Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2014 (listopad / grudzieĹ) Fakt Pod moimi drzwiami âGianno, co tam leĹźy pod drzwiami?â Kobieta trzymajÄ ca mÄĹźa pod rÄkÄ zatrzymuje siÄ i patrzy. âWydaje mi siÄ, Ĺźe to jakiĹ worekâŚâ Pod portykiem ich domu w dzielnicy QT8 na peryferiach Mediolanu jest ciemno. Gdy podchodzÄ bliĹźej, uderza ich zapach alkoholu. To nie worek. Skulony w kĹÄbek na wycieraczce leĹźy czĹowiek, kilka metrĂłw obok stoi wĂłzek inwalidzki w opĹakanym stanie, a na nim wisi kilka siatek. âCo teraz zrobimy? â Ĺpi. Przeskoczymy przez niego i wejdziemy, zanim siÄ obudziâ. W domu Gianna wybucha: âBrakowaĹo nam tylko bezdomnego. WidziaĹeĹ, w jakim jest stanie? PomyĹl, Ĺźe zostanie tu caĹÄ zimÄ? MoĹźe jest niebezpieczny? Zaraz zawiadomiÄ policjÄâ. NastÄpnego ranka Gianna ma nadziejÄ, Ĺźe problem siÄ rozwiÄ zaĹ. Otwiera drzwi, by sprawdziÄ, tymczasem mÄĹźczyzna wciÄ Ĺź tam jest, Ĺpi. Zdenerwowana potrzÄ sa nim: âDalej, obudĹş siÄ. Nie moĹźesz tu zostaÄ. ZadzwoniÄ po policjÄ, za chwilÄ przyjadÄ â. CzĹowiek porusza siÄ wolno, otwiera nieco oczy, nie mĂłwi nic, wpatruje siÄ tylko w niÄ . Trwa to jednÄ chwilÄ. Gianna zatrzymuje siÄ i patrzy na niego, coĹ siÄ w niej zmienia. GĹos Ĺagodnieje: âJak siÄ nazywasz? â Valentino. â Jest zimno, chcesz wejĹÄ?â. CzĹowiek chwyta siÄ klamki, by siÄ podnieĹÄ. Nie ma jednej nogi. âPrzykro mi, tu sÄ schody. ZostaĹ tu. PrzyniosÄ ci coĹ ciepĹegoâ. Przy filiĹźance herbaty Valentino opowiada Ĺamanym wĹoskim, jak zostaĹ wĹĂłczÄgÄ i o tym, jak ĹźebraĹ i Ĺźe chce wrĂłciÄ do domu. Pyta: âPozwolisz mi spaÄ pod drzwiami twojego mieszkania? OdejdÄ wczeĹnie rano. Nie zobaczysz mnie juĹź. â Dobrzeâ. Giannna myĹli jednak, Ĺźe to nie wystarczy. Ten moment na progu domu odcisnÄ Ĺ siÄ na zawsze w jej sercu. W nastÄpnych dniach szuka go. Znajduje go przed maĹym supermarketem. âCzeĹÄ, jak siÄ masz?â Po kilku minutach podchodzi Stefano, kierownik sklepu: âZna go pani? Od jakiegoĹ juĹź czasu widzÄ, jak siÄ tu krÄci. Nie wydaje mi siÄ szkodliwy. WrÄcz przeciwnie. Czy pani zdaniem moĹźemy mu jakoĹ pomĂłc?â. Tego siÄ nie spodziewaĹa. To jest iskra.
Zaczyna o nim rozmawiaÄ z sÄ siadami i wszyscy zaczynajÄ coĹ robiÄ. Gianna jest zdumiona: osoby, z ktĂłrymi co najwyĹźej wymieniaĹa ukĹon, chcÄ pomĂłc. ZatrzymujÄ jÄ , pytajÄ . Tworzy siÄ ĹaĹcuch solidarnoĹci, ale takĹźe relacji, ktĂłre nie zawiÄ zaĹy siÄ nigdy wczeĹniej przez wszystkie lata, od kiedy mieszka w tej dzielnicy. KtoĹ przynosi ubrania, ktoĹ inny jedzenie, jakaĹ pani zostaje dwie godziny, by pobyÄ z Valentino. I od tamtej chwili juĹź go nie opuszcza. Odwiedza go codziennie. Powoli odkrywajÄ , Ĺźe ma okoĹo 30 lat i Ĺźe 15 lat temu uciekĹ z domu. NieuporzÄ dkowane Ĺźycie, teraz jednak chce wrĂłciÄ do domu do swojej siostry do Krakowa. RobiÄ zbiĂłrkÄ pieniÄdzy, by zapĹaciÄ mu za podróş autokarem. Wszystko wydaje siÄ zaĹatwione, ale kierowca nie pozwala mu wsiÄ ĹÄ: jest niepeĹnosprawny i potrzebuje opiekuna. Nie tracÄ odwagi. Gianna i jedna z sÄ siadek idÄ do polskiego konsulatu i po dwĂłch godzinach trzymajÄ w rÄce paszport z biletem lotniczym. Nadchodzi dzieĹ wyjazdu. Stefano ma gotowy samochĂłd, by zawieĹÄ go na lotnisko. Zanim wsiÄ dzie, Valentino Ĺciska mocno rÄkÄ Gianny: âTutaj znalazĹem Niebo. Nigdy w Ĺźyciu nie byĹam tak kochanyâ
Po kilku dniach Gianna stoi w kolejce do kasy w supermarkecie. Kiedy przychodzi jej kolej, Stefano pyta: âMa pani ĹwieĹźe wieĹci o Valentino? Przedwczoraj rozmawiaĹem z nim przez telefonâ. Na to odzywa siÄ stojÄ ca za niÄ kobieta: âDo mnie dzwoniĹ wczoraj. WciÄ Ĺź zaprasza, by przyjechaÄ go odwiedziÄâ. Gianna odwraca siÄ: âCo pani na to? MoglibyĹmy odwiedziÄ go na wiosnÄâ. Stefano zatrzymuje przesuwajÄ cÄ siÄ taĹmÄ z towarami: âWspaniaĹy pomysĹ, proszÄ pani! Ci wszyscy, ktĂłrzy go poznali. Czy pani to zorganizuje? â OczywiĹcie! Potrzebny bÄdzie maĹy busâ. ĹmiejÄ siÄ. Na ulicy Gianna wraca myĹlami do tamtego poranka, do tego spojrzenia, do tego momentu, w ktĂłrym coĹ siÄ zmieniĹo, jak gdyby KtoĹ wziÄ Ĺ jÄ za rÄkÄ. To wzruszenie, ktĂłre kazaĹo jej dziaĹaÄ, przeĹźywaÄ intensywnie tÄ chwilÄ. CoĹ, czego nie chce juĹź straciÄ. |