Ślady
>
Archiwum
>
1991
>
Biuletyn - wrzesieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 1991 (Biuletyn - wrzesieĹ) KsiÄ dz Giussani Dla Boga nie ma nic niemoĹźliwego Notatki z dnia koĹczÄ cego rok pracy. Mediolan, 1 czerwca 1991 ks. Luigi Giussani JESTEĹMY NA KOĹCU ROKU i moĹźemy dokonaÄ prawdziwego podsumowania: jego celem nie moĹźe byÄ nic innego jak tylko wiÄksze zaangaĹźowanie w wÄdrĂłwkÄ. O ile tworzyliĹmy w tym roku chrzeĹcijaĹstwo, to zmieniliĹmy siÄ my sami i zmieniliĹmy rĂłwnieĹź co nieco wokóŠnas. âZmieniaÄâ: bÄ dĹş pustkÄ druzgoczÄ cego czasu, bÄ dĹş rozwijajÄ ce siÄ Ĺźycie, ciaĹo, przyjmujÄ ce okreĹlone ksztaĹty, urzeczywistniajÄ ca siÄ konstrukcjÄ, zdobywajÄ cy uznanie byt. Chcemy dzisiaj przyglÄ dnÄ Ä siÄ bliĹźej wartoĹci sĹowa âprzemianaâ. Jan PaweĹ II, w swoim przemĂłwieniu z 13 maja w3 Fatimie powiedziaĹ, Ĺźe âkoĹcióŠkroczy poprzez wieki niejako historyczny relikt, lecz jako Ĺźywa Osoba, ktĂłra wciel siÄ i ucieleĹnia siÄ w nim (w KoĹciele) [osoba Boga, ktĂłry staĹ siÄ czĹowiekiem, Chrystus, wciela siÄ i ucieleĹnia siÄ w KoĹciele, w naszym towarzystwie], zapewniajÄ c mu wieczna mĹodoĹÄ [owÄ niÄ radoĹci, korzeĹ nadziei, owÄ zdolnoĹÄ do radoĹci, jaka znamionuje nasze Ĺźycie, bez wzglÄdu na jego warunki: sam z siebie czĹowiek nie potrafi byÄ sobÄ , poniewaĹź jego istotÄ jest wiÄĹş z czymĹ wiÄkszym od niego]â.
DLA BOGA NIE MA NIC NIEMOĹťLIWEGO W Ewangelii Ĺw. Marka czytamy: âWĂłwczas Jezus spojrzaĹ wokoĹo i rzekĹ do swoich uczniĂłw: âJak trudno jest bogatym [tym, ktĂłrzy uzaleĹźniajÄ znaczenie swego czasu i egzystencji od tego, co mogÄ posiadaÄ; istotnie, Chrystus mĂłwiĹ do ludzi, ktĂłrzy nie posiadali grosza w kieszeni] wejĹÄ do krĂłlestwa BoĹźegoâ. Uczniowie zdumieli siÄ na Jego sĹowa, lecz Jezus powtĂłrnie rzekĹ im: âDzieci, jakĹźe trudno wejĹÄ do krĂłlestwa BoĹźego [tym, ktĂłrzy w dostatkach pokĹadajÄ ufnoĹÄ]. Ĺatwiej jest wielbĹÄ dowi przejĹÄ przez ucho igielne, niĹź bogatemu wejĹÄ do krĂłlestwa BoĹźegoâ. A oni tym bardziej siÄ dziwili i mĂłwili miÄdzy sobÄ : âKtóş wiÄc moĹźe siÄ zbawiÄ?â. Jezus spojrzaĹ na nich i rzekĹ: âU ludzi to niemoĹźliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest moĹźliweâ. (Mk 10, 23-27). To znaczy, Ĺźe choÄ jest niemoĹźliwe, aby czĹowiek byĹ osobÄ , to jednak nie jest niemoĹźliwe, aby staĹ siÄ sobÄ w towarzystwie Boga. CzĹowiek jest bytem, chcianym i uczynionym po to, aby byÄ kochanym przez Boga, TajemnicÄ, ktĂłra wszystko powoĹuje do istnienia. Ta miĹoĹÄ Tajemnicy do mnie, konstytuuje mnie; kiedy mĂłwiÄ âjaâ, nawet w roztargnieniu, nazywam tÄ wiÄĹş. Ĺw. Jan w swoim pierwszym liĹcie pisze: âUmiĹowani, w tym objawiĹa siÄ miĹoĹÄ Boga ku nam, ze zesĹaĹ Syna swego Jednorodzonego na Ĺwiat, abyĹmy Ĺźycie mieli dziÄki Niemu [abyĹmy w Nim mogli byÄ sobÄ ]. W tym przejawia siÄ miĹoĹÄ, Ĺźe nie my umiĹowaliĹmy Boga, ale Ĺźe On sam nas umiĹowaĹ i posĹaĹ Syna swojego jako ofiarÄ przebĹagalna za nasze grzechy [za nasze zĹo]â (1 J 4,9-10). JesteĹmy kochani z wiÄksza czuĹoĹciÄ niĹź wy obejmujecie, caĹujecie i troszczycie siÄ o wasze dziecko. JesteĹmy chciani; bardziej niĹź kaĹźdy z nas, okrutnie przywiÄ zany do miĹoĹci wĹasnej, pragnie narzuciÄ swojÄ wolÄ. MĂłwi Pavese w swoim Mestiere di vivere: âDlaczego, kiedy jesteĹ w stanie pisaÄ o Bogu, o desperackiej radoĹci owego grudniowego wieczoru, odczuwasz zdziwienie i radoĹÄ jak u kogoĹ, kto dotarĹ do nowego kraju?â Jest to nowoĹÄ, ktĂłra musi przeniknÄ Ä sposĂłb naszego pojmowania i rozumienia samych siebie; to wĹaĹnie coĹ takiego jakby wejĹcie do nowego kraju: kraju naszego ja. W tym przejawia siÄ miĹoĹÄ: nie my umiĹowaliĹmy Boga, nie my umiĹowaliĹmy istnienie, Ĺźycie, lecz ĹşrĂłdĹo Ĺźycia umiĹowaĹo nas.
WIÄZIENIE ROZTARGNIENIA W takiej mierze, w jakiej o tym zapominamy, prawdziwe staje siÄ zdanie Kafki: âNiosÄ w sobie nieustannie barieryâ: wpadamy pomiÄdzy bariery wiÄzienia; czĹowiek nie jest wolny, nie jest sobÄ samym. Przytrafia siÄ nam to â codziennie â poniewaĹź nie oczekujemy niczego poza cierpkÄ afirmacjÄ tego co nas pochĹania w danym momencie. Nie oczekuje siÄ niczego, nie bĹaga siÄ o nic. MĂłwi znowu Pavese: âZapomina siÄ wyĹÄ cznie o czymĹ, o czym zapomniaĹo siÄ juĹź w momencie, kiedy to cos siÄ wydarzyĹoâ. Nasze przestÄpstwo polega na tym, Ĺźe nie bierzemy pod uwagÄ tego, dziÄki czemu jesteĹmy, dziÄki czemu Ĺźyjemy i ku czemu zmierzamy. Dlatego tez jest to kĹamstwo: zapomina siÄ, neguje siÄ coĹ, co siÄ dzieje. Nasze roztargnienie jest kĹamstwem. Jeden z was napisaĹ do mnie szczerze: âPo prostu nie potrafiÄ sobie wyobraziÄ Ĺźe KtoĹ kocha mnie przed wszystkim, przedtem nawet zanim ja siÄ o tym dowiadujÄ, zanim uznam i zaakceptujÄ tÄ miĹoĹÄ. Zawsze chciaĹbym postawiÄ na swoimâ. List ten odzwierciedla postawÄ kaĹźdego z nas: Ĺźeby mĂłc byÄ sobÄ , zawsze usiĹujemy âpostawiÄ na swoimâ, tymczasem wĹaĹnie w ten sposĂłb gubimy samych siebie. Pokochano nas i powinniĹmy uznaÄ potrzebÄ zauwaĹźenia tego, co siÄ wydarzyĹo i co wydarza siÄ chwila po chwili, poniewaĹź w kaĹźdej chwili jestem chciany! Oto kim jestem: kimĹ chcianym, kochanym, przytulonym do piersi, podtrzymywanym, bezustannie karmionym, a kiedy zawodzÄ, kimĹ stale dostÄpujÄ cym przebaczenia. W ten sposĂłb potwierdza siÄ nasz prawdziwy podmiot, ktĂłry stale siÄ zmienia z godziny na godzinÄ, z dnia na dzieĹ, z roku na rok, stajÄ c siÄ coraz bardziej sobÄ , coraz bardziej prawdziwym.
PRZYNALEĹťNOĹÄ FormÄ owej zmiany wyraĹźa jedno sĹowo, czÄsto wypowiadane przez nas bez zastanowienia: przynaleĹźnoĹÄ. W jednym z ostatnich naszych spotkaĹ ks. Ricci powiedziaĹ mi: âCzÄsto nie potrafiÄ nic innego jak tylko mĂłwiÄ: ofiarujÄâ. âOfiarujÄâ, oto wszystko, co czĹowiek moĹźe powiedzieÄ. âOfiarujÄâ to znaczy: uznajÄ CiÄ, Chrystusie, uznajÄ, Ĺźe jestem karmiony przez Ciebie, uznajÄ, Ĺźe jestem pochwycony przez Ciebie, uznajÄ, Ĺźe jestem przeznaczony Tobie, uznajÄ, Ĺźe przynaleĹźÄ do Ciebie. Wielkie sĹowo: przynaleĹźÄ do Ciebie; stÄ d tez jedynym gestem prawdziwie ludzkim jest: âofiarujÄ tobieâ. SĹowa te napisaĹ na kartce papieru, poniewaĹź nie potrafiĹ juĹź mĂłwiÄ, nasz przyjaciel Frascarolo: âKiedy potrafiÄ, ofiarujÄ to wszystko dla nasâ. Ĺw. Ireneusz powiedziaĹ: âChristum totam movitatem attulit, semetipsum afferensâ, Chrystus przyniĂłsĹ caĹÄ nowoĹÄ Ĺźycia, ofiarujÄ c samego siebie. Liturgia mĂłwi: âĹťycie nasze jaĹnieje w Ĺwiecie jako zwiastun nowych niebios i nowej ziemiâ. Nowe niebiosa i nowa ziemia nie sÄ sennym marzeniem, nie znajdujÄ siÄ gdzieĹ ponad chmurami. Nowe niebiosa i nowa ziemia sÄ rzeczywistoĹciÄ , egzystencjÄ przezywanÄ przez Ĺwiadomy podmiot, tzn. przez podmiot, ktĂłry uznaje swojÄ przynaleĹźnoĹÄ i mĂłwi âofiarujÄâ. W tym przejawia siÄ nowina, orÄdzie, a my moĹźemy odzwierciedliÄ je jedynie przez ofiarÄ. KaĹźdy z nas zostaĹ wezwany do tego, aby nieĹÄ wszechĹwiatu owo orÄdzie. Otóş to wĹaĹnie: przemiana siebie streszcza siÄ caĹkowicie w sĹowie âofiarujÄâ. AlternatywÄ jest âsiedzenie za kratkamiâ, bycie niewolnikiem albo bestiÄ ; biernym albo agresywnym; na Ĺasce innych albo kimĹ, kto roĹci sobie prawo do zniewalania innych, tak czy owak kimĹ przyobleczonym w okrucieĹstwo. FormÄ przemiany, wyzwoleniem siÄ z okrucieĹstwa jest uznanie przynaleĹźnoĹci do Chrystusa.
NOWY ĹWIAT Owa przemiana nas samych prowadzi rĂłwnieĹź do przemiany tego, co nas otacza. W przemianie tej urzeczywistnia siÄ energia niewyczerpanej mĹodoĹci, ktĂłra nie liczy upĹywajÄ cych w ciele lat, zgodnie z tym, co powiedziaĹ papieĹź w Fatimie. ĹťywÄ osobÄ jestem ja, ktĂłry siÄ zmieniam, gdyĹź uznajÄ, ze jestem kochany i chciany przez Boga, dla ktĂłrego ânie masz nic niemoĹźliwegoâ. Ĺťycie, dla nas, byĹoby niemoĹźliwe; poniĹźylibyĹmy siÄ, toczÄ c siÄ bezĹadnie jak kamienie, poruszajÄ c siÄ jak zwierzÄta, rozpraszajÄ c siÄ pod wpĹywem niemoĹźliwych do zrealizowania intuicji i pragnieĹ. âOrÄdzie spoĹeczne Ewangelii â pisze Jan PaweĹ II w Centesimus Annus â nie moĹźe byÄ traktowane jako teoria, ale jako przede wszystkim jako podstawa dziaĹania i zachÄta do niego. Pod wpĹywem tego orÄdzia niektĂłrzy z pierwszych chrzeĹcijan rozdawali swe dobra ubogim, dajÄ c Ĺwiadectwo, Ĺźe nawet miÄdzy ludĹşmi róşnego pochodzenia spoĹecznego moĹźliwe jest pokojowe i solidarne wspĂłĹĹźycie. CzerpiÄ c w ciÄ gu wiekĂłw moc z Ewangelii, mnisi uprawiali ziemiÄ, zakonnicy i zakonnice zakĹadali szpitale i przytuĹki dla ubogich, czĹonkowie bractw religijnych oraz mÄĹźczyĹşni i kobiety wszelkiego stanu nieĹli pomoc ludziom potrzebujÄ cym i upoĹledzonym spoĹecznie, przekonani, ze sĹowa Chrystusa: âWszystko, co uczyniliĹcie jednemu z tych braci moich najmniejszych, MnieĹcie uczyniliâ, nie powinny pozostawaÄ poboĹźnym Ĺźyczeniem, ale muszÄ skĹaniaÄ do konkretnego dziaĹania. DziĹ bardziej niĹź kiedykolwiek KoĹcióŠjest Ĺwiadom, ze jego orÄdzie spoĹeczne zyska wiÄkszÄ wiarygodnoĹÄ dziÄki Ĺwiadectwu dziaĹania, niĹź dziÄki swej wewnÄtrznej spĂłjnoĹci i logice (nr 57).
ĹWIADECTWO DZIEĹ Ĺwiadectwo dzieĹ jest âpieĹniÄ nowego Ĺźyciaâ, jak zauwaĹźa Redemptoris Misio. PowiedziaĹ mi przedwczoraj jeden z was: ânie macie pojÄcia, co to znaczy mieÄ Chrystusa za wspĂłlnika w firmie!â; nie jest to zdanie wypowiedziane na wiatr, poniewaĹź jeĹli Chrystus dotyczy caĹego mojego Ĺźycia, to dotyczy rĂłwnieĹź mnie jako dyrektora przedsiÄbiorstwa! A zatem nie chowaÄ siÄ za paragrafy, ale byÄ czĹowiekiem odpowiedzialnym i uformowanym. Wyrazem tez Ĺźywej osoby â Ĺźywej, bo chcianej i kochanej przez Chrystusa, przez TajemnicÄ Boga â winny byÄ: nowe posiadanie rzeczywistoĹci i Ĺwiata, nowe towarzystwo ludzkie, ktĂłre realizuje siÄ poprzez dzieĹa. Nowe dzieĹa powinny wyraĹźaÄ owo caĹkowite bycie w posiadaniu Tajemnicy Chrystusa. Giovanni Battista Montini, późniejszy papieĹź PaweĹ VI mawiaĹ: âOd przyjaĹşni z Chrystusem do dziaĹania, od dziaĹania do przyjaĹşni: to jeden z aspektĂłw katolickiego Ĺźycia. Tam gdzie zachodzi taka cyrkulacja miĹoĹci tam rozkwitajÄ dzieĹa i tam â czy wielkie czy maĹe, udane czy chybione â posiadajÄ one wartoĹÄ apologetycznÄ [dowodowÄ ], siĹÄ przekonywania; tam zaĹ, gdzie ona maleje, tam blednie ich splendor i zanika ich skutecznoĹÄâ. JesteĹmy wezwani do stworzenia nowego Ĺwiata wĹaĹnie w oparciu o takÄ âcyrkulacjÄ miĹoĹciâ, w oparciu o takÄ aktywnÄ i twĂłrczÄ przyjaĹşĹ. ZagroĹźeniem dla naszej wiary jest defikacja ludzkiej wĹadzy, maĹej wĹadzy w Ĺźyciu rodzinnym, czy wielkiej wĹadzy w Ĺźyciu publicznym i spoĹecznym. Jan PaweĹ II stwierdza w Centesimus Annus: âJeĹli zapytamy dalej, skÄ d bierze siÄ ta bĹÄdna koncepcja natury osoby i âpodmiotowoĹciâ spoĹeczeĹstwa, musimy odpowiedzieÄ, Ĺźe pierwszym jej ĹşrĂłdĹem jest ateizm. OdpowiadajÄ c na wezwanie Boga, zawarte w samym istnieniu rzeczy, czĹowiek uĹwiadamia sobie swÄ transcendentnÄ godnoĹÄ. KaĹźdy czĹowiek winien sam daÄ tÄ odpowiedĹş, ktĂłra jest szczytem jego czĹowieczeĹstwa, i Ĺźaden mechanizm spoĹeczny czy kolektywny podmiot nie moĹźe go zastÄ piÄ. Negacja Boga pozbawia osobÄ jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego uksztaĹtowania porzÄ dku spoĹecznego, w ktĂłrym ignorowana jest godnoĹÄ i odpowiedzialnoĹÄ osoby [miĹoĹÄ do osoby]â. Kto wie, czy owo tworzenie dzieĹ, wyraĹźajÄ cych uznanie miĹoĹci Chrystusa, ktĂłry w kaĹźdym momencie powoĹuje nas do istnienia, nie bÄdzie rĂłwnieĹź w stanie zmieniÄ tenoru naszego Ĺźycia i uczyniÄ nas zdolnymi do przeciwstawienia siÄ temu, co w przeciwnym wypadku byĹoby bogiem naszych dni: wĹadzy, nieczuĹej wĹadzy sprawowanej w grupie przyjaciĂłĹ, wykorzystywanej w Ĺźyciu rodzinnym albo spoĹecznym.
PLAKAT Dlatego teĹź âplakatâ wielkanocny przywoĹuje nas z wielkÄ powagÄ sĹowami Peguyâ Ten nowoczesny Ĺwiat jest nie tylko Ĺwiatem miernego chrzeĹcijaĹstwa, to nie byĹoby jeszcze nic takiego, ale jest Ĺwiatem niechrzeĹcijaĹskim, zdechrystianizowanym. Katastrofa polega dokĹadnie na tym, Ĺźe nasze nÄdze nie sÄ juĹź wiÄcej chrzeĹcijaĹskieâ. Nasze nÄdze nie sÄ juĹź wiÄcej osÄ dzane po chrzeĹcijaĹsku; spojrzenie, ktĂłrym patrzymy na siebie w miejscu naszego powoĹania nie jest juĹź chrzeĹcijaĹskie. Nie istnieje inne miejsce Ĺźycia jak tylko miejsce naszego powoĹania, bez wzglÄdu na to jakie jest to nasze powoĹanie; poniewaĹź miejscem naszego Ĺźycia jest miejsce gdzie Byt tworzy z nami wiÄĹş i powierzajÄ c nam zadanie do speĹnienia, chroni nas przed unicestwieniem. Miejscem powoĹania jest miejsce mojego ja, miejsce, gdzie BĂłg pozwala siÄ usĹyszeÄ i wzywa nas poprzez wewnÄtrzne i zewnÄtrzne okolicznoĹci Ĺźycia, i gdzie czĹowiek przyjmuje Boga, albo odpowiada Mu ânieâ. âKatastrofÄ â w gruncie rzeczy nie sÄ nasze nÄdze; katastrofÄ jest to, Ĺźe nasze nÄdze nie sÄ juĹź wiÄcej zdolne do Ĺźalu, poniewaĹź nie sÄ juĹź osÄ dzane w obliczu Chrystusa; nie patrzymy na biedÄ naszego Ĺźycia ze ĹwiadomoĹciÄ , iĹź jesteĹmy grzesznikami. ĹwiadomoĹÄ bycia grzesznikiem domaga siÄ spojrzenia, jakim Magdalena spoglÄ daĹa na Chrystusa, domaga siÄ spojrzenia, jakim dziecko patrzy na swoja matkÄ, domaga siÄ spojrzenia kochajÄ cego: kochajÄ cego spojrzenia na obecnoĹÄ. Katastrofa polega na tym, Ĺźe nasze wĹasne nÄdze nie sÄ juĹź wiÄcej chrzeĹcijaĹskie, Ĺźe nasz sposĂłb osÄ dzania zwiÄ zku pomiÄdzy sytuacjÄ powoĹaniowÄ , do ktĂłrej zostaliĹmy wezwani, a naszÄ nÄdzÄ , spojrzenie, ktĂłrym patrzymy na nasze zmagania i nasze ograniczenia, nie sÄ juĹź wiÄcej chrzeĹcijaĹskie, nie dokonujÄ siÄ w obliczu Chrystusa. âRĂłwnieĹź za panowania Rzymian â kontynuuje plakat â czasy byĹy podĹe. Ale przyszedĹ Jezus. Nie zmarnowaĹ on swoich lat na biadoleniu i ĹźÄ daniu wyjaĹnieĹ od podĹoĹci czasĂłw. On ucina krĂłtko. W sposĂłb bardzo prosty. CzyniÄ c chrzeĹcijaĹstwo. On nie braĹ siÄ za obwinianie i oskarĹźanie kogokolwiek. On zbawiĹ. Nie obwiniaĹ Ĺwiata, zbawiĹ Ĺwiatâ. Ĺwiat naszej osoby, Ĺwiat dnia wczorajszego, Ĺwiat taki, jakim przedstawia siÄ on dzisiaj... nie poprzestaĹmy na obwinianiu naszego Ĺwiata! Musimy go zbawiaÄ. Jak? PatrzÄ c na Chrystusa i powtarzajÄ c: âTak, Panie, w speĹnianym przez nas dzieleâ. Oto pewne doĹwiadczenie: âMoja koleĹźanka, po okresie przyjaĹşni z nami zdecydowaĹa ochrzciÄ swojÄ czteroletniÄ cĂłreczkÄ, mĂłwiÄ c do mnie tak, dosĹownie: âPrzez caĹe Ĺźycie szukaĹam wewnÄ trz siebie sprawiedliwoĹci i moralnoĹci i spostrzegĹam siÄ, ze jedynÄ moralnoĹciÄ i sprawiedliwoĹciÄ jest wiÄĹş z nieskoĹczonoĹciÄ . ChciaĹabym wprowadziÄ mojÄ cĂłrkÄ w to Inne, poniewaĹź gdybym tego nie zrobiĹa, to byĹoby tak, jakbym jÄ zabiĹa. SpostrzegĹam siÄ, Ĺźe zostaĹam pochwycona przez owo Inne, i nigdy nie umrÄ, juĹź nigdy wiÄcej nie bÄdÄ mogĹa mieÄ jako caĹkowitÄ perspektywÄ mojego Ĺźycia moje absolutne ubĂłstwoâ.
MISJA Nasze Ĺźycie winno staÄ siÄ âdzieĹemâ per excellence, to znaczy Ĺwiadectwem. Z nas zrodziÄ siÄ powinno nowe ludzkie towarzystwo, rozszerzane ze ĹwiadomoĹciÄ peĹnÄ zapaĹu i komunikowane wszystkim, ktĂłrych napotykamy. Misja jest tym do czego przeznaczyĹ nas Pan. âMisja â pisaĹ Jan PaweĹ II w swym orÄdziu z okazji trzeciego kolokwium RuchĂłw w BratysĹawie â oznacza przede wszystkim komunikowanie drugiemu racji doĹwiadczenia osobistego nawrĂłcenia [osobistej] miĹoĹci do Chrystusaâ. Jest to siĹa komunikatywnoĹci, wynikajÄ ca ze ĹwiadomoĹci akceptowania Tego, ktĂłry nam siÄ objawiĹ. KardynaĹ Martini w swoim ostatnim liĹcie WstaĹ, idĹş do Niniwy, wielkiego miasta! Pisze: âNowoĹci tak zwanej ânowej ewangelizacjiâ nie naleĹźy szukaÄ w nowych technikach przepowiadania, ale przede wszystkim w odnalezieniu na powrĂłt entuzjazmu wiary i w zaufaniu do dziaĹania Ducha ĹwiÄtego, ktĂłry âkaĹźdego dnia doĹÄ cza do wspĂłlnoty nowych zbawionychâ... Trzeba odczuÄ na powrĂłt moc orÄdzia, wsĹuchujÄ c siÄ w nie, w jego ĹşrĂłdlanej autentycznoĹci, przezywajÄ c je w liturgii, wyraĹźajÄ c je w caritas, ĹwiadczÄ c o nim w codziennych spotkaniach... Trzeba obudziÄ w wiÄkszej grupie ochrzczonych w parafii zdolnoĹÄ i zapaĹ do utrzymywania otwartych kanaĹĂłw osobistych wiÄzi, zarĂłwno wewnÄ trz wspĂłlnoty, jak teĹź w miejscu i Ĺrodowisku Ĺźycia i pracyâ. Na tym polega Ĺźycie zapaĹem misyjnym, to znaczy, jak znowu powiada KardynaĹ â âewangelizowanie przez zaraĹźanie... od osoby do osoby, od grupy do grupy, od grupy do pojedynczych osĂłb, ktĂłre zaraziĹy siÄ radosnÄ wiarÄ wspĂłlnotyâ. Musimy uczestniczyÄ w cierpieniu Ĺwiata, angaĹźujÄ c caĹe nasze dzieĹo miĹoĹci do Chrystusa, jakiegokolwiek by ono nie byĹo rodzaju, tak, aby uczyniÄ zeĹ Ĺwiadectwo. Duchu ĹwiÄty â modlimy siÄ w Godzinie CzytaĹ PiÄÄdziesiÄ tnicy â ĹşrĂłdĹo wszelkiego dobra, uĹźycz tej wspĂłlnocie, ktĂłra jest w Chrystusie, nieprzerwanej jednoĹci serc i doskonaĹej radoĹci. my, ktĂłrzy juĹź jesteĹmy zĹÄ czeni z naszym Zbawicielem, winniĹmy trudziÄ siÄ na tej ziemi w taki sposĂłb, Ĺźeby juĹź teraz mĂłc odpoczywaÄ z Chrystusem w niebie.
CZY KOCHALIĹMY? A zatem na koĹcu roku pracy, na koĹcu roku Ĺźycia, powinniĹmy zapytaÄ siebie, czy kochaliĹmy; a kochaÄ znaczy dla nas, uznaÄ, Ĺźe jesteĹmy kochani. Tylko wtedy, kiedy uznajemy, iĹź jesteĹmy kochani, rozpoczynamy kochaÄ rĂłwnieĹź my, w maĹych kategoriach codziennego Ĺźycia. ChcielibyĹmy, w chwilach zapaĹu, byÄ zdolnymi do zmiany Ĺwiata, tym jednak, ktĂłry zmienia Ĺwiat jest Chrystus, wedĹug rytmĂłw okreĹlonych przez Ojca. Rytmy te aktualizujÄ siÄ w mikroskopijnej wadze naszych codziennych poczynaĹ, naszych codziennych wiÄzi, w czystoĹci celĂłw, ktĂłre codziennie staramy siÄ osiÄ gnÄ Ä. SĹowo czystoĹÄ zastÄ pmy wĹaĹciwym sĹowem: miĹoĹÄ do Chrystusa i czĹowieka. Co to byĹby za Ruch, ruch mojego Ĺźycia z tobÄ , jeĹli zabrakĹoby poruszenia â niezdecydowanego, niepewnego, nieadekwatnego â pĹynÄ cego z gĹÄbokiej akceptacji miĹoĹci, ktĂłrÄ BĂłg mi okazaĹ, poruszenia, w ktĂłrym przejawia siÄ moja miĹoĹÄ do Boga i do drugich, do wspóŠdomownikĂłw, towarzyszy, kolegĂłw w pracy, do przechodnia przypadkowo spotkanego na ulicy? MiĹoĹÄ do innych, tak jak przezywaĹby jÄ Chrystus. Pan czyni nas zdolnymi do tego! Niech kaĹźda czÄ stka myĹli o Chrystusie, kaĹźda czÄ stka myĹli o innych, myĹli o ubĂłstwie i nÄdzy ludzkiej, kaĹźda czÄ stka myĹli o losie czĹowieka i Ĺwiata, urzeczywistni siÄ w nas wyĹÄ cznie jako pragnienie szczÄĹcia dla wszystkich, szczÄĹcia, ktĂłrym jest Chrystus, okazujÄ cy siÄ prawdÄ przez uznanie i przez towarzystwo. To wĹaĹnie jest KoĹciĂłĹ, ktĂłry âkroczy poprzez stulecia nie jako historyczny relikt, lecz jako Ĺźywa Osoba, Osoba, ktĂłra wciela siÄ i bierze z niego (z KoĹcioĹa) ciaĹo, zapewniajÄ c mu wiecznÄ mĹodoĹÄâ. Panie, Ty zapewniasz wiecznÄ mĹodoĹÄ.
tĹum. Ks. Joachim Waloszek
|