Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2014 (maj / czerwiec)

Rozmowa. O powołaniu

Daj się zaprosić

27 kwietnia tego roku wybrałam się z przyjaciółmi Beatą i Jurkiem do Łomianek pod Warszawą na pierwsze śluby naszej przyjaciółki AGNIESZKI DOCHNIAK, składane przez nią w Instytucie Świętej Rodziny. Data ta była bardzo szczególna, gdyż tego dnia papież Franciszek kanonizował papieży Jana Pawła II i Jana XXIII.

Karolina Zając


Sam moment złożenia ślubów czystości, posłuszeństwa i ubóstwa, moment oddania swojego życia na służbę Bogu i bliźniemu był bardzo piękny i wzruszający. Z jednej strony ofiara, a z drugiej wielka radość z powodu rozpoznania i odważnego podążania drogą swojego powołania.

Odkąd na wakacjach Ruchu CL w Jarnołtówku dzieliłam pokój z Agnieszką, dzięki czemu mogłam ją lepiej poznać, stała mi się bardzo bliska, gdyż odkryłam, że mamy wspólne pragnienie – rozpoznanie drogi życiowej, drogi wybranej dla nas przez Pana.

Korzystając z okazji, zadałam jej kilka pytań, które, mam nadzieję, staną się inspiracją dla Czytelników, aby pozwolić się zaprosić do przyjaźni z Panem, który obiecał nam „stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci”.

 

Kiedy i w jakich okolicznościach spotkałaś Ruch?

Kiedyś usłyszałam od mojego kolegi, że w pracy nie szuka się przyjaciół. Cóż, u mnie nie sprawdzało się to biznesowe podejście – zrobić swoje i nie angażować się emocjonalnie. A w pewnym szczególnym miejscu, jakim był dla mnie Urząd Miejski w Świdnicy, to przyjaciele „znaleźli” mnie. Pamiętam, że po kilku miesiącach pracy zostałam zaproszona przez prezydenta i jego zastępcę na spotkanie. Żadna z kilku zaproszonych osób nie wiedziała, o czym będzie mowa. Okazało się, że obaj panowie – Wojciech Murdzek i Ireneusz Pałac – podzielili się świadectwem swojej wiary i drogi, jaką jest ruch Komunia i Wyzwolenie. Zaprosili na Szkołę Wspólnoty. Odpowiedziałam na to zaproszenie. Od dwóch lat mieszkałam w Świdnicy i brakowało mi wspólnoty, w której mogłabym głębiej żyć wiarą. Tak rozpoczęła się moja czteroletnia, przypadająca na lata 2008–2012, wspólna droga z Ruchem.

 

Jak odkryłaś swoje powołanie do życia konsekrowanego?

Na drodze poszukiwań stanęły dwie postacie: święty Ignacy i siostra Leonia Maria Nastał. Oboje, będąc po lepszej stronie rzeczywistości, wyprosili mi łaskę odnalezienia drogi, którą Pan dla mnie przygotował. W 2008 roku po raz pierwszy trafiłam na rekolekcje ignacjańskie do Sióstr Niepokalanej Matki Wielkiego Zawierzenia. Pozostałam wierna tej drodze oraz siostrom i co roku jeździłam na kolejny tydzień. Kto korzystał z takiej formy rekolekcji, wie, że mają one swoją dynamikę i drugi tydzień jest między innymi poświęcony rozeznaniu życiowego powołania. Już na początku, w fundamencie, święty Ignacy mówi wyraźnie, co jest naszym pierwszym powołaniem: „Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją”. Podczas drugiego tygodnia jest czas i pomoc ku temu, by pytać Boga o to drugie powołanie – do małżeństwa lub życia konsekrowanego. Pytałam więc szczerze i z determinacją, bo byłam już zmęczona „niewyjaśnioną” sytuacją życiową. Dodam, że pytałam nie bez lęku. I Pan odpowiedział. Nie była to odpowiedź, na jaką po cichu liczyłam – chciał mnie tylko dla siebie. Słowa, które usłyszałam podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, były konkretne – głos wszechogarniający, niepodobny do moich własnych wewnętrznych zmagań, dodatkowo potwierdzony fizycznym znakiem. Choć wszystko odbyło się w wielkim pokoju, byłam wstrząśnięta. Przez kolejne miesiące przeżywałam różne stany, zmagałam się z rozpoznawanym Bożym planem. Moje pragnienia były inne, a rzeczywistość, którą trzeba było zostawić, by iść w nieznane – przyjazna i poukładana: rodzina, przyjaciele, dobra praca, własne mieszkanie, niezależność itp. Minął rok, pojechałam na kolejne rekolekcje. Powiedziałam siostrze, która mnie prowadziła, o mojej „niezałatwionej” sprawie. Ze spokojem stwierdziła, że robimy normalny program trzeciego tygodnia, a tę sprawę „omadlamy”. Dobrze. Pewnego dnia poszłam na spacer (byłam w Starej Wsi na Podkarpaciu). W tej samej miejscowości mają swój dom Siostry Służebniczki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Jest tam grobowiec Sługi Bożej siostry Leonii Marii Nastał. Przeczytałam krótką notatkę biograficzną na obrazku i znowu była prosta i szczera modlitwa o pomoc w odnalezieniu swojej drogi. Siostra była mistyczką, rozmawiała z Jezusem. Prosiłam ją o jakąś podpowiedź. Dostałam, jeszcze tego samego dnia. Prosty znak, za którym poszłam – ulotka Instytutu Świętej Rodziny, którą znalazłam, przeglądając tego wieczoru biblioteczkę dla rekolektantów u sióstr zawierzanek. Potem były jeszcze modlitwy, rozmowy, poszukiwanie zgromadzeń zajmujących się rodzinami, ale ta ścieżka okazała się tą jedyną.

 

Co jest charyzmatem Instytutu i jak pokrótce wygląda formacja?

Charyzmatem naszego Instytutu jest służba rodzinom poprzez oddanie Świętej Rodzinie. W Świętej Rodzinie najpierw dla samych siebie odnajdujemy najpiękniejszy przykład otwartości na Boży plan i wzór odpowiedzi dawanej Bogu na Jego miłość. Jako osoby konsekrowane dążymy do naśladowania jej w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, zarówno w życiu wspólnotowym, jak i w działalności apostolskiej. Obecnie nasza wspólnota liczy niespełna 40 osób, skupionych w kręgach żeńskim i męskim, i żyje w dwóch domach – w Łomiankach i Wisełce.

Nasza działalność apostolska wobec rodzin ma na celu pomóc im w coraz lepszym poznawaniu własnej tożsamości i wielkodusznym otwarciu na Boży plan wobec nich. Bożą prawdę o małżeństwie i rodzinie przekazujemy młodemu pokoleniu (i nie tylko), prowadząc studia na kierunku nauki o rodzinie na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Obecny Wydział Studiów nad Rodziną kontynuuje działalność naukowo-dydaktyczną rozpoczętą w 1975 roku przez księdza arcybiskupa Kazimierza Majdańskiego, który jest także założycielem naszej wspólnoty.

Podejmujemy także posługę duszpasterską wobec rodzin poprzez comiesięczne dni skupienia w Ogniskach Świętej Rodziny, rozsianych w różnych miejscach Polski, oraz poprzez rekolekcje wakacyjne w ośrodku dla rodzin w Wisełce na wyspie Wolin. Proponowana przez nasz Instytut formacja jest skierowana do wszystkich członków rodziny – zarówno do małżonków, jak i do dzieci we wszystkich grupach wiekowych oraz do młodzieży. Organizujemy także warsztaty dla małżonków i dla narzeczonych.

Okres formacji wstępnej w Instytucie trwa dwa lata. Jest to czas rozeznawania powołania do tego właśnie miejsca, poznawania charyzmatu Instytutu, podejmowania zadań apostolskich. W tym czasie przygotowujemy się do oddania siebie najpierw w macierzyńską niewolę Matce Bożej, a następnie całej Świętej Rodzinie. Taką drogę formacji proponujemy także rodzinom związanym z naszym Instytutem.

 

Czy nie brałaś pod uwagę formy życia konsekrowanego proponowanej przez Ruch?

Dlaczego wybrałam tę, a nie inną formę życia konsekrowanego, o to należałoby zapytać Ducha Świętego. To On prowadzi i pokazuje, gdzie jest nasze miejsce w Kościele. Mam nadzieję, że sama kiedyś znajdę odpowiedź na to pytanie. Myślę, że z powołaniem jest tak jak z puzzlami – po prostu człowiek najbardziej pasuje do tej, a nie innej części układanki, „Bożej układanki”, i już.

Myślę, że Nieprzyjaciel odnosi obecnie spore sukcesy, zasiewając w ludziach wątpliwości. Współczesny człowiek jest wielu rzeczy niepewny, boi się podejmować decyzje, ponosić konsekwencje, boi się porażek i błędów. Pragnie mieć stuprocentową pewność, a w świecie jest tyle niewiadomych. Warto więc postawić sobie pytania: czy ufamy Bogu? Czy wierzymy, że chce dla nas dobrze, że ma dla nas dobry, najlepszy plan, że posyła nam ludzi, którzy są wsparciem na drodze do Niego? Ja jestem bardzo Bogu wdzięczna za pewność, która mi towarzyszy, że właśnie tu, w Łomiankach, jest moje miejsce. Takie przeświadczenie to wielki skarb i łaska, bo w moim wspólnotowym życiu nie brakuje momentów trudnych i wydarzeń, które chcą odebrać radość i nadzieję.

 

Wiem, że utrzymujesz kontakty z przyjaciółmi z Ruchu. W czym Ci to pomaga?

W Ruchu prawdziwie doświadczyłam braterstwa. To dla mnie wyjątkowe miejsce, a właściwie wyjątkowi ludzie, powiew pierwotnego chrześcijaństwa. Dzielenie życia w różnych jego wymiarach, wzajemna pomoc, rozumne rozwiązywanie problemów, odważne świadectwo wiary, poszukiwanie woli Bożej często w trudzie zmagania się z własnymi pragnieniami… Po prostu – życie Kościoła w drodze. Dla mnie przyjaciele z Ruchu są świadkami Chrystusa. Dlatego każde spotkanie z nimi i kontakt jest dla mnie samej umocnieniem w wierze. Bardzo Wam za to dziękuję.

 

Jakich udzieliłabyś wskazówek osobom, które próbują rozeznać swoje powołanie? Jak rozpoznawać znaki, które mogłyby w tym pomóc?

W oparciu o to, jak wyglądało moje poszukiwanie, mogę podpowiedzieć, że trzeba szczerze pytać Boga, modlić się i cierpliwie czekać na odpowiedź. Jeśli człowiek jest uczciwy w swoim poszukiwaniu, to Pan prędzej czy później da takie znaki, że nie będzie wątpliwości, co zrobić. Piękne jest to, że Bóg nie przymusza, nie niecierpliwi się, pozwala popełniać błędy, wytrwale nas szuka. Właśnie: On nas szuka. Bo On jest pierwszy w swojej miłości do nas. Jedyne, co możemy, to odpowiedzieć na Jego zaproszenie – dać się zaprosić do życia w małżeństwie lub do życia oddanego wyłącznie Jemu. 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją