Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1991 > Biuletyn - wrzesień

Ślady, numer 4 / 1991 (Biuletyn - wrzesień)

Listy

Pescara`91. Świadectwa uczestników wakacji

Jan


Najdrożsi przyjaciele z Polski, chciałbym napisać wszystkie wasze  imiona, ponieważ wy jesteście dla mnie drodzy: wszyscy razem i każdy z osobna. Mam wielkie pragnienie napisać do was, ponieważ słowami nie potrafiłabym wam opowiedzieć co przeżyłam w tych dniach w waszym towarzystwie. Natychmiast wzrosło we mnie wielkie przywiązanie do tego konkretnego faktu, którym jest wasza obecność tutaj między nami.

Już od chwili gdy rano budzę się wy jesteście we mnie i wokół mnie, a ja poruszam się, rozmawiam z moimi dziećmi i z mężem, i sąsiadką tak jakbym była odbiciem tej wielkiej rzeczy, którą poprzez was odkryłam na nowo. Odczuwam w sercu wielką wdzięczność ponieważ Pan Bóg dał mi tę możliwość spotkania i zobaczenia was. Nie zdarza mi się często powiedzieć komuś „przyjdź i zobacz”, natomiast radość, którą ja odczuwam kiedy spotykam was jest tak wielka, że wydaje mi się rzeczą oczywistą świadczyć o tym.

Poprzez waszą jedność zobaczyłam Ojcostwo, czułość, radość, oddanie. Módlcie się, proszę was, abyśmy my też byli zdolni patrzeć na siebie tak jak wy patrzycie na siebie i kochać się tak jak wy się kochacie. Módlcie się za nas abyśmy tez nauczyli się modlić i odnaleźć siłę w Eucharystii tak jak dla was jest to rzeczą naturalna i ważną zarazem.

Czasami pragnęłam być tak jak Piotr, ten który był na wózku, ponieważ w ten sposób byłabym chroniona i całkowicie oddana waszej posłudze i trosce albo jak Renata, która spotkała tę możliwość zbawienia dla siebie i dla swojego dziecka, a łaska będzie jej dana wcześniej czy później ponieważ wy ją kochacie i modlicie się za nią.

Ja naprawdę doświadczyłam tego, ze kiedy kocha się Chrystusa nie grozi nam życie sprowadzone tylko do wypełnienia jakiejś roli ale żyjemy doświadczeniem, jak ostatnio ks. Giussani napisał do członków Bractwa. Dziękuję wszystkim ponieważ jesteście i pomagacie mnie waszym świadectwem jedności – każdego wieczora, kiedy gromadzimy się na modlitwę wieczorną z dziećmi, będziemy o was pamiętać ponieważ byliście dla mnie i dla mojej rodziny zadatkiem Ducha.

Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna.

Lella

 

Pierwszy raz spotkałem się z Mimmo w listopadzie 1990 r. Słyszał o naszym doświadczeniu z dziećmi i przyjechał z Pescary do Brugherio by poznać je bliżej. Miesiąc później spotkaliśmy się jeszcze raz, znowu w Brugherio i kontynuowaliśmy pierwszą rozmowę. Myśleliśmy jak możemy być razem w tym dziele. Z jego strony padła propozycja zorganizowania wakacji nad morzem w Pascarze dla grupy naszych dzieci.  Podjęliśmy tę myśl i dzisiaj wakacje te stały się już faktem. Faktem bardzo znaczącym dla naszej wspólnej historii.

Trwały one od 4 do 21 lipca. Wzięło w nich udział 25 dzieci – dzieci małych i najbardziej chorych. Takie było kryterium doboru dzieci.

Przeżyliśmy wspaniałe dni, poznaliśmy naszych Przyjaciół z Ruchu w Pescarze, spotkaliśmy wielu ludzi, którzy w wielką sympatią i oddaniem byli z nami. Doświadczaliśmy na każdym kroku ogromnej serdeczności i prawdziwej miłości. Jeszcze bardziej stało się jasnym, że jesteśmy kochani, wszyscy i każdy z osobna. Trzy Szkoły Wspólnoty przeżyte razem podczas tych dni, pozwalały nam coraz lepiej rozumieć Ruch i wszystkie powstające w nim dzieła jak dar. Rosła w nas wdzięczność za ten dar, rozumiana jako wierność i jeszcze pełniejsze pójście za Chrystusem, jako posłuszeństwo tym wszystkim okolicznościom, poprzez które wzywa nas Tajemnica, jako całkowite przylgnięcie do doświadczenia Ruchu.

Spotkanie z Papieżem na środowej audiencji generalnej, gdzie Ojciec św. Tłumaczył słowa „wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół” było najważniejszym momentem tych wakacyjnych dni. Słuchaliśmy i byliśmy blisko tego, dzięki któremu my możemy doświadczać prawdziwości tych słów.

W ostatni wieczór wakacji, kiedy próbowaliśmy „na gorąco” dokonać pewnej syntezy, jasnym stało się dla nas wszystkich zadanie: należy kontynuować to spotkanie. Wierzymy, że Pan Bóg otworzy przed nami jeszcze większa perspektywę.

 

Na początku i w trakcie przygotowań do tych wakacji, zarówno nasi Przyjaciele z Pescary jak i my wiele razy mówiliśmy, ze to przedsięwzięcie jest niemożliwe bo tyle jest najrozmaitszych trudności. Wierność jednak i posłuszeństwo wezwaniu pokazała nam w sposób bardzo konkretny, ze nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją