Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1992 > Biuletyn (6) styczeń

Ślady, numer 1 / 1992 (Biuletyn (6) styczeń)

Życie CL w Polsce

Parę słów o Oratorium

Tekst poniższy został napisany przez Kasię Bazydło, uczennice klasy VI. Podczas swojego pobytu w sanatorium, jeszcze w czasie ubiegłego roku szkolnego napisała „Parę słów o Oratorium”. Jest to żywe świadectwo dziecka, które rzeczywiście przezywa więź z tym miejscem i z ludźmi je tworzącymi. Myślę, że jego wymowa ma mocniejszy wydźwięk niż jakikolwiek opis działalności Fundacji i funkcjonowania Oratorium.

Kasia Bazydło


Dzisiaj w sanatorium postanowiłam napisać kilka słów o Oratorium. Chodzę do Oratorium od kilku lat. Spotkania odbywały się w salkach kościelnych. A teraz chodzę każdy dzień od godz. 15.00 do 17.30. Już od roku mamy ustaloną salę, a nawet nie salę tylko dom. Była to sala „Renifera”, a teraz jest to nasz dom: ORATORIUM. Na murze jest nawet szyld UT UNUM SINT – Fundacja Pomocy Biednym Dzieciom. Ale ja nie tylko tam chodzę bo dają nam jeść, ubrania. Chodzę tam bo kocham Pana Jezusa. Nie przestane tam chodzić, bo Pan Bóg nas uczy wspólnoty. Nie wiem dlaczego ale tam są bardzo dobrzy ludzie, na wszystkich mówią ciocia, wujek… A dlatego tak mówią, żebyśmy nie czuli się obcy. To mi przypomina naszą wspólnotę, przyjaźń, wielką rodzinę. Dopiero teraz zrozumiałam, co to znaczy przyjaźnić się z kimś. Niektórzy myślą, że to miejsce jest taką świetlicą, że można za darmo dostać jeść, trafi się jakaś paczka. A więcej ich nie obchodzi. Ja tak bynajmniej nie myślę; myślę, że to miejsce, to mój drugi dom i moje drugie życie. Teraz jestem w sanatorium w świetlicy, a jest godzina 15.00, w Świdnicy zaraz na pewno rozpocznie się spotkanie. Ciocie już coś gotują. Ciocia Danusia zaraz otworzy świetlicę, a dzieci do niej wbiegną nie wycierając butów. A ciocia będzie tylko krzyczeć: „Schowaj klocki”, „zamknij drzwi”, „ściągnij kurtkę”, itd. Bardzo kocham chodzić do Oratorium. Już nie mogę się doczekać kiedy przyjadę. Bo znowu z ciocią Aliną będę uczyć się angielskiego. Odkąd chodzę na spotkania moje życie stało się milsze i weselsze. Jedno mnie niepokoi, bo niektóre dzieci nie cieszą się, że tam chodzą, traktują ciocie i wujków bez szacunku i miłości. A przecież wujkowie i ciocie tak dużo dla nas robią. I poświęcają czas. Bardzo bym chciała, żeby wszyscy się kochali na spotkaniu, żeby mieli szacunek dla cioć i wujków. Tymi słowami chciałam zakończyć moje opowiadanie.

Szczęść Boże

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją