypełnianiu swoich zawodĂłw oddały się całkowicie Chrystusowi, a ktĂłrych przykład nie przestaje promieniować coraz bardziej: inĹźynier Alberto Marvelli, ktĂłrego proces beatyfikacyjny juĹź się rozpoczął, i doktor Igino Righetti, współpracownik przyszłego papieĹźa Pawła VI, i wraz z nim załoĹźyciel i pierwszy przewodniczący „Laureati Cattolici”. Dwaj świeccy, dwaj apostołowie, dwaj ludzie, ktĂłrzy wiedzieli, jak się czerpie z â€žbogactwa Chrystusa”. Czerpali dla siebie samych – w Ĺźmudnej pracy wewnętrznej, w modlitwie, w Ĺźyciu sakramentalnym – i pozostawili dla innych wzĂłr i wezwanie.

7. Mówienie o Chrystusie jako bogactwie człowieka jest świadectwem: że jeszcze i dziś istotne wyznaczniki cywilizacji w rzeczywistości, w sposób świadomy i nieświadomy, odwołują się do wydarzenia Chrystusa, który stał się codziennym orędziem wyznawanym przez Kościół.

Dzisiejszy człowiek jest głęboko zaangażowany w ponowne określenie swego związku z otaczającym go światem, z nauką i techniką. Chce odkrywać wciąż nowe bogactwa dla swego życia i dla współżycia między narodami; dąży do realizacji upragnionego przez wszystkich procesu pokojowego, i do wyniesienia sztuki jako wyrazu własnej, wolnej twórczości. Mimo to pokój jest dziś poważnie zagrożony, nauka i technika niosą groźbę naruszenia równowagi, brzemienną w negatywne konsekwencje dla stosunków pomiędzy ludźmi, pomiędzy człowiekiem a naturą i między narodami. Trzeba koniecznie oderwać wzrok od tej, zdaje się, nieuniknionej, bo strukturalnie związanej z tajemnicą zła sprzeczności, przenosząc go na „sprawcę naszego zbawienia”, ażeby stworzyć cywilizację, która rodzi się z prawdy i miłości. Cywilizację miłości! Aby nie konać, nie zamierać w niepohamowanym egoizmie, w ślepej obojętności na ból innych. Bracia i Siostry, budujcie, zawsze i niestrudzenie, taką cywilizację!

To wskazanie dziś wam zostawiam. Dla tej sprawy pracujcie, módlcie się za nią, znoście dla niej cierpienia!

I z tym życzeniem, w imię Pana, wszystkim wam błogosławię.

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją