Ślady
>
Archiwum
>
2000
>
Biuletyn nr 3
|
||
Ślady, numer 3 / 2000 (Biuletyn nr 3) Kultura Nasz Ĺpiew - âNasz GĹos" Nie musimy juĹź powtarzaÄ nostalgicznego: âPrzydaĹby siÄ dobry Ĺpiewnikâ. Taki Ĺpiewnik istnieje. Kornelia Bosowska. Jacek Loroch Kornelia Bosowska, MaĹgorzata Dominikowska, Jacek Loroch, BogumiĹa Murdzek i MichaĹ Orkisz pod przewodnictwem ks. Joachima Waloszka zebrali Ĺpiewane przez nas religijne i tradycyjne piosenki. Poza utworami polskimi i obcojÄzycznymi (wĹoskimi, angielskimi, francuskimi, hiszpaĹskimi) âNasz GĹosâ zawiera gry i zabawy, w sumie 432 propozycje ĹpiewĂłw na róşne okazje. Jak powstaĹ Ĺpiewnik âNasz GĹosâ?
Kornelia Bosowska Ja nie uczestniczyĹam od poczÄ tku w pracach nad nim, dlatego pozwolÄ sobie przywoĹaÄ osobÄ MaĹgorzaty Dominikowskiej. Ona byĹa âmotoremâ rozpoczÄcia przygotowania Ĺpiewnika, poniewaĹź juĹź od osiemdziesiÄ tego piÄ tego roku rozmawialiĹmy o zebraniu piosenek Ĺpiewanych w Ruchu, zauwaĹźyliĹmy takÄ potrzebÄ, ale brakowaĹo momentu decyzji, aby to zrealizowaÄ. W moim odczuciu Gosia tÄ decyzjÄ podjÄĹa. Ja wĹÄ czyĹam siÄ na etapie robienia korekt i dopisywania ostatniej czÄĹci Ĺpiewnika i tym, co mi wĂłwczas towarzyszyĹo byĹa ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe mogÄ uczestniczyÄ w pewnej historii, ktĂłra ukonkretnia pragnienie wielu z nas. DrugÄ rzeczÄ byĹa wielka radoĹÄ z tej pracy - radoĹÄ sĹuĹźby wspĂłlnocie. Ja lubiÄ ĹpiewaÄ i zawsze, gdzie tylko siÄ daĹo, ĹpiewaĹam (w chĂłrze koĹcielnym, w duszpasterstwie akademickim) i czÄsto proszono nas o Ĺpiew, stÄ d wiem, Ĺźe ludzie potrzebujÄ Ĺpiewu i to, czego uczy nas na ten temat ks. Giussani, jest mi bardzo bliskie. Innym ĹşrĂłdĹem tej radoĹci byĹa moĹźliwoĹÄ wspĂłĹpracy z GosiÄ , Jackiem, DanusiÄ , ks. Joachimem, MichaĹem i to, Ĺźe mamy wspĂłlny cel i wspĂłlnÄ drogÄ. StaraliĹmy siÄ robiÄ to rzeczywiĹcie dla wspĂłlnoty i dla chwiaĹy Chrystusa. WspĂłlna praca staĹa siÄ teĹź okazjÄ do oĹźywienia naszej przyjaĹşni, czy wrÄcz jej nawiÄ zania - na przykĹad MichaĹa nie znaĹam wczeĹniej, Jacka znaĹam sĹabo, a wiem, Ĺźe Ĺźyjemy tym samym wydarzeniem. DziÄki takim kontaktom towarzystwo staje siÄ jeszcze bardziej pociÄ gajÄ ce.
Jacek Loroch Praca nad Ĺpiewnikiem byĹa dla mnie okazjÄ do spotkania z ludĹşmi, lepszego poznania siÄ. Mam teĹź innÄ osobistÄ refleksjÄ, gdyĹź przy tej okazji otrzymaĹem pewnÄ naukÄ, a moĹźe powinienem powiedzieÄ: nauczkÄ. W naszych wspĂłlnotach mĂłwiliĹmy od lat o tym, Ĺźe powinien powstaÄ Ĺpiewnik. RobiliĹmy kserokopie, ktĂłre potem krÄ ĹźyĹy. W pewnym momencie zebraĹem siÄ za zbieranie Ĺpiewanych przez nas piosenek i prĂłbowaĹem taki Ĺpiewnik zrobiÄ. WydawaĹo mi siÄ, Ĺźe to prosta sprawa: zebraÄ piosenki, wpisaÄ do komputera, zĹoĹźyÄ to razem⌠Po paru tygodniach, gdy okazaĹo siÄ, Ĺźe jest to ogromna praca, przekraczajÄ ca moĹźliwoĹci jednego czĹowieka, przyszĹo zniechÄcenie. Dopiero w zeszĹym roku, kiedy ten pomysĹ wrĂłciĹ i kiedy zaczÄliĹmy realizowaÄ go razem, okazaĹo siÄ, Ĺźe moĹźemy zrobiÄ nie tylko to, co kiedyĹ planowaĹem, ale znacznie wiÄcej. ZrozumiaĹem wtedy, Ĺźe to, co jest niemoĹźliwe dla jednej osoby, jest moĹźliwe we wspĂłlnocie, z ludĹşmi, z ktĂłrymi siÄ przyjaĹşniÄ, ktĂłrzy autentycznie siÄ w to zaangaĹźowali, aby sĹuĹźyÄ innym. Nie robiliĹmy tego dla Ĺpiewnika jako ksiÄ Ĺźki, ale dlatego, Ĺźe ten Ĺpiewnik ma byÄ punktem wyjĹcia dla wspĂłlnego Ĺpiewu. |