Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2015 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2015 (styczeń / luty)

Papież w Azji

Tylko po to, by z nimi być

Opowieść o bardzo wyjątkowej wizycie na kontynencie, na którym chrześcijanie stanowią mniej niż trzy procent całej ludności, chrztów jest tu jednak więcej niż w całej Europie. I gdzie Ojciec Święty spotkał tych, którzy przeżyli tajfun Yolanda oraz dzieci ulicy, buddyjskich mnichów i wiernych indu… By zanieść przesłanie nieuczynione ze słów.

Andrea Tornielli


„Jezus jest tutaj, przybity gwoźdźmi do krzyża i stamtąd nas nie zawodzi. On był namaszczony jako Pan, na tym tronie i tam doświadczył wszystkich nieszczęść, jakich my doświadczamy. Jezus jest Panem! Jest Panem Ukrzyżowanym, na krzyżu króluje, dla nas. Z tego powodu może nas zrozumieć (…). Dlatego mamy Pana, który może płakać wraz z nami; może nam towarzyszyć w najtrudniejszych chwilach życia. Tak wielu z was straciło wszystko. Nie wiem, co wam powiedzieć. Ale Pan to wie!” (Homilia wygłoszona podczas Mszy św. odprawionej na lotnisku w Tacloban, 17 stycznia 2015 r., cyt. za: www.vatican.va).

 

Żółta peleryna. Wiatr wiał z prędkością 70 kilometrów na godzinę, niosąc deszcz zacinający ze wszystkich stron, kiedy Franciszek, skrępowany nieco żółtą foliową peleryną założoną na białe szaty, wyciąga prawą rękę i wskazuje wielkiemu tłumowi wiernych zgromadzonych na płycie lotniska w Tacloban na Filipinach krzyż. Jest 17 stycznia. Z powodu burzy tropikalnej samolot Papieża przyleciał z godzinnym wyprzedzeniem i odleci kilka godzin wcześniej, niż było to przewidziane w programie wizyty. Jest to najbardziej wzruszający i dramatyczny moment drugiej podróży papieża Franciszka na Daleki Wschód. Co więcej, prawdziwy powód tej podróży. To tutaj pewnego listopadowego ranka w 2013 roku tajfun Yolanda uderzył w miasta i wioski, w kilka godzin zabijając 10 tysięcy osób. „Kiedy z Rzymu widziałem tę katastrofę, poczułem, że muszę tutaj być. Właśnie w tamtych dniach postanowiłem, że tutaj przybędę. Jestem tu, by być z wami” (tamże).

Franciszek odchodzi całkowicie od przygotowanych tekstów. Wobec ocalałych, zalanych łzami, tych, którzy utracili swoich bliskich i własny dom, wobec ubogich, którzy stali się jeszcze ubożsi, każde kazanie, każde słowo, które nie wypływa z serca, które nie jest zdolne do współczucia i które nie potrafi zamilknąć w obliczu tajemnicy tej tragedii, brzmiałoby fałszywie. Albo spłynęłoby jak woda przemaczająca kompletnie ubrania wiernych stojących od wielu godzin w deszczu. Wiernych, którzy tymczasem wzruszeni płaczą wraz z biskupem Rzymu, przybyłym nie po to, by wyjaśnić im sens cierpienia, ale by po prostu ich objąć i pocieszyć, wkładając jak każdy z nich żółtą foliową pelerynę. Patrzeć razem z nimi na Ukrzyżowanego i Jego Matkę. „Jeśli dzisiaj gromadzimy się tutaj czternaście miesięcy po uderzeniu tajfunu Yolanda, to dzieje się tak, abyśmy byli pewni, że nie osłabniemy w wierze, bo Jezus przeszedł [tę drogę] jako pierwszy. W swojej męce wziął na siebie wszystkie nasze cierpienia (…).Wielu z was pytało: dlaczego, Panie? Każdemu z was Pan odpowiada w sercu ze swego serca, z krzyża. Nie mam więcej słów, które mógłbym wam powiedzieć. Spójrzmy na Chrystusa: On jest Panem i On nas rozumie, bo przeszedł przez wszystkie próby, jakich wy doświadczyliście” (tamże).

 

Pomarańczowa draperia. Na kontynent, na którym chrześcijanie stanowią mniej niż trzy procent wszystkich mieszkańców, ale gdzie udzielanych jest więcej chrztów niż w Europie, Franciszek udał się nie po to, by nauczać, ale by współdzielić, i dlatego dawał świadectwo, w jaki sposób chrześcijańska wiara może się wcielić w odmienne kultury i być pomostem, elementem pokoju. Wobec milionów ubogich Papież obalił zwykły schemat, przypominając, w obecności młodych w Manili, że „od ubogich się otrzymuje”, idzie się do nich, by otrzymać, by być ewangelizowanymi. A wzruszenie, z jakim biskup Rzymu opowiedział dziennikarzom o gestach, w których brał udział, pozwala zrozumieć, jak bardzo było to dla niego prawdziwe, jak bardzo pozwolił się zranić zderzeniem z tą rzeczywistością.

Wizyta papieża Franciszka na Sri Lance i na Filipinach rozpoczęła się 13 stycznia przybyciem do Colombo, gdzie czekał na niego nowy prezydent Maithripala Sirisena, wybrany niespodziewanie pięć dni wcześniej. Chrześcijanie są tutaj mniejszością, zebrały się jednak setki tysięcy osób towarzyszących pielgrzymowi z Rzymu przez 30 kilometrów, które papamobile przemierza w słońcu i w zaduchu. Tematem wszystkich przemówień jest przesłanie o pojednaniu, nawołujące do przezwyciężenia ran i „horrorów” wojny domowej. A także do odepchnięcia odradzającego się zjawiska nietolerancji religijnej. Konflikt etniczno-polityczny, w którym centralny rząd starł się z Tamilami żyjącymi w północnej części wyspy, zakończył się w 2009 roku, w ostatnich latach pojawiły się jednak epizody nietolerancji religijnej, zwłaszcza ze strony bardziej ekstremistycznych stronnictw, utożsamiających wiarę narodu z buddyzmem: „By leczyć rany, trzeba, by wszyscy mieli wolność wyrażania się i byli gotowi zaakceptować jeden drugiego”.

Franciszek spotyka religie kraju, w którym 70 procent ludności stanowią buddyści, hinduiści – 12,6, muzułmanie – 9,7, a chrześcijanie (w większości katolicy) – 7,4. Wielka sala centrum kongresowego Bandaranaike Memorial w Colombo jest spektaklem kolorów, z wielkimi ciemnoczerwonymi, pomarańczowymi i żółtymi (buddyjscy mnisi i wierni hinduiści), białymi i czarnymi (chrześcijanie i muzułmanie) plamami. Franciszek pozwala, by hinduistyczny przywódca wdział mu pomarańczową drapowaną szatę, którą trzyma na ramionach podczas spotkania. „Dla dobra pokoju – mówi – nigdy nie wolno pozwolić, aby przekonania religijne były wykorzystywane dla celów przemocy i wojny”. Aby dialog był skuteczny, „musi być on zakorzeniony w pełnej i otwartej prezentacji naszych przekonań”, podkreślając, „jak są zróżnicowane” i pracując razem, by pomóc biednym i cierpiącym (Przemówienie papieża Franciszka podczas spotkania ekumenicznego i międzyreligijnego, Colombo, 13 stycznia 2015 r., cyt. za: www.vatican.va).

 

Improwizowane dodatki. Punktem kulminacyjnym podróży jest wizyta w sanktuarium maryjnym w Madhu, położonym w dżungli Tamilów, gdzie Papież dociera helikopterem, przyjęty przez tłum pielgrzymów przynależących do wszystkich religii, w miejscu, które podczas wojny domowej było szanowane jako wolna strefa. Tam odbywa się kanonizacja pierwszego świętego ze Sri Lanki Giuseppe Vaza, zmarłego w 1711 roku, pochodzącego z miasta Goa, który przez 25 lat mieszkał na wyspie Cejlon, gdzie trafił, by dodawać otuchy katolikom podczas holenderskiej dominacji, kiedy kalwiniści zmuszali do ucieczki wszystkich wiernych Rzymowi. Vaz staje się pokornym robotnikiem. Będzie nazywany „Sammanasu Swami”, anielskim kapłanem. W chwili jego śmierci na wyspie było około 70 tysięcy katolickich wiernych, prawie połowa z nich to ci, którzy nawrócili się podczas jego misji. Ojciec Vaz napisał katechizm i książkę z modlitwami w językach syngaleskim i tamil. Wiele wycierpiał, a swoim łagodnym świadectwem – przede wszystkim będąc bliski ubogim i chorym – zbliżył do katolickiej wiary tysiące osób. Podejście aktualne jak nigdy dla sytuacji Sri Lanki, zgodne z perspektywą wskazaną przez Franciszka w Evangelii gaudium.

Na Filipinach, gdzie Papież przyjeżdża 15 stycznia, znajduje czekające na niego tłumy o rozmiarach oceanu. I niewypowiedziany ładunek ludzkiej sympatii, która zaskakuje i wzrusza Franciszka. Światu instytucji i polityki zaleca, aby zwracano większą uwagę na biednych i na walkę z korupcją, zjawiskiem, którego głównymi ofiarami są właśnie ubodzy. W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. odprawionej w katedrze w Manili, otwartej niedawno po remoncie dla sprawowania obrzędów, Papież czyni spontanicznie znaczącą uwagę: „Ubodzy są w centrum Ewangelii, w sercu Ewangelii. Gdybyśmy usunęli ubogich z Ewangelii, to nie moglibyśmy zrozumieć całego orędzia Jezusa Chrystusa…” (Homilia podczas Mszy św. z biskupami, kapłanami i zakonnikami, katedra Niepokalanego Poczęcia NMP, Manila, 16 stycznia 2015 r., cyt. za: www.vatican.va).

16 stycznia, po Mszy św., Franciszek dokonuje gestu niezapowiedzianego w programie wizyty, przygotowanego jednak od dawna. Spotyka grupę ponad dwustu ubogich dziewczynek i chłopców ocalonych od życia na ulicy i prostytucji przez fundację Anak-Tnk (www.anak-tnk.org), organizację pożytku publicznego związaną z Kościołem, założoną przez francuskiego jezuitę, rozpowszechnioną w wielu krajach świata. Kardynał Luis Antonio Tagle we wrześniu ubiegłego roku przekazał Papieżowi tysiąc listów napisanych przez dzieci ulicy oraz film. Prosiły w nim, by przyjechał je odwiedzić.

Tamtego popołudnia w obiekcie sportowym Mall of Asia w Manili Franciszek spotyka się z rodzinami. Wiele razy odchodzi od przygotowanego tekstu wystąpienia, mówi o „ideologicznej kolonizacji rodziny”, o nowej formie kolonializmu, który usiłuje narzucić narodom to, co nie przynależy do ich tożsamości oraz tradycji.

Niedziela 18 stycznia to dzień kończący wizytę, około sześciu–siedmiu milionów osób grawituje wokół Rizal Park w Manili, gdzie została odprawiona Msza św. na zakończenie pielgrzymki. Jeszcze nigdy w historii tak wiele osób nie wzięło udziału w Eucharystii. Filipińczycy obejmują Papieża, gotowi, jak wyjaśnia kardynał Tagle, podążać za nim. Nie w Rzymie, ale na peryferiach, w slumsach, szpitalach, obok tego, kto cierpi. Franciszek tymczasem obejmuje Filipińczyków w innym kluczowym momencie podróży: podczas spotkania z młodymi na Uniwersytecie św. Tomasza, gdzie mała Glyzelle Palomar, niegdyś żyjąca na ulicy, łamiącym się od niepohamowanego płaczu głosem pyta Papieża o przyczynę cierpienia niewinnych, wykorzystywanych, narkotyzowanych i zmuszanych do niewolnictwa dzieci.

 

Czyści od łez. „Tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie płakać nad tym, co przeżyliście – powiedział Papież – możemy coś zrozumieć i jakoś odpowiedzieć. (…) Dopiero wtedy, gdy Chrystus zapłakał i był w stanie zapłakać, zrozumiał nasze dramaty. (…) Pewne realia życia można zobaczyć jedynie oczyma oczyszczonymi przez łzy” (Przemówienie papieża Franciszka podczas spotkania z młodzieżą, Uniwersytet św. Tomasza, Manila, 18 stycznia 2015 r., cyt. za: www.vatican.va). Następnie długo obejmował najpierw Glyzellę, a potem także tatę Krystel, młodej wolontariuszki, która dzień wcześniej zginęła w Tacloban pod gruzami konstrukcji wzniesionej w miejscu odprawiania papieskiej Mszy św. Tam, gdzie nie ma właściwych słów, jest tylko współczucie, to samo, które poruszyło strumienie miłosierdzia Jezusa w obliczu wdowy z Nain.

 

POLECAMY

Wystąpienia papieskie podczas wizyty.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją