Ślady
>
Archiwum
>
1994
>
Biuletyn (18-20) maj
|
||
Ślady, numer specjalny / 1994 (Biuletyn (18-20) maj) Teksty ks. Giussaniego JakÄ wartoĹÄ ma dzisiaj nasza chrzeĹcijaĹska egzystencja? Notatki ze spotkania koĹczÄ cego rok pracy dla dorosĹych, Mediolan 22 maja 1993 r. PowinniĹmy uklÄknÄ Ä. Nasze serce powinno rzeczywiĹcie klÄczeÄ kiedy rozmawia z Bogiem, a my tak jak tu jesteĹmy, w tym otoczeniu, wszyscy razem, jesteĹmy tu wĹaĹnie po to, aby rozmawiaÄ z Bogiem, zachowujÄ c jasnÄ ĹwiadomoĹÄ wĹasnego ubĂłstwa, wĹasnych potrzeb, ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe jesteĹmy ludĹşmi potrzebujÄ cymi. Kto nie ma potrzeb nie przychodzi tutaj. âWzmocnij ducha w naszych sĹabych ciaĹachâ: uczyĹ mocnym pragnienie prawdy, sensu Ĺźycia a zatem i uĹźytecznoĹci /utilitĂ / Ĺźycia. Spraw, abyĹmy byli uĹźyteczni w Ĺźyciu pomimo caĹej naszej instynktownoĹci, wskutek ktĂłrej gotowiĹmy toczyÄ siÄ w dóŠjak kamienie po rĂłwni pochyĹej. Tymczasem zamiast bezwĹadnie toczÄ cymi siÄ kamieniami, winniĹmy byÄ skaĹami, ktĂłre stanowiÄ budulec mieszkania (przybytku) Boga z ludĹşmi, tzn. domu czĹowieka. Prawdziwym domem czĹowieka jest ten, w ktĂłrym mieszka ojciec i matka, ci, z ktĂłrych zrodziĹa siÄ jego egzystencja; wszystko stÄ d siÄ narodziĹo. To z ojca i matki wszystko w nim siÄ zrodziĹo, a ich oczy i rÄce, i serca pomagajÄ mu wkroczyÄ na drogÄ, ktĂłra w pewnym momencie bÄdzie wyĹÄ cznie jego drogÄ , drogÄ , za ktĂłrÄ bÄdzie odpowiedzialny. Ja i BĂłg: jedynie z tej dwubiegunowoĹci moĹźe wyzwoliÄ siÄ aktywna iskra, niosÄ ca ludzkoĹci ciepĹo i ĹwiatĹo. Wezwijmy Ducha ĹwiÄtego, waĹźÄ c sercem sĹowa. PrzyjdĹş Duchu ĹwiÄty. Veni Sancte Spiritus. Veni per Mariam. Za kaĹźdym razem, gdy pomyĹlimy jak owa 15-letnia dziewczyna mogĹa powiedzieÄ (a jest to fakt historyczny, odnotowany juĹź dwa tysiÄ ce lat temu) â jak nam przypomina Alessandro Manzoni w jednym ze swoich wierszy poĹwiÄconych Madonnie â âWszystkie pokolenia zwaÄ mnie bÄdÄ bĹogosĹawionÄ â (por. Ĺk 1, 48), doznajemy wzruszenia. PomyĹlcie z jakim spojrzeniem musiaĹa budziÄ siÄ rano i patrzeÄ na swoje mieszkanie, na swojego synka, ktĂłrego miaĹa przed sobÄ , na sÄ siadĂłw i na nazaretaĹskie pagĂłrki, na niebo i na wszystko to, czego nie widziaĹa! Dla ludzi, to czego nie widaÄ, jakby nie istnieje. Ale skÄ d siÄ bierze to, co jest? PomyĹlmy o ĹwiadomoĹci jakÄ miaĹa Maryja i proĹmy jÄ , Ĺźeby poszerzyĹa naszÄ ĹwiadomoĹÄ. âVeni Sancte Spiritus. Veni per Mariamâ: przez ciaĹo i koĹci tej kobiety. Giancarlo Cesana: W zamieszaniu i powadze chwili obecnej, ktĂłre dotyczÄ nie tylko WĹoch (pomyĹlmy o licznych wojnach toczÄ cych siÄ na Ĺwiecie), chwili, ktĂłra jest niebezpieczna dla czĹowieka, czĹowieka pojÄtego jako jednostka bÄ dĹş kolektyw, postawmy sobie pytanie, pytanie fundamentalne, na ktĂłre wszyscy winniĹmy daÄ odpowiedĹş: "JakÄ wartoĹÄ ma egzystencja nas chrzeĹcijan, nas, ktĂłrzy jesteĹmy ustawicznie wzywani, aby podaÄ racje tego, co przeĹźywamy, ktĂłrzy zbieramy siÄ razem, by z trudem, na tyle na ile nas staÄ, osÄ dziÄ wszystko to, co siÄ wydarza?" CzÄsto nie znajdujemy odpowiedzi, choÄ chodzimy do koĹcioĹa. Jak mĂłwiĹ pogaĹski filozof Saturnino: âStoimy jakby wobec rytĂłw, ktĂłre istniejÄ od zawsze, a nigdy siÄ nie urzeczywistniajÄ â, tzn. wobec rytĂłw, ktĂłre nie prowokujÄ do zmiany Ĺźycia. Naszej wiary jednak nie moĹźna sprowadziÄ jedynie do poboĹźnego wspomnienia, do czegoĹ, co wydarzyĹo siÄ kiedyĹ, i czego teraz juĹź nie ma: wiara musi zasadzaÄ siÄ na czymĹ, co przemienia teraĹşniejszoĹÄ, na czymĹ, co jest zdolne przeksztaĹciÄ nasze Ĺźycie. JesteĹmy tu dzisiaj po to, aby odnaleĹşÄ na powrĂłt owo coĹ, albo lepiej KogoĹ. WinniĹmy czuÄ w nas i miÄdzy nami przywoĹanie apostoĹa Jakuba: âWiedzcie, bracia moi umiĹowani: kaĹźdy czĹowiek winien byÄ chÄtny do sĹuchania, nieskory do mĂłwienia, nieskory do gniewu. Gniew bowiem mÄĹźa nie wykonuje sprawiedliwoĹci BoĹźej. OdrzuÄcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz caĹy bezmiar zĹa, a przyjmijcie w duchu ĹagodnoĹci zaszczepione w was sĹowo, ktĂłre ma moc zbawiÄ dusze wasze. Wprowadzajcie zaĹ sĹowo w czyn, a nie bÄ dĹşcie tylko sĹuchaczami oszukujÄ cymi samych siebie. JeĹźeli bowiem ktoĹ przysĹuchuje siÄ tylko sĹowu, a nie wypeĹnia go, podobny jest do czĹowieka oglÄ dajÄ cego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzaĹ siÄ sobie, odszedĹ i zaraz zapomniaĹ, jakim byĹ. Kto zaĹ pilnie rozwaĹźa doskonaĹe Prawo, Prawo wolnoĹci, i wytrwa w nim, ten nie jest sĹuchaczem skĹonnym do zapominania, ale wykonawcÄ dzieĹa; wypeĹniajÄ c je, otrzyma bĹogosĹawieĹstwoâ (Jk 1, 19-25). Do tego zostaliĹmy zaproszeni. Istnieje jednak nieprzyjaciel ludu, tzn. nieprzyjaciel nas, od poczÄ tku aĹź do skoĹczenia Ĺwiata, od Adama aĹź do Antychrysta: Szatan, albo inaczej kĹamstwo i niezgoda (wĹaĹnie)! PosĹuchajmy raz jeszcze Ĺw. Jakuba: âGdzie bowiem zazdroĹÄ i ĹźÄ dza sporu, tam teĹź bezĹad i wszelki wystÄpek. (...) SkÄ d siÄ biorÄ wojny i skÄ d kĹĂłtnie miÄdzy wami? Nie skÄ dinÄ d, tylko z waszych ĹźÄ dz, ktĂłre walczÄ w czĹonkach waszych. PoĹźÄ dacie, a nie macie, Ĺźywicie morderczÄ zazdroĹÄ, a nie moĹźecie osiÄ gnÄ Ä. Prowadzicie walki i kĹĂłtnie, a nic nie posiadacie, gdyĹź siÄ nie modlicie. Modlicie siÄ, a nie otrzymujecie, bo siÄ Ĺşle modlicie, starajÄ c siÄ jedynie o zaspokojenie swych ĹźÄ dz. CudzoĹoĹźnicy, czy nie wiecie, Ĺźe przyjaźŠze Ĺwiatem jest nieprzyjaĹşniÄ z Bogiem?â (Jk 3, 16; 4, 1-4). Niezgoda, niezgoda w rodzinach, we wspĂłlnocie i w spoĹeczeĹstwie. Owa niezgoda, ktĂłra swojÄ kulminacjÄ kulturalnÄ osiÄ ga w mechanicznym podziale na uczciwych (porzÄ dnych) i nieuczciwych (nieporzÄ dnych), jak to ma dzisiaj miejsce. Giorgio Vitadini: Uleganie nieprzyjacielowi ludu, ktĂłrym jest kĹamstwo uksztaĹtowane w system obrony i ataku, uleganie niezgodzie uksztaĹtowanej w system zachowania ostroĹźnoĹci w relacjach miÄdzyludzkich: wszystko to zmierza do wywoĹania w kaĹźdym z nas obojÄtnoĹci wobec rzeczywistoĹci, rzeczywistoĹci jako takiej, a zatem obojÄtnoĹci wobec Ĺźycia. Ta obojÄtnoĹÄ staje siÄ brakiem odpowiedzialnoĹci w odniesieniu do Ĺźycia osobistego i kolektywnego (zbiorowego), tak jak to siÄ dzieje, np. obecnie â staje siÄ amoralnoĹciÄ . Owa obojÄtnoĹÄ prowadzi do poddania siÄ temu, kto gĹoĹniej krzyczy, kto posiada wiÄcej wĹadzy. Ale tego typu obojÄtnoĹÄ wobec rzeczywistoĹci bierze swĂłj poczÄ tek w nas samych, w obojÄtnoĹci naszego doĹwiadczenia, poniewaĹź to poprzez nasze doĹwiadczenie BĂłg naciera na duszÄ i wzywa nas. ObojÄtnoĹÄ wobec naszego doĹwiadczenia powoduje zagubienie Ĺźycia w zamieszani, w ktĂłrym wszystko staje siÄ wrogie. Wszystko to powoduje wzrost cierpienia, ktĂłre wyczerpuje siÄ w buncie, w cynizmie, zamiast obudziÄ nas do wspĂłĹpracy w celu zbudowania na powrĂłt rozumnej drogi. I tak coraz bardziej przytĹacza nas cierpienie i staje siÄ naszÄ gĹĂłwnÄ troskÄ . UnikniÄcie cierpienia staje siÄ naszym gĹĂłwnym bogiem. Ks. Luigi Giussani: PrzejmujÄ ce jest to, co powiedziaĹ Vittadini, bo istotnie jest krĂłtka wypowiedĹş stanowi serce wszystkiego: obojÄtnoĹÄ wobec Ĺźycia, przeraĹźenie cierpieniem, wskutek czego unikanie cierpienia staje siÄ bogiem â jak bardzo trafnie zauwaĹźyĹ â wywoĹuje albo w koĹcu przykrywa Ĺmiertelna obojÄtnoĹÄ wobec wszystkiego tego, co istnieje. Pierwsza obojÄtnoĹÄ dotyczy nas samych: jakĹźe czÄsto spotykamy osoby obojÄtne na samych siebie... ile razy my sami jesteĹmy na siebie obojÄtnymi! PrzeciwieĹstwem obojÄtnoĹci wobec samego siebie jest pasja prawdy. Pasja prawdy zakĹada, ze rzeczywistoĹÄ posiada znaczenie, a znaczenie to umyka kaĹźdej chwili, Ĺźadna chwila nie jest w stanie go uwiÄziÄ: tym znaczeniem jest CoĹ Innego. ObojÄtnoĹÄ na rzeczywistoĹÄ przezwyciÄĹźa jedynie pasja ku CzemuĹ Innemu, a wiÄc uznanie CzegoĹ Innego i oczekiwanie na CoĹ Innego. Innego, jak wtedy, gdy ktoĹ â poniewaĹź ten fenomen jest identyczny na kaĹźdym poziomie â mĂłwi Ĺwiadomie âTyâ. âTyâ, to coĹ innego. My z ĹatwoĹciÄ wypowiadamy âTyâ, poniewaĹź redukujemy kogoĹ innego do kategorii naszej wyobraĹşni albo naszych upodobaĹ, albo korzyĹci. Tymczasem sĹowo âTyâ jest naprawdÄ niezgĹÄbione: to coĹ zupeĹnie innego. StÄ d teĹź obojÄtnoĹÄ wobec rzeczywistoĹci jest tym, co duch autentycznie religijny najbardziej zawziÄcie zwalcza. I dlatego duch autentycznie religijny nie boi siÄ najbardziej ze wszystkiego cierpienia. Cierpienie bowiem w prosty sposĂłb wkomponowane zostaje w owÄ tajemniczÄ rzeczywistoĹÄ, tajemniczÄ u swych poczÄ tkĂłw. Bo moĹźesz sobie wyobraziÄ czĹowieka systematycznie analizujÄ cego, punkt po punkcie, rzeczywistoĹÄ w caĹej jej strukturze, ale to, czym rzeczywistoĹÄ naprawdÄ jest, zawsze umyka poza jakikolwiek moĹźliwy do osiÄ gniÄcia przez czĹowieka punkt. W tej tajemniczej rzeczywistoĹci cierpienie jest rzeczÄ dziwnÄ , jakby obcÄ naszej naturze â owszem jakby obcÄ â a jednak istnieje, jest wewnÄ trz, i jedynie obraz Boga, ktĂłry staje siÄ czĹowiekiem i zostaje ukrzyĹźowany moĹźe zrĂłwnowaĹźyÄ niepokĂłj jaki w nas powstaje. Ale czĹowiek autentycznie religijny nie poddaje siÄ terrorowi cierpienia i nawet ĹmierÄ staje mu siÄ w tajemniczy sposĂłb familijna (bliska). ObojÄtnoĹÄ wobec rzeczywistoĹci: moĹźna powiedzieÄ, Ĺźe byÄ moĹźe pierwszym celem naszego towarzystwa jest wzajemne przestrzeganie siÄ przed obojÄtnoĹciÄ wobec rzeczywistoĹci. Poza naszym towarzystwem wszystko koĹczy siÄ sugestiÄ ostatecznej mniej lub bardziej cynicznej, obojÄtnoĹci na rzeczywistoĹÄ. A teraz ks. Ambrogio wprowadzi nas na ten poziom refleksji, ktĂłry podniesie nas na duchu. Ks. Ambrogio Pisoni: BĂłg rzeczywiĹcie stworzyĹ w historii pewien lud, ktĂłrego losy sÄ proroctwem o caĹej owej sytuacji Ĺwiata, sytuacji, ktĂłra niestety, bez tej interwencji byĹaby czymĹ normalnym. Lud Izraela wraca z niewoli, Ĺźeby siÄ odnowiÄ, wbrew wszelkim przypuszczeniom. KapĹan Ezdrasz i zarzÄ dca Nehemiasz gromadzÄ lud, ktĂłry wreszcie odbudowaĹ mury Jerozolimy, by ogĹosiÄ mojĹźeszowe prawo, tzn. reguĹy Ĺźycia. KsiÄga ta zostaĹ odnaleziona nieomal przez przypadek w podziemiach ĹwiÄ tyni. PosĹuchajmy teraz z przejÄciem tej strony KsiÄgi Nehemiasza, ktĂłra czyni nieĹmiertelnym tamto wydarzenie. Ks. Luigi Giussani: Zrozumcie â przed oczyma czĹowieka wszystko staje siÄ ruinÄ . Dlatego ks. Ambrogio posĹuĹźyĹ siÄ stwierdzeniem: âWbrew wszelkim przypuszczeniomâ. Ten zniszczony, zdruzgotany lud na wygnaniu zdoĹaĹ powrĂłciÄ, poniewaĹź nie zaprojektowaĹ sam od siebie tego powrotu. Nikt spoĹrĂłd tego ludu nie byĹ w stanie wykrzyczeÄ aĹź do tego stopnia swojej nadziei, przynajmniej jako wyobraĹźenia. WracajÄ , sÄ tutaj, wracajÄ do Jerozolimy, ktĂłra przedstawia jedna wielkÄ ruinÄ, odbudowujÄ jÄ , odbudowujÄ siebie jako lud. Z tego powodu jest to byÄ moĹźe najbardziej interesujÄ cy moment w caĹej historii powszechnej przed Chrystusem. Ks. Ambrogio Pisoni: (Ne 8 1-2). Ks. Luigi Negri: Profetyczna obecnoĹÄ tego ludu znajduje swoje ostateczne wypeĹnienie w Chrystusie, ktĂłry bez uszczerbku kontynuuje swÄ obecnoĹÄ w tajemnicy KoĹcioĹa. MieliĹmy w tym roku wyjÄ tkowÄ okazjÄ zgĹÄbienia, w czwartym i piÄ tym rozdziale SzkoĹy WspĂłlnoty, natury koĹcielnej rzeczywistoĹci, jej struktury, jej konstytutywnych czynnikĂłw, jej dynamiki. Jest to definitywny (ostateczny) lud, niesiony przez Chrystusa ku ostatecznemu poznaniu Boga, ktĂłry rodzi czĹowieka przez chrzest (âNie ma juĹź Ĺťyda ni poganina, nie ma juĹź niewolnika ani czĹowieka wolnego, nie ma juĹź mÄĹźczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteĹcie kimĹ jednym w Chrystusie Jezusieâ (Gal 3, 28). Lud ktĂłry ciÄ gle siÄ odradza, nie przez tĹuszcz skĹadanych ofiar, albo sĹodycz win, ale praktykujÄ c sakramenty Pana; lud, ktĂłry nie jest posĹuszny tylko abstrakcyjnej regule pisanej ksiÄgi, ale dale posĹuch Ĺźywemu magisterium, ktĂłre jest ĹşrĂłdĹem jasnoĹci i energii do dziaĹania, oto czym jest KoĹciĂłĹ. W jaki sposĂłb jednak treĹÄ Ĺźycia chrzeĹcijaĹskie o rzeczywistoĹÄ KoĹcioĹa stajÄ siÄ bardziej Ĺźywe? W jaki sposĂłb rzeczywistoĹÄ KoĹcioĹa uczyniona zostaje bardziej ĹźywÄ , tzn. ruchem (poruszeniem) rozumu i serca, konkretnym doĹwiadczeniem historycznym, osobistym, Ĺwiadomym. W Ĺźyciu KoĹcioĹa dokonuje siÄ to zazwyczaj poprzez dar, ktĂłrego Duch Pana udziela jako Ĺaski szczegĂłlnej jednostkom, u ktĂłrych Ĺźycie wiary staje siÄ bardziej przekonywujÄ ce, bardziej efektywne, bardziej mobilizujÄ ce, dar ten zwie siÄ charyzmatem. Duch Pana wybiera temperamenty, ktĂłre odznaczajÄ siÄ bardziej Ĺźywym zaangaĹźowaniem, wraĹźliwoĹciÄ i wolÄ komunikowania innym wĹasnego doĹwiadczenia. Charyzmat czyni wiÄc KoĹcióŠşywym i sĹuĹźy caĹoĹci koĹcielnego Ĺźycia, ze swej natury kaĹźdy charyzmat, mocÄ swojej specyficznej identycznoĹci, otwarty jest na uznanie wszystkich innych charyzmatĂłw. Ĺťywy i wiernie naĹladowany charyzmat istnieje w sĹuĹźbie osoby, i tak oto wprowadzone zostaje nieznane Ĺwiatu sĹowo âposĹuszeĹstwoâ, sĹowo, ktĂłre oznacza pĂłjĹcie za kimĹ, kto otrzymaĹ ĹaskÄ wiÄkszÄ od mojej. PosĹuszeĹstwo sprawia, Ĺźe reguĹÄ Ĺźycia staje siÄ afirmacja KogoĹ Innego. Afirmacja KogoĹ Innego jest ĹşrĂłdĹem przyjaĹşni. StÄ d teĹź posĹuszeĹstwo jest siĹÄ przyjaĹşni: przypomniaĹ o tym w jednym ze swoich pism wielki teolog Bonhoeffer, wyjaĹniajÄ c, ze chrzeĹcijaĹstwo nie jest doktrynÄ . W istocie pisaĹ: âIdea Chrystusa, doktryna, ogĂłlna wiedza religijna na temat Ĺaski albo przebaczenia grzechĂłw nie wymaga posĹuszeĹstwa, co wiÄcej rzeczywiĹcie je wyklucza, jest jego wrogiem. BÄdÄ c wyposaĹźonym w ideÄ wchodzi siÄ w relacje wiedzy, entuzjazmu, byÄ moĹźe rĂłwnieĹź realizacji, ale nigdy nie w relacjÄ osobistego zaangaĹźowania pĹynÄ cego z posĹuszeĹstwaâ. Tak wiÄc Ĺźywy i naĹladowany wiernie charyzmat istnieje w sĹuĹźbie osoby, za poĹrednictwem wielkiego prawa posĹuszeĹstwa. Istnieje w sĹuĹźbie towarzystwa, Ĺźyje dla dobra KoĹcioĹa w Ĺwiecie i wĹrĂłd ludzi, tzn. Ĺźyje w sĹuĹźbie misji. ChciaĹbym zakoĹczyÄ przytoczeniem pewnego zdania, autorstwa kardynaĹa Ratzingera, zdania bardzo znaczÄ cego, ktĂłre jest zawarte w prezentacji ostatniej ksiÄ Ĺźki ks. Giussaniego Un avvenimento di vita, coe una storia ([Wydarzenie Ĺźycia, czyli pewna historia]. KardynaĹ pisze: âSzczerze zachÄcam moĹźliwie jak najwiÄcej osĂłb do lektury tej ksiÄ Ĺźki. MoĹźna siÄ z niej dowiedzieÄ nie tylko kim jest ks. Giussani albo czym jest CL, ale takĹźe moĹźna nauczyÄ siÄ znowu sedna samej wiary jako takiejâ (s. 11). Ks. Luigi Giussani: A zatem Ĺwiat nie jest wielkÄ ruinÄ . Nie jest wielkÄ kurzawÄ , w ktĂłrej rzeczy ĹÄ czÄ siÄ razem przez czysty przypadek, na chwilÄ, potem zaĹ rozpadajÄ siÄ i kaĹźdej czÄĹci przypada w udziale jej wĹasny los. Ĺwiat nie jest wielkÄ ruinÄ i nie jest wielkÄ kurzawÄ nasze Ĺźycie â nie! â ale wszystko, wszystko ma odniesienie do Przeznaczenia, do ostatecznego Znaczenia. A siĹa, ktĂłra przyciÄ ga kaĹźdÄ rzecz do owego Przeznaczenia, do ostatecznego Znaczenia zwie siÄ reguĹÄ . SĹowo reguĹa, przetĹumaczone na kategorie Ĺźyciowe caĹkowicie ludzkie, brzmi jak sĹowo towarzystwo, poniewaĹź towarzystwo jest reguĹÄ w sĹuĹźbie Przeznaczenia, ĹźywÄ reguĹÄ w sĹuĹźbie Przeznaczenia, w sĹuĹźbie Znaczenia. WĂłwczas budzimy siÄ rano i wiemy, ze Ĺźaden nasz krok, Ĺźaden nasz trud, Ĺźadna nasza inicjatywa nie bÄdzie bezuĹźyteczna. Uznajemy to, akceptujemy: akceptujemy CiÄ, o Tajemnico, ktĂłra stwarzasz dzieĹ i noc i poznaĹaĹ mnie juĹź w Ĺonie mojej matki (jak mĂłwi Psalm 138), uksztaĹtowaĹaĹ mnie w nim i znaĹaĹ mnie zanim siÄ narodziĹem. Nazwa historyczna, ktĂłrÄ otrzymaĹo tego typu towarzystwo pojÄte jako nierozerwalna caĹoĹÄ â Ĺźaden nieprzyjaciel nie bÄdzie w stanie zatrzymaÄ jego wÄdrĂłwki â brzmi KoĹciĂłĹ. Lecz tak jak ludzkoĹÄ Ĺźyje wewnÄ trz kaĹźdego pojedynczego domu, ktĂłry oĹźywia miĹoĹÄ, upiÄksza, ktĂłrego tchnienie owej miĹoĹci napeĹnia ciepĹem, tak KoĹcióŠczyniÄ Ĺźywym domem, tÄtniÄ cym Ĺźyciem domem, ciepĹym, peĹnym ĹwiatĹa i serdecznych sĹĂłw wyjaĹnieĹ, odpowiedzi, ci ktĂłrzy zwÄ siÄ ruchami. To znaczy jednoĹciÄ towarzystwa stworzona przez charyzmaty, przez owe dary rozdzielane przez Ducha ĹwiÄtego tym, ktĂłrych On wybiera, nie ze wzglÄdu na wartoĹÄ osoby, ale dlatego, aby speĹniĹ siÄ Plan (ZamysĹ), Ĺźeby speĹniĹ siÄ wielki ZamysĹ, ktĂłry w historii nosi nazwÄ jeszcze bardziej gĹÄbokÄ niĹź sĹowo KoĹciĂłĹ, bÄdÄ cy Jego misteryjnym (mistycznym) CiaĹem, widzialnym, zmysĹowym, tajemniczym aspektem â ta nazwa to: Jezus Chrystus. Ta rzeczywistoĹÄ jednoczy zatem wszystkie aspekty mojego Ĺźycia i kaĹźe mi mĂłwiÄ âjaâ stanowczo, ale rĂłwnieĹź âmyâ: poniewaĹź ja obejmujÄ ks. Ambrogio i jestem przyjacielem ks. Negriego nie dlatego, Ĺźe ich znam, ale dlatego, ze jesteĹmy uczynieni jedno, uczynieni i przeznaczeni do tego samego ostatecznego Znaczenia i niesiemy w sobie i razem, niesiemy komukolwiek, wszystkim, i chcielibyĹmy zanieĹÄ caĹemu Ĺwiatu, aĹź po kraĹce ziemi, owo bĹogosĹawione imiÄ, ktĂłre wyjaĹnia kaĹźdÄ rzecz, ktĂłry sprawia, iĹź wszystkie wĹosy na naszych gĹowach sÄ policzone i nie spada Ĺźaden liĹÄ bez Jego woli. Wczoraj wieczorem podczas Komplety czytaĹem fragment proroka Jeremiasza, ktĂłry wzrusza mnie co tygodnia, bo teksty Komplety zmieniajÄ siÄ kaĹźdego dnia, ale powtarzajÄ siÄ co tygodnia. A punktem fundamentalnym Komplety jest czytanie, krĂłtki fragment Biblii: âTy jesteĹ wĹrĂłd nas, Panie, (poĹrodku nas trzech, Panie, Ty jesteĹ), a Twoje imiÄ zostaĹo wezwane nad nami (chrzeĹcijanie). Nie opuszczaj nas, Panie, nasz BoĹźeâ (Jer 14, 9). W jaki sposĂłb ânie opuszczaj nasâ? âZaprawdÄ mĂłwiÄ wam: ProĹcie, a bÄdzie wam dane; szukajcie a znajdziecie; koĹaczcie a otworzÄ wam. KaĹźdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a koĹaczÄ cemu otworzÄ . JeĹźeli ktĂłregoĹ z was, ojcĂłw, syn prosi o chleb, czy poda mu kamieĹ? Albo o rybÄ, czy zamiast ryby poda mu wÄĹźa? Lub teĹź gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? JeĹli wiÄc wy, choÄ Ĺşli jesteĹcie, umiecie dawaÄ dobre rady swoim dzieciom, o ileĹź bardziej Ojciec z nieba da Ducha ĹwiÄtego tym, ktĂłrzy Go proszÄ â (Ĺk 11, 9-13). âNie opuszczaj nasâ: nie opuĹci nas Ten, kto nas uczyniĹ. âNawet gdyby wĹasna matka was opuĹciĹa, Ja was nie opuszczÄâ. To my nie powinniĹmy Go opuĹciÄ! Jak to zrobiÄ? StarajÄ c siÄ wiernie zachowywaÄ Jego prawo? StarajÄ c siÄ odpowiadaÄ Jego normom? ZachowujÄ c Jego przykazania? Wszystkie przykazania, zawsze? Panie, któş jest do tego zdolny? UczyĹ mnie zdolnym! Nie opuĹciÄ Go, oznacza prosiÄ Go, prosiÄ Go! W ten sposĂłb staje na powrĂłt przed naszymi oczyma prawdziwy obraz naszego ludzkiego Ĺźycia: jesteĹmy Ĺźebrakami, Ĺźebrakami ĹźebrzÄ cymi o prawdÄ, ĹźebrzÄ cymi o miĹoĹÄ, o szczÄĹcie. To dlatego mamy litoĹÄ nad sobÄ i Ĺźywimy miĹoĹÄ do kogoĹ, kto jest nam bliski, i tÄ samÄ identycznÄ miĹoĹÄ do kogoĹ, kto jest nam obcy, i nie znamy go, ale w koĹcu poznamy. Kiedy myĹlimy o tych sprawach moĹźemy siÄ poczuÄ mali (maĹÄ garstkÄ ), bo dookoĹa nas, któş o tym myĹli? Ale oto co mĂłwi jeden z pierwszych misjonarzy w Chinach: âNie mĂłwcie, Ĺźe jesteĹmy nieliczni i Ĺźe wasze zadanie was przerasta. Czy sÄ dzicie, Ĺźe dwie, albo trzy chmury na niezmierzonym letnim niebie to maĹo: ale oto nagle rozciÄ gajÄ siÄ na caĹe niebo, widaÄ bĹyskawice i pada deszcz. Nie mĂłwcie, Ĺźe was za maĹo: mĂłwcie, Ĺźe jesteĹmyâ. âJesteĹmyâ: dana nam zostaĹa Ĺaska bycia, sĹuchania, rozumienia, poznania, a nawet â mĂłwimy o tym z niejakim drĹźeniem â Panie, kochania CiÄ. Dlatego mĂłwimy serio, Ĺźe kochamy ludzi-braci, ze kocham ciebie, jak rĂłwnieĹź czĹowieka, ktĂłrego nie znam. Nie opuszczaj nas, Panie! Msze Ĺw. odprawimy przede wszystkim za Ĺp. Don Ricciego, ktĂłry pomĂłgĹ nam pomnoĹźyÄ naszÄ obecnoĹÄ we wszystkich czÄĹciach Ĺwiata, poniewaĹź przypadka kolejna rocznica Jego Ĺmierci. ProsiÄ bÄdziemy rĂłwnieĹź aby wstawiaĹ siÄ on za nami u Pana ktĂłry go widzi, by uczyniĹ nasze serca staĹymi i zdolnymi do wzywania, wewnÄ trz Ĺwiata, tajemnicy, ktĂłra stwarza ten Ĺwiat â do wzywania Chrystusa. (tĹum. Ks. Joachim Waloszek)
|