Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2014 (maj / czerwiec)

Spotkanie. W Comecie

Z Jeleniej Góry do Como

W „Śladach” z maja 2012 roku przeczytałam o doświadczeniach rodzicielstwa zastępczego Anny Lisy i Pasquale, działających we włoskim Stowarzyszeniu „Cometa”. Później na stronie internetowej www.puntocometa.org próbowałam zgłębić informacje na ten temat, lecz nie do końca rozumiejąc przedstawione tam treści, postanowiłam napisać do Comety…

Majka Piętka


Gdy przedstawiłam osobiste długoletnie zaangażowanie w problematykę rodzicielstwa zastępczego oraz pomocowe działania naszego Dolnośląskiego Oddziału Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego (www.szt-od.org) z siedzibą w Jeleniej Górze, stało się… Otrzymaliśmy zaproszenie od Marii Grazii Figini, szefowej włoskiego Stowarzyszenia „Cometa”, i 24 marca razem z wiceprezes SRZ Heleną Bochenek (opiekunką 11 dzieci) oraz sekretarzem Stowarzyszenia Alicją Kołacką (opiekunką 3 dzieci) pojechałyśmy do „miasta w mieście” – Comety we włoskim Como.

Na lotnisku witają nas gorąco włoscy przyjaciele. Zapraszają na cappuccino i smaczny tost. Pomagają też przemieścić się do Como, by na czas dotrzeć do Comety. Tu naszym oczom ukazuje się widok zróżnicowanej etnicznie młodzież w różnym wieku (od 13 do 18 lat), która jak barwna tęcza wylała się ze szkoły im. Olivera Twista. Obok nich mamy i opiekunki, które odbierają młodsze dzieci z „Il Manto” (wł. płaszcz), miejsca przypominającego naszą świetlicę.

Otacza nas gwar i krzyki, rozlegające się w pięknie brzmiącym, śpiewnym języku włoskim. Po chwili serdecznie wita nas Elisabetta – jedna z młodszych mam prowadzących rodzinną wspólnotę (mama biologiczna czworga dzieci i opiekunka sześciorga innych, przyjętych pod opiekę zastępczą, o różnym pochodzeniu etnicznym), która pracuje na stanowisku sekretarki Stowarzyszenia.

Na jej twarzy nieustannie gości uśmiech. Dzieli się wspomnieniami z Polski – z podróży poślubnej sprzed czternastu lat, opowiada o wiązance ślubnej pozostawionej na ołtarzu Czarnej Madonny na Jasnej Górze.

Po drodze mijamy małe drzewko oliwne, pięknie wyrastające spośród kamiennych płyt między dwiema kolumnami. Nad nimi napis: „Nie bójcie się! Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Wchodzimy do pięknie odrestaurowanego dwupiętrowego budynku. Elisabetta prowadzi nas do pokoiku. Umawiamy się na wspólną kolację. Dookoła schludnie, czysto i kolorowo. Widok z okna wprost wymarzony – na bajecznie otoczone Alpami miasto Como.

Gdy schodzimy na kolację, słyszymy gwar dzieci. Pełne życzliwości matki czterech rodzin witają nas z uśmiechem i otwartym sercem. Aż chce się tu być! Czas na wspólną modlitwę i posiłek. Przedstawiamy się, mówimy, że przyjechałyśmy z dalekiego kraju Jana Pawła II, i wyrażamy pragnienie poznania tego miejsca. W imieniu naszego Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego witamy polskimi makami, namalowanymi na zegarze (z logo Comety i Stowarzyszenia), który wręczamy z serdecznymi życzeniami, by odmierzał nasz czas spotkania i wzajemnego poznawania.

Erasmo Figini, współzałożyciel pierwszej rodziny zastępczej Comety, przyjmuje prezent, dziękując z życzliwością i uśmiechem. Później okazuje się, że jest specjalistą od dekoracji wnętrz, więc chyba nasz podarunek przypadł mu do gustu. Gdy dowiaduje się, że pragniemy poznać ich doświadczenia, być może zrealizować wspólne projekty, potwierdza otwartość, modyfikuje plan naszych spotkań przewidzianych na następny dzień, 25 marca, święto Zwiastowania i Dzień Świętości Życia… Teraz już wiem, że to nie przypadek, że właśnie na ten czas przypadła nasza wizyta. Wiem, że łączy nas misja pomocy oparta na chrześcijańskiej miłości i odpowiedzialności za człowieka, a więc i wartości każdego przyjętego życia.

 

Następnego dnia przedstawiamy Stowarzyszenie (www.fosterparents.org), działające w Polsce od 1997 roku, i jego dolnośląski oddział, opowiadamy o realizowanych projektach, nawiązanych kontaktach z rodzinami w Niemczech i w Czechach oraz o pragnieniu współpracy z rodzinami zastępczymi z Włoch. Raffaele (biologiczny ojciec dwójki dzieci oraz zastępczy dwójki rodzeństwa) zapisuje skrzętnie nasze dane, oczekiwania i kontakty, śpiesząc na spotkanie podopiecznego z rodzicem przebywającym w zakładzie karnym (włoskie przepisy wymagają systematycznych kontaktów i pracy z rodziną biologiczną dziecka).

