Ślady
>
Archiwum
>
2002
>
listopad / grudzień
|
||
Ślady, numer 2 / 2002 (listopad / grudzień) Pierwszy Plan Wychowanie i wolność. Ryzyko nauczania Redakcja Śladów zebrała grupę nauczycieli z Hiszpanii, Włoch, Chile, Kazachstanu, Stanów Zjednoczonych i Paragwaju, by porozmawiać o wychowaniu i nauczaniu. Przedstawiamy ich doświadczenia. Wszystko zaczęło się od uwagi poczynionej przez ks. Giussaniego podczas rozmowy, która odbyła się w połowie, która odbyła się w połowie sierpnia: „Widzę we Włoszech i na świecie straszne zamieszanie w sferze wychowania. To właśnie dlatego powinniśmy zwracać uwagę na tych spośród nas, od których zależy wychowanie innych: na nauczycieli i dziennikarzy”. Tak więc redakcja Śladów spotkała się z grupą nauczycieli ( z dziennikarzami porozmawiamy innym razem), pochodzących z Hiszpanii, Włoch, Chile, Kazachstanu, Stanów Zjednoczonych i Paragwaju, by podjąć ten temat i zastanowić się nad wychowaniem i wolnością w sferze nauczania. Oto zapis rozmowy z tymi, którzy wchodzą do klasy każdego dnia podejmując najbardziej ekscytujące wyzwanie: ponownego formowania człowieka poprzez ryzyko wychowawcze.
Giovanna Tafliabue (Asunción, Paragwaj): Wychowanie do wolności urzeczywistnia się dla mnie poprzez to, czego uczę, ponieważ uczuć włoskiego przekazuję całe znaczenie tego, czym się żyje.
Francisco Romo (Madryt, Hiszpania): Nauczanie jest relacją, ponieważ przenika do niego to, kim jestem. Wychowanie zatem nie istnieje jeśli niema tej gry pomiędzy mną i dziećmi.
Franza Scanziani (Carate Brianza, Włochy): Uczę języka włoskiego szkole zawodowej. Do tego typu szkoły uczniowie nie przychodzą z własnego wyboru i przekonania, ale w pewnym sensie są „pchani” przez ich rodziny, które widzą szkołę jako szansę dla uzyskania dyplomu. Pierwszą rzeczą, którą muszę mieć na uwadze jest to, że dla nich szkoła nie ma żadnego związku z życiem. To dlatego, przez autorów i teksty, które im proponuję, próbuję sprawić by zobaczyli grę człowieka i zaczęli pytać o własne „ja”.
Bolivar Aguayo (Santiago, Chile): Wśród nauczycieli, pytanie o relację w ogóle nie jest stawiane, ponieważ nauczania postrzega się tylko jako sprawę formy, roli; nauczanie wydaje się niemieć nic wspólnego z wolnością. Przeciwnie, w moim doświadczeniu – uczę filozofii – moją wolność zawsze poruszało rozumienie znaczenia, ponieważ zostałem powołany do zadania i to jest to, co wzbudza w dzieciach możliwość poważnej pracy w ich życiu.
Chris Bacich (Nowy Jork): Bez wolności nie ma wychowania. W Stanach Zjednoczonych mamy szkolenie, a nie wychowanie. Wychowanie polega na tym, że proponuję tobie znaczenie i uznajesz to znaczenie albo nie, jest to swobodne. To wszystko jest grą dwóch wolności: muszę być wolnym, by proponować znaczenie rzeczy jakie odkryłem i uczeń musi być wolny, by przyjąć je albo nie, w dialogu. W szkole, wolność proponowania mojego doświadczenia rzeczywistości staje się coraz bardziej trudna. Na przykład, tam gdzie pracuję szkoła wybiera dla mnie teksty z historii. Oznacza to, że brakuje wychowania, ponieważ nie jestem wolny, by proponować znaczenie, to jest prawdę historii jaką odkryłem.
Romo: W Hiszpanii ta wolność nauczyciela istnieje. Problemem jest to, że nie ma podmiotu umiejącego zasugerować prawdziwą postawę wobec rzeczy.
Elena Uglioni (Bolonia, Włochy): Wolność nie jest samowolą. Jako nauczyciel, albo kierownik grupy nauczycieli, którzy muszą wychować tych uczniów, powinnam sama podporządkować się rzeczywistości. Z tego powodu nie mówię do ucznia by podążał za czymś co mówię, dlatego że to mówię, ale próbuję pomóc mu zrozumieć czym to jest; jeśli nie dzieje się w ten sposób, wolność staje się niepożądana. Co pozwala nam uszanować wolność? Prawda i fakt, że nie posiadasz prawdy tylko jej szukasz.
Bacich: To oznacza, że wolność musi podporządkować się rzeczywistości i ponieważ wolność widzi rzeczywistość poprzez rozum, to musi podporządkować się rozumowi, który wskazuje gdzie w rzeczywistości leży prawda.
Ks. Giorgio Pontiggia (Mediolan, Włochy): Ponieważ dla człowieka wolność jest napięciem, to nie istnieje ona jeśli nie jest pobudzana. Co pobudza wolność? Coś, co objawia człowieka samemu sobie. Wolność nie jest pobudzana przez rozmowę ale przez „wydarzenie”, fakt. W ostatnich latach stawało się to dla mnie coraz bardziej jasne, że wolność innych jest pobudzona poprzez to, jak ja żyję moją wolnością. Tak więc, jeśli jestem wolny, to znaczy jeśli ja odpowiadam temu, co pozwala mi żyć, to staje się to faktem interesującym dla wolności kogoś innego. Wychowanie jest spotkaniem między dwoma wolnościami. Tym, czego obecnie brakuje, paradoksalnie, nie jest wolność dzieci ale wolność dorosłych. To jest brak postawy dorosłych, która daje możliwość poruszenia wolności dzieci.
Ślady: To, co mówisz oznacza, że katastrofa wychowania jest efektem braku pewności u dorosłych.
Pontiggia: Tak. Rozmówca ma pragnienie, ale go nie utrwala ponieważ nic na to pragnienie nie odpowiada.
Aguayo: W Chile, walczyliśmy o wolność wychowania. Ominęliśmy prawo, co pozwoliło nam użyć naszego własnego planu wychowawczego dla szkół. Jednak potem szkoły przestały się zajmować tym projektem, a propozycja wychowawcza pozostała niejasna, sprowadzona do kwestii marketingu, to znaczy sprzedawania umiejętności z języka angielskiego, informatyki, itd.]
Pontiggia: Kwestie planu wychowawczego jest „solą w oku” dla ludzi, ponieważ wychowanie ma miejsce w relacji. A więc cała dyskusja o wolności musi być doprowadzona aż do tego punktu, inaczej plan wychowania jest uprawomocnieniem jeszcze większego niewolnictwa.
Luybov Khon (Karaganda, Kazachstan): W Karagandzie jest tak, że wszyscy młodzi ludzie chcą studiować. Zaraz po rozpoczęciu szkoły gubią to zainteresowanie, ponieważ nikt nie odpowiada na ich potrzeby. Dla mnie wychowanie do wolności leży właśnie tutaj: jak żyję tym spotkaniem, które mi się wydarzyło. Każdy kto do mnie przychodzi ma potrzebę życia, na którą mogę odpowiedzieć, kiedy sam żyję tym, co spotkałem. Jak cała historia, którą żyję może zostać zawarta w czasie lekcji, kiedy uczę? Pytam o ten nowy początek dla mnie samego, aby być wolnym nie po to, by robić plany, ale by kochać wolność innych. Wychowanie do wolności wywołuje to, co jest w osoba i to nie może być wymyślone albo zredukowane albo zredukowane czy zdławione przez techniki pedagogiczne.
Ślady: Ks. Giussani zatytułował swoją najważniejszą książkę o wychowaniu Ryzyko wychowawcze. Jak słowo „ryzyko” wchodzi do gry; jak jest brane pod uwagę w waszym nauczaniu?
Romo: Wychowanie styka mnie z ryzykiem i w tym nie mogę być sam, w przeciwnym wypadku zaczynam być niszczony przez moje wyobrażenie. Ryzyko dla mnie zawsze rozgrywa się w relacji z przyjaciółmi.
Tagliabue: Ryzykuję tym, co jest dla mnie prawdziwe i proponuję innym, mając pewność, że to jest dobre także dla nich, w pokorze dysproporcji między tym, kim jestem i tym, co jestem zdolny przekazać. W Paragwaju rodzice boją się być nauczycielami i autorytetami dla swych dzieci, ze strachu przed popełnieniem błędu i zablokowaniem wolności dzieci; nie rozumieją, że największym szacunkiem dla wolności dzieci jest przekazywanie tego, co jest dla nich prawdziwe.
Pontiggia: Ryzyko jest zdolnością cierpliwości, ponieważ tym, co mierzy ryzyko jest twoja otwartość na każdy rodzaj odpowiedzi.
Ślady: ... do momentu wzięcia pod uwagę możliwości, że możesz nie podołać, to znaczy, że ktoś drugi może powiedzieć tobie nie.
Pontiggia: Oczywiście! Ale relacja nie rozpada się. Cierpliwość nie jest brakiem zainteresowania, to jest wierność relacji, która wie, jak czekać na odkrycie drogi przez tego drugiego. Słowo wolność bez cierpliwości jest zanegowane. Inni idą zgodnie ze swoimi zamiarami, niezgodnie z tym, jak ty byś chciał by szli. Co daje ci tą cierpliwość? Fakt, ze nie jesteś sam, że doświadczasz tej samej cierpliwości wobec siebie ze strony Kogoś Innego.
Ślady: Charakterystyczną cechą wielu nauczycieli jest doświadczenie rozczarowania, ponieważ przechodzili kursy, szkolenia, przygotowania, poszli do szkół ponieważ chcieli nauczać i mówią: „Dzieci nie reagują na mnie, nie idą za mną”.
Uglini: Istnieje w wychowaniu niepewność, ponieważ nie wiesz, co ktoś inny odpowie, jaki będzie. Dlatego jedynie pytanie „Co z nim będzie?” otwiera możliwość relacji.
Bacich: Ryzyko leży we wchodzeniu w relację, ponieważ wychowanie jest przekazywaniem. Daję się tobie; ryzykiem w tym przekazywaniu jest to, że możesz mnie odrzucić. W relacji nie wiesz co się zdarzy, ponieważ każda osoba jest niepowtarzalna. Wychowanie nie może mieć miejsca inaczej jak w przyjaźni.
Pontiggia: Ryzykiem jest to, że jesteś wierny tej relacji nawet z kimś, kto odrzucił ciebie. Po pierwsze, ty jesteś wierny ponieważ hipoteza, którą mu przekazywałeś, którą ty jesteś, trwa i jest pewnością i po drugie, ponieważ ty nadal jesteś nim zainteresowany.
Scanziani: Jedna z naszych przyjaciółek, nauczycielka opowiedziała epizod z końca roku. Uczniowie piątego roku napisali list do swych nauczycieli, dziękując im za ich cierpliwość i dostępność. Dziękowali nauczycielowi filozofii za kwestionowanie wszystkiego i nauczycielowi sztuki za uczenie ich marzeń i nie trzymania się rzeczywistości. To jest mentalność. To dlatego dzieci są oszołomione, ale w obliczu niektórych rzeczy reagują (kiedy mówisz pewne rzeczy, w pewnych momentach), kiedy przychodzisz dwa dni później i jest tak, jakby nic się nie zdarzyło; wydaje się, że musisz zacząć wszystko od nowa i tak rozumiem cierpliwość. Z tego punktu widzenia, na przykład, bardzo ważne jest mieć innych kolegów. Kiedy mój kolega i przyjaciel Gibellato wchodzi do klasy i mówi do mnie: „Spójrz, ten a tamten powiedział to, inny powiedział tamto”, to jest dla mnie wskazówka, aby zacząć od nowa.
Ślady: W tym kontekście, co oznacza dla was, by ucząc towarzyszyć uczniom?
Scianzani: Na pewno zostawiając miejsce na ich pytania. Idziesz do klasy myśląc, że musisz zrobić pewne rzeczy ale wtedy pojawia się istotne pytanie i musisz się nim zająć. Albo zdarza się, że uczeń wstaje pod koniec lekcji i mówi: „Chcę porozmawiać”, i kiedy wszyscy –skoro tylko dzwonek zadzwoni –uciekają, ponieważ czują się jakby byli w więzieniu (włącznie z nauczycielami!), ty go zatrzymujesz.
Khon: Dla mnie, to oznacza przede wszystkim darmowość, ponieważ to jest propozycja – nie ograniczenie. Darmowość jest gotowa by odpowiedzieć kiedy uczeń przychodzi do ciebie i prosi o coś. Odpowiadasz mu dokładnie i konkretnie zaczynając od tego, czym żyjesz.
Pontiggia: Przede wszystkim to nie jest kwestia czasu. Danie swojego życia przyjacielowi nie oznacza po prostu dawania twojego fizycznego życia, ale dawanie znaczenia życia. Przyjaźń z dziećmi jest ponownym przebudzeniem tego, kim są: to jest największy przyjaciel. W szkołach – widzę to także w mojej – kiedy dzieci dorastają pamiętają nauczycieli, którzy może na pozór nie byli „dużymi kumplami” w ich relacjach, ale byli surowsi, bardziej wymagający, ponieważ coś w nich obudzili. Towarzystwo jest konsekwencją tego. W przeciwnym wypadku, powielamy pomyłkę wielu katolickich szkół: oni robią to samo, co inni i dodają koleżeństwo. Przeciwnie, albo towarzystwo rodzi się z bycia albo jest największym zafałszowaniem obecnej edukacji.
Uglioni: Towarzyszenie jest byciem – byciem, które zajmuje się matematyką, fizyką, językiem włoskim... Do szkoły idzie się, by się uczyć. Więc co to znaczy towarzyszyć dzieciom? To znaczy, że sposób w jaki wyjaśniasz filozofię albo matematykę staje się interesujący i tak uświadamiasz sobie, że jesteś ich przyjacielem.
Pontiggia: To, co mówisz jest słuszne, w tym ukazujesz im dlaczego żyją. W przeciwnym wypadku, nawet nauczyciele religii mogą przyjść do klasy i powiedzieć: „porozmawiajmy o czym chcecie”, i w ten sposób nie wychowują nikogo.
Ślady: Tak więc wychowanie do wolności jest raczej czystą przynależnością niż spotykaniem się.
Pontiggia: Wyraża to ks. Giussani kiedy mówi: „Z wami zaryzykowałem wszystko w czystej wolności” i na tym opiera towarzystwo: jesteśmy przyjaciółmi tak bardzo, że dałbym moje życie wam, których nawet nie znam. Nie w ilości relacji, ale w odkrywaniu tego, co ta relacja rodzi.
Ślady: Co sądzicie na temat związku tego, czego się uczy z wychowaniem?
Uglioni: Ostatecznie nie ma różnicy, w tym znaczeniu, że albo wychowujesz poprzez to, czego uczysz albo nie wychowujesz wcale.
Ślady: Jak wygląda to w praktyce? Uglioni: Wykorzystując to, czego się uczy, uświadamiać to, co istnieje. W ubiegłym roku, kiedy zaczęliśmy rok szkolny, powiedziałem: „patrzcie, tematem nie są książki, ale rzeczywistość. Interesują mnie książki ponieważ one wyjaśniają kim jesteśmy i to, co nas otacza”, a uczniowie nie zrozumieli. Wtedy przez pierwsze dwa dni chodziliśmy „poza szkołę” do szkoły. Na przykład, kiedy odwiedzaliśmy parafię, powiedziałem do nich: „Wyjmijcie swoje notatki i napiszcie co widzicie. Pisanie nie zostało wymyślone abyś mógł napisać wypracowanie, ale po to, by zapamiętać ważne rzeczy, które zdarzają się i które się widzi”. W ten sposób w akcie nauczania, nie prowadzisz ucznia tam gdzie chcesz pójść, ale pomagasz mu stać się świadomym wartości rzeczy, wczytać się w słowo i zrozumieć jego znaczenie.
Bacich: Bycie towarzystwem dla dzieci oznacza przyjmowanie ich pytań i potrzeb jak własnych, bycie chętnym by coś zrobić dla nich, tak jak zrobiłbym dla siebie. Uczę historii – dlaczego to jest ważne? Ponieważ osoba bez rozumienia znaczenia historii nie może zrozumieć gdzie teraz jest – przeszłość tworzy teraźniejszość – i dlatego jest jakby osobą zagubioną w teraźniejszości, ponieważ nie wie skąd bierze się teraźniejszość.
Tagliabue: Jeśli nie rozpoczynamy od szczegółu istnieje ryzyko, że wychowanie stanie się kwestią abstrakcyjną i w ten sposób będzie albo moralizmem, albo zajęciem podejmowanym w wolnym czasie.
Scianzani: Tym czego uczysz się, to znaczy rozwijasz, jest ludzki wysiłek by odpowiedzieć na podstawowy problem każdego – nasze przeznaczenie – który jest problemem życia, znaczenia. To dlatego korzystam obszernie z myśli ks. Giussaniego na temat literatury, z jego interpretacji Pascoliego i Leopardiego. Ze sposobu w jaki odczytuje pytania i odpowiedzi obudzone w nim przez autorów. Ta praca jest podstawowa i wpływa na to, czego uczysz.
Tagliabue: Ks. Giussani nauczył nas, że relacja zaczyna się od fascynacji, którą przekazujesz i mówi, że zawsze musimy być najlepszymi, ponieważ nawiązuję relację z kimś jeśli fascynuję go tym, czego uczę. To jest punkt wyjścia, by sprawić, że będzie mówił: „Spójrz jaki wspaniały! To wspaniałe pójść do klasy z nią! Lubię ją!” Przez to czego uczę, mam poznać ciebie i pomóc ci być szczęśliwym.
Pontiggia: Wskazuję na trzynasty rozdział Zmysłu religijnego, „Wychowanie do wolności”, nauczycielom przedszkolnym i mówię: „musimy wychować takich ludzi. Nie jestem zainteresowany tym, czy znają modlitwy do Jezusa –paradoksalnie – ale tym czy dorastają z zachwytem rzeczywistością i umiejętnością akceptacji, zdolną nie tylko spojrzeć i zastanowić się, ale też przyjąć, co jest najtrudniejszą rzeczą”. Jest to jasne? Szkoła jest kształceniem przez wychowanie rozumu – przez uczenie – oznacza to uczynienie ludzi zdolnymi zrozumieć kim jesteśmy i gdzie jesteśmy: rozumność i moralność jako dar, jak to było wyjaśnione na początku Zmysłu religijnego.
Jeśli wychowanie jest przekazywaniem sposobu przeżywania rzeczywistości, sposób ten staje się propozycją hipotezy wyjaśniającej rzeczywistość. Hipotezą nie jest jakaś rozmowa, lecz żywo obecna dorosła osoba – chociaż na ile jest ona żywo obecna, na tyle prowadzi rozmowy. Słowo hipoteza ma podkreślać, że obecność, przekazywanie siebie przez osobę dorosłą, wiąże się z ryzykiem, gdyż wchodzi w pole wolności młodych ludzi, a wolność jest zdolnością do porównywania siebie z przeznaczeniem poprzez przeżywane sprawy, jest zdolnością przylgnięcia do bytu w tym, co przygodne. Działania wychowawcze wiążą się z ryzykiem, gdyż zdane są na kruchą wolność: w ich trakcie stają się oczywiste ograniczenia własnej osoby i nieprzenikalność tajemnicy, jaką jest druga osoba. Spostrzeżenia te rodzą pokorę, która w żaden sposób nie osłabia entuzjazmu, nie podważa pasji, lecz sprawia, że ów entuzjazm i owa pasja stają się prawdziwą propozycją, a nie próbą pozyskiwania drugiej osoby. (l. Giussani, Ryzyko wychowawcze, Kielce 2002, s. 143.) |