Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1991 > Biuletyn - wrzesień

Ślady, numer 4 / 1991 (Biuletyn - wrzesień)

Obóz międzynarodowy Łagów`91

Notatki z konferencji ks. Massimo Camisasca


Moim zadaniem dzisiaj jest wprowadzić was w lekturę „Punktu wyjścia”. Podkreślmy dwa najważniejsze słowa zawarte w tym tekście: osoba i obecność.

W lutym prowadziłem rekolekcje w Stanach Zjednoczonych i najczęściej stawiane pytanie brzmiało: „co mam robić?”. Cały świat jest zdominowany tym pytaniem (Lenin też stawiał je na początku rewolucji), ale jest to pytanie niewolników. My wychodzimy z innego punktu i pytamy „kim ja jestem?” – oto pytanie człowieka wolnego. A ja to wy, którzy jesteście tutaj. Ja jestem tym wydarzeniem, które stało się tu i teraz. Moja osoba składa się z waszych twarzy i tej rzeczywistości tutaj, a jedność z wami wszystkimi jest tym wydarzeniem, które wnosicie w moje życie. Jestem tym, co wy wnosicie do mego życia.

„Samoświadomość” to słowo często używane przez księdza Giussaniego – o czym myślę, gdy myślę o sobie. Jaka mam świadomość swojej własnej osoby? Nie chodzi tu o myśl sentymentalną, lecz o realny, rzeczywisty obraz siebie.

Osoba to ten, kto odkrywa, że wielkość jego życia przychodzi z zewnątrz jako dar, a spotkanie to ktoś inny kto przychodzi gdy go nie czekam. Teoretycznie mogłem spotkać naszych przyjaciół Rosjan na uniwersytecie, w tramwaju, na ulicy – nie przewidywałem tego spotkania, a ono się stało i stało się tutaj. Fakt twojego bycia tu tworzy cię, pojawia się aspekt osoby, aspekt wyzwalający.

Weźmy przykład syna Ani i Luigiego. Jak on nauczył się uśmiechać, mówić pierwsze słowo – patrząc na rodziców. To ich rzeczywistość tworzyła jego os0obę. Był tworzony przez nich w sensie głębszym, niż w łonie matki. Gdyby żył zamknięty, w oderwaniu od rodziców, nie wyrósłby osobowościowo. Tak więc ja jestem TY, który mnie tworzysz.

Jakie to jest łatwe i wyzwalające powiedzieć: jestem tu. Cała moja przeszłość doprowadziła mnie tutaj. Owszem, to dla wielu z was jest tylko intuicja, ale stanie się ona z biegiem czasu czymś mocniejszym. Co więc jest ważne? Wyrażenie Chrystusa „chodźcie za mną”. On nie stawiał uczniom pytań, nie egzaminował z katechizmu – nie pytał o nic i kazał iść za sobą. Jeśli wiec chcecie, by to spotkanie dorosło w was, wydało owoce – jedynie ważną rzeczą jest być w miejscu, w którym spotkałeś Chrystusa. Kiedy zakochujesz się, kiedy rodzi się przyjaźń – nie wiesz co się potem wydarzy, ale zostajesz z powodu obietnicy, jaka uczucia te niosą.

Nie jest więc ważne co robić, lecz kim jestem! A jestem tym wydarzeniem, które stało się w moim życiu i obietnicą przemiany, nowego człowieczeństwa. Trzeba więc rzucić w to miejsce całą swoja osobę, pragnienie zrozumienia, pragnienie miłości, pragnienie dotyczące życia.

I drugie ze słów, na które chcemy zwrócić uwagę: obecność. Obecność to żyć mądrze tym, co się stało, żyć tym, czym ja jestem, co mam wspólnego z wami. Ks. Giussani mówi: „Obecność jest pewnością, że ma się w sobie coś definitywnego”. Ja ze swej strony zapewniam was, że gdy tu zostaniecie, zrozumiecie znaczenie tego zdania.

Kiedy rano wchodzę na uczelnię, nie zadaję sobie pytania po co? Każdy z was odpowie – jestem tu by się uczyć, pracować itp. Ale te odpowiedzi nie są wystarczające. Od dziś odpowiedzią, celem jest życie tym, co spotkałeś tutaj bo to jest to, czego naprawdę chcesz, choć o tym nie wiesz. Jeśli jesteś człowiekiem choć trochę – to spodziewasz się przemiany życia ku lepszemu. Ale wszystko jest iluzją bez nadziei w przyjaźni. Obecność więc, która stanowi powód pobytu na uczelni – to ta sama racja, dla której jestem tutaj. Obecność wyraża się przez gesty, uśmiechy, klepanie po plecach, plakat na ścianie, zaproszenie do Szkoły Wspólnoty, wycieczkę, wspólna kolację. Jest początkiem nowego świata, który stanowimy my.

Zastanówmy się teraz nad różnicą między osoba a jednostką. Jeden z was podczas obiadu podsumował nasze wspólne zabawy mówiąc: „są bardzo proste i bardzo piękne”. Dlaczego wychodzę od tego zdania? Doświadczenie dzisiejszego południa, wspólny marsz, wspólna zabawa, wspólny posiłek – to osoba. Ten, który przylgnął do tego życia, dający się prowadzić, poprzez to życie tutaj spotkał swój sens otwierając się na to, co się wydarza. Osobą jest ten, który otwiera szeroko oczy i widzi co się wydarza. Jednostka zaś, to ten, który robi po swojemu, swoim rozumem. Gdyby każdy z was powiedział „ja znam drogę”, „ znam lepiej reguły tej gry”, „ja wiem jak to śpiewać” co by wtedy było? Byłoby niemożliwością przeżyć wspólnie coś prostego i pięknego. Jednostka gwałci życie, narzuca jej to, co sama odczuwa, za każdym razem chce postępować w życiu po swojemu – osoba otwiera się na wydarzenie. Zycie, tak samo jak nasze zabawy w gruncie rzeczy nie jest rzeczą skomplikowaną, lecz jest proste. Chodzi o to by przylgnąć do tego, co się spotkało. Nie twierdzę, że nie ma trudności – jest choroba, zazdrość, ból, walka ale towarzystwo pozwala podjąć życie lepiej i pewniej. Ważne jest by prosić o łaskę, dar – dla siebie i innych. Prośmy tez o dar prostoty.

Teraz gdy jesteśmy razem widać, jak piękna rzeczą jest nasze towarzystwo. Było to oczywiste od początku, że będzie to piękne. Człowiek wielki potrafi poddać się, być uległym, dać się prowadzić za rękę jak dziecko. Jeżeli nie staniecie się jak dzieci nie ujrzycie Królestwa Niebieskiego.

Obserwując was, rozmawiając z wami widzę, że można być tutaj mając wiele problemów rozumowych, czy problemów serca. Jak je rozwiązać? Jestem przekonany, że wszystkie problemy podejmuje się najlepiej nie myśląc o nich – przyjdzie czas, gdy będziesz je widział jasno. Teraz ważne jest coś innego – zakochać się w tej przyjaźni między nami. Widzicie przecież to piękno bycia razem. Nadzieją życia – mojego i twojego – jest to towarzystwo. Chciałbym, byście powrócili do domów z tą myślą.

Idźcie za tymi, którzy są bardziej dojrzali, bo to oznacza iść za tym towarzystwem. Iść za tymi ludźmi to wejść w towarzystwo, żyć z innymi – przeżyć to samo co oni. Rzeczą najważniejszą jest żyć konkretnością tych ludzi godzina po godzinie. Starać się zrozumieć racje dla których robią to co robią i mówią to co mówią. Wycieczka, zabawa, śpiew przezywane wspólnie pozwalają wchodzić w towarzystwo, łączyć się w jedności. Jest to ważne, bo życie które przezywamy jest wyniesieniem rozumu, a nie jego negacją. Jeśli będziecie tu parę lat, zdacie sobie z tego sprawę, że tylko przezywane chrześcijaństwo jest w pełni rozumne.

Pierwszą rzeczą jest być „w”, w konkretności gestu w każdej godzinie, z towarzystwem obejmującym całość życia, drugą zrozumieć racje autorytetu, starać się przylgnąć do nich – szczególnie wtedy, gdy nie są to moje racje. Bóg stwarzając nas wkłada w nas obietnicę, spełniającą się w spotkaniu. Kochać towarzystwo to pragnąć spełnienia tej obietnicy, kochać tę rzeczywistość spełniającą obietnice tkwiące we mnie. Chcę więc być wśród was, bo to rozumne i piękne.

Dlatego tak mocno podkreślam ważność pytania „kim jestem?”, bo wszystko, co robi człowiek niesie do świata zło, gdy człowiek ten nie jest wolny. Wnosimy w życie radość i wolność, która niesie światu dobroć. Na pewno człowiek ma do spełnienia jakieś zadania, ale teraz obchodzi nas to, że wolność, której się uczymy da nam robić piękne rzeczy. Troska o to, co muszę robić niech nie przekreśla najważniejszego: czym jestem z wami i dzięki wam. Jeśli będzie jakaś wolność w świecie, to wtedy, gdy to wzrośnie. Gdy Bóg będzie chciał, wyrazi się to w działaniu. Chcę z tego co powiedziałem wyciągnąć wniosek: wracamy do Moskwy, Sofii, Budapesztu itp. Co jest teraz najważniejsze? Nie to, co zrobicie tam, bo przyjdzie to z czasem, jeśli Bóg zechce. Najważniejsze jest, by pogłębić to, co się narodziło, dać się pochwycić przez to, co się wydarzyło, żyć pamięcią tego – reszta potem.

Czy wielkość pierwszych chrześcijan rodziła się z myśli, że przemienią Imperium Rzymskie? Byłoby to śmieszne! Kilkanaście osób? Ich wielkość tkwiła w tym, co potkali – w pewności, że jest to większe niż całe Imperium. Ich siłą była jedność i radość. W świecie, gdzie miliony nie wiedziały o niczym, oni wiedzieli po co jest człowiek i dokąd zmierza.

Jedynie w towarzystwie wzrasta się w wierze. Pytanie o zasadność tego zdania jest bezpodstawna – jesteście wszyscy dla mnie nie koniecznością, lecz darem, faktem. To nie jest już problem prawny lecz rozpoznanie lub nie tej łaski.

Pytacie, jak przekazywać tę łaskę, tę miłość innym, jak znaleźć ludzi, którzy są w stanie rozpoznać tę miłość? Nie można stosować tu żadnych obliczeń. To tak jak z wodą w szklance – jeśli szklanka jest pełna, to nawet kropla ją przeleje i woda wypływa. Jak zrozumieć, kto przyjmie tę miłość? Zrozumie ten, kto zostanie – decyduje o tym plan Boga i wolność człowieka.

Ruch jest jeden, niezależnie od kraju, a my jesteśmy jak dzieci jednej rodziny. To najważniejszy warunek, by kontynuować to, co się tutaj zaczęło. Kontynuować, to nie znaczy wymyślać coś samemu, lecz – iść dalej za – być wewnątrz tego wydarzenia, które spotkaliśmy i przeżywać jedność między nami gromadząc się wokół bardziej dojrzałych w tym doświadczeniu. Ruchu się nie wymyśla, lecz się go uczy. Więc przeżyć jedność między nami wspólnie ze starszymi jest podstawowym warunkiem by się nauczyć. Kochać i mieć w sercu jedność, niezależnie od ilości. Chcę dobrze wyjaśnić to pojęcie: jedność wokół autorytetów nie jest jednością sentymentalną – mogą być takie dni, gdy wspólnota żyje tez jako zgoda sentymentów – ale nie zawsze. W tym wspólnym między nami prowadzi nas autorytet, bardziej dojrzały od nas. To cel ludzi przyjeżdżających do was z Włoch. Nie patrzcie na nich jak na ludzi tworzących idee, ale na dzielących się tym, co sami otrzymali. Uczyć się, to wchodzić w coś, czego jeszcze nie znam, nie umiem, nie widziałem. A więc bądźcie zjednoczeni w jedności wokół autorytetu, - czy szkoła wspólnoty, czy wspólna wycieczka – jakakolwiek okazja ma tę sama wartość, jeśli jest pragnieniem, by coraz głębiej wchodzić w to wydarzenie.

Wśród wszystkich momentów życia jeden jest uprzywilejowany – Szkoła Wspólnoty. Dlaczego czytamy teksty ks. Giussaniego? Bo ze słów tych narodziło się to, czym żyjemy. I potrzebny jest ktoś, kto pomoże czytać, zaakcentuje najważniejsze rzeczy.

Trzeba dużo cierpliwości; nieważne, gdy tekst wydaje się trudny i nie wydaje owoców. Zapewniam was, że spotykając się tydzień po tygodniu, mając cierpliwość uczenia się (choćby na pamięć) pewnych zdań, osiągniecie odkrycie tego, czym już żyjecie, z głębia i ze smakiem niepomiernie większym.

Nie odbywajcie długich spotkań. Lepiej przeczytać i przedyskutować 10-20 linijek, a potem zjeść razem kolację. Biegiem nic nie zyskamy. To jest jak woda, która pomału przenika spieczona ziemię. Ten nowy pokarm, budując nowe tkanki życia powinien przenikać powoli.

Miejcie miłość do osądu waszego życia według osądu wspólnoty i bądźcie jej wierni, bo wierność jest mądrością człowieka prostego.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją