Ślady
>
Archiwum
>
2015
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2015 (styczeĹ / luty) Pierwszy Plan. Islam My i islam. Nieobecny rozum albo prawdziwy Adam Ataki terrorystyczne. Strach i zĹoĹÄ. Hymny do wolnoĹci⌠Szybko zapomnimy o tym wszystkim, co wĹaĹnie siÄ wydarza. Jak jednak moĹźna nie byÄ wiÄĹşniami reaktywnoĹci? O czym musimy wiedzieÄ? Wael Farouq Slogany i zĹoĹÄ nie zmieniajÄ nas. Do czego musimy powrĂłciÄ? Droga muzuĹmanina, ktĂłry pragnie âradziÄ siÄ sercaâ.
Twarze przyjacióŠznĂłw powrĂłciĹy na profile portali spoĹecznoĹciowych po tym, jak caĹymi dniami ukrywaĹy siÄ pod czarnym kwadratem, na ktĂłrym widniaĹ napis: âJe suis Charlieâ albo âJe suis Ahmedâ. Charlie, ktĂłry jeszcze niedawno tak bardzo zajmowaĹ caĹy Ĺwiat, teraz nie interesuje juĹź nikogo. Jego obecnoĹÄ zaciera siÄ powoli w naszej pamiÄci, aĹź wreszcie pĂłjdzie w caĹkowite zapomnienie wraz z innymi sloganami. âBring back our girlsâ, âJestem nazarejczykiemâ⌠Dlaczego wszystkie slogany, ktĂłre wypeĹniajÄ nasze Ĺźycie, koĹczÄ siÄ niczym, tak jak urojona ciÄ Ĺźa? MĂłwiÄ c âniczymâ, nie mam na myĹli niezdolnoĹci do zmiany biegu wypadkĂłw, ale â i to jest to, co boli â niezdolnoĹÄ do zmienienia czegoĹ w nas, jakbyĹmy byli bezwolnymi ciaĹami, nieczuĹymi na pchniÄcia sztyletem. Z entuzjazmem wchodzimy w kontekst wydarzeĹ, rozglÄ damy siÄ wokóŠzagniewani, nie udaje nam siÄ jednak ich umieĹciÄ w kontekĹcie naszego ludzkiego doĹwiadczenia. Innymi sĹowy, nie jesteĹmy dziaĹajÄ cymi podmiotami, poniewaĹź pozostajemy wiÄĹşniami reaktywnoĹci, dobrze opisanej przez ksiÄdza Giussaniego w ZmyĹle religijnym: âJakĹźe powierzchowna jest treĹÄ dziaĹania, ktĂłre rodzi siÄ jako reaktywnoĹÄ chwili! (âŚ) Dialog i ludzkie porozumienie majÄ korzenie w doĹwiadczeniu; co faktycznie wyjaĹawia, niszczy intensywnoĹÄ wspĂłĹĹźycia we wspĂłlnotach, jeĹli nie fakt, Ĺźe zaledwie nieliczni mogÄ powiedzieÄ, iĹź sÄ zaangaĹźowani w doĹwiadczenie, w Ĺźycie jako doĹwiadczenie? To wĹaĹnie brak zaangaĹźowania w Ĺźycie jako doĹwiadczenie sprawia, Ĺźe ludzie plotkujÄ zamiast ze sobÄ rozmawiaÄ. (âŚ) [ReaktywnoĹÄ] (âŚ) ÂŤpali mostyÂť ĹÄ czÄ ce z tradycjÄ , z historiÄ , wyjaĹawia zryw ku przyszĹoĹci, bÄdÄ cy pĹodnoĹciÄ (pozostaje jedynie jako gniew, gniew bezsensowny: ÂŤFlegiasz, oj, Flegiasz, (âŚ) próşno Äwiczysz siÄ w swym ĹpiewieÂť, Dante Alighieri, PiekĹo. Boskiej komedii czÄĹÄ pierwsza, pieĹĹ VIII, w. 19, przeĹ. A. Kuciak, PoznaĹ 2002, s. 61). ReaktywnoĹÄ [ta] ogranicza zdolnoĹÄ dialogu i porozumiewania siÄ, poniewaĹź dialog i porozumiewanie siÄ majÄ korzenie w doĹwiadczeniu, ktĂłre jest zachowywane w pamiÄci, dziÄki czemu dojrzewa, oraz osÄ dzane przez rozum, to znaczy osÄ dzane zgodnie z cechami charakterystycznymi, z wymogami stanowiÄ cymi nasze czĹowieczeĹstwoâ (por. L. Giussani, ZmysĹ religijny, tĹum. K. Borowczyk, PoznaĹ 2000, s. 133, 135â136). Gniew jest gĹosem sterroryzowanym pustkÄ , gĹosem pustych ludzi, jak mĂłwi Thomas Eliot: âKsztaĹty bez formy, cienie bez barwy / SiĹa odjÄta, gesty bez ruchuâ (T.S. Eliot, WydrÄ Ĺźeni ludzie, tĹum. Cz. MiĹosz). Za rozgniewanymi sloganami nie ma âjaâ, ale âgest bez ruchuâ, ktĂłry porusza siÄ w stadzie i zagubiĹ zdolnoĹÄ formuĹowania osÄ dĂłw. Gniew jest reakcjÄ , bĂłl jest odpowiedziÄ . ZĹoĹcimy siÄ z powodu czegoĹ abstrakcyjnego, a z powodu osĂłb siÄ smucimy. JeĹli wierzymy w jakÄ Ĺ ideÄ, zĹoĹcimy siÄ; jeĹli kochamy, smucimy siÄ. PapieĹź Franciszek zaprasza nas do smucenia siÄ, do pĹaczu: âZ sercem syna, brata, ojca proszÄ was wszystkich i dla nas wszystkich o nawrĂłcenie serca â niech: ÂŤCo mnie to obchodzi?Âť, zamieni siÄ w pĹacz. Za wszystkich polegĹych w ÂŤbezsensownej rzeziÂť, za wszystkie ofiary szaleĹstwa wojny, w kaĹźdym czasie. PĹacz. Bracia, ludzkoĹÄ potrzebuje pĹaczu, i to jest godzina pĹaczuâ (Msza Ĺw. na cmentarzu-pomniku w Redipuglii, 13 wrzeĹnia 2014 r., cyt. za: www.vatican.va). Gniew â tak jak miĹoĹÄ â jest Ĺlepy, poniewaĹź nie dostrzega dobra. Cierpienie jest natomiast roztropnoĹciÄ , ktĂłra buduje w teraĹşniejszoĹci pamiÄÄ przyszĹoĹci.
Przemoc religijna? PoĹrĂłd zgieĹku rozgniewanych gĹosĂłw kardynaĹ Jean-Luis Tauran powiedziaĹ na Ĺamach âAvvenireâ: âReligia nie jest problemem, ale czÄĹciÄ rozwiÄ zaniaâ. Brzmi dziwnie i szokujÄ co. Niemal za pewnik uchodzi juĹź fakt, Ĺźe religia generalnie jest gĹĂłwnym ĹşrĂłdĹem przemocy. Gdyby ZachĂłd nie wykluczyĹ religii z Ĺźycia publicznego, wciÄ Ĺź ĹźylibyĹmy w spirali przemocy. âSpĂłjrzcie na muzuĹmanĂłw!â â tak siÄ uwaĹźa. Prawda, ktĂłrÄ rzadko sĹyszy siÄ w Ĺrodkach przekazu, jest taka, Ĺźe przemoc na tle religijnym jest tylko nieznacznym procentem przemocy uciskajÄ cej wspĂłĹczesne spoĹeczeĹstwo. Terroryzm religijny stanowi mniej niĹź 10 procent wszystkich atakĂłw terrorystycznych (Raport Europolu, 2014 r.); badania przeprowadzone na Uniwersytecie PoĹudniowej Karoliny pokazaĹy, Ĺźe miÄdzy 11 wrzeĹnia 2011 roku a 2013 rokiem amerykaĹskich ofiar islamskiego terroryzmu byĹo 37, zaĹ zabĂłjstw â 190 tysiÄcy, z ktĂłrych 140 tysiÄcy w samym tylko 2013 roku (Charles Kurzman, Muslim-American Terrorism in 2013, Uniwersytet PoĹudniowej Karoliny). NiektĂłrzy âlaiccyâ badacze uwaĹźajÄ , Ĺźe wykluczenie religii z Ĺźycia publicznego spowodowaĹo nawet wzrost wskaĹşnika przemocy. Karen Armstrong, na przykĹad, w wywiadzie udzielonym w 2014 roku dla czasopisma âSalonâ krytykuje dominujÄ cÄ opiniÄ, Ĺźe przemoc jest pozostaĹoĹciÄ religii. Pisarka przyznaje, Ĺźe piÄtnowanie religii z powodu przemocy pozwala ludziom z Zachodu ignorowaÄ zasadniczÄ rolÄ, jakÄ przemoc odegraĹa w nadaniu ksztaĹtu ich spoĹeczeĹstwu, podobnie jak rolÄ, jakÄ te spoĹeczeĹstwa odegraĹy w szerzeniu przemocy w swoim otoczeniu. Zdaniem Armstrong, jeĹli uwaĹźa siÄ, Ĺźe ĹwiÄtoĹÄ jest czymĹ, dla czego jest siÄ gotowym poĹwiÄciÄ Ĺźycie, wĂłwczas w pewnym sensie paĹstwo zastÄ piĹo Boga, poniewaĹź dzisiaj nie do przyjÄcia jest juĹź umieranie za religiÄ, ale godna podziwu jest ĹmierÄ za wĹasny kraj. Dodaje, Ĺźe wszyscy jesteĹmy wciÄ gniÄci w tÄ przemoc i Ĺźe nie ma paĹstwa, ktĂłre mogĹoby ogĹosiÄ, Ĺźe kocha pokĂłj, ktĂłre mogĹoby sobie pozwoliÄ na zlikwidowanie swoich wojsk. Dlatego â koĹczy â kiedy ludzie upatrujÄ w religii przyczynÄ wielkich wojen w historii, dokonujÄ zbyt duĹźego uproszczenia. Przemoc znajduje siÄ w sercu naszego Ĺźycia, w takiej czy innej postaci.
Koran i âCharlieâ. Wiele jest wersetĂłw w Koranie uczÄ cych muzuĹmanĂłw, jak reagowaÄ na szydzenie z Boga, samego Koranu albo profetĂłw. Wszystkie one proszÄ , by odpowiadaÄ na zĹo dobrem. Nie ma ani jednego wersetu, ktĂłry przewidywaĹby karÄ za bluĹşnierstwo. âOn zesĹaĹ wam w KsiÄdze: ÂŤKiedy usĹyszycie znaki Boga, w ktĂłre nie wierzÄ i z ktĂłrych siÄ wyĹmiewajÄ , to nie pozostawajcie razem z nimi, dopĂłki oni nie zacznÄ innej rozmowy; albowiem wy wtedy staniecie siÄ do nich podobni!Âťâ (Koran, Sura 4, 140, cyt. za: www.poznajkoran.pl). Albo: âDobry czyn i zĹy czyn nie sÄ rĂłwne. Odsuwaj wiÄc gorszy czyn tym, co jest lepsze. Wtedy ten, ktĂłry jest tobie wrogiem, bÄdzie jak bliski przyjacielâ (Sura 41, 34, tamĹźe). I jeszcze: âSĹudzy MiĹosiernego: ci, ktĂłrzy chodzÄ po ziemi skromnie, i kiedy ludzie nieĹwiadomi zwracajÄ siÄ do nich, to mĂłwiÄ : ÂŤPokĂłj!Âťâ (Sura 25, 63, tamĹźe). Co wiÄcej, Koran ustala, Ĺźe obrona islamu, jego ksiÄgi oraz jego profety nie jest w Ĺźaden sposĂłb powierzona muzuĹmanom, ale naleĹźy tylko do Boga: âMy tobie wystarczymy bez szydercĂłw, umieszczajÄ cych obok Boga jakiegoĹ innego bogaâ (Sura 15, 95, tamĹźe); âZaprawdÄ, My posĹaliĹmy napomnienie i My jesteĹmy jego stróşami!â (Sura 15, 9, tamĹźe). Dlatego, zgodnie z tym, co niesie tradycja, kalif Umar b. al-Khattab (634â644) powiedziaĹ: âPozwĂłlcie umrzeÄ niesprawiedliwemu, przemilczajÄ c goâ. Nie chcÄ tym samym proponowaÄ âprawdziwego islamuâ. To jest to, w co wierzÄ, co nie neguje wiary innych, tak jak robi to ten, kto twierdzi, Ĺźe jest muzuĹmaninem, sÄ dzÄ c, Ĺźe islam nie jest niczym innym jak tylko licencjÄ na zabijanie. Sprawy sÄ o wiele bardziej zĹoĹźone niĹź kilka wersetĂłw zapraszajÄ cych do pokoju i kilka innych zapraszajÄ cych do wojny; i duĹźo bardziej tragiczne niĹź bĹaha polemika ideologiczna.
RozwĂłd we Ĺnie. DzieĹ przed atakiem na redakcjÄ âCharlie Hebdoâ egipska gazeta âAgidatiâ (âMoje Credoâ) opublikowaĹa odpowiedĹş doktora Adel Abula Abbasa, czĹonka Rady do spraw Fatw z Uniwersytetu Al-Azhar, dotyczÄ cÄ nastÄpujÄ cego zagadnienia: co przewiduje szaria [kodeks ĹwiÄtego prawa â przyp. red.] dla czĹowieka wypowiadajÄ cego formuĹÄ rozwodowÄ we Ĺnie? Czy jego Ĺźona ma uwaĹźaÄ siÄ za rozwĂłdkÄ, zwaĹźywszy na to, Ĺźe nie moĹźe byÄ rozwodu dla ĹpiÄ cego, poniewaĹź brakuje jego Ĺwiadomej woli? Jest to tylko jedna z miliona fatw [prawnych lub teologicznych opinii w konkretnej sprawie â przyp. red.], ktĂłre co roku sÄ ogĹaszane w islamskim Ĺwiecie. Ogromna liczba i natura tych fatw odzwierciedlajÄ zakres oraz naturÄ ich pytaĹ. PrzyglÄ dajÄ c siÄ im, moĹźna by powiedzieÄ, Ĺźe muzuĹmanie utracili zdolnoĹÄ osÄ dzania, zrzucajÄ c caĹÄ odpowiedzialnoĹÄ za myĹlenie w sprawie tego wszystkiego, co dotyczy zgodnoĹci ich codziennego Ĺźycia z wĹasnÄ wiarÄ , na przywĂłdcĂłw religijnych. JednoczeĹnie ci przewodnicy, na ktĂłrych spoczywa ciÄĹźar myĹlenia za caĹe spoĹeczeĹstwo, prezentujÄ siÄ jako poĹrednicy miÄdzy poboĹźnymi przodkami a synami nowoczesnego spoĹeczeĹstwa, czyli w roli przekaĹşnikĂłw wielkich imamĂłw z przeszĹoĹci (co jest takĹźe ĹşrĂłdĹem prawomocnoĹci ich dziaĹaĹ i autorytetu). Ich jedynym zadaniem jest zachowanie czystoĹci islamu takiego, jakim Ĺźyli w przeszĹoĹci przodkowie i jakiego pragnie Allah, by Ĺźyli nim w teraĹşniejszoĹci ich potomkowie. W przeszĹoĹci, kiedy nie byĹo wystarczajÄ co duĹźo ĹrodkĂłw komunikacji, fatwy charakteryzowaĹy siÄ ogĂłlnikowoĹciÄ . To osoby musiaĹy myĹleÄ i dokonywaÄ interpretacji dla ustalenia zwiÄ zku miÄdzy danÄ fatwÄ a swojÄ osobistÄ sytuacjÄ . Dzisiaj nowoczesne Ĺrodki komunikacji oferujÄ kaĹźdej osobie moĹźliwoĹÄ otrzymania fatwy majÄ cej zastosowanie tylko w jej osobistym przypadku. W konsekwencji dana osoba nie jest juĹź zmuszona myĹleÄ, rozumowaÄ na zasadzie analogii czy teĹź argumentowaÄ. NowoczesnoĹÄ udostÄpniĹa technologiÄ, ktĂłra definitywnie wykorzeniĹa religijnoĹÄ z racjonalnoĹci. Kontrastuje to z tym, co islam uwaĹźa za swojÄ najwaĹźniejszÄ cechÄ: nieobecnoĹÄ duchowieĹstwa, ktĂłremu towarzyszy zasada zapraszajÄ ca zawsze do âradzenia siÄ swojego serca, takĹźe wtedy, gdy zostaje udzielona prawna odpowiedĹşâ (fatwa). PoniewaĹź ostatecznym autorytetem osÄ dzajÄ cym dziaĹanie osoby jest jej serce. WspĂłĹczesna kultura islamska, zarĂłwno pod wzglÄdem intelektualnym, jak i praktycznym, nie jest niczym innym jak tylko wiÄzieniem dla wartoĹci islamskiej cywilizacji. Religijne tradycje staĹy siÄ waĹźniejsze od doĹwiadczenia religijnego, forma staĹa siÄ waĹźniejsza od osoby, waĹźniejsza od jej rozumu, od jej serca i jej sumienia. Dlatego moĹźliwym staĹo siÄ zabijanie i umieranie w imiÄ âformyâ oraz zaakceptowanie w jej imiÄ poĹwiÄcania osoby. OgĹoszenie fatwy o rozwodzie ĹpiÄ cego na krĂłtko przed atakiem na âCharlie Hebdoâ nie jest zbiegiem okolicznoĹci, jest paradoksalnym emblematem nieobecnego rozumu, ktĂłry wypiera Ĺźycie.
Opróşnione wartoĹci. W latach 30. XX wieku JapoĹczycy uwaĹźali cesarza Hirohito za rĂłwnego bogu, ktĂłry doprowadziĹ ich do odrodzenia ekonomicznego oraz do zbudowania potÄgi militarnej, zdolnej zdominowaÄ rozlegĹe terytoria Ĺwiata. Po haniebnej klÄsce Japonii w II wojnie Ĺwiatowej imperator utrzymaĹ swojÄ ĹwiÄtoĹÄ, utraciĹa ona jednak caĹe swoje znaczenie, rĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe cesarz prowadziĹ swoich ludzi do zniszczenia innych, wczeĹniej jeszcze niĹź do zniszczenia wĹasnego kraju. DoszĹo do tego, Ĺźe JapoĹczycy zaczÄli nazywaÄ go âĹwiÄtym nicâ (Patrick Smith, Japan: A Reinterpretation, Knopf Doubleday Publishing Group, 2011). âĹwiÄte nicâ jest wyraĹźeniem najlepiej opisujÄ cym wartoĹci dzisiejszej zachodniej cywilizacji. ZarĂłwno na pĹaszczyĹşnie praktycznej, jak i kulturalnej, wartoĹci sÄ opróşnione z ich znaczenia, chociaĹź wszyscy je sakralizujÄ , tak jak w przypadku wartoĹci wolnoĹci. Niestety sprawa nie ogranicza siÄ do nieudanego eksportowania tych wartoĹci na zewnÄ trz, ale obejmuje takĹźe pozbawianie ich znaczenia wewnÄ trz, na pĹaszczyĹşnie intelektualnej i praktycznej. We wspĂłĹczesnej kulturze to, co ulotne, znalazĹo siÄ w centrum. Nic nie przynosi znaku rozróşnienia, znaczenia, poniewaĹź wszystko jest przejĹciowe. Uwaga wspĂłĹczesnej kultury tak bardzo przesunÄĹa siÄ z bycia w Ĺwiecie na stawanie siÄ w Ĺwiecie, albo na przechodzenie przez Ĺwiat. Ten Ĺwiat jest Ĺwiatem przemijania i ulotnoĹci. Ideologie upadĹy, ale strach przed drugim nasiliĹ siÄ. Nihilizm odszedĹ, ale jego miejsce zajÄĹa pasywna neutralnoĹÄ wobec wszystkiego. Termin âpostâ stawiany przed kaĹźdym sĹowem wskazujÄ cym jakiĹ aspekt ludzkiego poznania (na przykĹad post-industrialny, post-historyczny, post-modernistyczny itd.) nie pociÄ ga za sobÄ niczego innego jak tylko niezdolnoĹÄ przypisywania znaczenia obecnej ludzkiej kondycji. JĂźrgen Habermas upatruje w tym konsekwencjÄ wykluczenia religii z Ĺźycia publicznego. I to prawda, Ĺźe wszystkie wyzwania spoĹeczne, ktĂłrym musimy stawiÄ czoĹa, fundamentalnie sprowadzajÄ siÄ do niezdolnoĹci nadania Ĺźyciu znaczenia, ktĂłrego ĹşrĂłdĹo jest reprezentowane wĹaĹnie przez religiÄ. PostmoderniĹci utrzymujÄ , Ĺźe uwolnili ludzkoĹÄ z wiÄzienia intelektualnych dwumianĂłw, takich jak: dobro â zĹo, obecnoĹÄ â nieobecnoĹÄ, ja â drugi, ale w rzeczywistoĹci przeszli tylko od przeciwstawiania elementĂłw tych dwumianĂłw do stawiania ich na tym samym poziomie â oraz do wynikajÄ cej z tego niezdolnoĹci formuĹowania osÄ dĂłw, ktĂłra z kolei prowadzi do przerwania wszelkiej interakcji z rzeczywistoĹciÄ oraz do ujednolicenia toĹźsamoĹci indywidualnej i zbiorowej. Postmodernizm walczyĹ przeciwko wykluczaniu drugiego, âinnegoâ, dokonywanym przez modernizm, nie znalazĹ jednak innego sposobu na to jak poprzez wykluczanie âinnoĹciâ, poniewaĹź w powszechnej opinii istnieje przekonanie, Ĺźe pokojowe wspĂłĹwystÄpowanie nie moĹźe siÄ udaÄ inaczej jak tylko przez wykluczenie ze sfery publicznej doĹwiadczenia religijnego i etycznego. To w kaĹźdym razie pociÄ ga za sobÄ wykluczenie róşnicy, a kiedy doĹwiadczenie religijne jest jednym z najwaĹźniejszych elementĂłw toĹźsamoĹci, wykluczenie innoĹci staje siÄ w rzeczywistoĹci wykluczeniem siebie.
WolnoĹÄ. Czy jednak tej ekstremistycznej laickoĹci udaĹo siÄ osiÄ gnÄ Ä swĂłj cel? Nie ma dzisiaj europejskiej metropolii, ktĂłra nie goĹciĹaby ârĂłwnolegĹej spoĹecznoĹciâ muzuĹmaĹskich imigrantĂłw. PoĹpieszne usiĹowania zintegrowania imigrantĂłw skoĹczyĹy siÄ tylko uczynieniem kulturalnych i religijnych granic niewidzialnymi w przestrzeni publicznej. W konsekwencji Francja staĹa siÄ paĹstwem, ktĂłrego konstytucja chroni odmiennoĹÄ i religijny pluralizm, prawa tymczasem kryminalizujÄ jej przejawy. Wykluczenie odmiennoĹci z przestrzeni publicznej doprowadziĹo do tego, Ĺźe dostosowanie, a nie interakcja staĹo siÄ obrazem, w ktĂłry wpisuje siÄ relacja imigrantĂłw z ich nowym spoĹeczeĹstwem. Ten i inne czynniki natury subiektywnej, to znaczy odpowiadajÄ ce kulturze samych imigrantĂłw, doprowadziĹy nastÄpnie do stworzenia rĂłwnolegĹego spoĹeczeĹstwa pozostajÄ cego w konflikcie z otaczajÄ cym je Ĺrodowiskiem, ktĂłre jest dla nich Ĺrodowiskiem nieznanym, obcym. Gdyby ktoĹ zapytaĹ w tym kulturalnym kontekĹcie, co to jest wolnoĹÄ, odpowiedĹş brzmiaĹaby: cokolwiek. WolnoĹÄ, ktĂłra oznacza cokolwiek, jest jednak niczym. Prawdziwa wolnoĹÄ posiada oblicze, imiÄ, granice reprezentowane przez ludzkie doĹwiadczenie. Nie moĹźe ona jednak byÄ taka, jeĹli osobie wydziera siÄ jej toĹźsamoĹÄ, jej historiÄ, jej istnienie i jej cel. StaĹaby siÄ formÄ pozbawionÄ znaczenia i przyczyniĹaby siÄ, wraz ze wspĂłĹczesnÄ kulturÄ islamskÄ , do wykluczenia osoby, jej doĹwiadczenia i jej toĹźsamoĹci. W takim przypadku przeszlibyĹmy od âĹwiÄtego nicâ do ânic jest ĹwiÄteâ. W istocie, nic nie jest ĹwiÄte, dopĂłki forma znajduje siÄ w centrum, a osoba na marginesie. W Koranie, tak jak w Biblii, Adam zaczyna wchodziÄ w relacjÄ ze Ĺwiatem nadajÄ c rzeczom nazwy. WspĂłĹczesny Adam tymczasem traci kaĹźdego dnia kawaĹek swojego Ĺwiata, poniewaĹź zapomina nazw rzeczy, gdyĹź nie nadaje im juĹź Ĺźadnej nazwy, a takĹźe dlatego Ĺźe nazywanie ich nawet go nie interesuje. CzĹowiek dzisiaj staĹ siÄ post-Adamem. Tymczasem, by stawiÄ czoĹa wyzwaniu dzisiejszego dnia, trzeba jak nigdy wczeĹniej powrĂłciÄ do zmysĹu religijnego, do osobistego doĹwiadczenia. Do prawdziwego Adama.
KTO TO Wael Farouq jest wykĹadowcÄ jÄzyka arabskiego na AmerykaĹskim Uniwersytecie w Kairze oraz visiting profesor na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie. WĹrĂłd jego studentĂłw powstaĹa grupa SWAP, ktĂłrÄ tworzÄ mĹodzi chrzeĹcijanie i muzuĹmanie. |