Idziemy do domu jednej z rodzin zastępczych, z tak zwanej sieci rodzin przebywających poza siedzibą Comety, oraz na spotkanie z dwiema mamami rodzin zastępczych. Poznajemy ich warunki życia, a gdy zaczynamy dzielić się problemami codzienności, okazuje się, jak wiele nas łączy. Spostrzegamy jednocześnie różnice w formacji, prawie, organizacji i ekonomii. Przed nami kolejne wyzwania!

Elizabetta zabiera nas na Mszę św. do centrum Como, a potem na obiad, podczas którego opowiada o codziennym rytmie życia, trudach w utrzymaniu porządku, pomocy wolontariuszy przy odrabianiu lekcji ze starszymi dziećmi oraz możliwości zorganizowania opieki nad dziećmi i samodzielnego spaceru (indywidualnie z którymś z dzieci) lub wyjścia na dłużej z domu. Helena i Alicja tej właśnie możliwości szczególnie zazdroszczą. Po raz kolejny doświadczamy odmienności, ale i bogactwa życia w tej wspólnocie. Po obiedzie zostajemy oddane pod opiekę Stefano, szefa ośrodka „Il Manto”, który opowiada o podopiecznych, systemie opieki, pokazuje wyposażenie miejsca nauki.

Następnie spotykamy się z mężem Elisabetty, Marco, nauczycielem ze szkoły im. Olivera Twista, otwartej w 2009 roku. Podziwiamy piękny budynek ze świetnie wyposażonymi pracowniami do nauki i przygotowania młodzieży do zawodów: stylisty, kelnera-barmana, stolarza, a także włókiennika i renowatora. Podziwiamy wykonane przez uczniów prace i regionalne pamiątki. Szokuje nas niepasujący do wystroju wnętrza plastikowy goryl w klatce. Jak się okazuje, nie jest tu bez celu. Jest prowokacją, by młody człowiek, wchodząc do szkoły, odkrywał ważność codziennych wyborów: kim chce być, co wybierać, czy skorzystać z otrzymanej szansy pomocy od Stwórcy i od nas. Każdy sam musi dokonywać wyboru, również po to, by odkryć własną wyjątkowość. Powyżej widnieje napis: „Stworzył nas na swój obraz i podobieństwo.”

Elisabetta przedstawia nam kolejną mamę, Mirellę, która prezentuje nam Centrum Pomocy, miejsce spotkań z biologicznymi rodzicami. Winny się one odbywać w towarzystwie specjalistów i opiekunów, po uprzednim zaplanowaniu spotkania i przygotowaniu obu stron. W zależności od wieku dziecka asystujący specjalista uczy matkę kontaktu i zabawy, zainteresowania sprawami dziecka i zwyczajnej rozmowy. Mogą w tym czasie wspólnie przygotować na przykład posiłek lub deser.

Podziwiamy przyjazne, świetnie wyposażone centrum, odpowiednik naszych ośrodków adopcyjnych lub działających przy sądach rodzinnych ośrodków diagnostycznych. Odzywają się we mnie „zawodowe pragnienia”: nieukrywany podziw i zazdrość oraz uznanie, że jednak można się tak zorganizować. Powinniśmy się tego uczyć w Polsce! Chciałoby się tak pracować jak tutaj. I łatwiej żyć. Dla siebie i innych.

Kolejny wspólny posiłek z rodzinami i dziećmi. Choć maluchy prawie że zasypiają nad talerzami, słuchają jeszcze relacji Erasmo z wizyty w fabryce cukierków oraz włączają się we wspólną dziesiątkę Różańca. Dzieci idą spać, a my jeszcze zostajemy zaproszeni na kolejne espresso do pełnego staroci, oryginalnie wyposażonego mieszkania Sereny i Erasma. Serena opowiada historię ich rodziny: o ośmiu latach bezdzietnego małżeństwa odbywającego piękne podróże, o biologicznym rodzicielstwie dwójki dzieci, o spotkaniu z księdzem Luigim Giussanim, o nawróceniu i przyjęciu chorego dziecka. Opowiada o decyzji, która tak istotnie odmieniła życie ich, a potem wielu kolejnych rodzin.

W ciszy wsłuchujemy się w jej świadectwo, w smutek po śmierci dziecka i w radość opieki nad kolejną szóstką dzieci (starsze, usamodzielnione, poprosiły o możliwość pozostania, więc pracują i mieszkają tuż obok). Poznajemy kolejnych rodziców tworzących rodziny zastępcze w Comecie. Dotykamy wyjątkowości i piękna w osobie Sereny, jej życia i serca oraz otoczenia, w którym się znajdujemy. Poznajemy wspólnotę osób, która pragnie dzielić się z nami swoim doświadczeniem. Coraz bardziej zrozumiałe stają się słowa: wychowywać dzieci przez piękno i doświadczenie życia we wspólnocie.

Zrobiło się późno. Pora pożegnać się, by wyjść z kolejnymi refleksjami i pytaniami. Teraz już wiem, że nie mogłam tego wszystkiego wyczytać w opisie działalności Comety – poznawania i zrozumienia uczymy się przez obecność i doświadczenie.

 

Środa, 26 marca. To już ostatni nasz dzień w Comecie. Valter zaprasza nas do zwiedzenia dawnej fabryki krzeseł – miejsca, w której ucząca się zawodu stolarza młodzież zdobywa praktyczne umiejętności. Oddaje nas pod opiekę Marice, z pochodzenia Portugalce, która uczy młodzież kolorystyki i nakładania zdobień różnorodnymi tonacjami farb. Pokazuje nam piękne dzieło – album hotelu i centrum wypoczynkowego nad jeziorem Como, po renowacji i oryginalnej aranżacji wnętrz przez Erasma, jego zespół i uczniów. Oglądamy ilustracje obcego, ale jakże bliskiego nam już świata.

Fabryka ma ogromną powierzchnię, zapełnioną krzesłami, maszynami, narzędziami, starymi meblami i rozmaitymi eksponatami. Tuż przy wejściu stoi łóżko zdobione wijącymi się słonecznikami, gotowe do odbioru przez klienta. Przy maszynach pracują młodzi ludzie w otoczeniu starszych. To nauczyciele zawodu. Tu uczą się również zawodu młodzi, którzy nie chcieli zdobywać wiedzy. Bywa, że są prowadzeni indywidualnie.

Marica zapowiada przyjazd do Polski. Zapraszamy ją i w nasze karkonoskie strony. Wychodzimy żegnani przyjaźnie, jakbyśmy znali się od bardzo dawna.

Do domu porywa nas Nina, asystentka Erasma. Wpada jeszcze po drodze po potrzebną do pracy tkaninę. Kupuje ją w starym, pięknie stylizowanym sklepie z jedwabiami (miasto Como, wielki producent jedwabiu, niestety również zostało dotknięte kryzysem ekonomicznym i odczuło konkurencyjność cen chińskich wyrobów), mieszczącym się w budynku, w którym niegdyś działał teatr. Już na miejscu pokazuje nam pracownię architektoniczną Erasma i jego zespołu oraz miejsce zamieszkania Niny i Marii Grazii ze wspólnoty Memores Domini.

Wracamy na wspólny posiłek do stołówki, tym razem spożywamy go z grupą dziennych podopiecznych, Stefano oraz wolontariuszy i wychowawców. Pachnie włoskimi przyprawami i pizzą. Rozpoczynamy kolejną rozmowę. Stefano pyta dzieci, czy wiedzą, gdzie leży Polonia. W ruch idą wyposażone w gps-y telefony komórkowe. Skąd my to znamy?! Częstujemy polskimi krówkami i batonikami. Wkrótce żegnamy roześmiane buzie. Dzieci idą odrabiać lekcje.

Tymczasem my, dziękując za gościnę, życzliwość i „dni, które dał nam Pan!”, żegnamy kochane i przyjazne Marię Grazię, Elisabettę, sympatyczną psycholożkę Giadę i osoby, których imion nie sposób zapamiętać, z życzeniami: Auguri di Buona Pasqua!, czyli Wesołych Świąt Wielkanocnych! Dzielimy się przywiezionymi z Polski symbolicznymi pisankami. Tu nie ma tradycji malowania jajek i przygotowywania święconki, więc potwierdzamy naszą dyspozycyjność przyjazdu z prezentacją naszej wielkanocnej tradycji.

Wsiadamy do samochodu, pozostawiając za sobą wielkie dzieła, przez które dotykamy śladów Bożej Obecności. Jak powiedział ksiądz Julián Carrón z okazji inauguracji szkoły im. Olivera Twista w 2009 roku: „Wychowanie jest nadaniem sensu życia, nie słowem, ale doświadczeniem”. Staje się to wyzwaniem do nowego spojrzenia na dotychczasowe doświadczenie oraz do nowych działań z Chrystusem, który nas umacnia i każdego dnia dodaje nam odwagi. Wdzięczni za dar spotkania żegnamy gościnną Cometę z nadzieją na ponowne spotkanie.

 

Po powrocie do Jeleniej Góry dostaliśmy od Comety potwierdzenie akceptacji udziału we wspólnym projekcie i zaproszenie dla przedstawicieli naszych rodzin zastępczych z dziećmi na lipiec 2015 roku. A więc z nadzieją zaczynamy ćwiczyć italiano. Zainteresowanych szczegółowymi informacjami zapraszam na stronę: www.puntocometa.org. Przyjaciołom na każdy dzień polecam: www.twitter.com/AmiciDiCometa oraz zachęcam do obejrzenia nagrania video Following the Good Star, wykonanego przez Katię Kleczek, sympatyczną amerykankę polskiego pochodzenia z Chicago, stażystkę z Comety i nauczycielkę ze szkoły im. Olivera Twista.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją